Skocz do zawartości
Nerwica.com

Przesłanie dla "nowych"


Rekomendowane odpowiedzi

Wchodze na to forum systematycznie juz od jakiegos czasu. Pamietam jak rozpaczliwie szukalam czegokolwiek na temat nerwicy. Taka wtedy uslyszalam diagnoze NERWICA DEPRESYJNO-LĘKOWA. Wtedy niewiedzialam o tej chorobie zupelnie nic. Owszem, slyszalam o czyms takim jak 'nerwica", ale myslalam, ze to taki czlowiek, ktory sie ciagle denerwuje czyli taki zwykly choleryk. Bylam pewna, ze lekarze sie nieznaja, a przewinalam ich kilkanascie. Kazdy dla mnie byl tepakiem i nygusem wymigiwajacym sie od pracy, bylam pewna, ze nikt niewykrym mojej rzekomo ciezkiej choroby i napewno smiertelnej!

Wtedy trafilam tutaj, na to wlasnie forum, pamietam moj pierwszy przeczytany post z tematu "jakie macie leki". pamietam moje zdumienie i pamietam, zze przesiedzialam wtedy cala noc, czytajac te wszystkie posty, to byl szok!! niemialam pojecia, ze takie problemy i objawy mają tez inni ludzi, myslalam ze jestem z tym sama, a tu okazalo sie, ze jest nas tysiace........

Dzisiaj jest zupelnie inaczej, chociaz akurat to moj "trudny dzien'. Dzisiaj sie tak wiele zmienilo od tamtej nocy, mysle, ze przez te okolo pol roku, tak bardzo duzo zrozumialam, i przeszlam tak ciezka droge, ze czuje sie o wlele dojzalsza. spojzalam na siebie naczej, przystanelam, zeby przyjzec sie samej sobie, cofalam sie wstecz,, zeby rozliczyc sie z bledow przeszlosci raz na zawsze, wsluchiwalam sie w siebie i naprawde uslyszalam!! uslyszalam ze nerwica to wolanie o pomoc mojej styranej duszy, tylko tak mogla zwrocic moja uwage na siebie.

dlaczego to wszystko pisze?

Widze tu ciagle nowe osoby, i czytam posty niemal identyczne, jakie ja sama napisalam tym pierwszym razem. To wlasnie do tych "nowych" osob mam takie osobiste przeslanie, dajcie wiare kochani, gdy przeczytacie tu, ze mozna z tego wyjsc!

napewno wiele jest tu osob, ktore wygraly walke, a nawet bitwy, i zapewne zgodza sie ze mną ze warto jest wyjsc na przeciw, przedewszystkim, trzeba isc do psychiatry, brac leki, chodzic na psychoterapie, i starac sie zrozumiec dlaczego tak sie stalo?

Ta druga strona medalu .....wtedy uwarzalam nerwice, za wredna suke itp, teraz wlasciwie jestem wdzieczna, ze to sie stalo, to co odkrylam, jest dla mnie bardzo cenne, nerwica oprucz tego, ze zadala mi tyle cierpienia, pokazala mi jak mam zyc, zeby byc szczesliwa.

w tym miejscu chce goroaco podziekowac wam wszystkim, to w szczegolnosci, dzieki tym wszystkim postom powoli wychodze na prostą, dziwne, ze nie opinia lekarzy, tylko tutaj wasza jest dla mnie prawdziwa, zawsze gdy wracam od psychiatry i czytam posty, wtedy dopiero wierze.

Dla mnie w ogole za malo sie mowi o nerwicy, czesciej mozna gdzies wyczytac, czy obejzec programy o depresji, mysle, ze takie "naglosnienie , ze istnieje taka choroba, ustrzeglaby wiele osob, przed tym panicznym lekiem i koszmaru jaki przezywaja. chodzby w "rozmowach w toku', juz przez tyle lat przewinelo sie tam tyle tematow, a o nerwicy jeszcze nic niewidzialam (chyba ze ominelam te odcinki)

kochani rozpisalam sie troche, ale jakos mnie tak naszlo jak zobaczylam, ze ciagle przybywa tyle osob, ktore są dopiero na poczadku tej walki.

pozdrawiam was bardzo serdecznie

lidia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lidia,masz rację.Początki są tragiczne.Pamiętam jak mnie dopadł pierwszy potężny atak.Potworny ból serca,straszne zawroty głowy,nogi jak z waty,problemy z oddychaniem,zimny pot.Dowlokłam się ostatkiem sił do przychodni i zaczęłam mówić będąc pewna,że mam stan przedzawałowy.A pani doktor z uśmiechem wysłuchała mnnie i mówi,że to ciężka postać nerwicy.Nie uwierzycie,ale ja o nerwicy w ogóle nie słyszałam!!Skojarzyłam sobie to z nerwami,ale niewiele mi to mówiło.I od razu sobie pomyślałam-to jakaś abstrakcja,bzdura.P.doktor wysłała mnie do psychiatry.Szok.Psychiatra jest od czubków.Olałam to wszystko,poczułam się trochę lepiej,ale nie na długo to się zdało.W końcu wylądowałam u psychiatry w takim stanie,że nie kontaktowałam co się wokół dzieje,nie można było nawiązać ze mną kontaktu,nie odzywałam się,nie reagowałam.Przyprowadził mnie mąż.Lekarz stwierdził,że to raczej nerwica,chociaż on by nie wykluczał tak od razu schizofrenii.No to łatwo sobie wyobrazić w jakim byłam stanie.Po szczegółowych testach postawił diagnozę-nerwica depresyjno-lękowa z natręctwami.Do tego dorzucił zaburzenia osobowości.Ale-nadal byłam głupia na ten temat.Nie wiedziałam co to jest,czym się przed tym bronić.Nie miałam pojęcia,że z tym można walczyć samemu,że człowiek nie jest bezsilny,że najwięcej zależy od niego.Chodziłam na psychoterapię i nadal nikt mi o tym nie powiedział!!Jakoś leki mi pomogły,ja się pozbierałam i przez kilka lat było dobrze.Ale kilka traumatycznych zdarzeń wywołało znów nawrót.Zupełnie przypadkowo trafiłam na forum(nie to).Tam dopiero z szeroko otwartymi oczami chłonęłam informacje od innych ofiar nerwicy.Totalny szok.Zaczęło mi się wszystko rozjaśniać.Powoli ucząc się na własnych błędach,czerpiąc z doświadczeń forumowiczów,nauczyłam się walczyć i rozumieć co mi tak naprawdę jest.Wszystko ułożyło mi się w całość.Masz całkowitą rację Lidio,że o wiele za mało o tym się pisze,mówi,a przecież niewielu jeszcze ma możliwość zajrzeć na forum,niewielu przyjdzie to do głowy i tak kręcą się w tym zaklętym kole.Szczęście,jeśli ktoś trafi na ludzkiego psychiatrę i psychoterapeutę,gorzej jeśli trzymają go w niewiedzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wlasnie rozo, ja ciagle mysle o tych ludziach u ktorych to wszystko sie zaczyna, bo wiem jaki horror przezywaja.

ja naprawde mialam to szczescie, ze trafilam na dobrego lekarza rodzinnego, ktora od razu spostrzegla u mnie nerwice, ona tez duzo mi wyjasniala, ale niewierzylam w to wszystko, nadal bylam pewna, ze jestem smiertelnie chora. alle o tym juz pisalam.

zal mi tych osob, a najgorsze, ze z tego co widze jest ich coraz wiecej, ile musza przebrnac, aby zrozumiec nerwice, a bez tego tak naprawde leczyc sie nie da.

wszedzie trabia o raku, i innych groznych chorobach, jasne, ze sa to rzeczywiscie grozne dla zycia choroby, nerwice sie omija, bo jak twierdza lekarze, mi sam z poogotowia tak powiedzial "ze na nerwice nikt jeszcze nieumarl", ale ci co choruja i sa na samym poczadku o tym niewiedza, cierpia bez jasnej diagnozy, czesto sa z tym sami, zrezygnowani, zagubieni.

moze ktos pomysli, ze sie tu wymadrzam, ale ja to przeszlam i chcialabym pomoc jakos tym wszystkim ludziom, ktorych dopada nerwica, tylko niewiem jak....sama lecze sie jeszcze , jestem na lekach i czasem dopadaja mnie ataki, ale to przeciez nic w porownaniu z tym co przechodzilam, nic w porownaniu z tym co przechodza ci wszyscy "nowi", ktorzy rozpaczliwie szukaja odpowiedzi, po prostu czasem lzy naplywaja mi do oczu, gdy czytam nowe posty, nowe tematy, zakladane przez tych zrozpaczonych ludzi. zdecydowanie powinno byc o wiele wiecej zrodel wiedzy na temat nerwicy, niz tylko wyszukane ksiazki czy net.

pozdrawiam was kochani serdecznie i ciebie rozo, bo lubie czytac twoje "bardzo doswiadczone" posty, powiem , ze przeczytalam je wszystkie ;)

lidia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

myslalam ze jestem z tym sama, a tu okazalo sie, ze jest nas tysiace........

To bardzo pomaga.

Ta druga strona medalu .....wtedy uwarzalam nerwice, za wredna suke itp, teraz wlasciwie jestem wdzieczna, ze to sie stalo, to co odkrylam, jest dla mnie bardzo cenne, nerwica oprucz tego, ze zadala mi tyle cierpienia, pokazala mi jak mam zyc, zeby byc szczesliwa.

Upadki pokazują nam receptę na szczęście i uczą się nim cieszyć. To jest wielki plus.

Bardzo optymistyczny post ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny było Wam łatwiej bo znalazłyście to forum. W moim przypadku było inaczej..Chorowałam i nie miałam pojęcia o co chodzi z moim organizmem. Lekarz pierwszego kontaktu leczył mój układ pokarmowy bez efektów. Dużo później trafiłam przypadkiem do psychiatry. To było dość dawno..Nie miałam netu a słowo "nerwica" kojarzyłam tylko z agresywnymi ludźmi. Po pierwszej wizycie czułam sie odrobinę lepiej.Pomogła mi świadomość,że ktoś wie na czym polega mechanizm tej choroby i,że sporo osób ma podobne problemy. Nie pamiętam,by ktoś z mojego otoczenia chwalił się podobnymi schorzeniami (z wyjątkiem jednej koleżanki). Ubolewam,że nie miałam dostępu do informacji na temat nerwicy lękowej..a jesli miałam to mocno ograniczony.. Net ma ogromną moc.. Na forum trafiłam przypadkiem szukając informacji na temat mojej pani dr. Było to niedługo po tym,jak ruszyła inicjatywa Shada. Mój stan był wtedy w miarę klarowny i najgorsze miałam już dawno za sobą. Skupiłam się na wymianie doświadczeń, na doradzaniu..

Popieram przedmówczynie - otucha nowym duszom pojawiającym się na tym forum jest bardzo potrzebna. Mogę być "skromnym świadectwem" ( ;) ) na to,że można przezwyciężyć najgorsze stany i potem w miarę normalnie funkcjonować. Oczywiście mam swoje problemy..ale kto ich nie ma.. Przypuszczam,że całe moje życie przebiegnie już z nerwicą w tle,ale nie mam zamiaru rezygnować z uroków jakie funduje nam los. Bywa lepiej i gorzej - ale przecież nawet zdrowi ludzie nie mają rewelacyjnie. Nie zamierzam ciągle użalać się nad sobą..

Trzeba mówić o tej chorobie głośno,by inni mieli łatwiej niż my..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

atrucha, wlasnie trzeba mowic wiecej, fajnie ze byly te rozmowy w toku, chociaz tak ogolnie o typowej nerwicy wiele tam niebylo, chociaz fobie mozna oczywiscie jak najbardziej zaliczyc do objawow, ja sama cierpie na agorafobie. ale cos sie ruszylo, i to juz jest plus. przykro mi, ze ty musialas zyc tak dlugo wniewiedzy, a to jest najgorsze w tym wszystkim. ostatnio gdy bylam u mojej lekarki rodzinnej, i czekalam na wizyte, czekal tam tez chlopak, od razu wydal mi sie podejzany, siedzial zniecierpliwiony, niewiem ale od razu wyczulam, ze on ma nerwice!!

ludzi bylo sporo wiec zagadnelam go, od slowa do slowa, okazalo sie, ze czeka na wizyte, bo musi zrobic szereg badan, bo poprzedniego dnia mial stan zawalowy, a lekarze z pogotowia go olali, tak opowiadal.....

pozatym, mowil o dusznosciach, i ze ma wrazenie ze zemdleje- typowe objawy newicy, powiedzialam mu tylko, ze jesli okaze sie ze ktorys z lekarzy mu poiwie, ze ma nerwice to dalam mu nr komorki. narazie sie nieodezwal, ale wtedy widzialam siebie, jak zachowywalam sie ta samo i mialam te same swoje teorie, lekarze sie nieznaja a jamam smiertelna chorobe.

wiec mam nadzieje, ze chodzby kolorowe czasopisma ktore tez maja czasem tematu o zdrowiu, cos napisza o nerwicy, zeby ci "nowi" wiedzieli z czym maja do czynienia

pozdrawiam serdecznie

lidia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Owszem, slyszalam o czyms takim jak 'nerwica", ale myslalam, ze to taki czlowiek, ktory sie ciagle denerwuje czyli taki zwykly choleryk. Bylam pewna, ze lekarze sie nieznaja, a przewinalam ich kilkanascie. Kazdy dla mnie byl tepakiem i nygusem wymigiwajacym sie od pracy, bylam pewna, ze nikt niewykrym mojej rzekomo ciezkiej choroby i napewno smiertelnej!

 

Miałem to samo. Teraz szlag mnie trafia jak rozmawiam z kimś powaznie na temat mojej choroby, bo się wypytuje co się ze mną działo, a ja mu jasno mówie, że choruje na nerwice, a ta osoba mi na to tekstem w stylu "czym się tak denerwujesz", albo "mnie też nerwica bierze jak stary mówi....". To świadczy o totalnym braku edukacji na ten temat w społeczeństwie. Powinna być chociaż jedna lekcja w szkole poświęcona nerwicy, depresji itp. Też jak słysze teksty w stylu "wczoraj miałam depresje" to też poprostu mi się chce śmiać, bo osoba chyba nie wie o czym mówi. Przez ten brak edukacji niektórzy ludzie patrzą na mnie jak na idiote, choleryka a nie na osobę, która ma problem i cierpi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nieźle się uśmiałam czytając LDR.

Właściwie niepowinnam się śmiac bo niema w tym nic śmiesznego , ale dokładnie tak jest...marne pojęcię społeczeństwa jeżeli chodzi o nerwicę.

Ja z kolei często słyszę "Nie martw się , każdy prawie ma nerwicę...jasne" ,a już nazywanie chandry depresją jest poprostu urocze.

Wiedza na ten temat jest jak najbardziej wskazana , zwłaszcza tym którzy faktycznie muszą z nerwicą życ.

Powiem na swoim przykładzie,i w tym miejscu poprę CIAŁO.....,"nowi" ,musicie uwierzyc że z nerwicą można życ.

Czasem gdy powracam do moich "pierwszych" postów widzę w Nich przerażenie, czasem drobny żart ale właściwie zero nadzieji w to, że życie z nerwicą ma sens.

Żadna książka niewyedukowała mnie tak jak "żywe" przykłady tu na forum ,żadna książka nie dotarła do mnie i niedała mi tyle wiary.

I co z tego że jeszcze niejestem w pełni zdrowa?

Ważne jest to że dziś jestem pewna że będę , potrafię cieszyc się z drobnych rzeczy bez "wspomagaczy" ,naprawdę niesądziłam że tak będzie.

Myślę że to duży postęp.

Dużo by pisac ale najważniejszą rzeczą jest uwierzyc w to że "mogę życ inaczej" ,właściwie wszystko zależy odemnie samego/mej.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja z kolei często słyszę "Nie martw się , każdy prawie ma nerwicę...jasne"

skąd ja to znam. Najlepiej to powiedzieć że wszyscy tak mają i nie ma się czym przejmować. Super po prostu. :evil: Ale tak już jest w tym kraju. Zresztą ja sama nie miałam pojęcia o tym co to tak naprawdę jest. Jakbym miała pojęcie to bym, wcześniej załapała co mi jest. ;)

niektórzy ludzie patrzą na mnie jak na idiote, choleryka a nie na osobę, która ma problem i cierpi.

no niestety tak jest. Na mnie patrzą jak na wariata, bo tylko wariaci leczą się u psychiatry. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak, to smutne, ze brak tego zrozumienia u ludzi, ktorzy niecierpia na nerwice. ale z drugiej strony sie niedziwie, ja sama bylam kiedys zielona w tym temacie, niemialam pojecia o tych wszystkich objawach fobiach itp. nawet moj mąz ktory jest przezemnie uswiadomiony, ktory jest ze mną, mieszka, on sam, niby rozumie, a jednak......

moj strach przed wyjsciem z domu, nieraz go denerwuje, palnie wtedy, ze to wariactwo, zeby niemozna bylo wyjsc na glupie zakupy do marketu. to naprawde bardzo przykre, ale tak jak pisalam wczesniej, duzo by pomoglo, gdyby mowilo sie o tych sprawach wiecej, a tak ludzie sie po prostu boja tego czego nieznaja, byc moze to sie kiedys zmieni, mam taka nadzieje.

pozdrawiam was kochani serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żadna książka niewyedukowała mnie tak jak "żywe" przykłady tu na forum ,żadna książka nie dotarła do mnie i niedała mi tyle wiary.

 

Święta prawda. Mi to forum dużo pomogło. Każdej książce czegoś brakuje, książka nigdy nie zastąpi ludzi z krwi i kości którzy na bierząco piszą i wymieniają się informacjami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest takie przysłowie -bogaty nie zrozumie biednego, tak i zdrowy nie zrozumie choarego. Żeby zrozumieć to trzeba przez to samemu przejść. No i trzeba o tym rozmawiać ale do tego trzeba dwojga. Niektórzy uważają że jak się denerwują to też mają nerwicę i już wszystko na ten temat wiedzą. I o czym z taką osobą rozmawiać. Ja poprostu więcej z taką osobą na ten temat nie rozmawiam. Rodzina mnie nie rozumie to co tu wymagać od obcych. Jak na razie to znalazłam zrozumienie u ludzi takich jak ja. Chorych na nerwicę, wrażliwych, życzliwych. I to właśnie jesteście Wy i za to Wam dziękuje. Wiem że tu znajdę zrozumienie i wsparcie. Tworzymy tu naszą małą społecznośc i to jest wspaniałe. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wszystko to fajne, ale nie zapominajmy, że celem nie jest znalezienie ludzi, którzy nas rozumieją, lecz rozwiązanie problemu

 

innymi słowy - im mniej ludzi będzie na tym forum tym lepiej :P nie lepiej dla forum, ale lepiej dla nas, więc sobie i Wam życzę braku potrzeby wchodzenia na to forum, czyli braku takich problemów jakie teraz mamy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

blue, niewątpliwie masz racje, kazdy z nas by sobie zyczyl, zeby rozwiazal sie ten, wyjatkowo uciazliwy "problem" -nerwica.

ale niema sie co oszukiwac, ludzi z nerwica przybywa, a ci co juz choruja, niewychodzą z tego z dnia na dzien. nieznam takiego zlotego srodka, ktory moglby pozwolic wyleczyc sie z wciagu jednego dnia, i zapomniec o tym na cale zycie.

jest mnustwo postow od osob, ktorzy pisza ze chorujas po kilka, a nawet kilkanascie lat, bywa, ze osoby takie czuja sie wyleczone, jest wszystko ok, i tu nagle nerwica powraca.....

niema sie co ludzic, osob na tym forum niebedzie mniej, a ztego co widze jest coraz wiecej, dlatego rzeczywiscie wazne jest zrozumienie innych, bynajmniej dla mnie, mysle ze to sprawa indywidualna. pozatym, powinno sie wiecej o tym mowic.......i to gdzie tylko mozna...

gracjo masz racje, ze zrozumieniem ciezko, u nawet najblizszych osob, ja odkąd wpadlam na to forum, juz nawet nieoczekuje niczego od mojego otoczenia, jak narazie wasze zrozumienie i wpsarcie pozwala mi jakos funkcjonowac, nieomijajac mojej psychoterapeutki, ktora jak twierdzi, sama przechodzila nerwice.

pozdrawiam was wszystkich i zycze udanego beznerwicowego swiatecznego weekendu

lidka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

LDR też uważam, ze brak edukacji na temat depresji czy nerwicy to zla rzecz. Ludzie sobie tak lekko operują tymi slowami. Jak mialeś(mialaś) dola przez jeden dzień to nie mów że masz deprejje, a jak sie denerwujesz to nie ze to od razu nerwica. Bo z pewnością nie chcielibyście mieć tych chorób w doslownym tych slowach znaczeniu. Dlatego najlepiej zrozumieją to Ci, którzy to przeszli, tak jak pisala Gracja. Czasem jest też tak, że osoba zdolowana lub dziwnie zachowująca się jest zle odbierana. Czemu? Bo ludzie nie rozumieją i nie wiedza o co tak naprawdę chodzi.

Żadna książka niewyedukowała mnie tak jak "żywe" przykłady tu na forum ,żadna książka nie dotarła do mnie i niedała mi tyle wiary.

Gusia zgadzam się. Mi też ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja jeszcze powiem na swoim wlasnym przykladzie ze z nerwicy mozna wyjsc, jest to cos co da sie wyleczyc i zyc jak normalny czlowiek. ja zyje teraz jak normalny czlowiek, ciesza mnie rzeczy ktore powinny mnie cieszyc, martwia te ktory powinny martwic. jestem teraz wolna, bardziej wolna niz bylam przed pojawieniem sie newricy bo siedzialo we mnie pare spraw z ktorymi nie chcialam sie zmierzyc, bylam tchorzem, albo myslalam ze "tak musi byc" , balam sie zmian, balam sie byc soba , balam sie co inni powiedza. w ciezkim stadium nerwicy gdy bylam juz na zalamaniu kompletnym, nie chcialo mi sie zyc, mialam kilka atakow dziennie, balam sie kazdej rzeczy mialam silna derealizacje i depersonalizacje, brak totalny uczuc itd itd, dno, wtedy pomyslalam ze mam 2 wyjscia- albo zaczac zyc i nie bac sie podejmowac ryzykownych i odwaznych decyzji, podazac moja wlasna sciezka zyciowa i traktowac siebie jak czlowieka a nie wymagac od siebie perfekcji, - albo po prostu rownie dobrze moge juz sie powiesic niz trwac w takim stanie i patrzec jak moje mlode lata mijaja a ja nie zyje tylko wegetuje i meczy mnie kazdy dzien. mialam tyle planow na przyszlosc, mam wspanialego chloapka ktorego bardzo kocham, zezloscilam sie na to wszystko i powiedzialam sobie - nie pozwole na zmarnowanie zycia, mam tylko jedno, cokolwiek mnie to bedzie kosztowac, i tak lepsze to niz stan obecny. no i wyzdrowialam, czuje sie dobrze, jestem szczesliwa i czuje sie o wiele barzdiej dojrzala. pozdrawiam was wszystkich kochani, pamietam swoje poczatki, to forum mi dalo tak wiele, bez niego uwazalabym sie za jakiegos dziwolaga i psychola a tak wiem ze jestesmy normalnymi ludzmi zdrowymi na umysle tylko po prostu za duzo nam sie zwalilo na glowe... buziaki dla was!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewuniu, dzieki ci serdeczne, za taki pozytywny post.....

to , co przezywalas kiedys, to przeciez codzienny plan dnia wiekszosci z nas, takie posty, daja nadzieje, ze mozna...ze sie da......

tez jestem w trakcie leczenia, jest o niebo lepiej, no ale , jeszcze nie tak jakbym chciala, to prawda, za duzo nam sie zwalilo na glowe, i musimy sie brac w garsc, zeby nerwica nas niezniszczyla, ja zamierzam to samo co Ty, walczyc, mam dla kogo zyc, i niezamierzam sie tak latwo poddac, musze doczekac wnukow, i zestarzec sie razem z moim mezem, obserwowac swiat, ktory wydawal mi sie bez sensu, zamierzam brac z zycia ile sie da.

takie motywacje sa bardzo wazne i im wczesniej czlowiek to zrozumie, tym lepiej, bo mysle, ze naprawde szkoda czasu, nerwica kazdemu z nas i tak wyrwala kawalek, albo w niektorych prztpadkach, kawal zycia. powiedzmy DOSC!!

POZDRAWIAM WAS CIEPLUDKO

LIDKA

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak pieknie o tym piszecie, naprawde daje to wiare... chociaz jest ciezko, dziekuje Wam, jak juz nie mam z kim gadac bo nie chce zadreczac swoja osoba moich bliskich przychodze na to forum poczytac, jest lepiej, dzieki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dopiero co trafiłam na to forum, jak czytam różne wypowiedzi to "czuję się jak wśród swoich". popieram wypowiedzi o tym, że społeczeństwo jest nieuświadomione w kwestji nerwicy. Dla niektórych osób pujście do psychiatry kojarzy się z etykietą "wariat" i kropka. a najlepsze jest to jak ktoś pyta: "czym ty się tak denerwujesz?" - istna paranoja. R.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×