Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pirania

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Pirania

  1. dopiero co trafiłam na to forum, jak czytam różne wypowiedzi to "czuję się jak wśród swoich". popieram wypowiedzi o tym, że społeczeństwo jest nieuświadomione w kwestji nerwicy. Dla niektórych osób pujście do psychiatry kojarzy się z etykietą "wariat" i kropka. a najlepsze jest to jak ktoś pyta: "czym ty się tak denerwujesz?" - istna paranoja. R.
  2. sory jeśli kogoś uraziłam - nie było to zamierzone. w tym co piszę jest chyba trochę żalu do losu o to, że już nieraz czułam się "wyleczona", a ostatnio spotkałam kumpla, który czuł się wyleczony, wrócił na wcześniej przerwane studia, odnowił kontakty, a tu nagle go "złamało" i znowu musi chodzić na terapie - nie był przygotowany na taką ewentualność i strasznie go to "powaliło", że jego plany życiowe biorą w łeb, pocieszałam go, że za 2 - 3 miesiace znowu zapomni o chorobie, a on zadał mi pytanie - "i co dalej?".
  3. dążenie do wolności - wolności od choroby jest bardzo ważne. Ważne jest to żeby trafić na odpowiedniego lekarza, na doświadczonego psychologa, do któych można mieć pełne zaufanie, do których mozna się zwrócić w każdej chwili. Bardzo ważne są relacje z naszymi bliskimi, którzy też muszą nauczyć się żyć z naszą chorobą. Żeby żyć w "równowadze" trzeba czuć się potrzebnym, trzeba znaleść sobie jakieś zajęcie, które będzie nas absorbowało, trzeba "wyjść do ludzi", przełamać się, pokonać swoje słabości. Wiele spraw w swoim życiu musiałam przewartościować, wiem, że nie mogę pracować w swoim zawodzie, że zawiodłam pokładane we mnie nadzieje swoich rodziców, że przez chorobę jestem parę lat "do tyłu", ale nie poddaję się - życie jest takie piękne. R.
  4. choruję na nerwicę afektywną dwubiegunową, zaczęłam od epizodu depresji, której prawie nie leczyłam, borykałam się z nią sama, potem były fazy maniakalne na przemian z depresją, z których nie zdawałam sobie sprawy, kolejny rzut fazy maniakalnej był tak mocny, że sama zgłosiłam się do szpitala. Od początku choroby do uświadomienia jej sobie i leczenia mineło prawie 5 lat, ale poznaję ją cały czas - rok temu kolejne "objawienie" - fazy mieszane. Po pierwszej depresji byłam pewna że jestem zdrowa, nawet po pierwszym pobycie w szpitalu - po paru miesiacach zażywania leków - lekarka odstawiła mi je i myślałam, że to już koniec choroby. Za każdym razem mówię sobie, że juz się nie dam!, ale to niestety nie jest zależne od nas.......... R.
  5. witam, nie chcę nikogo sprowadzać z obłoków na ziemię - ale z nerwicy nie da się wyleczyć - to choroba na całe życie - tak jak np. cukrzyca, czy nadciśnienie, można ją zaleczyć, utrzymać w remisji nawet bardzo długo, ale trzeba się liczyć z tym, że może wrócić w każdej najmniej spodziewanej sytuacji życiowej, trzeba stale zażywać leki - tzw. dawki podtrzymujące, a w razie najmniejszych symptomów zwiększać je pod kontrola lekarza i udać się na terapię. trzeba być świadomym tej choroby. Nie wymądrzam się, ale choruję już 9 rok i wiele przeszłam z tą chorobą, pozdrawiam wszystkich "zaleczonych" R.
  6. witam, choruje na nerwice maniakalno - depresyjną. Borykam się z tą chorobą już dosyć długo - przeszłam przez epizody depresyjne, epizody maniaklne, rok temu fazy mieszane. odkąd choruję na nerwicę przyplątało się też szereg chorób towarzyszących - prolaktynemia polekowa, która spowodowała otyłość, łuszczyca na tle nerwowym, zespół jelita drażliwego, problemy ze stawami - szczególnie ujawniające się w trakcie epizodów choroby. Brałam różne leki, na które fatalnie reaguje. No to ponarzekałam sobie trochę. Recepta na utrzymanie choroby w remisji? - bo wyleczyć sie jej nie da, można ja tylko uśpić. Życie w tzw równowadze jest piękne i "normalne" - trzeba stale brać leki i być pod kontrolą lekarza, wyłapywać najdrobniejsze symptomy nadchodzących epizodów i w pore reagować. pozdrawiam wszystkich. R.
×