Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia społeczna!


Pustka

Rekomendowane odpowiedzi

Hej,

Jestem na tym forum pierwszy raz. Po przeczytaniu waszych wypowiedzi jestem przekonana ze cierpie na fobię społeczną. Jak tylko jestem gdzies poza domem to sie poce(czy to uczelnia czy nawet kino), gdy mam wystapic publicznie serce mi wali, najpierw mam zimne, potem cieple i wilgotne rece, oblewa mnie czesto fala goraca....a ostatnio podczas wypowiedzi zaczely mi sie trzasc usta i rece. To drzenie rak jest najgorsze, trzesa mi sie nawet wtedy gdy wydawalo by sie ze jestem spokojna (w miare oczywiscie;]). Robilam nawet badania na nadczynnosc tarczycy, ale wyniki sa w normie wiec nie mam watpliwosci ze problem tkwi w mojej glowie. Podchodze do wszystkiego bardzo emocjonalnie i czesto placze, a zwlaszcza gdy mowie o tych wlasnie problemach, bo z nimi sobie nie moge najbardziej poradzic. Nie mowie juz o stresie gdy gdzies dzwonie(pare razy powtarzam sobie co mam powiedziec), ide cos zalatwic itp....Z uwagi na to, ze jestem na kierunku studiow na ktorym nie moga mi sie trzasc rece jestem bliska zrezygnowania z nich, zwlaszcza ze w poniedzialek mam obowiazkowe badania po ktorych zapewne sami mi odradza dalsze studiowanie(wlasnie przez to drzenie rak, ktore oczywiscie przez fakt stresu zwiazanego z badaniami sie nasili). Wiem ze musze z tym pojsc do specjalisty, ale czy moglabym juz wczesniej zaczac zazywac jakies leki?? Sa jakies dobre dostepne bez recepty?? Najchetniej bym je wziela tak zeby sie uspokoic jakos na te badania, ale wiem ze moga zaklocic za to wyniki labolatoryjne....Jestem tym juz tak zmeczona, chcialabym zyc normalnie i nie musiec rezygnowac ze studiow....pomozcie, poradzcie, pocieszcie.....

PS. Sorka za tak dluga wypowiedz....ale tylko tu sie tego nie wstydze, bo wszyscy mamy podobne problemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć! Heh... nie wiem, jak zacząć... Może powiem najpierw, że nie jestem nowa na Forum... Już kiedyś wypowiedziałam się na pewien temat, ale on nie dotyczył moich problemów, bo raczej nie miałam ich. Teraz jednak piszę, ponieważ potrzebuję Waszej rady i wsparcia. Nie wiem, czy jest miejsce, gdzie ktoś mnie może lepiej zrozumieć, niż Użytkownicy tego Forum.

Boo... Ostatnio dostrzegłam u siebie coraz bardziej pogłębiający się i jednocześnie przytłaczający mnie lęk przed rozmową z drugą osobą. Niezależnie od tego, czy ją znam, czy nie. Czasem boję się spotkania z przyjaciółką, bo mam wizję, że zabraknie nam tematów do rozmowy i że zapadnie ta okropna i przygniatająca mnie cisza, a ja nie będę wiedziała, co mam zrobić, powiedzieć... ;/ marzę o spotkaniu z tak ważną dla mnie osobą, której dawno nie widziałam, a tyczasem tak bardzo się tego boję :( kiedy jestem w grupie znajomych mi osób, z którym jakoś się dogaduję, jest w miarę ok, ale jak zostaję z kimś sam na sam, staję się bardziej nerwowa i kontroluję siebie na maxa- boję, że powiem coś zupełnie głupiego, albo w goóle się nie odzywam, a wtedy boję się, że ta osoba pomyśli, że jestem nieciekawa, beznadziejna i gburowata i że w ogóle nie warto mnie znać. Czasem tłumaczę sobie, że nie powinnam podchodzić do tego tak emocjonalnie, że przecież odpowiedzialność za rozmowę nie leży tylko po mojej stronie... ale jakoś nie wychodzi mi wcielenie tego w życie. Już 2 razy zapisywałam się do psychologa, ale za każdym razem dochodziłam do wniosku, że przecież dam sobie radę sama... a tymczasem jest chyba coraz gorzej :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie! :smile:

Na początek chciałam sie przywitać, bo to mój pierwszy post na tym forum. Objawy fobii społecznej tez mnie dotyczą, a z tym wiążą się stany depresyjne. Bardzo chciałabym czuć się swobodnie wśród ludzi, a niestety każde wyjście z domu to dla mnie wielki stres. To jest jak zaklęty krąg, walczę z tym od lat. Leczyłam się u psychologa, psychiatry - efekt raczej mizerny, bo problem pozostaje. W każdym razie walczę, szukam rad, a to forum jest bardzo przyjazne (czytam Was od kilku miesięcy) i niezwykłe jest to, że tu ludzie wzajemnie się wspierają i naprawdę można się podbudować. Najgorzej gdy przychodzi ranek, rzeczywistość i znowu trzeba wyjść do ludzi, ehh...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzeba przybrać dobrą minę. Zawsze się nabierają.

 

Hmm, skoro się "nabierają", to znaczy, że nie jest z Tobą tak źle i nie widać Twojego problemu. Ja w zasadzie tez udaję, ale niestety wychodzę tylko jak muszę i to po przygotowaniu "myślowym" z oporami :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niestety wychodzę tylko jak muszę i to po przygotowaniu "myślowym" z oporami

no ja też - niestety :?

a nabierają się dlatego że im tak wygodnie, bo zdolności aktorskich to nie mam :mrgreen: Pytaja Cię: "jak tam?" i oczekują tylko jednej odpowiedzi : "a wszystko dobrze!". Olewam to już. Nawet mnie to nie denerwuje. Tak już jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wiesz, skoro olewasz innych to chyba jesteś na dobrej drodze do wyleczenia. Przeciez w fobii właśnie przejmujemy się innymi. Choć z drugiej strony troche Cię rozumiem. Ja np. też staram się olewać, bo wtedy mi jest łatwiej, ale nie znaczy to, że następnego dnia nie będę miała oporów przed wyjściem. No ale podobno mówią, że upór działa cuda, więc może kiedys w końcu wyjdę swobodnie:) Choć naprawdę trudno mi w to uwierzyc, tyle lat to już trwa.

maiev a udaje Ci się pracować/uczyć się z tym problemem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lek przed krytyka innych tak bardzo utrudnia mi zycie, ze juz od kilku miesiecy nie oddalilam sie od domu dalej niz na 100 metrow, a wszystko zaczelo sie od rezygnacji ze studiow i depresji, jaka mnie wtedy ogarnela. Na poczatku bylo okropnie, nie wychodzilam nawet na podworko, na kazdy dzwonek do drzwi czy telefon reagowalam jak razona pradem, unikalam odwiedzajacych nas krewnych, chowalam sie wtedy gdzie sie dalo i udawalam, ze jestem wielce zajeta. Nie wyobrazam sobie, ze moglabym teraz jechac dokadkolwiek zeby zalatwic jakas sprawe, ale przynajmniej nie boje sie juz patrzec w przyszlosc, wierze, ze w koncu powroce do dawnego zycia.

Fobia spoleczna towarzyszyla mi od zawsze odkad pamietam, ale nigdy jeszcze nie osiagnela takich rozmiarow:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

skoro olewasz innych to chyba jesteś na dobrej drodze do wyleczenia

hmm - nie olewam ludzi tylko te..."rytuały" - tzn. to cale gadanie typu "jak się masz" , "dzięki. wszystko w porządku" - tak już jest i nieraz się przekonałam że walka z takim czymś jest bez sensu.

trudno mi w to uwierzyc, tyle lat to już trwa.

czasem to mam takie opory że.... szkoda gadać. Najgorsze to że pracujesz nad sobą tyle czasu, a tu nagle jak grom z jasnego nieba bęc jakieś wydarzenie i ...wydaje się że cała ta harówka na marne. Zdarza się. :? Ale to tylko taka "chwila".

Ale wyjdziesz! Upór naprawdę pomaga. Mnie już jest trochę lepiej - chociaż jeszcze wiele trudności przede mną. Póki nic mnie nie dobija to sobie nawet jakoś radzę. Ale czasem.... :roll:

a udaje Ci się pracować/uczyć się z tym problemem?

hmm- nie jest najłatwiej ..ale da się żyć. Skończyłam studia (z pewnymi trudnościami ale ...w normie - jakiś czas myślałam po prostu ze jestem tępa i dlatego nagle zaczęlam sobie gorzej radzić i jakoś nauka mi ciężko idzie :? ), troszkę pracowałam. W pracy było najgorzej. Ciągła walka ze swoim strachem, bo np. trzeba kogos o coś spytać i te biurowe zwyczaje typu urodziny, imieniny itp. Koszmar. No niestety - ja przez pracę osobiście to się chyba jeszcze bardziej pogrążyłam, chociaż nie rozumiem czemu, bo atmosfera była ok, ludzie mili, obowiązki jak to obowiązki. Tylko ze mnie to wszystko przytłaczało z miesiąca na miesiąc bardziej i bardziej aż wylądowałam u specjalisty. Ale już nie przynudzam i nie straszę. ;)

 

nie boje sie juz patrzec w przyszlosc, wierze, ze w koncu powroce do dawnego zycia.

i to bardzo dobrze ze tak myślisz! Pozytywne myślenie to podobno klucz do sukcesu. Niedługo będziesz w stanie sobie wyobrazić że gdzieś pojedziesz a potem to zrobisz. Trzymaj się. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maiev ja tez staram sie pracować nad sobą. Zauważyłam też, że jesli kilka dni pod rząd wychodzę, bo akurat są sprawy do załatwienia, to jakoś to idzie, a potem gdy mam dzień lub dwa "wolne" od wyjścia i moge zostać w domu, to jest mi potem znowu strasznie trudno się zmobilizować. Więc natłok spraw i pracy pewnie w jakims sensie jest rozwiązaniem. Ale to też zależy od nastroju, miejsca do jakiego idę,itp.

Wiesz, mi też udało się skończyć studia (tez z pewnymi problemami, ale jednak!), ale teraz przekreśliłam swoja szansę na pójście do pracy, po prostu sobie tego nie wyobrażam! Myślę, że w obecnej sytuacji jedynym wyjściem dla mnie jest praca w domu, bo wśród ludzi moja wydajnosć spadłaby do zera (myślałabym tylko o tym jak mnie odbierają). To jest straszne! Ty pisałaś, że pracowałaś, potem trafiłaś do specjalisty. Czyli teraz, skoro jest lepiej, dalej możesz pracować?

Powiedz, jak sobie radzisz z tym? Ja gdy mam dobre dni, to myślę, że będzie lepiej, ale ich jest niestety mniej, w większości czuję się jakaś nie przystosowana do całej tej rzeczywistości. Jak walczysz? Czy po prostu na siłę wychodzisz z domu? Podobno im częściej tym lepiej, tylko, że ja tak strasznie nie mam ochoty, a z drugiej bardzo chcę! Dzięki za odp.

 

unikalam odwiedzajacych nas krewnych, chowalam sie wtedy gdzie sie dalo i udawalam, ze jestem wielce zajeta

Jakbym widziała siebie! Dokładnie tak samo się zachowywałam. Teraz staram się do nich wychodzić, bo zaczęli się interesować czemu tak chowam się w pokoju. W każdym razie nadal nie sprawia mi to przyjemności. Ale musimy walczyć o normalność!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie.Nie wiem czy piszę w odpowiednim miejscu,ponieważ sama nie wiem co się ze mną dzieje.Od ok 6 lat cierpie na zaburzenia jedzenia,oraz zaburzenia osobowości:(Często mam tzw doły,myśli samobójcze-dochodziło do samookaleczeń:(ale od jakiegoś czasu dzieją się ze mną rzeczy, które wcześniej nie miały miejsca.Wpadam w stany paniki,tracę przytomność,mam drgawki,zaczynam się dusić-boję się.Na początku myślałam że to przez moją bulimię-po prostu organizm wycieńczony,odwodniony-protestuje w ten sposób,ale koleżanka zasugerowała że to może być nerwica?To prawda że objawy się nasilają gdy się czegoś boję-ale..kurcze nie mogę normalnie funkcjonować. To jest straszne-szczególnie te drgawki i brak tchu-jakbym się zapadała. Myślałam że może to być też spowodowane tym,że chciałam się zabić-przedawkowałam leki po których miałam atak duszenia się-to było straszne...Zresztą sama nie wiem.

Proszę jeśli ktoś może mi napisać co się ze mną dzieje i jak sobie z tym radzić będę bardzo wdzięczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BEHEMOT mysle, że Twoja koleżanka ma rację, to może byc nerwica. Pewnie najlepszym wyjściem będzie udanie się do psychiatry, albo jeśli nie chcesz na początek, to może po prostu zwróć się do lekarza rodzinnego, on na pewno Ci coś podpowie, ewentualnie doradzi psychiatrę/psychologa. Trzymaj się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gdy mam dzień lub dwa "wolne" od wyjścia i moge zostać w domu, to jest mi potem znowu strasznie trudno się zmobilizować

też tak mam. Męczące to. :?

przekreśliłam swoja szansę na pójście do pracy, po prostu sobie tego nie wyobrażam!

ja to się staram zbytnio się nad tym nie rozwodzić, bo jak pomyślę jak moze być to masakra. :?

Ty pisałaś, że pracowałaś, potem trafiłaś do specjalisty. Czyli teraz, skoro jest lepiej, dalej możesz pracować?

Ta praca mnie "wypompowała", chociaż cały czas uważam że wtedy czułam się jak człowiek. Taka sprzeczność ale jednak. Jakbym tyle się nie denerwowała tym całym odbieraniem mnie przez ludzi to byłoby ok. Tylko że ja nie mogłam normalnie zasnąć bo myślałam tylko o tym co tam znowu jutro wyniknie. Strasznie mnie to zmęczyło.

Teraz jest lepiej...ale boję się że jeszcze nie tak dobrze. Przymierzam się do szukania pracy - i własnie to szukanie jest najgorsze. Myślę że w samej pracy jakoś bym sobie poradziła ale to szukanie. :?

Zresztą może jeszcze nie jest aż tak dobrze - widzisz u mnie gorzej było wtedy, kiedy ja nawet na takim czy innym forum nie potrafiłam napisać słowa, z obawy przed oceną, wyśmianiem itp. Nawet nie wiem kiedy to się stało i nagle zdałąm sobie sprawę że jest źle. Mam coś napisać na gg i daję sobie spokój, mam zadzwonić i wynajduję inne zajęcie albo wrabiam w to kogoś.

 

Jak walczysz? Czy po prostu na siłę wychodzisz z domu?

Nie mam jakiegoś takiego planu. W zasadzie na siłę wychodzę z domu, ale nie zawsze. Jak mam zły dzień to wolę przeczekać, bo to przyniesie więcej szkody niż pożytku. Mnie bardzo pomogło to frum, bo tutaj nabrałam trochę dystansu do siebie i to się u mnie przenosi do realu. Może to tylko wirtualny świat ale skoro tutaj potrafię porozumieć się z ludźmi to i tam też jakoś się uda.

A jak wychodzę, to nie z całym stadem obcych ludzi. Umawiam się na kawę z koleżanką (jedną) i wtedy jakoś jest. Z kilkoma byłby problem. Ale po jakimś czasie takiego treningu i z kilkoma można wyjść. Rzadko wychodzę do jakichś gwarnych miejsc pełnych ludzi. Wolę pójść na spacer do parku - najlepiej do takiego najmniej obleganego. Nawet jak wrócę po 10 minutach to i tak dobrze.

Przestałam unikać np. listonosza. Kiedyś tak mi było wygodniej i zostawiał pocztę u sąsiada. A teraz wychodzę - chociaż nie wiem po co - tak dla treningu. ;)

Najważniejsze to przestać się zastanawiać : co ten czy ten sobie o mnie pomyśli, ciekawe jak mnie oceniają. Cały czas mi przychodza takie myśli, ale teraz jakoś sobie z nimi radzę. Nie wiem jak. Po prostu jak łapie sie nad tym że zaczynam się zastanawiać co tak sobie ktoś myśli (na pewno że jestem głupia :P albo coś ) to odganiam tę myśl i myslę o czymś innym.

Zamotany troche ten post, ale jakoś nie mogę tego wszystkiego co mam w głowie ubrać w odpowiednie słowa.

tak strasznie nie mam ochoty, a z drugiej bardzo chcę

znam to. Wyjdź choćby niedaleko, nawet jak nie masz konkretnego celu. Na krótki spacer. Albo dla treningu idź po jakiś drobiazg do sklepu. Nie trzeba wiele. Niektórzy mówią że dobrze mieć psa i wychodzić z nim na spacer. Ja nie mam, ale myślę że to dobre. Ważne żeby codziennie coś zrobić. Osobiście nie jestem w tym najlepsza - wykręcam sie pogodą. Jakby nie to to pewnie już dawno byłoby ze mną dobrze.

No i te telefony. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BEHEMOT

Mysle, ze to moze byc nerwica, swiadcza o tym te stany paniki, o ktorych pislas. Ale najlepiej zrobisz jezeli upewnisz sie zasiegajac porady u psychiatry/psychologa, tak jak proponowala sasanka.

 

Pozytywne myślenie to podobno klucz do sukcesu. Niedługo będziesz w stanie sobie wyobrazić że gdzieś pojedziesz a potem to zrobisz.

Dziekuje. Mam nadzieje, ze tak sie stanie:)

 

Najważniejsze to przestać się zastanawiać : co ten czy ten sobie o mnie pomyśli, ciekawe jak mnie oceniają. Cały czas mi przychodza takie myśli, ale teraz jakoś sobie z nimi radzę. Nie wiem jak. Po prostu jak łapie sie nad tym że zaczynam się zastanawiać co tak sobie ktoś myśli (na pewno że jestem głupia Razz albo coś ) to odganiam tę myśl i myslę o czymś innym.

Mysl jeszcze mozna odgonic i owszem, ale nie zmienisz czyjegos wyrazu twarzy kiedy sie tobie przypatruje, bo trudno nie wygladac na spieta, zaklopotana, dziwaczke wrecz, kiedy myslisz tylko i wylacznie o tym zeby sie kontrolowac.

 

Ale mi najbardziej ciazylo to, ze na studiach nie umialam sie do nikogo zblizyc, otworzyc, pokazac kim tak naprawde jestem. Trzymalam wszystkich na dystans, nawet najblizsze kolezanki wsrod ktorych moglam poczuc sie akceptowana, chociaz nigdy nie do konca, zawsze ciazylo mi widmo niezrozumienia z ich strony. Bylam bardzo samotna.

Fobia spoleczna odsuwa Nas od ludzi, spoleczenstwa, skazuje na samotnosc, zabiera radosc zycia i wpedza powolutku w depresje. A My musimy sluchac jej podstepnych slow, ktore kaza Nam znac swoje miejsce wsrod ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak zrobić, żeby nie myśleć, że druga osoba nas nie ocenia, ze nic sobie o nas nie myśli... nie potrafie sie tak nastawić... nawet pójście do sklepu sprawia mi ogromny trud. dlatego najczesciej chodze do jakiś supermarketów żebym nie musiała nikogo o nic prosić.

masakra...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzeba przybrać dobrą minę. Zawsze się nabierają.

 

Hmm, skoro się "nabierają", to znaczy, że nie jest z Tobą tak źle i nie widać Twojego problemu. Ja w zasadzie tez udaję, ale niestety wychodzę tylko jak muszę i to po przygotowaniu "myślowym" z oporami :(

 

"nie jest z Tobą tak źle i ludzie nie widzą twojego problemu "...

ja też tak zawsze żyłam - nawet przed najbliższymi. Ale w końcu poczułam się taka zmęczona :(

z jednej strony dobrze , że jakoś sobie radzimy przed ludźmi.

Ale ja już się poczułam taka zmęczona - jakbym zdała sobie sprawę że ciągle muszę udawać przed ludźmi ?? grać?? jestem zmęczona tym udawaniem.

ja chcę być sobą ... czuć się dobra taka jaka jestem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rzadko wychodzę do jakichś gwarnych miejsc pełnych ludzi. Wolę pójść na spacer do parku - najlepiej do takiego najmniej obleganego

Mam tak samo, tyle, że ja chcę gdzieś wyjść, a jak już pójdę to często tracę humor, bo zaczynam się nakręcać i obserwować ludzi czy na mnie patrza "pozytywnie". Oczywiście zaraz znajde nieodpowiednie spojrzenia i zaczynam się wqrzać, że jestem jakaś inna. To jest chore! Zdaję sobie z tego sprawę, a i tak to nic nie zmienia.

 

Najważniejsze to przestać się zastanawiać : co ten czy ten sobie o mnie pomyśli, ciekawe jak mnie oceniają.

No właśnie, gdybym to potrafiła, to mój problem by zniknął. Kurcze, inni jakos chodzą normalnie po tym świecie i myslą o normalnych rzeczach, a nie jakies chore koncentrowanie się ciągle na własnym wyglądzie. Wiem, że to jest głupie, a tym bardziej, że nie mogę tego zwalczyć!

 

Wyjdź choćby niedaleko, nawet jak nie masz konkretnego celu.

 

Wiesz, najlepsze jest to, że ja nawet mogę wyjść jeśli jadę samochodem (a tak robię zazwyczaj) i znajduję sie daleko od znajomych i sąsiadów, czyli obcych, na których ocenie mi nie zależy. A właśnie najgorzej mi wyjść blisko, bo mogę spotkać osoby, które mnie znają. Wtedy się najbardziej denerwuję. Jak wiem, że kogoś spotkam raz w życiu (np. jestem w innym mieście) to nawet może być. Telefony nie stanowią dla mnie problemu, bo inni mnie nie widzą, a denerwuję się głownie tym czy dobrze wyglądam. Oj, zakręcone to wszystko, a przede wszystkim strasznie ciężkie. maievTobie pomógł psycholog? Bo mi niestety nie:( jesli zrobiłam jakikolwiek krok naprzód to tylko o własnych siłach. ale to ciągle mało:(

Mysl jeszcze mozna odgonic i owszem, ale nie zmienisz czyjegos wyrazu twarzy kiedy sie tobie przypatruje, bo trudno nie wygladac na spieta, zaklopotana, dziwaczke wrecz, kiedy myslisz tylko i wylacznie o tym zeby sie kontrolowac.

Dokładnie, mam identycznie! Jeśli nawet staram się nie rozwodzić nad tym czy mnie oceniaja, to wyraz twarzy świadczy o wszystkim. Koszmarne uczucie! W ogóle to najgorzej się czuję kiedy inni na mnie patrzą a ja np. nie rozmawiam z nimi (kolejka, wykład, kościół), tylko czekam na coś, albo słucham. Kiedy rozmawiam to nie jest tak źle, bo jestem zajęta rozmową. Dziwne to u mnie chyba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak zrobić, żeby nie myśleć, że druga osoba nas nie ocenia, ze nic sobie o nas nie myśli... nie potrafie sie tak nastawić... nawet pójście do sklepu sprawia mi ogromny trud. dlatego najczesciej chodze do jakiś supermarketów żebym nie musiała nikogo o nic prosić.

masakra...

 

Jedynym, ale nie najprostszym wyjsciem jest zwyczajnie polubic siebie:), przestac zwracac uwaga na swoje bledy, gafy, pomylki, nie koncentrowac sie na nich, przyjac do wiadomosci to, ze nie ma ludzi idealnych i, ze wcale nie musimy starac sie byc idealni, zeby spotakc sie z sympatia innych, nie wszyscy musza Nas lubic. Musimy pamietac o tym, ze kazda osoba ma w sobie ta niepewnosc, nawet ta najbardziej pewna siebie, czasem wystarczy sie po prosu usmiechac do ludzi i podchodzic do nich z wieksza otwartoscia.

I jesli w swietle tych slow moj wczorajszy post wyglada dosc pesymistycznie to ja naprawde staram sie wierzyc, ze mozna w koncu zaakceptowac siebie, ze wszystkim tym, co jest w Nas:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy polubimy i zaakceptujemy siebie (no i nasze choroby), to inni też będą patrzeć na nas z innej perspektywy

 

Jestem pewna,że tak jest. Gdy akceptujemy siebie, nie przywiązujemy takiej wagi do opinii innych i żyjemy w zgodzie ze sobą. A wtedy przestaje istniec cos takiego jak fobia społeczna. Tylko,że zaakceptowac siebie jest strasznie trudno, przynajmniej dla mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio jestem na dobrej drodze do zaakceptowania i pokochania siebie i to mi pomaga tak bardzo nie zwracac uwagi na opinie innych ludzi.Po prostu staram sie nie zwracac na to uwagi i caly czas sie tym nie zadreczac bo ja wiem jaka jestem na prawde.Czasem jest to trudne i to nawet bardzo i czesto tez zalezy jaki mam akurat dzien.Ostatnio na szczescie jest lepiej.Chociaz mam nadal duze opory przed praca,bardzo sie tego boje.To cale szukanie pracy mnie wykancza,ja jeszce boje sie tego ze pozniej trzeba w tej pracy spedzic te 8 godz.Moze i przed tym jakos uda mi sie przelamac. Mam taka nadzieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie zmienisz czyjegos wyrazu twarzy kiedy sie tobie przypatruje, bo trudno nie wygladac na spieta, zaklopotana, dziwaczke wrecz, kiedy myslisz tylko i wylacznie o tym zeby sie kontrolowac.

to prawda. Ale ja już się tym nie przejmuję. Niech się gapią - tyle ich. Nie wiem jak to się stało ale już mnie to tak nie mierzi. Tylko czasem ale to znośne. Ja to akceptuję to że ze mnie dziwak - nic z tym nie zrobię a tacy też są na świecie potrzebni. Poza tym wredne, złośliwe komentarze, śmichy-chichy itp. pochodzą przede wszystkim od osób które same sobie mają wiele s\do zarzucenia i przez to chcą się poczuć lepiej. A jak ktos mi powie że ze mnie dziwadło to mówię że wiem i tyle. Druga strona jest wtedy bardzo zdziwiona. Moze to dziwny sposób ale u mnie działa. ;)

 

Fobia spoleczna odsuwa Nas od ludzi, spoleczenstwa, skazuje na samotnosc, zabiera radosc zycia i wpedza powolutku w depresje. A My musimy sluchac jej podstepnych slow, ktore kaza Nam znac swoje miejsce wsrod ludzi.

ładnie i prawdziwie powiedziane. Podstępna bestia! Mnie w zasadzie prawie zniszczyła życie i nie wiem czy to jest jeszcze do odbudowania. Może dlatego tak sobie do wszystkiego podchodzę. :?

 

wqrzać, że jestem jakaś inna

ale to sie powoli da zmienic. Też tak miałam tyle lat, a teraz coraz mniej to odczuwam. u ciebie też tak będzie. Niestety trzeba czasu. I tak nigdy nie będziesz taka jak "wszyscy". Ale po co? Tyle razy próbowałam się dostosować, że aż zgubiłam się kim właściwie jestem, dlatego ja osobiscie wolę być odbierana jak jakaś inna.

 

A właśnie najgorzej mi wyjść blisko, bo mogę spotkać osoby, które mnie znają. Wtedy się najbardziej denerwuję.

No właśnie to jest najgorsze. Są chwile że myślę że najlepiej by było nie mieć żadnych znajomych. Ja to już nawet myślałam dawno dawno żeby gdzieś wyjechać, tam gdzie nikt mnie nie zna i spokój. Ale to żadne rozwiązanie. :?

 

ja naprawde staram sie wierzyc, ze mozna w koncu zaakceptowac siebie, ze wszystkim tym, co jest w Nas:)

i oby tak dalej. To nawet daje efekty.

maievTobie pomógł psycholog?

nie - nie chodziłam do psychologa wcale. Ale trochę pomogły mi leki. 3 opakowania seroxatu zrobiły swoje - tzn. pomogły mi na spokojnie poukładać wszystko w głowie. no ale ja miałam już depresję więc lekko nie było.

Trzymajcie się. Jakoś damy radę.

Idę dziś gdzieś, bo mnie dyskusja w tym temacie zmobilizowała i mam nadzieję nie spotkać nikogo nielubianego, albo może...taka terapia wstrząsowa. ;)

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 2:07 pm ]

Ale wiecie co? tak się tu wymądrzam ;) a pewne sprawy są dla mnie nie do przeskoczenia. Np. rozmowy kwalifikacyjne - bo od nich zależy moja przyszłość (ta presja :roll:), odebranie telefonu - bo nie widzę twarzy rozmówcy, rozmowa przez Skype (nawet na czacie) Właśnie się przymierzałam i zrezygnowałam. Glupie nie?? No ale cóż. Tyle jeszcze muszę nad sobą pracować że mam zajęcie do konca życia nawet jak nie znajdę żadnej pracy. :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja to akceptuję to że ze mnie dziwak - nic z tym nie zrobię a tacy też są na świecie potrzebni.

 

:lol: Kilka osób tez mi tak tłumaczyło ten problem:) Fajnie by było jakbym to w końcu przyjęła do wiadomości. Bo w końcu skoro jestem dziwakiem, to mogę sobie na wiele pozwolic, nawet na głupia minę;)

 

a to już nawet myślałam dawno dawno żeby gdzieś wyjechać, tam gdzie nikt mnie nie zna

Oj, ja tez tak planowałam! Ale faktycznie to nie jest rozwiązanie. Bo przeciez tam tez w końcu poznam jakichs ludzi, będę mieć znajomych i już wtedy będę się nimi przejmować, bo nie będą obcy!

Idę dziś gdzieś, bo mnie dyskusja w tym temacie zmobilizowała

Ooo to może w takim razie trzeba dużo pisać i wyrzucać wszystkie swoje lęki :) powodzenia w załatwianiu spraw i pracy nad sobą:)

Czasami mysle, ze nigdy nie zaakceptuje siebie w pelni, tak bezwarunkowo, po prostu, za to tylko, ze jestem taka jaka jestem

Oj dla mnie to w tym momencie marzenie i wydaje mi się, że baaardzo odległe i nie wiem czy w ogóle osiągalne:( pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×