Skocz do zawartości
Nerwica.com

Sasanka

Użytkownik
  • Postów

    51
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Sasanka

  1. Ashley trzymaj się dzielnie. Podobno na wychodzenie z nerwicy składa się wiele zwątpień i stania w miejscu. A tak naprawdę idziesz ciągle naprzód, trzeba tylko przeczekać, zebrać siły i znowu próbować. Jak sama napisałaś, próbowanie to jedyne wyjście, bo jesli nie będziemy się starac to tym bardziej się nie uda. A w końcu musi!! Trzymaj się!
  2. No w myslach nikt nie czyta, ale jak jestem oniesmielona, wystraszona itp. to to po prostu widać! A jak sobie pomyslę, ze inni to widzą, to mnie mają za jakas niesmiałą ofermę i tracę resztki pewności siebie i sie dołuję. Sama wiem, że niesmiałe osoby są często fajne i w porządku, ale te inne, a nie ja! A swoja droga to Twojego kazania mogłabym posłuchac, może cos z niego wyciągnę
  3. Sasanka

    Witam Was

    Cześć, nie jesteś sama!
  4. Sasanka

    witam

    Witaj na forum!:)
  5. Sasanka

    Witam z Wrocławia

    Witaj! Pozdrawiam:)
  6. Mam tak samo jak Ty! Wrogie spojrzenia tez dostrzegam, nie tylko w Szczecinie;), ale to chyba nie zależy od miejsca tylko od naszego nastawienia. Jak mam dobry humor, to niech sobie inni będą źli albo wrodzy, nie przejmuję sie tym Z tym, że rzadko mam takie dobre dni. Jak sobie z tym radzisz? Bo napisałaś, że jest lepiej.
  7. Pomaga Ci psycholog? Jesli tak to super, bo ja chyba nie trafiłam na najlepszego i teraz mam niechęc do zaczynania terapii po raz kolejny. A przecież właściwie ciągle stoję w miejscu, bo sama się staram ale może niezbyt umiejętnie... Masz racje. Ja zauważyłam, że tak wielu osobom przyznaje prawo do inności, a nawet często stwierdzam, że w tym ich urok! A co do samej sieibe...hmm tylko ideał by mnie usatysfakcjonował. A przecież nigdy nim nie będę. Chyba tylko moje myślenie jest chore..idealnie;) A może w tym też jest jakas Twoja przewaga: udajesz, że nie znasz, nie okazujesz, że pamiętasz przeszłość, jesteś silna (a przynajmniej ten ktoś tak może myśleć). Powodzenia u dentysty:) Nie a dlaczego? Bo wiesz najciekawsze jest to, że co do figury nie mam kompleksów i się tym nie przejmuje! Chodzi mi tylko o twarz jak już (to związane z choroba w przeszłości). Ja właściwie sama nie wiem co mam sobie do zarzucenia. Chyba to, że jestem jaka jestem ogólnie (takie wszystko i nic), ciągle jestem zbyt mało jakaś tam, albo za bardzo owaka. Próbuje byc jak inni i jednocześnie bardzo chce być indywidualistką. I tu bynajmniej nie chodzi o sam wygląd, bo wiem że cechy charakteru ujawniaja się w sferze zewnętrznej (ruchy, gesty), ale ja to wnętrze mam takie smutne i zdołowane, że to widać na zewnątrz (według mnie). I tu mogłoby pomóc ćwiczenie na wybaczanie, tka przynajmniej zalecaja niektórzy psychologowie. To trudne, wiem, ale warto uświadomić sobie, że robisz to TYLKO I WYłąCZNIE dla siebie, a nie dla nich. To Ty stajesz ponad tym złem, oni są dalej winni, ale Ty wychodzisz z pozycji ofiary, a więc zyskujesz wolność. Wiem, łatwo mówić, no ale tak mi sie przypomniało, więc napisałam.
  8. Wiesz,chyba nie. Po prostu czuję się źle ze sobą, ale to jest bardzo specyficzne. Tzn. np. mam gdzieś wyjść, a więc stwierdzam, że lepiej sie poczuję jesli będę dobrze wyglądać. No więc staram się być zawsze zadbana, staram się dobrze wyglądać. Ale nawet jesli w domu stwierdzam, że dobrze wyglądam, to jakis czas po wyjściu myslę, że może ludzie sądzą, że jestem bezwartościowa bo pewnie skupiam się tylko na wyglądzie (wtedy wydaje mi sie, że mną gardzą . Z kolei gdy nie wyglądam tak atrakcyjnie, to znowu myslę, że jestem brzydka. I wychodzi na to, że jak bym nie wyglądała i jakkolwiek bym sie nie zachowywała, czuję sie źle ze sobą. Straszne uczucie. Tak samo z pewnościa siebie - czasem boje się sprawić wrażenie osoby pewnej siebie, żeby nie urazić czyms tych mniej pewnych, a jesli ja jestem niepewna to czuje sie strasznie zdominowana przez tych pewnych siebie! O ludzie ale zakręciłam, chyba tylko ja mam coś tak dziwacznego. Kurcze No jasne, wiem, mam takie przykłady w swoim bliskim otoczeniu:) a gdybym była przebojowa to wcale bym się wygladem nie przejmowała;) a ja nawet pewna siebie nie jestem... Powinno się podobno przeżyć wszystko jeszcze raz i dać sobie spokój. A może w Twoim wypadku dobra byłaby właśnie konfrontacja z tą osobą, która wywołuje złe wspomnienia? Może to byłby sposób na uregulowanie spraw, powiedzenie ewentualnie tego, co chciałabyś powiedzieć i odczucie ulgi? Powodzenia dla wszystkich maturzystów!!!!:):)
  9. Wiesz co, tez mam coś takiego czasem. Osoba, którą znałam wydaje sie mnie ignorować, tylko że mnie to tak strasznie denerwuje wtedy, że stwierdzam, że następnym razem już sie do niej nie odezwę. Biorę swój odwet. A często ta moja złosć chyba sprawia, że nie wiem czy wyglądam na jakas bardziej pewna siebie, bo np. nie skupiam siętak na sobie, tylko na złoszczeniu się, w każdym razie ta osoba często sie wtedy odzywa. I strasznie mnie to denerwuje, że muszę pozbyc się swojej wrażliwości, zezłościc sie, zeby mnie szanowali czy dostrzegali. Nie rozumiem tego wszystkiego. A jak przeczytałam co przeżywałeś w szkole to się dopiero wqrzyłam! Okropni są ci ludzie, którzy Ci przysporzyli tylu problemów. Na pewno zreszta bardzo słabi i nic nie znaczący skoro znaleźli sobie osobę do swoich idiotycznych gierek i docinków. Naprawdę się zdenerwowałam i życzę Ci owocnej pracy z psychologiem i całkowitego uwolnienia sie od wpływu jakichkolwiek wspomnień związanych z nimi! Mam nadzieję, że jest coraz lepiej. A dla nich to nawet szkoda marnowac myśli! Hmm, ja mam podobnie, staram się coś robić w kierunku zmiany na lepsze żeby nie stać w miejscu, ale mysli niestety nie ustępują (no może jakas część udaje się zwalczyć, to tez zależy od dnia). No wiesz, ja tez myslałam, że może to wina dzieciństwa, ale na terapii psycholog stwierdziła, że to nie to i nie potrafiła dokopać sie do przyczyny mojego problemu, a tym samym nie potrafiła mi pomóc. Rok czasu szukała przyczyny, az zrezygnowałam, bo to nie miało dla mnie sensu. ja próbowałam wiele razy: wybaczanie, obgadanie tematu, przepłakanie, zapominanie. ale to jednak wraca, nie wiem, oczyszczenie ze wspomnień przynosiło mi ulge na kilka dni, a potem wracało, więc znowu robiłam tzw. ćwiczenie na wybaczanie i tak wiele razy, a problem pozostaje... Czy ja wiem, nie sądzę, bo nie jestem przebojowa i pewnie za bardzo zamknięta w sobie. Choć wiele osób mówi, że jestem atrakcyjna i takie tam. Ale jakbym w to wierzyła, to by mnie tu nie było:):) [ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:54 pm ] Super ashley! I ja też byłam nad jeziorem:) Bylo fajnie, choć w trakcie trasy (piechotą wśród wielu ludzi) robiło mi się chwilami słabo, ale potem udało mi sie to opanować (hmm dopiero po jakichś 3 godzinach ) no ale ostatecznie dałam radę. Humor przez to złe samopoczucie miałam średni (choć udawałam dobry) ale do celu dotarłam:) [ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:55 pm ] Ale się rozpisałam:) Fajnie, że jesteście:)
  10. Przykro mi z powodu Twojej przeszłości i tych ludzi którzy raczej sami powinni uważać się za mniej wartych, a niestety zamiast tego to Twoją samoocenę zniszczyli. A ja z kolei az tak traumatycznych przeżyć nie miałam. Myslę, że w taki sposób jak mnie dokuczano wielu osobom w dzieciństwie,(wyśmiewanie, przezywanie) ale nie każdy 20 lat po fakcie jeszcze to rozdrabnia i analizuje...Trzymaj sie!
  11. Dzięki za empatię:) mam słabość do Twoich postów, ciekawie piszesz. Tylko ja jestem chyba strasznie oporna na rady. Nie moga do mnie trafic choć wiem, że sa słuszne i potrzebne. Ale Ty z tego wychodzisz i bardzo się z tego cieszę, bo taka osoba jak Ty zasługuje na szczęście i wolnosc od tego (zreszta jak wszyscy tu na forum). Tak bym chciała dotrzymać ci kroku w tej walce, a wciąz jestem do tyłu. Staram sie usmiechać, zwłaszcza wśród znajomych. A wśród obcych boje sie tego, bo obawiam się czy to odwzajemnią. Mam takie chore mysli, że np. jak sąsiad mnie zignoruje to myslę, że to dlatego, że jestem jakaś "inna" czy cos podobnego i w obawie przed oceną boje sie wychodzic przed własny dom! Natomiast im dalej tym lepiej - tak mam dziwnie. Boje się najbardziej natknac właśnie na sasiadów, bo to właśnie w sąsiedztwie dawno temu wysmiewały mnie dzieci. Może to przez to. Wiem, że to było już lata temu, ale boję się, ze mnie nie polubia i uznaja za dziwaka i sie izoluje. ale mi z tym cieżko:( Trzymam za Ciebie ashley, wyjdź z tego szybko. A tak na marginesie jak udało ci sie opanowac te myśli? Jejku, jakie to chore bac sie znajomych osób:( [ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:16 pm ] No tego nie wiem, ale jako nerwicowiec depresyjny itp zakładam tylko to wyjście;) ale może masz rację
  12. Oj, skąd ja to znam! Ja nie moge być smutna bo dołuje innych (widocznie jestem jakoś bardziej smutna niz inni), więc musze udawać ciągłe zadowolenie. Często jestem tym zmęczona strasznie! Ale wiesz co? Dochodze do wniosku, że już lepsza nawet ta udawana wesołość niż smutek. Choć to i tak trudne i az chce się zapytać: czemu ja muszę udawać radość a inni ja po prostu czują? Nie znam odpowiedzi, ale wiem, że trzeba walczyc! a Ty musisz byc ciekawą i wartościową osobą! Mozna to wyczytać z Twoich postów:)
  13. No może, ale wyglądał na bardzo pewnego siebie, a ja w ramach ćwiczeń nad przełamywaniem mojej NIEpewności w obecności innych, postanowiłam po prostu spojrzeć, tak zwyczajnie. Efekt był taki, że moja niepewność tylko sie pogłębiła:( Dzięki, teraz juz mi lepiej. Staram się to wyeliminować, ale nie zawsze się da. Dzięki Tygryska i człowiek nerwica! Ale najgorsze jest to, że ja takich spojrzeń widze mnóstwo, a niemożliwe żeby większosc ludzi miała ciągle zły dzień. Czuje sie tak jakbym to ja była temu winna. A nie umiem być jakaś super wesołą osobą, mam wrażenie że to ja innych dołuję. Za dużo tego żeby racjonalnie wytłumaczyć ich złym humorem. Pewnie jestem smutna i to widać, a oni w ten sposób maja nade mną przewagę (nie widać tego po nich). A im bardziej sie staram tym bardziej pewnie jest to sztuczne. Tak, tylko że wtedy znowu boję się, że wyjdę na jakaś zapatrzoną w siebie i tez nie będą mnie lubić. Nie wiem zupełnie jak mam postępować. Jak jestem sobą, tzn. jestem wrażliwa i okazuję to, to wtedy widze wokół pogardę. Jak z kolei staram sie być "twarda" to chyba za bardzo odsuwam się od ludzi, bo nie okazuje tylu emocji. Tak źle i tak niedobrze. Czuje sie ignorowana. Zresztą teraz też przynudzam, ale piszę właśnie to co czuję. Dzięki za odpowiedzi na mój post! Tu tez jest mi trudno i boję sie oceny (że piszę głupoty), ale jesteście bardzo fajni i chociaż Wy nie skrytykujecie!
  14. Kurde, a ja dzis wyszłam bo ładna pogoda i miałam dość siedzenia w domu, zreszta po prostu musialam wyjść. I co? I jestem zła! Bo byłam w urzędzie, musiałam cos załatwić, a najpierw poczekać. Obok siedział facet, ja popatrzyłam na niego, a on spojrzał na mnie przewracając oczami z pogardą. Może jestem przewrażliwiona (zreszta na pewno) ale co ja tym ludziom takiego zrobiłam, że widzę w ich oczach często takie miny??Czy ja naprawdę wyglądam na nienormalną albo sama mam głupia minę? No przeciez się staram byc miła i uprzejma, żeby nie było że jestem jakaś "nie taka". I kurde i tak sie tylko zdołowałam, czuje się jak kosmitka. Może on by tak samo patrzył na każda inną osobę? Nie wiem. Ja myslę, że to dlatego, że to ja jestem beznadziejna. I jak ja mam iśc do ludzi? Wciąz czuje się odrzucona:( Przepraszam, pewnie bzdury pisze jak przewrażliwione dziecko, ale nie moge sie od tego uwolnic, a tylko tu moge to napisać.
  15. Idź! Na plus będziesz miała to, że w ogóle poszłaś, a więc jesteś towarzyska:) no i pod koniec dnia satysfakcja z tego, że fajnie sie gadało i że ogólnie nie jest źle. Zobaczysz, ja tak mam często. Fakt,że najpierw iśc się nie chce, no ale... Oj to pomaga, pomaga. Pod warunkiem, że jeszcze znajdzie się siły na te wszystkie zajęcia. Ale trzeba!:) [ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:47 pm ] No staram sie korzystać, póki mam dobre dni:) Super, że u Ciebie też w porządku:)
  16. To bardzo dobrze, że masz cele, masz plany i chęc ich realizacji, bo to nadaje sens życiu i pozwala otworzyc sie na nowe, często lepsze. A z tym może się także wiązać nowe uczucie. Częściowo potrafię się wczuc w Twoja sytuację bo kilka lat temu przeżyłam cos podobnego, tzn zakochałam się w chłopaku i być może dzięki znajomym miałam szansę to rozwinąć, a przynajmniej zacieśnić znajomość. Ale...przestraszyłam się i tak bardzo nie wierzyłam w siebie, że ON i taka niepozorna ja? Niemozliwe. W każdym razie po kilku latach miłość sama mnie znalazła, teraz wiem, że tamta nie dalaby mi tego co mam teraz. Żyj i nie przegap okazji!
  17. Nie wiem czemu w takim razie zerwałes kontakty, być może nie byli tego warci, albo nie potrafili Cię zrozumieć. Ja np. często udawałam dobry humor przy znajomych w obawie przed odrzuceniem i właściwie nikt nie wie, że mam jakiekolwiek problemy, ukrywam to. Nie wiem jak by było gdyby wiedzieli i czy wtedy kontakty wyglądałyby tak samo - nie sądzę. W Twoim profilu wyczytałam,że studiujesz, więc może jest okazja znaleźć jakąś bratnią duszę? Może nie zaraz do wielkiej przyjaźni ale choć do zwykłej rozmowy, która może poprowadzić do jakiejś większej zażyłości...
  18. Wiesz, nie brałam tego leku więc nie wiem. W zasadzie trzeba często czekać dłużej aż lek zadziała, więc może jeszcze cos z tego będzie. Ewentualnie lekarz może Ci zmienic na inny jak nie da efektu. Dzięki, ja tez Ci życzę wypedzenia jędzy w końcu. A może dziś odpuści?:) Ja muszę za chwilę wyjść i to na długo, alez mi się nie chce. Mam nadzieję, że nie złapię doła, bo dziś czuje, że może tak być. Trzymaj się:)
  19. Tez tak mam. Dziwne, bo najczęściej wczesna wiosna dopada mnie depresja, ale potem puszcza (czasami;)) Hmm, wiesz ja np. nie pracuję ze względu na chorobę. A wychodzenie idzie mi ze strasznymi oporami, a często po prostu siedze w domu. więc nie jesteś sama, choc to w zasadzie żadne pocieszenie...
  20. maiev wytrzymaj, jutro puści i znowu będziesz sie śmiać. Trzymaj sie mocno! ashleyno powiem Ci, że dziś miałam całkiem niezły dzień. Wyszłam z domu niechętnie a wróciłam podbudowana. Jak jest lepiej to i innych sie odbiera dobrze (wydaja sie przychylniej nastawieni), miejmy nadzieje, że taki stan sie utrzyma:) No i mam nadzieję, że u Ciebie też ok i brniesz do przodu:)
  21. C©złowiek wiesz, faktycznie, mogę chyba liczyć na te osoby (choc do końca nie wiem, bo w poważniejszych sprawach nigdy się z niczym do nich nie zwracałam tylko chowałam w sobie). Chodziło mi o to, że nie mam jakiegos większego grona do towarzystwa. napisałeś, że urwałeś, więc to nie oni się od Ciebie odsunęli jak rozumiem. Nie chciałeś kontynuować znajomości?
  22. człowiek nerwica Ty jesteś bardzo silny i widać postępy. Tak trzymac i nie poddawac się!:) Ewik 22 miałaś cięzkie przeżycia, współczuje i trzymam kciuki za Twoja pogode ducha.
  23. No to duży postęp w takim razie, bo mi przez mysl nie przeszły żarty z Ciebie, co najwyżej takie DO Ciebie;) Jejku, a jak mi sie nie chciało dziś wyjść. Ale jednak się zmusiłam i... jestem wyjątkowo zadowolona. Nerwica wzięła dzis urlop no a mi sie przez to nawet wydawało, że ludzie są całkiem spoko i nikt nie patrzy krzywo (zreszta po prostu jakos nie myślałam dzis o tym). Ach, żeby takich dni więcej...
  24. Dzięki:)Tak, dzisiaj np. ja tez w to wierzę, jakos tak jakby dziś nerwica dała sobie wolne i może dlatego. Trzeba walczyc do skutku, cos w końcu musi sie udać! Wiesz bo z tymi tabletkami to czasem bardzo długo schodzi. Tzn. najpierw trzeba dobrac odpowiednie, a potem jeszcze czekać aż zacznie działać (nawet ok. miesiaca). Więc może po prostu nie trafiłas na właściwy, a może po prostu potrzebujesz raczej rozmowy niz tabletek. Popytaj może gdzie w Twojej okolicy jest jakis dobry psychoterapeuta, on ewentualnie może Ci doradzic co dalej (leki/terapia). bethi ma rację, trzeba szukać wyjścia az do skutku. Ktos musi przeciez w końcu pomóc.
  25. No jasne, są dni, że ja wręcz twierdzę, że może wcale nie jestem dziwakiem:) wtedy bym sie nawet na to oburzyła;) ale tych dni jest mniej. Eeee opowiadasz! Taka wesoła jestes i szalona nawet;) czemu mieliby Cie nie lubić, no co Ty. Tu na forum szalejesz w postach i robisz furore:) A co do tego czy ludzie odbieraja nas jako zarozumialców. Nie jest mi to obce, bo jak w 4 na 5 wypadków mnie gdzies nie ma to jasne, że dlatego, że ich nie lubię, albo ja z "takimi" sie nie zadaję. Gdyby wiedzieli....to nawet by nie uwierzyli;) Ale czasem jednak trzeba komus nie odmówic, bo tak sobie pomyślałam, że jakbym np. ja kogos zapraszała, a on nie przychodził, to co bym pomyślała o nim? ważniak, zarozumialec, olewa mnie niech spada. Niestety moga o mnie mysleć tak samo:( dlatego naprawdę trzeba z tym walczyć, żeby kiedyś nie zostać samemu. Chyba popadłam w melancholie:)
×