Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie...

Jestem tutaj pierwszy raz i wcale nie pocieszył mnie fakt, że wiele osób, tak jak i ja, cierpi z powodu najróżniejszych objawów nerwicy.

To dolegliwość, z którą spotkałam się już w młodości, a obecnie mam ponad 50 lat.Oczywiście bywały lata lepsze i gorsze. Nieudane małżeństwo powodowało u mnie stres okropny, ale łagodzony był przez narodziny moich 2 synów. Macierzyństwo uratowało mnie....przed załamaniem całkowitym czy depresją.

Jednak kolejne lata ... choroba nowotworowa, śmierć Rodziców spotęgowały objawy, ale "coś", jakaś sprawiła, że uwolniłam się od toksycznego związku, do dzisiaj nie wiem, jak to się udało????

Moje Dzieci są już dorosłe, szczęśliwe, kochane. Ja poślubiłam cudownego człowieka, a jednak nerwica powróciła "dzięki" zaburzeniom hormonalnym, jakie towarzyszą kobietom w okresie przekwitania.

 

Ja staram się pomóc sobie sama, oczywiście czasami odwiedzam lekarzy różnych, jak każdy z Was, jednak z powodu "uczulenia",wręcz, na ludzi w białych fartuchach - rzadko!!!!

 

Jak sobie pomagam, otóż zażywam zwykły KALMS, co kilka godzin łykam po jednej tabletce, ale najbardziej pomagają mi relaksacje.

Zaczynałam od Treningu Jacobsona, treningu autogennego Schultza oraz relaksacji-medytacji Ewy Foley.

Poniżej podam linki, może ktoś z Was wykorzysta , może komuś pomogą??????

Oby tak się stało, bo serce mi pęka, gdy czytam, jak ciężko żyć ludziom młodym, jak trudno odnaleźć się w dzisiejszej rzeczywistości, czasach trudnych dla każdego...

http://w810.wrzuta.pl/audio/12cY0Z8NaTK/trening_relaksacyjny_jacobsona

 

http://www.wrzuc.to/XbPBWX7THK.wt

 

http://www.djoles.pl/mp3/pobierz/813301,ewa-foley-louise-l-hay-medytacja.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Noopii,

Noopi ja też nie lubie agresji, przeraza mnie, ale tutaj jest w miarę bezpiecznie, ludzie się kłoca czasami o różne rzeczy,ale są mili w sumie, na innych forach jest gorzej i pamietaj ze jestemj a a ja jestem łagodną istotą,szkoda,że miałeś ciezki dzień,ale gratulacje za przetrwanie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam uprzejmie :-) przyjmiecie nową znerwicowaną ;>?

 

-- 25 paź 2011, 22:22 --

 

może powiem coś o sobie..

wiek : dwadzieścia z hakiem

powód dla którego tu się znalazłam : ogólny bezsens istnienia, życia, mojej osoby, monotonia

u psychologów znalazlam sie z 2,3 razy w moim zyciu, co jednak odbylo się z niepowodzeniem, gdyz idac tam zawsze uwazam ze nic mi nie jest i tego nie potrzebuje. a gdy juz zdolalam sie otworzyc, Pani psycholog, tak poprostu, ot, stwierdzila ze nie rozumie mnie :bezradny:

moje objawy: różne.. (czytalam trochę o tym i coś mi to podchodzi pod nerwicę dwubiegunową?!)

ból serca powodujący aż wymioty, rozdygotanie, trzęsace ręce, moc energii, potrafię zawojować caly świat, pewna siebie (do przesady) no i czuje ze wszystko mi się uda. Z drugiej strony (to co teraz czuje) ospałość, niechęć wstania z lozka, przebywanie w pokoju z zasuniętymi roletami i robienie "nic", nie chce mi sie zaczynać nowego dnia, potrafię przespać cale dnie z przerwami na jedzenie, ciagly placz bez powodu, poczucie smutku, pustki, przerażający strach przed tym co będzie dalej, przed śmiercią, przed nicością.

 

uh... tyle o mnie.. mam nadzieję że przyjmiecie mnie milo... i bede mogla porozmawiac z kims kto mnie choc trochę zrozumie :)

 

-- 25 paź 2011, 22:40 --

 

...oczywiście nikt o tym nie wie poza mną i rodzicami, a najgorsze jest to że nie wiem skąd "to" się wzielo. Inni mają jakieś powody; alkoholizm, przemoc w rodzinie, kompleksy spowodowane wyglądem itp. A ja? Ja mialam szczęsliwe dzieciństwo, dużo znajomych, zawsze mialam to co chcialam, bylam rozpieszczana, czulam się kochana. Teraz z resztą też. Pracownica Urzędu, kończąca studia na dobrej uczelni. Jak komuś opowiadam co u mnie, to wygląda na to jakby wszystko mi w sumie wychodziło, ale coś mi jest, tylko nie umiem tego zdiagnozować. o mam ! może tak.. nie potrafię , nie umiem, nie odczuwam radości z niczego.

 

milej nocy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze kilka zdań...

Polecam wszystkim znerwicowanym, którzy nie lubią terapii grupowych, czy też stracili zaufanie do psychologów, by wytrwale poddawali się treningom relaksacyjnym, o których napisałam o 19.36 dzisiaj. Jestem osobą dość zdyscyplinowaną, korzystam najczęściej z treningu Schultza i medytacji Ewy Foley przed snem. Od miesiąca staram się codziennie zrelaksować i muszę przyznać, że już odczuwam efekty, choć czuję, że jeszcze dłuuuuga droga przede mną. Nie zrezygnuję, bo chcę wyjść z tego stanu znerwicowania i lęków. Trzeba ćwiczyć cierpliwość i wytrwałość...to podstawa, pierwszy krok wg, mnie, w drodze do spokoju ducha, porządkowania psychiki i zdrowia fizycznego..! A i jeszcze jedno, codziennie polecam krótką gimnastykę, wystarczy 10-15 min. Wystarczą proste ćwiczenia, jak koci grzbiet, unoszenie tułowia w pozycji na brzuchu itp.. to też działa.Dobranoc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzień Dobry...

 

Wszystkim Forumowiczom życzę udanego i spokojnego dnia....codziennie pracujmy nad usunięciem objawów, złych myśli, które utrudniają nam życie.

I tak, jak napisała Monika1974, cieszmy się z małych rzeczy...jest ich wiele, więc i radości może być mnóstwo...pozdrawiam :great: !!!!!

 

-- 26 paź 2011, 19:41 --

 

Dobry Wieczór...

 

To kolejny dzień bez spaceru...Mąż zajęty, a ja sama nie mam odwagi wyjść. Choć czuję, że w mojej głowie powoli zachodzą zmiany, moja psychika wycisza się, jednak poza domem tracę pewność siebie. Ale czy można oczekiwać cudów, jeśli przez dziesiątki lat "pracowałam" na to???

Nie tracę nadziei...wierzę, że nadejdzie poprawa. Tak się składa, że uwielbiam jesień, jej barwy, nawet chłody-jestem zimnolubna-więc jest to okres dla mnie dobry. Pokochajcie tę porę roku. To czas wyciszenia, jakby wszystko zaczynało przygotowywać się do zimy, spokoju...ja tak postrzegam tę porę roku i jest mi z tym dobrze. Inaczej niż w lecie, upały mnie męczą, źle się czuję gdy jest powyżej 20oC.

Pozdrawiam.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

xoxo, mam dokładnie tak samo, tzn teoretycznie powinnam być megaszczęśliwa...rodzice mnie bardzo kochają i ja ich też, mojego chłopaka po 7 latach związku wciąż uważam za księcia z bajki, praca niby super (6 godzin przy biurku, połowa z tego na necie, na jedzeniu słodkiego i piciu coli), śliczne mieszkanie, idealna figura itd, aż mi wstyd dalej wymieniać, jak ja śmiem mówić, że mam problemy? Ataki? Powinnam spojżeć, na tych co mają prawdziwe problemy, tzn np. choroby, samotność, problemy finansowe itd. Niestety to nic nie daje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mija kolejny dzień...coś mi się dzisiaj udało jednak...pokonałam lekki atak. Wprawdzie było to w domu, ale poradziłam sobie z nim,wykorzystując sugestie z relaksacji.... "codziennie, pod każdym względem, czuję się lepiej i lepiej", "mam prawo czuć się zdrowo" itp...

Naprawdę mam wreszcie świadomość, że to nerwicowe napady, a nie nawrót choroby N, że mogę je pokonać pracą nad sobą...czuję zmianę. Polecam te metody, trzeba być cierpliwym i wierzyć, że są skuteczne. Ja już jestem pewna!!!! DOBRANOC..........!

 

-- 27 paź 2011, 15:28 --

 

Dzień Dobry

i chyba dość ładny...

 

Już czwartek...popołudnie pracowite. Lubię, gdy mam jakieś konkretne prace domowe, trochę inne niż zwykle. Z monotonią trzeba walczyć.

Jednak często jeszcze, gdy sięgam po książkę, mam wyrzuty sumienia, że powinnam robić coś pożytecznego dla domu /stare lęki drzemią głęboko, były one podsycane wpędzaniem mnie w poczucie winy...trwało to dość długo, więc i "wychodzą" powoli/.

Piękny jesienny dzień - znowu nie mogłam wyjść. Nie mogę mogę zmuszać do spacerów mojego schorowanego Męża, który ma teraz mnóstwo pracy w domu.

Nauczyłam się czekać, tym bardziej, że Człowiek wspaniały....

 

Pozdrawiam tych, którzy rozumieją.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Zwą mnie Berettą, mam dwadzieścia jeden lat. Moja przygoda z nerwicą zaczęła się jak miałam 14 lat, było to spowodowane śmiercią mojej babci, do której byłam bardzo przywiązana. Problem z nerwicą skończył się jak miałam lat 15 i bardzo chciałabym powiedzieć że na tym skończył się mój problem. Ale oczywiście tak nie było. Problem do mnie powrócił rok temu w wakacje. Bardzo boje się burz, byłam sama w domu - burza nie była straszna ale we mnie coś pekło - myślałam że się uduszę, całkowity brak możliwości oddychania. Poprosiłam sąsiadke aby zawiozła mnie na pogotowie. Na pogotowiu lekarz stwierdził, bez jakichkolwiek badań, że mam katar (!) i to dlatego nie mogę oddychać. Dostałam hydroxyzinum, prawie oszalałam przez niego. Kilka dni pozniej poszłam do psychiatry i on przepisał mi sedam. Po jakiś 2 miesiącach było już wszystko okej. No i znowu się zaczęło w tym roku. Byłam bardzo zakochana, chłopak mnie jednak zostawił, nie dość tego - udawał że nigdy nic między nami nie było i kręcił na moich oczach z koleżanka z roku. Myślałam, że oszaleje. Mój plan zajęć w tamtym okresie był napięty do granic możliwości. Cały tydzień byłam poza domem, słowem nie mogłam trafic palcem do du.. I nastała przerwa majowa, moj wszystkie zajęcia zostały odwołane ja miałam wolny czas. I dostałam ataku - myślałam, że mam wylew. Zdrętwiały mi ręce, serce waliło do granic możliwości - poczułam ten charakterystyczny posmak przed utratą świadomości. Byłam święcie przekonana, że umieram. Kilka dni pozniej udałam się do psychiatry - stwierdzil ze jestem przemęczona. Dostałam milocardin i bellergot. Gdy tak w miare si już poczułam nastały wakacje. Nie znam przyczyny, ale nagle w środku lipca znowu uczucie duszenia się, ból serca - myślałam, że oszaleje. Wytrzymałam znowu kilka dni, znowu poszłam do psychiatry i dostałam zomiren. Zazywałam przez miesiąc. Praktycznie cały czas spałam. Miałam 4 miesiace wakacji, bylam przekonana, że przez wakacje mi to przejdzie, ale mi nie przeszło. Od miesiąca cały czas się czuję fatalnie, jakbym mogła to bym spała. Kłuje mnie w klatce, w płucach, czasem mam straszny chaos w głowie. Miałam wszystkie badania. Wczortaj robiłam zdjęcie reantgenowskie klatki, wyników jeszcze nie mam. Ostatnio przed zajęciami strasznie się denerwowałam. Próbuje się uspokoić, w miare wychodzi, ale tak na prawdę nie umiem. Nie wiem co mam robić, chcę się bardzo tego pozbyć.

 

Przepraszam, że się tak rozpisałam

pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Beretta, Same leki to nie wszystko.

Ty masz pewnego rodzaju trudności, z którymi sobie musisz poradzić, tzw. konflikty.

Konflikty można rozwiązywać poprzez psychoterapię. Normalne przecież jest, że tabletki nie nauczą Cię radzenia sobie z tymi trudnościami.

Wydaje mi się, że możesz śmiało zapisać się na psychoterapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Beretto...

 

Skorzystaj z linków, które podałam na stronie 185 /chyba nie złamałam regulaminu??/.

Wprawdzie można skorzystać z psychoterapii w ramach NFZ, ale ja nie odnajduję się na takich spotkaniach.

Od miesiąca zaczęłam intensywną pracę nad sobą i już widzę małe efekty...powolutku, cierpliwie, mam nadzieję, że wyjdę z tych dręczących mnie lęków....oczywiście każdy człowiek potrzebuje czegoś innego, ale trzeba próbować, poszukiwać...

 

Pozdrawiam..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja próbowałam metody relaksacji Jacobsona, ale np mi to nie leży.. :)

Byłam na spotkaniach z psychologiem na NFZ i szczerze powiedziawszy poczułam się strasznie upokorzona - bo pan psycholog w ogóle mnie nie słuchał i na samym koncu zaczął snuć jakieś dziwne opowieści - powiedziałabym wręcz że bez sensu.

 

pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Beretto,

 

Może spróbujesz relaksację Ewy Foley...delikatna, spokojna medytacja, którą stosuję od miesiąca, przyniosła mi wyciszenie. Oczywiście mam nadzieję na więcej, słucham nadal... na zmianę z treningiem autogennym Schultza..

 

 

http://www.djoles.pl/mp3/pobierz/813301 ... tacja.html

Pozdrawiam,życzę odnalezienia właściwej drogi dla siebie!!!!

 

-- 29 paź 2011, 15:22 --

 

Dzień Dobry wszystkim "Braciom w cierpieniu"!!!

 

I jednak coś mi się udało...byłam na 2 cmentarzach, a biorąc pod uwagę fakt, że w ciągu ostatniego roku nie wychodziłam często, a nawet bardzo rzadko, to wielkie osiągnięcie. Mąż patrzył z niedowierzaniem - po tym wszystkim poszłam z Nim po zakupy / tu może radość Jego była mniejsza, wiadomo-kobieta w sklepie - w portfelu mniej pieniędzy..oczywiście żartuję/. To pierwszy wielki sukces moich ponad miesięcznych relaksacji i medytacji. Z tego cieszę się ogromnie, chociaż wiadomo, że może być różnie. Jednak cieszę się z dzisiejszego dnia...codziennie...pod każdym względem, czuję się lepiej ... i lepiej!!!!

 

Nie traćmy nadziei, pracujmy nad sobą i ze sobą......:yeah:

 

-- 30 paź 2011, 12:13 --

 

Dzień Dobry....

Choć dla mnie nie zupełnie. Po wczorajszym super dniu /wyprawa na cmentarze, zakupy/ dzisiaj od rana jakieś problemy, a to ból głowy i problemy z tętnem. Ale to minie.

Nie czuję, na szczęście, leku, ale złość, że znowu coś!!!! Przygotowuje obiad, przyjdą dzieci, porozmawiamy, pośmiejemy, jak zwykle i wszystko wróci do normy.

Zaraz poddam się relaksacji-Pokonaj stres-Ewy Foley, by powitać gości w świetnym nastroju.

Wiem,że każdy dzień jest inny, zależy to od pogody w dużej mierze, w sensie ogólnym, bo im więcej łykamy różnych tabletek, tym organizm jest bardziej czuły na ciśnienie, temperaturę itp...oboje z Mężem zauważyliśmy te prawidłowość. Co można na to poradzić :mhm: -niestety nic, albo albo.....

 

Pozdrawiam.................!

 

-- 30 paź 2011, 18:08 --

 

Dobry Wieczór...

 

Jak napisałam, tak też zrobiłam. "Pokonaj stres" E Foley bardzo mnie odprężył i samopoczucie ogólnie poprawiło się.

Potrafię świadomie cieszyć się tym. Zaczynam ze spokojem podchodzić do różnych, mniej czy więcej, nieprzyjemnych objawów mojej nerwicy.

Mam radosne przeczucie, że jestem na dobrej drodze.Trzeba cierpliwie ćwiczyć, łykać niezbędne, dobrze dobrane tabletki i znaleźć chociaż jednego przyjaciela, który nas zrozumie, a nawet pomoże, gdy będzie potrzeba. Obecność kochanych i życzliwych ludzi jest zbawienna.

 

Życzę miłego wieczoru... :papa:

 

-- 31 paź 2011, 15:02 --

 

Dzień Dobry...

 

Dzisiaj spokojny dzień, choć lęki pojawiają się. Wiem, że muszę je świadomie oswajać. To trochę boli, ale jakoś radzę sobie.

Muszę przyznać, że najbardziej bolą mnie przykrości ze strony bliskich, wydawało się, że serdecznych ludzi... Staram się zrozumieć zmienne nastroje, ale czasem mimo wszystko uderza we mnie dziwne zachowanie osób, które, nie wiem - lubią sprawiać przykrość innym...czy nie można porozmawiać i wyjaśniać, tego, co nas boli???

To jest, m.in. źródło wielu moich, gromadzących się we mnie,dolegliwości, powodujących lęki. Mimo wieku, nie potrafię temu zaradzić w 100%. Ale uczę się....

 

Nie pozwólmy, by inni ranili nas :why: ...pozdrawiam!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam wszystkich serdecznie

 

niedawno skończyłam terapię grupową i próbuję jakoś radzić sobie sama. Nie biorę żadnych leków. Po prostu analizuję tak jak robiłam to na grupie. Tylko, że myślenie w samotności też nie jest dobre... Nie chcąc dojść do złych wniosków o sobie postanowiłam zalogować się tutaj. Chyba potrzebuje po prostu towarzystwa

;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja byłam na 12 tygodniowej terapii, spotkania od poniedziałku do piątku - 3 razy w tygodniu obowiązkowe, w grupie, z terapeutą prowadzącym, z superwizorem lub kilkoma nawet, byli albo na sali albo za weneckim lustrem, sesje nagrywane. 2 razy w tygodniu spotkania dodatkowe dla chętnych, najczęściej były to techniki wglądu w siebie, techniki relaksacyjne, terapia poprzez muzykę, plastykę, taniec, itp.. oprócz tego w jednym dniu poza terapia grupową było indywidualne spotkanie z psychoterapeutą. W grupie praca polegała na wnoszeniu swoich tematów czyli czegokolwiek nad czym chcesz pracować. Im więcej tematów tym lepiej dla Ciebie bo większy uzyskujesz wgląd. O swoich problemach, wątpliwościach, czymś z czym sobie nie radzisz. Zazwyczaj przebiega to tak, że zaczynasz od tego co tu i teraz ale z czasem dzięki pracy na grupie ale i z terapeutą indywidualnie- uświadamiasz sobie, że wszystko ma swoją przyczynę w przeszłości. Omawiasz zatem rodziców, relacje z nimi, jakieś wydarzenia, przyglądasz się temu jak uczucia czy wyuczone reakcje z dzieciństwa przenosi się na teraźniejszość, jak wpłynęły na Ciebie osoby znaczące. W każdym razie ja poodkrywałam masę tego a to i tak dopiero początek. Do pełnego wyzdrowienia potrzebuję niestety kolejnej terapii. Raczej....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałam wam opowiedzieć moja historię :)

Zaczęło się w lipcu tego roku.Pojechałam do kina i nagle dostałam ataku duszności.Wyszłam z sali nie mogłam oddychać kręciło mi się w głowie.Pojechalam na pogotowie lekarz zmierzyłm mi ciśnienie miałam przyśpieszone tętno o ile pamiętam 102.Spojrzał mi w źrenice jedna rozszerzona.Stwierdził że to może być początek poważnej choroby.Zrobiłam wszystkie badania OB,morfologia itp.wszystko wyszło ok.Za drugim razem gdy trafiłma na pogotowie lekarz powiedział nerwica.Do tej pory mam jedną źrenicą mniejszą drugą wiekszą nie wiem czy przyczyna tego może być astygmatyzm.Strasznie sie boję codzinnie wpisuję w google swoje objawy i szukam chorób.Myśle że mam tętniaka,raka i wszystkie najgroźniejsze choroby.Boli mnie głowa odczuwam pulsowanie w całym ciele.Czasami budzę się w nocy i czuje pulsowanie głowy za uchem z lewej strony.Powiedzcie mi czy to sa objawy nerwicy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli lekarz rodzinny, a także neurolog i kardiolog wykluczyli inne choroby w oparciu o wykonane badania, to mogą być objawy nerwicy.

Najlepiej przekonać się o tym w rozmowie z psychologiem, do którego skierowanie wypisuje lekarz tzw,I kontaktu /rodzinny/.

Do psychiatry zawsze zdążysz pójść, tam skierowań nie potrzeba.

Zresztą człowiek wie, czy żyje w stresie, czy nie potrafi odreagować napięć, czy jest ciągle przemęczony...masz problemy ze snem,jakieś dziwne lęki, itp.

Jeśli dojdziesz do wniosku, że to dotyczy Ciebie, zadbaj o wypoczynek, wyciszenie, słuchając spokojnej, relaksacyjnej muzyki lub skorzystaj z różnych technik relaksacji, które pomagają nawet wyregulować podwyższony puls..

Podałam kilka linków w swoim poście, chyba z 25,10.br

 

Pozdrawiam i życzę Ci,by okazało się, że to zwykłe przemęczenie!!

 

-- 03 lis 2011, 21:38 --

 

Post nr 17 kieruję do Magdaleny130 zapomniałam dodać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a Ja powiem tak: Ostatnim czasem, głownie mam na mysli poczatek jesieni czuje się nerwicowo i depresyjnie. Troszke mnie to zdziwiło bo było już całkiem dobrze a tu znów dołek i załamanie. :cry: Byłem kilka dni temu na wizycie u swojego lekarza prowadzącego ;) i wspolnie doszliśmy do wniosku, że jednak pora jesienna źle działa na Moja psychike. Pierwszy raz ze swoimi objawami zgłosiłem się własnie w listopadzie - potem było jako tako, ale dało się zyc / rok później znów zgłosiłem się do lekarza z zaostrzeniem nerwicy - był to listopad i wkoncu ostatnio przy okazji wizyty znów skarżyłem się na gorsze samopoczucie - mamy listopad. Wnioskuje z tego, że fakt_faktem nerwica towarzyszy mi stale, ale jej gwałtowne zaostrzenia wystepują na jesieni. Nie wiem może się to komus przyda, ale lekarz mi powiedział, że własnie w takim okresie powinienm pojsc z 2-3 razy w miesiącu na solarium xD. Moze nie tyle, żeby się zjarać, ale po to, żeby przyswoił troche promieni/ światła. Dziwna sugestia :P

 

a wracając do moich dolegliwości to niestety znów czuje się senny/ zmeczony/ bez chęci do zycia/ .. / ogólnie jakoś tak nijako i do tego dokuczają mi jakies bzdurne 'natrętne' mysli. eh. Nie jest dobrze, znów trzeba jakoś walczyć z tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WITAM

Ja mam ciagle problem ktory nie daje mi spokoju. Psychiatra mowil ze mam zaburzenia osobowosci. Juz niewiem u kogo mam szukac pomocy... Otoz , mam jakies obsesyjne mysli. Juz kiedys o tym tu pisalem ale nie bardzo uzyskalem odpowiedz. Bylem z dziewczyna 8 miesiecy , nie widywalismy sie czesto bo mieszkala troche dalej niz ja. Ale moje uczucie do niej bylo bardzo silne. Byla to najwieksza moja milosc jaka pamientam. Zerwala ze mna jakies 2 miesiace temu. W sumie byla to moja pierwsza taka prawdziwa milosc. Bylismy razem na wakacjach przez chyba tydzien , pozniej w weekendy spotykalismy sie... Po 8 miesiacach znalazla sobie kogos innego. Mialem depresje , lęki wrocily , nerwy itd. Tak sie tym przejmowalem ze zapomnialem kompletnie jak wygladala. Do dzis nie umie sobie jej przypomniec. Zaczolem dziennie pic , a moj stan sie pogarszal. Teraz nie potrafie nic zrobic , niewiem czemu caly czas nachodza mnie mysl i, ze musze sobie ja przypomniec bo zwariuje , calymi dniami mysle i mysle , nie umie normalnie zyc... Mam odniej stare zdj ale dalej nie umie sobie przypomniec. Przeraza mnie to , niewiem dlaczego tak mi sie dzieje. Zawsze mam jakis problem do nakrecania sie i lękow , jak skonczy sie jeden problem przychodzi nastepny... Czy to sa jakies obsesje umialby mi ktos powiedziec???? Mieszkam teraz za granica i niema jak sie z nia spotkac , niema zdjec od niej na rzadnych portalach internetowych. Za 2 tyg ide na terapie , biore leki na uspokojenie ale to nic nie daje. Czuje ze wariuje , mam mysli samobojcze ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To prawda...jesień dla większości ludzi jest trudna, przygnębiająca, depresyjna...a już szczególnie dla znerwicowanych.

Ja należę jednak do tych, którym upały dokuczają dużo bardziej. Piękne barwy jesieni pobudzają mnie lekko, ale nie za bardzo, nie tak jak ostre, letnie słońce.

Zima także nastraja mnie dobrze, pozytywnie. Tak mam od dziecka...

Co nie znaczy oczywiście, że codziennie czuję się świetnie... Choćby dzisiaj...ciągle czymś się denerwuję, mam znacznie podwyższone tętno. Oczywiście radzę sobie.W każdym razie staram się.....

Muzyka jest moim nieodłącznym towarzyszem. Przeważnie włączam radio RMF WORLD MUSIC, rytmy etno mają w sobie jakąś pozytywna energię, wyciszają mnie.

Sięgam po ciekawą książkę, tabletki ziołowe /tylko i wyłącznie/, minerały oraz poddaję się relaksacjom najróżniejszym. I tak próbuję wyjść z tego męczącego mnie kręgu...nie poddaję się, choć często miewam dosyć!!!!

 

Pozdrawiam i życzę wytrwałości....... :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×