Skocz do zawartości
Nerwica.com

LukLuk

Użytkownik
  • Postów

    431
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez LukLuk

  1. LukLuk

    Natręctwa myśli...

    Natrętne myśli .. ? tego badziewia chyba nie da się wyleczyć, przynajmniej Ja juz nie widzę nadziei. Próbowałem już wszystkiego, począwszy od leków, akupunktury, terapii,wizyt, rozmów, .. itd. Życie przelatuje mi przez palce a Ja moge tylko patrzeć jak inni cieszą się życiem. Natrętne mysli doprowadzają mnie do ruiny, do wstydu spojrzenia się w lustro. To przykre, ale prawdziwe :/ nie ma chyba takiego tematu, którego nie poruszyłbym w swojej głowie i nie należą one wcale do przyjemnych. Bo powiedzcie mi jak ojciec, który kocha swoje dzieci (czyt. Ja), ma natrętne mysli, że te dzieci skrzywdzi .. to jest żałosne i dlatego tak mi wstyd patrzeć na siebie. Chciałbym być normalny, zyc jak kazdy normalny człowiek, ale .. właśnie "ale". a najlepsze jest to, że nie wiem jak to być normalnym bo od dziecka Jestem nerwicowy .. pf.
  2. Boję się --- żyć. Boje się, że kiedyś stracę sens życia, .., że to wszystko mnie w końcu przerośnie, że nie dam rady walczyć z czymś z czym nie da się wygrać: z nerwicą, z natrętnymi myślami, z lękiem przed światem. Wszystko to jest do bani.
  3. tylko iwyłacznie natretne myslenie i duzy lęk. Kocham Swoje dzieci, żone, kocham swoja rodzine i zawsze bede o nich dbał .. to logiczne. Lecze się na nerwice i to dodaje mi troche otuchy, że nie jestem z tym sam. :)
  4. musze to wyrzucić z siebie chociaż nie mam już siły. Boje się, że nadszedl czas kiedy moje własne natretne mysli zdominują wszystko to co dzieje się wokoł mnie .., żeby nie być gołosłownym podam przykład z zycia wziety: Moja żona z miesiecznym dzieckiem lezy w szpitalu (mała ma zapalenie płuc), .. dodam, że bardzo kocham swoje dzieci (mam dwójke) i nigdy bym nie pozwolił, żeby stała się im jakakolwiek krzywda. No właśnie tylko, że .. sytuacja troche mnie przerasta. Jak była żona w domu to prawde mowiac nie interesowało mnie nic oprocz pracy i utrzymania materialnie rodziny. W sytuacji kiedy żona lezy z młodsza córka w szpitalu jakoś to wszystko się pogmatwało: teraz to Ja musze prac, gotować, sprzatać, zajmować się 6-letnia córką. do czego zmierzam ? mam natretne myśli dotyczace, że moglbym zrobić coś swojej córce - to głupio brzmi, ale jednak: boje się (panicznie), że mógłbym jej zrobić jakas krzywde na tle seksualnym :/ żal ? tak, wiem to jet absurdalne skoro Jestem jej ojcem i bardzo ja kocham, ale mój mozg chyba lubi mi platać figle. Nie wiem, odliczam dni kiedy znów bede mógł zając sie praca, kiedy żona przejmie te "ciezkie" obowiazki domowe. Nie wiem co mam o tym myśleć, a może faktycznie jestem jakimś zboczencem >? tyle sie teraz słyszy w telewizji o zboczencach. Eh. Dlaczego w takich sytuacjach życiowych nie moge myśleć o realnym problemie (w tym przypadku choroba córeczki) tylko do głowy pakuja się niechciane mysli ?
  5. oj ostatnio znów coś podupadłem na zdrowiu psychicznym. za duzo sie dzieje i nie daje rady z tym wszystkim.
  6. dzis wielki dzień. O 18.32 urodziła mi się córka. Waga: 4200, Rozmiar: 57cm, 10 punktów, piekna jak tatuś .. juuuuuupi !
  7. dzis wielki dzień. O 18.32 urodziła mi się córka. Waga: 4200, Rozmiar: 57cm, 10 punktów, piekna jak tatuś .. juuuuuupi !
  8. bywało lepiej .. pogoda doprowadza mnie to skrajnego wyczerpania. ostatnio troche stresujących sytuacji :), ale standardowo już od 2 lat, dzien w dzien zażywam dwie pigułki Setaloftu, więc "daje" sobie jakoś rade. Chociaż tak jak wspomniałem wyżej - bywało duzo lepiej.
  9. Zyje szybkim tempem: praca, narzeczona, kupno mieszkania, Slub, obowiązki .. zyje, zyje, zyje i nagle przychodzi taki dzien jak dziś w, którym się zastanawiam czy dam rade, czy to wszystko ma sens, potem znów zapominam o tych wątpliwościach i znów przychodzi taki dzień/ czasem dwa .. i tak kręci się w kółko. Boje się czy spełnie sie jako mąż, ojciec, gospodarz, boje się, że skrzywdze Moją obecna narzeczoną a przyszła zone - chociaż tego nie chce, boje się czy dam rade utrzymac rodzine, boje się rzuszyć do przodu ze swoim obecnym zyciem. Strach napędza u mnie derealizacje, natłok mysli, słabe samopoczucie fizyczne i psychiczne .. Przypominają mi się czasy, kiedy nie mogłem wyjść z domu, kiedy płakałem po kątach, kiedy mdlałem bo nie miałem siły żyć. Nie uważam siebie za ofiare losu - to do czego dążyłem w zyciu czyli dobra praca/ świetna narzeczona to na pewno osiagnałem, ale czesto miewam takie "zawieszki" w zyciu, inaczej można to nazwać epizody nerwicowe. Nie lubie takich dni jak dziś, ponieważ nie wiem co bedzie za miesiąc, dwa, pół roku, rok, kilka lat .. Boje się śmierci bo wiem, że jest jeszcze tyle rzeczy, które chciałbym zrobić, boje się smierci bo chce cieszyc się zyciem a niestety nie potrafie .. chociaż mam powodu do szczescia.
  10. Raz na jakis czas w mojej nerwicy pojawiają się pytania: dlaczego Ja ? Czego mi brakuje w zyciu, że akurat mnie dopadła te parszywe zaburzenie. Mam świetną praca - praca to Moje hobby z, którego czerpie dobrą sałate, fizycznie Jestem zdrowy, mam świetna dziewczynę - przyszłą żonę, mam zainteresowania, mam znajomych, mam rodzine, mam gdzie mieszkać, mam co zjeść, mam w co się ubrać, .., mam wszystko. Z teoretycznego punktu widzenia powinienem cieszyć się zyciem na całego a z praktycznego punktu widzenia Jestem z wami na tym forum jako osoba, której brakuje tego 'czegoś' .. czego ? jakiegos zapalnika zyciowego, mocnego kopa w dupe. Prawda jest taka, że nie umiem się cieszyc życiem i nie moge Sobie darować, że to wszystko zaczęło się tak nagle. Piękna wrześniowa pogoda (1.5 roku temu), wróciłem z pracy, zjadłem, usiadłem, wyjrzałem przez okno i nagle poczułem, że: Ja to nie Ja, że wszystko co mnie otacza to jakiś sen, i pytanie: czemu Ja to Ja, dlaczego mysle, jem, spie ?.. - derealizacja. Objawy somatyczne i psychiczne doprowadziły mnie już chyba do skraju. 'Tonący brzytwy się chwyta' - było mi juz wszystko jedno, byłem w stanie wydać wszystkie pieniądze na leczenie, żeby tylko byc wreszcie zdrowym. .., ale niestety pieniądze nie prowadzą do wyleczenia. Pierw brałem Asentre, następnie Setaloft. Poprawa jest znacząca, ale bywaje takie dni, takie okresy jak teraz kiedy nie daje Sobie rady. I powracam do pytań: dlaczego Ja .. ? Czego mi brakuje .. ? Nie moge tego zrozumieć, nie umiem zaakceptować Siebie z nerwicą, nie moge pojąć tej choroby. p.s musiałem się wyzalić.
  11. Tak samo jak Twój przykład tolkenie, tak samo jak przykład monka, tak samo jak Mój przykład i wielu ludzi na tym forum pokazuje jak piekne i spokojne zycie zmienia się w walke z derealizacja/ nerwica - i to dosłownie w kilka sekund. Wiem, dobrze wiem o czym piszesz tolken24 - czesto myśle, ze przecież to wcale nie musialo się wydarzyć, zamiast tej nieszczesnej kolacji mogłem iść do kibla albo przespać ten moment .. kurcze jedna sekunda wywraca zycie do góry kołami. Jednego dnia cieszyłem się zyciem, snułem plany na przyszłość, bawiłem się, byłem zadowolony a drugiego dnia nie było planów, nie było szczescia, nie było niczego oprócz deralizacji. Straciłem ówczesna dziewczyna, "prawie" straciłem prace, juz nic nie wspomne o znajomych. Był płacz, rozpacz - początki deralizacji to był najprawdopodobniej najgorszy okres w moim życiu. Niestety zamiast wziąć się w garść od samego początku, popełniłem wielki bład - wszystkiego doszukiwałem się w internecie i chyba wiecej nic nie musze pisać - doszedł nowy lęk .. lęk o Swoje zdrowie. Teraz jest napewno ziareczko lepiej niż półtora roku temu, ale do dziś pamietam Swoje pierwsze wyjście na dwór po tym felernym dniu kiedy dopadła mnie d/d. Jeżeli ktoś z Was oglądał kiedyś Max Payna albo grał w tą gre PC to wie o co mi chodzi :) Kurcze kazdemu to kojarzy sie inaczej, ale ten stan opisywałem "jakbym się dopiero urodził" .. Wszystko było dla mnie nowe, choć przecież wszytko to znałem - zreszta nawet podczas stanu dd pamieć miałem świetna. Znajomych/ rodzine, niektóre miejsca były dla mnie jak nowe, chociaż przecież wszystko to znałem i dobrze kojarzyłem, ale cały czas dokuczała mi ta dziwność. W tym momencie jest o tyle dobrze, że dd łapie mnie tylko jak brakuje mi zajęcia, albo po jakimś dłuższym spaniu w czasie dnia. Pomaga mi praca w, której nie mam czasu pomysleć o nerwicy. Pomaga mi Moja narzeczona, której bardzo dziekuje za wszystko. :) ucze się akceptacji do Siebie choć nie jest łatwo .. bywa okres, że zycie wali mi sie kilka razy w ciągniu dnia a są i takie chwile kiedy potrafie cieszyc sie zyciem przez kilka tygodni bez myślenia o dd/ nerwicy/ rzadko bo rzadko, ale bywają takie dobre okresy.
  12. Jak czytam Wasze wypowiedzi to przypominaja mi się moje początki z d/d. Wrzesien 2010 rok, piekna słoneczno-jesienna pogoda, wróciłem z roboty, usiadłem do kolacji, spojrzałem przez okno i od tematej pory cała moje życie przewróciło się do góry kołami .. Cięzko jest mi to opisać, ale spadło to na mnie tak momentalnie, że do dziś nie moge Sobie z tym poradzić. Nagle poczułem się dziwnie/ obco/ nierealnie/ jakbym ktoś mnie zrzucił z góry na ziemie. Pierwsze dwa-trzy miesiące to wielki szok, uczucie nierealności praktycznie 24h, natrętne mysli typu: co Ja tu robie/ dlaczego Ja to Ja/ jak to jest, że Ja myśle, mam uczucia, jem, spie, chodze itd. Wpadłem w depresje spowodowaną derealizacja a derealizacja powodowała stany nerwicowe. Mimo wszystko starałem się nie zamykać w domu i wychodzić do ludzi/ chodzić do pracy/ interesować się czymkolwiek byle by nie mysleć o swoim stanie w jakim się znajdowałem. Były chwile zwątpienia, były myśli, żeby to wszystko skonczyć, były rozpacze, było całe mnóstwo wizyt u lekarzy, było wyszukiwanie w internecie jakichkolwiek informacji na temat d/d. Osobiście uwazam, ze tego nie da się wyleczyc .. trzeba nauczyć się z tym zyć. Mysle, że w duzym stopniu udało mi się pogodziź ze swoim losem .. będzie tak jak miało być i chyba nie da się tego przeskoczyc. Bo prawda jest taka, że psychika człowieka jest chyba najtrudniejsza dziedziną w medycynie. poszukiwanie na siłe złotego środka na dd mija się z celem. (: zycze wytrwałości w walce z nerwicą
  13. Kurcze od jakiegoś dłuzszego czasu mysle o ustatkowaniu się .. zona/ mieszkanko/ rodzinna sielanka/ obiadki/ potem dziecko. Kłasc się spać razem i wstawać razem/ ogladać tv -razem/ .. chodzić na zakupy też razem :). To jest tak silne uczucie, że potrafi przyćmić xD imprezowanie/ przelotne dziewczyny i inne zalety bycia kawalerem . Mam wspaniałą dziewczynę i wielkie/wielkie/wielkie plany :) Chyba czas powoli się wyrywać z rodzinnego gniazdka :) mam juz 24 lata, więc pora i czas. Dziękuje za uwage.
  14. a Ja powiem tak: Ostatnim czasem, głownie mam na mysli poczatek jesieni czuje się nerwicowo i depresyjnie. Troszke mnie to zdziwiło bo było już całkiem dobrze a tu znów dołek i załamanie. Byłem kilka dni temu na wizycie u swojego lekarza prowadzącego i wspolnie doszliśmy do wniosku, że jednak pora jesienna źle działa na Moja psychike. Pierwszy raz ze swoimi objawami zgłosiłem się własnie w listopadzie - potem było jako tako, ale dało się zyc / rok później znów zgłosiłem się do lekarza z zaostrzeniem nerwicy - był to listopad i wkoncu ostatnio przy okazji wizyty znów skarżyłem się na gorsze samopoczucie - mamy listopad. Wnioskuje z tego, że fakt_faktem nerwica towarzyszy mi stale, ale jej gwałtowne zaostrzenia wystepują na jesieni. Nie wiem może się to komus przyda, ale lekarz mi powiedział, że własnie w takim okresie powinienm pojsc z 2-3 razy w miesiącu na solarium xD. Moze nie tyle, żeby się zjarać, ale po to, żeby przyswoił troche promieni/ światła. Dziwna sugestia a wracając do moich dolegliwości to niestety znów czuje się senny/ zmeczony/ bez chęci do zycia/ .. / ogólnie jakoś tak nijako i do tego dokuczają mi jakies bzdurne 'natrętne' mysli. eh. Nie jest dobrze, znów trzeba jakoś walczyć z tym.
  15. już dawno tu nie zaglądałem .. ostatnio zastanawiam się nad pozytywami Mojej nerwicy. Zawsze byłem taki skromny, wypłoszony, ale z drugiej strony dosyc czesto pakowałem się w jakieś głupie problemy .. Mój przelom nastapił w sierpniu zaeszłego roku. Już to opisywałem, ale przypomne, że w tym czasie nastapił katastrofalny atak nerwicy. Na samym poczatku było bardzo źle, żeby nie powiedzieć tragicznie. Zaczęła się długa i mozolna walka o powrót do 'normalności' - leki, wizyty u lekarza, terapie itd. Ogólnie rzecz biorąć poczatki jakiejś poprawy poczułem po pół roku .., ale do rzeczy: Widze w tym wszystkim pewne pozytywne aspekty: nie boje się wychodzić do ludzi co zawsze sprawiało mi wielkie problemy, nie boje się miec własnego zdania a to chyba najwiekszy plus, ogólnie czuje, że 'czuje' się tak swobodnie/ lekko. Oczywiście nachodzą mnie dni nudy/ załamania, ale nie w tak nasilonym stopniu jak chociażby jeszcze kilka miesięcy temu. Zawsze bałem się powaznej choroby psychicznej (zreszta jak pewnie wielu) .. nadal się Jej boje, ale jakoś tak codzienne zabieganie nie pozwala mi o tym myślec. Czasem nawet się zastanawiam czy te spokojnie odbieranie swojego stanu zdrowia nie jest początkiem czegoś poważnego. Póki co daje jeszcze rade i o tym nie mysle. Warto brać leki, warto pakować forse w psychoterapie, warto pić jakies ziólka, ale to wszystko daje takiego efektu jak ciekawe zajęcie/ praca. Szczerze powiedziawszy moim największym lekiem stała się moja praca i zainteresowania z nia zwiazane. Chociaż początkowo też wolałem się zaszywać w domu z dala od ludzi, z dala od pracy - sam w czterwch scianach. p.s tak mnie naszła ochote, żeby to napisac xd.
  16. kurcze dziś dokładnie mija rok czasu od kiedy nawróciła mi sie nerwica i od kiedy pierwszy raz poznałem co to jest derealizacja .. 365 dni a wszystko zaczeło się od głupiego przeziebienia i przemeczenia. takie zycie. widze tylko jeden plus tego stanu: z wielką, wielką chęcią zaczałem chodzić do pracy .. i chyba nawet nie skłamałbym gdybym powiedział, że wiekszosć czasu spedzam w pracy niż poza nia.
  17. niby wszystko jest tak jak pooowinno byc, ale jednak cos nie jest tak jak powinno .. tylko nie wiem co. oooooooo dosłownie tak jakbym szukał dziury w cały -- szuka, szukam aż wreszcie znajde i skonczy sie jakaś panika - eh. przechlapane dziwnie sie czuje od kilku dni .. oby nastepne były lepsze.
  18. zapalenie spojówek, zapchany nos, ból gardła - to jest Mój dzisiejszy ciekawy dzien - w dodatku od 3 dni zmieniłem lek na setaloft (200mg) dziennie i sam nie wiem jak się czuje.
  19. Monika1974, nic sie nie poprawiło .. Monika. nic. uwierz mi.
  20. LukLuk

    Wkurza mnie:

    wkurza mnie, że utarł się taki schemat: dwa tygodnie czuje się dobrze a nastepne kilka dni do bani. i tak cały czas.
  21. Mój obecny i zaraz lekarz, który prowadzi mnie od zawsze jest spokojny, wyrozumiały, zyczliwy, uczynny, dobrze wychowany i przede wszystkim widać, że czuje zainteresowanie w Swoim zawodzie .. mysli głową a nie kasą fiskalną chociaż byl okres, że postanowiłem leczyć się u innego .. szybko zrezygnowałem. Oczywiście wysłuchał Moich problemów, pomamrotał, pobiadolił i na koniec brzdęknął 150zł. jedyna rada jaką usłyszałem to "Jest Pan młody, zycie przed Panem" - zajebiocha tyle to i Ja wiedziałem przed pójściem do niego. Dziękuje za uwage.
  22. nerwowo, trzęsawka, kocioł w głowie. nosze się z zamiarem podjecia waznej decyzji i dupa. nie umiem się przezwycięzyc.
  23. Ile można być z osobą, której się już nie kocha .. ? wszystko psuje się już od pół roku czasu a Ja nie mam odwagi powiedziec, że to już koniec. Jak mam zebrać siły i jak podejść do sprawy. Ona i Ja wiemy, że to już wszystko jest na wykonczeniu, ale zadne z nas nie powie tego wprost. musze wziąść sprawy w Swoje rece i jako pierwszy zakonczyć ten dwu letni związek. tylko jak, żeby nikogo nie urazic. To nie jest pochopna decyzja tylko przemyslane kilkumiesięczne psucie się wszystkiego.
  24. traktuj poznawanie ludzi jako te parszywą derealizacje .. pomysl Sobie, że skoro może Ci towarzyszyc d/d to dlaczego nie ma tam miejsca na ukochaną osobę, - jak poznasz to obiecuje Ci, że pojdziesz za nim na koniec Swiata albo jeszcze dalej. Skoro Ja miałem siłe przetrwać derealizacje to juz chyba kazdemu musi się to udac. Traktuj życie jako kawałek wolnego czasu w którym musisz wszystkiego doswiadczyć
  25. Sean1, dom-praca-dom-praca-dom-praca-dom-praca od dwóch lat nie byłem na zadnym baunsie. nie ma okazji, nie ma chęci, nie ma niczego. nic, zero. o przypomniało mi się przed atakiem nerwicy nie miałem checi pracować - teraz traktuje prace jako swoje najwieksze zainteresowanie.
×