Skocz do zawartości
Nerwica.com

Przegrywam. Proszę o pomoc.


egzystencjalny

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich forumowiczów

 

Na to forum trafiłem chyba jak większość nerwicowców, szukając coś o swojej chorobie i poszukując wsparcia. Myślę, że moja choroba zaczęła się w sposób dobrze Wam znany. Straszne bóle w klatce i kołatanie serca. Nie wiedziałem jeszcze, że to początek góry lodowej. Najpierw kilka podstawowych badań, a zakończenie na rezonansie głowy. Jak to u każdego nerwicowca, pojawiły się myśli "skoro tutaj jestem zdrowy, to na pewno jest to!" itd.

Doszły lęki. Nie będę opisywał jakie, bo pełno tych przykładów tutaj na forum, od błahostek po poważne sprawy. Trwa to już 1,5 roku.

 

Rok temu, gdy rozmawiałem ze znajomymi o opętaniach, parę dni później zaczęły mi się dziwne jazdy wieczorami, że może to wejść we mnie, że nic nie mogę na to poradzić. Zacząłem o tym czytać i okazało się to dużym błędem, bo ataki lęków jakie przechodziłem są nie do opisania, nie byłem wstanie wklepać kilku słów na klawiaturze z powodu trzęsących się dłoni.

 

Takie dziwne jazdy mam kilka dni w miesiącu. Przeraża mnie myśl, że jest to SIŁA WYŻSZA i może to nastąpić dobrowolnie, nie ma przed tym obrony.

 

Obecnie lęk ten jest o tyle silniejszy, że przez ostatni czas przeżywam problemy egzystencjalne. Jestem wychowany w religii rzymskokatolickiej, ale moja wiara jest coraz słabsza, coraz więcej czytam naukowych pism, którym wierze bardziej niż religii. Ta myśl jest okropna, bo jak czytałem kiedyś o opętaniach może to być jedną z przyczyn lub już jego skutkiem. Ta druga myśl jest przerażająca.

 

Jak miałem z naście lat słyszałem historię pewnej babci, która opowiadała o opętanej znajomej czy tam sąsiadce. Działy się u niej w domu dziwne rzeczy, pojawiały się znikąd pająki, węże...

U mnie takie rzeczy się nie dzieją na szczęście, ale kiedyś, w nocy widząc pająka przemykającego po podłodze sparaliżowało mnie nie ze strachu przed nim, ale przypomniała mi się właśnie ta historia. Potem po wkręcaniu się coraz bardziej w temat przylgnęły do mnie myśli, że może to było przewidzenie. A jeśli to był jakiś omam to rodzą się 2 wyjścia: schizofrenia czy psychoza, albo opętanie, w którym także mogą występować omamy.

 

Okres w miarę spokojny się skończył i zaczęło się znowu nerwowo robić. Na własne życzenie. Nie mogłem się oprzeć i obejrzałem niby realistyczny film o tematyce wiadomo jakiej i natłok myśli, jedna rodzi drugą i tak w kółko. Jeszcze wyskoczył mi guz na pachwinie i tylko czekać, aż zacznie się atak hipochondrii.

 

Wieczory to dla mnie w obecnej chwili coś przerażającego. Kiedyś - bomba, idzie noc, cieszyłem się.

Teraz to szkoda gadać. Mam tylko melisę w domu z "uspokajaczy", spać mi się nie chce, więc pewnie do północy wypiję parę litrów, łudząc się, że coś mi to pomoże. Może "zelży" się ten ucisk w klatce piersiowej, bo w tej chwili to coś okropnego.

 

Od dzisiaj na 100% kończę zagłębiać tematykę demonów itp. Zbyt wrażliwy jestem :(:

 

Dzisiaj rano spotkało mnie "ciekawe" wydarzenie. Położyłem się spać gdzieś koło 2 w nocy, jestem pewien, że kompa odłożyłem na biurko - rano budzę się, a komp obok mnie.

Widz 3 rozwiązania:

1) nie pamiętam i zasnąłem z kompem i tak mi się tylko wydaje, że odłożyłem

2) odłożyłem, a lunatykując przez sen z powrotem go wziąłem. Zdarzały mi się kiedyś podobne przeboje, ale wtedy to było pewne, że lunatykuje, a sporo czasu minęło od tego czasu gdy chodziłem we śnie

3) siły wyższe, te złe

 

Wiadomo, jakie rozwiązanie mi chodzi po głowie:( I kolejne myśli... W opętaniach rzeczy się przemieszczają, człowiek ma problemy z pamięcią... A ja jak widać mam problemy, bo nie pamiętam.

Żałuję, że o tym kiedyś czytałem, bo jakbym nie wiedział byłoby ok.

 

 

Jak czytam mój post to wydaje się, że pisany ze spokojem. A jestem w takim strachu, że nie potrafię tego przelać na klawiaturę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też miewałem lęki przed opętaniem. U mnie wynikało to głównie z faktu słuchania "szatańskiej" muzyki :]

 

Nie wiem czy istnieje potrzeba wyjaśniania, że Twój lęk przed opętaniem jest irracjonalny, bo podejrzewam, że doskonale zdajesz sobie z tego sprawę(od czytania naukowych gazet, czy zwykłej utraty wiary nie można zostać opętanym).

 

Ponieważ lęk ma podłoże eklezjogenne, zalecam Ci modlitwę. Na początek spróbuj czytanie fragmentów Pisma Świętego i różaniec(wystarczy dziesiątka dziennie, ale wiadomo: im więcej, tym lepiej ;p), który z pewnością wiesz jest również egzorcyzmem. Zajmie Ci to góra 10 minut dziennie.

Słowa wypowiadane w trakcie modlitwy mają moc, nawet gdyby wypowiadał je największy bezbożnik(a już w szczególności mam na myśli fragmenty Pisma Świętego, które są Słowem Bożym same w sobie).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Imre bardzo dziękuję za odpowiedź :)

 

Z tą wiarą to jest tak, że były wahania, teraz znowu jakbym mocniej trochę wierzył.

 

Modlę się, ale zacznę więcej.

 

Myślisz, że ten lęk jest do wyleczenia? Czasami mam takie myśli, że myśląc o tym, sprowadzam to zło na siebie.

 

A jeśli chodzi o wróżki, wywoływanie duchów, co są przyczyną tego, to nie mam z tym nic wspólnego, nawet programów ezoterycznych nie oglądam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lęk przed opętaniem jest do ogarnięcia, bo naprawdę, to że się modlisz jest empirycznym dowodem na to, że nie jesteś opętany i dopóki się regularnie modlisz to nie ma mowy, żeby zły duch Cię opętał.

 

Natomiast idź do psychiatry i psychologa, żeby się za nerwicę poważniej wziąć. Po sobie wiem, że nie warto czekać ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, czekać nie warto, a jest nad czym pracować.

Z tego co kojarzę, to autor tematu w niektórych wątkach słusznie doradzał, że jeżeli nerwica atakuje trzeba się czymś zająć. Dlatego warto czymś się zająć wieczorami, np. czytaniem książki. Oczywiście, fajnie by było, jakby zamiast o opętaniach poczytać coś bardziej neutralnego albo po prostu pouczyć się czegoś. Nawet słuchanie muzyki (tylko Bóg Cię broni słuchania tkliwych ballad :P) pomaga, zaś pozostawienie swojego umysłu na pastwę luźnych rozmyślań z braku zajęcia może okazać się zgubne.

Niestety, nie polecam picia alkoholu w stanach nerwicowych. Alkohol nie rozwiąże Twoich problemów, a gwarantuję Ci, że jeżeli danego wieczoru za dużo wypijesz, to następnego dnia będziesz czuł się nieswojo, serducho siłą rzeczy będzie Ci bić szybciej, a jak tylko pomyślisz, że to zawał/wylew/inna choroba to atak nerwicy gwarantowany.

Psychoterapeuta jak najbardziej wskazany. Im szybciej zaczniesz dociekać przyczyny takiego stanu rzeczy tym szybciej powrócisz do normalności.

 

P.S. Nocny tryb życia również nie pomaga w dojściu do równowagi. Warto na siłę kłaść się wcześniej ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozwole sobie coś dopisać:)

Doskonale rozumiem twoje lęki, ponieważ podobne ataki sam przeżywałem. Raz dostałem ataku podczas rozmyślania o wierze. Po nim zacząłem w sobie doszukiwać się działania szatana.

Objawy somatyczne, które pojawiały się przy atakach (drżenie ciała, nudności) wzbudzały we mnie myśli, że jestem dręczony przez szatana. Lekki lęk wykręcał mi tak mocno grdykę, że moj ton głosu znacznie się obniżał, co mnie coraz bardziej przerażało i skłaniało moje myśli ku jednemu. Zaczęło wytwarzać się u mnie tzw. "błędne koło".

Juz po drugim ataku poszedłem do duchownego. On natomiast wysłał mnie do psychologa, który już po pierwszym wywiadzie podał mi nazwę schorzenia (zespół lęku napadowego).

 

Właśnie kończę terapię poznawczo - behawioralną, która ma na celu zmieniać sposób myślenia (poznawczo) oraz uaktywnić fizycznie całego mnie, być bardziej aktywnym - nie biernym(behawioryzm). Z tego co widzę to twój problem jest w pewnym stopniu podobny do mojego, ale nie mi to oceniać, powinieneś udać się do psychologa. ( Psychiatra tylko na życzenie psychologa, bo czasem leki są potrzebne do prowadzenia terapii, ale mój psycholog pracuje ze mna bez leków. Lek zwalcza objawy - nie leczy przyczyny, oczywiście jeśli chodzi o negatywny sposób myślenia).

 

Przeraża mnie myśl, że jest to SIŁA WYŻSZA i może to nastąpić dobrowolnie, nie ma przed tym obrony.

 

Szatan ma dużą moc, ale jest ograniczony - on nic nie może zrobić bez pozwolenia Boga.

Oczywiście, że jest przed tym obrona, każde zwrócenie się do Boga o łaskę ochrony przed nim, nawet w myślach, sprawi że szatan ucieknie. Jest taka modlitwa jak "egzorcyzm prywatny".

Naucz się jej.

 

 

Obecnie lęk ten jest o tyle silniejszy, że przez ostatni czas przeżywam problemy egzystencjalne. Jestem wychowany w religii rzymskokatolickiej, ale moja wiara jest coraz słabsza, coraz więcej czytam naukowych pism, którym wierze bardziej niż religii. Ta myśl jest okropna, bo jak czytałem kiedyś o opętaniach może to być jedną z przyczyn lub już jego skutkiem. Ta druga myśl jest przerażająca.

 

Powiedziałbym, że jesteś człowiekiem poszukującym, a nie opętanym:). Widzę, że bierzesz do siebie problem wiary na poważnie. Może uda się powiązać naukę z wiarą, hmm?

Są naukowcy, którzy przez swoje wnikliwe badania(oj nazwisk nie pamiętam) odnajdują w nauce Boga. Słyszałem już o takiej koncepcji, że w budowie wszechświata miała udział wyższa inteligencja, a to wyszło od niezależnych naukowców, ha!.

 

Załamanie w wierze przeżywają nawet księża, biskupi, misjonarze... Moze ma to na celu pogłębic ich wiarę poprzez szukanie?

 

Z tego co tu napisałeś nie masz żadnych objawów opętania. Wszystkie problemy rodzą się w twojej głowie, natomiast rzeczywistość jest inna.

 

Wieczory to dla mnie w obecnej chwili coś przerażającego. Kiedyś - bomba, idzie noc, cieszyłem się.

Teraz to szkoda gadać

 

Znam to bardzo dobrze. To może być objaw depresyjny

 

Moge ci zaproponować, że będziesz sprawdzał, ile negatywnych myśli masz przez cały dzien, wtedy ci wyśle w jaki sposób można zmieniać sposób myślenia (chociaż i tak stawiam na to że pójdziesz do psychologa, w takich stanach specjalista powinien obserwować pracę pacjenta)

 

 

 

 

Mam nadzieje, że pomogłem, nie zaszkodziłem. Jakby co to pytaj, moge też coś napisać o wierze, troche wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślisz, że ten lęk jest do wyleczenia? Czasami mam takie myśli, że myśląc o tym, sprowadzam to zło na siebie.

 

Jak najbardziej jest do wyleczenia, ja sobie radzę:)

Nigdy nie sprowadzisz na siebie złego ducha przez myślenie o nim. Nie zna on twoich myśli, a napewno juz, gdy jestes w stanie łaski uswięcającej.

 

Im więcej myślisz o danym problemie tym jest większy i gorzej się czujesz.

 

Jeszcze chciałem dodać odnośnie opętań, że duża większość ludzi ktorzy zgłaszają się do egzorcystów z podejrzeniami w sobie opętania, wymagają wyłącznie pracy z psychologiem.

Opętanie to nadal żadkość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze, jak bym widział siebie, parę lat temu.

Budziłem się w nocy, zlany potem, cały się trząsłem, wręcz miałem omamy.

Po jakimś pół roku, to przeszło. Oczywiście po drodze brałem jakieś leki, i kilka razy byłem na pogotowiu....

Nawet po 7 latach, gdy o tym myślę, to powoduje u mnie lęk.

 

Niestety musisz sam do tego dojść, zrozumieć to , że to ,,tylko nerwica". Strach przed opętaniem jest twoim czułym punktem, i twoja nerwica w niego trafiła. Ciężka sprawa. Ale całość zależy tylko od ciebie. Potrzeba czasu i pracy....

A na razie to powiem ci coś co do tej pory mi pomaga, gdy o tym myślę:

Na pewno masz kogoś komu na tobie zależy, a kogo ty w jakiś tam sposób kochasz, a jeśli masz w sobie miłość, to żaden zły duch cię nie ruszy........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety, nie polecam picia alkoholu w stanach nerwicowych. Alkohol nie rozwiąże Twoich problemów

 

Z tym alkoholem to już wiem, bywały dni, gdy czułem lęk bez przerwy, ciągłe napięcie, na wieczór "leczyłem" się alkoholem.

 

Objawy somatyczne, które pojawiały się przy atakach (drżenie ciała, nudności) wzbudzały we mnie myśli, że jestem dręczony przez szatana. Lekki lęk wykręcał mi tak mocno grdykę, że moj ton głosu znacznie się obniżał, co mnie coraz bardziej przerażało i skłaniało moje myśli ku jednemu. Zaczęło wytwarzać się u mnie tzw. "błędne koło".

 

Dokładnie, drżenie ciała, nudności powodują jeszcze większą panikę.

 

Mam nadzieje, że pomogłem

 

Post bardzo dużo wniósł, jak będę miał lęki to ten temat mam zapisany w zakładkach, bardzo podnosi na duchu :)

 

Niestety musisz sam do tego dojść, zrozumieć to , że to ,,tylko nerwica". Strach przed opętaniem jest twoim czułym punktem, i twoja nerwica w niego trafiła.

 

Tu jest właśnie kłopot, nerwica sprawia, że myśli się nielogicznie.

 

 

A na razie to powiem ci coś co do tej pory mi pomaga, gdy o tym myślę:

Na pewno masz kogoś komu na tobie zależy, a kogo ty w jakiś tam sposób kochasz, a jeśli masz w sobie miłość, to żaden zły duch cię nie ruszy........

 

Są takie osoby :)

 

 

 

Dziękuje wszystkim za odpowiedzi, za zrozumienie mojego problemu, widzę, że sam z nim nie jestem, trzeba będzie jednak "zahaczyć" o lekarza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zahaczyć o lekarza na pewno nie zaszkodzi, a z drugiej strony zrób co możesz aby odzyskac spokoj. Ja musze ci powiedziec ze duzo mi dalo kiedy zaczelam z powrotem przyjmowac komunie, wiec nie wiem jak u ciebie kwestia wiary i praktykowania, ale moge polecic sakramenty, spowiedz i komunie jako swoiste lekarstwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×