Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?


pikpokis

Rekomendowane odpowiedzi

jak miałam tą obsesję to mnie wręcz roznosiło żeby z nim zerwać, czułam taki ogromny lęk, parę razy próbowałam mu powiedzieć że muszę odejść, nawet go zawezwałam do siebie do domu na rozmowę tą ostateczną, oboje płakaliśmy, nie pozwolił mi odejść powiedział żebym w chorobie nie podejmowała takiej decyzji, dzięki Bogu, teraz jak na to patrzę to aż ciężko mi uwierzyć że tak wtedy myślałam, czułam się jak wariatka wtedy, nawet zaczęłam się wtedy obawiać czy faktycznie nie zwariowałam (kolejny lęk, przed zwariowaniem niektórym dobrze znany)

 

[Dodane po edycji:]

 

Teraz juz jestem na tyle zdecydowany ze nic mnie nie zatrzyma . a podobno u mnie w miescie jest naprawde super psycholog-psychoterapeuta takze mam nadzieje ze jakos to wszytko sie ulozy . !

pewnie się że się ułoży, ważne że masz motywację, chęć do zmiany

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

siedzenie i myślenie to bardzo zły pomysł, najlepiej wychodzić coś robić nawet jak się nie chce, trzeba się czymś zająć i nie dać się wciągnąć w wir rozmyślań, które dają jedynie to że uciekasz przed realnością ,rzeczywistością, przed życiem, dorosłością, odpowiedzialnością za siebie - taki jest cel tych myśli, one zazwyczaj pojawiają się wtedy gdy mamy jakiś problem w prawdziwym życiu, który odsuwamy od siebie, a w jego miejsce przychodzą jałowe myśli, które nas w jakiś patologiczny sposób chronią przed zderzeniem z życiem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przez pewien czas ja w ogóle nie wychodziłam bo całymi dniami spałam, nie miałam siły na nic, tylko czasem na uczelnie sunęłam jak cień płacząc ciągle, potem nie ważne o której godzinie padałam na łózko i spałam, od faceta mnie odrzucało, chciało mi sie wymiotować przy nim, dusiłam się, nie odbierałam telefonów, nie mogłam go oglądać ale jak już udało mu się gdzieś mnie wyciągnąć to były przebłyski że jednak mi lepiej tak niż samej

 

[Dodane po edycji:]

 

brałam mianserin na noc, do tego doszedł citabax, a potem już sam citabax, pomogły mi, wyciągnęły z doła, nic strasznego po nich nie działo się ze mną

 

[Dodane po edycji:]

 

ciesze się że mogę pomóc, mam w pamięci jak bardzo ja potrzebowałam tej pomocy wcześniej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naprawde sie ciesze ze moglem trafic na Ciebie na tym forum . Zaraz wychodzimy z dziewczyna do znajomych mam nadzieje ze bedzie dobrze ;) kurde jeszcze tydzien temu jak bylem sam dawalem rady a teraz tak ciezko . Przynajmniej jest plus ze dalo mi to impuls pojscia do specjalisty .

 

 

 

Mam jeszcze jeden plan moze powiedziec o tym siostrze ?? Jak myslisz ?? jest 3 lata mlodsza odemnie ale tez mamy swietny kontakt .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zalamka87, a możesz powiedzieć,bo pisałaś, że miałaś objawy nerwicowe dużo wcześniej. ja np... no nie wiem. mam wrażenie, że nie. tzn może raz było coś,choć sama nie wiem czy to była nerwica czy co. Jakoś w podstawówce, 1-3, ciągle się martwiłam że mi bądź moim bliskim coś się stanie, że ktoś umrze, ciężko zachoruje i non stop o tym myślałam i musiałam sobie powtarzać 'wszystko będzie dobrze'. mniej więcej tak to było, dokładniej nie pamiętam, bo trochę czasu minęło. w każdym razie dręczyło mnie dłuższy czas, a potem jakoś przeszło. ale poza tym, chyba nic. więc może to wcale nie choroba? z drugiej strony, jak czytam Twoje, czy innych posty i jest tam dokładnie to, co sama bym napisała, wraca nadzieja, że jednak. ostatnio zresztą jest bardzo dobrze (odpukać), ale boję się, że prędzej czy później znowu to wróci-zawsze wraca. a wsparcie...tak...bardzo jest potrzebne :) fajnie, że tak tu pomagasz wszystkim, jednak jak tłumaczy coś osoba, która z tego wyszła, jest jakoś łatwiej i nabiera się większej wiary w samo to, że to jednak choroba i że da radę z tego wyjść :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kocham swoją dziewczynę nad życie, jest tym kogo zawsze chciałem, spędzam z Nią mnóstwo czasu, chcę z Nią ułożyć sobie przyszłość, jednak czasem nachodzi mnie straszny stan, zazwyczaj jest to wtedy gdy jestem bardzo zmęczony, nie śpię bo muszę coś zrobić, non stop mam coś do zrobienia i organizm odmawia posłuszeństwa, wpadam w apatię, non stop boję się że ją stracę.

Prawie zawsze o niej myślę, tęsknię itd. jednak czasem w takiej sytuacji jak wyżej zaczynam bać się że Jej nie kocham, boję się tak, że to się urzeczywistnia(choć wystarczy jeden silny impuls by znowu we mnie wszystko zaskoczyło, pobudza się organizm, ale w końcu znowu dopada mnie zmęczenie, zastanawiam się czy to nie jest po prostu mechanizm obronny, wołanie o odpoczynek od nauki, latania non stop itd.), raz mi się zdarzyło niemal płakać z tego powodu, że ja nie chcę Jej nie kochać... totalna sprzeczność, a przecież jestem z Nią niesamowicie szczęśliwy, jest moim sensem.

Jest dla mnie jak narkotyk, to źle, bo paru dniach na głodzie odpierdala mi

Nie, to nie NN. Po prostu jesteś zmęczony ale nie dziewczyną.

 

Wmawiasz sobie,że jej nie kochasz to normalne przy nn

Ale on nie wmawia sobie, że jej nie kocha, nie analizuje. Czasem gdy jest zmęczony boi się, że może kiedyś przestać kochać dziewczyne. To nie NN.

Gdyby miał NN "uciekałby" przez dziewczyną ponieważ wtedy nasz partner = lęk. Wszyscy tu doskonale znamy uczucie które często ogarnia nas przed spotkaniem z partnerem...

 

[Dodane po edycji:]

 

mia666 Powiedz mi, leczysz się? chodzi o leki + psychoterapię. Masz identyczne objawy jak X osób w tym wątku więc się nie przejmuj :) Pamiętaj - Twój facet nie jest Twoim prawdziwym problemem! To tylko problem zastępczy. Na psychoterapii dowiesz się o co tak naprawdę chodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aussie, tak miałam takie objawy od dziecka np częste uczucie guli w gardle, miałam wrażenie często że coś mi tam siedzi, zbyt częste siusianie (rodzice myśleli że mam problem z pęcherzem), obgryzanie skórek przy paznokciach, hipohondria, lęki nocne, bałam się sama spać, natrętne myśli - wtedy były to obraźliwe myśli na różne osoby bliskie szczególnie dręczyły mnie gdy miałam iść do spowiedzi, bo ja uważałam że to wszystko skoro jest w mojej głowie to ja naprawdę jestem zła

 

[Dodane po edycji:]

 

hipochondria przez ch w środku oczywiście :D

 

[Dodane po edycji:]

 

myśle że to twoje zamartwianie też bo to lęk irracjonalny czyli nie przed konkretnym pewnym zdarzeniem które się wydarza bądź jest przesądzone że na bank się zdarzy

 

[Dodane po edycji:]

 

wojtek26, jeśli czujesz taką potrzebę to możesz pogadać z siostrą, to zależy tylko od ciebie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziękuję :) może ta konkretna sytuacja pasuje, ale czy inne? raczej byłam radosnym, pełnym życia dzieckiem :D chociaż hipochondryczką pewnie i też trochę byłam. no nie wiem. zresztą, może to nie ma znaczenia. i pewnie powinnam pójść do lekarza zamiast myśleć czy moje objawy pasują do Twoich. ale dzięki za odpowiedź :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesz ja też byłam ulubienicą pani, zawsze aktywna na lekcji, wygadana, roześmiana, lubiłam być w centrum uwagi, brałam udział w każdej akademii szkolnej, uwielbiałam opowiadać dowcipy... ale była i druga część znerwicowana, potem ona wzięła górę i nie mogę powiedzieć że jestem zdrowa, też mam jakieś rozkminy czasem ale wtedy sobie myśle: zaraz zaraz o co mi tak naprawdę chodzi, co mnie zdenerwowało? no i dalej a no tak praca mgr wisi nade mną, egzamin, co po studiach? - to jest real a nie jakieś czy dobrze postąpiłam czy nie, czy powinnam to powiedzieć czy nie ble ble ble, nauczyłam się radzić sobie z tym i wiem że nie wolno tłumić emocji w sobie, bo wtedy natręctwa wywalają

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może i coś w tym jest. Ja zawsze byłam bardzo wrażliwa i na swój sposób może też nieśmiała. Zawsze się bałam co o mnie pomyślą inni. No nie wiem. Pomyślałam, że może zapytam rodziców co ja takiego robiłam jak byłam mała, lepiej mi powiedzą xD wiem, że ciągle sprawdzali czy z moim wyrostkiem wszystko gra bo byłam pewna, że powinnam mieć operację ;) Chyba będę musiała usiąść i zrobić rachunek sumienia z całęgo życia ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wojtek26- ja tak ma właśnie.....jak sie upijam na imprezach czuje sie normalna,usmiechnieta, szcześliwa...nikt by nie pomyslal ze mam problem...a na drugi dzień....makabra najchetniej caly bym przespała i przeryczala niewiadomo dlaczego...

własnie dzis tak Mam :-( wczoraj balowalm dzisiaj rycze

 

[Dodane po edycji:]

 

załamka - pisalas wczesniej ze odrzucalo cie od twojego chlopaka...a jak to sie u Ciebie zaczelo???jak sobie z tym poradzilas.??

bo u mnie to wszystko doslownie przyszlo z dnia na dzien...i to mnie najbadziej zalamalo!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[Dodane po edycji:]

 

Chodziłam do psychologa,aby stwierdził mi nn..tzn potem zostalam wysłana do psychiatry..zapisał mi lek i wszystko spisał..miałam tam isc za miesiąc..ale jakoś nie chciałam..moja mama już wgl o tym nie wspomina..a ja nie jestem pełnoletnia ,więc nie moge sama zadecydować...

Biore ZOLOFT drugi miesiąc..jest lepiej..ale nie najlepiej..

Dziś moja mama i ja spotkalismy znajomą, i ona się zapytała ;

Masz kogoś?

A moja mama na to; Ma,chlopaka już rok,taka miłość,ze ohhohoh...

I moja myśl w tym momencie; Tak,na pewno,ale ściema.

 

!?!?

 

Mam takie uczucie..jakbym powoli zaczynała się przyzwyczajać się do moich myśli..

Mój chłopak ciągle ma tylko sluchane 'nie rob tak,rob tak' 'nie mow tak' 'mam dziś zły dzien'...

Ale co ja mogę..jeśli drażnią mnie jego wszystkie rzeczy :(

 

Jutro zaprosiliśmy znajomych do klubu świętujemy rok z moim M..ciekawe ile jeszcze ich będzie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zalamka87, powiedz mi czy jak czlowiek na imprezie wypije to wtedy o wszystkim zapomina ?? I jak prawie normalny ?? tylko na drugi dzien jak sie budzi z kacem to wtedy jest katorga !!!

w tej pierwszej fazie to ja nie byłam w stanie praktycznie nic robić tym bardziej sie napić, chociaż mój facet chciał mnie wyciągnąć z domu raz wypiłam jedno piwo to nie odczułam różnicy, dwie lampki wina u niego było dokładnie tak samo, potem już bardziej alkohol dawał ulgę jak to zwykle z nim bywa, często miałam ochotę się narąbać ale nie robiłam tego, bo szkoda mi zdrowia, przed długi czas kiedy faktycznie przyszalałam na drugi dzień miałam wyrzuty sumienia, nie wiadomo czym spowodowane i kac był okropny, dlatego ogólnie mało piję

 

[Dodane po edycji:]

 

anq24, dokładnie tak pamiętam to bardzo dobrze, mieliśmy małe święto ja zrobiłam sałatkę, ładnie się ubrałam, kupiłam prezent dla niego no i sobie siedzieliśmy było milutko jak zawsze, a na drugi dzień rano....!!!!!!!! to koniec i wszystkie objawy się pojawiły + pobudka o 4 rano i gigantyczny duszący lęk, chociaż pamiętam że od jakiegoś czasu już czułam się niezbyt dobrze, bo miesiąc wcześniej odstawiłam lek no i sama zafundowałam sobie to, choć oczywiście byłam pewna że to nie o to chodzi, że w ogóle to nic mi nie jest tylko po prostu się odkochałam tak z dnia na dzień wszystko skończone, równocześnie pojawiło się takie niedowierzanie że co w ogóle? ktoś mi robi jakiś głupi żart czy co? przecież wszystko jest super a tu takie coś? z godziny na godzine było coraz gorzej, już czułam że jestem na innej planecie prawie, że on jest obcy, ze te nasze zdjęcia są takie obce, dalekie nie mój, że musze odejść jak najszybciej bo zwariuję, jak go widziałam to serce mi waliło jak oszalałe z lęku, nie mogłam oddychać, jak z nim jechałam to marzyłam o tym żeby wręcz uciec z samochodu, potem myślałam że będzie mi lepiej samej że się zabawię, będę taką cool singielką (choć nigdy nie miałam takich zapędów), powiedziałam że nie mogę się z nim spotykać ani go widzieć przez jakiś czas, on dzwonił a ja nie podnosiłam sie z łóżka, pamiętam że raz odebrałam on powiedział że mnie kocha: a ja sie rozłączyłam, kiedy zdarzało się że nie spałam to układałam sobie w głowie jak to z nim zerwę i dzwoniłam do niego żeby przyjechał i żeby mu to powiedzieć, on starał się mi jakoś tłumaczyć cokolwiek a ja w kółko swoje jak katarynka, że to koniec

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale jednak wciaż wspominasz o tych lekach i chociaż wszystko, co napisałaś, pasuje, a ta jedna rzecz psuje mi kompozycje. Tak jakbyś Ty,dzieki temu, że coś się wcześniej działo, byla usprawiedliwiona i to świadczyło, iż rzeczywiście bylaś/jesteś chora, a mi automatycznie tę możliwość zabierało.

U mnie to się zaczęło, co najgorsze, na początku związku. W momencie kiedy dowiedziałam się, że mu na mnie zależy. Tzn nie tak od razu, ale w przeciągu kilku dni od tego. Jako że w przeszłości byłam z facetem, który mnie odrzucał a ja próbowałam sobie wmówić, że go kocham i czułam się paskudnie, a jak juz sie od niego uwolnilam obiecalam sobie ze nigdy wiecej i jak sa watpliwosci to nie ma co dalej ciagnac i kiedy raz z moim obecnym chlopakiem wpadla mi do glowy jedna mysl ' a moze on wcale mi sie nie podoba' się zaczelo... i objawow pisac nie bede bo i po co... boje sie, że to nie pasuje do zadnego nn, ze nic mi nie jest :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chyba nie powinnaś się aż tak tym przejmować, ten stan przecież może trwać w uśpieniu i jakieś wydarzenie może podziałać jak istny detonator, a poza tym pisałaś o tym zamartwianiu się o swoją rodzinę, że ktoś umrze? czy człowiek w pełni zdrowy, stabilny psychicznie siedzi i boi sie że ktoś umrze, że coś się stanie? albo z tym wyrostkiem? czy zdrowe, stabilne psychicznie dziecko siedzi i myśli o tym że powinno mieć operację wyrostka? tych rzeczy jest pewnie więcej albo i nie, a ty nie powinnaś się zamartwiać i porównywać z innymi, bo każdy jest inny, każdy ma inny życiorys, inne wychowanie, inne relacje z matką i ojcem... ale ja robiłam dokładnie to samo też porównywałam

piszesz że jako dziecko byłaś nieśmiała i bałaś się co pomyślą o tobie inni, warto byś zastanowiła się najlepiej z terapeutą skąd to się u ciebie wzięło? skąd te lęki o bliskich?? i lęki przed chorobą?

 

[Dodane po edycji:]

 

trzeba się zastanowić co tam siedzi pod spodem i generuje te wszystkie rozkminy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kurcze jak sobie pomysle jaka ja bylam dla mojg ex paskudna ciagle sie go czepialm co chwila ze cos nie tak, ze glupio mowi, wyglada, usmiecha sie, chodzi masakra a on biedny to wszytsko wytrzymywal a pomimo to zostawilam go..ucieklam od problemu...to juz nie pierwszy raz tak sie zachowalam tylko wczesniej jak zostawilam mojego faceta to lnie spodziewalam sie ze to moze byc nn tylko porpstu go nie kocham objawy byly takie same...i nie cierpialam tyle co teraz...a teraz podoba mi sie ktos nowy i tlumacze sobie ot tak ze poprostu ucieklam od bylego i podswiadomie znlalazla sobie inny obiekt zainteresowan zeby obsesja na punkcie mojego ex ziknela....

pewnie z kolejnym chlopakiem bedzie tak samo wielkie zauroczenie a potem wielka jazda i obsesja na jego punkcie.....

 

[Dodane po edycji:]

 

wiecie co jeszcze teraz mi sie przypomnialo ze od poczatku jak bylam z moim ex to sobie wkreclama ze ja na niego nie zasluguje bo on taki dobry a ja glupia , balam sie ze mnie zostawi, robilam mu jazdy o kolezanki, bylam zazdrsona w cholere, nie pozwalam wyjezdzac z kumplami na narty,jak kolezanki mi mowili ale przytojniak z niego bylam wkurzona wolalam zeby mowily ze jest brzydki poprostu mial byc tylko dla mnie.....wtym wszytskim wyjechalam do pracy do angli na miesiac i tam to dopiero byla jazda codziennie ryk ze on mnie pewnie zdradza...jazda nisamowita i nagle po 8 miesiacachz dnia na dzien zaczela sie jazda w druga strone ze brzydki, ze glupi, ze powinnam miec lepszego...ze mna napewno jest cos nie tak:-(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wiem...to pewnie nie jest normalne. Niby to wszystko wiem a i tak się martwię :( I mam wrażenie, że coś mi w nim nie pasuje, choć w zasadzie nie wiem co... ale COŚ. a do lekarza wciąż boję się iść... jakoś czuję się zażenowana na samą myśl o takiej wizycie i rozmowie :(

 

anq24, więc sama widzisz że to nie pierwszy raz i że to nie jest normalne. Widać z tego całego lęku, że go stracisz, że jest zbyt wspaniały dla Ciebie,wywołałaś te rozkminy. Taki nieświadomy odruch obronny-skrzywdzę go zanim on to zrobi. Przemyśl to i zacznij coś z tym robić :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×