Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?


pikpokis

Rekomendowane odpowiedzi

zalamka87, nie wiem sama. Może i różnie to z tymi rodzicami bywa,ale nie wiem czy mogę powiedzieć, że nie wiem co to miłość. Nie pamiętam wczesnych lat swojego dzieciństwa,ale ostatnio oglądałam jakieś filmy rodzinne i nie mogę powiedzieć, że byłam miłości pozbawiona. Poza tym moi dziadkowie bardzo mnie kochali. A nie wiem, już nic nie wiem, też jestem załamana, czuję się fatalnie. Chyba w końcu trzeba zebrać się w sobie i to wszystko zakończyć, bo nie widzę już innego wyjścia. Ile można się oszukiwać :(( piikipokis, na serio to forum z psychologiem? To jeszcze bardziej mnie załamuje. Co prawda 'rozstania sa dla mieczakow' to rewelacyjna ksiazka, ale jakoś łatwiej mi przyjąć negatywne informacje,wobec czego początkiem Twojego postu bardziej się przejęłam. Mam dość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi tez łatwiej przyjmowac negatywne sytuacje nie jestes sama :( No bo do cholery nie zostawie ukochanego tylko dlatego ze mowi: nara albo ze lubi ogladac programy historyczne a ja nie przepadam :((((((((

 

[Dodane po edycji:]

 

Powiedzcie mi szczerze czy jestem jeszcze nie dojzala jesli moj ukochany mysli o pieniadzach jako o naszej przyszlosci a ja sie wsciekam bo nie chce mi sie o kasie gadac tylko oczekuje czulosci. W duchu wiem ale ja potrzebuje od kogos kopa i potwierdzenia :((((( Mam takie mysli teraz ze nie wiem co edzie za kilka godzin:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może nie niedojrzała. Ja myślę, że po prostu też masz obraz wyidealizowanej miłości, w której liczy się tylko ta miłość i czułość i tego oczekujesz, bo uważasz za najlepsze, a nie potrafisz do końca pogodzić się z tym, że miłość to też inne sprawy, to zwykłe życie, w którym pieniądze też się liczą. Ale może się mylę.

 

Ja natomiast byłam wczoraj zdesperowana i napisałam maila do terapeutki, którą poleciła mi koleżanka. Tylko napisałam jej w dużym, może za dużym skrócie, co mi dolega i prosiłam, żeby mi powiedziała czy w ogóle jest sens zaczynać jakąś terapię, a ona odpisała mi, że ta decyzja ma być tylko moją decyzją i zaprasza mnie na konsultację... i powiedziała dokładnie nic. Ja wiem, że nie mogła mi dać diagnozy, ale jednak oczekiwałam jakiegoś pocieszenia,a tak to znowu mi się odechciało, bo się boję zadzwonić i w ogóle tam iść... a zresztą oglądałam film i tak się wzruszyłam, bo było właśnie, że chłopakowi umarła ukochana żona i było jak on tam cierpiał, ta ich miłość,sratatata i tak właśnie teraz jestem pod wpływem tego i jakoś mi przeszło i myślę, że ludzi trzeba kochać, cieszyć się życiem i w ogóle. Ale mimo wszystko boję się, że to jest na zasadzie: 'o,zobaczyłam to na filmie to teraz chcę tak samo więc stwierdzę, że go kocham i nic mi nie przeszkadza' :/ matko,jakie ja bzdury piszę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piikipokis ..... załamałas mnie rowno teraz...mialam chociaz odrobine nadzieji ze to choroba a teraz jestem pewna ze zostawilam go bo takmi podswiadmosc mowi i ze toj est wlasnie prawda masakra...do tej pory zylam jeszcze zludzeniem ze kiedys go pokocham :-(((((((((((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak? W takim razie czemu tak bardzo zależy Ci na tym,żeby go kochać i z nim być? Przecieź zerwaliście, i to, z tego co się orientuję, już dosyć dawno temu. Nie masz wobec niego żadnych zobowiązań, od Cie do niczego nie zmusza, nie siedzi pod Twoimi drzwiami i nie płacze, a chyba nawet, o ile to pisałaś Ty, ma kogoś? Więc sprawa zakończona,prawda? Jakbyś naprawdę nie chciała to byś odczuła ulgę-nareszcie koniec,mam to z głowy. A Ty cały czas to przeżywasz. To o niczym nie świadczy? Bo wg mnie tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm... trafiłam na to forum przez przypadek i na ten właśnie temat bo cholernie pasują do mojej sytuacji wypowiedzi wcześniejsze wasze ;d ale nie ważne... ja tylko wam wszystkim dam wam świetny cytat..." 'Każde głębsze uczucie prowadzi do cierpienia. Miłość bez cierpienia nie jest miłością.'' a czy to cierpienie przerodziło się w chorobę, nie wiem, czas pokaże jestem młoda i to pewnie 'burza hormonalna' ;d

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anq24 aussie ma racje, wiesz jak mi ktos zasugeruje ze to jednak moze nie byc choroba szaleje. Chce mi sie doslownie wyc. Teraz juz ochlonelam, bo skad psycholog po drugiej stronie tak naprawde moze o mnie wiedziec :( Wazne aby nie brac wszystkiego do siebie. Wiecie co wlasnie rozmawialam z moim kochaniem przez tel i bylo normalnie, zagadalismy sie i czulam jak rozmawiam z przyjadcielem, chociaz przez te kilka minut nie szukalam nie wylapywalam slow i nie analizowalam. Wiem ze to tylko chwileczka byla ale ta chwila daje mi ogromna sile i nadzieje. My musimy chyba sobie uzmyslowic ze za duzo myslimy! nasze mozgi juz totalnie sie nakrecily na ciagle myslenie, myslenie, wyobrazanie sobie czegos, idealizowanie, nastawianie sie tylko jak ten proces zatrzymac???

 

[Dodane po edycji:]

 

http://bpd.szybkanauka.net/

 

Dzisiaj rano odkryłam ten link na forum, poryczałam sie az sama nie wiem z jakiej emocji bo ten tekst jakby byl o mnie,teraz bede starac sie odnalezc pomoc, sposob na wyleczenie tego, na poradzenie sobie z tym. Jesli macie chwileczke czasu to sami zobaczcie, moze i u was cos podobnego sie dzieje. Sciskam was!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kobietko komus juz ten tekst z tego forum tez kazalam przeczytac...rowniez plakalam jak go czytalam bo mialam wrazenie ze czytamo sobie...troche na te temat czytaam i wiem ze to bardzo ciezkie zaburzenie chyba najciezszeze wszytskich do wyleczenia.....wszytsko co w tym artykule przeczytalam o milosci partnerstwie to wszytko e zgadzalo..najpierw rozkocujmy ich w sobie po czym wyrzucamy z naszego zycia...widze ze weszysz w tych samych artykulach co ja :-)

cholera moze my wszyscy powinnismy isc sie zapisac na terapie grupowa :-)

w grupie razniej :-)

co wy na to :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też się na to kiedyś natknęłam, też się poryczałam (zwłaszcza w momencie kiedy przeczytałam, że prędzej czy później osoba z którą się spotykamy też bd potrzebowała pomocy) i też miałam wrażenie, że czytam o sobie. Ale tak uznałam, że nie mogę wymyślać sobie chorób,przeczytałam to milion razy i uznałam, że jednak nie mogę tego mieć.

 

A terapia grupowa? Byłoby fajnie gdybyśmy tylko wszyscy mieszkali w jednym miejscu:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj taka grupowa dla nas to moje marzenie:):) haha wiecie co wpadla mi dzis w rece ciekawa ksiazka! ktora moze powinna byc dla nas jak biblia! otoz: NIE ZADRECZAJ SIE DROBIAZGAMI W MILOSCI! Dopeiro zaczelam czytac ale juz mi sie podoba, moj plan ataku na to chorobsko to:

 

- uspokojenie sie ( poniewaz jak jestem spieta, nerwowa mysli z podwojna sila atakuja)

- ignorowanie mysli ( bo jak je zatrzymuje to poprostu one sa, jesli pozwole aby odplynely rzeczywiscie odpuszczaja)

- wbicie sobie do glowy ze nie moge idealizowac, kazdy ma wady, inne zdanie

- uzmyslownie sobie ze jestem dorosla i nie mgoe wiecznie oczekiwac tylko przytulanek

- psychoterapia:)

- magnez

- omega 3

- ruch:P - jak jestem zmeczona to mi lepiej - zauwazylam:)

- i wiara ( dzis zaczelam wiezyc Bogu ze mi pomoze i bylo fajnie:)

 

Pamietam kochani ze dwa lata temu bylam tak zdesperowana ze juz nic mi do starcenia nie pozostawalo i naprawde sie stosowalam do tego wszystkiego to odpuscilo! Wiara czyni cuda!

 

 

Ja jestem z trojmiasta:) to tak a propo terapi :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O,to mieszkasz niedaleko mnie sumie :D Ja reprezentuję warmię i mazury ;) a w gdańsku może będę za rok na studiach ;p ale mam nadzieję, że do tego czasu wszyscy już wyzdrowiejemy ;))

 

fajny plan. mi to brakuje wiary, że to faktycznie choroba. gdybym w to zdołała w 100% uwierzyć, reszta poszłaby już jak po maśle, tak myślę :( a na psychoterapię boję sie iść :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam do was ważne pytanie. Czy w chorobie mieliście/macie momenty,w których jesteście obojętni dla partnera? Nawet wiedząc, że go ranicie? I czy mieliście problemy z całowaniem się/seksem ( lęk/ niechęć ) / I też... co najgorsze... Czy fakt, że wasi partnerzy mogą mieć w pewnych sytuacjach to co wy, czyli brak chęci itp nie martwiło was, tylko pocieszało w sensie, to jest normalne i ma co się przerażać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam nie raz. Czy też w czasie całowania np. zupełnie myśli mi uciekały i myślałam np. o szkole, co mnie przerażało. A to, że mój chłopak też tak miewa raczej mnie uspokajało, bo myślałam że to normalne. Choć trochę też wkurzało. Hipokrytka...

 

Nie wiem jak ja przeżyję dzisiaj w szkole. Czuję się fatalnie,nie wiem już o co chodzi ;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aussie wlasnie to jest najtrudniejsze aby uwiezyc ze to choroba! My ot tak sobie sie nie martwiy to u nas jest choroba, wiem ze to ciezkie ale wlasnie musisz sobie wmowic ze to chorba! Jak tu traflas aussie?:)

 

 

Carlos: oczywiscie! I podczas zblizen takie doly mialam ze hej! Bo nie czuje, bo jest mi to obojetne......

 

 

Wiecie co nasz przypadek powinien chyba niedlugo jakas nazwe dostac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlos u mnie to samo.brak ochoty na seks a wrecz niechec do zblizen se swoim partnerem...poprostu mowilam sobie jak on wyglada przeciez niemoge sie z nim kochac...zle mnie dotyka jest za dziecinny i setki innych powodow dla ktorych nie warto bylo sie z nim kochac....miedzy innymi dlatego odeszlam...chyba sie za duzo naczytalam ze w partnerstwie wazny jest seks i bez niego ani rusz...

a propo terai ot faktycznie daleko mamy do siebie bo ja jestem z poznania :-(

kurcze moglby tu sie na tym forum pojawic jakis bezintereswony psycholog i nam pomoc wszystkim heheh :-) ale takich ludzi racej nie ma :-(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ja właśnie nie chcę sobie wmawiać, że to choroba, tylko wiedzieć to na 100% żeby mieć pewność, że to nie jest wymówka od rzeczywistości :( Ale to na pewno nie jest normalne. Kurcze,to jest taki przymus... jak jest mi dobrze to zaraz, że nie mogę być szczęśliwa, rozkminiam dlaczego on wogle mógł zacząć mi się podobać, oczekuję jakichś niezaprzeczalnych sygnałów, że go kocham, motylków w brzuchu, wiecznej fascynacji i idealizacji, a tak w życiu NIE MA. Grrr... a przecież tak bardzo mi zależy, nie wyobrażam sobie życia z kimś innym i nie chcę tego. Tylko mogłoby się obyć bez ciągłego zamartwiania :/ Myślicie że powinnam jednak udać się na terapię??

 

A jak tu trafiłam? Mój chłopak znalazł to niechcący, bo szukać czegoś, chcąc mi pomóc ;) i zadzwonił i przeczytał te wszystkie początkowe posty i aż mnie wmurowało i byłam pewna, że to on w moim imieniu gdzieś napisał xD dobry miałam potem humor ;)

 

O rany, a nie ma nikogo z Olsztyna?... :(

 

[Dodane po edycji:]

 

Kurczę, teraz znowu coś... :( gadałam z rodzicami o temat zszedł na mojego ex 'przyjaciela', że tata spotyka go w szkole jak odbiera brata i on zawsze tak kulturalnie mówi 'dzien dobry' i podaje rękę i oczywiście zaraz zaczęłam myśleć, że on taki wychowany i jeszcze przypomniało mi się, że jak kiedyś do mnie przychodził to zawsze na luzie wszystko, podczas gdy mój chłopak czasem nie chce przyjść, bo mu głupio, że za często jest, albo się czai i od razu chce iść na górę, żeby nie widzieć rodziców, czy jak są goście to też ma z tym problem... jaka ja głupia jestem. A ten 'przyjaciel' to kurcze nie dość że mi nawet 'cześć' teraz nie powie, a dwa, że kiedyś tam mnie podrywał, ale ja nie chciałam, bo po prostu mi się nie podobał i wyszukiwałam w nim milion wad również i dałam mu kosza. Więc myśli tego typu są po prostu kretynizmem :/

 

Wgl mam tak, że patrzę na ludzi i mam wrażenie, że każdy człowiek to takie siedlisko wad, każdy mnie wkurza, nie rozumiem jak mogą kochać kogoś, jak ich mogą kochać, jak ludzie mogą być razem, bo przecież wszyscy są beznadziejny, poza tym to takie zniewolenie, zatracanie siebie... nie rozumiem :/ pomocy!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kochani samo nic tu nie wymyślicie musicie zacząć to l e c z y ć bo będziecie się zadręczać w nieskończoność, aż w końcu faktycznie zamęczeni porzucicie swoich ukochanych, ale niestety prawdopodobnie te same objawy, wątpliwości dopadną was w następnym związku i w następnym... ale zrozumcie że to nie jest w ogóle wasz problem! problem który macie na 99% nie jest nawet związany z waszą sympatią! to jest problem z a s t ę p c z y, a neurotycy też tak mają że z dnia na dzień potrafią odciąć się od uczuć i emocji! ale mają w tym swój cel - np poczucie bezpieczeństwa, bezpieczniej jest nie kochać bo on nie zrani

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już nawet nie wiem co mam napisać,jestem wykończona. Znowu mnie dopadło wszystko, jakieś sekundowe,przelatujące przez głowę myśli, których po sekundzie już nie pamiętam a które tak na mnie oddziałują, że całą mnie paraliżuje, oblewa mnie taka fala gorąca, koszmar ;(( leczyc...kiedy ja nie mogę się zdobyć, żeby w ogóle tam zadzwonić, a co dopiero pójść. A co jak mi powie, że to jednak jest problem z chłopakiem? I jeszcze musiałabym powiedzieć rodzicom, bo sama tego nie opłacę, a nie mogę się na to za nic w świecie zdobyć.

 

[Dodane po edycji:]

 

Jeszcze zanim pójdę spać... bo ja się boję, że to jest tak że faktycznie człowiek czasem czuje 'to nie to', tak po prostu. I nie może wtedy być z daną osobą, a w przeciwnym razie prowadzi to do takiego o właśnie stanu. Czy też czasem człowiek czuje, że właśnie z tą osobą chcę spędzić resztę życia,nawet dobrze jej nie znam, ale wiem to. To pewnie jest durne podejście, nie mające kompletnie nic wspólnego z rzeczywistością i pewnie po prostu naoglądałam się zbyt wiele filmów, ale jednak martwi mnie to ;( nieważne. Pójdę spać i zapomnę :/ dobranoc wszystkim :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

leczyc...kiedy ja nie mogę się zdobyć, żeby w ogóle tam zadzwonić, a co dopiero pójść. A co jak mi powie, że to jednak jest problem z chłopakiem? I jeszcze musiałabym powiedzieć rodzicom, bo sama tego nie opłacę, a nie mogę się na to za nic w świecie zdobyć.

 

wolisz cierpieć, zmarnować sobie życie niż powiedzieć rodzicom że jesteś chora i pójść się leczyć?! :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyszlam sie zameldowac bo jest mi tak zle ze nie wiem co mam konstruktywnego napisac:( Ale postanowilam jedno, pamietam jak na poczatku naszego zwiazku, duzo mowilam, wchodzilismy w rozne dyskusje, rozmowy, a teraz przez to bagno ktore jest w mojej glowie, nic mi sie nie chce, nie chce mi sie rozmawiac, zwierzac, przytakuje tylko, dzis chociaz zaczelam jakies rozmowy, przez moment poczulam sie jak dawniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piikipokis, a co z tą wizytą u psychologa byłaś/idziesz? coś wspominałaś o czwartku... nie wiem czy czytałaś coś na ten temat, pewnie tak ale warto byłoby zagłębić się w wiedzę na temat osobowości anankastycznej i nerwicy natręctw w ogóle, jest takie powiedzonko :mrgreen: że z zaburzeniami osobowości nie dajemy spokoju innym a z neurozami nie dajemy spokoju sobie... a to że ty dręczysz siebie to nie mam wątpliwości, ale chłopaka to nie pamiętam czy go ciągle poprawiasz, męczysz, twoje musi być na wierzchu? pisze to bo wiem że mi dużo szperanie nt. nerwicy w mądrych książkach pomogło

 

[Dodane po edycji:]

 

aussie, nie piszesz bzdet po prostu strasznie się miotasz, męczysz i w dodatku bardzo boisz się coś z tym zrobić z obawy że będzie gorzej niż jest, jeśli rozpisanie się pomaga ci choć troche to wyrzucaj z siebie wszystko, bez obawy że ktoś może uznać to za głupie, choć myśle że żadnej osobie tutaj nie jest do śmiechu i że wszyscy to zrozumieją, bo każdy oczekuje tu wsparcia, w zamian wspierając :smile:

 

[Dodane po edycji:]

 

do obu dziewczynek, i do reszty: czy potraficie sobie odpowiedzieć na takie podstawowe pytania: kim jestem? jaka/jaki jestem? czego oczekuję od siebie, od innych, od życia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Załamka dziekuje twoje odpowiedzi dodaja mi otuchy i otwieraja oczy. Nie dosc ze drecze siebie to wlasnie potwierdzam, mojego ukochanego tez chce ciagle poprawiac:( Oczekuje ciagle by byl taki jaki ja chce, najgorsze jest dla mnie to ze zdaje sobie z tego sprawe i nawet chwilami z tym walcze ale jednak natretne mysli i ciagle analizowanie wygrywa. do psychologa dzwonie jutro i najlepiej zebym odrazu sie umowila. Załamka powiedz mi czy ja dobrze mysle aby sie uspokoic najpierw? I ignorowac mysli? Kurcze wiesz mam nadzieje ze psychoterapeuta zrozumie mnie i moj problem i bedzie wiedzial jak ze mna pracowac. Chce tez zaczac brac paroksetyne aby troche serotoniny mi podskoczylo:) A na pytanie kim jestem itp trudn mi odpowiedziec. Dziekuje Ci za uwage!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

załamka, też dzięki. I w sumie też ciężko mi było odpowiedzieć na to pytanie,chociaż jak to przeczytałam to wydało mi się, że nie będę miała problemu. Ale jednak umiem tylko jakiś zastój... e tam.

Wiesz,bo ja się najbardziej boję,że to nie choroba :( to mnie przeraza. Ale wczoraj byłam na studniówce i naprawdę dobrze się bawiłam, nie analizowałam. Tylko nie wiem czy to kwestia-przy ludziach odgrywam zakochaną czy po prostu tam się wyluzowałam i było tak jak być powinno.

A powiedz mi,jak czytasz co piszę,to naprawdę wydaje się nienormalne? Bo mi ciężko samej stwierdzić, a jednak jak czytam innych to pewne rzeczy rzucają sie w oczy i wydają oczywiste. I może Tobie rzuciło się coś takiego w oczy. Pytam Ciebie, bo po prostu to co piszesz,przemawia do mnie, a poza tym wiem że inni mają dość własnych zmartwień żeby się jeszcze wgłebiać w moje.

Przepraszam,że tak jakoś płytko i nieskładnie to napisałam ale to taki nastrój jakoś... spałam do 16.30 i się jeszcze chyba nie obudziłam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wczoraj byłam na studniówce i naprawdę dobrze się bawiłam, nie analizowałam

Wszystko było dobrze bo...? Sama sobie odpowiedziałaś :)

Uwierz mi - gdybyś nie kochała to nie byłoby Cie na tym forum.

 

Słuchajcie, musimy ruszyć tyłki i z tym walczyć! a nie cały czas powtarzać to samo, użalać się nad sobą.

Bez terapii sobie nie poradzicie - widzicie to na przykładzie piikipokis. Jest w takim stanie w jakim była kilka lat temu ponieważ się nie leczyła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×