Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

No powiem Ci szczerze że mi przeszło po pół roku ..Tylko że na początku wiesz jak jest 3 mies zesżło mi wyjscie z alkoholu itp. Potem te cholerne lęki . Chłopie z domu się nie ruszałem..... Sam pochodze z blokowiska wiesz jak jest Ty nie pijesz a na okoły wszyscy pija i palą trawsko... Na początku każdy myślał że mi odpier..... ale jedna zasada miej to w du... co inni mówią, w końcu 99 % ludzi nie podałoby Cie reki ... Myśl o tym 1 % któy Cie zakceptuje takim jaki jestes,,,... Chłopie u mnie kazdy mysla ze mi odbiło wziołęm psy i sie wyprowadziłęm w góry.. Wszyscy heh gośc odjechał a ja miałem to daleko. Kumple zawsze ok jak im cos trzeba ( nie mówię że wszyscy) MAsz kobiete żyj dla niej. masz rodziców żyj dla nich żyj dla siebei dla przyszłości..... Tak serio to prawie pół roku zanim poczułem sie lepiej. Wiem ze to załąmuje ze pół roku to kawał czasu, ale pomyśl ile przed Tobą .... Nie mówie że u Ciebie musi tyle trwać powaznym stadium alkoholizmu.... I co 6 lat całkowitej wolnosci .. Owszem zdazały sie lęki ataki paniki ale to dosłownie raz na pare meichów wiec nawet nie przywiazywałem do nich wagi..... Pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie że jest :)) .. Tylko nie wolno się załąmac . A jak ktos początkuje z nerwica to trzeba mu podac pomocną dłoń tylko nie za długo by nie uzależniłsię od pomocy wiecznej bo to go tylko uzalezni a nie pomoze.... A Ty tak dalej jeżeli umiesz bez leków to gratuluje :)) i zycze powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie że jest :)) .. Tylko nie wolno się załąmac . A jak ktos początkuje z nerwica to trzeba mu podac pomocną dłoń tylko nie za długo by nie uzależniłsię od pomocy wiecznej bo to go tylko uzalezni a nie pomoze.... A Ty tak dalej jeżeli umiesz bez leków to gratuluje :)) i zycze powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też mam tak jak Wy. ostatnio nawet dostałam takiego lęku że nie mogłam wyjść z łazienki. bałam się otworzyć drzwi. siedziałam tam chyba z godinę aż wreszcie domownicy zainteresowali się co się ze mną dzieje. mój facet zapukał a ja nie mogłam z siebie wydobyć głosu siedziałam na podłodze jak sparaliżowana. przemogłam się dopiero kiedy chciał wyważyć drzwi. wyciągnął mnie a ja nie mogłam się uspokoić płakałam jak bóbr. w końcu usnęłam a kiedy się obudziłam wszystko było już normalnie. wstyd mi jak nie wiem co.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też mam tak jak Wy. ostatnio nawet dostałam takiego lęku że nie mogłam wyjść z łazienki. bałam się otworzyć drzwi. siedziałam tam chyba z godinę aż wreszcie domownicy zainteresowali się co się ze mną dzieje. mój facet zapukał a ja nie mogłam z siebie wydobyć głosu siedziałam na podłodze jak sparaliżowana. przemogłam się dopiero kiedy chciał wyważyć drzwi. wyciągnął mnie a ja nie mogłam się uspokoić płakałam jak bóbr. w końcu usnęłam a kiedy się obudziłam wszystko było już normalnie. wstyd mi jak nie wiem co.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niop i niestety wszystko znowu się nasiliło na maksa, nie moge zapanować nad tą cholerną nerwicą :( Do tego doszedł nawrót współuzależnienia od alkoholu i alkoholika. ( efekt życia z alkoholikiem przez kilka lat). Zaczęłam terapię dla współuzależnionych w ośrodku , chodze na 2 spotkania grupowe i 1 indywidualne w tygodniu i jak zaczęłam znowu przez to wszystko przechodzić, to znowu są same problemy, bo nie umiem sobie poradzić z emocjami, lękami, i panikuje bez powodu :(

Mam już tego dosc :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niop i niestety wszystko znowu się nasiliło na maksa, nie moge zapanować nad tą cholerną nerwicą :( Do tego doszedł nawrót współuzależnienia od alkoholu i alkoholika. ( efekt życia z alkoholikiem przez kilka lat). Zaczęłam terapię dla współuzależnionych w ośrodku , chodze na 2 spotkania grupowe i 1 indywidualne w tygodniu i jak zaczęłam znowu przez to wszystko przechodzić, to znowu są same problemy, bo nie umiem sobie poradzić z emocjami, lękami, i panikuje bez powodu :(

Mam już tego dosc :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochani, to ja też się tu dopiszę bo już od kilku dni chodziło mi po głowie aby napisac coś optymistycznego dla was co może niektórym pomoże. Otóż jak czytaliście w moich postach miałam bardzo zaawansowaną nerwicę do tego stopnia, że trzymałam się ścian chodząc po domu i miałam okropne bóle somatyczne - było to lat temu 2 i trwało przez 2 lata. Potem dzięki lekom stanęłam na nogi i prawie 2 lata miałam względny spokój z nerwicą ale teraz w sierpniu objawy somatyczne bardzo się nasiliły (nie bez przyczyny) i znowu miałam zwątpienie w sens życia ale..........trafiłam na to forum i wtedy zdałam sobie sprawę jak jest wielka skala problemu i za namową niektórych optymistycznych, nastawiających do walki z chorobą maili postanowiłam tym razem się nie dać i ......to działa!!! Porobiłam sobie wszystkie możliwe badania, które mogłam wyciągnąć od lekarza - co uspokoiło mnie, że jestem zdrowa jak byk (choć ciągle widzę gdzieś raka rosnącego we mnie, tętniakia i inne.) i postanowiłam nie brać psychotropów ale doraźnie ale jak już naprawdę nie wytrzymam Validol i ew. na bóle Ibuprom. Kiedy czuję, że nadchodzi atak mówię sobie: eeeeetam to nerwica, olać i staram się czymś zając np. robiąc porządki w szafach a w pracy robiąc cokolwiek byleby zając mózg czymś innym i naprawdę uwieżcie mi nawet nie wiem kiedy wszystko mija (normalnie zawsze wsłuchiwałam się w siebie, co zaraz nastąpi czy będzie ból głowy itd. przez co wpadałam w panikę sama siebie nakręcając). Mało tego, nie dość że pracuję nad opanowywaniem ataków to co za tym idzie od 2 m-cy praktycznie nic mnie nie boli (2 razy głowa i 2 dni kłucie serca - tylko!!!! Normalnie miałam to codziennie - oby tylko to!), więc już są efekty pracy nad psychiką. Jak jest sytuacja stresowa to staram się jej zażegnać albo też olać (wpuścić jednym uchem a wypuścić drugim) nie jest to łatwe ale muszę tak robić aby nie zdołować się na nowo. Jedny słowem praca nad sobą daje efekty. Musicie zdać sobie sprawę, że jeżeli sami nad nerwicą nie zapanujecie to zniszczy wam ona życie (2 lata wypisane z życiorysu mi wystarczą), strasznie trudno jest się amobilizować do walki, bo na początku są porażki ale mi sie udaje a nie ma silnej woli za grosz ale nie mogę pozwolić aby "coś" co jest stanem tylko mojej psychiki zrujnowało mi życie. Do walki kochani!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochani, to ja też się tu dopiszę bo już od kilku dni chodziło mi po głowie aby napisac coś optymistycznego dla was co może niektórym pomoże. Otóż jak czytaliście w moich postach miałam bardzo zaawansowaną nerwicę do tego stopnia, że trzymałam się ścian chodząc po domu i miałam okropne bóle somatyczne - było to lat temu 2 i trwało przez 2 lata. Potem dzięki lekom stanęłam na nogi i prawie 2 lata miałam względny spokój z nerwicą ale teraz w sierpniu objawy somatyczne bardzo się nasiliły (nie bez przyczyny) i znowu miałam zwątpienie w sens życia ale..........trafiłam na to forum i wtedy zdałam sobie sprawę jak jest wielka skala problemu i za namową niektórych optymistycznych, nastawiających do walki z chorobą maili postanowiłam tym razem się nie dać i ......to działa!!! Porobiłam sobie wszystkie możliwe badania, które mogłam wyciągnąć od lekarza - co uspokoiło mnie, że jestem zdrowa jak byk (choć ciągle widzę gdzieś raka rosnącego we mnie, tętniakia i inne.) i postanowiłam nie brać psychotropów ale doraźnie ale jak już naprawdę nie wytrzymam Validol i ew. na bóle Ibuprom. Kiedy czuję, że nadchodzi atak mówię sobie: eeeeetam to nerwica, olać i staram się czymś zając np. robiąc porządki w szafach a w pracy robiąc cokolwiek byleby zając mózg czymś innym i naprawdę uwieżcie mi nawet nie wiem kiedy wszystko mija (normalnie zawsze wsłuchiwałam się w siebie, co zaraz nastąpi czy będzie ból głowy itd. przez co wpadałam w panikę sama siebie nakręcając). Mało tego, nie dość że pracuję nad opanowywaniem ataków to co za tym idzie od 2 m-cy praktycznie nic mnie nie boli (2 razy głowa i 2 dni kłucie serca - tylko!!!! Normalnie miałam to codziennie - oby tylko to!), więc już są efekty pracy nad psychiką. Jak jest sytuacja stresowa to staram się jej zażegnać albo też olać (wpuścić jednym uchem a wypuścić drugim) nie jest to łatwe ale muszę tak robić aby nie zdołować się na nowo. Jedny słowem praca nad sobą daje efekty. Musicie zdać sobie sprawę, że jeżeli sami nad nerwicą nie zapanujecie to zniszczy wam ona życie (2 lata wypisane z życiorysu mi wystarczą), strasznie trudno jest się amobilizować do walki, bo na początku są porażki ale mi sie udaje a nie ma silnej woli za grosz ale nie mogę pozwolić aby "coś" co jest stanem tylko mojej psychiki zrujnowało mi życie. Do walki kochani!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bardzo sie ciesze z tego co napisalyscie,ze tak swietynie umiecie walczyc z ta choroba!ale ja mysle,że nasza walka jest uzalezniona od stanu naszej nerwicy,bo jesli ktos ma najwieksze stadium tej choprby czy fale to chocby stanal na glowie i niewiem co robil to tego stanu nie da sie pokonac!pisze to z wlasnego doswiadczenia byly momenty w moim zyciu ze tez tak wszystkim mowilam ze da sie walczyc i pokonac lęk!teraz jestem na studiach i od momentu pojscia na uczelnie nie spie wogole,ciagle mi niedobrze a jak stoje pod sala doslownie wyc mi sie chce,ze jestem takim nieudacznikiem,że inni stoja sobie obok i nie maja tak banalnego problemu jak trzesdace nogi i lęk przed byle czym!mimo iz znowu biore leki to pogorszylo mi sie pozniewaz stres bierze gore nad nimi!i walcze walcze i jeszcze raz walcze bo zbyt wiele moge stracic poddajac sie,ale co bedzie jak....,nie chce nawet tego pisac!za godzine mam wyjsc na zajecia a moje mysli nie daja mi spokoju,mam jednak nadzieje ze wszystko sie ulorzy,ze przyzwyczaje sie i bede mogla byc jedna z tych 'normalnych'pozdrawiam was i pamietajcie,ze jest nas tu duzo i przynajmniej wydaje mi sie ze 'jeden za wszystkich,wszyscy za jednego' mnie to pociesza!buzki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bardzo sie ciesze z tego co napisalyscie,ze tak swietynie umiecie walczyc z ta choroba!ale ja mysle,że nasza walka jest uzalezniona od stanu naszej nerwicy,bo jesli ktos ma najwieksze stadium tej choprby czy fale to chocby stanal na glowie i niewiem co robil to tego stanu nie da sie pokonac!pisze to z wlasnego doswiadczenia byly momenty w moim zyciu ze tez tak wszystkim mowilam ze da sie walczyc i pokonac lęk!teraz jestem na studiach i od momentu pojscia na uczelnie nie spie wogole,ciagle mi niedobrze a jak stoje pod sala doslownie wyc mi sie chce,ze jestem takim nieudacznikiem,że inni stoja sobie obok i nie maja tak banalnego problemu jak trzesdace nogi i lęk przed byle czym!mimo iz znowu biore leki to pogorszylo mi sie pozniewaz stres bierze gore nad nimi!i walcze walcze i jeszcze raz walcze bo zbyt wiele moge stracic poddajac sie,ale co bedzie jak....,nie chce nawet tego pisac!za godzine mam wyjsc na zajecia a moje mysli nie daja mi spokoju,mam jednak nadzieje ze wszystko sie ulorzy,ze przyzwyczaje sie i bede mogla byc jedna z tych 'normalnych'pozdrawiam was i pamietajcie,ze jest nas tu duzo i przynajmniej wydaje mi sie ze 'jeden za wszystkich,wszyscy za jednego' mnie to pociesza!buzki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×