Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, 10 lat z nerwicą lękową. Wciąż dziwię się, że żyję, bo każdego dnia brak sił na jeden dzień nawet. Zachęcam Was do poznania mojej historii i przemyśleń, które z całego tego cierpienia wynikają. Jest niewątpliwie jedna pozytywna rzecz, którą dała mi nerwica - to świadomość, że nie żyłam w wolności i że wolność jest tym czymś pierwszym i najważniejszych czego pragnę. Bo bez wolności nie mogę doświadczyć prawdziwej miłości. Lęk zabiera przede wszystkim wolność, a pierwotnie brak wolności przyczynia się do powstania lęku. Ja wciąż żebrzę o nadzieję. Zapraszam na http://www.zebraknadziei.blogspot.com i życzę Wam wszystkim, którzy żyjecie z cholernym lękiem, i sobie samej, nieustającej nadziei.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znowulęki,

Witaj w klubie. Chyba mamy ten sam problem, NIeodreagowana złość, stłumione emocje, wyręczanie innych w pracy, "chcenie", aby wszyscy nas lubili, odczucie manipulowania, to wzbudza w nas lęki i napięcie.....................

 

Mamy podobny charakter pracy ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obecnie nie pracuję ale przez rok byłam kierowniczką małego sklepu. Gdy pracowałam w tym samym sklepie jako sprzedawca było ok, a potem z czasem powstawały problemy aż w końcu nie wytrzymałam i poszłam do lekarza. Ostatecznie zwolniłam się stamtąd. Po niedługim czasie znalazłam pracę ale niestety wytrzymałam w niej tylko miesiąc i lęki wróciły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tesz to pszechodzilam i pszeszlo zapewniam nawet niewiem kiedy ale niestety wpadlam w gorszom pulapke nerwicy lekowej ,nie wychodze z domu nie dalej nisz 200m i boje sie sama zostawac w domu . Rup cos zeby nie wpas w pułapkę leku walcz sama i niech bliscy ci pomogom nic ci niejest niemys otym kieruj myśli w innym kierunku , jak zaczynasz sie nakrecac to odrazu zaczni spszotac rozmawiac z bliskimi o byle czym byle nie zostawac z tymi myślami , wloczmuzyke zagluszaj te złe mysli pomoze napewno i idz do lekaża powodzenia Benia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zawsze czulam sie niekochana i odrzucona przez rodzine, nie znajdowalam tez kontaktu z rowiesnikami. Zreszta nadal w rodzinie czuje sie piatym kolem u wozu i wykancza mnie to psychicznie. Trudno powiedziec o pierwszy objawach bo bylam tz dzieckiem nadwrazliwym wiec od zawsze "cos bylo ze mna nie tak", jak to mowi mama. Dziwne objawy zaczely sie pojawiac juz od polowy podstawowki, ale widze to dopiero z perspektywy czasu. Na dobre zaczelo sie kiedy w gimnazjum przezywalam silny stres zwiazany z chlopakiem ktory krzywdzil mnie emocjonalnie i jego znajomymi, ktorych bardzo sie balam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

 

Mam 31 lat. Od kilku lat jestem chora na nerwicę hipochondryczną. W zasadzie

ciągle "umieram" na raka mózgu lub chłoniaka ewentualnie toczeń. Zaswędzi mnie skóra - chłoniak, zarwie mnie ręka chwilę po tym jak wypiję lampkę wina - ziarnica, idę na cytologię, przez 2 tyg aż do wyników mam raka szyjki macicy, ciągle macam sobie węzły chłonne, piersi, pachy, pachwiny. Rok temu robiłam sporo wyników - wszystkie ok -od tego czasu fizycznie nic się nei zmieniło ,a ja nadal doszukuję się nowotworów gdzie się da. Moja obsesja

zdrowotna przenosi się na dzieci i im też ciągle coś znajduję... Oglądam im węzły, porównuję wielkości źrenic.....

Jest coraz gorzej. Coraz mniej sobie z tym radzę. Kiedys lubiłam spotykac się

ze znajomymi , wychodzić z domu , teraz unikam tego wszystkiego. Byłam u

psychiatry w zeszłym roku - dostałam leki (jakiś na P juz nie pamiętam) ale

czułam się po nich jak naćpana. Potem dostałam Cital i brałam przez pół roku -

w wyniku czego przybrałam 12 kg. Odstawiłam je i spirala lęku się nakręca.

Bardzo chce jakoś uporac się z nerwicą ale jednoczesnie nie chce tyć. Czytając

opinie w necie mozna wywnioskować ze to tycie to zawsze w gratisie wraz z

lekami. Macie doświadczenie w tej kwestii?

Jak radzicie sobie z ciągłą obsesją?

I jeszcze prośba - gdybyście znali jakiegoś godnego polecenia psychologa w

Toruniu lub w woj. kuj-pom byłabym bardzo wdzięczna za pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja w dzieciństwie dużo czasu spędzałem z jakąś Panią która mnie pilnowała do czasu do wieczora

dużo rozrabiałem, kobieta nie dawała sobie rady z upilnowaniem mnie, nie byłem grzecznym dzieckiem,

chyba to się nadal nie zmieniło poza tym że mam więcej lat.

w 1998 roku zacząłem mieć chyba objawy nerwicy przez osoby które mi dogryzały w szkole

od tamtego czasu chyba ta nerwica się tylko powiększała.

coraz częściej obserwuje swoje zachowanie w różnych sytuacjach i nie poznaje sam siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie trudno powiedzieć, kiedy się to zaczęło...zawsze byłam spokojnym dzieckiem, aż nazbyt...moje dzieciństwo było samotne, nie miałam dobrych kontaktów z rówieśnikami, którzy mi dokuczali i wyśmiewali się ze mnie, a rodzice mnie zawsze krytykowali, nie dostawałam od nich zbyt dużo uczucia ( a od ojca w ogóle nic nie dostawałam oprócz bicia, krytyki i wyśmiewania się ze mnie :cry:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieciństwo-2 żłobki, ze 3 przedszkola, 2 podstawówki, 2szkoły średnie, do 8roku życia raz z Mamą raz z Tatą, potem razem z rodzicami i siostrą...kiedy mnie to dopadło? myślę, że gdzieś w podstawówce dzięki rówieśnikom i krytyce rodziców...najlepsze jest to, że ja bez pracy bez studiów z tą chorobą, a siostra młodsza i studia i praca-wiadomo z kogo rodzice są dumni. A ja mam ochotę się zapaść pod ziemię, po prostu zniknąć, zrobić się niewidzialna. Bo tego wszystkiego nie da nazwać się życiem tylko formą wegetacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Silny kontakt z matka (do dzis), baaardzo nikly kontakt z oschlym nieczulym ojcem (tez do dzis)

 

Bylam dzieckiem pogodnym,beztroskim i radosnym-cale dnie spedzalam na podworku z gormada dzieciakow;) Zywot wiodlam raczej bezproblemowy.

 

Od dziecinstwa nie znosilam lekarzy-panicznie balam sie,ze ktorys wysle mnie do szpitala,mimo,ze nigdy w szpitalu nie bylam (odpukac...) i bylam generalnie okazem zdrowia. "Od poczatku" bylam tez hipochondrykiem-kazda najmniejsza dolegliwosc oznaczala atak jekliwosci,placzu i paniki,ze moze to cos strasznego i posla mnie do szpitala!!!! (blad,ze nikt tego nie spostrzegal,moze wczesna interwencja jakos wstrzymalaby pojawienie sie nerwicy w pozniejszym okresie)

 

Ale to byly rzadkie przypadki,bo jak mowie-bylam dzieckiem ogolnie zdrowym.

Pierwszy atak nerwicy i sugestia pediatry by wybrac sie ze mna do psychologa to wiek 10 lat,jak u przedmowcy:)

Jechalam na rowerze i nagle nie moglam zlapac oddechu!Badania nic zlego nie wykazaly. Wszystko przeszlo i wrocilo w wieku 17 lat,i do tej pory wraca co jakis czas,z jeszcze ciekawszymi objawami,znanymi wszystkim nerwicowcom;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agusiaww,

W zasadzie cały okres choroby miałam terapię indywidulaną, zmian terapeutów - około 3 razy. Oprócz tego 3 miesięczny oddział dzienny oraz terapia grupowa. Jakie metody? najczęściej psychoanaliza, ale także behawioralna. Od 3,5 roku przyjmuje lek. Przyniósł ogromną ulgę. Pod wpływem terapii zobaczyłam bez klapek funkcjonowanie rodziny, i podjęłam wiele ważnych kroków - przeszłam okres nienawiści do matki, potem wyprowadziłam się, przebaczyłam, zerwałam pępowinę, uniezależniłam, nauczyłam odmawiać mamie, skończyłam studia, wyszłam za mąż...wiele się wydarzyło, ale mimo tego stan mojego ciała jest niedobry....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zebrak_nadziei, ja juz mam 12 lat nerwice, a od 1,5 roku biore lek. Jest teraz bardzo dobrze, ale sadze ze trzeba nad soba pracowac, wypoczynek, sport itd :) Dobrze ze Ci jest tez lepiej, warto sie cieszyc nawet drobnymi zmianami na plus :) To krok w kierunku polepszenia samopoczucia, zdrowienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Powiem Wam wszystkim tylko tyle, przez rok może nawet więcej męczyłam się z tak zwaną nerwicą, dokładnie z lękiem przed jedzeniem , miałam też inne obajwy duszności ataki paniki, wszyscy lekarze twierdzili ze to nerwica. byłam u dwóch psychiatrów, jeden chciał mi zapisać lek po którym funkcjonowałbym jak roślina, drugi zapisał mi relanium i tak żyłam przez kolejny rok aż w koncu na wskutek wyczeprania organizmu zaczely mnie dopadać rozne choroby. Po tym czasie trafiłam do dobrego psychiatry który postawił mnie na nogi, zapisał lek który z dnia na dzień po prostu mnie leczy, i stwierdziła lekarka ze nie ma juz w ksiązkach terminu nerwica - to jest już przeszłość a to wszystko co nas dopada to zaburzenia biochemiczne w mózgu np spdek serotoniny, nie sugerujcie się ze tylko depresji mozna od tego dostać. Na własnej skórze przekonuje się każdego dnia, że lek który mi przepisała jest dobry, działa tak jak powinien....nie wpływa negatywnie na organizm jak relanium czy tez afobam bo te leki nie leczą mogą być stosowane doraźnie w sytuacjach nerwowych a nie lękowych. Jestem z Poznania i jeśli ktoś chce namiar na dobrego specjalistę to tu jest mój e-mail karolin-a1@wp.pl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzien dobry

Na wstepie pragne zaznaczyc, ze moj przypadek w ogromie wszystkich innych obecnych tu, to nie jakis tam ewenement tak czy siak mam wiele watpliwosci czy aby nie stanowi on zlozona mieszanke wszystkiego po trochu bez nacisku na jaka kolwiek skladową. Mam 21 lat, moja przygoda z nerwica zaczela sie jakies 8 lat temu, pamietam ten moment bo nieraz doswiadczam retrospekcji przy probie odtworzenia dziejow tejze przypadlosci. Powiem tylko pokrotce, ze moim problem sa lęki i wybuchy histerii przy ktorych trace poczucie tozsamosci nie umiejac przy tym wskazac na obiekt sprawczy, pozatym towarzysza mi leki zwiazane z mozliwoscia zabicia...czlonkow rodziny. Obecnie studjuje daleko poza domem ale kazdy moj powrot do domu oznacza problem we wspomnianej postaci(czuje sie tam zle) chodz moje relacje z rodzina sa bardzo dobre(ojciec wybuchowy). Boje sie spac w swoim pokoju bo nachodza mnie myslotoki czyniace ze mnie szalenca biegajacego po domu z jakas mania przesladowcza. Bralem w zeszlym roku lekarstwo- fevarin, ale rzucilem po 3 miesiacach bo po co sie truc. Bywam podejrzliwy i zamykam sie na noc(akademik) w obawie, ze ktos moze wejsc do pokoju.

Towarzyszy mi ciagly niepokoj i zyje w ciaglym napieciu, malo spie i duzo pracuje przed komputerem.

Nie sprawiam problemow w kontaktach z rowiesnikami...chyba

Prosze o rade forumowiczow, co mi moze byc bo widze ze cos ze mna nie tak.

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem co robić...

mój narzeczony( za dwa miesiące bierzemy ślub) miał ostatnio atak , który wyglądał na zawał. Mieszkamy w UK więc pojechaliśmy na "pogotowie" gdzie zrobili mu przeswietlenia klatki piersiowej i dwa razy ekg ktore niczego nie wykrylo. Lekarz dal mu leki rozkurczowe bo bolaly go tez wszystkie miesnie i w razie gdyby jego puls przez dwadziescia minut byl przyspieszony kazał wrocic. Po tym :ataku: zaczelo sie tzn ma objawy typowe dla nerwicy jak trudnosci ze zlapaniem oddechu jakby sie dusił, skurcz mięśni ale taki ze az mu rece wykrzywia i stany lekowe. Boi sie ze go nie kocham ze go zostawie - T. nie ma rodziny, rodzice mu zmarli pare lat temu i teraz ja jestem jego rodzina. Bardzo go kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego, ale jestem bezdradna. Jak ma ataki staram się mu pomóc, wyciszyć, żeby czuł że jestem, ale nie przynosi to rezultatów. Dziś znów mielismy ciężką noc i rano wstał cały obolały bo bolą go mięśnie. Teraz ma tak coraz częściej- nawet 2-3 razy w tygodniu a ja się boję. Może to dlatego, że zbliżają się takie duże zmiany tzn mieszkamy teraz razem i przeprowadzamy się na nowe mieszkanie i ślub w Polsce, ja zmieniam pracę i może to go obciąża, ale wydaję mi się że tak naprawdę chodzi o to, że miał bardzo trudne dzieciństwo gdzie czuł się nie kochany i odrzucony i przenosi te lęki na mnie, że boi się, że go przestanę kochać albo zostawię. A ja mu mówię i pokazuję jak bardzo go kocham. Robi teraz też prawo jazdy i ostatnio ustaliliśmy termin egzaminu praktycznego. A wczoraj jak wrócił z pracy zrobiłam obiad i uczył się i w sumie nie było jakiegoś powodu do tego, żeby się zdenerwował. Planujemy dziecko- bardzo tego pragnie- mieć pełną rodzinę, ale ja się boję jak to na niego wpłynie. Psychoterapia odpada bo jesteśmy w UK i nie ma na tyle dobrego języka, żeby móc wytlumaczyć, co mu dolega. Wszystkie sprawy związane z :urzędami: itd załatwiam ja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×