Skocz do zawartości
Nerwica.com

rushia

Użytkownik
  • Postów

    35
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez rushia

  1. rushia

    Jak wyjasnic co czuje?

    Mam depresje i jest mi bardzo ciezko. Kiedy jednak ide do psychologa ciesze sie, ze znajde pomoc i wygladam na calkiem szczesliwa. W zaden sposob nie potrafie opisac swoich uczuc ani nawet objawow somatycznych, wszystko wydaje mi sie jakos tak nierealne, ze sama nie umiem tego nazwac. Widze, ze pani psycholog odbiera mnie poprostu jako osobe zagubiona, ktora nie jest chora tylko "rozbeblana". Sama nie wiem, czy taki terapeuta jest dla mnie dobry, patrzy sie na mnie tak ze boje sie przyznac do prawdy, jednakze to jedyne, co moge miec za darmo.. Co powinnam robic? Bylam juz u wielu lekarzy i ani razu nie czulam, ze rozumieja jak sie czuje..
  2. Psychiatra na depresje zapisal mi Asertin 50, jedna tabletke na dzien. Powiedzial, ze jesli nie pomoze, mam brac dwie (i tu pierwsze pytanie czy myslicie ze ma to byc rano i wieczorem czy dwie na raz??). Tak wiec na poczatku zaczelam miec takie objawy nerwicowe jak derealizacja i ogolnie czulam sie dziwnie, mialam mdlosci, stracilam apetyt, ale wlasciwie objawy depresji, natretne mysli mi przeszly wiec i tak czulam sie szczesliwa. Trwalo to tak 2-3 dni. Teraz biore siodmy dzien i mam taka depresje, ze nie chce mi sie nawet posmarowac bulki maslem ani chodzic i nawet telewizja mnie drazni, jednoczesnie nie moge usiedzien na miejscu i jednoczesnie nie mam sil i ochoty sie ruszac.. Czy te tabletki mi pomoga ale za kilka dni? Czy powinnam zwiekszyc dawke? Jak to wszystko dalej bedzie przebiegac?
  3. Wiecie co.. leki na koncentracje pomagaja ale tylko troche.. Biore je jak mam sie uczyc, a powinnam byc na nich caly czas.. My, nerwicowcy, nie mamy zwyklych problemow z koncentracja. To nie jest tak ze ja sobie poprostu mysle o czyms innym, oblaze albo jestem leniwa. Czuje sie nieobecna. Jesli bardzo chce cos przeczytac czytam ok, ale juz obraz mi sie maze i srednio wiem co przed chwila przeczytalam.. Mam w pamieci jakby ciagle tylko poprzednie zdanie.. Kiedy musze cos czytac, czyli sie uczyc nie potrafie przecztac jednego zdania ze zrozumieniem. Wkoncu sie zawieszam, denerwuje sie i rzucam to. To dlatego przestalam w ogole sie uczyc i chodzic regularnie do szkoly - totalnie sie zdemotywowalam. Sa dni, kiedy czytam podrecznik od historii z pelnym zrozumieniem, ale rozdzial przyswajam sobie na 10min.. Faktow jest tyle, ze mimo dlugich godzin poswieconych na to dostaje same 1.. Tak wiec chyba nie sa to normalne problemy z koncentracja? Czy nie powinnismy leczyc tego inaczej niz inni? Czy jakies kursy koncentracji moga cos dac? Powiem jeszcze, ze ostatnio przeprowadzilam z przyjaciolka bardzo ciekawa rozmowe na temat nauki. Ona ma oceny podobne do mnie oraz podobna frekwencje. Zadalam jej wiele pytan czemu ona sie nie uczy, co czuje przy nauce, co czuje w roznych przypadkach z tym zwiazanych. I wiecie co? Postepuje niemalze tak samo, ale ma calkiem inne powodki i odczuwa to zupelnie inaczej!
  4. Ten demotywator zainspirowal mnie do opisania problemu, ktory bardzo ciazy mi na duszy. Chodzi o to co ja przezylam i pewnie wiekszosc z was. Teraz patrze jak przezywaja to inni ale nic nie moge zrobic i bardzo mnie to boli. Napewno patrzac na demota sami wiecie, o co chodzi. Znajduja sie jednak pod nim komentarze osob ktore twierdza, ze trzeba byc dla dzieci twardym zeby sie nie mazaly lub ze placza tylko po to zeby cos wymusic. Na tym zastanawiam sie odkad zaczelam uswiadamiac sobie, ze moze rodzice mnie kochaja ale nie widza problemu.. Bo skad wiedziec, czy dziecko przezywa katorge, czy tylko cos na nas wymusza? A jesli przezywa katorge, to czy w pewnym momencie nie stwierdzi ze placz to dobry sposob manipulacji? Porzucajac problem dylematow wychowawczych przytocze wam jedna historie. Mam przyjaciolke, ktora niecierpi matki za jej bezdusznosc. Nieraz jednak widzialam, jaka jest dla swojego rodzenstwa (duzo mlodszego) - niewiele rozni sie od matki. Ostatnio poszlam z nia do cyrku, bo chciala zabrac siostre. Bylo troche niedogadania z wejsciem, musiala sie wrocic po pieniadze. Ale wszystko bylo ok. Siedzimy. Nagle siostra pyta sie jej blagalnym glosikiem, czy kupi jej popcorn. Przyjaciolka robi wielkie oczy i odwraca glowe w jej kierunku, po czym na cala sale rozlega sie "Coooo???!!! Co powiedzialas smarkulo? Po tym co dzisiaj zrobilas?!" Ogolnie chodzilo o to ze mama kazala cos malej zrobic czego ona nie zrobila, za kara mala miala nic juz nie dostac w tym cyrku, bo "niech sie cieszy ze poszla". Przyjaciolka krzyczac zadaje jej zdaje sie milony pytan jak w wojsku - co ona sobie mysli, czy uwaza ze to sprawiedliwe, mowi jej ze poszla po te pieniadze, wziela ja ze soba a ta jeszcze osmiela sie jej o cos prosic no i oczywiscie slynne "nie rycz, sama jestes sobie winna". Jeszcze nigdy nie widzialam jej tak rozwscieczonej. Mala probowala odpowiedac na pytania, ale przyjaciolka nie czekala na odpowiedzi, mala dusila sie placzem, przypomnialo mi sie wtedy moje dziecinstwo. Przeciez wystarczyloby powiedziec spokojnie, ze nie dostanie bo sie nie wywiazala z obowiazkow.. Caly wieczor chcialo mi sie plakac, tak zal mi dziewczynki. Jednoczesnie rodzi sie we mnie pytanie, czy ja tez jestem skazana na bycie kopia mojej matki? W koncu trudno dogadac sie z dzieckiem, ma sie tez swoje uczucia, dzieci mowia rozne rzeczy, popelnia sie duzo bledow.. Bardzo bym chciala cos zrobic zeby dzieci tego nie przezywaly, zeby nie myslaly od poczatku podstawowki o smierci jak ja.. Jednoczesnie jaka ironia losu jest to, wierzac mojej matce, ze dajesz dziecku wszystko co masz, poswiecasz mlodosc, czas a ono potem mowi ze ma przez ciebie chorobe psychiczna! Wiem, ze to podejscie jest glupie ale jednak gleboko we mnie zaszczepione przez matke.. Nie wiem jak to jest miec dzieci.. Skad mam wiedziec czy nie powtorze bledow matki? Bo czesto corki krytukuja je, a potem staja sie takie jak one.. Myslicie ze jest jakis sposob, zeby uswiadomic takim ludziom ze krzywdza dzieci? [Dodane po edycji:] "No i dobrze... Najwidoczniej bachor za głośno beczał... @wszyscy co go żałują Oo a wy co? bezstresowe wychowanie? Oo Złe wspomnienia z dzieciństwa?" - komentarz pod demotem..
  5. "-lęk,uczucie ucisku w gardle (czasem przez to mam problemy z normalnym mówieniem) -silne rozdrażnienie -niemożność odreagowania,rozluźnienia emocjonalnego -nieumiejętność wypoczynku -poirytowanie -nerwowość,nieprzyjemne pobudzenie -mam problemy z koncentracją i pamięcią -jestem senny w ciągu dnia..nie potrafie jednak zasąć w dzień… -szybko się męcze -mam problemy z usiedzeniem w miejscu bez uczucia irytacji ,nerwowości i obecnych permanentnych silnych bólów napięciowych głowy…" Szczerze mowiac ja leczenie zaczynam dopiero za kilka dni bo rodzina mnie blokowala, teraz mam szanse:) Ale damy rade:] Pozdrawiam i zycze powodzenia:)
  6. Widac, ze wiesz wiele na ten temat. Mysle ze wiesz ze masz nerwice, objawy znasz juz na pamiec ale masz jeszcze nadzieje, ze to cos innego. Robilam tam samo. Czas isc do lekarza:)
  7. Moze warto byloby przeprowadzic z nim dluzsza rozmowe na temat tego ze nie jest tak zle jak mysli, ze jest wiele wart, jego zycie nie jest stracone a on moze byc szczesliwy, ze wszyscy sie martwia, potrzebuja go, ze najtrudniej zrobic pierwszy krok, przelamac poczucie beznadziei? Jesli ktos bedzie przekonywujacy moze ojciec zgodzi sie pojsc do lekarza? Moze trzeba okazac mu wiecej zainteresowania, milosci, szacunku?
  8. Rodzice zazwyczaj sa tacy jak mowisz, a kazdy pragnie rodzicielskiej milosci. Wyjscia sa dwa: mozesz albo starac sie uswiadomic im ze zle postepuja albo zalozyc ze tacy juz sa i zyc swoim zyciem, starac sie tym nie przejmowac mimo iz to bardzo trudne. Sama zdecyduj co wolisz lub co bedzie prostrze. Jesli napiszesz o nich cos wiecej moze ktos bedzie umial ci pomoc:) Masz 16 lat, tak? Jeszcze tylko 3 lata do wyprowadzki:P Dlaczego uwazasz, ze wszyscy mysla ze jestes nudna? Jesli naprawde nikt cie nie lubi to opisz swoja sytuacje, okresl relacje z ludzmi.
  9. Od zawsze boje sie ciemnosci, kiedy bylam mala bardzo dlugo spalam z rodzicami, przychodzilam w nocy do ich lozka ze strachu, o ile udalo mi sie przezwyciezyc strach przed pokonaniem dystansu z mojego lozka do ich, a nie zawsze tak bylo. Slyszalam w nocy dziwne rzeczy, panicznie sie balam. Nigdy nie zapomne nocy, kiedy (podobno, takie mam teraz wytlymaczenie) padal deszcz a mi wydalo mi sie, ze ktos za sciana rozlacza kable od komputera, potem nawet zdawalo mi sie slyszec nacisniecie klamki od drzwi werandy. Wiadomo, wcale nie musialo mi sie wydawac, bo takie rzeczy jak klamki "pracuja" i cos w nich czasami przeskakuje. W dalszym okresie zycia nadal sie balam ale znacznie mniej, nigdy jednak nie wrocilabym sama na nogach wieczorem do domu. Potem zaczelo robic sie gorzej, a moze nie gorzej tylko gorzej wygladalo to patrzac na moj wiek. Kiedy wracam wieczorem do domu na ogrodzie nerwowo sie rozgladam, jakby niczym w horrorze zaraz ktos mial wyskoczyc z siekiera zza krzaka. Ze stresu nie moge trafic w dziurke od klucza. Rozgladam sie caly czas, jakby cos nawet nie biegnac moglo nagle znalezc sie za mna. Po wejsciu do domu jesli wszyscy spia biegne do swojego pokoju bojac sie ze ktos obcy jest w domu. Boje sie isc nawet do lazienki, w moim pokoju czuje sie w miare bezpiecznie. Kiedy wieczorem do niego wchodze zagladam we wszystkie zakamarki w ktorych moglby ktos byc i jesli drzwi sa zamkniete czuje sie ok, bo wiem ze jesli ktos nacisnie klamke uslysze to. Zanim wejde do pokoju wkladam tam tylko glowe, po oswieceniu swiatla i rozgladnieciu sie wchodze cala. Dopiero ostatnio uswiadomilam sobie ze moze nie jest to do konca normalne i dopiero jak to teraz opisuje wydaje sie dla mnie dziwne, ze wchodze w ten sposob do pokoju. Kiedy wczoraj bralam prysznic balam sie jakby sceny z horroru, nie zaknelam oczu i musialam byc przodem do szyby od kabiny. Wszystko zaczyna sie dopiero, kiedy wszyscy pojda spac. Ze strachu rzeczy ktore sa tak z boku ze ledwo je widze w pierwszej chwili kojarza mi z czyms strasznym, np wczoraj piana skojarzyla mi sie z krwia. Kiedy bylam mala piwnica kojarzyla mi sie z czlowiekiem z siekiera. Kiedy bylam mala z pamiec zapadaly mi rozne horrory, do tego stopnia ze zdawalo sie widziec niektore postaci, oczywisicie w nocy. Bo wlasnie nie boje sie tylko rzeczy realnych. Boje sie tego, co moge zobaczyc, boje sie rozgladac. Boje sie ze zobacze dziewczynke z the ring, nie patrze wieczorem za okno bo mam wrazenie ze we mgle bedzie tam emily rose (ta z egzorcyzmow). Ostatnio strach sie nasila, moze dlatego ze o nim mysle. Wiem ze to wszystko jest glupie, wiem ze nie mam powodow do strachu, powtarzam to sobie ale nic to nie daje, ciągle boję się patrzeć. Kiedy mam koszmary (ktore potrafia byc naprawde straszne) hamuje sie przed pojsciem do rodzicow, chociaz mam 18 lat.. Zdarza sie ze sie nie boje, bo jestem jakby.. zbyt zajeta? Czy to jest chociaz troche normalne?
  10. Mój problem polega na tym, ze przez chorobe mam problem ze stwierdzeniem jaka naprawde jestem, w koncu choroba towarzyszy mi cale zycie. Wiem, ze moje otoczenie odbiera mnie jako osobe cicha, bez sily przebicia, tymczasem ja tak o sobie nie mysle. Nie rozmawiam z ludzmi bo jestem wtedy rozdrazniona, zestresowana, nie chce mi się po prostu trudzic się, ani wyrazac wlasnego zdania. Nienawidze np. prosić o cos rodzicow i zawsze tego unikam. Wlasciwie ja siebie tak nie odbieram. Zdarzaly się dni, bardzo rzadko, kiedy naprawde czulam się soba, teraz jednak sama nie wiem czy nie wydawalo mi się tylko. Najchetniej zamknelabym się w pokoju i nie rozmawiala z nikim, chociaz kiedys były dni, w których nie moglam bez nich zyc. Nie wiem wiec czy wydaje mi się ze jestem ok, a choroba sprawia ze staje się „dziwna”, czy może jestem cicha i wmawiam sobie ze nie jestem. Mogę wymieniac wiele przykladow. Np. coraz mniej dbam o siebie bo zycie coraz mniej mnie obchodzi bo w koncu i tak się czuje jakbym nie istniala, nie dbam o swoje rzeczy, nie sprzatam swojego pokoju, wole patrzec nieprzytomnie za okno. Wydaje mi się, ze kiedy czulam się normalnie bylam inna. Z czasem przechodzi mi pedantyzm co do zeszytow i kladzenia rowno piornika na lawce w szkole. Czy to wina choroby, czy po prostu się zmieniam? Rodzice mowia ze jestem leniwa, tymczasem ja jestem przekonana ze jeśli mam dobry dzien jestem w stanie robic wszystko. Rodzina mowi rozne rzeczy o tym jaka jestem, ja widze w lustrze kogos zupelnie innego i nie wiem, co jest prawda. Nigdy nie wiedzialam jaka jestem naprawde, codziennie bylam inna. Codziennie podobaly mi się inne ubrania (wiec ciagle czulam się zle ubrana i brzydka), raz bylam rozrywkowa, raz powazna, czasami w minute zmieniam się nie poznania. Im czesciej mowie sobie „hej, jest ok.” tym mniej czuje się wszystkimi czyli nikim, ale to ze zaczynam akceptowac siebie taka nie zmienia faktu, ze nie wiem jaka jestem. Wiem, ze tego może nie da się okreslic, ale chcialabym po prostu być zawsze chociaz w miare taka sama i żeby inni widzieli mnie tak, jak ja o sobie mysle, żeby wrocily mi sily, przeszla choroba i zebym zobaczyla jak bez nej funkcjonuje i co np.. lubie robic. Bo teraz przestalam robic cokolwiek. Rodzina odbiera mnie w pewien sposób bo widza mnie taka cale moje zycie i nawet nie chce mi się im nic udowadniac. Z chlopakiem jest zupelnie inaczej bo czuje ze on ma wrazenie ze zna dwie osoby i z ta jedna nie chce być.. Kiedy mam okres ze jestem przepelniona szczesciem jestem wygadana, zabawna, zartuje, jezdzimy w rozne miejsca, wyglupiamy się, teraz coraz czesciej zasypiam przy nim albo leze mu na kolanach i mowie mu np. o tym, ze to musi być straszne dla bezdomnego kiedy umrze jego pies i w ogole się nie usmiecham. Wiem, ze jest to dla niego przytlaczajacym smutnym ciezarem. Wiem na pewno, ze mam nerwice, może i depresje, kto wie.. Wszystko jedno, chce tylko być taka jaka uwazam ze jestem, a nie spac we wlasnym ciele. Ide na leczenie z nadzieja, ze tak się stanie, a co jeśli okaze się ze taka jaka jestem teraz jestem naprawde? Drecza mnie ciagle mysli o tym, ciagna mnie w dol..
  11. Ja moge sie pochwalic ze wczoraj zdalam - za drugim razem:) Co ciekawe jazdy szly mi kiepsko, bo zawieszalam sie za kierownica. Odkad przed jazda zaczelam brac mb active i persen moglam sie skupic i zaczelam jezdzic calkiem niezle. Kiedy mialam pierwszy egzamin mimo nerwow po lekach bylam maksymalnie skupiona i szlo mi b. dobrze tylko ze wjechalam na zakazie ruchu w miejscu gdzie nigdy nie bylam:( Niestety kilka dni przed drugim egzaminem przyszly moje najgorsze objawy nerwicy (zupelna apatia, leki itd). Odziwo na egzaminie bylam skupiona, bylo ok! A juz po godzinie wszystko wrocilo.. Nie rozumiem tego ale to nic, bo to dobre wiesci:P Nie spodziewalam sie tego;o
  12. Jak ide na impreze bardzo sie stresuje, a po alkoholu staje sie.. normalna! Tak wiec wole sobie nie odmawiac. Ogolnie mysle wszyscy jestesmy dosc.. senni, wiec ja na wszystkich imprezach zasypiam na kanapie. Czesto alkohol temu zapobiega. Nigdy jednak sie nie upilam, zawsze wiem kiedy przestac pic (wrecz boje sie upicia sie, bo nie chce robic sobie siary, wiec kiedy lekko zakreci mi sie w glowie zostawiam i pije po jakims czasie). Boje sie tylko tego ze wydaje mi sie ze mam sklonnosci do uzaleznienien. Latwo sie uzaleznic od czegos po czym czujemy sie wreszcie normalni. Zdarza mi sie isc kupic sobie piwko.. I przeraza mnie to
  13. Ja tez na to cierpie, przed wyjsciem z domu ide do lazienki, kiedy wyjde z niej znow mi sie chce, tylko siadam na toalecie bo pecherz jest pusty:P Czesto gdzies nie szlam, bo balam sie ze bedzie chcialo mi sie siusiu tak ze nie wytrzymam (wzielo sie to stad ze w podstawowce kilka razy nie wytrzymalam..) i mialam tak tez z biegunka. Teraz chociaz robie siusiu duzo czesciej niz inni wiem juz ze wytrzymam (bo nie raz sobie to specjalnie udowadnialam) a jak o tym nie mysle to mnie to najczesciej nie dopada:]
  14. Ja biore normalne leki majace pomagac przy nauce. Biore MB Active, kosztuje 5-10zl:)
  15. 1. Nadopiekuńćza i kontrolująca matka. Także nadodpowiedzialna. nie, ona sie nie martwi, ma inne powody kontrolli nade mna 2. Zblokowana seksualność, matka nie akceptowała siebie, seksulaności obrzydzała seksualność. Seksulaność obciążona poczuciem grzechu i winy. nie wiem czy akceptuje siebie ale pewne jest ze zblokowala mi seksualnosc ciagle gadajac ze 'jak takie male dziewczynki moga robic takie rzeczy' i kazala mi wyjsc na kazdej erotycznej scenie w filmie jakby to bylo najgorsze co moze tam byc (bo lepiej jak ucinaja sobie glowy niz ludzie sie kochaja) 3. Relacje - w domu nie rozmawia się szczerze. Szczerość i otwartość są obce rodzinie. Nie można mówić o uczuciach. Nie można mówić wprost. Członkowie rodziny tak naprawdę nic o sobie nie wiedzą. Rozmowy są zazwyczaj płytkie - dotyczą pracy, szkoły. to prawda, moja rodzina jest mi wlasciwie obca 4. Tabu - w domu jest wiele tajemnic, tematów tabu, których nie należu poruszać. uczucia - bo mazanie sie jest dla ludzi beznadziejnych oraz wszystko co mogloby sprawic ze rodzina przestanie sie wydawac tak idealna 5. Poczucie winy - wszyscy w domu (nawet matka, która innych obarcza poczuciem winy) cierpią na ogromne poczucie winy. nie wiedzialam do tej pory dlaczego swiadomie robie sobie krzywde poswiecajac sie dla kogos i potem nad tym placzac. Ona jest taka idealistka, ze nikt nie zrobi nic tak jak ona wiec wszystko chce zrobic sama, a potem narzeka ze nikt jej nie pomaga, ze ma najgorzej 6. Nie wyrażanie złości - tylko matka ma prawo wyrażać złość. Nie wolno wyrażać smutku, bo reakcją na niego jest złość i wściekłość matki, lub bezradność ojca. u mnie to wscieklosc calej rodziny, zawsze bylam karana za placz, znienawidzilam wszystkich 7. Religia - dla osób, dla których ważna jest religia. Chłonięcie do serca często podkreślanych w kościele: grzeszności ludzkiej natury, złego Boga, co w konsekwencji prowadzi do wiary pełnej lęku, tragicznej. byloby tak gdybym wierzyla w boga 8. Cierpiętnictwo - matka robi wiele rzeczy dla innych, ale jako "ofiarowanie siebie", potem wypomina i oczekuje zwrotu. Według zasady "nie chcę, ale muszę to zrobić, żeby być dobrą matką". Dzieci przejmują takie myślenie i zaczynają poświęcać się dla innych, robić sobie krzywdę, i koło sie kręci. Tak bowiem rozumieją miłość. tak, juz o tym pisalam 9. Brak wolności - w rodzinie nie ma miejsca na danie wolności drugiemu człowiekowi, na realizowanie się takim jakim się jest, na akceptację człowieka takiego jakim sie jest. rodzice maja sztywny schemat jaka mam byc i bardzo sie staraja zebym taka byla - podobna do calej rodziny, ale ja jestem zupelnie inna i mam nadzieje ze niedlugo sie wyprowadze, bo w ich plan na mnie nie wpisala sie choroba, uczuciowosc i zainteresowanie sztuka 10. Matka jest idealistka, martwi sie o opinie innych - w kazdej rozmowie slysze o ludziach ktorzy powiedza to czy tamto. Rodzina sztucznie idealna musi nadal nia pozostac. Mama usilnie probuje mowic mi co mam obrac, poprawia mi kolnierzyk "bo jej sie nie podoba", mowi mi jak ma wszystko wygladac i jak mam wszystko robic, a potem dziwi sie ze nie chce w tym uczestniczyc. Wszyscy udaja ze nic sie nigdy zlego nie dzieje 11.Rodzice nie sluchaja usprawiedliwien, poniewaz wg nich sa glupie, bo oni tacy nie sa 12. Rodzice sa wiecznie krytyczni, co do ubioru, mieszkania a nawet faceta. Nie probuja nawet zaakceptowac naszej odmiennosci od ich idealow.
  16. rushia

    [Kalisz]

    Kiedy umawiasz sie do lekarza, wizyte masz czasami nawet po kilku miesiacach, wiec jakim cudem prowadzona jest terapia w ktorej wizyty powinny byc co tydzien? [Dodane po edycji:] Moze sie wszyscy spotkamy? Ile nas tu jest?
  17. Juz sie leczylam 3-4 lata temu, a teraz rodzice zachowuja sie jakbym "znowu miala kaprys"
  18. Wlasnie odwiedziala mnie mama w moim pokoju i zobaczyla ze zapisalam sie do psychiatry.. Powiedziala ze mam sie nie wyglupiac i nie robic z siebie nieuleczalnie chorej, lepiej bym sie wziela za nauke i sprzatanie, a ja tylko siedze przed komputerem i tak mnie to oglupia.. Oczywiscie kolejny dzien nie bylam w szkole, po pierwszej lekcji dalam sobie spokoj bo nie moglam juz wytrzymac.. Nie ucze sie bo sie nie da, slucham tylko "ucz sie poki masz chlonny umysl, jak bedzie w moim wieku to juz ci sie nie bedzie tak latwo uczyc". Tak, zaloze sie ze ucza sie 10x skuteczniej niz ja w tym momencie.. Kiedy rodzice dowiedza sie o moich ocenach i nieobecnosciach to chyba mnie z domu wyrzaca. Kiedy tlumacze sie choroba jest to najgorsze wytlumaczenie bo "robie z siebie ofiare zeby nic nie robic". Ale rozmawialam dzis z wychowawczynia i ona rozumie ze mam problemu z nauka itd, ale mysle ze jakby zadzwonila z tym do moich rodzicow to niezle by mi sie od nich dostalo za "lenistwo, klamstwo, odtawianie wiochy i robienie im wstydu". Rodzice - bierz z nich przyklad, oni wiedza lepiej, rozumieja cie i kochaja ponad wszystko, chca zawsze twojego dobra
  19. Ostatnio jest ze mna bardzo kiepsko wiec postanowilam isc do psychiatry. Co prawda bylam juz z 3 lata temu ale leczenie nie przebiegalo jak powinno.. Tak wiec pamietam ze jak bylam u psychiatry to chcial zebym opowiedziala mu o swoich objawach i swoim dziecinstwie. Problem lezy w tym ze o sobie moge opowiadac godzinami (bo wszystko jest wazne, boje sie ze jak nie bedzie wiedzial wszystkiego to postawi zle diagnoze) i nie umiem opisac swoich objawow. Mozecie podac jakies terminy czy cos? Bo on napewno bedzie wiedzial o co mi chodzi, a opisac z serca jest trudno.. Na jakie objawy powinnam zwrocic najwieksza uwage? Czy spotkanie nie bedzie za krotkie? Co jaki czas bede tam chodzic? Czy leki wylecza mnie nie tylko z objawow takich jak ataki paniki czy z np paralizujacych glupich obaw albo fobii szkolnej, czy na to pomoze tylko psychoterapia? Ile trwa leczenie, jak bede sie podczas niego czula i czego nie bede mogla robic? (np jazda samochodem?) Czy psychiatre mozna prosic o jakies np zwolnienia w szkole, na jakis czas z chodzenia albo np z nauki? Kiedy sie trafia do psychiatryka i po co wlasciwie sie tam trafia? Co moze mnie czekac oprocz lekow i psychoterapii? (chodzi o te wlasnie zwolnienia, szpitale itd) Czy powinnam sie domagac czegos?
  20. Denerwuje mnie kiedy ludzie mowia ze maja nerwice bo sa zestresowani. Nigdy nie powiem ze ktos "ma downa", bo osoby chore lub majace z tym stycznosc odbieraja to tak, jak my kiedy slyszymy jak ktos mowi "az nerwicy dostalem" nie majac o tym pojecia! I kiedy to slysze chce mi sie plakac bo widac ze ludzie mysla, ze nerwica jest wtedy kiedy sie bardzo denerwuja wiec nie rozumieja co my przechodzimy.. Myslicie, ze gdybym zrobila liste objawow z opisem i dala rodzicom zastanowiliby sie chociaz nad tym? Czy byliby w stanie to zrozumiec? Kiedy mialam lepszy okres, wlasciwie zdrowy to sama nie potrafilam wyobrazic sobie uczuc ktore minely, chociaz to wszystko przeszlam. Jesli dla mnie to wydawalo sie tak nierealne i nieobrazalne to jak oni maja zrozumiec? Powiedzcie swoje rady na funkcjonowanie w swiecie w ktorym inni tyle wymagaja.. I opisujcie jak wyglada to u was!
  21. Oczywiscie ze nie jestem. Zawsze rodzice rozmawiali z nimi a nie ze mna bo byly starsze i bardziej do pogadania, mnie nikt nigdy nie sluchal, ja bylam dla nich tylko wiecznie nieszczesliwym placzacym dzieckiem ktore wymysla sobie problemy i nie chce z nimi gadac. Jak nie chcialam to sie nie prosili. A pasek na swiadectwie mialy nawet w liceum. Teraz koncza studia i sa jednymi z najlepszych nie bedac w ogole sztywnymi kujonicami. Jedna wyszla za najbardziej znanego otoczonego szacunkiem lekarza w moim miescie (jest ode mnie 5 lat starsza) ktory jest od niej kilkanascie lat starszy, ma slicznego synka (w ktorym moja mama jest zakochana na zaboj. Ja tez go uwielbiam ale mama codziennie dzwoni do siostry i dopytuje o niego i wlasciwie codziennie sie z nim widzi, siostra jest tu codziennie przez co bardzo zzyly sie z mama. Druga siostra (4 lata ode mnie starsza) niedawno sie wyprowadzila, mieszka ze swoim tez duzo starszym, zamoznym facetem. Rodzice ja uwielbiaja bo ma smykalke do interesow. Cala rodzina jest dojrzala, bogata i zzyta ze soba. Ja stoje z boku. Nie mam wynikow w nauce, nie robie nic specjalnego, nie udzielam sie, nawet nie zzylam sie z klasa, nie mam pieniedzy, chodze w trampkach, moi faceci nigdy nie mieli tez o czym z nimi rozmawiac, bo chociaz obecny jest w wieku moich siostr to one wydaja sie duzo starsze. Poprostu jestem nikim i tyle.
  22. Prawda jest taka, ze w nasz nerwice wierza tylko te osoby, ktorym nie wydaje sie ze chcemy je na cos naciagnac, oszukac czy sie od czegos wymigac. Nie za bardzo sobie z tym radze jak pewnie wiekszosc. Na kazda uwage reaguje placzem, a przynajmniej jednodniowym smutkiem. Na serie uwag reaguje depresja az ktos mnie nie pocieszy lub placzem tak straszliwym ze robie sie nieprzewidywalna. Jestem, niejednokrotnie wrecz agresywna (na codzien jestem wcieleniem spokoju i delikatnosci) w stosunku do osob ktore smia watpic w moja prawdomownosc. Musze wyrzucic z sobie to, co mowia mi inni. -mama uwaza (to ja najczesciej dotyka moja agresja), ze jak sie tak stresuje to powinnam brac magnez, robi mi sie slabo i chce mi sie spac poniewaz za malo pracuje i sie lenie. Ona rzekomo tak jak ja nie moze sie skoncentrowac wiec rzekomo jest to calkowicie normalne. Nie potrafie sie uczyc bo za malo sie ucze, a na czytaniu ona tez nie potrafii sie skupic (moja niemoznosc skupienia sie polega na tym ze spojrze rozmywa mi sie, stresuje sie coraz bardziej i z rozpaczy nad tym co sie ze mna dzieje zaczynam beczec). Twierdzi ze ona tez sie stresuje wiec tez ma nerwice. A w ogole to za duzo o tym czytam i od czytania dostaje objawow takich o jakich czytam! mowi ze mam nie mowic o wszystkim ludziom bo to wstyd -tata podziela zdanie mamy. Dodatkowo uwazaja, przede wszystkim on, ze zmyslam zeby wymigac sie od pracy, nauki, wszystkiego czego sie da. Moje zachowania sa idiotyczne, placz niepowazny. Plakanie jest dla mnie wzbronione bo trzeba w koncu dorosnac. -rozmawialam kiedys z babcia, ktorej zaczelam wyplakiwac sie ze mam narwice i rodzice nie rozumieja. Poniewaz zaczela gadac glupie rzeczy powiedzialam zeby nie zniewazala moich problemow, bo nie wie widocznie czym jest nerwica, na co ona "wiem, to jest tak ze np siedzisz u kogos i cos ukradniesz, wtedy trzesa ci sie rece tak ze od razu po tobie widac" Wszyscy twierdza, ze maja nerwice bo sie czesto denerwuja, nikt nie rozumie co to wlasciwie jest. Wszyscy moi "zwierzchnicy" np rodzice uwazaja ze udaje dla wlasnych korzysci, ze moja odpowiedzia i wytlumaczeniem jest zawsze nerwica, ze moze jeszcze nic nie powinnam robic. Wymagaja ode mnie tyle co od starszych siostr, a ja nigdy im nie dorownam bo nawet prawie mdleje jak sie zmecze w pracy (weekendowej u rodzicow). Maja ode mnie wysokie wymagania co do szkoly, kiedy ja nie moge wziac do reki ksiazki juz nie mowiac o tym ze mam marny kontakt z rzeczywistoscia i ciagle sie czuje jakbym tydzien nie spala. Mowia ze jak wychodze z domu jestem normalna a jak mam sie uczyc to od razu mam nerwice. Oczywiscie nie jest to prawda. Czesto jest mi lepiej przy znajomych lepiej ale ze tak powiem.. szalu ni ma. Rodzice maja obsesje na punkcie tego zebym chodzila do szkoly lecz ja czesto wagaruje bo nie potrafie wysiedziec w szkole, poprostu sobie ide lecz bywalo tak zle ze wychodzilam placzac i szlam do siostry ledwo docierajac na miejsce. U niej bylo juz ok. Powiedzialam wychowawczyni ze czesto mnie nie ma bo mam ta chorobe bo juz nie wiedzialam jak sie tlumaczyc, zrozumiala, lecz jesli napomknie o tym moim rodzicom nie zdziwie sie jak zabija mnie za "glupie wymowki nawet w zywe oczy wychowawczyni" i przykaza jej dzwonic do nich kiedy mnie nie bedzie. Jak radzic sobie z niedowiarkami? Jak zyc z ta choroba jesli swiat jej nie rozumie? Jak sobie radzicie? [Dodane po edycji:] Mysle ze mimo wszystko moje oceny nie sa takie zle. Oni poprostu chcieliby same piatki. Po ostatniej wywiadowce kiedy tlumaczyla sie nerwica tak mnie katowali slowami godzinami i zdawali sie mnie tak nienawidzic ze miesiac wracalam do siebie!
  23. rushia

    Prośba

    Widac ze troche ciazy ci nadopiekunczosc rodzicow, wiec lepiej jesli sie wyprowadzisz. Bedzie to tez dla ciebie nowe wyzwanie do ktorego jesli podejdziesz optymistycznie moze ci nawet pomoc:) Znajdz sobie jednak duzo zajec, zebys nie siedzial ciagle sam bo to prowokuje smutek i zle samopoczucie. Moze powinienes pomyslec o zamieszkaniu z dziewczyna lub jakas inna bliska osoba? Z kims przy kim bedziesz czul sie swobodnie i kto bedzie cie rozweselal:)
  24. Co tu duzo mowic, nic dodac nic ujac! Nie wiem, czy inni sa tacy jak ja, ale moje wspolczucie jest ogromne! Kiedy np widze jak mama oglada sie w lustrze, zastanawia sie w co sie ubrac i widze ze jest chociaz troche sfrustrowana od razu robi mi sie bardzo ciezko na duszy
  25. rushia

    Lekkie leki codziennie

    Czy jeśli dłuższy czas codziennie będę brać leki takie jak Persen i MB Active (razem) zaszkodzi mi to?
×