Skocz do zawartości
Nerwica.com

problem czy złudzenie.?


nieidealna

Rekomendowane odpowiedzi

a ja po prostu uznałam, że skoro ma tylu przyjaciół, to ja jestem zbędna..

dlatego ja też nie piszę pierwsza do ludzi, bo tak samo uznaję, że jeśli by chcieli to sami by napisali, a ja nie chcę się narzucać, nie chcę przeszkadzać, i boję się po prostu tego że napiszę a oni nawet nie odpiszą. Wmawiam sobie wtedy różne rzeczy, zamiast racjonalnie stwierdzić, że może nie ma ich na kompie aktualnie, że może są zajęci, że może rozmawiają przez telefon itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uwielbiam zwierzęta.. przez długi czas męczyłam mamę o kota lub psa, bo świnki morskie mi nie wystarczały.. nie chciała się zgodzić.. ale przed blokiem miałam kotkę, która się przybłąkała i na zimę ją na kilka nocy wzięłam i tak już została... każdego dnia się nią cieszę tak, jakby była pierwszy dzień u mnie.. chociaż chyba ma taki trochę gburowaty i zołzowaty charakter po mnie.

tak się zastanawiam, czy teraz się nie tnę, bo mnie do tego nie ciągnie, czy dlatego, że kotka mnie cudownie wyręcza drapiąc mi ręce..

może i schronisko, to by był dobry pomysł.. ale nie zdecydowałabym się tam pójść.. raz, ze nie chce wychodzić.. dwa.. nie umiałabym z nikim złapać kontaktu.. nawet, żeby zapytać, czy mogę zostać wolontariuszką..

w szkole chciałam się zapisać do koła wolontariuszy, ale że żadna z moich koleżanek nie chciała, to do dziś się nie zapisałam, choć chcę. w każdym razie postanowiłam, że nie odpuszczę i zostanę honorowym dawcą. mam zamiar również zgłosić się jako dawca szpiku no i zgodzić się na pobranie ode mnie organów po śmierci.. znajomi tego nie rozumieją, "bo to boli". może i boli.. ale czym jest ból w porównaniu z ludzkim życiem.? tyle osób czeka.. a moje życie może nie być do końca zmarnowane.

 

 

ja czasem pisze pierwsza do ludzi... ale napisze.. i potem uciekam, chyba, ze spotkam się z w miarę pozytywną reakcją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, nieidealna.

 

Właśnie przeczytałem ten wątek i bardzo mi się Ciebie zrobiło żal. A szczególnie tej małej nieidealnej, choć i obecnie nie masz pewnie łatwego życia. Los dość mocno Cię doświadczył, choć może tego nie wiesz. To jest trochę tak, jakby kogoś wychować na bezludnej wyspie, żywiąc go tylko starym chlebem i wodą. Nie będzie on miał pojęcia o tym, że są smaczne potrawy, słodycze, soki itp. I będzie twierdził, że dobrze się odżywia. Właśnie dlatego, że nie doświadczył tego innego, lepszego świata. Z Tobą jest podobnie. Uwierz mi, że istnieje ten lepszy świat, z przyjaciółmi, ze szczęściem, z zadowoleniem z samej siebie. Tylko musisz się wybrać na poszukiwanie go. I niestety, odnalezienie go kosztuje dużo wysiłku. Ale opłaca się.

 

Czemu to piszę? By Cię zachęcić Cię do wizyty u psychologa. Moim zdaniem istnieje duża szansa, że z pomocą psychoterapeuty Twe życie się zmieni na lepsze. Bo już z historii Twego życia wynika, że masz jakieś zaburzenia. Zwykli ludzie się nie tną, żeby podać taki najbardziej jaskrawy przykład. Więc psycholog jest na pewno właściwym specjalistą dla Ciebie i na pewno będziesz miała o czym z nim rozmawiać.

 

Wg mnie wcale nie musisz iść z mamą do psychologa. Idź sama. Nie bój się, że nie będziesz miała o czym z nim rozmawiać. Po pierwsze, są to specjaliści, którzy nie pierwszy raz spotykają takich "milczących" osobników. Nie będziesz jakimś wyjątkiem, okazem zoologicznym. Prawidłowość jest raczej taka, że to pierwsze spotkanie to takie "przełamywanie lodów". Później człowiek się rozkręca, jak widzi zrozumienie i chęć pomocy u terapeuty. A zapewne właśnie to zobaczysz u swojego psychologa. Po drugie, jeśli bardzo się boisz tego początkowego milczenia, to wydrukuj lub spisz do zeszytu wszystkie swoje wypowiedzi Ciebie opisujące z tego wątku (szczególnie tę pierwszą o historii Twego życia). I odczytaj to psychologowi. To wystarczy do rozpoczęcia rozmowy.

 

Jeszcze raz zachęcam do wizyty u psychologa. Nie musi to być najbliższa poradnia. Możesz iść do każdej innej, nawet tej najdalej od Twego domu położonej. Walcz o swoje szczęście. Nie przekonuj nas tutaj na forum, że nie warto iść do psychologa. Bo po pierwsze, my wiemy, że powinnaś ;). A po drugie, nawet jak "zwyciężysz" nas w tej argumentacji, to tak naprawdę przegraną będziesz Ty, bo nic nie polepszy się w Twoim życiu.

 

Powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja czasem pisze pierwsza do ludzi... ale napisze.. i potem uciekam, chyba, ze spotkam się z w miarę pozytywną reakcją.

 

Piszesz, bo masz nadzieję, że ktoś Cię usłyszy, zauważy, zrozumie. To przykre, ale często zatopieni we własne problemy, nawet nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo ludzie są nam potrzebni.

Ja często piszę i uciekam, uciekam dlatego, że boję się reakcji, a najbardziej boję się "olania", niezauważenia, zignorowania. Może to głupio zabrzmi, ale aż 6 lat zbierałam się, aby pójść do secjalisty, aby zasięgnąć właściwej porady. Owszem wcześniej też próbowałam, ale próbowałam szukać jej u zwykłych, zdrowych ludzi, którzy w większości przypadków nie mieli pojęcia o co chodzi. Ktoś tutaj na forum ma taki ładny cytat w profilu "nie musisz być wariatem, aby z nami rozmawiać, ale miałbyś dużo łatwiej" (zdaje się Majster). I to niestety szalona prawda. Dlatego nie broń się dziewczyno rękoma i nogami bo to Ci nie pomoże, pomyśl:"a co mi szkodzi spróbować". Tym bardziej, że radzą Ci to ludzie, którzy rozumieją Twój problem o wiele, wiele lepiej niż innym. Ktoś próbuje pokazać Ci właściwą ścieżkę, więc nie odrzucaj jej..., bo szczerze Ci mówię, będziesz tego żałowała.

 

Pisz jak się czujesz, pisz co postanowiłaś, zrobiłaś. Ale nie rozdzielaj sama swoich myśli i zachowań na części pierwsze, bo może się to okazać za trudne bez fachowej pomocy. Małymi kroczkami, ale do celu. Pozdrawiam i życzę powodzenia.

 

 

 

PS. Linka... w moich oczach wywarłaś wrażenie osoby, hm... I przyznaję się, że boję się czytać, a co dopiero rozmawiać :)

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zastanawiam się, czy dobrym krokiem jest rozmowa z psychologiem szkolnym. mam łatwiej, bo możemy pogadać przez gg.. już spróbowałam.. ale łatwo i tak nie jest.

hej, przeczytalam Twoj pierwszy post...

 

sluchaj, pierwszym krokiem było to, że tu przyszłaś i napisałaś co z Tobą.. a to już dobrze, bo w mniejszym czy większym stopniu zdajesz sobie sprawę, że nie wszystko z Tobą ok.

 

jeśli zaś chodzi o psychologa szkolnego - jeśli rzeczywiście masz możliwośc rozmowy przez gg - spróbuj wkleic pierwszego posta w trakcie rozmowy! na pewno panią psycholog zszokuje, bo mnie zszokował lekko.ona już powinna wiedziec, co robic z tym fantem dalej.

 

jesteś w połowie drogi - wiesz, że coś nie gra - a to już 1/4 drogi do sukcesu ;)

 

Pozdrawiam i życzę powodzeniu w mówieniu na głos o swoich uczuciach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nieidealna, jeśli nie chcesz iść do psychologa w szkole to możesz wybrać się do innego, gdzie prawdopodobieństwo spotkania kogoś znajomego jest dużo mniejsze.

Ale nawet jeśli spotkasz tam kogoś znajomego to naprawdę nic się nie stanie, to żaden wstyd. Bardzo wielu ludzi chodzi do psychologa, psychoterapeuty, psychiatry. I może spora część osób z Twojego otoczenia, może nawet więcej niż Ci się wydaje. Po prostu gdy ma się jakiś problem i nie można go od dawna samodzielnie rozwiązać to dobrze jest udać się z tym po poradę do specjalisty. Ludzie tak robią i to całkowicie normalne. To NIE jest wstyd. Nie jesteśmy gorsi przez to, że chodzimy do osób, które leczą duszę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie głupie, ja Cię jak najzupełniej rozumiem, bo sama bardzo długo miałam takie obawy. Mnie też nikt nie wspiera (zwłaszcza w domu, choć o moje zdrowie fizyczne wszyscy się troszczą, wręcz mają bzika na tym punkcie) oprócz mojej psychoterapeutki. Możemy wspierać się wzajemnie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie głupie, ja Cię jak najzupełniej rozumiem, bo sama bardzo długo miałam takie obawy. Mnie też nikt nie wspiera (zwłaszcza w domu, choć o moje zdrowie fizyczne wszyscy się troszczą, wręcz mają bzika na tym punkcie) oprócz mojej psychoterapeutki. Możemy wspierać się wzajemnie ;)

same here...

 

trochę wsparcia dostałam tu,a przede wszystkim na ircu.. trochę lżej mi.

nie jesteś sama, tyle powiem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

same here...

 

?

 

i ja sobie wmawiam, ze mnie nikt w domu nie rozumie.?!

 

Co do mnie to w moim domu nigdy nie mówiło się uczuciach, nie było wsparcia, prawdziwej radości, tylko ciągle albo narzekanie, albo panika, albo wynajdywanie co można było zrobić inaczej, lepiej, albo skupianie się na chorobach i zdrowiu fizycznym. Ojca brak, 3 kobiety w domu oprócz mnie, każda chciała mnie "ulepić" inaczej, a ja chciałam zawsze zadowolić wszystkich, tylko nie siebie :evil:

Mówią, że przesadzam, że za dużo myślę i zastanawiam się, że powinnam się skupić na obowiązkach (przecież i tak się skupiam, robię co mogę :roll: ) i nie wydziwiać. Jasne, wydziwiam, ciekawe dlaczego moja psychoterapeutka mi wierzy, że nie przesadzam tylko naprawdę cierpię, i naprawdę czuję straszną pustkę i jednocześnie potworny ból w środku :cry: .

Płaczę w samotności (kiedyś nawet tego nie potrafiłam przez długi czas). I dużym wsparciem jest dla mnie korespondencja z Wami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wierz mi, że czasem samotność (i niestety po części z własnej "winy") bywa tak dokuczliwa, że nawet jedna krótka optymistyczna wiadomość od nieznanej osoby potrafi podnieść na duchu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wierz mi, że czasem samotność (i niestety po części z własnej "winy") bywa tak dokuczliwa, że nawet jedna krótka optymistyczna wiadomość od nieznanej osoby potrafi podnieść na duchu...

 

"Łap szczęście za nogi..." - skąd ja to znam, a ile razy się na tym przejechałam, nawet tutaj... ;(

 

wierzę, wierzę... tylko moja niecierpliwość na odpowiedź mi dokucza i ciągnie w dół.

 

Każdy z Nas stara się jakoś pomagać i radzić i sobie i innym, i każdy z nas ma też te gorsze dni, a wtedy (przynajmniej w moim przypadku) lepiej tutaj (i nigdzie indziej) nie wchodzić, bo wtedy brak odpowiedzi, długie oczekiwanie bądź niewłaściwa odpowiedz mogą mieć nieodpowiednie skutki.

Czekając spróbuj pomyśleć, że może ktoś właśnie teraz potrzebuje Twojego wsparcia, przejdź się po innych topikach...

 

nieidealna życie nie jest łatwe, a z problemami jeszcze trudniejsze, ale po to są takie instytucje jak psychiatra/psycholog/psychoterapeuta by nam to życie ułatwiać. Nie czekaj dłużej, bo pogłębiasz się tylko niepotrzebnie w problemie. Sama siebie w bólu nakręcasz... Znam to z doświadczenia i wiem jak to może boleć. Ja zbierałam się 6lat, teraz wiem, że straciłam co najmniej 6 lat "normalnego" życia... Może gdybym ruszyła wcześniej, dziś byłoby wiele łatwiej.

Pozdrawiam i życzę spokojnej nocy, a jutro owocnego dnia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzięki.. pomóc komuś.? hmm.. chciałabym, ale raczej nigdy mi to nie wyjdzie.. a mogę tylko napsuć swoimi głupimi wywodami.

 

A próbowałaś pomóc? Twoje wypowiedzi nie są głupie. Jesteś wrażliwą i inteligentną osobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzięki.. pomóc komuś.? hmm.. chciałabym, ale raczej nigdy mi to nie wyjdzie.. a mogę tylko napsuć swoimi głupimi wywodami.

Z takim podejściem napewno... Wiesz co robiłam przez te 6 lat żeby nie skupiać się na sobie, żeby nie myśleć, nie analizować, żeby ukryć siebie przed sobą samym? Pracowałam jako wolotrariusz w stwowarzyszeniu, które zajmowało się dziećmi z rodzin alkoholików. To było niesamowite lekarstwo. Niestety w końcu miarka się przebrała, już nie umiałam dusić w sobie, wtedy zaczęłam szukać pomocy. Szkoda, że tak późno...

 

Twoje doświadczenia sprawiają, że w wielku kwestiach życia potrafisz zrozumieć więcej niż inny, podziel się tym! Podziel się swoim doświadczeniem i swoim bólem... :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×