Skocz do zawartości
Nerwica.com

PYTANIE DO PSYCHOLOGA


joz80

Rekomendowane odpowiedzi

Reghum, jak się teraz czujesz?

 

Zaczynam przysypiać w dzień. Akurat teraz spałem półtorej godziny - dwie. Ten sam objaw który miałem 2 lata temu w okresie przedmaturalnym.

Odstawiłem zolafren w 3 technikum w 2 półroczu, bezpośrednio w nowym roku. Czyżbym miał po roku wtedy remisję a potem zaczęły się objawy odstawienne?

 

Muszę uzgodnić dawkę, bo czuję się mocno zamulony, nic mi się nie chce, i śpię większość czasu - ta dzisiejsza noc to był wypadek przy pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra, ja już jestem na tyle wyciszony, na tyle mam sedację, że oczekiwanie po mnie [bardzo] długich postów jest znikome.

Mam pytanie, czy zna pani przypadki (albo wie coś na ten temat) kiedy choroba była na tle organicznym (wywołana np. przez komplikacje okołoporodowe, albo uraz głowy) i udało się uzyskać remisję, a w przyszłości wróciła?

Albo bardziej ciekawe pytanie, czy miała pani przypadki osób ze zmianami na tomografii które zniknęły, a potem znów się pojawiły albo choroba znów zaatakowała?

Nie pytam odnośnie samej schizofrenii tylko o ogół zaburzeń psychicznych.

Ale znów pytam o coś, co jest bardzo teoretyczne, z tego powodu iż pomimo czystej tomografii i jakoś zaburzonego EEG choroba mnie wzięła, tylko skąd te bóle głowy i parestezje.

 

Czytałem też że w schizofrenii potrafią być obecne zmiany np. poszerzenie komór bocznych mózgu czy zmniejszenie płata czołowego. Co jeżeli dana osoba wejdzie w remisję i potem choroba wróci?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie, czy zna pani przypadki (albo wie coś na ten temat) kiedy choroba była na tle organicznym (wywołana np. przez komplikacje okołoporodowe, albo uraz głowy) i udało się uzyskać remisję, a w przyszłości wróciła?

Albo bardziej ciekawe pytanie, czy miała pani przypadki osób ze zmianami na tomografii które zniknęły, a potem znów się pojawiły albo choroba znów zaatakowała?

Reghum, nie pracuję w szpitalu, więc nie jestem w stanie odpowiedzieć Ci na te pytania. Na co dzień pracuję w szkole z dziećmi niepełnosprawnymi intelektualnie, z autyzmem, zespołem Aspergera, z różnego rodzaju deficytami poznawczymi. Sam jednak fakt, że choroba jest w remisji implikuje możliwość jej nawrotu. Tylko wyzdrowienie daje gwarancję, że jest OK i prawdopodobnie będzie OK. Remisja nie daje takiej gwarancji. Wycofała się czasowo, ale może wrócić. Takie życie na tykającej bombie... niestety...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Reghum, nie pracuję w szpitalu, więc nie jestem w stanie odpowiedzieć Ci na te pytania. Na co dzień pracuję w szkole z dziećmi niepełnosprawnymi intelektualnie, z autyzmem, zespołem Aspergera, z różnego rodzaju deficytami poznawczymi. Sam jednak fakt, że choroba jest w remisji implikuje możliwość jej nawrotu. Tylko wyzdrowienie daje gwarancję, że jest OK i prawdopodobnie będzie OK. Remisja nie daje takiej gwarancji. Wycofała się czasowo, ale może wrócić. Takie życie na tykającej bombie... niestety...

 

Z jednej strony brakuje mi choroby, z drugiej cały czas sobie mówię, że to były zmiany na tle organicznym, chociaż do końca "zmiany na tle organicznym" sami psychiatrzy nie rozumieją, a ja za tym dowód mam uraz okołoporodowy, bóle głowy/parestezje i EEG. No ale nawet jakbym miał zmiany na TK/MRI i mając remisję miałbym szansę na nawrót? Nie wiadomo. I właśnie to jest najgorsze. Nie jestem w stanie tego zrozumieć.

Szczególnie że tutaj pośrednią odpowiedzią jest to, że w szpitalu 5 lat temu miałem tomografię bo objawy były trochę niepokojące, ale nic nie wyszło (ordynatorka sugerowała się nieprawidłowym wynikiem EEG przy zlecaniu go).

 

"Wyzdrowienie" a remisja to słowa używane naprzemiennie, więc sugerowałbym się, że pani chodzi o pełne wyzdrowienie. No cóż, nawet dobre funkcjonowanie społeczne może nie oznaczać braku nawrotów.

 

Dopóki nie odkryjemy czysto biologicznych przyczyn chyba nigdy sobie nie odpowiem na to pytanie, chociaż teoretyzuje się, że schizofrenia to wiele chorób dająca różne objawy, dlatego u wielu ludzi jest ich takie bogactwo.

 

A co do mojej ciekawości - po prostu na wikipedii przeczytałem, że schizo na tle organicznym jest najbardziej epizodyczną chorobą, i może wiązać się z okresem przejściowym, tak samo jak u kobiet występuje w lżejszej postaci/bardziej okresowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Reghum, masz rację, nawet brak objawów chorobowych i dobre funkcjonowanie społeczne nie musi oznaczać braku choroby. Czasem po prostu symptomy nie manifestują się w sposób nazwijmy to "nachalny".

A co do mojej ciekawości - po prostu na wikipedii przeczytałem, że schizo na tle organicznym jest najbardziej epizodyczną chorobą, i może wiązać się z okresem przejściowym, tak samo jak u kobiet występuje w lżejszej postaci/bardziej okresowo.

Tylko, że Twój przypadek jest o tyle skomplikowany, bo jak sam stwierdziłeś, do końca nie wiadomo, czy były/są u Ciebie "zmiany na tle organicznym", które mogłyby odpowiadać za schizofrenię. Szkoda, że czasami tak trudno dojść do źródła choroby i poznać jej etiologię. O ile łatwiejsze i pewnie skuteczniejsze byłoby leczenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy są jakieś sposoby na pobudzenie wyobraźni? Zauważyłam, że mam problem z wyobrażaniem dużych przestrzeni, twarzy i chyba w ogóle "obrazów". Podejrzewałam u siebie afantazję, ale okazuje się, że nie mam takich problemów jeśli chodzi o zapachy czy dźwięki :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czysta ciekawość, czy po wzięciu Hydroksyzyny można mieć zwiększony poziom alkoholu we krwi? Podobno koleżanka sobie mierzyła i ma 0.5 promila, ale ja na tym się nie znam xD

Pytam czysto orientacyjnie. Ona bierze to codziennie ale wątpię żeby wała mi wkręcała pomimo że mnie trochę nie lubi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

potrzebuję porady. Ostatnimi czasy nie wiem co mam zrobić ze swoim życiem, nie mam się komu wyżalić, kogo zapytać o radę. Historia jest na prawdę długa, więc napiszę po krótce o co chodzi. Mieszkam w Anglii wraz z moim chłopakiem, z którym jestem w związku od 4 lat. Przeprowadziłam się za granicę podczas moich studiów, lecz nadal kontynuuję naukę w Polsce, czego mój chłopak nie popiera (dla niego jest to strata czasu). Zależy mi bardzo na tym aby się rozwijać, zawsze byłam bardzo ambitną osobą, wszystko przychodziło bez problemu, a wręcz z niesamowitą łatwością, miałam cele, marzenia.. Obecnie do ukończenia zostały mi 4 miesiące i dostałam nawet propozycję z uczelni do studiowania w innym mieście na moim wymarzonym kierunku. Przeprowadzając się do UK zrezygnowałam ze wszystkich moich planów i marzeń na rzecz mojego chłopaka (mój pomysł na siebie bardzo mu się nie podoba, nie wiem, myślę, że nie chce abym cokolwiek kiedyś osiągnęła choć zaprzeczył), boję się, że nie będę mogła robić w życiu tego czego chcę, już teraz widzę, że nie pasuje mu jak wspominam, że chciałabym kiedyś wykonywać jakąś pracę. Robi często wyrzuty o moje studia, że psują nam życie, że przez to nie możemy pojechać na jakiś urlop, bo ja muszę lecieć na uczelnię itp.. Nie namawia mnie do rzucenia ich ani nic, po prostu odbija się to na naszym życiu. Jestem bardzo wrażliwą osobą, dlatego kiedy napotykam jakieś poważne problemy zazwyczaj zamykam się w sobie. Ostatnimi czasy mam trochę problemów na studiach, przez to, że robię je "na odległość" zżera mnie stres, nie mogę za wiele załatwić osobiście, przez pracę nie mam zbyt dużo czasu. Z jednej strony rozumiem mojego chłopaka, mnie też dobijają ciągłe problemy związane z moją uczelnią, przez co płaczę i się dołuję. Mój chłopak ma bardzo ciężki charakter oraz bardzo wiele przeszedł, jakiś czas temu ciarpiał na głęboką depresję. Bardzo go kocham i wiem, że on kocha mnie. Jest on wspaniałym facetem, ale czasami zachowuje się bardzo nie fair, przynajmniej moim zdaniem. Staram się utrzymać jego oraz chociaż część moich marzeń przy sobie. Moje problemy się nawarstwiają - uczelnia + kłótnie (mówi, że to ja wywołuję) + nawał obowiązków (nie mogę liczyć na jego pomoc często, robi wyłącznie wybrane przez siebie rzeczy parę razy w miesiącu). Zastanawiam się momentami czy nie wrócić do Polski - większość problemów by odeszło, byłabym blisko rodziny oraz spełniałabym marzenia, jednak problem jest taki, że jedyny sposób abym mogła wrócić, to rozstanie się. Mogę napisać wiele rzeczy na jego obronę, zwykle to on ma rację z czymś, a nie ja. Moi rodzice chcą dla mnie jak najlepiej i mnie wspierają, ich zdaniem powinnam dokończyć studia, ale decyzja należy do mnie. Ostatnio zauważyłam u siebie niesamowite wahania nastroju (może przez to te kłótnie?) Momentami mam dość wszystkiego, mojego życia, problemów, szkoły. Nie mam siły wstać z łóżka, ale muszę, bo nikt się mną nie zajmie. Nie chcę ciągle się czuć winna, że przez moją naukę cierpi mój związek. Staram się dać z siebie wszystko na obu frontach: nauka/marzenia i związek. Nie chcę wybierać pomiędzy marzeniami a związkiem, ale co mam zrobić jeżeli nie mogę mieć obu? Nie chcę podejmować decyzji pochopnie i później żałować. I jak tu cokolwiek zrobić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

m_k_b, zastanów się, na czym Ci najbardziej zależy, jakie masz priorytety. Napisałaś, że chcesz i związku, i studiów. Ale czy to w porządku, gdy facet zamiast Cię wspierać w realizacji marzeń, ciągle podcina Ci skrzydła? Zrób sobie bilans plusów i minusów podjęcia każdej z decyzji (zostania za granicą przy chłopaku i wyjechania do Polski, by móc dopilnować studiów). Wierzę, że podejmiesz najlepszą dla siebie decyzję. Pozdrawiam i powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam dużą wiedzę teoretyczną na temat zmiany przekonań itd. ale nie potrafię wcielić tego wszystkiego w praktykę. Czy to wina tego, że wszystko robię na własną rękę? Czy dobry terapeuta pomógłby mi w zakorzenieniu konstruktywnych przekonań tak, bym naprawdę nimi żyła, czy na tym etapie jego pomoc byłaby zbędna i nic się z tym za bardzo nie da zrobić? Czuję swojego rodzaju zastój. Wydaje mi się, że własnymi siłami więcej nie osiągnę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy to dobry dział ale mm parę pytań odnośnie psychoterapii:

 

1. Czy zostało gdzieś ustalone jakie rodzaje psychoterapii są najbardziej rekomendowane dla jakiego rodzaju zaburzeń, czy metody które się dobiera zależy bardziej od przeszkolenia, doświadczenia i wiedzy danego terapeuty?

 

2. Jakieś książki albo strony z materiałami warte poczytania na ten temat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mam pytanie odnośnie psychoterapii. Czy można być terapio odpornym? Chodziłam 2 razy na indywidualną, raz na grupową (chociaż krótko) i nic, lęki jak były, tak są. Może jestem terapio odporna? Może lepiej spróbować coachingu albo samemu nad sobą pracować? Tylko jak?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×