Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pomocy -Leki nie działają


Pietia

Rekomendowane odpowiedzi

"Kołowanie" to akurat przykład...który w dodatku pokazuje, na jak wiele sposobów można jedno zdarzenie interpretować.

 

Niestety lub stety, trafienie na lekarza, który będzie wiedział co z czym i jak łączyć, graniczy z cudem. Więc poniekąd samemu człowiek sobie krzywdę robi, kombinując co jest z "głowy", co z "ciała", co z "leków", a co przywidzeniem :-(

 

Pamiętam, że parę lat temu, już na etapie leczenia i nerwicy, i nadciśnienia dokumentnie straciłem libido... Ale tak niemal do zera. I się zaczęły dyskusję i z lekarzami, i w domu, z których leków najłatwiej zrezygnować- z kardiologicznych, czy psychiatrycznych.

W sumie wyszło, że najłatwiej ze wszystkich, w nadziei, że organ zacznie działać, zanim mnie nadciśnienie lub nerwica wykończą :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....Niestety lub stety, trafienie na lekarza, który będzie wiedział co z czym i jak łączyć, graniczy z cudem....quote]

 

I to jest powodem, dla którego niechętnie oddaję swój mózg (i nie tylko) w ręce lekarzy. Zwłaszcza, że poprzedni "zafundował" mi zespół serotoninowy :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie bardzo.

Sama jestem na etapie "obrażania się na chemię" bo zrobiła mi kuku, a ja (naiwna) oczekiwałam powrotu do zdrowia.

Teraz mam przerwę i liczę na to, że będzie długa. Staram się ją maksymalnie wydłużać przez dietę, suplementację, wysiłek fizyczny i fundowanie sobie różnych przyjemności. Dbam też o to, aby sytuacja zewnętrzna nie miała na mnie zbyt destruktywnego wpływu (delikatny zlew na wszystko). Na razie idzie nieźle (mija 3 miesiąc) choć nie obyło się bez dołów. Na takie przypadki mam teraz lek "z szuflady" :smile:

Mimo naiwności :mrgreen: nie liczę na cud wyzdrowienia i spodziewam się, że TO wróci, ale póki co cieszę się, że chemia nie zżarła mnie jeszcze do reszty.

Poza tym po ostatnich "chemicznych doświadczeniach" chyba wolę zdechnąć SOBĄ niż żyć (wegetować) jako jakieś popieprzone ZOMBI.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dużego ćwieka mi zabiłaś...

Właśnie mój plan poszedł w p...u, że nazwę rzecz po imieniu.

Czyli wydawało by się najprostsza metoda, może nie tylko okazać się wcale nie prosta, ale i pogorszyć w makabrycznym stopniu sytuację.

No to będę miał o czym z lekarzem dyskutować.

 

Inna sprawa, że parę minut temu rzuciłem okiem na krótki art o nerwicach, który na pewnym popularnym (?) portalu zobaczyłem.

I nie wiem- śmiać się czy płakać.

Jednym z najważniejszych kroków w walce z nerwicą ma być unikanie stresu. Gratuluję i zazdroszczę każdemu, kogo w dzisiejszych czasach stress nie dopada lub żyje w takiej cieplarni, że nie wie, co to stress... Jak mam unikać sytuacji stresujących, gdy poza obiektywnymi sytuacjami dnia codziennego, atakują mnie ataki paniki, nerwobóle, zamartwianie się i bezwolne szukanie dziury w całym. Wydawało by mi się, że właśnie leki pomogą mi zlać pewne tematu i machnąć ręką na niektóre, przynajmniej, problemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, żadne ze mnie wyrocznia.

Spotkałam tu na forum wiele osób, które mają przykre doświadczenia z lekami i lekarzami i mają już dość chemii i grzebania w mózgu, a nawet żałują, że kiedyś podjęli leczenie.

Ale jest tyle samo albo i więcej takich, którzy szukają i eksperymentują na sobie do bólu łykając wszystkie dostępne mikstury.

Mnie bliżej do tych pierwszych, bo zawsze miałam awersję do leków.

Z tego co czytałam, Ty masz już pewne doświadczenie z lekami, więc jakiś pogląd już masz.

Co do życia bez stresu, to ja mam taki pomysł (na siebie) by w trudnych sytuacjach lekko się "znieczulać", by osiągnąć stan "lekkiego olewu", bo to ta nadmierna wrażliwość nas zabija. Ten lek "w szufladzie" ma spełniać taką rolę. Poza tym pracuję nad sobą, by byle gównami się nie irytować i nie brać wszystkiego tak do siebie - w końcu życie jest jedno, w dodatku krótkie i nie ma sensu aż tak się nim na codzień przejmować. Nawet do największych problemów lepiej podchodzić ze stoickim spokojem, bo szarpanie nerwów i tak nie wnosi niczego konstruktywnego i w niczym nie pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzisz- tak się zastanawiam nad "grzebaniem w głowie"...

Inna niż farmakologiczna ingerencja w myśli i emocje- psychoterapia również może nieliche spustoszenie w psychice zrobić. Czy odwracalne czy nie? Nie mam pojęcia. Chyba łatwiej leki "wypłukać" niż posprzątać po mało profesjonalnym psychologu/psychiatrze.

 

Dwa- ciekawe, czy są leki naturalne ( ziołowe, mineralne, cholera wie jakie ), które w sensowny sposób wspomagają proces leczenia lub samodzielnie uspokajają w konkretny sposób. Konkretny, oznacza nie "zombie" jak napisałaś, ale dają czas i pozwalają się ogarnąć. Ja właśnie takich szukam.

Szans na ucieczkę od stresu nie widzę, a powoli szału ( na szczęście w przenośni ) dostają, gdy zaczynam się zapętlać przy byle problemie, szukając powiązań między psychiką a "fizyką" i kombinując, co jest obiektywnym schorzeniem a co wynika z popsutej psychosomatyki.

 

Mam nadciśnienie? OKi- sporo lat na to pracowałem...

Nie wiadomo dlaczego? Trudno, ale są na to lekarstwa.

Tyle, że zaczyna się chocholi taniec, czy nadciśnienie może zostało kiepsko zdiagnozowane? A może jednak "tylko" z nerwicy? Itd...itp...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Inna niż farmakologiczna ingerencja w myśli i emocje- psychoterapia również może nieliche spustoszenie w psychice zrobić. Czy odwracalne czy nie? Nie mam pojęcia...

Zgadzam się z Tobą, choć osobiście żadnych tego typu doświadczeń nie mam. Nigdy nie korzystałam z psychoterapii - nie ze strachu lecz z przekonania, że niczego nowego o sobie się tam nie dowiem. a niedawno potwierdziła to także moja psychiatra :smile:

 

...Chyba łatwiej leki "wypłukać"...

No tu bym taka pewna nie była. Sądzę, że tego typu leki potrafią zrobić prawdziwe spustoszenie w mózgu.

 

... ciekawe, czy są leki naturalne ( ziołowe, mineralne, cholera wie jakie ), które w sensowny sposób wspomagają proces leczenia lub samodzielnie uspokajają w konkretny sposób...

Wydaje się, że są. Tu na forum jest dużo na ten temat - podobno odpowiednia dieta i suplementacja potrafi zrobić dużo dobrego. Organizm ludzki to w końcu tylko biologiczna maszyna i jak dostarczy się jej tego, czego potrzebuje, to powinna zadziałać. Do tego odpowiedni tryb życia (wysiłek fizyczny, relaks itp.). Osobiście nabyłam trochę suplementów i mam jeszcze zamiar spróbować leków nootropowych.

 

...Szans na ucieczkę od stresu nie widzę...

Uciec się nie da, ale można zmienić nastawienie do problemów.

 

...Tyle, że zaczyna się chocholi taniec, czy nadciśnienie może zostało kiepsko zdiagnozowane? A może jednak "tylko" z nerwicy? Itd...itp...

No tu jest poważny problem, bo wyraźnie się nakręcasz. Chyba tylko profesjonalna rzetelna diagnoza może Cię uspokoić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Uciec się nie da, ale można zmienić nastawienie do problemów."

 

Rzecz w tym, że nie bardzo mam pomysł, nie tylko jak to zrobić, ale nawet powoli nie ma gradacji problemów. Czy to duży, czy mały- zaczynają mnie "wykręcać" tak samo.

 

 

 

"Chyba tylko profesjonalna rzetelna diagnoza może Cię uspokoić."

 

A i owszem... Tyle, że nie bardzo mam do takiej dostęp. Dla przykładu każdy z kilku psychologów/psychiatrów, z którymi na przestrzeni 5 lat miałem kontakt, miał własną wizję i diagnozy, i sposobu leczenia.

A, że nie jestem gołosłowny, dam przykład osoby z mojego bliskiego otoczenia, która w czasie pobytu w trzech różnych szpitalach, w przeciągu 4 miesięcy, mając zdiagnozowaną tą samą chorobę, słyszała 3 różne, poniekąd wykluczające się diagnozy i 3 niemal dokumentnie różne wersje leczenia. A opinie wystawiał ordynator potężnego oddziału, szef kliniki i ... stażysta :-)

 

Tym samym trudno się przekonać wewnętrznie i do diagnozy, i leczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Rzecz w tym, że nie bardzo mam pomysł, nie tylko jak to zrobić, ale nawet powoli nie ma gradacji problemów. Czy to duży, czy mały- zaczynają mnie "wykręcać" tak samo...

Może tutaj pomocny byłby psychoterapeuta.

 

...A i owszem... Tyle, że nie bardzo mam do takiej dostęp. Dla przykładu każdy z kilku psychologów/psychiatrów, z którymi na przestrzeni 5 lat miałem kontakt, miał własną wizję i diagnozy, i sposobu leczenia....Tym samym trudno się przekonać wewnętrznie i do diagnozy, i leczenia.

Rozumiem to doskonale, bo sama nie bardzo ufam lekarzom i często mam wrażenie, że trafna diagnoza to kwestia szczęścia :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To takie z lekka "wypłakać się w mankiet", ale potwornie duże znaczenie mają warunki zewnętrzne...

Bez wdawania się w szczegóły mam na utrzymaniu Rodzinę plus opieka nad powoli coraz bardziej zniedołężniałymi Rodzicami.

I czasami, gdy nie bardzo wiesz, w co ręce włożyć, okazuje się, że problem, który normalnie zajmuje minutę okazuje się być niemal nie do rozwiązania. Wtedy zaczyna się jazda...

Tudzież, gdy wykończony psychicznie i fizycznie, "odreagowujesz" nadmiernie w prostych sytuacjach, gdy później masz wyrzuty sumienia i cierpisz bardziej niż osoba, którą za mocno potraktowałeś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy z nas ma swoje większe i mniejsze problemy. Sztuka polega na tym, aby podchodzić do nich mniej emocjonalnie, nie spalać się we własnej wrażliwości, potraktować temat "na chłodno". Oczywiście to bardzo trudne i ja także nie zawsze tak potrafię, ale staram się, bo to pomaga.

A czasem może i warto "wypłakać się w cudzy mankiet", by zrzucić z siebie emocje i nieco się oczyścić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mojemu chłopakowi nie pomagają ani leki ani terapia. Od dzieciństwa próbuje sie leczyć. Czasem bardzo się męczy a ja nie wiem ile starczy mi sił, żeby go przekonywać, że mimo bólu warto żyć.Co ma go trzymać przy życiu, jeśli on tak cierpi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stracona100

 

Witam...

 

A może, aby nie iść w chemię, ograniczyć się do zestawów naturalnych?

Ciekawe, czy jest coś, co:

- zielone

- nie uzależnia

- daje efekty, choć nie musi to być mistrzostwo świata, ważne aby cokolwiek na + drgnęło.

 

Toż zakładam, że w dobrym zielarstwie już dawno coś wymyślono w tej materii...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mezus jak już pisałam, są różne preparaty roślinne np. to co proponuje Lord Kapucyn:

Są jeszcze inne rośliny o podobnym działaniu, które nie są aż tak interakcjogenne. Np. różeniec górski/ korzeń arktyczny(Rhodiola Rosea)- zwracać uwagę na wyciągi/ekstrakty standaryzowane na salidrozyd albo rozawiny, Ashwagandha/Withania Somnifera- najlepiej ekstrakt KSM-66 (5% witanolidów) do 1200mg/d albo Sensoril(8%) w ekwiwalencie, eleuterokok kolczasty- wyciągi standaryzowane na eleuterozydy(A,B,E), passiflora/ męczennica. Z innych specyfików- glicyna, sarkozyna, SAMe. Jest trochę możliwości.

Tu masz link do całego wątku:

dziurawiec-po-przedawkowaniu-nadzieja-w-prezencie-na-2016r-t57638.html

Takich rozmów jest tu wiele, musisz trochę pogrzebać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzisz....

Patrzyłem, szukałem i ... przywaliła mnie ilość informacji.

Ale może jest to pomysł i na test, i na rozmowę z lekarzem.

 

I mnie ilość informacji nieco zniechęciła do działania, ale małymi kroczkami może uda się coś dopasować.

A z lekarzem warto pogadać, choć dla nich to chyba nie specjalnie interesujący temat :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Tak na marginesie Lord Kapucyn pisze wiele mądrych rzeczy na temat działania leków, wiele się od niego dowiedziałam. Jak masz ochotę poczytać, to tu jest trochę info: alkohol-czy-psychotropy-t57986-56.html , choć trochę w innym kontekście :)"

 

Na szczęście w kontekście, który mnie osobiście dokumentnie nie dotyczy... Nie pamiętam w sumie, kiedy ostatni raz alkohol piłem- a nawet wtedy był to np kufel piwa :-(

 

 

"choć dla nich to chyba nie specjalnie interesujący temat "

 

Będę trzymał się wersji mało spiskowej, że mój lekarz nie jest powiązany z lobby farmaceutycznym i/lub na Kanarach już był...

Zobaczymy, czy-co-jak odpowie na sugestię "zielonego". Nie omieszkam się pochwalić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...Na szczęście w kontekście, który mnie osobiście dokumentnie nie dotyczy... Nie pamiętam w sumie, kiedy ostatni raz alkohol piłem- a nawet wtedy był to np kufel piwa :-(...

To świetnie, że chociaż ten problem masz z głowy. Mnie jednak chodziło o konkretną wypowiedź LK na temat działania poszczególnych leków (bo Cię to interesowało chyba).

 

... Nie omieszkam się pochwalić.

Czekam z zainteresowaniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Po lekach Narobiłem sobie gorzej. Jak brałem doxepinę zachodzę do pracy a mną trzęsie jak licho gdzie wcześniej lekko dygotało na karku. Idę do domu a ja mam oddech jakbym uciekał do domu. Wychodzę ze sklepu a oddech jakbym uciekał.Analiza wszystkiego.Lekarz zmienił mi na anafranil i trzęsło mną te nakręcenie leku a właściwie rozdygotanie wściekłe. Po 13 dniach Zachodzę do lekarza i dyszę jak przy jakimś przeżyciu. A stoję i jakbym nie wytrzymywał napięcia stania. Odstawiłem. Stoję do spowiedzi i identycznie narasta napięcie i już mi głowa lata. Idę ktoś idzie w moją stronę a robi się identycznie. Dostałem pramolan i po trzech dniach same lęki. Kupuję i nie mogę wytrzymać napięcia. Zrobiłem sobie tymi lekami tak że lęki nawet o wyjściu do kościła mam lub do sklepu. A jak nie lęk to niepokój jak licho i narasta jak wściekły. Po co ja brałem leki . Tylko wpakowało mnie to w jakieś schizy myślowe. Byłem u lekarza i dał dekapinę chrono 300 . 1 rano a druga n noc i ketral 25 mg 1 na noc. Nie wiem czy wziąć.Jadę na hudroxyzinie 30 mg . Czuję się podle. Wszędzie nie mogę wytrzymać. Rozmawiam i jak nie kontroluję objawów to nie wyrabiam jakbym nie wytrzymywał. Choć nic mi nie drży mam wrażenie jakby miało mnie roznieść. I te lęki i niepokoje. Ściski w głowie. Spinanie karku. Mam już tego dość i już myślę aby położyć się do szpitala. To jak walka cały dzień ze sobą. Czy dekapina i ketral zmnienią to i będę dalej jak kiedyś.Nerwica lękowa .wkręty nowych objawów i później lęki tam dzie mnie rozdygotało lub gdxie nie wyrabiałem i ciągłe myślenie jak nie o lekach ,to analiza czegoś lub np że jak gdzieś wejdę lub jak ktoś podejdzie to się rozdygoczę. Na hudroxyzinie choć głowa mi nie lata tak. Ale syfu narobiłem sobie przez te leki i nerwicę i nie wiem jak z tego wyjść już. Boję już brać coś i z drugiej strony czy szpital mi nie pogorszy. Przez pracę to złapałem. Pomóżcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pietia,

Na twoim miejscu nie wchodziłbym dalej w psychotropy ,brałbym tylko hydroksyzynę i czekał.

Myślę,że będziesz potrzebował niestety długich miesięcy,żeby organizm się po tym wszystkim uregulował

i wyszedł z uzależnienia od benzodiazepin,w które prawdopodobnie wpadłeś.

Zbadaj sobie poziom witaminy d3 i magnezu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×