Skocz do zawartości
Nerwica.com

Natręctwa myśli...


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Mnie od dłuższego czasu męczą myśli dotyczące zwierząt. Wiecznie się przejmuję tym, że tyle psów, kotów jest codziennie wyrzucanych. To brzmi dość lekko, bo pewnie większość osób jest wrażliwa w tym temacie. Niestety, ja wariuję i spędzam długie godziny przeglądając Internet, roztkliwiając się, a potem przeżywając, iż nic nie mogę zrobić. Strasznie, strasznie męczące. Ba, nawet znam początek tej historii. Trzy lata temu zaadoptowaliśmy psa, który musiał wrócić, bo nie poinformowano nas o jego problemach behawioralnych. Był agresywny, nawet spotkania ze specjalistami nie pomagały. Myślę, że od tamtej pory trzymają się mnie mocne wyrzuty sumienia, idealizuję tego psiaka i wytykam sobie, iż mogłam zrobić więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak ja to wszystko tu czytam, to z tymi natręctwami jest poważny problem. Ja powróciłem do leków na natręctwa, ponieważ mnie te cholerne myśli zaczęły coraz bardziej dręczyć, a wcześniej, jakoś to bywało z tym różnie.

No ale, jednak leki są potrzebne, chociaż przyjmuję je już od prawie roku, to tak naprawdę poprawa jest niewielka w moim przypadku.

Mam dość dobre leki, przepisane przez dobrą lekarkę-psychiatrę, tylko co z tego, jeśli ja nie odczuwam jakiejś, szczególnej zmiany. Sam już nie wiem, ale z drugiej strony to nie ma "cudownych leków" na całkowite wyleczenie tego dziadostwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie od dłuższego czasu męczą myśli dotyczące zwierząt. Wiecznie się przejmuję tym, że tyle psów, kotów jest codziennie wyrzucanych. To brzmi dość lekko, bo pewnie większość osób jest wrażliwa w tym temacie. Niestety, ja wariuję i spędzam długie godziny przeglądając Internet, roztkliwiając się, a potem przeżywając, iż nic nie mogę zrobić. Strasznie, strasznie męczące. Ba, nawet znam początek tej historii. Trzy lata temu zaadoptowaliśmy psa, który musiał wrócić, bo nie poinformowano nas o jego problemach behawioralnych. Był agresywny, nawet spotkania ze specjalistami nie pomagały. Myślę, że od tamtej pory trzymają się mnie mocne wyrzuty sumienia, idealizuję tego psiaka i wytykam sobie, iż mogłam zrobić więcej.

 

To prawda, jest dużo takich przypadków, ale też Tytania jest dużo osób które biorą do siebie takie zwierzęta, bądź też zajmują się nimi w schroniskach np. w formie wolontariatu. Nie wiem czy to mogłoby Tobie pomóc, taki wolontariat, albo np. pomoc dla schroniska w formie przekazanych rzeczy, karmy, czy koców. Nie da się samemu zapanować nad całym złem świata, ale można je zmniejszać przez takie rzeczy. Dużo osób pomaga, jest dobrych, może to trochę pocieszać i rewanżować takie smutne przemyślenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak ja to wszystko tu czytam, to z tymi natręctwami jest poważny problem. Ja powróciłem do leków na natręctwa, ponieważ mnie te cholerne myśli zaczęły coraz bardziej dręczyć, a wcześniej, jakoś to bywało z tym różnie.

No ale, jednak leki są potrzebne, chociaż przyjmuję je już od prawie roku, to tak naprawdę poprawa jest niewielka w moim przypadku.

Mam dość dobre leki, przepisane przez dobrą lekarkę-psychiatrę, tylko co z tego, jeśli ja nie odczuwam jakiejś, szczególnej zmiany. Sam już nie wiem, ale z drugiej strony to nie ma "cudownych leków" na całkowite wyleczenie tego dziadostwa.

 

Nie próbowałam z lekami, mi najbardziej pomagają rozmowy z innymi osobami. Kiedy ktoś spojrzy z innej perspektywy, bo ja nie mogę racjonalnie się odnieść do swojego problemy, gdyż jest on silnie związany ze stresem, z wyolbrzymianiem wszystkiego. Czasem udaje mi się też przetłumaczyć coś sobie, ale to też dzięki wypowiedziom innych osób które np. znajduje w necie. To wszystko jednak trwa bardzo długo i jest strasznie wyczerpujące. Strasznie zapętlam się z myślami, tworzy się takie zamknięte koło i ciężko z tego wyjść.

Czego dotyczą Twoje myśli?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Było mi lepiej i znów... Nie daje mi spokoju powracająca myśl, że powinnam wtedy nie przykładać tego termofora i zrezygnować z prysznica o takiej temperaturze, tak na wszelki wypadek, przecież nie było to konieczne, więc dla dobra sprawy mogłam tak nie robić.Profilaktycznie.

Pomyślałam, że nadszedł czas żebym się jednak wybrała do psychologa, ale też myślę, że przecież psycholog nie powie mi, że zrobiłam źle. Że będę się oszukiwać, dla lepszego samopoczucia.

Jeszcze trzymam się resztkami myśli, że sytuacje są mało prawdopodobne. Ale wszystko jednak mogło być możliwe. Pocieszałam się, że chyba trochę przesadzam. Że może wymyślam za bardzo. Potem ganiłam się jeszcze mocniej.

Takie to okrutnie straszne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie daje mi spokoju powracająca myśl, że powinnam wtedy nie przykładać tego termofora i zrezygnować z prysznica o takiej temperaturze, tak na wszelki wypadek, przecież nie było to konieczne, więc dla dobra sprawy mogłam tak nie robić.Profilaktycznie.

 

Nie wiem czy mogłaś, jeśli się czuje absurd jakiejś myśli, nakazu, to postąpienie według niego jest pewnym gwałtem psychicznym na sobie. Co oznacza, że tylko lęk nas skłania, żeby postąpić tak, a nie inaczej, chęci nie są szczere, więc jeśli lęk mija, to nie jesteś już w stanie iść za taką myślą. A chyba działanie pod wpływem przystawionego do głowy pistoletu nie jest słuszne. Zwłaszcza, że musiałabyś go cały czas trzymać wycelowany w siebie, żeby działał.

Działanie pod wpływem lęku nie jest dobre i nie uczyni z Ciebie odpowiedzialnej osoby. Wręcz przeciwnie, jak zaczniesz postępować tak, jak Ci "każe" lęk, staniesz się osobą nieracjonalną i niestabilną. Więc moim zdaniem dla dobra żadnej sprawy nie mogłaś tego zrobić.

 

Nie bój się psychologa. Psycholog nie jest od rozstrzygnięć, co jest słuszne, a co nie, ale od tego, żebyś w sposób zdrowy sama mogła o tym decydować. A jeśli narusza Twoje wartości, zawsze możesz go zmienić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Warrior, Refren, jeszcze raz Wam bardzo dziękuję, za pomoc, poświęcony czas i wsparcie.

 

Posłuchaj,świadomie i dobrowolnie nie zrobiłaś tutaj nic złego,więc masz przestać się katować.

Warrior fakt, że świadomie nie chciałam zrobić krzywdy, dlatego zajrzałam do neta czy to nie zaszkodzi. Jednak mimo iż przeczytałam, że w niektórych sytuacjach tak się może źle skończyć, nie przyjęłam tego do wiadomości, stwierdziłam, że nie powinno się nic stać. Albo zbagatelizowałam to, taki mechanizm wyparcia, jak w przypadku palacza.

Z drugiej strony tak jak napisała Refren :

Co oznacza, że tylko lęk nas skłania, żeby postąpić tak, a nie inaczej, chęci nie są szczere, więc jeśli lęk mija, to nie jesteś już w stanie iść za taką myślą.
Działanie pod wpływem lęku nie jest dobre i nie uczyni z Ciebie odpowiedzialnej osoby. Wręcz przeciwnie, jak zaczniesz postępować tak, jak Ci "każe" lęk, staniesz się osobą nieracjonalną i niestabilną. Więc moim zdaniem dla dobra żadnej sprawy nie mogłaś tego zrobić.

ja się jakby "postawiłam" myślom,już mnie wkurzały. Tym pierwszym, że mogę być w ciąży, bo wyobraźnia podsunęła mi taki scenariusz. I trochę jakby wiem, że takie myślenie doprowadza do tego, że rezygnuje się z wielu rzeczy, unika podejmowania decyzji i nie daje swobody w życiu. Bo to lęk dyktuje warunki, przez co człowiek staje się wycofany.

Już się pogubiłam, zapętliłam w tym swoim myśleniu :(.

Ta sytuacja trochę przypomniała mi jak to było wcześniej, np z myciem rąk "zrobiłaś to niedokładnie, idź umyć jeszcze raz", "dotknęłaś TEJ ZAINFEKOWANEJ, brudnej rzeczy, umyj ręce". Albo "zrezygnuj z neta, nie zaglądaj tam, bo rodzicom coś się stanie". Tyle, że konsekwencje nieumycia rąk to były żadne, co z czasem jakoś sobie przetłumaczyłam, wystopowałam, a tutaj mogłam skrzywdzić. Ten brak pewności i to że mogłam podjąć złą decyzję jest wykańczający.

W ogóle te artykuły w necie dla kobiet w ciąży są niesamowicie wystraszające. Oczywiście piszą też, żeby się zrelaksować i nie denerwować, bo stres jest również groźny.

 

Piszę niesamowicie chaotycznie, ta moja wypowiedź jest taka bełkotliwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nasturcja, to że tematem lęku jest to, że mogłabyś kogoś skrzywdzić nie znaczy, że masz obowiązek się nim zadręczać. Można mieć wiele natręctw w tym temacie, możesz się zastanawiać pod każdym drzewem czy gałąź nie jest nadłamana i czy zaraz komuś nie spadnie na głowę (może zgłosić?), czy wysiadać z autobusu, bo leży szkło na ulicy i jak nie pozbierasz, to przebije komuś oponę itd. Możesz też mieć ciągłą jazdę, że jesteś w ciąży, czytać fora, wymyślać sobie zagrożenia i zrobić sobie z życia więzienie. Tylko że wtedy nie będziesz wcale bliżej tego, żeby być odpowiedzialnym, świadomym człowiekiem, ktoś kto ciągle żyje pod wpływem lęku nie będzie stabilny i przez zamęczanie się wyimaginowanymi problemami możesz przegapić jakiś prawdziwy. Człowiek jest istotą rozumną i wolną i inaczej nie będzie działał, niż kierując się rozumem i wolnym wyborem. Takie mamy oprogramowanie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Refren Twoje wiadomości działają kojąco :).

Wiecie, ja jeszcze jak Was czytałam, pozytywne wobec mnie wypowiedzi, to jeszcze miałam myśli, że może w niedokładny sposób przekazałam informację i dlatego nie odebraliście mnie jako złą osobę.

Ten etap natręctw jest dla mnie najgorszym z tych wszystkich co miałam do tej pory.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już miałam chyba wszystkie możliwe natręctwa, ale najgorsze są chyba te seksualne. Przeraża mnie, że te myśli choć przez chwilę mogłyby mi się podobać. Dzisiaj znowu dopadła mnie taka myśl, ale po chwili pomyślałam, że to przecież głupie i to tylko natrętna myśl. Ale za chwilę coś w stylu: "A może jednak chcesz tak myśleć? Może takie coś byłoby fajne? Jakieś uatrakcyjnienie? Spróbuj, pomyśl o tym jeszcze raz!" Tak jakby jakaś druga osoba we mnie siedziała i próbowała mnie do tego skusić. Ja już nie wiem kim jestem :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michellea, bo człowiek jest wielowymiarowy, a psychika ludzka jest skomplikowana, wielowarstwowa, nieraz nas zaskakuje i płata nam figle albo różne warstwy, mechanizmy się w niej ścierają. Są mechanizmy zależne od biologii (popęd seksualny, agresja), są rzeczy, które do nas wpadają z zewnątrz, bo po prostu się na nie natknęliśmy, wpadają jak popadnie i dopiero możemy świadomie oddzielić to co wartościowe od śmieci w kolejnych krokach, o ile nakierujemy tam naszą świadomość. Jesteśmy codziennie zaśmiecani obrazami przemocy i seksu. Jest też w ludzkiej psychice chęć łamania tabu, przekraczania tego co zakazane, czego się boimy, ciekawość tego, co się kryje w mroku, a to nieraz wywołuje w kimś lęk "dlaczego o tym pomyślałem". Nie wszystko myślimy, niektóre rzeczy same się myślą, a niektóre obrazy, impulsy dopiero jak obejrzymy, uświadomimy sobie, "dotkniemy", to możemy ocenić i nimi z powrotem zadysponować, np. odesłać w niebyt albo przyjąć jako coś wartościowego.

Nad wszystkim jest rozum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, mnie już po prostu to wszystko męczy. Tych myśli jest tak dużo. Czasem już nie wiem czy to "moje" myśli czy natrętne. Jak pomyślę nad nimi na spokojnie to przecież ich nie chcę, nie podobają mi się, nie chcę taka być. Ale kiedy przychodzą to strasznie mnie męczą, zapętlam się w analizowaniu ich i potem nie wiem już nic. Wiem, że powinnam pozwolić im płynąć i nie analizować, ale czasem już robię to automatycznie i to jeszcze nakręca mój lęk. Nie chcę być osobą z tych myśli, a jednocześnie jakbym miała w sobie kogoś kto chce zrobić mi na złość i próbuje mnie nakłonić do bycia tym, kim nie chcę być albo wmawia mi, że już jestem. I czasem już się zastanawiam która to prawdziwa ja :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Według mnie człowiek jest prawdziwy w tym, co w sposób wolny i świadomy wybiera.

Jeśli na przykład łapię się na tym, że życzę komuś śmierci, to sobie wyobrażam, że mam do wyboru dwa guziki do naciśnięcia, jeden - wybieram, że ten ktoś będzie żył, drugi - że umrze. Że to jest rzeczywisty, ostateczny wybór i że naprawdę mam na to wpływ. I podejmuję decyzję, wybieram ten za życiem, wyobrażam sobie, że naciskam. Koniec sprawy. Decyzja. Mogę mieć masę innych myśli, emocji, impulsów, natręctw, ale jakbym miała taki wybór, to nigdy w życiu bym nikogo nie uśmierciła.

To jest taki mocny przykład, nie muszę tego robić za każdym razem, ale kilka razy w życiu zatrzymało to moje potencjalne natręctwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, w sumie masz rację, ogólnie też uważam, że nasze decyzje o nas świadczą. Ale z drugiej strony zastanawiam się skąd się bierze ta "druga ja", która mi robi na złość, czy to tylko nerwica (mam nadzieję), a może wyraz jakichś ukrytych skłonności, może w głębi naprawdę jestem złym człowiekiem :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli się martwisz czy nie jesteś złym człowiekiem, to raczej się nim nie staniesz.

Ukryte skłonności prawdopodobnie sobie wkręcasz przez natrętne myśli, a poza tym żadne skłonności, których się nie realizuje, nie żądzą naszym życiem. Dziś panuje taka ideologia, że się ciągle ukazuje człowieka zdeterminowanego przez różne skłonności seksualne, od których niby nie można uciec, czy które nawet mogą być w stanie zamaskowanym przed samym ich "nosicielem" (na przykład geje widzą wszędzie kryptogejów), ale to przesada. Jest też przekaz, że wszyscy pragniemy jakichś zboczeń, eksperymentów, przekraczania swej natury, tylko to przed sobą maskujemy, wypieramy, nie chcemy się przyznać. Ale nie sądzę, żeby tak było.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nasturcja, może Ci być ciężko pokonać nerwicę bez wsparcia psychologa.

Dlaczego miałabyś być złą osobą? Lub dlaczego miałabyś być istotą całkowicie dobrą?

 

Refren przez ten mój czyn, on sprawił, że myślę o sobie jako o takiej, złej, czy wręcz plugawej. Że zrobiłam coś ekstramalnie złego. A wcześniej to nigdy nie uważałam się za 100% dobrą, popełniałam dużo błędów, które mi się nie podobały, ale też było i tak,że starałam się je naprawiać lub zmieniać.

 

Nasturcja,

Myślę,że jesteś wyjątkowo dobrą osobą,tylko dla siebie nie masz litości czasami ;)

I może warto byłoby popracować nad tym,abyś stała się dobra i wyrozumiała również dla siebie samej.

Warrior, sądzę, że z Ciebie dobry człowiek, dlatego tak o mnie piszesz.

Razem z Refren robicie dużo dobrego dla ludzi na forum.

 

Ja już miałam chyba wszystkie możliwe natręctwa, ale najgorsze są chyba te seksualne. Przeraża mnie, że te myśli choć przez chwilę mogłyby mi się podobać. Dzisiaj znowu dopadła mnie taka myśl, ale po chwili pomyślałam, że to przecież głupie i to tylko natrętna myśl. Ale za chwilę coś w stylu: "A może jednak chcesz tak myśleć? Może takie coś byłoby fajne? Jakieś uatrakcyjnienie? Spróbuj, pomyśl o tym jeszcze raz!" Tak jakby jakaś druga osoba we mnie siedziała i próbowała mnie do tego skusić. Ja już nie wiem kim jestem :(

 

Michelle te myśli Ciebie przerażają, więc jak mogą się podobać? W Twojej wyobraźni powstają takie obrazy, których się boisz. Bardzo fajnie zresztą odpowiedziała Tobie Refren.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, dzięki, Twoje odpowiedzi naprawdę pomagają :) Właśnie gdy słyszę jak ktoś mówi ile to ludzie mają ukrytych skłonności tylko się hamują i że w ogóle niepotrzebnie, tylko powinni wg nich działać to się nakręcam i przez to mam jakieś rozważania które prowadza do dziwnych wniosków, które wcale mi się nie podobają i tak nie uważam, ale mnie to potem dręczy i zastanawiam się czy jestem nienormalna.

I jeszcze mam pytanie. Kiedyś jak jeszcze mało wiedziałam o nerwicy to próbowałam sobie jakoś racjonalizować te myśli. Np. jak powstał mojej głowie obraz dotyczący seksu z osoba, z która w życiu nie chciałabym tego robic, to zastanawiałam się dlaczego mam takie myśli. Doszłam do wniosku, że może w tym wszystkim po prostu podoba mi się seks. I ta myśl działała jak kompulsja, która mnie trochę uspakajala, bo sam seks nie jest nienormalny. Ale potem jak podobny obraz wracał to pojawiała się myśl w stylu: "spokojnie, przecież chodzi o seks, wiec możesz to sobie wyobrażać ". Po takiej myśli albo wpadalam w panikę, że coś takiego pomyślałam albo przez chwile podazalam za jej "instrukcja" i po chwili wpadalam w panikę. Myślicie że to natrectwa czy już jestem naprawdę nienormalna?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciełem dorzucić swoje trzy grosze. Kiedyś myślałem na różne, różniste tematy i często, gdy te myśli wydawały mi się "nienormalne", "nienaturalne", miałem wręcz poczucie winy, że robię coś złego. Ostatnio uświadomiłem sobie jednak, że sama myśl niczego nie zmienia. Może mi przejść przez głowę, żeby rzucić pracę i wyjechać w Bieszczady, albo zafantazjować jakby to było żyć z inną osobą, albo co by było gdybym kiedyś postąpił kiedyś inaczej. Tylko co z tego, że to myślę. Oprócz samych myśli mam jeszcze sumienie i rozsądek żeby podejmować decyzję (naciskać odpowiednie guziki jak wcześniej napisała refren). Zaskakujące, że jak przestałem sobie dowalać tym, jakie te moje myśli są "złe", to straciły one na wadze, nie czuję już, że są takie mocne. Ot, pojawia się, mija, pojawia się następna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pokonacstres.pl, zgadzam się zupełnie z Tobą.

Myślę, że myśli które dają w kość nerwicowcom ma każdy, tylko nie każdy odczuwa w związku z tym lęk. Ci co przechodzą nad nimi do porządku dziennego nie wpadają w obłędne koło nerwicy. Być może niektórym ciężko jest zaakceptować, że mamy w sobie zarówno uczucia wyższe i wyższe funkcje jak i prymitywne odruchy (które nie zawsze są złe, ucieczka przed zagrożeniem to bardzo prymitywna reakcja, która może uratować życie) Z drugiej strony nie uważam, żeby ci "zdrowi" byli lepsi, bo nasze problemy mają swoją wartość - na przykład uczymy się hierarchizacji, tego rozróżnienia na to, co niższe i wyższe, na to kim chcemy być, a kim nie chcemy, poznajemy siebie, troszczymy się o dobro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pomozecie? chodze na terapie 2,5 roku, jestem na dawce paroksetyny 1,5 tabletki, ostatnio nasiliły mi sie natrectwa prawdopodobnie spowodowane tym co mi lekarz powiedzial (ze sie uzaleznie od terapii, ze dlugoterminowe terapie to wyludzanie pieniedzy, ze dwa lata powinny wystarczyc). Pani terapeutka uwaza ze to moze byc powodem. No i mam brzydki problem. Brudny problem. Otoz mam hemoroidy. Zastosowałam na noc masc z wyciągu z kasztanowca - na necie pisze ze brudzi bielizne. Rano faktycznie mialam brudna bielizne. Jednak zanim poszlam sie kapac zalozylam dresy i pilam kawe. Potem usiadlam w pokoju na narozniku. Poszlam do toalety i neistety natrectwa spowodowaly ze wszystko poza bielizna musialam zmienic. Ok, zmienilam. Usiadlam znowu na naroznik. I bach.... poszlam sie wykapac i zalozylam nowe ciuchy wszystkie. Ale boje sie ze to co na bieliznie to nie od masci. Ze nie wiem jak ale sie mi cos wypsnelo. I w zwiazku z tym wszystko teraz mam w domu brudne. Naroznik, koc ktorym sie przykrywalam.... Obejrzalam spodnie w ktorych chodzilam rano - nie widze na nich zadnych sladow zabrudzen, tylko na bieliznie byly. Juz sie piora. Przetarlam naroznik mokrymi husteczkami - tez nei ma nich sladu G....wna :( mowie sobie no nie, dam rade, przeciez nie mozna nie wiedziec ze czlowiek w majty narobil.... Skoro spodnie byly czyste, skoro przetarlam naroznik i nie widze tam nic strasznego to chyba wszystko jest ok? Wiem ze to idiotyczne, moj mozg logicznie podpowiada mi ze wszystko jest ok, ale i tak sie boje. Tym bardziej ze mamy dzisiaj wieczorem gosci i beda spali na tym nieszczesnym narozniku. Prosze nie smiejscie sie, tylko powiedzcie czy zeczywiscie jest sie czego bac? Siedze sobie znowu pod tym kocem i na tym narozniku ale mysli nie odpuszczaja. Do ho...l...e...r...y przeciez nie ma tam g...wna!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Warrior dziekuje, staram sie wlasnie niczego nie prac ani koca ani naroznika... trudno jest no ale.... poza tym widze ze wszystkie moje natrectwa ktore teraz sie pojawily dotycza burdu i tego ze roznosze zarazki, a lazienke to masakra jak musze sprzatac... teraz np. poprawilam sobie bluze i dotknelam jej na wysokosci paska od spodni, przeszkadzal mi wiec go poprawilam, i znowu sie boje ze ubrudzilam rece - bo moze jak go poprawialam to rece w majty wlozylam, ............. ja widze jakie to smieszne jak pisze, ale nie moge nic na to poradzic, trudno, nie umyje znowu rak, wstawiam wode na capucino i dotykam szklanek i wszystkiego, niech sie dzieje wola nieba.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×