Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nadopiekuńcza matka - toksyczna matka !


Rekomendowane odpowiedzi

Znam bardzo dobrze temat z autopsji :( Mam taką samą matkę, ale w moim wypadku raczej nie siedzę cicho, lecz staram się walczyć o swoje. W taki sposób już ponad pół roku ze sobą nie rozmawiamy, a jak już dojdzie do rozmowy, to nie jest to kulturalna wymiana zdań. Mam do niej wielkie żale o całe dzieciństwo i myślę, że mam do tego prawo. Ona ciągle zasłania się tym, że przecież mnie karmiła, dała dach nad głową, itp. Nie potrafi jednak zauważyć tego, że oprócz tego, robi mi też wielką krzywdę :( W zasadzie nie mogłam mieć koleżanek, bo wszystkie były jej zdaniem złe...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety, moja matka też jest nadopiekuńcza. Momentami wręcz traktuje mnie jak upośledzoną... czasem pyta, czy umyłam ręce przed jedzeniem :roll: albo jak szłyśmy przez miasto i spotkałyśmy jej znajomą to spytała się mnie "powiedziałaś pani >Dzień dobry<?" (przy tej znajomej)! Ogólnie wyraża się o mnie, często przy obcych ludziach, jak o małym dziecku. Do tego jak widzę jej dziwny uśmieszek to autentycznie mam ochotę po prostu przyłożyć. Nigdy bym tego nie zrobiła, nie jestem agresywną osobą, więc wyobraźcie sobie jak denerwować mnie muszą zachowania mojej matki...

Swego czasu, jak wychodziłam gdzieś ze znajomymi, potrafiła dzwonić do mnie kilka razy i dopytywać się gdzie jestem, z kim, co robię i kiedy wrócę. Gdy jestem w domu to cały czas podsuwa mi jedzenie, proponuje zrobienie kanapek itp., jak nie zjem całego obiadu to teksty typu "czemu wszystkiego nie zjadłaś?", "zjedz, przecież to dobre" to standard.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety, moja matka też jest nadopiekuńcza. Momentami wręcz traktuje mnie jak upośledzoną... czasem pyta, czy umyłam ręce przed jedzeniem :roll: albo jak szłyśmy przez miasto i spotkałyśmy jej znajomą to spytała się mnie "powiedziałaś pani >Dzień dobry<?" (przy tej znajomej)! Ogólnie wyraża się o mnie, często przy obcych ludziach, jak o małym dziecku. Do tego jak widzę jej dziwny uśmieszek to autentycznie mam ochotę po prostu przyłożyć. Nigdy bym tego nie zrobiła, nie jestem agresywną osobą, więc wyobraźcie sobie jak denerwować mnie muszą zachowania mojej matki...

Swego czasu, jak wychodziłam gdzieś ze znajomymi, potrafiła dzwonić do mnie kilka razy i dopytywać się gdzie jestem, z kim, co robię i kiedy wrócę. Gdy jestem w domu to cały czas podsuwa mi jedzenie, proponuje zrobienie kanapek itp., jak nie zjem całego obiadu to teksty typu "czemu wszystkiego nie zjadłaś?", "zjedz, przecież to dobre" to standard.

Jakbym słyszała o swojej matce.

Moja nie jest tyle o ile nadopiekuńcza tylko próbuje uniezależnić od siebie. Zabiera pieniądze co do grosza, potem gada że nas utrzymuje, a my spłacany pożyczki które były na dom, ale jej zdaniem jak dojdzie co do czego to nasze czyli moje i brata. Jak chciałam się wyprowadzić to mówiła że się powiesi. Jak ostatnio coś powiedziałam że chcę do szkoły, to schowała głowę pomiędzy ramiona i że wszystko się ostatnio wali. Głupio wychodzi bo nie mogę decydować nigdy o sobie bo dużo spraw wiąże się z finansami a ich nie mam, ale kończę z tym, przy następnej zgarniam działkę dla siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Infinity, Twoje własne zarobione pieniądze zabiera? Nieciekawie... I jeszcze ten szantaż emocjonalny z wieszaniem się :( Moja matka czasem w przypływie złości wygarnia mi, żebym "wzięła się do roboty" i jak to jest ciężko z pieniędzmi... stawia za wzór moją siostrę, która już od kiedy była nastolatką imała się różnych dorywczych prac. Trochę boli nazywanie mnie "nierobem", w momencie kiedy cierpię na fobię społeczną i wszelka praca wymagająca kontaktu z ludźmi jest źródłem niesamowitego stresu i napięcia (moja matka o fobii nie wie). Zresztą to nie jest tak, że nigdy nie pracowałam, parę razy byłam czy to na ulotkach, czy to jako hostessa, w sklepie jako ekspedientka - nie trwało to długo, ale zawsze coś. Ile nerwów kosztował mnie każdy dzień w pracy to tylko ja wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, Ja też. Przypomniało mi się, że kiedyś ojciec chciał mnie zapisać na karate lub inne zajęcia, np. boks bo jego kolega to prowadził ale ja nie chciałem. Byłem chyba wtedy gdzieś w podstawówce. Już w tak młodym wieku byłem negatywnie nastawiony do takich form aktywności, w których trzeba obcować z innymi dziećmi.

Ja nie przejawiałem nie tylko społecznych form aktywności, lecz także innych. Np. z pracami domowymi z przedmiotów humanistycznych często szedłem do matki, żeby odrobiła za mnie, bo nie chciało mi się odrabiać przedmiotów, których nie lubiłem. Wykorzystywałem nadopiekuńczość matki dla swojej wygody w prawie każdej dziedzinie życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam 27 lat , gdybym miał z powrotem 18 i ten rozum co teraz , uciekłbym z domu. Wychowywała mnie toksyczna matka , od której cala młodość słyszałem tylko , ze jestem i będę zerem i będę jej na garbie siedział , w domu ciągłe darcie papy i wyzwiska. Zabiła mnie psychicznie , zabrała radość z życia , randki , spotkania z dziewczynami , spotkania towarzyskie . Na obecna chwile jest to dla mnie głupia pizda której szczerze nienawidzę . Obrzydza mnie jej wzrok , kiedy patrzy na mnie . Ostatnio pierwszy raz od x czasu wybrałem się na imprezę , wróciłem o 4 rano a ona na mnie czekała ( mam 27 lat ). Potrafi wrócić w nocy i wejść do mojego pokoju , zobaczyć czy jestem i czy spie . Miesza mi za pośrednictwem swojego znajomego w moim miejscu pracy. Grzebała w moich rzeczach i grzebie do dzisiaj . Raz chciała przeciąć kabel od przedłużacza nożyczkami ponieważ stwierdziła , ze za długo przesiaduje nad komputerem , na szczęście tata ja powstrzymał. Potrafiła mi zaszyć kieszeń w moim spodniach , bo myślała, ze to dziura . I mógłbym tak wymieniać i wymieniać...

 

A najgorsze jest to , ze brak mi odwagi , żeby się od niej uwolnić , żeby jechać gdzieś i zacząć nowe życie , chociaż samotne ale nowe bez niej . Tak własna matka potrafi mózg przekopać . Na obecna chwile mam zaburzenia nerwicowe , emocjonalne , osobowości i odżywiania .... Nienawidzę głupiej pizdy.

 

Namawiam wszystkich młodych , jak widzicie , co się święci , pakujcie się i wyjazd z domu. Na początku może być ciężko , ale w perspektywie czasu wyjdzie Wam to na zdrowie . Ja nie wiem , czy coś dobrego mnie czaka w życiu , chyba przy niej zgnije i zdechnę .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie przejawiałem nie tylko społecznych form aktywności, lecz także innych.

W takim razie jakie formy aktywności przejawiała Twoja osoba?

 

Np. z pracami domowymi z przedmiotów humanistycznych często szedłem do matki, żeby odrobiła za mnie, bo nie chciało mi się odrabiać przedmiotów, których nie lubiłem.

Pewnie Twoja mama była tym wniebowzięta. Skrycie marzyła o wyręczeniu nieporadnego, biednego syna. A jakie przedmioty lubiłeś?

 

Wykorzystywałem nadopiekuńczość matki dla swojej wygody w prawie każdej dziedzinie życia.

Czy wynikało to z zaprogramowania, z lenistwa czy może z braku należytych umiejętności?

 

Moja jedna babcia była nadopiekuńcza, moja druga babcia była nadopiekuńcza, moja matka jest nadopiekuńcza i moja przyszła żona też będzie nadopiekuńcza. Poszukuję niani na żonę, która mnie utrzyma, za mnie posprząta i za mnie wszystko załatwi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W takim razie jakie formy aktywności przejawiała Twoja osoba?

Odrabiałem niektóre prace domowe, uczyłem się oraz lubiłem wykonywać pewne dziwactwa, zapisywać kartki w zeszycie chronologicznie ułożonymi liczbami (lubiłem "zanurzać się" w świecie liczb), albo dokładne przepisywać do zeszytu strony z telegazety telewizyjnej, szczególnie te z ułożonym harmonogramem programów, filmów itp dla danej stacji telewizyjnej, albo chronologicznie układać karty do gr, mieszać i ponownie ułożyć chronologicznie.

 

A jakie przedmioty lubiłeś?

Ścisłe, a szczególnie matematykę.

 

Czy wynikało to z zaprogramowania, z lenistwa czy może z braku należytych umiejętności?

Z lenistwa, z rozpieszczenia, z lęków i z braku niektórych umiejętności.

We wczesnym dzieciństwie "pierwsze skrzypce" w wychowywaniu mnie podobno "grała" babcia, a rodzice byli bardziej skupieni na problemach małżeńskich. A babcia była jeszcze bardziej usługująca niż matka i ona rozpieściła mnie najbardziej. Babcia w ogóle była taka do płci męskiej, bo moich wujków też podobno rozpieszczała, usługiwała, za to wobec mojej matki była despotyczna.

 

Poszukuję niani na żonę, która mnie utrzyma, za mnie posprząta i za mnie wszystko załatwi.

Ja na chwilę obecną nie planuję związku, (a jeśli mi się kiedyś odmieni, to na pewno nie będę szukał niańki, związek nie powinien się opierać na niańkowaniu) i w ogóle mam nadzieję, że nigdy się nie zakocham, uważam, że nie warto tworzyć więzi uczuciowych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×