Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

niosaca_radosc

 

Własnie to przezywam. I nie wiem, co bedzie..

 

 

No, tylko się proszę nie wygłupiać z niczym, ostatecznie zawsze się w końcu robi o ile nie 'dobrze', to choć trochę lepiej i wtedy widzimy z perspektywy, że samobójstwo wtedy byłoby czymś niemądrym. A kiedyś może będzie w ogóle calkiem dobrze, a nie tylko odrobinę lepiej. Ponoć nie warto tracić nadziei. Hm hm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pieprzone... może nie tyle mam same myśli. Bo ja kompletnie nie chce sobie nic zrobić, ale mam wielki strach, by w ogole o tym wszystkim czytać.

Nawet boję się odwiedzac ten wątek, boje się, że jest on w moich ostatnich tematach, ostatnio wszystko co mi się kojarzy z tym tematem wzbudza we mnie lęk nieraz paniczny (nie wiem, wysoki wieżowiec, to że ktoś mówi "palne sobie w leb" k... no wszystko), mimowolnie przypominają mi się sytuacje, osoby które tak skończyły, albo że nie będę w stanie się kontrolować.

Byłem u lekarza, ale chyba niezbyt dobrze mnie zrozumiała (nowa osoba bo "musiałem" pójść doraźnie), a chyba w sumie dobrze. Dostałem skierowanie do szpitala na tzw. w razie czego, gdyby coś mi odpaliło. Trochę mnie to faktycznie uspokaja, jak sobie pomyślę - ok, jak coś siadam w auto i jadę do szpitala. Ale kurde cały czas jest taki niepokój, bo kompletnie tego nie potrafię ignorować, ani też z tym walczyć - to nie jest strach nie wiem przed jazdą autobusem ;). Dodam, że jestem aktualnie po 4 dniu brania SSRI więc tam podobno kiepski okres, ale ja ogólnie nastrój mam dobry i leczę się raczej nerwicowo. Cały czas wiem, że to ma podłoże nerwicowe, ale z drugiej strony mam cały czas te obawy co powyżej. No masakra ogolem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Psychiatrycznie leczę się prawie 4 lata, no ale to nie istotne. Od dwóch miesięcy gorzej się czuję. Mam bardzo obniżony nastrój, a od dwóch tygodni towarzyszą mi myśli samobójcze. W ten poniedziałek wieczorem połknęłam kilkadziesiąt tabletek uspokojających z nadzieją, że się nie obudzę. No ale stało się inaczej, jak widać żyję. Dobry znajomy kazał mi iść do mojego lekarza psychiatry i powiedzieć o tym zdarzeniu. Więc poszłam, opowiedziałam lekarzowi o moim poniedziałkowym incydencie i o tym, że mam ostatnio straszne myśli samobójcze, i że się boję, że w końcu mi się uda odebrać sobie życie. Cóż, mój lekarz podał krótką odpowiedź, uwaga cytuję: TAKIE ŻYCIE, MUSI PANI RADZIĆ SOBIE SAMA. JEST PANI W TAKIM WIEKU, ŻE TE MYŚLI BĘDĄ WYSTĘPOWAĆ. I to ot cała pomoc mojego lekarza. Skoro psychiatra nie chce mi pomóc, to do kogo mam zwrócić się o pomoc? Zaznaczam, że miałam trzy letnią terapię indywidualną i kilka grupowych, ale mimo to moje stany depresyjne wracają. Nie wiem co mam robić. Bardzo się boję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aniołek może do innego lekarza? Ten nie wydaje się poważnie podchodzić do sprawy. A póki co, jest obok rodzina, która mogłaby się Tobą zaopiekować i w razie czego powstrzymać, gdybyś znowu spróbowała zrobić coś głupiego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówiłam mamie, że źle się czuję, że mam myśli samobójcze, a ona tylko powiedziała, żebym przez to studiów nie zawaliła. :( Mogę iść do innego lekarza, ale opowiadać wszystko od samego początku przeraża mnie. Miałam fajnego lekarza rok temu, zawszd mi pomagał, pryjmował na oddział gdy nasilały się myśli samobójcze, ale on przyjmuje 45 km od mojej miejscowości. Dla mnie to nie problem, ale mama powiedziała, że nie będzie dawać mi na dojazdy, więc musiałam zrezygnować z niego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro rodzina nie bardzo wspiera, to może jednak zaryzykuj z nowym lekarzem? Wygląda na to, że potrzebujesz konkretnego nadzoru i opieki. A mamie nie da się na spokojnie przetłumaczyć, że sytuacja jest poważna i że powinna właściwie do niej podejść? Albo jacyś bliscy znajomi, są? Żebyś nie została z tym sama?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam przyjaciół, mam tylko znajomego księdza, z którym mogę o wszystkim porozmawiać. To on właśnie kazał mi iść do lekarza, ale nie sądziłam, że tak mi odpowie. Nie spodziewałam się tego. Może masz racje z tym nowym lekarzem, najgorsze jest to, że u mnie przyjmują na NFZ dwóch lekarzy i oni się znają. Razem pracują w szpitalu. Boję się, że i od niego nie uzyskam pomocy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zaszkodzi spróbować u niego mimo wszystko. Może okaże się mieć inne nastawienie. A teraz po prostu pogadaj z mamą tak całkiem szczerze, że czujesz, że możesz zrobić sobie coś złego i że potrzebujesz pomocy i żeby nie olewała tego, co mówisz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie co za różnica, czy bym się zabiła teraz, czy przewegetowała (bo nie ma lepszego określenia dla mojego codziennego życia) jeszcze te kilkadziesiąt lat. Kiedyś tam i tak bym umarła. Mam już dość tego, jak niektórym wszystko w życiu wszystko tak łatwo przychodzi, podczas gdy dla innych są to rzeczy nieosiągalne, albo wymagające włożenia w nie cholernego wysiłku. A ja zaczynam mieć już powoli dosyć wmawiania sobie i udawania, że wierzę w bzdurne regułki typu "każdy jest kowalem swojego losu i wszystko jest zależne od nas samych". G***o prawda...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóż, mój lekarz podał krótką odpowiedź, uwaga cytuję: TAKIE ŻYCIE, MUSI PANI RADZIĆ SOBIE SAMA. JEST PANI W TAKIM WIEKU, ŻE TE MYŚLI BĘDĄ WYSTĘPOWAĆ. I to ot cała pomoc mojego lekarza.

0_1_54274_Szczery_psycholog_przez_daga88.jpg

 

Sorry, automatycznie mi się skojarzyło... Lekarz idiota.

 

dlaczego ja jeszcze muszę się męczyć na tym świecie? przecież w stanie w jakim jestem nie zrobię nic pożytecznego dla tego świata więc po co jeszcze na nim jestem?

Ktoś mi kiedyś pół żartem powiedział "jeśli nie masz po co żyć, żyj na złość innym" i jakkolwiek szydercze by to nie było to coś w tym jest.

 

O ironio, pocieszam ludzi a sam mam ochotę aktualnie wyruszyć na najbliższe tory kolejowe :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eura28, "kazdy jest kowalem wlasnego losU" - tez uwazam, ze to powiedzenie jest kompletna bzdura. Na pewno jakis mniejszy procent ma znaczenie ile wysilku wlozymy w swoja przyszlosc, ale gore i tak bierze niestety to czy ktos ma szczescie czy nie. Tez mnie cholernie wkurza mysl, ze niektorzy juz od urodzenia maja wszystko podane na tacy o nic sie nie musza martwic, a inni walcza o kazda godzine zycia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O, widzę że ktoś myślał tak jak ja. Mógłbym też je dać komuś, komu już "niewiele" zostało z racji wieku. Nawet znam taką osobę, szkoda że nie mogę jej tego przekazać co mam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×