Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

Aktualnie remontuje pomieszczenie, które będe chciał wynająć. Robie też kurs administratora sieci, ale raczej hobbistycznie,nie będe chciał pracować w tym zawodzie. Chodze jeszcze na basen i czasami, jak mam ochotę, biegam.

 

A Ty? działasz coś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwica czy zwariowałam?

 

Witajcie

 

Dawno mnie tu nie było... :)

Od paru lat z przerwami choruję na nerwicę lękową i jestem hipochondryczką :)

Nie biorę leków, piję dużo melisy i waleriany.

Mimo tych kłopotów daję sobie radę, pracuję na własną rękę, mam dużo przyjaciół.

Dokuczały mi typowe problemy w nerwicy, kołatanie serca, zawroty, drgania mięsni, bezzennosc, lęki, atawizm, drżenie rąk i cała reszta, mogłabym napisać o tym powieść ;) wszystko to znam i już się z tym tak oswoiłam że nie zwracam na to uwagi więc mi to i nie dokucza.

W tamtym roku miałam jednak bardzo dużo stresów w sprawach osobistych, min. rozstanie z mężem alkoholikiem przez którego zaczęłam dostawać ataków paniki.

Juz nie mogłam znieść jego obecności w domu.

Przez ostatni czas jego pobytu (2-3 mieś) miałam codziennie rozległe w czasie ataki paniki, ciągłe lęki i byłam w wielkim stresie.

 

Po jakimś czasie bycia w tym stanie zaczęłam mieć dziwne uczucie w głowie, nierealności, jakbym miała rozdwojenie jaźni.

Zaczęłam się bać wychodzić, wracałam do domu z zakupów z płaczem, zalękniona.

Wczesniej tak nie miałam. Zresztą agrofobia mi się właczyła dopiero przez picie męza.

Niestety byłam już tak wykończona psychicznie że miałam lęki przed dosłownie wszystkim.

Bałam się nawet swojego odbicia w lustrze, poza tym czułam do siebie wielka niechęć i złość że tak reaguję, że wpakowałam się w takie g**o w zyciu.

Treść oglądanych wiadomości w tv wydawała mi się niepokojąca, zaczynałam płakać ze strachu że oszalałam.

Zaczęłam czytać o chorobach psychicznych itd...

Pojawiły się objawy jakiś nigdy nie miałam i tu moja prośba i odwieczne pytanie nerwicowca -

czy ktoś tak miał?

 

- chwilami kiedy jestem względnie spokojna nagle mnie dopada dziwne uczucie w głowie, takiego zapchania, jakby ktoś mi napchał waty do głowy i jakbym mogła za chwilę oszaleć. Nauczyłam się już jednak ze to mija kiedy się czymś zajmę i uspokoję.

 

- chwilami zwłaszcza po stresie mam dziwny odbiór i odczucia np. co do zdjęć, osoby na zdjęciach, nawet ja sama, wydają mi się niepokojące, demoniczne.

Wtedy czuję się jakbym miała nerwy w strzępkach i po prostu łapały mnie irracjonalne lęki.

 

- Niby jestem spokojna a nie jestem. Rozmawiam z kimś i boję się że zaraz zwariuję,

że zacznę się dziwnie zachowywać.

Czuję wyostrzenie zmysłów, głos tej osoby jest dla mnie drażniący, ogolnie wszystko mnie drażni, jakbym wszystko mocniej czuła i słyszała, widziała, mam ochotę krzyknąć "zamknij sie juz bo nie wytrzymam" i sobie iść.

Ale wiem że tego nie zrobię, zachowuje się normalnie.

 

Poza tym nie mam cierpliwości, jestem drażliwa, czuje się jakbym miała depresję

do tego wszystkiego.

 

 

Wczesniej miałam ataki lęków, nieuzasadnionego niepokoju ale to co innego,

wtedy człowiek się po prostu boi i sam nie wie czego.

Ale tu mam poważne obawy czy ja nie zwariowałam.

Czy nerwica i długotrwały stres, przeciążenie psychiczne może dawać takie objawy?

Cały czas to analizuje i zastanawiam się czy jestem normalna.

Byłam u psycholog ale ze zdumieniem wzruszyła ramionami i właściwie nic nie powiedziała,

nie uspokoiła mnie w żaden sposób w tym temacie.

Chodzę też na rozmowy z terapeutą odnośnie współuzależnienia, jednak na razie poproszono mnie abym odetchnęła, uspokoiła się a dopiero potem terapia.

Ewentualnie psychiatra i leki, których brać bym nie chciała.

 

No i tyle...:)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy nerwica i długotrwały stres, przeciążenie psychiczne może dawać takie objawy?

 

Wedle mojej (skromnej) wiedzy, to jak najbardziej tak.

Zmień psychologa, najlepsze w Twoim wypadku wydaje się przejście terapii, z kolei warto też poszukać psychiatry, niekoniecznie będziesz musiała brać leki, ale czasem warto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A może znasz jakiegoś fajnego w wawie? Jesli tak to bardzo proszę o jakieś info na priv. Chętnie bym poszła żeby sama siebie uspokoić, ale do kogoś sprawdzonego, mądrego.

Niestety pani psycholog tylko mnie zaniepokoiła swoją reakcją, po wyjściu jadąc tramwajem sama sobie tłumaczyłam że jestem

normalna ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ohh w sumie 3 lata minęły od tamtego postu.

Oczywiście że to były emocje, to był taki lekki zastrzyk adrenaliny.

Potem pod wpływem stresu dostalam nawet prawdziwy atak paniki taki 100% ;)

W tamtym roku.

Ale przeżyłam:) i już się tego nie boję.

Mam nadzieję że u was jest OK :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z nerwicy nie wyzdrowiałam ale akurat to co tu opisywałam samo przeszło jak się uspokoiłam.

Potem pare razy mi sie to zdarzyło w czasie stresow własnie.

Dokładnie zrozumiałam dlaczego tak reaguje i co się własciwie dzieje dlatego przestałam

na to zwracac uwagę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spróbuj poćwiczyć wolniejsze mówienie, może mówisz zbyt szybko (nieświadomie), człowiek jak mówi wolniej to się uspokaja, z początku będzie trudno ale warto się na tym łapać i podczas rozmowy zwolnić, wtedy Ty na tym korzystasz i słuchacz bo Cię lepiej rozumie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że dopadła Cię derealizacja/depersonalizacja. Sam też przez kilka pierwszych lat miałem tylko typowe objawy nerwicy ale od roku doszły jazdy na psychice, że czasami mam wrażenie, że wariuje, bałem się, że może schizofrenia czy nie wiadomo co ale czas pokazał, że to po prostu nadmierny stres i lęk powoduje takie jazdy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Blu, ostatnio lekarz powiedział mi, a psychoterapeuta to potwierdził, że człowiek, który ma w sobie strach, że jest psychiczny jest jak najbardziej własnie normalny.

Ludzie psychicznie nie zdają sobie sprawy z tego, to jest tak jak z alkoholokami.

Ogólnie podczas lęków też obawiam się szaleństwa, a podczas ataków paniki, mam przedziwne uczucie w głowie takie spętania, pustki w głowie...

Myślę, żę nasiliła się u Ciebie nerwica.

Ja również narazie walczę bez leków, nerwica to popuszcza to atakuje jeszcze, szczypie, boli, zawroty się pojawiają w najmniej spodziewanym momencie, masakra jakaś :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobry wieczór

Odkąd pamiętam zmagam się z nerwicą... Chyba po prostu taką mam osobowość. Zauważyłem u siebie coś ciekawego odnośnie lęku przed chorobami zakaźnymi. Jeżeli jestem sam, na horyzoncie nie widać żadnej dziewczyny, która mogłaby zaistnieć w moim życiu to nie mam z tym żadnego problemu, w ogóle o tym nie myślę, nawet jeśli to nie wywołuje to we mnie większego lęku. Gdy tylko pojawia się jakaś dziewczyna to zawsze czuję natrętną potrzebę zrobienia badań na różne choroby zakaźne. Pech chciał, że kilka miesięcy temu dotknąłem ustami czegoś, co przypominało zaschniętą krew. Nie było tego dużo, ale jednak. Na początku się przejąłem, ale po jakimś dniu lub dwóch mi minęło. Teraz poznałem jedną dziewczynę i zbierałem się do tego, żeby ją pierwszy raz pocałować. Oczywiście taka sytuacja wywołała we mnie potrzebę zbadania się, żebym nie zaraził jej ewentualną chorobą, w tym wypadku HCV. W związku z tym udałem się na badanie. Już przed pobraniem krwi zauważyłem, że pani pielęgniarka miała mocno pokaleczony palec, co prawda zaklejony takim plastrem, z takiego materiału co nie przepuszcza wody. Podczas samego pobierania założyła tylko jedną rękawiczkę i do tego na tę zdrową rękę... Pokaleczona w żaden sposób nie była oddzielona. Co gorsza... Tą pokaleczoną ręką rozsmarowywała ten płyn dezynfekcyjny, co prawda nie tym rozciętym palcem, ale innymi, na których przecież mogły być jakieś resztki krwi. Nie wiem czy ta pani ma wirusa, czy nie. Dzisiaj odebrałem minusa... Jestem na siebie bardzo zły, że poszedłem zrobić te badanie, do tego zrobiłem je za wcześnie... No cóż, czasu nie cofnę. Teraz powiem Wam, że wcale nie boję się tego, że będę chory, bo to nie jest aż takie straszne schorzenie. Boję się czegoś innego... Strasznie obawiam się, że stracę tę dziewczynę. Wiem, że ludzie boją się takich chorób, w sumie bezpodstawnie. Przecież czytałem przypadki osób, które żyły nawet przez 30 lat w nieświadomości zakażenia i przez ten czas nie zarazili swoich rodzin. Teraz muszę czekać jeszcze 2 tygodnie na to, żebym mógł zrobić sobie badanie... Potem jeszcze 10 dni na to, żeby odebrać wyniki, czyli dopiero pod koniec stycznia będę wiedział czy jestem zdrowy czy nie. Ja już po kilku dniach wariuję, nie wiem co mam ze sobą zrobić, normalnie włosy z głowy bym sobie wyrywał. Proszę, dajcie jakieś porady na to, jak przyśpieszyć trochę ten czas... Najchętniej to bym zasnął i obudził się pod koniec stycznia. Z tą dziewczyną znamy się już trochę czasu, wydaję mi się, że zaczyna się trochę niecierpliwić. Boję się też tego, żeby mi "nie uciekła". Z drugiej strony nie chciałbym jej na razie wpędzać w jakieś stresy. Przecież nie postawie jej pytania, "czy jak będę chory to mimo to chciałabyś być ze mną"? Jak by się z czymś takim poczuła... Przypuszczam, że mało kto wie jakby zachował się w takiej sytuacji... To mało komfortowe pytanie. Co radzicie? Może jednak z nią porozmawiać? Przepraszam, że tak chaotycznie... Postawię więc jeszcze raz pytania:

1. Czy rozmawiać z tą dziewczyną o tym, czy chciałaby być ze mną?

2. Co doradzicie, żeby jakoś o tym nie myśleć, żeby mi szybciej zleciał ten miesiąc?

3. I jeszcze jedna refleksja przyszła mi do głowy... Czy w ogóle osoby chore na HCV mogą sobie znaleźć dziewczynę/chłopaka, nie są odtrącani?

Pozdrawiam Was serdecznie.

Cukiernik

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie kochani, bardzo Wam dziękuję!

Wrzuciłam ten temat jako osobny ponieważ mimo że szukam od dawna to nigdzie

nie znalazłam podobnych objawów.

Mimo że na nerwicę choruję ok 10 lat (tak jawnie:) to takiego objawy nie miałam nigdy.

Z lekarzami różnie bywa, jeden się zna bardziej drugi mniej.

 

Dużo czytałam o Derealizacji i Depresonalizacji i myślę że to może być to tylko w jakiejś

innej odmianie.

Myślę że typowe DD uczucie odrealnienia a to bym nazwała odwrotnie - nadrealnością :)

Nadwrażliwością na wszelkie bodźce (coś jak przy migrenie czy ostrym bólu głowy)

kiedy kązdy dźwięk, obraz, kolor jest jakby intensywniejszy i niemal denerwujący.

Tyle że tu dochodzi uczucie lęku i poczucie że zaraz te odczucia staną się nie do zniesienia i się zwariuje.

 

Takie stałe napięcie i nadwrażliwość na bodźce i własne myśli które są też odbierane

jakby intensywniej przez jakiś czas powoduje niepokój który potem przybiera postać lęku irracjonalnego.

I tak np. zdarzało mi się czuć niepokój właśnie patrząc na zdjęcia, tv, czy nawet najbliższe otoczenie.

Myjąc wieczorem zęby miałam obawę że kiedy się podniosę ujrzę kogoś za mną w lustrze.

Na ten temat znalazłam dosyć jasne obszerne wytłumaczenie psychologa że jest to typowe zaburzenie

nerwicowe.

 

Chciałam jeszcze napisać że stosuję w tej sprawie taktykę opisaną na innym forum (wyjatkowo mądrze i skutecznie)

i staram się to ignorować i czymś się zająć i to mija :)

Oczywiscie jesli sobie o tym przypomnę i zaczynam to analizować to czasem to wraca.

Więc to jest chyba na to najlepszy sposób.

 

Bardzo wam dziękuję za odpowiedzi, każdemu z osobna z całego serca.

 

Ps: w nocy nie mogłam spać i skusiłam się na obejrzenie rozmów w toku - temat - schizofrenia.

Faktycznie to zupełnie inna choroba.

Ci ludzi faktycznie nie zdają sobie kompletnie sprawy z tego co się z nimi dzieje, to nie zbudza w nich

obaw, uważają się za osoby zdrowe i na leczenie wysyłają wszystkich wokoło.

Niektórzy są w stanie wypatrzyć poczatek pogorszenia stanu zdrowia ale nie na zasadzie obaw

przed objawami a samych objawow - np zaczynają się bać podsłuchów, trucia narkotykami itd.

Są jednak święcie przekonani że ich obawy są realne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spróbuj poćwiczyć wolniejsze mówienie, może mówisz zbyt szybko (nieświadomie), człowiek jak mówi wolniej to się uspokaja, z początku będzie trudno ale warto się na tym łapać i podczas rozmowy zwolnić, wtedy Ty na tym korzystasz i słuchacz bo Cię lepiej rozumie :)

 

Tak, dziękuję za odpiwiedź.

Musiałam wyćwiczyć w sobie właśnie taka technikę i nauczyć się obserować siebie.

To jak emocje we mnie wpływają na podniesienie się adrenaliny i że to się dzieje kiedy

prowadzę rozmowę emocjonalnie, albo mam zbyt emocjonalny stosunek do sytuacji.

Jest to do opanowania i nauczenia się, choć w 2010 r. kiedy pisałam tamten post bałam się

że juz nigdy nie będę mogła normalnie z nikim rozmawiać ;)

 

-- 10 kwi 2014, 19:55 --

 

Objaw ten minął kiedy się uspokoiłam.

Potem powrócił po latach w wyniku silnego stresu i również przeminął

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Blue girl a taki irracjonalny lęk,ze siedzisz i boisz sie,ze ktoś obcy wyleci z jakiegoś pokoju i da ci w leb?

czy to tez jest lęk przy nerwicy?

wiem,ze to jest raczej niemozliwe,ale sie tego boje.

z tym lusterkiem podczas mycia teZ tak mam :(

 

Tak, jak najbardziej.

Nerwica szuka ujścia na różne sposoby, to jeden z nich.

Spotkałam się z takim objawem na wielu forach :)

Sama też tak miałam, w czasie nasilenia nerwicy i stanów lękowych i stresów.

I wiedziałam że to głupie, nawet myjąc zęby smiałam się z tego do siebie, a jednak obawa była ;)))

To naprawdę głupie i śmieszne ale tak bywa.

Dlatego o tym napisałam, żeby dodać otuchy tym którzy też tak mają.

 

Przypomniałam sobie że miałam już kiedyś takie jazdy, ale nie łaczyłam tego z nerwicą.

Zresztą jak juz umyłam te zęby, albo zajęłam się filmem w tv czy przysnęłam często potem o tym

w ogóle zapominałam.

 

Spytałam też moich przyjaciół którzy nerwicy nie mają czy mają czasem takie "obawy"

że ktoś nagle się pojawi w lustrze albo wyjdzie z innego pokoju.

Wszyscy przyznali że miewają tak czasem.

To jest chyba naturalny pierwotny lęk w nas tyle że w nerwicy szczególnie zwracamy uwagę - na wszystko ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×