Skocz do zawartości
Nerwica.com

blue_girl

Użytkownik
  • Postów

    52
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez blue_girl

  1. Moim skromnym zdaniem nie tam gdzie trzeba. Ludzie którzy z tego wychodzą nie rozpisują się na forach bo nie mają na to czasu. Ale to Twoje życie, Twoja sprawa i Twoje wybory :) Słusznie napisal kolega Raffuss o wyparciu, jak u alkoholika.
  2. Nie odpowiedziałeś na pytanie. Kiedy płyną łzy one zawsze coś z znaczą. Zawsze są reakcją na EMOCJE i UCZUCIE. To nie fotony i nie dopamina tylko Twoje uczucia. Nerwica i wszystkie wszystkie jej objawy są tylko reakcją organizmu na konflikt wewnętrzny. Jednemu łzawią oczy drugi dostaje na ulicy biegunkę. Załóż ciemne okulary, nikt nie będzie widział że płaczesz. I od tego zacznij. Ok wiec rodzi się poczucie winy i zażenowanie - na skutek tych reakcji. Ale wciąż nie jest powiedziane co oznaczają te łzy, czego są wyrazem. Z pewnością nie są wyrazem wyjscia na ulicę czy reakcji innych ludzi, są tylko Twoją odpowiedzią na to co się dzieje w środku. Ludzie są sami pogubieni dlatego trzeba wyznaczyć jasno granice swoje i cudze. Szanuj moje granice, granice forumowiczów i odpowiadaj czytelnie i krótko. Co Ciebie obchodzi co piszą inni. Oni to oni a Ty to Ty. Poza nimi znam mnóstwo osób którzy po atakach paniki a autobusie i sklepach powrócili do normalnego życia i bardzo dobrze się mają. Robisz dokładnie to samo co hipochondryk googlający sobie objawy i zyjący objawami innych, bo jego są podobne dochodzi więc do wniosku że ma hiv, raka i sm jednocześnie. Po pierwsze poczucie własnej wartości i własne granice. Inni ludzie to inni ludzie a Ty to Ty. Nie każdy po grypie będzie miał zapalenie mieśnia sercowego -- 12 kwi 2014, 10:57 -- Ps: nikt nie każe Ci zmiejszać świadomości!!! :) Dlaczego na sugestię kolegi że ktos może zobaczyć coś czego sam nie widzisz reagujesz w ten sposób? Trzeba umieć sobie przyznać "mam kłopoty i przyda mi się wsparcie" Hydraulik choć jest fachowcem nie będzie się brał za elektrykę i nie będzie uważał że wsparcie innego fachowca to zmiejszanie świadomości czy podkopanie jego wartości. Własnie to też odróżnia poczucie własnej wartości od poczucia gorszości. Człowiek który zna swoją wartość i ma wyznaczone granice nie będzie czuł zagrożenia ze strony drugiej osoby.
  3. blue_girl

    chcę się zabić

    W hipochondrii to akurat ja jestem miszczem! 10 lat mnie męczyła od 20 roku życia aż mi przeszło całkowicie. Nie wiem... może mi się znudziło. Mów na co cierpisz, co tam wymyśliłeś ? :)
  4. blue_girl

    Nie rozumiem tego

    A czego się boisz? :)
  5. A co znaczyły Twoje łzy podczas spaceru? Co one mówią?
  6. Słuchaj, nikt Cię na żadną terapie siłą nie zaciągnie. Tam się idzie dla siebie samego a nie dlatego że ktos tak chce. Ja też tak myślałam jak Ty bo jestem dobrym obserwatorem. Ale wiedzę swoją, dumę i przekonanie że dam wycisk terapeutce wycierałam z podłogi zasmarkaną od płaczu chusteczką. Ja przyszłam jako alfa i omega, powiedziałam jej że duuuzo czytałam i wszystko wiem i rozumiem... a ona zaczęła pytać o coś zupełnie innego... Szkoda życia na siedzenie ze sobą samym, trzeba poszerzac horyzonty. Moje wzdryganie się przed terapią wcale nie wynikało z niechęci do terapii ale z lęku przed drugim człowiekiem i tym że ktoś odkryje jaka jestem naprawdę i jak bardzo się boję. Poza tym to wymaga wyjścia z domu. Głupota innych to tylko tak mur obronny. Ps: dobrze że masz tylko schize prostą a nie krzywą
  7. Trzustka swoją drogą- dbaj o nią i pielęgnuj u lekarza. A nerwy swoją - żadnych horrorów! :)
  8. Myślę że zgłoszenie się do psychologa to dobry trop. Idź śmiało :) Nie wiem czy mama będzie chciała iść. Na Twoim miejscu poszłabym najpierw do psychologa szkolnego i poprosiła o pomoc. Trzymaj się i pisz jak sobie radzisz.
  9. Dalej za mocno kombinujesz kolego Zasada nr 1. Nigdy nie porównuj się do innych. Nigdy nie znasz całej prawdy. Nigdy nie wiesz co jest maską na pokaz a kto nocami płacze w poduszkę. Wszystko zależy od podejścia. Każdy inaczej reaguje na podobne wydarzenie. Jak pracować nad emocjami? Długo i cierpliwie. Nie da się zmienić czegoś na co się pracowało latami, ot tak sobie. To długa praca ale przynosi ulgę, więc warto. Nie da się tego ujednolicić i sprecyzować tak jak byś chciał. Nie ma gotowego sposobu. Poza tym ciężko jest samemu to robić ponieważ nie jesteś obiektywny. Nie widzisz wszystkiego bo człowiekowi ciężko jest spojrzeć na siebie z boku bez emocji i lęków. Psycholog i psychiatra to jedna bajka, a terapeuta to nieco inna. Zadaniem terapeuty jest zaopiekować się Tobą na jakiś czas, a nie wypisać recepty i do domu. Tu taki najprostrzy przykład pracy nad emocjami: http://ddawsieci.blog.onet.pl/2014/01/04/praca-nad-uczuciami-i-emocjami/ I strona w której zapewne odnajdziesz siebie: http://flandra.wordpress.com/ Nie chciałabym tylko jednego, żebyś za bardzo się wciągnął w temat. Ponieważ jest on przepełniony historiami innych ludzi, żebyś nie brał na siebie ciężaru tych historii, a jedynie wyłapywał to co dotyczy Ciebie. Tobie jest potrzebna spokojna terapia indywidualna, zajęcie się tylko sobą. Jak sam pisałeś nie jesteś DDA, nie musisz się z tym identyfikować. Jesteś DDD tyle że schematy działań jednych i drugich są bardzo podobne.
  10. Raffus cieszę się jeśli moja paplanina komuś może pomóc
  11. Opis Twojej sytuacji (przeczytałam pobieżnie) bardzo pasuje do osobowości DDA/DDD. Bardzo. Duża wrażliwość, empatia, brak poczucia wartości, próba kontrolowania emocji i uczuć. Przekonanie że emocje są złe bo przykre. Twoje emocje i Twoja nerwica mówią Ci że tłamsisz w sobie wszystko. Atak paniki to taka sytuacja jak gdybyś wszedł do pokoju w którym znajdują się strzałki wskazujące w którą stronę dalej iść, tyle że każda ze strzałek wskazuje inny kierunek. Każda emocja mówi co innego "mam żal" "nie dam rady" "dam radę" "jestem silny" "muszę tam iść" "nie dam rady tam iść bo będę płakał"itd... Masz w sobie dużo żalu do rodziców, do przeszłości. Wszystko znakomicie rozumiesz, zrobiłeś sobie psychoanalizę i to już połowa sukcesu. Ale to nie oznacza przepracowanie emocji. Co z tego że tyle już wiesz skoro idziesz ulicą i płaczesz a nie chcesz...? Twoja podświadomość reaguje na przekór całej tej wiedzy. Moim zdaniem robisz sobie sam krzywdę diagnozując u siebie nawet i schizofrenie (co jest typowe dla nerwicy natrętnych myśli) bo podswiadomie pomniejszasz swoja wartość i słabniesz we własnych oczach, mimo że widać że jesteś osobą bardzo inteligentną, wrażliwą tylko obciążoną bardzo. Niestety samotne rozkminianie swoich stanów i skupianie się na tym paradoksalnie zamyka człowieka na poczucie samego siebie, swoją siłę i działanie twórcze. Po pierwsze poczucie własnej wartości i emocje. Wydajesz się bardzo sympatyczym gościem który nie daje sobie prawa do miłości, odseparowania się od przeszłości i uznania się za osobę niezależną, wolną, silną, dorosłą i niezależną. Jesteś wciąż małym niekochanym chłopcem i intelektualne rozbijanie tego na czynniki pierwsze może nie pomóc moim zdaniem. Ale się nagadałam!
  12. Jeśli to Cię pocieszy, też miałam czas kiedy miałam ochotę przywalić ludziom na ulicy, w autobusie. Zero cierpliwości. Zresztą każdy tak miewa. To był czas kiedy miałam kłopoty i nie radziłam sobie z emocjami. Pomoc psychiatry średnio oceniam, przede wszystkim nie wszyscy potrafią i chcą słuchać. Zaczęłam chodzić na terapię i dokopywać się do lęków, bo agresja to przecież też forma lęku.
  13. Dziewczyny a chodziłyście na jakąś terapię?
  14. Dobra robota :) Wszystkie te objawy są mi znane niestety A ja polecam również artykuły tego chłopaka (psycholog) na innym forum http://www.zaburzeni.pl/jak-sobie-poradzic-z-myslami-natretnymi-t3992.html http://www.zaburzeni.pl/taka-moja-rada-niereaktywnosc-t3417.html
  15. Jelita i żołądek reaguję na stres jako pierwsze. Kiedyś czytałam art. na ten temat. Żołądek reaguje na emocje przed sercem nawet. Nie raz mnie bolał brzuch przez nerwicę... jesli lekarze mówią że jest ok to myślę że jest ok. Taki taki trik umysłu żeby odwrócić uwagę od prawdziwych problemów.
  16. Czegoś się boisz tylko nie chcesz się do tego przyznać sam przed sobą. Wszystkich opisanych objawów nie musisz się niepokoić. To typowe w nerwicy. To wszystko mam/miałam, przejdzie :) Myslę że terapia by Ci pomogła zrozumieć lepiej siebie i skąd te lęki. Śmiało :)
  17. 2-3 filiżanki działają na mjie jak kawa. Przyśpieszony puls, mocne bicie serca. Również nie mierzę ciśnienia Wiem.. takie rozkminianie i rozbijanie na czynniki pierwsze włącznie z autodiagnozą też uskuteczniałam nie raz. Nie raz byłam pewna że wiem już wszystko i nic mnie nie zaskoczy, a jednak Sa tego plusy i minusy bo można sobie z tego zrobić takie właśnie mysli natrętne. Można się zafiksować. Uważam że nawet jeśli nie terapia to jakaś forma konfrontacji z innymi dużo daje. Czasem można dostać cenną wskazówkę. Nie na wszystko człowiek wpadnie sam Zresztą zwłaszcza w emocjach i lęku ciężko być obiektywnym. Kiedyś trafiłam w stanie mocnego ataku paniki do psychiatry, bo akurat byłam u innego lekarza Poraził mnie jej chłód! Ja jej mówiłam że właśnie umieram i słabo mi a ona na to "i co z tego? to tylko atak paniki" Po paru minutach mi przeszło i doszłam do wniosku że skoro ona nie leci po respirator to chyba ktoś tu przesadza Świat dalej istniał a ja nie umarłam To taki prosty przykład. Zapewne. Choć uważam że chęć pomagania innym jest też formą nerwicy Ja pisze tu z 2 powodów. Po pierwsze dla siebie, żeby własnie skonfrontować moje "fantazje" z innymi, to dodaje otuchy. Dostałam tu sporo wsparcia. Po drugie pisanie tu pozwala mi zapomnieć o niepokoju lęku. Zauważyłam że ludzie z nerwicą często chcą pomagać innym choć sami są w rozsypce. Jedyny sposób to przerobić te emocje. Trzymanie ich w sobie i próba kontroli tworzy konflikt wewnętrzny i powoduje napięcie które = lękom i nerwicy. Nie znam Cię i Twojej sytuacji ale z rozmysłem napisałam o DDD bo robisz wrażenie młodego człowieka który dużo przeszedł. Ale to są moje własne subiektywne odczucia, mogę się mylić. Trzeba się złościć, trzeba otwarcie powiedzieć jestem zły i mam do was żal! Trzeba płakać. Trzeba zrobić to czego się boisz najbardziej, puszczac powoli lejce emocji, żeby one płynęły a nie siedziały skontrolowane w Tobie. Najgorsza jest myśl że te emocje zaleją i zniszczą jeśli się je przestanie kontrolować, że stanie się coś złego. Słuszna uwaga. Nikt za Ciebie nic nie przeprogramuje bo to nie jest zadanie terapeuty. On ma tylko naprowadzić na pewne rozważania które pozwolą zmiejszyć lęk.
  18. Lekarzem nie jestem ale wygląda to na nerwicę natręctw. Zdiagnozowałeś to u siebie? Życia nie da się zaplanować, i tak nas potrafi zaskoczyć takim obrotem jakiego się nie spodziewamy, co o tym myślisz? Ostatnio szłam na terapię ale dostałam mały tak paniki więc się wycofałam i zawróciłam spod samej przychodni. Na przystanku autobusowym poprosiłam jakiegoś chłopaka o fajka, zwrócił uwagę że mam łzy w oczach i zaproponował wypad nad Wisłę, miał ze sobą wędkę , 1 piwo i fajki. Zaryzykowałam i pojechałam z nim. Spędziłam cudowne popołudnie z przemiłym człowiekiem który mnie wysłuchał, wyciszyłam się, i widziałam pierwszy raz w życiu lisa z odległości pół metra :) A kiedy wychodziłam na terapię miałam bardzo dokładnie wszystko zaplanowane, co powiem, jak będzie i w ogóle Oczywiście :) My nerwicowcy mamy nadwrażliwy system nerwowy więc na wszystko reagujemy niestety mocnej... Nerwicę mam od dziecka bo pochodzę z rozbitej rodziny, nigdy się nie przelewało. Jako dziecko przejęłam na siebie obowiązki dorosłych i stałam się nadodpowiedzialna. Z perspektywy czasu widzę że jako dziecko miałam nerwicę natrętnych myśli np, i wiele innych ale nie rozpoznawałam tego jako dziecko. Oczywiście to był psikus umysłu żeby odwrócić uwagę od prawdziwej przyczyny cierpień. Prawda o rodzicach i sytuacji została przeze mnie wyparta. Potem zostałam hipochondryczką w wieku 20 lat. A potem doszło mnóstwo innych objawów, min. fobia społeczna. Właściwie fobię społeczną miałam od dziecka :) Moje objawy to dłuuuuuuuuuuuuuuga lista.
  19. Ze mną to jest tak- jak ogarniam swoje sprawy, mam poczucie bezpieczeństwa i samodzielności niezależności (emocjonalnej, finansowej itd...) Czyli kiedy czuję się silna i spokojna to bez problemu mogę pić kawę, herbatę, alkohol (oczywiście wszystko w umiarze :) ) Kiedy mam nerwy i łapie mnie nerwica to wszystko mi szkodzi... wszystko działa na organizm. Jeśli chodzi o zieloną herbatę to u mnie ona podnosi ciśnienie. Za to lubię sobie robić mocne (sypane gorzkie) kakao z cukrem lub mlekiem, nigdy mi nie szkodzi. Czytając Twój post mam trochę wrażenie że próbujesz do czegoś przekonać innych żeby przekonać siebie samego :) Co nie zmienia faktu że jest w tym co piszesz sporo prawdy. Może to taka forma autoterapii :) ? Co do lekarzy to ja np. byłam i u psychologa i u psychiatry. Psychiatra nie przepisała mi leków, zaleciła terapię. Teraz mam 33 lata i zawsze uważałam że terapia i lekarze to będzie moja osobista porażka. Poszłam bardzo niechętnie, z oporami ale poszłam z ciekawością. Dużo się nauczyłam o sobie, mam bardzo miła terapeutkę, rozmawiam z nią o wszystkim, czasem płaczę, bo wiem że mogę. Nauczyłam się że napięcie i nerwica to skrywane emocje, lęk przed przyznaniem się do nich, ciagłe kontrolowanie siebie. Nie namawiam ale jeśli kiedykolwiek zdecydujesz się na tarapię to polecam nie zwykłego psychologa a poradnie ukierunkowaną na jakiś problem. Ja poszłam na terapię DDD - dzieci domów dysfunkcyjnych, bo własnie z domu i dzieciństwa wyniosłam nerwicę, potrzebę wiecznego kontrolowania i odpowiedzialności. Oraz źle pojmowaną empatię.
  20. A wiecie że to wszyscy ludzie mają tylko nie zwracają na to uwagi?
  21. Będzie wracało póki będziecie się tego bali.
  22. A Hydroksyzynę na sen próbowaliście? Choć moim zdaniem najlepszym lekiem jest jasno określić czego się boimy i coś z tym zrobić. Lekami można się tylko wyciszyć na chwilę albo przetrwać najgorsze okresy.
  23. To i ja coś napiszę :) Ataki paniki miewałam w okresach stresowych wiele razy od lat, jednak ponieważ nie wiedziałam że coś takiego istnieje to uznawałam że naszła mnie świńska godzina i jak żołnierz na rozkaz chciał nie chciał szłam dalej i robiłam co musiałam. Raz w życiu miałam taki atak że od razu zaprowadzili mnie do lekarza a ja naprawde myslalam że to koniec. Jednak wiedziałam już co to jest i że to przejdzie. Siedziałam więc trząsłam się i głośno płakałam, w zasadzie było mi obojętne co sobie ludzie pomyślą Osoby z jednej strony (zupełnie obcej) co chwile pytałam czy przeżyje i czy nie mam wylewu albo zawału a osobie siedzącej z drugiej strony (również nieznajomej) tłumaczyłam że nie zemdleję bo w tym stanie się nie mdleje. Dziś ta sytuacja wydaje mi się dosyć komiczna, i wiem że osoby które ze mną były - były gorzej przerażone niż ja Potem oczywiście jak każdy miałam obsesje aby tego ataku znowu nie dostać. Jednak kiedy dowiedziałam się że terapia może polegać na tym że się to wywołuje na zawołanie pomyślałam że to naprawdę głupie się tego bać. Potem miałam pare ataków ale zatrzymałam się w ciagu paru minut nawet w momencie kiedy już miałam śnieg optyczny przed oczami, palpitacje i drętwienie kończyn. Po prostu pomyślałam - o! mam atak paniki :) I minął. Na dziś dzień to zjawisko jest mi całkowicie obojetne i traktuje je na równi z bólem głowy i może dlatego nie wraca. Ale nie o tym chciałam pisać. Chciałam wspomnieć o leku przed wyjściem. Na skutek stresów miałam duży niepokój przy wychodzeniu. A na skutek traumatycznego wydarzenia w życiu miałam totalny lęk przed wychodzeniem. Właściwie bałam się wszystkiego. Z wyjścia do sklepu po bułki wracałam z płaczem. Jak minęła trauma i mój organizm się wyciszył i został tylko zwykły lęk przed wychodzeniem zaobserwowałam bardzo ciekawą technikę. Otóż zdałam sobie sprawę idąc po ulicy że ja nie boję się wyjscia i bycia na zewnętrz ponieważ kiedyś lubiłam wychodzić i nie miałam z tym problemu tylko ja przerzuciłam lęk przed życiem i problemami w moim życiu na wychodzenie. Zaczelam sobie tłumaczyć że nie boję się być na zewnętrz tylko to ja sama w środku jestem niespokojna wiec czuje się niespokojna i w domu i tym bardziej przy wyjściu. Odzieliłam te 2 sprawy. Lęk a wyjście. To dalej nowe spojrzenie na temat. Zresztą to co nauczyła mnie nerwica to że przenosi lęk na wszystko inne oprócz tego własciwego konfliktu wewnętrznego. Tak jakby umysł robił wszystko aby zamaskować lęk przed zyciem, brak odpowiedzialności, poczucie bycia ofiarą czy brak wiary w siebie. Boi się więc wychodzenia, chorób, smierci itd. Moj kolega psycholog tłumaczył mi że najpierw leczymy lęk przed lękiem, a potem ten prawdziwy lęk. Każdy z moich znajomych który ma nerwicę ma jakieś kłopoty i po prostu boi się przyszłości. Jednak jest tak zajęty lękiem przed lekiem, chorobą że ten realny problem jest jakby niezauważany. Lęki trzeba zajeździć aż do znudzenia. Wszystko mija, nic nie będzie trwało wiecznie. Te lęki też nie. -- 15 lut 2014, 18:13 -- A jakie objawy Cię dręczą?
×