Skocz do zawartości
Nerwica.com

blue_girl

Użytkownik
  • Postów

    52
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez blue_girl

  1. http://www.zaburzeni.pl/encyklopedia-objawow-derealizacji-depersonalizacji-t3600.html
  2. To jest NERWICA, ale dla pewności i spokoju odwiedź jakiegoś terapeutę, zrób badania... żebyś się nie zamęczał. Umysł skupiony na objawach somatycznych co budzi lęk i stres powoduje zawężenie uwagi i tak głębokie skupienie na swoim zdrowiu że już nic innego się nie liczy. Ja swego czasu się ocknęłam idąc środkiem ulicy prosto na przeciw jadącego samochodu. Taka byłam zamyślona! (na teraty zyciowe i zdrowotne) O wkładaniu kluczy do lodówki nie wspomnę. Podobne odczycia podczas rozmowy do Twoich opisałam w innym wątku "Problem z emocjami podczas rozmowy". Czasami to mija, czasami wraca (podczas stresów). Myślę że to jakaś forma "fobii społecznej" i nadmiernego podświadomego skupienia się na sobie i ewentualnych reakcjach innych. Lęk przed brakiem akceptacji. Niestety mówiąc najkrócej brak wiary w siebie i niskie poczucie wartości. I to jest klucz to wyjścia z tego problemu. Kiedy poczujesz się dobrze sam ze sobą przestaniesz analizować swoje samopoczucie, reakcje innych.
  3. Piszę tu wszystko co o tym znajdę, mam nadzieję że ktoś kogo dopadnie taki stan odnajdzie to i jakoś wesprzemy na duchu innych. Jest to naprawdę wariackie uczucie :) Z tego co się dowiedziałam jest to podobna reakcja jak derealizacja/depersonalizacja. Umysł jest przez długi czas w stanie napięcia nerwowego i zaczyna reagować na rzeczy które normalnie są "ignorowane". Nagle kształty, kolory, światło i dźwięki stają się drażniące, irytujące, nawet złowrogie. Aby odpędzić myśli od problemu który naprawdę w nas siedzi umysł podsuwa inne - zupełnie nieracjonalne pomysły i obawy. Stąd hipochondria, myśli natrętne albo właśnie takie dziwne odczucia. U mnie pojawiło się to po długotrwałym stresie. Jakby umysł przełaczył się na inny kanał odbioru, jak w DD, tyle że ja nie czułam odrealnienia a jakby odwrotnie. Jest to ponoć zupełnie normalna reakcja Tu cytat z innego forum, coś dla Ciebie bvb25, specjalnie wyszukałam w historii: "Pisze recenzje muzyczne, felietony, a teraz nie wiem co pisać bo muzyka na mnie nie działa bym wysnuł wnioski. Czuję strach, panikę. Boję się czaszek jak się pojawią w telewizji, słów związanych ze śmiercią, boję się o bliskich. A tak nie było przecież. Aha i drażni mnie kolor żółty, nie czerwony czy czarny, żółty źle na mnie działa. Wczoraj kiedy zrobiło mi się lepiej i aż sie popłakałem ze szczęścia to byłem najszczęśliwszym człowiekiem że mogłem normalnie posłuchać Listy Przebojów Trójki. A i jeszcze jedna ważna sprawa. Kiedy jest ze mną źle że mam te szybkie bicia serca. drżenie rąk, skurcze mięśni, czarne myśli i poczucie że w mojej głowie coś się dzieje źle, to kiedy ktoś do mnie coś mówi to jakbym słyszał ale do mnie to niedocierało. Potem przypominam sobie z wysiłkiem co do mnie mówiono i sprawdzam po 3 razy czy np zamknąłem samochód." http://commed.polki.pl/topic64816.html Wkleje też cytat ktory dostałam od mojej przyjaciółki z ksiązki Tatiany Alushiny gdzie bohater wspominał, jak się leczył po powrocie z wojny w Czeczenii i lekarz mu powiedział parę mądrych słów: "Najważniejsze, Wład, powinien pan jasno pojąć: pana stan - nie jest chorobą, nie jest schizofrenią i nawet nie jest psychozą. Niech pan to zapamięta. Ja wyjaśnię, co się z panem dzieje. W mózgu kryją się ogromne niezbadane rezerwy. Kiedy człowiek znajdzie się w ekstremalnej sytuacji, niebezpiecznej dla życia, mózg włącza część tych rezerw i u człowieka otwierają się większe możliwości. Zaczyna lepiej widzieć, słyszeć, ma czulszy dotyk i węch, ciało, mięśnie stają sie silniejsze i bardziej wytrzymałe, niewiarygodnie zwiększa się intuicja. I jeśli on przebywa w takim stanie dłuższy czas, to rozum zaczyna przyjmować to jako coś naturalnego, zachowując to w podświadomości, pamięci i refleksach jako sposób na przeżycie. Ale nasz mózg nie może w jednej chwili włączać i wyłączać swojego stanu i kiedy pana gwłatownie zabrano z wojny i znalazł się pan w domu, to mózg przyjmuje to spokojne, zapomniane przez pana życie jak agresywne środowisko. Dlatego też widzi pan wszędzie zagrożenie, co wyraża się w nieprzyjemności i odrzuceniu okrążającego pana świata, życia, i własnie dlatego śnią się panu koszmary - pana podświadomość w taki sposób tworzy normalny dla niego stan." Swoje objawy opisałam tu: nerwica-l-kowa-co-zrobi-moja-historia-cz-2-t12050-3416.html Są tam też odpowiedzi innych forumowiczów z podobnymi problemami. "Przez ostatni czas jego pobytu (2-3 mieś) miałam codziennie rozległe w czasie ataki paniki, ciągłe lęki i byłam w wielkim stresie. Po jakimś czasie bycia w tym stanie zaczęłam mieć dziwne uczucie w głowie, nierealności, jakbym miała rozdwojenie jaźni. Zaczęłam się bać wychodzić, wracałam do domu z zakupów z płaczem, zalękniona. Wczesniej tak nie miałam. Zresztą agrofobia mi się właczyła dopiero przez picie męza. Niestety byłam już tak wykończona psychicznie że miałam lęki przed dosłownie wszystkim. Bałam się nawet swojego odbicia w lustrze, poza tym czułam do siebie wielka niechęć i złość że tak reaguję, że wpakowałam się w takie g**o w zyciu. Treść oglądanych wiadomości w tv wydawała mi się niepokojąca, zaczynałam płakać ze strachu że oszalałam. Zaczęłam czytać o chorobach psychicznych itd... Pojawiły się objawy jakiś nigdy nie miałam i tu moja prośba i odwieczne pytanie nerwicowca - czy ktoś tak miał? - chwilami kiedy jestem względnie spokojna nagle mnie dopada dziwne uczucie w głowie, takiego zapchania, jakby ktoś mi napchał waty do głowy i jakbym mogła za chwilę oszaleć. Nauczyłam się już jednak ze to mija kiedy się czymś zajmę i uspokoję. - chwilami zwłaszcza po stresie mam dziwny odbiór i odczucia np. co do zdjęć, osoby na zdjęciach, nawet ja sama, wydają mi się niepokojące, demoniczne. Wtedy czuję się jakbym miała nerwy w strzępkach i po prostu łapały mnie irracjonalne lęki. - Niby jestem spokojna a nie jestem. Rozmawiam z kimś i boję się że zaraz zwariuję, że zacznę się dziwnie zachowywać. Czuję wyostrzenie zmysłów, głos tej osoby jest dla mnie drażniący, ogolnie wszystko mnie drażni, jakbym wszystko mocniej czuła i słyszała, widziała, mam ochotę krzyknąć "zamknij sie juz bo nie wytrzymam" i sobie iść. Ale wiem że tego nie zrobię, zachowuje się normalnie." Pisząc wtedy wyostrzone zmysły miałam na mysli również nadwrażliwość na kolory, barwy wydawały mi się denerwujące, zbyt jaskrawe. Znjome pomieszczenia dziwne, niepokjące, straszne, bezsensowne. Nie wspominając o tym co na zewnątrz. Bałam się ludzi. W ogóle cały czas byłam w stanie gotowości i reagowałam na wszystko. Widziałam też kątem oka wszystkie plamki na ścianie, przelatujace za oknem ptaki, na wszystko byłam wyczulona. To wszystko co mamy to są reakcje podobne to tego co przeżywają żołnierze po traumie przeżytej na wojnie. Tak jak w cytacie z książki. Te stany z tego co się dowiedziałam mogą powracać na chwile ale nie są groźne, są zupełnie normalne. Mogą wystąpić u niektórych po zażyciu substancji psychoaktywnych, alkoholu, narkotyków. Myślę że to mogą być punkty zapalne dla ujawnienia się nerwicy i jakichś wewnętrznych konfliktów, lęków. Ale to już inny temat. -- 17 sty 2014, 19:31 -- Chciałabym dodać jeszcze jeden objaw nerwicy - oczopląs, o którym zapomniałam. Mam go od paru lat, nie pamiętam od kiedy dokładnie. Pojawia się kiedy jestem poddenerwowana, albo skupiam się na czymś - pisaniu, malowaniu i jestem spięta. Kiedy bardzo krytycznie podchodzę do wyników czegoś co robię.
  4. To ja się dołączę :) Pisałam o tym posty w innym teracie (łatwo znaleźć w moich postach bo nie mam ich wiele) Kiedyś moja nerwica była czysto hipochondryczna. Chodziłam po lekarzach, ciagle robiłam morfologię itd... :) Po duzymi długotrwałym stresie w ogóle jakby zapomniałam o chorobach i moj umysł zaczał mi robić małe fiku miku. Zaczęły mnie irytować kolory, kształty, w ogóle przedmioty, swiatła i dźwięki. Zaczęłam się bać wszystkiego. Miejsca dobrze mi znane i lubiane zrobiły się nieprzyjemne. Ludzie niepokojący, nawet przyjaciele. To dla mnie coś nowego, mam to od paru tygodni. Pozdrawiam wszystkich :)
  5. blue_girl

    chcę się zabić

    vader ja juz miałam wszytskie choroby w nerwicy hipochondycznej i jak widzisz żyję :) Więcej! Nie jestem na nic chora, jestem zdrowa jak koń. Nic nie trwa wiecznie, te obawy miną, kiedys będziesz się z nich śmiał. Masz depresję i koniecznie idź do lekarza, pogadaj z kimś i pisz do nas czego się boisz śmiało.
  6. Tosia, mam fajną książkę nt ataków paniki, napisaną przez lekarza który jako jeden z pierwszych w ogóle zajął się fachowo tym tematem. Książka jest stara ale dobra i napisana ciepłym życzliwym językiem. Jesli chcesz podaj maila na priv, mogę podesłać tego ebooka.
  7. Tak, jak najbardziej. Nerwica szuka ujścia na różne sposoby, to jeden z nich. Spotkałam się z takim objawem na wielu forach :) Sama też tak miałam, w czasie nasilenia nerwicy i stanów lękowych i stresów. I wiedziałam że to głupie, nawet myjąc zęby smiałam się z tego do siebie, a jednak obawa była )) To naprawdę głupie i śmieszne ale tak bywa. Dlatego o tym napisałam, żeby dodać otuchy tym którzy też tak mają. Przypomniałam sobie że miałam już kiedyś takie jazdy, ale nie łaczyłam tego z nerwicą. Zresztą jak juz umyłam te zęby, albo zajęłam się filmem w tv czy przysnęłam często potem o tym w ogóle zapominałam. Spytałam też moich przyjaciół którzy nerwicy nie mają czy mają czasem takie "obawy" że ktoś nagle się pojawi w lustrze albo wyjdzie z innego pokoju. Wszyscy przyznali że miewają tak czasem. To jest chyba naturalny pierwotny lęk w nas tyle że w nerwicy szczególnie zwracamy uwagę - na wszystko
  8. Tak, dziękuję za odpiwiedź. Musiałam wyćwiczyć w sobie właśnie taka technikę i nauczyć się obserować siebie. To jak emocje we mnie wpływają na podniesienie się adrenaliny i że to się dzieje kiedy prowadzę rozmowę emocjonalnie, albo mam zbyt emocjonalny stosunek do sytuacji. Jest to do opanowania i nauczenia się, choć w 2010 r. kiedy pisałam tamten post bałam się że juz nigdy nie będę mogła normalnie z nikim rozmawiać -- 10 kwi 2014, 19:55 -- Objaw ten minął kiedy się uspokoiłam. Potem powrócił po latach w wyniku silnego stresu i również przeminął
  9. Ludzie kochani, bardzo Wam dziękuję! Wrzuciłam ten temat jako osobny ponieważ mimo że szukam od dawna to nigdzie nie znalazłam podobnych objawów. Mimo że na nerwicę choruję ok 10 lat (tak jawnie:) to takiego objawy nie miałam nigdy. Z lekarzami różnie bywa, jeden się zna bardziej drugi mniej. Dużo czytałam o Derealizacji i Depresonalizacji i myślę że to może być to tylko w jakiejś innej odmianie. Myślę że typowe DD uczucie odrealnienia a to bym nazwała odwrotnie - nadrealnością :) Nadwrażliwością na wszelkie bodźce (coś jak przy migrenie czy ostrym bólu głowy) kiedy kązdy dźwięk, obraz, kolor jest jakby intensywniejszy i niemal denerwujący. Tyle że tu dochodzi uczucie lęku i poczucie że zaraz te odczucia staną się nie do zniesienia i się zwariuje. Takie stałe napięcie i nadwrażliwość na bodźce i własne myśli które są też odbierane jakby intensywniej przez jakiś czas powoduje niepokój który potem przybiera postać lęku irracjonalnego. I tak np. zdarzało mi się czuć niepokój właśnie patrząc na zdjęcia, tv, czy nawet najbliższe otoczenie. Myjąc wieczorem zęby miałam obawę że kiedy się podniosę ujrzę kogoś za mną w lustrze. Na ten temat znalazłam dosyć jasne obszerne wytłumaczenie psychologa że jest to typowe zaburzenie nerwicowe. Chciałam jeszcze napisać że stosuję w tej sprawie taktykę opisaną na innym forum (wyjatkowo mądrze i skutecznie) i staram się to ignorować i czymś się zająć i to mija :) Oczywiscie jesli sobie o tym przypomnę i zaczynam to analizować to czasem to wraca. Więc to jest chyba na to najlepszy sposób. Bardzo wam dziękuję za odpowiedzi, każdemu z osobna z całego serca. Ps: w nocy nie mogłam spać i skusiłam się na obejrzenie rozmów w toku - temat - schizofrenia. Faktycznie to zupełnie inna choroba. Ci ludzi faktycznie nie zdają sobie kompletnie sprawy z tego co się z nimi dzieje, to nie zbudza w nich obaw, uważają się za osoby zdrowe i na leczenie wysyłają wszystkich wokoło. Niektórzy są w stanie wypatrzyć poczatek pogorszenia stanu zdrowia ale nie na zasadzie obaw przed objawami a samych objawow - np zaczynają się bać podsłuchów, trucia narkotykami itd. Są jednak święcie przekonani że ich obawy są realne.
  10. Z nerwicy nie wyzdrowiałam ale akurat to co tu opisywałam samo przeszło jak się uspokoiłam. Potem pare razy mi sie to zdarzyło w czasie stresow własnie. Dokładnie zrozumiałam dlaczego tak reaguje i co się własciwie dzieje dlatego przestałam na to zwracac uwagę :)
  11. Dominik wysłałam Ci wiadomośc na priv, doszła do Ciebie? Nie wiem czemu jest w folderze "do wysłania" zamiast w "Wysłane"...
  12. Na razie jestem zawalona robotą ale będę o Tobie pamiętała :-) Masz podobne problemy?
  13. Ohh w sumie 3 lata minęły od tamtego postu. Oczywiście że to były emocje, to był taki lekki zastrzyk adrenaliny. Potem pod wpływem stresu dostalam nawet prawdziwy atak paniki taki 100% W tamtym roku. Ale przeżyłam:) i już się tego nie boję. Mam nadzieję że u was jest OK :)
  14. A może znasz jakiegoś fajnego w wawie? Jesli tak to bardzo proszę o jakieś info na priv. Chętnie bym poszła żeby sama siebie uspokoić, ale do kogoś sprawdzonego, mądrego. Niestety pani psycholog tylko mnie zaniepokoiła swoją reakcją, po wyjściu jadąc tramwajem sama sobie tłumaczyłam że jestem normalna
  15. Nerwica czy zwariowałam? Witajcie Dawno mnie tu nie było... :) Od paru lat z przerwami choruję na nerwicę lękową i jestem hipochondryczką :) Nie biorę leków, piję dużo melisy i waleriany. Mimo tych kłopotów daję sobie radę, pracuję na własną rękę, mam dużo przyjaciół. Dokuczały mi typowe problemy w nerwicy, kołatanie serca, zawroty, drgania mięsni, bezzennosc, lęki, atawizm, drżenie rąk i cała reszta, mogłabym napisać o tym powieść wszystko to znam i już się z tym tak oswoiłam że nie zwracam na to uwagi więc mi to i nie dokucza. W tamtym roku miałam jednak bardzo dużo stresów w sprawach osobistych, min. rozstanie z mężem alkoholikiem przez którego zaczęłam dostawać ataków paniki. Juz nie mogłam znieść jego obecności w domu. Przez ostatni czas jego pobytu (2-3 mieś) miałam codziennie rozległe w czasie ataki paniki, ciągłe lęki i byłam w wielkim stresie. Po jakimś czasie bycia w tym stanie zaczęłam mieć dziwne uczucie w głowie, nierealności, jakbym miała rozdwojenie jaźni. Zaczęłam się bać wychodzić, wracałam do domu z zakupów z płaczem, zalękniona. Wczesniej tak nie miałam. Zresztą agrofobia mi się właczyła dopiero przez picie męza. Niestety byłam już tak wykończona psychicznie że miałam lęki przed dosłownie wszystkim. Bałam się nawet swojego odbicia w lustrze, poza tym czułam do siebie wielka niechęć i złość że tak reaguję, że wpakowałam się w takie g**o w zyciu. Treść oglądanych wiadomości w tv wydawała mi się niepokojąca, zaczynałam płakać ze strachu że oszalałam. Zaczęłam czytać o chorobach psychicznych itd... Pojawiły się objawy jakiś nigdy nie miałam i tu moja prośba i odwieczne pytanie nerwicowca - czy ktoś tak miał? - chwilami kiedy jestem względnie spokojna nagle mnie dopada dziwne uczucie w głowie, takiego zapchania, jakby ktoś mi napchał waty do głowy i jakbym mogła za chwilę oszaleć. Nauczyłam się już jednak ze to mija kiedy się czymś zajmę i uspokoję. - chwilami zwłaszcza po stresie mam dziwny odbiór i odczucia np. co do zdjęć, osoby na zdjęciach, nawet ja sama, wydają mi się niepokojące, demoniczne. Wtedy czuję się jakbym miała nerwy w strzępkach i po prostu łapały mnie irracjonalne lęki. - Niby jestem spokojna a nie jestem. Rozmawiam z kimś i boję się że zaraz zwariuję, że zacznę się dziwnie zachowywać. Czuję wyostrzenie zmysłów, głos tej osoby jest dla mnie drażniący, ogolnie wszystko mnie drażni, jakbym wszystko mocniej czuła i słyszała, widziała, mam ochotę krzyknąć "zamknij sie juz bo nie wytrzymam" i sobie iść. Ale wiem że tego nie zrobię, zachowuje się normalnie. Poza tym nie mam cierpliwości, jestem drażliwa, czuje się jakbym miała depresję do tego wszystkiego. Wczesniej miałam ataki lęków, nieuzasadnionego niepokoju ale to co innego, wtedy człowiek się po prostu boi i sam nie wie czego. Ale tu mam poważne obawy czy ja nie zwariowałam. Czy nerwica i długotrwały stres, przeciążenie psychiczne może dawać takie objawy? Cały czas to analizuje i zastanawiam się czy jestem normalna. Byłam u psycholog ale ze zdumieniem wzruszyła ramionami i właściwie nic nie powiedziała, nie uspokoiła mnie w żaden sposób w tym temacie. Chodzę też na rozmowy z terapeutą odnośnie współuzależnienia, jednak na razie poproszono mnie abym odetchnęła, uspokoiła się a dopiero potem terapia. Ewentualnie psychiatra i leki, których brać bym nie chciała. No i tyle...:)
  16. Podbijam wątek. Nie było mnie tu od 2010 roku ale żyję :) Raz jest lepiej raz gorzej. Co jakiś czas zaglądałam do lekarzy ale wszystko co słyszę to że jestem wrażliwą osobą i że powinnam się wyciszyć. Z nerwicą walczę więc sama, jak żołnierz - nie poddaje się! Jeśli jest ktoś w wawie kto chciałby pogadać to zapraszam, mam 30 lat i choruje od dziecka na nerwicę. Pozdrawiam!
  17. Cierpię na nerwicę lękową, i hipohondrię. W momencie ataku lęku czy paniki... pierwsze co robię to mówię sobie że to tylko nerwica, że ją mam i staram się zaakceptować ten stan tak jakbym dostała czkawki która przejdzie. Bywa też że zamykam się na chwile sama i kilka minut słowami bardzo bardzo mocno niecenzuralnymi opie****am siebie i krzyczę w myślach dosyć! Uspokuj się! Krzyczę w myślach np: "Uspokokuj się do cholery jasnej! Co to k****a znowu za cyrk! Po kilku minutach siarczystego monologu w myślach, czuję się jakby ktoś w ataku chisterii wylał na mnie kubeł zimnej wody i mnie doprowadził do pionu! To na prawdę czasem pomaga. Miałam kiedyś akcje że byłam pewna że mam stwardnienie rozsiane, szłam po ulicy i czułam że moje nogi robią się jak zwaty, że nie mam psychicznie siły iść, i że pewnie zaraz złapie mnie paraliż. Wtedy też pare "szczerych" słów pomogło mi iść dalej i nie wrócić do domu, i nie poddać się. Może to dziwny sposób ale okazuje się że bywa pomocny.
  18. To może ja podam wymiary? :) Nie żartuję Nie wiem co napisać o sobie... pogubiłam się w zyciu... Kurcze a 29 pracuje do 19:00 ale postaram się zamienić na zmianę - tiaaa... zamienić na zmianę
  19. Masz rację Moniko, a ja jestem bardzo emocjonalna, za bardzo i myślę że to się bardzo przyczynia do odczuwania nerwicy. Bardzo bym chciała odkryć jaki jest u mnie powód nerwicy, bo wydaje mi się że odpowiedź jest bardzo zagmatwana ale może terapia wyłowi jakąś sensowną odpowiedź. Trzymam za Ciebie kciuki! :)
  20. ok, pójdę więc za waszą radą i zgłoszę się do specjalisty. A jak Ty sie czujesz teraz Pstryk? Udało Ci się jakoś sobie poradzić z nerwicą?
  21. Dzięki zaodpowiedź. Obiecałam sobie że w tym roku dostanę się na psychoterapię grupową gdyż czuję potrzebe pogadania z innymi, jakiejś integracji. Kilka lat temu byłam u psychologów i psychiatrów, dostałam skierowanie na leczenie nerwicy na oddziale ale nie poszłam, czułam że to jakaś makabra że mam do tego wszystkiego co przezywam jeszcze być gdzieś poza domem... Teraz może bym się już zdecydowała... sama nie wiem. To co usłyszłam od lekarzy to że mam nerwicę, że to dlatego że jestem bardzo wrażliwą osobą, że powinnam więcej dbać o siebie. I ja się z tym oczywiście zgadzam i staram się do tego stosować ale ... to trochę za mało. Brałam jakieś leki, próbowałam. Różne... bywały i takie że nie byłam w stanie chodzić normalnie więc definitywnie z nich zrezygnowałam. Inne uspokajały mnie, tłumiły we mnie lęki ale wszystko i tak wracało. Ale nie mam zamiaru się poddać! :)
  22. Witajcie, jestem tu nowa ale chętnie się spotkam, pogadam, lub popiszę... :)
  23. Być może w jakiś sposób pomoże Ci zupełnie inny pogląd na ciemność nocną... ja np. lubię noc, i lubię chodzić nocą na spacery. Czuję się wtedy maksymalnie bezpieczna ponieważ czuję się ukryta, niewidoczna, wiem że mogę przejść jakąś "zaciemnioną dróżką" i nikt mnie nie zobaczy. Nikt nie zwróci na mnie uwagi jeśli tylko będę chciała. Wszystko jest kwestią indywidualnych odczuć.
×