Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność...


Saturn

Rekomendowane odpowiedzi

Nie no, ostatnio się czuję samotny - bardzo się oddaliłem od znajomych - ale czuję, że oni nie są tacy jak Ja, że są obcy i dlatego nienawidzę ich...

 

Nie musisz ich nienawidzic...zawinili ci czyms...?? Ja dzieki moim znajomym potrafie sie jakos zebrac w calosc, dlatego ich bardzo szanuje i staram sie spedzac z nimi jak najwiecej czasu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorrow, przerażasz mnie :?

 

Jestem typem samotnika. Lubię i cenię sobie samotność. Mogę wówczas nie robić nic, lub robić to, na co mam ochotę, nie muszę liczyć się z nikim. Taka ze mnie egoistka. Lubię swój burdelik i nienawidzę, gdy ktoś w niego ingeruje. Jestem inna i jedynie w samotności mogę być sobą. Moje życie to praca. Tak ma być. Byłam w 6ciu poważnych związkach. To ja odchodziłam ponieważ było mi za dobrze. Tak więc doszłam po latach do wniosku, że jedyne co mogę zrobić dobrego dla innych to pozostać sama. Chyba nie nadaję się do innych relacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem inna i jedynie w samotności mogę być sobą. Moje życie to praca. Tak ma być

No ja tez juz sie powoli godze z samotnoscia. Teraz w calosci staram sie poswiecac pracy...moze przynajmniej w zyciu zawodowym cos osiagne, bo moje zycie prywatne to porazka totalna :(

 

P.S.

Tez lubie swoj buredlik :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciągle o tym myślę i przeraża mnie widmo samotności. Z drugiej strony czuje się z nią dobrze i wygodnie. Wygodnie bo nie muszę tłumaczyc się dlaczego tak trudno mi zrozumieć potrzebę obecnosci drugiej osoby. Na święta wracam do domu i strasznie boje się tej liczby osób w jednym miejscu, że co chwila będą pytać się jak się czuję :roll: za każdym podobnym pytaniem, przypomina mi się mój beznadziejny stan. Nienawidzę siebie za tą tkwiącą we mnie sprzeczność. Niszcze każde pozytywne uczucie, stawiam wielką barierę i chowam się za nią. Problemy emocjonalne, problemy z aklimatyzacją do schematu postępowania, i ten huśtawkowy nastrój. Męczę się z tym strasznie, a lata do przodu, niby młodość, jak i tak z niej nie korzystam, tylko wegetuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja np. wycofuje się z każdej rozpoczętej relacji, zwyczajnie ją zrywam, nie odpisuję na gg, odwołuję spotkania, etc. Z góry zakładam że nic nie wyjdzie oO Zwłaszcza że od długiego długiego czasu nie spotkałam nikogo, z kim bym się czuła naprawdę dobrze. Poza tym, jak ktoś zna opowiadanie Stachury "Pokocham ją siłą woli" wie o czym mówię, "brzydzę się tą grą"...

 

Tak jak mówi MOCca, z jednej strony czasem trudno jest samemu, a z drugiej to bywa szalenie wygodne... Nic nie trzeba tłumaczyć, żadnych zobowiązań, żadnych głębszych uczuć i problemów z tym związanych, a czasem tak strasznie brakuje kogoś, kto po prostu będzie... Fakt, że mam dopiero 18 lat, bla bla bla, ale ludzie w tym wieku potrafią już budować zdrowe relacje. Ja chyba nie :?

 

Kurde, ale truizmów tu nawaliłam xD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aż za bardzo przyzwyczaja, do bólu, smutku, przygnębienia, etc. Stan, w którym wydawało mi się, że jestem sobą, przemielały stany depresyjne, teraz zupełnie inaczej patrze na przyszłość, chociaż i w niej, miejsce dla drugiej osoby w moim życiu jest nadal pod znakiem zapytania, bo nie wiem tak do końca czego tak naprawdę chcę, a nawet jeżeli chce czegoś więcej to i tak lęk i obwa wyprą każde pozytywne uczucie, no i przeważnie zakładam z góry niepowodzenie :roll:

 

chloe, myśle, że można w tym wieku już jak najbardziej być bardzo poważnym w relacjach z drugą osobą, wiem to po sobie, byłam bardzo poważna i w końcu uciekłam od odpowiedzialności, zamykając się w świat małej, niedojrzałej emocjonalnie dziewczynki. Nie chcąc niekogo krzywdzić dalej, nie podejmuje żadnych konkretnych kroków, nie chce ranić i samotność jest jakąś drogą, przynajniej teraz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie również przeraża widmo samotności....i to nie tylko samotności w sensie braku kobiety ale samotności ogólnej-braku kogoś z kim mógłbym na realu porozmawiać po prostu..Boje sie,że nigdy nie naucze się nawiazywać dobrych relacji z ludżmi,że nie naucze sie komunikacji....że dla większości ludzi z Reala:) będe jak zawsze kimś kim można gardzić

.

lęk i obwa wyprą każde pozytywne uczucie, no i przeważnie zakładam z góry niepowodzenie

Tego równeiz sie boje...że nawet jeżeli będe zdolny do nawiazania relacji uczuciowej z kimś i ta druga osoba będzie ślepa(ślepa bo nie moze widzieć z jakim brzydalem ma do czynienia) i cos tam będzie do mnie czuć,poczuje obawy,lęki....i zrezygnuje z tej osoby...

.......

Czuje,że mój rozwój spoleczno-psychiczny stanął na etapie dzieciństwa i ani drgnął.....bo zawsze byem taki jak teraz....ale oczywiście nie mialem dołow i nerwicy..od zawsze miałem problemy z jakimikolwiek relacjami z ludżmi i nie wiem z jakiego powodu tak mam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×