Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak pokonać lęk przed wyjściem z domu?


gosiak71

Rekomendowane odpowiedzi

nerwa, papillon to już 3 rzut agorafobii i tych koszmarnych lęków,do tego deprecha,mysli i lęk uogólniony...przerabiałam to juz tylko nie aż w takim wydaniu.Myslałam ze sobie z tym poradzę i tym razem, ale to juz trwa 1,5 roku i dalej jestem na początku.Wyjście na dwór horror,spogladanie na przestrzeń horror,oddalanie się od domu horror.Prochy nie działają, psychoterapia nie w tym nurcie bo drapiemy przeszłosć itp....nastrój wisielczy ponieważ dusza sie rwie do ludzi,do zycia,do normalnego łażenia,a tu wegetacja w 4 ścianach i rozkminianie..i chore wizje przyszłości eh :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja przyjaciółka jest stewardessą i muszę obalić ten mit, mogą podać jedynie tlen lub ciepłą herbatę :lol:

Co mnie zdziwiło, ataki zdarzają się ponoć rzadko.

 

O nie... :) To ja nie wiem jak ja przezyje nastepny lot - teraz, kiedy juz znam prawde!

Ale serio, troche zdziwiona jestem, bo dla wielu jest to stresujaca sytuacja, wiec w sumie dobrze, gdyby tam mieli jakies benzo w zanadrzu...

No albo chociaz waleriane... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja przyjaciółka jest stewardessą i muszę obalić ten mit, mogą podać jedynie tlen lub ciepłą herbatę :lol:

Co mnie zdziwiło, ataki zdarzają się ponoć rzadko.

 

O nie... :) To ja nie wiem jak ja przezyje nastepny lot - teraz, kiedy juz znam prawde!

Ale serio, troche zdziwiona jestem, bo dla wielu jest to stresujaca sytuacja, wiec w sumie dobrze, gdyby tam mieli jakies benzo w zanadrzu...

No albo chociaz waleriane... ;)

 

Niestety nie mogą. W niektórych krajach (np. usa) za podanie xanaxu osobie innej niż został on przepisany przez lekarza grozi więzienie, nie wszędzie prawo jest w tym względzie tak łaskawe jak w Polsce.

 

Kurcze, niepotrzebnie napisałam. Ale z drugiej strony gdybym dostała ataku paniki w samolocie i myślała, że jednak dysponują jakimś benzo, a okazałoby się, że nie, i poratować mnie może tylko melisa, to chyba bym umarła :D Przynajmniej wiadomo, że trzeba robić zapasy we własnym zakresie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jednak moge powiedziec ze bardziej mam pietra przed autokarem niz samolotem. Pamietam jak jechalam w Styczniu do Londynu z mojego miasta 4h ale to byly najgorsze 4h w moim zyciu, nie dosc ze nie spalam w nocy , rano nic nie jadlam.. w autokarze atak za atakiem a potem juz takie calkowite wyczerpanie.. i chcialo mi sie wymiotowac i myslalam ze sie udusze.. eh okropne to bylo..

nastepnym razem chyba do Londynu sie przelece samolotem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rixaa, Wyspy są dla mnie teraz sferą całkowicie niedostępną, a autokar nie jest rozwiązaniem jeśli chodzi o samolot, bo boję się też tuneli. Jakiś rok temu przejeżdżając przez najdłuższy tunel pod pirenejami chyba pobiłam swój rekord w ilości ataków paniki jednego dnia i jak na razie uważam, że nigdy więcej.

Pomyśl, że nie jest tak źle, i tak możesz być z siebie dumna, że jednak dojechałaś i że w ogóle podjęłaś wyzwanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie! Ja pokonałam lęk przed wyjściem z domu, ale niestety nie mogę sobie poradzić z lękiem przed pozostaniem samej w domu. I prawdopodobnie jest to lęk przed lękiem, bo boję się objawów lęku, które u mnie występują a mianowicie pikawy, zawrotów głowy i tego, że zemdleję, chociaż nigdy mi się to nie zdarzyło. Poza tym lękiem mam wiele innych między innymi winda (nie pojadę sama), prowadzenie samochodu, ale również jako pasażer. Zasadniczo ze środków komunikacji nie boję się jedynie pływania statkami. Uciążliwe jest to wszystko. Parę lęków pokonałam sama, ale z resztą nie umiem sobie poradzić i chyba pójdę po jakieś prochy. Terapia behawioralna nie odnosiła skutków choć może dlatego że za krótko.Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hejka :) Ja miałam taki okres, że bałam się wychodzić z domu. Nie chodziłam na studia, bo bałam się jechać do Olsztyna gdzie studiuję itd. Ale pomogło mi skonfrontowanie się z moim lękiem. Tak myślę. Mama mi KAZAŁA !! wychodzić z domu. Zabierała mnie na miasto, na zakupy. Miałam się stawiać o tej i o tej u niej i razem szłyśmy. Wtedy też miałam depresonalizację i było ciężko. Ale jak mama karze to trzeba się słuchać :P I tak wychodziłam najpierw z mamą, potem spotkałam się z moją siostrą i musiałam sama wrócić do domu i wróciłam. Na końcu musiałam sama dojechać do Olsztyna. Mama mnie odprowadziła na autobus. Bałam się wtedy jak cholera, ale wsiadłam i pojechałam. Całą drogę myślałam, że dostanę ataku, że nie mogę oddychać. Jednak dojechałam i przeżyłam to nawet. W Olsztynie studia, moja współlokatora też mnie wyciąga czy to na zakupy czy na spacer i teraz jest tylko lepiej. Już nie boję się wychodzić z domu :):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czasem też małam z tym problem szczególnie latem gdzie ludzi pełno dookoła. Nie lubiłam przez osiedle przechodzić.

Powinnam się raczej cieszyć takim stanem a tu na odwrót. Wolałam zaszyć się w 4 ścianach. Lubię jak pada to wtedy na dworze jest spokój i nie trzeba nigdzie wychodzić. Nadszedł też taki czas kiedy zaczełam źle czuć się w domu i lepiej mi było przebywać poza domem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poczatkowo tez nie wychodzilam z domu. Jak tylko przyszla wiosna i wiecej ludzi wychodzilo z domu to zamykalam sie w 4 scianach. Teraz ze względu na obowiazki, szkole, itd. musze wychodzic do ludzi. Jednak ogarniczam to do minimum - sklepy samoobslugowe, spacer w godzinach wieczornych kiedy wszyscy znikaja z ulic; nie chodze sama po galeriach handlowych - zeby czasem ktos do mnie nie podszedl i nie zapytal 'czy moge pani w czyms pomoc' - a ja nie wiem co odp. Minimum...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie czytałem tematu ale moją radą na pokonanie lęku przed wyjściem z domu jest..wyjście z domu i choćbyście mieli dostać największego ataku to będzie to już jakiś krok :) warto te parę razy dostać ataku i zrozumieć że to nic takiego niż marnować życie w domu :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam już dosyć tego lęku ... czuję się gorsza od innych, mniej wartościowa...

Terapia pomogła mi w jakiś sposób , jednak to nadal siedzi we mnie ,gdzieś głęboko zakorzenione, czuję się strasznie ograniczona :(

Nie wiem , może kiedyś będzie lepiej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pokonać lęk przed wyjściem z domu należy stopniowo. Krok po kroczku - po to by widzieć i czuć że po 1 - jest to możliwe a po 2 - jesteś w stanie to zrobić.

krok po kroczku... nie szarpać, tylko iść do przodu tyle na ile starcza nam siły. Najważniejsze jest chyba to ażeby nie karać się i nie oceniać - jedyne co powinno się robić to kibicować sobie i głaskać się po głowie dziękując za każdy mały krok do przodu.

Krok do przodu i oswajać się z otoczeniem... krok do przodu i oswajać się z emocjami które nam towarzyszą. Nie odganiać ich i nie przeczyć im - tylko akceptować i czuć w pełni.

Można poprosić bliską nam osobę o towarzyszenia nam w tych podróżach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Viii, bardzo Ci dziękuję za to co napisałeś, masz rację , nie należy oceniać się ,karać, tylko docenić to co udało się już zrobić ( choćby to był minimalny kroczek ). Dla jednych wyzwaniem jest podróż dookoła świata dla innych wyjście do sklepu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polecam zapisywanie sobie każdego wieczoru tego - co nam się udało osiągnąć. Ile kroków dalej, cm, czy mm.

Nigdy nie uważałem zapisywania czegokolwiek za potrzebne. Nic bardziej mylnego.

Zapisywanie swoich osiągnięć jest wspaniałą sprawą ponieważ pokazuje nam i utwierdza w tym ze że faktycznie robimy postępy. Możecie to robić nawet tutaj!

Trzymam kciuki za Was i czekam na kolejne wpisy z informacjami na temat "kolejnych kroków" i odczuć z nimi związanych.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gosiak71, jak widzę Tobie też ciężko to idzie...to cholerne wychodzenie z domu...ja tez dalej w proszku..wychodzę,ale nie sprawia mi to przyjemności...nie myśl że odchodze daleko od domu, kręce sie po okolicy.U mnie lęk przed lękiem :( wracam do domu i znów sie czuje niespełniona że tylko tak blisko!(takie biczowanie sie w myślach i do tego cholerny lęk i myśli że zostanę w takim stanie do końca swych dni).Nie znoszę tego uczucia i tych cholernych myśli.Dziś spacer zaliczony, ale co z tego jak chcę poczuć wolność...czyli wstać,wyjść i tańczyć w deszczu bez cholernego lęku...pomarzyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam lęk przed wyjściem z powodu biegunek. Przez jakiś czas brałem Citaxin. Wtedy czułem się świetnie. Podczas terapii grupowej namówiono mnie abym odstawił. Odstawiłem, terapia skończyła się a mi lęki wracają. Nie wiem tylko czy braku antydepresantu czy z powodu zakończenia terapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sie poprostu zmuszam do wychodzenia... zazwyczaj mam ataki jak juz wyjdę .. ale jak wrocę do domu czuje się silniejsza ,że zrobilam to . Od trzech tygodni nie byłam sama w żadnym sklepie... ciężko mi sie gdziekolwiek ruszyć ... mialam juz dni że stawialam wyzwania i było lepiejj ... nawet sama pojechałam pociagiem z przesiadką dwa tyg temu w weekend.. ale teraz w ostatni weekend znowu sie pogorszyło ... i znalazłam się na zwolnieniu lekarskim ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie atak pojawia się przed samym wyjściem, ale, mimo to, zmuszam się do wychodzenia. Moja walka trwa już prawie 3 lata, w zeszłym roku było lepiej, w czasie i po terapii, jednak od jakiegoś czasu problem powrócił. Mimo wszystko nie daję za wygraną, wychodzę z Mężem i Validolem. Właściwie kilka razy zdarzyło się, że zrezygnowałam, wróciłam już od windy.

Teraz już nie złoszczę się na siebie, tylko myślę - to cecha mojego charakteru, którą pokonać w moim wieku nie jest łatwo :D , więc walcz kobieto :roll:

 

Brakuje mi samotnych wypadów do sklepów, do biblioteki, na spotkania poza domem. Trudno, może jeszcze kiedyś???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×