Skocz do zawartości
Nerwica.com

Proszę pomóżcie :(:(:(:(


karolinar94

Rekomendowane odpowiedzi

Boże mój boże, dziewczyno szukaj pomocy!!!!! 19 lat i tak dać się zeszmacić ...... bije cię, poniża, znęca się nad tobą a Ty jeszcze go bronisz i z nim sypiasz ....... uciekaj gdzie pieprz rośnie.. bo jesteś więcej warta niż ci się wydaje.

 

Twoi rodzice w ogóle wiedzą co się dzieje?? Toi znajomi?? Ktokolwiek??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli liczba w Twoim nicku to Twój rocznik, Autorko, (Edit: doczytałam, że potwierdziłaś) to jestem skonsternowana. Taka młoda, a już takie problemy w związku. I kolejny rocznik, który powiela znane i ograne schematy przez mnóstwo par od chyba zawsze... Jesteś prawie w moim wieku, a już się szarpiesz w toksycznej relacji. Kiedy ja miałam lat "naście" a nie "dzieścia", obserwowałam otoczenie, relacje w związkach starszych koleżanek, kuzynek, etc. I wyciągałam wnioski na przyszłość i byłam pewna, że nie pozwolę nigdy sobie na takie traktowanie. I dopilnowałam tego z bezwzględną stanowczością. I jako naiwne dziecko, które uważa, że jej pokolenie jest tym ostatnim i wybranym ( ;) ) myślałam, że patrząc na błędy poprzednich roczników, moje pokolenie będzie już wzbogacone w tą wiedzę i nie wpakuje się w to samo. Ale potem rzeczywistość oczywiście zweryfikowała te dziecięce poglądy- widziałam, że ludzie wokół wciąż popełniają te same błędy. Nic się nie zmieniło i nie zmieni. I zrozumiałam, że pokolenie, na którego błędy i sukcesy ja jako młodsza patrzyłam, też przecież kiedyś było tym młodszym i patrzyło tak samo na swoich poprzedników i pewnie myśleli tak samo. No, ale jakie są wnioski z tej uroczej historyjki dla Ciebie?

 

1. Nie jesteś pierwszą kobietą (dziewczyną), która tkwi w takiej relacji. (Wiem, mówię banał, ale nawet banały często nie są oczywiste dla zakochanych). I niejedna zmarnowała na to mnóstwo niepotrzebnych nerwów, łez, sił psychicznych, swojego czasu. I niejedna wcześniej mówiła "ale to nie takie proste, to jest miłość"- czy nie warto skorzystać z dorobku poprzednich pokoleń i powiedzieć sobie "nie! w moim przypadku już tak nie będzie!", mimo, że wiadomo, że to nie jest łatwe?

2. Szacunek do siebie to najważniejsza rzecz, jaką możesz mieć. To podstawa, nie pozwól, by byle kto Ci to zabierał- nie dawaj sobą pomiatać, bo z jakiej racji? Nie myśl, że "może kiedyś będzie lepiej", pomyśl zamiast tego, że przed Tobą mnóstwo nieszczęśliwych kobiet kierowało się takim podejściem i w końcu zrozumiało, że to nigdzie nie prowadzi- czy chcesz powtórzyć całą ich drogę, czy może warto jednak skorzystać z ich doświadczeń? Rozważ to sobie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli liczba w Twoim nicku to Twój rocznik, Autorko, (Edit: doczytałam, że potwierdziłaś) to jestem skonsternowana. Taka młoda, a już takie problemy w związku. I kolejny rocznik, który powiela znane i ograne schematy przez mnóstwo par od chyba zawsze... Jesteś prawie w moim wieku, a już się szarpiesz w toksycznej relacji. Kiedy ja miałam lat "naście" a nie "dzieścia", obserwowałam otoczenie, relacje w związkach starszych koleżanek, kuzynek, etc. I wyciągałam wnioski na przyszłość i byłam pewna, że nie pozwolę nigdy sobie na takie traktowanie. I dopilnowałam tego z bezwzględną stanowczością. I jako naiwne dziecko, które uważa, że jej pokolenie jest tym ostatnim i wybranym ( ;) ) myślałam, że patrząc na błędy poprzednich roczników, moje pokolenie będzie już wzbogacone w tą wiedzę i nie wpakuje się w to samo. Ale potem rzeczywistość oczywiście zweryfikowała te dziecięce poglądy- widziałam, że ludzie wokół wciąż popełniają te same błędy. Nic się nie zmieniło i nie zmieni. I zrozumiałam, że pokolenie, na którego błędy i sukcesy ja jako młodsza patrzyłam, też przecież kiedyś było tym młodszym i patrzyło tak samo na swoich poprzedników i pewnie myśleli tak samo. No, ale jakie są wnioski z tej uroczej historyjki dla Ciebie?

 

1. Nie jesteś pierwszą kobietą (dziewczyną), która tkwi w takiej relacji. (Wiem, mówię banał, ale nawet banały często nie są oczywiste dla zakochanych). I niejedna zmarnowała na to mnóstwo niepotrzebnych nerwów, łez, sił psychicznych, swojego czasu. I niejedna wcześniej mówiła "ale to nie takie proste, to jest miłość"- czy nie warto skorzystać z dorobku poprzednich pokoleń i powiedzieć sobie "nie! w moim przypadku już tak nie będzie!", mimo, że wiadomo, że to nie jest łatwe?

2. Szacunek do siebie to najważniejsza rzecz, jaką możesz mieć. To podstawa, nie pozwól, by byle kto Ci to zabierał- nie dawaj sobą pomiatać, bo z jakiej racji? Nie myśl, że "może kiedyś będzie lepiej", pomyśl zamiast tego, że przed Tobą mnóstwo nieszczęśliwych kobiet kierowało się takim podejściem i w końcu zrozumiało, że to nigdzie nie prowadzi- czy chcesz powtórzyć całą ich drogę, czy może warto jednak skorzystać z ich doświadczeń? Rozważ to sobie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesz, ja juz jestem przyzwyczajona do tego, że zawsze slucham jaka ja jestem kurwa czy cos w tym stylu. dzisiejszy poranny tekst jaki uslyszalam to miej wiecej tak brzmial "zamknij sie glupia locho z pod latarni" czy cos w tym stylu.... nie odzywalam sie jakis czas, a pozniej jakby nigdy nic sobie do mnie podszedl i mnie caluje.... pozniej znowu uslyszalam chamska odzywke juz nie bede wymieniac jaka....

 

ostanio byla jakas sytuacja ze on pisal z kolezanka, ja o to pretensji nie mam.... ale on tego nie umie zrozumiec... ale coz... mam pretensje o to do niego, że : ze mna umawial sie zeby pojsc na solarium i silownie, a jej pisal ( jak mnie nie bylo w domu) zeby z nim chodzila na silownie i w ogole... nawet slowem nie wspomnial ze juz jest z kims umowiony, nawet nie potrafil jej uprzedzic. nastepna rzecz to tak ze z nia pislal na fb, i wzial od niej nr telefonu tam, ale wiadomosaci przeniosl do spamu... robi po prostu ze mnie kurwa idiotke i sie mna bawi!;/ pojechalismy na swieta Wielkanocne do mojej rodziny ( wyjechlismy w czwartek) i od tamtej pory caly czas siedzial w telefonie miedzy innymi na fb... no i oczywiscie co pozniej zobaczylam? ze skasowal wiadomosci od niej na fb piszac z nia w swieta wlasnie... chuk ja o to pretensji nie mam.... ale mogl chociaz cos powiedziec skoro tak wielce mnie kocha... ;/ chociaz szczerze w to watpie.... ale chuj z tym... w poniedzialek wrocilismy, i byli u nas znajomi i troche popilismy. a pod wieczor napisal do tej dziewczyny smsa, ze jedzie do warszawy, ale ze jest jedno miejsce tylko... a napisal to bedac przy mnie, a nawet sie slowem nie odezwal... mi powiedzial ze tylko jaja se z niej robi i w ogole... zalosne... to po chuj kasuje te wiadomosci??? skoro to jest niby zart??? jak jest to zart to i ja to zrozumiem.... ale on zartowac nie potrafi bo znam go zbyt dlugo... i wiem co wypisywal po dziewczynach bedac ze mna ( a za kazdym razem przeinacza to w to, ze jest to niby zart) ale ja i tak nie wierze... pisanie do dziewczyn od roku zeby sie przespaly z nim itp i to kazda inna moglabym wymieniac do woli...

 

-- 03 kwi 2013, 23:09 --

 

a co najlepsze pytam sie po co skasowal znowu... to uslyszalam odpowiedz " bo nie chce z nia pisac na fb"... to teraz tak co ja mam myslec?? on pisze to dla jaj, czy pisze to naprawde przy czym oklamuje mnie???

nie powiem, ta dziewczyna do ktorej wypisuje jest o stokroc ladniejsza niz ja lub inne do ktorych takie rzeczy wypisywal. i przynajmniej o tym wiem.. a on w tym mnie uswiadamiac slownie nie musi, bo uswiadamia mi to doskonale swoim zachowaniem i podejsciwem do mnie a do innych

 

wiec co wy byscie myslaly?? ze mowi prawde ze zartuje z innych? nie wierze w to i w zyciu nie uwierze! tak jak nie ufam temu osobnikowi!!! i w zyciu mu nie zaufam!

 

-- 03 kwi 2013, 23:27 --

 

P.s

moi rodzice czy wiedza??

rodzice i rodzenstwo traktuja mnie ja psa, a on robi to samo, a traktuje mnie nawet gorzej niz oni!

 

nic nie wiedza... bo z nimi od poltora roku nie gadam! a slysze tylko od nich jaka to ja jestem najgorsza i w ogole...

a z jego strony nie mam ani odrobiny wsparcia... tylko zawsze tez slucham jaka to ja jestem zla!!!

 

nic tylko w chuj odebrac sobie zycie!!! i miec wszystko z glowy!!! po prostu chcialabym juz miec swiety spokoj.!!! dlaczego ja sie zakochalam kurwa!!!! zaluje tego jak nie wiem co!!! gdybym wiedziala ze bede tak cierpiala w zyciu bym sie nie zakochala a przede wszystkim w zyciu nie angazowalabym sie w ten zwiazek tak, jak sie zaangazowalam!!!! ;/;/ bo teraz to mam tylko ochote odebrac sobie zycie i nic wiecej!

 

 

p.s ostatnio tez tam z kims pisal bedac oczywiscie ze mna ( a mamy juz zaklepane mieszkanie na wlasnosc na 2016 rok) too pisal tej osobie ze w dupie ma dziewczyny i w ogole, i ze dopiero w 2016 roku jak juz bedzie mial swoje mieszkanie to zacznie szukac dziewczyny... juz mam dosc kuzwa!!!

 

-- 03 kwi 2013, 23:30 --

 

spieprzylam mu zycie swoja osoba.... i bede tego zalowala do konca zycia...

 

 

ja rowniez sobie spieprzylam zycie. i nie mam najwiekszej ochoty budowac wszystkiego od nowa...

dlatego jestem pewna ze w koncu popelnie samobojstwo... i nikt ani nic nie bedzie mial na to wplywu. ;/

 

chu* ze mna jak to mowil moj facet ktory mnie tak niby wielce mocno kocha.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×