Skocz do zawartości
Nerwica.com

Moja rodzina nie rozumie mojej choroby.....


mocarz

Rekomendowane odpowiedzi

Chyba rozumiem tornados jak to jest..moja rodzina nadal nic nie zauważa..pewnie też nie chce ale to inna sprawa..chodzi o to, że cholernie ciężko jest liczyć na samego siebie..szczególnie w miejscu, które powinno być pewnego rodzaju oazą zrozumienia i wsparcia..Nie poddawaj się w chorobie i podejmij leczenie mimo wszystko..to naprawdę pomaga..Powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Balbina chciałabym mieć taką mamę, jak ty. Moi rodzice mają depresję i nerwicę i z tej atmosfery mi też się udzieliło:( Mam 15 lat. Też mam NN, depresję dwubiegunową, i napady pseudopadaczkowe.. Ale, choć potrzebuję wsparcia, sama muszę wspierać rodziców i okazywać im zrozumienie. Dźwigam za duże brzemie, ale mówi się trudno. Mama krytykuje mnie bezpodstawnie, wyzywa, ale choć rozmawiałam z nią, że te słowa bardzo mnie ranią, to nie może przestać tego robić. Dla niej usprawiedliwieniem jest, że była sierotą i siostry się nad nią znęcały- teraz ona znęca się nade mną, ale psychicznie. Muszę się z tym pogodzić i pocieszać się, że za kilka lat opuszczę mój dom.. Tylko co będzie z moją mamą? Może brat przejmie opiekę nad mamą..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja matka (tylko z nia mieszkam) tez nie rozumie moich problemow. Uwaza, ze tylko sobie wymyslam, ze jakbym sie wziela za powazna robote to by mi przeszlo, ze ona tez ma doly ale nie ma czasu o nich myslec. Mam zaburzenia lękowe, natrectwa non stop, mysli samobojcze, placze. To jej niezrozumienie cholernie boli. Przyczynilo sie do tego ze juz raz ostatnio siedzialam na skalkach i bardzo powaznie myslalam zeby skoczyc. Ona uwaza, ze udaje zeby ja podenerwowac i ze to moje wymysly. Nie rozumie jak mi trudno a przeciez jest pedagogiem, sama kiedys miala problemy. Mowi, ze jej pomagalo jak tak na nia wrzeszczeli. Nie wiem, mi nie i jest to cholernie trudne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie w domu nikt się nie przejął gdy powiedziałam rodzinie co mi jest. Sama zbierałam wiadomości o ZOK i poszłam na wizytę do lekarza. Rodzina tylko przyjęła informację do wiadomości i tyle, nie rozumieją że to poważna sprawa. Potrafią jechać na pogotowie gdy moją siostrę ugryzie komar ale moje zaburzenia to powód do śmiechu gdy np. składam pieniądze przed włożeniem ich do portfela lub ustawiam klamki w drzwiach. Wiem, że trudno jest zrozumieć te zaburzenia ale oni nawet nie spróbowali a ja codziennie muszę z tym walczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja rodzina, jest po części podzielona. Mama bardzo mnie wspiera, natomiast jej "przyjaciel" i babcia, nerwicę natręctw wykpiwają. No bo, jak to tak? To przecież niema sensu. "Po co płukać uprzednio umyte naczynia? Po co kilkanaście razy dziennie, sprawdzać cieknący kran bądź kuchenkę gazową?" - jedynie wzruszam ramionami, cóż mogę powiedzieć? Szczerze mówiąc jestem tego samego zdania, co i oni. Bo z której strony, by na to nie spojrzeć, "to niema sensu". Lecz kiedy jest mi źle, trzymam się myśli iż "każdy bezsens ma swój sens" - nerwica również. Pozdrawiam, i życzę zdrowia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja rodzina na początku starała się mi pomóc, obalając natręctwa. W pewnym momencie wydawało mi się nawet, że moja mama i babcia, z którymi mieszkam, w końcu "załapały" na czym polega ta choroba. Ale potem było tylko gorzej. W tej chwili nie mogę nawet odezwać się na ten temat, bo od razu słyszę różne przykre rzeczy pod moim adresem. Raz usłyszałam nawet, że "chyba trzeba jakiś egzorcyzm wykonać" na mnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A w mojej rodzinie nie rozumieją jak można w tak młodym wieku chorować na taką chorobę. Ogólnie wydaje mi się że limit chorób psychicznych w mojej rodzinie wyczerpała matka i na moja depresje nie ma miejsca w domu, ale wiadomo z rodziną najlepiej wychodzi się tylko na zdjęciach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sama do końca nie wiem co mi jest. Może mam nerwicę, może jakąś inną jazdę, a może sama sobie wszystko wmawiam, że tak mam(mam do tego skłonności). Cierpię na jakieś błędne koło. Od miesiąca coś się ze mną dzieje odkąd zaczęłam się przejmować kaszlem. Bez przerwy myślę o tym, że o czymś myślę.

Wczoraj nie wytrzymałam i otworzyłam się przed rodzicami, wybuch płaczu, bezradność. Na pewno się przejęli ale i tak do końca tego nie rozumieją. Tak samo jest z moim narzeczonym. Wkurza się i ma dosyć moich akcji. Boję się, że w końcu mnie zostawi. Na pewno martwią się moim stanem ale może wydawać im się śmieszny. Sama tego do końca nie rozumiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×