Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak dalej walczyć o siebie?


DEMENCJA1976

Rekomendowane odpowiedzi

witajcie, od ponad 4 lat walczę zaburzeniami depresyjnymi. Mam 36 lat, do momentu podjęcia błędnej decyzji zawodowej wynikającej z mej naiwności i ufności w stosunku do ludzi byłam optymistką, szczęśliwą mamą i żoną. To ja byłam tą wspierająca innych i zawsze widziałam" światełko w tunelu".

5 lat temu zajełam się prowadzeniem firmy- od tego momentu, tej jednej błędnej decyzji moje życie zeszło na niewłaściwe tory, a słońce po mału przestawało świecic.

Zawsze marzyłam by pracowac przy domu, mieć dzięki temu częstszy kontakt z dzieciakami i umiejętnie pożytkować swój czas.

Kupiłam społkę z rzekomo niewielką stratą od ludzi,których wczesniej znalam(prawnicy) za przysłowiowy grosz i pracowałam w branzy w której zawsze się sprawdzalam- pośrednictwo w transporcie. Niestety... po tym jak okazalo się, że spzredano mi firmę z ukrytm długiem, a ja nie mam dość pieniędzy na walkę w sądzie i udowodnienie całej sprawy- załamałam się kompletnie. Po pierwszej wizycie u psychiatry i wypluciu z siebie wszystkiego - strachu,niemocy,groźby odpowiedzialności za firmę zaczełam brać fluoksetynę. Po jakimś czasie otrzepałam się i zdeydowalam, że po prostu muszę to ciągnąć dalej i odrabiać straty-gdyż w świetle prawa nie mam specjalnie innego wyjścia- zgodnie z przepisami to ja jestem odpowiedzialna za jej zobowiązania itp. Nie pomogli prawnicy, stwierdzilam, ze sama musze się ratowac.

Pracowalam tak 2 lata cały czas w napięciu, ze cos pójdzie nie tak,posiłkowalam się wspomnianą fluoksetyną.

Po jakimś czasie pojawiły się dalsze problemy finansowe, lekarstwo coraz mniej pomagalo pomimo zwiększonej dawki- zmienilam lekarza.

Zaczełam brać eliceę, mirzaten, żyłam dalej- z dnia na dzień, każdego dnia budziłam się ze strachem o jutro. Starałam się by nikt nie wiedział o moich problemach: rodzice-no bo po co ich denerwować( choć się domyślali, ze coś jest ze mną nie tak), mąż- bałam się powiedziec mu ow szystkich i bardzo miarkowałam to co mu przekazuję- by sam się nie nabawił przeze mnie choroby na tle nerwowym. Dzieciaki oczywiscie nic nie wiedzialy.

Przełom nastąpił, gdy posluchalam się czyjejś niemądrej rady- wzielam kredyt na ratowanie firmy i tylko jeszcze bardziej nas pogrązylam. Gdybym mogla oddalabym wszystko byle zamknąc firmę, bo nie dawalam sobie sama rady-pracowalam bardzo intensywnie, a w wolnym czasie zamiast spędzac czas z rodziną żyłam w mroku strachu i własnych myśli.

Kiedy w tym wszystkim mój tata cięzko zachorował i zmarł mnie zrobilo się po prostu wszystko jedno.

Kładłam się do łózka i marzyłam, by się nie obudzić i znaleźć tam gdzie on.

Nigdy nie myślałam o samobójstwie,ale po cichu marzyłam, ze po prostu jakoś zniknę. Wtedy nachodziły mnie myśli- dzieci! nie mogę się poddac ,muszę wlaczyć o siebie.Niestety jest gorzej- sprzedalam w koncu firmę, ale okozało się, że źle postąpiłam.Osoba ta nie dokonala płatnosci, kredyt zapadł i teraz ja jestem odpowiedzialna za wszystkie zobowiązania spólki, bo ja byłam osobą decyzyjną -prezesem w okresie powstania zobowiązań. Dostaję wezwania na policję, do sądu, bank jest w trakcie wystawiania tytłu egzekucyjnego przeciwko mnie.Nie mam już sił by z tym walczyć. Nie wiem co robić dalej. Chodzę nadal do psychiatry,obenie ejstem na zwolnieniu lekarskim. Pracodawca zalega z moim wynagrodzeniem od kwietnia, długi urosły. W tym wszystkim: mąż, dzieci- przeze mnie mają kłopoty, a ja nie jestem w stanie nic zrobić. Siedzę w domu i staram się zajmować domem, czytam,ale lęk i strach nie dają mi spać, nie dają mi jeść. Każda wizyta listonosza okupiona jest lękiem, ze to kolejne wezwanie, że przyjedzie ktoś z firmy windykacyjnej. Rozpadam się. Pomóżcie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dopiero teraz psychiatra wyznaczył mi terapię, z racji braku pieniędzy- w państwowej przychodzi- czekałam ponad miesiąc na wizytę,ale pani psycholog odwołała, kolejny termin mam na koniec czerwca, ale na pewno pójdę,bo dalej tak nie mogę funkcjonowac, boję się wyjść na ulicę itp.

Mój psychiatra wpisal mi na skierowaniu: zaburzenia depresyjne, a ja sama nie wiem jak to nazwać,ale dzięki za podpowiedź:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wierze i żywię szczerą nadzieję, że dasz radę.

Masz tylko jedno życie, dar od natury.

Masz dzieci, które kochasz.

A ta przygoda niefortunna to jedynie wyraz ludzkiej podłości...nie możesz jej się poddać. Pamiętaj, że masz cele w życiu, cele, które wyznaczają Twoją drogę życia, które masz tylko jedno.

 

Wiem, że to niełatwe, ale naucz się tzw. "pompizmu", czyli mieć wszystko w pompie - to nie jest żart, tylko kolokwializm wynikający ze staro tybetańskiej mądrości: "Jeśli masz na cos wpływ to zrób wszystko, aby zaradzić ciężkim chwilom. Jeśli nie masz wpływu to się nie przejmuj, ponieważ i tak niczego nie zmienisz, a pogrążysz się w ciemności.".

Jeśli trzeba będzie i wystarczy Ci sił to idź do mediów z ta sprawa, ludzie się za Tobą wstawią.

Wiem, że nie ufasz teraz ludziom, ale nawet Ci prości mogą pomóc, kiedy odpowiednio skonstruowane słowa zostaną przesłane przez media do ich umysłu.

 

Nie załamuj się i żyj.

Wierzę, że jeszcze potrafisz...jak my wszyscy,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×