Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Od razu powiem, że nie mam planu na realizację. ..

Chciałam się tylko podzielić myślami....

Ostatnio straciłam wszystko. W tej chwili mieszkam u kogoś kątem. Myślałam, że mam dom, rodzinę. Ale, kiedy siniaków na twarzy nie dało się zamaskować....uciekłam....straciłam dom, rodzinę, wszystko, co kochałam....nawet kwiatów na działce, których posadziłam w zeszłym roku nie zdążyłam zobaczyć....a tak się z nich cieszyłam...

Nie widzę przed sobą przyszłości, nie widzę niczego.

Moja psycholog mówi, żebym starała się dla siebie, ale ja w lustrze widzę tylko ścierkę do podłogi, z którą każdy robi sobie co chce...trudno jest wtedy wykrzesać z siebie choćby iskrę tego, żeby coś zrobić. Bo dla kogo? A raczej: dla czego? Skoro można mnie kopać, szarpać, bić i robić inne rzeczy, to po co? 

To wszystko bardzo boli i sprawia, że chcę jedynie przeżyć kolejny dzień.

To nie jest też tak, że miłość do drugiego człowieka ulatuje ot tak nawet, gdy się od Niego ucieka. Mimo tych wszystkich tragicznych chwil były też i dobre i to przez nie się tak cierpi. Bo ja je pamiętam. Pamiętam tego, który się mną opiekował, był ze mną, a później....wciąż sobie zadaję pytanie...co się stało? Dlaczego? Co zrobiłam źle? Przecież tak bardzo się starałam....

Nie mam w tej chwili już nic...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To straszne, bardzo współczuję…przemocy psychicznej bym się po nim spodziewała ale myślałam, że nie przekroczy tej granicy…dobrze, że odeszłaś, to bardzo ale to bardzo odważna decyzja…nie jesteś słaba, jesteś bardzo silna i chociaż teraz to wszystko wygląda jak koniec i jest cholernie ciężko, to Twoje życie dopiero będzie mogło się zacząć, daj sobie ten czas…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W życiu nie zawsze jest, tak jak chcemy. Też miałem myśli samobójcze.  Tu pewnie większość miała. Trzeba nad tym pracować, żeby się nie pogrążąć. Teraz gdy jest mi źle, boję się różnych rzeczy, ale zycia nie mogę odbierać sobie - nie mogę. 

Edytowane przez kamysto

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, nieprzenikniona napisał(a):

To straszne, bardzo współczuję…przemocy psychicznej bym się po nim spodziewała ale myślałam, że nie przekroczy tej granicy…dobrze, że odeszłaś, to bardzo ale to bardzo odważna decyzja…nie jesteś słaba, jesteś bardzo silna i chociaż teraz to wszystko wygląda jak koniec i jest cholernie ciężko, to Twoje życie dopiero będzie mogło się zacząć, daj sobie ten czas…

Fizycznej, psychicznej, ekonomicznej i tej najbardziej dla mnie bolesnej też...kiedy zapytali mnie o to w ośrodku cofnęłam się od nich, ale mądra pani psycholog powiedziała, że pytają o to nie, żeby mnie upokorzyć tylko, żeby uzyskać obraz tego człowieka....nie zmienia to faktu, że to cholernie boli....a mówienie....no cóż...to dopiero ból

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 19.07.2025 o 10:08, Lilith napisał(a):

Od razu powiem, że nie mam planu na realizację. ..

Chciałam się tylko podzielić myślami....

Ostatnio straciłam wszystko. W tej chwili mieszkam u kogoś kątem. Myślałam, że mam dom, rodzinę. Ale, kiedy siniaków na twarzy nie dało się zamaskować....uciekłam....straciłam dom, rodzinę, wszystko, co kochałam....nawet kwiatów na działce, których posadziłam w zeszłym roku nie zdążyłam zobaczyć....a tak się z nich cieszyłam...

Nie widzę przed sobą przyszłości, nie widzę niczego.

Moja psycholog mówi, żebym starała się dla siebie, ale ja w lustrze widzę tylko ścierkę do podłogi, z którą każdy robi sobie co chce...trudno jest wtedy wykrzesać z siebie choćby iskrę tego, żeby coś zrobić. Bo dla kogo? A raczej: dla czego? Skoro można mnie kopać, szarpać, bić i robić inne rzeczy, to po co? 

To wszystko bardzo boli i sprawia, że chcę jedynie przeżyć kolejny dzień.

To nie jest też tak, że miłość do drugiego człowieka ulatuje ot tak nawet, gdy się od Niego ucieka. Mimo tych wszystkich tragicznych chwil były też i dobre i to przez nie się tak cierpi. Bo ja je pamiętam. Pamiętam tego, który się mną opiekował, był ze mną, a później....wciąż sobie zadaję pytanie...co się stało? Dlaczego? Co zrobiłam źle? Przecież tak bardzo się starałam....

Nie mam w tej chwili już nic...

Lilith wiem jak to boli. Ja teraz przechodzę przez piekło. Walczę o siebie, o dzieci. Sprawy w sądzie itp. Ja w związku z przemocą psychiczną, ekonomiczną, itp żyłam przeszło 20 lat. I wiesz co? Zauważyłam to dopiero niedawno gdy spojrzałam inaczej, z innej strony. Nie raz miałam myśli s, jeszcze czasami gdzieś tam mi przechodzą przez głowę gdy naprawdę jest mega źle. Wczoraj ryczałam pół dnia z bezsilności. Przykro mi że cię to spotkało. Jeśli będziesz potrzebowała pogadać to pisz na priv. Chociaż mało kiedy na forum ostatnio zaglądam to i tak odpisze. Trzymaj się. Jeszcze będzie dobrze

17 godzin temu, Lilith napisał(a):

Fizycznej, psychicznej, ekonomicznej i tej najbardziej dla mnie bolesnej też...kiedy zapytali mnie o to w ośrodku cofnęłam się od nich, ale mądra pani psycholog powiedziała, że pytają o to nie, żeby mnie upokorzyć tylko, żeby uzyskać obraz tego człowieka....nie zmienia to faktu, że to cholernie boli....a mówienie....no cóż...to dopiero ból

Przechodziłam przez to niedawno na komisariacie policji gdzie trzymano mnie od 9:25 do 14:20 czy jakoś tak. A i tak nie wiadomo czy nie będę musiała jeszcze raz przechodzić przez to piekło i mówić u prokuratora albo w sądzie. Mówienie o tym, wspomnienia to wszystko tak boli. A jeszcze bardziej boli to że inni mówili "odejdź, on jest zły", a my co? Nie, bo przecież ja go kocham, ja coś czuję do niego. Wiesz co mi dochodzeniowiec napisał w papierach do prokuratury? "Współuzależniona od przemocy"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Szczebiotka napisał(a):

Wiesz co mi dochodzeniowiec napisał w papierach do prokuratury? "Współuzależniona od przemocy"

To jest dopiero krzywdzące. 

Jak można odejść ot tak i zostawić kawał życia? Na to bardzo długo trzeba się zbierać. W tym wszystkim jest taki punkt, granica, dopiero po przekroczeniu której jesteśmy w stanie odejść...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×