Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Monster6, Łatwo gadać i filozofować,trudniej ze spełnieniem takich planów ;)

jak komuś sie nie chce samemu zrobić tego na serio to można wylecieć do indonezji,tam kupić 8kg geroiny z czym nie powinno być najmniejszego problemu,umieścić ją w bagażu rejestrowanym lub przywiązać sobie pakunki do ciała i próbować z nią wrócić do kraju.bagaż rejestrowany jest prześwietlany zaraz po nadaniu i pieski niuchacze obwąchują każdą walizkę jak i na kontroli bezpieczeństwa masz przymusowy masaż i jak masażysta z pistoletem coś wyczuje to zaraz kajdanki,areszt,sąd i cela śmierci.rozstrzelanie jest pewne i bezapelacyjne,pewne jak śmierć chorego na zaawansowanego glajeka wielopostaciowego z metastazami gdzie popadnie.skazany przed śmiercią ma zajebisty wybór czy chce umrzeć na klęczkach,na stojąco czy na krześle.najlepsze jest to iż kiedy pluton egzekucyjny odda salwe z karabinów do skazańca a ten jeszcze nie umarł podchodzi dowódca z kałachem i wali mu w skroń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja trzy razy prubowałem odebrać sobie życie i za każdym razem trudem się lekami miałem ich dużo, zawsze byłem w głębokiej depresji i miałem myśli samobójcze, ale przychodził taki dzień, taki moment że miałem wszystkiego dosyć i wtedy nie zastanawiałem się za dużo, brałem leki i popijając wódką kładłem się na tapczan i zasypiałem. No ale jak widać Bóg nie chciał mnie po tamtej stronie bo zawsze mnie jakoś odratowali, bieg wydarzeń tak się zawsze ułożył, że rodzina zdążyła wezwać pogotowie. Raz mnie płukli, a dwa razy przeczekiwali podając jakieś kroplówki, może dlatego że wiedzieli co zażyłem, tego nie wiem do dzisiaj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cozicozicozi,

Za każdym razem namawiał mnie psychiatra, tłumaczył co jest grane i pytał o zgodę. Zawsze się zgadzałem bo nie radziłem sobie sam ze sobą, byłem na dnie. Poza tym jeszcze dwa razy byłem w szpitalu bez skierowania tak na szybko z wizyty , bo już było źle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam już opracowanych kilka scenariuszy, jak się skutecznie utopić, ale póki co nie miałam odwagi, aby wcielić je w życie. Ten strach, że mnie odratują trzymam mnie mocno. Zresztą, nie wiem czy ostatecznie miałabym tyle odwagi. Musiałabym to zrobić, kiedy jestem w największej rozpaczy i mam porządnie od*ebane. Nie zdecydowałabym się na powieszenie, ta metoda wydaję mi się najbrutalniejsza. Tak samo pocięcie żył, co zakrapia o ironie, bo miałam/mam ? problemy z samookaleczeniami i wydawałoby się to prawdopodobne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam już opracowanych kilka scenariuszy, jak się skutecznie utopić, ale póki co nie miałam odwagi, aby wcielić je w życie. Ten strach, że mnie odratują trzymam mnie mocno. Zresztą, nie wiem czy ostatecznie miałabym tyle odwagi. Musiałabym to zrobić, kiedy jestem w największej rozpaczy i mam porządnie od*ebane. Nie zdecydowałabym się na powieszenie, ta metoda wydaję mi się najbrutalniejsza. Tak samo pocięcie żył, co zakrapia o ironie, bo miałam/mam ? problemy z samookaleczeniami i wydawałoby się to prawdopodobne.

z kajdankami przykutego do łańcucha pod wodą by cie nie odratowali nawet gdyby ktoś zauważył że wszedłeś do morza z kajdankami by sie najwyżej zdziwił i przetarł oczy w międzyczasie byś sie utopił.kulka w łeb to żałosna śmierć bo zaraz by była wyżerka dla transplantologów pozatym umiera sie cicho nie wydając żadnego dzwięku i zanim sie zastygnie w bezruchu są jakieś komiczne konwulsje czy wierzganie lub całe ciało sztywnieje w pozycji ginekologicznej jak po spaleniu.lepiej by strzelić sobie w serce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, chciałabym się zorientować czy zmagacie się z podobnymi problemami i proszę o jakąkolwiek odpowiedź z Waszej strony.

Otóż mam zdiagnozowaną nerwicę lekową. Bywają lepsze i gorsze okresy. Jednak od listopada mam bardzo uporczywy objaw, który po prostu przyprawia mnie o najgorsze myśli.

Konkretnie chodzi mi o męty w oku, w prawym oku, tzn. pojawiają się zawsze w polu widzenia prawego oka. Są przeróżne, jasne, ciemne, pojedyńcze, niekiedy jest ich wiele. Są zawsze - niezależnie czy leże, czy wstaje, czy się budzę (wtedy też są) czy stoję, czy siedzę. Do tego dochodzą: śnieg optyczny, trzęsienie obrazu, migotanie obrazu, jak przewracam szybko oczami, to jakby obraz mi zostawał. Miałam badania dna oka, wszystko ok, usg dopplerowskie - też wszystko w porządku, kardiologicznie niby też ok, choć odczuwam jakby kołotania serce i puls też mam w okolicach 100, dręczą mnie także napady tachykardii, wtedy puls sięga 150. Do tego bóle głowy.. Krtg kręgosłupa szyjnego wskazało na lordozę szyjną, dyskopatie wielopoziomową. Ja oczywiście jestem pewna i starsznie się obawiam, że mam guza mózgu i to on uciska mi na nerw wzrokowy. Tomograf głowy mam dopiero za 2 tyg. Strasznie sie boję. Ostatnio miałam sporo stresu. Jedna te męty przyprawiają mnie o najgorsze myśli... Nie wiem, czy możliwie, że nerwica aż do tego stopnia doprowadziła i zdominowała moje zdrowie... Proszę o Wasze doświadczenia z widzeniem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj. Też mam męty. Do tego lekka nadwrażliwość na światło, iskierki w polu widzenia patrząc na jasne powierzchnie itp. Mam też lekkie szumy uszne. Też przeszdłem szereg badań w tym rezonans mózgu. Jeśli chodzi o same męty to się zeyczajnie do nich przyzwycziasz w końcu. Męty to po prostu degeneracja ciała szklistego w oku. Wielu ludzi je widzi. Jeśli byłaś przebadana okulistycznie i wszystko ok to męty nie stanowią zagrożenia. Warto się wybrać do okulisty co kilka miesięcy do kontroli i tyle. Kup sobie VITROFT, taki syplement diety, który ma niby coś pomagać na te męty ale nie ma reguły, mnie nie pomógł ale spróbować możesz. Zrób tę tomografię oczywiście dla pewności ale satraj się tak nie martwić, bo szanse, że masz jakiegoś guza mózgu są raczej znikome.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

INTEL 1 przeczytałem to co napisałeś ..i jesli ty twierdzisz ze wiara w Boga to choroba psychiczna to nie wiem co myślec ( taki wniosek mi sie wyłania po przeczytaniu twojego postu ) To ze człowiek jest duchowo szczęśliwy to mało ?

 

Napisałeś w cierpieniu nie ma nic Boskiego .Jest tylko upodlenie.Napisales ze takie filmy to manipulacja .Ok polecam ci zobaczyc wyznania Polaka jak on przeszedł drogę do wyzwolenia .

 

 

http://innemedium.pl/sites/default/files/imagecache/Oryginalny/images/071931612710081314_0.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tydzień temu przydarzyło mi się coś......niebezpiecznego i........ zaskakującego.

Jechałam samochodem do innego miasta (150km) załatwić jakieś tam sprawy. Kierowcą jestem od dawna, jeżdżę dużo i dobrze. Tego dnia czułam się nieźle (czyli bez większego doła i żadnych myśli samobójczych). Jadąc co jakiś czas wyprzedzałam różne powolne pojazdy np. TIRy. Przy jednym z takich manewrów popełniłam błąd i okazał się on bardzo niebezpieczny. Wyprzedzałam dwa TIRy, z naprzeciwka jechał trzeci.... w pewnym momencie poczułam, że chyba nie zdążę.... pomyślałam, że to może być koniec.... a jeśli zechcę, będzie to koniec na pewno. Nie przeraziło mnie to, nie zdenerwowało..... TIR z naprzeciwka trąbił a ja depnęłam na gaz i w ostatniej chwili (z lekkim zawahaniem) uskoczyłam w bok......

Możecie nie wierzyć, ale nie poczułam nic w rodzaju "spocone ręce, przyspieszony oddech, walenie serca" (tak jak bywało wcześniej) a zaczęłam się śmiać, nie, nie histerycznie, tak zwyczajnie.... odczuwałam dziwną przyjemność z tego, że właśnie miałam okazję wybrać: życie czy śmierć.

To było dziwne a ponieważ nadal o tym myślę, napisałam....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy jak pacjent przyzna się, do myśli s a psychiatra zechce go umieścić w wariatkowie, to czy wystarczy, że pacjent powie, że nic takiego nie mówił i jest wolny, czy jak?

 

A jak jest, gdy pacjent nie przyzna się do myśli s, ale psychiatra będzie złośliwy i powie, że się przyznał, to jak pacjent może wtedy udowodnić, że to nieprawda, by nie zostać wtrąconym do psychiatryka?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stracona100, czuję się często podobnie tzn. myśl o śmierci mnie w ogóle nie przeraża jak kiedyś. Wręcz niechęć do myśli samobójczych zaczyna się przeradzać w swego rodzaju ciekawość.

 

allabouteder, nie tak prędko. Nikt Cię od razu nigdzie nie zamknie. Ja się przyznałem bez niczego do myśli samobójczych i nikt mnie nie zamykał nigdzie. Poza tym dostać się na oddział to też dziś nie tak łatwo, zazwyczaj trzeba czekać, no chyba, że po próbie samobójczej to raczej od razu. Także nie bój się i mów prawdę lekarzowi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od dłuższego czasu mam problem z myślami s, ale to nie jest że cały czas, tylko wtedy kiedy mam zasypiać, przez cały dzień nic mi do głowy nie przyjdzie, a gdy idę spać pojawiają się myśli o celowości mojego istnienia, a równocześnie myśli samobójcze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

myślę, że kiedyś w przyszłości samo życie mnie zmusi do tego. póki jestem młody to jakoś sobie radzę, a w przyszłości?

co będzie tak za 40 lat przykładowo? społeczeństwo się starzeje, wiek emerytalny wywinduje w górę, kto tych ludzi będzie leczył, utrzymywał? już dzisiaj szpitale wyglądają jak hurtownie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje zycie to pomyłka. Studia skończone z wynikiem bdb po to aby teraz nie móc znaleźć pracy. Brak dziewczyny - w sumie nic dziwnego, bo co mogę takiej zapewnić skoro jestem zerem. Perspektywy nie wyglądają ciekawe. Zdechnę sam, smutny i do końca będę nikim. Na nic kurwa nie mam wpływu. Nic mi się nie udaje. Po co to ciągnąć? Po co oszukiwać samego siebie, że może będize lepiej? Po co próbować ciągle od nowa po to żeby się znowu rozczarować? Przecież jak obiektywnie na to spojrzę to poza tym, że mam wyzsze wykształcenie (które i tak chuja znaczy w tym pokurwionym, skorumpowanym kraju) to jestem totalnym nieudacznikiem życiowym. Znajomych nie ma jak trzeba wyciągnąć rękę z pomocą. Zresztą chuj z nimi. Chuj z tym życiem. Nie ma co ciągnąć tej farsy szumnie zwanej życiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cozicozicozi
koprzystales z psychoterapii? jesli nie to w Twoim przypadku byłaby ona pomocna bardzo. Tam mozesz wygrac życie na nowo. Prosze nie załamuj sie, wiem że jest Ci bardzo ciezko, ale pamietaj- nie jestes zerem.! Jestes inteligentnym człowiekiem, tylko, ze z problemami. A problemy trzeba rozwiazac. Tego nauczysz sie na psychoterapii. Tam podniesiesz własne poczucie wartosci i znajdziesz dziewczyne. Tylko najpierw musisz zaczac od naprawy siebie, a uwierz że jest to mozliwe i nie jest to łatwa droga, ale jak najbardziej mozliwa.

 

Walcz o siebie!

 

ps. tez miewałam stany podobne do Twoich i skads one wynikaja. Kiedy nauczymy sie z tym radzic , wtedy zycie staje sie normalne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze co do znajomych, to oni zyja własnym życiem. Nie maja problemów psychologicvznych, to tez oczywiste że tego nie zrozumieja. I nie mozna ich za to winic. To od nas zalezy czy naprawimy swoje zycie czy dalej bedziemy tkwic w błednym kole.

 

Za nas nikt życia nie przezyje. To my sami musimy sie o nie zatroszczyc .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, tylko, że jak próbujesz sobie poukładać życie i ciągle ci nie wychodzi to w końcu mówisz "dość" i na to psychoterapia nie pomoże. Bo skąd brać siłę jak życie najpierw daje ci nadzieję żeby zaraz skopać cię po dupie i uświadomić jakim śmieciem jesteś na tym świecie? I tak w kółko. Oprócz studiów nic mi się życiu nie udało. Choćbym nie wiem czego próbował, zawsze wszystko musi się potoczyć tak żeby mi w końcu nie udało. No i dobija mnie to, że nie mam dziewczyny - inaczej by to wyglądało gdybym miał dla kogo żyć, gdybym wiedział, że mam w kimś bezgraniczne oparcie. Ale jak już wspomniałem, nikt nie chce być pewnie z takim nieudacznikiem. Trudno. W każdym razie nie zabiję się dlatego, że żal mi mojej mamy, która by chyba tego nie przeżyła. Inaczej już bym dawno nie żył.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, tylko, że jak próbujesz sobie poukładać życie i ciągle ci nie wychodzi to w końcu mówisz "dość" i na to psychoterapia nie pomoże. Bo skąd brać siłę jak życie najpierw daje ci nadzieję żeby zaraz skopać cię po dupie i uświadomić jakim śmieciem jesteś na tym świecie? I tak w kółko.

A próbowałes kiedykolwiek psychoterapii? Najpierw daje nam nadzieje, a poźniej ją odbiera, dlatego, że człowiek ma niezałatwione sprawy z przeszłosci/dzieciństwa.

 

Oprócz studiów nic mi się życiu nie udało. Choćbym nie wiem czego próbował, zawsze wszystko musi się potoczyć tak żeby mi w końcu nie udało.
Musi wiec byc tego przyczyna, że cos Ci "wiecznie" nie wychodzi. Problem w tym, ze nie radzisz sobie z problemami. Terapia tego uczy.
No i dobija mnie to, że nie mam dziewczyny - inaczej by to wyglądało gdybym miał dla kogo żyć, gdybym wiedział, że mam w kimś bezgraniczne oparcie.
Dziewczyna czy ktokolwiek nie sprawi, że poczujesz sie lepiej. Być może tylko na chwile. Najpierw musisz "poukładać" samego siebie, swoje życie. Nikt go za Ciebie nie przezyje.
W każdym razie nie zabiję się dlatego, że żal mi mojej mamy, która by chyba tego nie przeżyła. Inaczej już bym dawno nie żył.

 

Ja Cie rozumiem. Pamietaj jednak, że mama nie powinna byc najwazniejsza osoba w Twoim zyciu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×