Skocz do zawartości
Nerwica.com

ESCITALOPRAM(Aciprex, ApoExcitaxin ORO, Betesda, Depralin, Depralin ODT, Elicea, Elicea Q-Tab, Escipram, Escitalopram Actavis/ Aurovitas/ Bluefish/ Genoptim, Escitil, Lexapro, Mozarin, Mozarin Swift, Nexpram, Oroes, Pralex, Pramatis, Symescital)


Martka

Czy escitalopram pomógł Ci w Twoich zaburzeniach?  

413 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy escitalopram pomógł Ci w Twoich zaburzeniach?

    • Tak
      251
    • Nie
      122
    • Zaszkodził
      59


Rekomendowane odpowiedzi

Lyknałem dziś w południe sedam 1,5mg, i czuje się spokojniejszy

Moj plan wyjscia z depresji został zniszczony przez załamanie nerwowe, co przewidywalny termin wyjscia z depresji przesuwa w bliżej nie okreslonym termine. Prognozowany termin wyjscia z depresji oszacowałem na podstawie poprzedniego epizodu depresyjnego który trwał u mnie 6 miesięcy. Więć tym razem depresja miała trwać marzec-sierpień, a więć od powrotu do życia dzieliło mnie nieco ponad 2 miesiące. Teraz ten czas należy przesunąć o 6 miesięcy od teraz czyli koniec roku(w wersji optymistycznej, bo pesymistyczna może być taka że będzie to trwać dłużęj ze względu na zalamanie nerwowe w trakcie epizodu, a także to że jest to drugi epizod w krótkim terminie)

Mam już dosyć życia jak dziad, mam plany chce być szczęśliwy.

Może ktoś pomyśleć że jestem głupi, ale mam zamiar teraz zrobić co się da żeby wykonano u mnie ECT Terapia elektrowstrząsowa.

Serce mam w pełni zdrowe. Pieniądze też mam. Zgon występuje 1 na 50 000 przypadków, więc ryzyko nie jest jakieś ogromne.

Słyszałem o zaburzeniach pamięci, ale mam to w dupie. Jak trzeba będzie to pojade na drugi koniec polski i zapłace ile trzeba będzie.

Mam w dupie takie życie jak emeryt. Mój hipokamp pewnie jest konkretnie podziurawiony, a im bardziej zniszczony hipokamp tym łatwiej o kolejne załamanie nerwowe. Błędne kolo mam zamiar zakończyć, bo już nie mam siły czekać niewiadomo ile.

Jest tu na forum może ktoś o miał ECT albo słyszał o osobach które taki zabieg miały wykonany ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Serio idzie sobie wyliczyć kiedy wyjdzie się z depresji ?

 

PS: ja myślę, że Ty to sobie wkręcasz, nie odbieraj tego jako atak, bo nie to mam na celu, niemniej jednak nie przesadzaj. Minie trochę czasu wszystko wróci. Chcesz być szczęśliwy ? To chyba musisz też mieć nadzieje i cierpliwość, a nie wkręcać sobie, że przez to, że brałes 2 tygodnie czy trzy Escitil, to wszystko się zje.. :)

 

PS2: Nie strasz ludzi, i nie odbieraj im nadziei, bo dla niektórych prochy to ostatnia deska rachunku przed powolnym konaniem w objęciach swojego umysłu.

 

-- 19 cze 2015, 19:46 --

 

I żeby nie było, że piszę sobie to tak dla zasady. Brałem 6 miesięcy równe Escitil w dawkach 5,10, i długo 20mg do 25mg, i takich objawów o których piszesz nie miałem. Jedynie po paroksetynie ale jak zmieniłem na Escitil to problemy zniknęły. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Don Kamillo, wypowiedzi 1986 są dobrym przykładem na to, jak choroba może wpływać na sposób myślenia i treść myśli. Tak bardzo jest przekonany o ich słuszności, że jest gotów dać się pokopać prądem. 1986, nie widzisz jak się nakręcasz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz rację, i wydaje mi się, że to przez te nakręcanie wychodzi większość jego problemów, nadmierna rozkmina powoduje lęki, i tak się kręci karuzela.

 

Nie ma nic za darmo, trzeba pocierpieć, i wierzyć do końca że wszystko się ułoży. Często mówie przy tym " życie" ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ty może idź najpierw do lekarza zamiast panikować i wpadać w histerię? :/

 

No pewnie że pójdę,

A co on teraz zrobi ? Powie że to nie od tabletek, powie żeby czekać aż samo przejdzie, albo przepisze agonistów dopaminy.

Wkręciłeś sobie już tak bardzo tą impotencję, że az dech zapiera. Na pewno PSSD nie masz, nie robi sie to po 3 tygodniach brania jakiegokolwiek leku, po prostu wierzysz w to niesamowicie, that's all. Ja po wenlafaksynie miałem zero libido do 6 tyg, po odstawieniu ale potem się odblokowało. A brałem ten szit tylko 3 tygodnie. Mam nadzieję, ze Cie to uspokoi, jeśli nie to znaczy, że wszedłeś w faze nerwicy na maxa, jeśli tak tzn ze chcesz byc chory bo tak jest ci wygodnie. Teraz się wkurzysz na mnie, tak będzie, za to ja Ci powiem, że tym bardziej masz nerwicę bo zaprzeczasz i myslisz życzeniowo. No a przede wszystkim wkurzyłeś się. That's all man. By the way- uwierz w siebie nie w lekarzy. Oni sami powinni się leczyć. Konowalstwo to tez choroba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1986,

 

pisałem już , NIE STRASZ LUDZI , ja zaczynałem od 5 mg przez tydzień potem 10 i 20 mg przez rok czasu , teraz znowu zejdę na 10 mg . Nie mam żadnych problemów po 1,5 roku brania , zajebiście mnie ten lek ustabilizował , sprawność seksualna 100 % , może Ty porządnej kobity potrzebujesz a zwalasz wszystko na leki :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To już 13 rok na tym leku :D

Zaczynałem od 10mg Citalopramu, potem 20mg.

Następnie 10mg Escitalopramu, a aktualnie 20mg.

Tolerancja rośnie :P

 

Jak tak dalej pójdzie to za 20 lat jeśli dożyję będę łykać 40mg ESCI

co daje w przeliczeniu na Citalopram (x4) 160mg! :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam was, ale teraz naprawde nie chce żyć, wychodziłem ze depresji wszytko powoli zaczynało się układać a teraz to załamanie nerwowe ze strachu przed pssd cofnęło mnie na sam począek. Nies spałem 4 noce nawet po zwiększeniu dawki doxepinu do az 75 mg.

Gdzie wczesniej brałem 10-20 mg. Wykończyło mnie to nerwowo, zacząłem się bać i płakać, starszanie mnie smutno, znów zaczałem się bać kontaktów z ludźmi, Dłużej tego nie wytrzymam.

Gdybym miał Benzo i zastosował go odrazu po przy tej panice , to może było by ok i jakoś bym to prztrwał. a teraz ...... to moj koniec

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To już 13 rok na tym leku :D

Zaczynałem od 10mg Citalopramu, potem 20mg.

Następnie 10mg Escitalopramu, a aktualnie 20mg.

Tolerancja rośnie :P

 

Jak tak dalej pójdzie to za 20 lat jeśli dożyję będę łykać 40mg ESCI

co daje w przeliczeniu na Citalopram (x4) 160mg! :D

 

 

 

byle było skuteczne !!! ja mogę łykać nawet tonę :)

 

1986,

 

mimo że czasem głupio pier...lisz to jesteśmy wszyscy z Tobą , tak samo zmagamy się z chorobą i też takie rzeczy przechodziliśmy , jeśli masz duży dół to idź po jakieś mocne benzo - i nie myśl o głupotach naprawdę - bo nie warto - nie ma sytuacji bez wyjścia - głowa do góry!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To już 13 rok na tym leku :D

Zaczynałem od 10mg Citalopramu, potem 20mg.

Następnie 10mg Escitalopramu, a aktualnie 20mg.

Tolerancja rośnie :P

 

Jak tak dalej pójdzie to za 20 lat jeśli dożyję będę łykać 40mg ESCI

co daje w przeliczeniu na Citalopram (x4) 160mg! :D

 

 

 

byle było skuteczne !!! ja mogę łykać nawet tonę :)

 

1986,

 

mimo że czasem głupio pier...lisz to jesteśmy wszyscy z Tobą , tak samo zmagamy się z chorobą i też takie rzeczy przechodziliśmy , jeśli masz duży dół to idź po jakieś mocne benzo - i nie myśl o głupotach naprawdę - bo nie warto - nie ma sytuacji bez wyjścia - głowa do góry!!!

 

mam benzo, tyle że te benzo należało wziąść odrazu po wysąpieniu mega paniki i nerwicy, a nie jak juz mnie pokopało prądem z nerwów, czyli po 4 dniach. Gdybym miał benzo pod ręką i odrazu zażył to może bym się wyratował, a tak to tragedia. Benzo działa i się uspokoiłem, ale depresja jest się zwiększyła tak że boję się ludzi

 

Dzowniłem odnośnie elektrowstrzasów do szpitala w lublinie, powiedzieli że robią ale w bardzo żadkich przypadkach. Tak więc elektrowstrzosy raczej mi nie zrobią. Boże moj boże czemuś mnie opuścił

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie tematu PSSD który dość dobrze znam z autopsji.

 

Wg wczesnych analiz częstość zachorowania nie koreluje z ekspozycją (czyli łączną użytą dawką leku) i opisano przypadki wystąpienia PSSD już po czterech dniach zażywania. Jest to rzadkie, a najbardziej charakterystycznym objawem jest "genital anesthesia" czyli "znieczulenie "genitaliów. Pojawia się także zanik libido, zmniejszenie zdolności do odczuwania orgazmu (lub jego całkowity zanik). Niektórzy odczuwają stłumienie emocjonalne (ale nikt tego dogłębnie nie analizował choćby ze względu że za wiele badań odpowiadają seksuolodzy) Świadomość istnienia syndromu jest niska, m. in. z uwagi na kiepski system zgłaszania i analizy reakcji niepożądanych, braki metodologiczne w badaniach klinicznych (bardzo okazjonalnie używany "follow up" czyli analiza grupy badawczej już po odstawieniu leku, rzadkość użycia odpowiednich skal, brak oceny funkcjonowania przed, w trakcie i po, ze zwróceniem uwagi na pojedynczego pacjenta a nie w odniesieniu do populacji), praktycznie brak lekarskiej oceny stanu pacjenta po zakończeniu leczenia (pacjent który kończy leczenie farmakologiczne rzadko kiedy spotyka się ponownie z lekarzem), konflikty interesów.

 

Więcej informacji (pełna wersja jednego z nowszych badań) http://93.174.95.72/scimag/?s=10.1097%2FJCP.0000000000000300&journalid=&v=&i=&p=&redirect=1

 

Co do sprawy 1986 to trzy tygodnie to zdecydowanie za mało czasu żeby cokolwiek tu oceniać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie rozumiem w tej całej dyskusji jednej rzeczy, byłem już i w silnej depresji i w silnej nerwicy, jedno i drugie jest okropnym stanem, w takim stanie nie patrzy się na coś takiego czy lek wywołał zaburzenia libido czy nie bo to jest w takim momencie mało istotna sprawa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeśli chodzi o mnie to głównym problemem poza utrzymującymi się długotrwałymi zaburzeniami seksualnymi było stłumienie emocjonalne, stan o tyle nie przyjemny, że właśnie wtedy poważnie rozmyślałem o samobójstwie. I możesz mi wierzyć, nie miałem wcześniej lekko (silna deprsja + agorafobia + umiarkowane OCD).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaburzenia libido są ściśle powiązane z zaburzeniami poznawczymi,istnieje silna korelacja pomiędzy problemami z libido a nasileniem apatii i biernością poznawczą,pisze o tym bardzo ciekawie Vetulani w książce którą posiadam "Mózg :fascynacje,problemy,tajemnice"-polecam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim:) jestem nowa na forum, to mój pierwszy post. we wtorek mija miesiąc odkąd biorę Mozarin 10 mg i przez te już prawie 4 tygodnie nie odczułam żadnej poprawy. Przejrzałam cały ten wątek i widzę, że na forum jest dużo osób, które znają się na lekach i może ktoś z Was mógłby się odnieść do mojej sytuacji i dać jakąś radę. Moja nerwica, jak przyznał nawet psychiatra, jest niecodzienna, trochę to skomplikowane, i jeśli, to przeczytacie, to pewnie nie jedna osoba się zdziwi, co jeszcze można stworzyć sobie w głowie:

 

czuję bardzo mocny lęk przy chodzeniu , poruszaniu się, nawet takim króciutkim po mieszkaniu, między łóżkiem, a kanapą, ponieważ... boję się, że boli mnie noga. prawie rok temu złamałam ją, ale złamanie było niewielkie, noga nie spuchła, bolała dosyć mocno, ale dało się chodzić, więc lekarz pierwszego kontaktu nie uznała, że to poważniejszy uraz. dopiero jak po 2-3 miesiącach nie przestawało pobolewać ortopeda zlecił tomografię, na podstawie której uznał, że złamanie było, nieleczone samo się zrosło, ale nieprawidłowo i zalecił chodzenie o kuli przez kilka tygodni oraz dwa zabiegi fizykoterapeutyczne, ale to nic nie dało, ból, jak po urazie, wracał. dopiero w listopadzie trafiłam w ręce dobrego fizjoterapeuty, który rozpoznał, że w nodze wszystko jest 'skopane' - tkanki, powięzie, więzadła przez to, że długo nie było leczone i rozpoczęły się długie tygodnie pełnej fizykoterapii i masaży całej nogi. pod koniec lutego on i jeszcze jedna fizjoterapeutka, do której chodziłam, mówili, że w nodze wszystko jest okej, działa sprawnie i jeśli coś mnie boli, to to już nie jest nic szkodliwego i z czasem przestanie, żebym po prostu zaczęła normalnie funkcjonować i zapomniała o wyleczonym urazie.

 

ja niestety nie zapomniałam i zapomnieć nie mogę do dzisiaj. w mojej głowie powstały myśli automatyczne i od paru miesięcy każda myśl, kiedy idę, jest poświęcona temu w jakim stanie jest moja noga. przy tym powstał bardzo duży lęk, czasem na granicy paniki, który nie mija kiedy siedzę, leżę. cały czas czuję w sobie napięcie, najgorsze są poranki, budzę się codziennie kilka godzin przed budzikiem z uczuciem lęku, ucisku w klatce, duszenia. okropne jest to, że po domu nie mogę też poruszać się swobodnie, w kapciach po dywanie naprawdę mogłabym chodzić komfortowo, a nie umiem wstać bez pomyślenia o tym. nie mam żadnej kontroli nad myślami i odczuwaniem tego lęku. reaguje na każde najmniejsze ukucie bólu w nodze i kiedy chodzę i kiedy leżę, siedzę. plus ciągle jej dotykam, sprawdzam ją, kręcę i wiem, że w ten sposób te 'bóle' sobie wywołuje.

 

fizjoterapeuci mówią, że po takim pechowym złamaniu zawsze mogę mieć tę nogę mniej sprawną i coś tam w niej czuć przy większym wysiłku itd, ale nie na tyle, żeby zniszczyć sobie tym życie. bo z życia wycofałam się kompletnie, bliscy wiedzą, że mam nerwicę i akceptują, że nie wychodzę na miasto itd. pojawiam się na uczelni tyle ile muszę, kończę pisać pracę licencjacką, ale jestem też przerażona myślą co dalej, że nie poradzę sobie z egzaminami na studia magisterskie, przeprowadzką. jestem w takiej sytuacji, że na razie nie muszę szukać pracy, ale przeraża mnie myśl, że kiedy, niedługo, przyjdzie na to czas, ja nie będę w stanie, bo każdy ruch wykonuje z lękiem. codziennie płaczę, zdarzyło mi się myśleć o samobójstwie, bo tak się nie da żyć.

 

po miesiącu brania Mozarinu mam nasilone zawroty głowy, co szczególnie odczuwam przy chodzeniu i jest mi jeszcze ciężej, mam wrażenie, jakbym miała się przewrócić. to właścwie jest spory skrót całej mojej nerwicowo-nogowej historii, w takim skrócie rzecz może wydać się jeszcze dziwniejsza, bo nie tłumaczę tu kilku czynników, ale i tak się rozpisałam, a nie chcę nikogo zanudzać. więc do rzeczy:

 

moje pytanie do Was: czy z Waszego doświadczenia uważacie że escitalopram to substancja trafiona na taki rodzaj lęku? może słyszał ktoś z Was o podobnym przypadku i może podzielić się tym, jak ta osoba sobie radziła? może w ogóle macie jakieś rady jak z takim gównianym stanem sobie poradzić? w poniedziałek mam psychiatrę, jestem bardzo ciekawa, co mi powie, zwiększy dawkę, zmieni lek, wprowadzi coś nowego...

dzięki za każdą odpowiedź, piszę tutaj, bo widzę, że to miejsce, gdzie dużo osób dostało wsparcie, a ja, chociaż mam wsparcie od rodziny i przyjaciół, chyba potrzebuje porozmawiać też z kimś kto przechodzi 'podobne' piekło

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KoalaLala,

 

U mnie też lęki są, były. natrętne myśli, co jak u Ciebie, tylko że mój mózg to od 1,5 roku fabryka idiotyzmów. W pierwszej najgorszej fazie brałem paroksetyne. Wytłumiła połowicznie natrętne myśli. Potem własnie brałem Escitil, nie jestem psychiatrą, ani jakimś wieszczem, ale brałem tyle ile trzeba (6 miesięcy) i to było pół roku hipotermii. bez żadnych pozytywów. Na Twoim miejscu pomęczyłbym się jeszcze z miesiąc (wiem łatwo się mówi - ciężej przetrwać - wiem po sobie) a potem jeśli nie będzie poprawy pójść do swojego specjalisty i skonsultować dalsze leczenie, bo co za dużo to nie zdrowo. Myślę, że paroksetyna na natrętne myśli i depresja była lepszym lekiem niż Escitilopram. Teraz mam fluoksetyne, czuje się lepiej ale mimo wszystko za wcześnie by się na ten temat wypowiadać.

 

Zdrówka ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lu_80 ja najbardziej spodziewam się zwiększonej dawki, pewnie do 15 mg, tak powiedział psychiatra na pierwszej wizycie, że najwyżej zwiększymy dawkę, ale to było raczej pod nosem na sam koniec pierwszej wizyty, z której wychodziłam pełna nadziei. trochę mam jeszcze tej nadziei, że może za kilka dni lek zaskoczy, bo z tego co tu czytałam ludziom zaczynało się poprawiać i po miesiącu

 

to jest w ogóle moja pierwsza styczność z antydepresantami, rok temu w życiu bym nie pomyślała, że w coś takiego się wpakuje, chociaż skłonność do chandry, odczuwania wszystkiego 'mocniej', przejmowania się i analizowania sytuacji miałam zawsze. a z tego co czytałam (sorry jeśli się pomyliłam), Ty walczysz już dłużej?

 

-- 20 cze 2015, 16:32 --

 

Czy może mi ktoś powiedzieć jak kierować odpowiedź do konkretnej osoby? :D tak żeby imię było wyróżnione, bo widzę, że w pierwszej odpowiedzi mi się to nie udało

 

Don Kamillo dzięki za radę o paroksetynie, skoro działa na natrętne myśli (ja nie mogę się uwolnić od myślenia o tym wszystkim, to takie samonapędzające się błędne koło, nie wiem już jak sie myśli o niebieskich migdałach) zapytam lekarza co o tym sądzi. hipotermia to chyba niecodzienny skutek uboczny?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To miała być "hipotermia" w cudzysłowiu, chodzi mi o totalne zobojętnienie na wszystko co mnie otacza, i zero progresu w leczeniu. Tak się czułem przez ostatnie pół roku. Fachowo to chyba nazywa się anhedonia.

 

Rozmawiałem z psychiatrą własnie podobnych do Twoich objawach bo mam takie same (natręctwa myślowe które doprowadziły mnie do depresji) i powiedział mi, że do wyboru paroksetyna (miałem) fluoksetyna (mam) i sertalnina. Esci to chyba bardziej na depresje niż zaburzenia obsesyjno - kompulsyjne.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To miała być "hipotermia" w cudzysłowiu, chodzi mi o totalne zobojętnienie na wszystko co mnie otacza, i zero progresu w leczeniu. Tak się czułem przez ostatnie pół roku. Fachowo to chyba nazywa się anhedonia.

 

Rozmawiałem z psychiatrą własnie podobnych do Twoich objawach bo mam takie same (natręctwa myślowe które doprowadziły mnie do depresji) i powiedział mi, że do wyboru paroksetyna (miałem) fluoksetyna (mam) i sertalnina. Esci to chyba bardziej na depresje niż zaburzenia obsesyjno - kompulsyjne.

 

wiem, że łatwo tak sobie gadać, ale ja bym chciała się na to wszystko zobojętnić, poczuć taki 'tumiwisizm'. w sumie przez pierwsze dni na esci coś takiego czułam, może to było uspokojenie wynikające z nadziei, że za jakiś czas lek pomoże. bo teraz wszystkim przejmuje sie aż do bólu, szczególnie przyszłością.

ale Twoje natręctwa nie miały związku z hipochondrią? psychiatra mi powiedział i tak też czytałam w wielu wypowiedziach, że esci działa na lęki, a moje myśli automatyczne wynikają z lęku, a lęk z myśli i tak w kółko. to już mi tłumaczyła psycholog ja na początku tego koszmaru zaczęłam do niej chodzić, ale te kilka spotkań tylko mnie doniszczyło, baba chyba myślała, że sobie to wymyślam, rozmowy o wczesniejszych, zupełnie niezwiązanych z urazem przejściach to było jak wyrywanie zębów na żywca i grzebanie w starych ranach, kiedy ja wiedziałam skąd się wzięła moja obsesja na punkcie nogi, a ona jakoś tego nie uznawała. w skrócie: bardzo mi zależało na jej powrocie do zdrowia, żeby móc wrócić do aktywności, sportu i podjąć się pracy, w której większość czasu byłabym na nogach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×