Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD Choroba Afektywna Dwubiegunowa


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Ja do przedszkola nie chodziłam. Miałam siostre o dwa lata młodszą. Tato z mamą zajmowali się nami na zmianę bo mama nie była na urlopie wychowawczym. Poszłam z buta do zerówki. A zerówka była w szkole podstawowej. Siedzieliśmy w ławkach, nie było pięknej sali zabaw jak teraz w przedszkolu. To była zwyczajna klasa. Stoliki, krzesła, tablica.

Miałam dwie panie.Jedna była surowa , druga łagodna. Tej surowej bałam się.

W ogóle to była zerówka experymentalna. Liczyliśmy i pisaliśmy na czas. Pamiętam jak miałam kłopoty z tym, jaki zeszyt wyciągnąć w kratkę czy w linię, podglądałam co wyciągała koleżanka, która siedziała obok mnie.

Po zerwówce chodziłam do klasy Ia o podwyższonych wymaganiach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napisze coś więcej jak będe miał więcej czasu i zejdzie ze mnie agresja.Dzisiejszy dzień (do 20:00) pod znakiem hipomanii zakończony został kilkoma wydarzeniami,które mnie podku.rwiły do czerwoności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taa poprawa w ch.uj - wkońcu odczuwam i chętnie bym kogoś teraz zmasakrował.Nie przypadkowego gościa ale konkretne osoby,które wg mnie (i nie tylko) za to co zrobiły zasługują na kule w łeb.

 

Nie chce nic pisać w tym stanie więc dajcie spokój.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaka cisza zapanowała :?Wszyscy wyzdrowieli ;) ?

Jakie macie plany na weekend?

Bo ja zamierzam dla odmiany sie dobrze bawić.Narkoza w postaci kilkakrotnie wiekszej dawki benzo + alkohol.Może być interesująco.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak specjal ale to taka egzystencja na granicy szalenstwa.W pracy istna psychoza i nie ogarniam wkurwienia.Przez ten jebany zakład dostaje białej gorączki.A w ciągu tygodnia to tylko zeby przetrwac kolejny dzien.Zero odpoczynku czy luzu.Napiecie wewnetrzne towarzyszy mi niezaleznie od tego w jakim stanie jestem.No i ta kurewska derealizacja na ktora nie ma lekarstwa.W weekend planuje chillout na bardzo wysokich dawkach benzo + do tego jakiegos drina ewentualnie.Chyba mi sie kurwa nalezy 2 dni spokoju i oderwania sie od tej gównianej egzystencji nie?Chce jutro isc na zakupy,w dzien wypic spokojnie kawe przez TV a wieczorem isc do kolegi.

Czy to tak wiele kurwa?A moze ja za duzo wymagam od zycia co?

 

Rambo - podaj mi link do drugiego forum chad w ktorym sie udzielasz.Tutaj jak widze jest nas gora 3 osoby i zero aktywnosci w ostatnim czasie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rafq pracujesz idziesz pic czyli nie jest z toba tak zle jak sie wydaje.To prawda ze monika to taka dobra wrozka,choc ostatnio pojechala mnie.MONIKA PRZESTAN PALIC FAJKI BO MOZESZ MIEC RAKA!

 

Mam Cię przeprosić?

Nie dość,ze sama uprawiam znowu czarnowidztwo, to Ty jeszcze też dołujesz. I Cię opierd.liłam, wiem kiedy.

 

Dzisiaj też opier.ol zaliczyła moja pracownica, na nią trafiłoi nawet jej to powiedziałam. Powiedziałam jej też,że nie mam zamiaru jej przepraszać. Nie jest to powód do dumy z mojej strony, ale miarka się przelewa. Oczekuję w pracy zaangażowania, nowych pomysłów, starania się. A odnoszę wrażenie,ze wszystko spoczywa na mnie.Wszyscy k.rwa liczą na mnie.

W poniedzialek Mikołaj.Pracownik jeden od paru lat przebiera się za Mikołaja, robi grzeczność bo ma inny zakres obowiązków i wcale nie musi się przebierać. Dzisiaj przyszedł powiedzieć mi,ze nie ma brody.

Nikt się nie zainteresował czy strój Mikolaja jest kompletny.

Weszłam do jednej z grup, poprosiłam nauczycielkę,żeby na chwilkę wyszła do mnie. Zaptałam czy wszystko przygtowane w związku z Mikołajem, kto jest odpowiedzialny za to przedsięwzięcie. Zrobiła oczy wielkie.No i nie wytrzymalam.Powiedzialam,że wszystkie liczą na mnie, nikt nic od siebie nie daje, liczą nie wiadomo na co, na gotowe, i,że żadna nie zainteresuje się nawet tym,czy Mikołaj ma kompletny strój. Powiedziałam też,ze mnie to nie interesuje co zrobią,że dzisiaj jest piątek, a w poniedzialek dzieci będą czekały na MIkołaja,który nie ma brody. A wszystko to mówilam podniesionym głosem wymachując rękoma.

Za pół godziny przyszła pani, na której słownie się wyżyłam, powiedziała,że jest jej smutno bo nikomu nie powiedziałam o brakującej brodzie, tylko do niej przyszłam z problemem. Powiedziałam,że nie mam zamiaru jej przepraszać,że trudno, że trafiło akurat na nią.

Ja na jej miejscu nie przyszłabym do dyrektora powiedzieć,ze mi smutno. Jak dla mnie to teraz zbieram żniwa......za duża swoboda w działaniu. Zmieniam profil działania.......na zadaniowy i wymagający, a nie negocjacyjno-demokratyczny. Mam dość. Najmniejsza drobnostka wyprowadza mnie z równowagi.

Czwarty rok tam pracuję, a dopiero teraz zauważam jak funkcjonują moi pracownicy, nie wszycy oczywiście, ale większość.

 

Oczywiście poprosilam kogoś,żeby zakupił nowy kompletny strój. Skandal.

 

Czy ja zawsze muszę być dobrą wróżką?Nie muszę.

 

Co do fajek to palę i tyle. Wolę palić niż pić.

 

Emocjonuję się, wiem.Przez to się wypalam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie tylko u Ciebie w pracy zdarzają się takie sytuacje.Ja chociaż pracuje w całkowicie odmiennym miejscu,to relacje i zachowania poszczególnych osób są bardzo podobne.

U mnie też jest grupa osób,która ma wyjebane na całą resztę.Zlewają to z góry na dół i zamiast sobie wzajemnie pomagać to odjebią co swoje i idą do domu z przekonaniem "niech sobie radzą,my skończyliśmy zmianę a oni niech sobie łby pourywają".

I ja wtedy zawalony pracą dostaje nieraz furii i jade po wszystkich po kolei.Tak to już jest i ciężko jest o zgrany zespół gdzie wszyscy są zgodni i chcą sobie wzajemnie pomagać.

Tak że rozumiem Twoją reakcję,bo przerabiam to bez przerwy.Niszczy mnie to do reszty.Dodać jeszcze politykę zastraszania ze strony szefostwa w mojej firmie i wychodzi taki bajzel że ledwo idzie ogarnąć.

 

Specjal - na przyszłość nie dokuczaj gdy ktoś stara się pomóc.Samo to,że Monika zagląda do tego tematu i się interesuje coś znaczy.A to że próbuje przekonać do psychoterapii która jej służy jest w moim odczuciu pomocą a nie złośliwością.Mogłaby przejść obojętnie a jednak tego nie robi.Tak jak ja próbuje przekonać do leków i robię to,ponieważ komuś moje doświadczenia mogą się przydać.

Za dużo kurestwa jest wszędzie więc przynajmniej my nie bądźmy dla siebie złośliwi,bo tylko niepotrzebnie marnujemy energie.

 

 

Ja mam coraz mniej sił na walkę.Mam wszystkiego serdecznie dość.Nie wiem czy nie pójde po skierowanie do szpitala po nowym roku.Niech mi przyjebią jakies neuroleptyki albo zrobią elektro tak żeby mnie całkowicie wylączyć z obiegu.Mój czas dawno już się zatrzymał,nie nadążam za zmianami w moim otoczeniu.Tam przynajmniej mógłbym spokojnie sobie wegetować w postaci zjebanego do reszty zombi.

Nie czuję się częścią tego świata więc pora chyba zmienić otoczenie i udać się na zasłużony odpoczynek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ka_Po, :shock: skąd się takie ewenementy biorą to ja nie mam pojęcia....., a mówi się, ze jest bezrobocie....ludzie pracy nie szanują i tyle.....

 

[Dodane po edycji:]

 

Lepiej siedzieć na zasiłku i ciągnąć zapomogi od państwa na dzieci i nic nie robić.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

RafQ benzo + alkohol = uważaj bardzo i tylko z kimś zaufanym idź. Rozumiem chyba co chcesz osiągnąć i przyznam się, że też mi się zdarzało jak już byłem bliski...... Ale to nie było mądre.

 

 

 

Widzę, że Wam pracownicy podpadają. A ja kurcze im zazdroszczę - bo jak bym nie był w stanie sprostać zadaniom to czuł bym się okropnie i nie zobowiązywał do niczego a nie skarżył, że mi przykro, że ktoś mi kazał pracować w pracy a nie komuś innemu, albo zwalniał bo współpracownicy lepiej sobie radzą z kasą, a ja przez pracę nie mam czasu wolnego. A czego zazdroszczę - a tego, że im lepiej, ponarzekają, pewnie znajomi co popocieszają się znajdą, zwalą winę na wszystkich wkoło i czują się dobrze z tym, że się obijają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wy o pracy a ja chcę powiedzieć coś o moim samopoczuciu które leci mi na łeb na szyję. Wpadam w fazę depresji chyba od trzech dni. Teraz wydaje mi się że przynajmniej połowę życia byłem w depresji. Jak jestem w hipo to znowu na odwrót. Dzisiaj rodzinka przychodzi do mnie na barbórkę - nie wiem jak to wytrzymam nie pijąc.

Po raz pierwszy postanowiłem że nie wypiję kropli alkoholu do końca życia. Na razie od sierpnia nie piję.W domu z lekarstw mam tylko Depakine i Quetiapine. A jeszcze miesiąc temu było dobrze. U mnie przeważają dwie fazy. Rzadko mam stan w którym jestem normalny. Muszę wytrzymać do środy. Antydepresanty na mnie nie działają. Po przejściu ekstremum depresji zatrzymuję się w stanie takim jak teraz w którym nie da się żyć. Jestem na emeryturze górniczej i nie muszę pracować a o tym tylko myślę.Ciągle praca i praca. Od maja nie pracuję i takie są tego efekty.

Postępuję wbrew zaleceniom lekarzy którzy radzili mi abym prowadził spokojne życie bez wzlotów i upadków a może uda mi się uniknąć samobójczej śmierci.

Żal mi żony która stresuje się moją chorobą. Wytrzymała ze mną już 35 lat. Pomimo że skończyłem studia, zajmowałem jakieś tam stanowiska to w depresji wydaje mi się że niczego nie osiągnąłem i nie powinienem żyć. Opiekuję się wnuczkiem i też zauważyłem że moje uczucia są jakby ciut sztuczne.

Przepraszam że tak się rozpisałem ale jest mi ciężko.Teraz muszę odgarnąć śnieg pod garażem i jechać z żoną na zakupy. Normalnie się tego boję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rambo - nie tylko Ty masz takie jazdy i w pełni Cię rozumiem.Sam przechodzę przez gówno i jestem na krawędzi wytrzymałości.Nie wiem co Ci doradzić,bo sam nie mam recepty.Może jakieś zajęcie w Twoim przypadku byłoby dobrym rozwiązaniem?Wiem po sobie,że zbyt dużo wolnego czasu nie wpływa korzystnie na ludzi takich jak my (zaburzonych).

 

Ka_Po - miałas stalową cierpliwość.Niestety niektórzy ludzie są tak pokręceni,że po prostu nie da się z nimi normalnie współpracować.I czy to na zasadzie szef-pracownik czy pracownik-pracownik.Ci ludzie to przeważnie alkoholicy albo lekomani (i kto to mówi ;-) ) których przerosła zarówno sytuacja życiowa,materialna jak i problem z nałogiem.

Widze u Was w firmie dość zdrowe podejście do pracownika i tym bardziej dziwią zachowania o których piszesz.

 

U nasz szefostwo nie daje żadnego wyboru.Pracujesz za minimalną i albo to Ci się podoba,albo wypierdalaj.Nie ma dyskusji,nie ma tłumaczenia że nie dajesz rady bo masz grupę na kręgosłup itp.Rozmowa o podwyżce jest karana natychmiastowym zwolnieniem i traktowana jako bunt i atak na osobę prezesa.Wynagrodzenie od lat to samo,a pracy coraz więcej i nie idzie wyrobić.Firma stanęła na nogi,w pełni się rozkręciła a jej obroty w ciągu ostatnich 4 lat wzrosły czterokrotnie.Czym więcej kasy tym większy wyzysk i nacisk.Od stycznia dokładają nam godzin oczywiście bez zwiekszenia wynagrodzenia.Polityka zastraszania w pełni z tym,że niestety dla nich nie wszystkich da się zastraszyć :twisted: .

Nie chce wiedzieć co może się stać gdy zaczną sobie ze mną pogrywać.Do tej pory miałem z nimi spokój,ale po ich zachowaniu widze,że wkrótce to może się zmienić.Jestem tykającą bombą zegarową i każde dotknięcie w niewlaściwym miejscu może skończyć się wybuchem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyjechałem z zakupów i samopoczucie wróciło do normy, czyli wydaje mi się że znów powróciłem do żywych. Wczoraj cały dzień nie wychodziłem z domu i może taka reakcja mózgu. W środę mam wizytę u lekarza i kategorycznie zażądam jakiegoś antydepresanta. Znowu powróciły plany na przyszłość i lęk ustąpił. Ciekawe na jak długo.

Plany niestety związane z pracą. Ostatnio pracowałem 3,5 roku i nie miałem żadnej depresji. Wręcz przeciwnie cieszyłem się życiem. Oczywiście nadużywałem alkoholu.

Jak to w hipku.

Najgorsze są poranki i ciekawość w jakim stanie się obudziłem.

Oby w coraz lepszym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Specjal - na przyszłość nie dokuczaj gdy ktoś stara się pomóc.Samo to,że Monika zagląda do tego tematu i się interesuje coś znaczy.A to że próbuje przekonać do psychoterapii która jej służy jest w moim odczuciu pomocą a nie złośliwością.Mogłaby przejść obojętnie a jednak tego nie robi.Tak jak ja próbuje przekonać do leków i robię to,ponieważ komuś moje doświadczenia mogą się przydać.

Za dużo kurestwa jest wszędzie więc przynajmniej my nie bądźmy dla siebie złośliwi,bo tylko niepotrzebnie marnujemy energie.

 

Dzięki RafQ. Każdy ma chwile słabości, ja też.

Specjalowi pojechałam bo mnie zdenerwował w swojej wypowiedzi. Zadziałało to na mnie jak płachta na byka. Mam tak często ostatnio. Na terapię chodzę, ale chyba mam znowu kryzys, sama nie wiem. Terapeutka mówi,że dużo zmieniam,że działam,że przecież to widać, nie tylko słownie, ale dzialaniami. Tylko co z tego? Skoro nie czuję się szczęśliwym człowiekiem....A,że zbliżają się swięta jestem sfrustrowana jeszcze bardziej i zła.

I w dodatku wstałam dzisiaj o 11:00,żeby się polożyć o 12:00 i spać do teraz. Mam kaszel i boli mnie głowa, chyba się preziębilam. Siły brak, motywacji też, czuję się bardzo źle.

Wczoraj spotkałam znajomą, nie widziałam się z nią 5 lat. Wróciły wspomnienia,wtedy bylam zdrowa no i chyba popadłam w gorszy nastrój. I obwiniam się.

Tęsknię za normalnością.

 

RafQ myslisz o szpitalu, może to jest wyjście. Rób wszystko,żeby z tego gówna wyjść. Ja trzymam kciuki. Cieszę sie z każdej uzdowionej duszyczki, to mi daje nadzieję.

 

Ka_PoChłopak uniósł się honorem.Widocznie tak jak napisałaś nie zależało mu na pracy. Może wróci?

Wiem,ze Ci ciężko jako pracodawcy.

Mnie też ciężko. Wszyscy pracownicy są ode mnie starsi, w wieku prawie dorownującym moim rodzicom. Przedemną dyrektorka, która im szefowała była starsza od nich, a ja przyszłam 4 lata temu, mięli już swoje przyzwyczajenia, ktore mi się niekoniecznie podobają. Ciężko cokolwiek zmienić. Zaduże pole wolności im dałam, niby uczę się zmieniając "coś", ale ostatnio zastanawiam się czy jaw ogóle nadaję się do tej pracy. Może, gdybym miala ustabilizowane swoje życie osobiste do pracy podchodzilabym z dystansem. Nie wiem.

 

Rambo 123 jeśli leki Ci pomagały to idź czym prędzej do psychiatry.

Mi leki nie pomagały więc radzę sobie bez nich. Z nimi czy bez nich i tak jest źle.

 

[Dodane po edycji:]

 

Amon_Rah, Czemu masz rozpier.olone życie? CHAD jest winowajcą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

CHAD zawsze jest winowajcą nie da się tego ukryć.Gdy byłem zdrowy może nie miałem zbyt wysokiej samooceny,brakowało mi też pewnoście siebie.Ale trudno być pewnym siebie gdy kończy się szkołę średnią,ma się 20 lat i podejmuje się pierwszą pracę.Natomiast umiałem się zorganizować,zaplanować coś i iść w określonym kierunku aby poprawić swoją sytuację.

Gdy zaczął się pierwszy epizod depresyjny wszystko legło w gruzach.Wszystko stało się chaosem.Na pierwszym planie była walka z samym sobą a tłem była cała reszta.Nie da się osiągnąć sukcesu gdy całą swą energie skupiasz na przetrwaniu a resztke tego co zostaje przeznaczać na inną aktywność.To kurewsko trudne dlatego tak wiele osob z zaburzeniami ma problemy z pracą i innymi zajęciami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Amon_Rah, Dobra, namawiać już nie będę. A Ty myślisz,że mi się uśmiecha na nią chodzić? Brałam leki, ch.ja dały. To co miałam zrobić? Chodzę.

 

Czemu żyjesz w samotności? Nie masz przyjaciół? Dziewczyny?

A agresja to skąd się wzięła? Domyślam się,ze błędne koło CHAD-u.

 

Czy z tego nigdy się nie wychodzi? Leki do końca życia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozmowa o podwyżce jest karana natychmiastowym zwolnieniem i traktowana jako bunt i atak na osobę prezesa.

 

Genialne! :mrgreen::mrgreen:

 

Sorry, że się z tego śmieję. :) Ale może opisz więcej jak jest w pracy. Pisząc takim językiem lepiej na tym wyjdziesz niż tam pracując :)

 

 

 

 

Co do leków i choroby - mogę łykać całe życie - byle było już dobrze. Ale wierzę, że da się z tego wyjść przynajmniej na tyle by móc normalnie funkcjonować zawsze a nie tylko czasami. I by przestać udawać, że jest ok, lecz by naprawdę było ok. I jeszcze mam nadzieję, że to co się nauczyłem i co mam więcej dzięki chorobie może dać coś ekstra w życiu. Jakieś lepsze spojrzenie na innych ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przestałem sobie radzić ponad półtora roku wcześniej niż trafiłem na forum. Ale wtedy tak bardzo sobie nie radziłem, że nawet nic nie szukałem. A jeszcze wcześniej jak widzę z perspektywy to też nie było dobrze, ale nie dopuszczałem do siebie myśli, że coś jest nie ok. A jak już dopuszczałem to uważałem, że sam sobie dam radę a pomysł wybrania się do poradni to był dla mnie jakiś kosmos.

 

Później dłuższy czas czytałem forum zanim się zarejestrowałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×