Skocz do zawartości
Nerwica.com

Strach przed schizofrenią


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Miałem nie wchodzić na ten wątek ale musze powiedzieć (bo pytałem swego psychiatry) i powiedział mi, że są schizofrenicy, którzy od samego początku mają świadomość swej choroby. A tak ogólnie to jestem pos*** w gacie - ja już nawet nie wypowiadam słowa schizofrenia (tylko schizo) i ciągle nawijam do Boga o to by mnie nie karał takim nieszczęściem i bym szybko wyzdrowiał. Boje się też tego, że ciągle o tym myśle i z tego myślenia mi się coś zrobi, zresztą robi się - dokłądnie to moje natrętne myśli mi wkręcają, że chce mieć schize.

 

---- EDIT ----

 

Dobre i od teraz naprawde już nie wchodze do tego wątku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lekarka powiedziala napewno ze to zespol paranoidalny. moja reakcja byla a raczej reakcie bo mialem kilka byl takie ze 1-jestem chory super wiec to co mam to nie moze byc prawda.2-byla taka ze jej poprostu nie wierze bo akurat w tym wlasnie okresie mam najgorsze dni i strasznie wierze w to co sie dzieje w mojej glowie i tak tez uwazam teraz piszac to. ludzie jakbyscie wiedzieli co ja czasem przezywam jak np dzis bylem na bokowce w kielcach o wojsko jechalem busem caly czas myslalem glosno az ludzie zaczeli mowic daj spokoj juz , nie mysl tyle ,zamknji sie itd rozwala mi to łeb od srodka wytrzymac nie moge zaczalem sie zastanawiac czy nie wstac i powiedziec odczepcie sie bo to ja nie moge wytrzymac. A propo mojej swiadomosci to jak o tym wszystkim rozmawiam np z kolega dobrym to nawet pomysle ze to glupie i ze to nie prawda ale niech ktos mnie przekona ze to jest nie prawda jak to sie dzieje (nie ma takiej opcji).

Nie czaje jake wy macie problemy ale ja mam takie jazdy dzien w dzien od 3 lat bez dni przerwy juz nie mam sily az sama psychiatra zapytala mi sie jak ja to wytrzymuje juz nie pamietam jak mozna normalnie wyjsc do sklepiku na moim osiedlu nie pamietam jak sie zyje normalenie!

 

---- EDIT ----

 

Znaczy chodzi mi o to ze jak uslyszalem ze mam zespol paranoidalny to "ucieszylem sie" bo pomyslalem ze to jednak choroba i to co jest w mojej glowie jest nie prawda i ze po mnie nie widac ale tak szczerze to ja w to nie wierze. Dal bym sobie glowe uciac ze to prawda przynajmniej duza czesc ( mam mnustwo dowodow ktore lekarka uwaza za jakies moamy i urojenia) :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, tak, ale... Już od gdzieś tak trzech tygodni było świetnie, a wczoraj złapał mnie dół. Chandra. I zaraz pojawiły się głupie myśli. Uh... Słuchajcie - czytałem niedawno na tym forum, że ktoś - tak jak ja - ma kilkusekundowe urojenia... Ze to nawet ludzie normalni maja i rodzice mi to tez tak mówią. Że tez tak mieli itp. Boje sie, ze to początek schizo.

 

Przykład: w czwartek uczę sie angielskiego i nagle na chwile odwracam sie w stronę okna (było po dziewiątej, ciemno, okno nie zasłonięte) i nagle przez głowę przebiega myśl: "A jak ktoś mnie stamtąd obserwuje?" I natychmiast obejmuje mnie panika - boże, to jest początek schizy... Cholera! Nie wiem, co jest... Niby to normalne, ale... Co o tym sadzicie?

To jest taki strach w tym momencie. Taki przypływ adrenaliny. Od razu wychodzę z pokoju i chce być jak najbliżej ludzi (w tym przypadku rodziców), wtedy się uspakajam.

 

W sumie to chyba też jest tak, że schizofrenik odcina sie od ludzi - bo ja, jak mam takie dołki i różne myśli, to wręcz przeciwnie: często chce zając sie rozmową lub pobyć z ludźmi, posłuchać ich.

 

Do tej pory myśl mnie trzymała taka, że gdy zaczyna się schizofrenia, to od samego początku z punktu

widzenia chorego nic się nie zmienia, ale przecież Kisiu chodził do psychologa i wiedział, że coś z nim nie w porządku... :/

 

 

 

retro ja tak miałam kiedyś może ze trzy razy i też tak jak Ty pomyślałam zaraz "o boże mam urojenia" :D , ale piszesz , ze to "kilkusekundowe urojenia ", ale u mnie to nie były urojenia tylko takie zwykłe myśli - tak mi lekarz psychiatra powiedział , ze to normalne , kazdy czasem tak ma i u Ciebie też tak pewnie jest.Zapytaj o to swojego lekarza to pewnie powie Ci to samo co mi :D A może mówiłeś o tym lekarzowi już? I co ? Powiedział , ze to urojenia ? Bo wiesz lekarz mi wytłumaczył też , ze te urojenia , stany psychotyczne to zupełnie inaczej to wygląda i lekarze to rozpoznają odrazu ,naprawdę rzadko kiedy mają wątpliwości co do tego czy ktoś jest chory psychicznie czy nie. Mi też rodzice mówili , ze tak czasem mają :D Mi np.mama opowiadała jak ostatnio wracała z banku z pewną dosyć sporą suma pieniędzy gdzieś ok.godz.22.00 do domu i cały czas miała wrażenie a wręcz była przekonana o tym, ze ktoś za nią idzie , śledzi ją, bała się a potem już w domu sama się z tego śmiała jak mogła mieć takie myśli, ot poprostu tylko przewrażliwienie i tyle. :D I co miała psychozę ? Nie bo to normalne , ze czasami tak właśnie jest, przelatują nam przez głowę różne dziwne myśli no bo poprostu taka jest natura człowieka już, taki jest nasz mózg :D

A tak wogóle to jest (przynajmniej dla mnie) sprawa dyskusyjna czy jest coś takiego jak "kilkusekundowe urojenia" ? Chyba nie...... :lol: Ja gdzieś o tym czytałam , ale nie wiem czy dobrze zrozumiałam ,moze coś pomyliłam w tej kwestii :lol: Zapytam o to lekarza przy najbliższej okazji czy coś takiego jest w psychiatrii jak "kilkusekundowe urojenia" i napisze wam na forum co powiedział . :D

 

---- EDIT ----

 

Kisiu wiesz co? Jak weżmiesz te leki co Ci lekarz przepisał to myśle , ze przestaniesz myśleć , ze to prawda bo to zniknie ,tego poprostu nie będzie.Mam nadzieje , ze zamierzasz mimo wszystko tzn.mimo tych "dowodów, ze to prawda" wziąć te leki. Spróbuj chociaż i zaobserwuj czy w czasie leczenia dalej będą te "dowody" się pojawiać czy ich już nie bedzie. Myślę , ze masz sporą szansę żeby się pozbyć tego wszystkiego.Wtedy będzie Ci o wiele lżej w życiu , także warto spróbować ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a propos mysli, mnie czasem nachodzi ze moze naraz uslysze glosy i kogos zamorduje w domu ,albo w nocy mi cos odbije i sobie cos zrobie, i potem sie tak nakrecam i boje sie zarazem , a przeciez wiem ze nawet mi zal muche zabic, a za kilka chwil smieje sie z tych mysli i zastanawiam sie skad takie pierdoly przychodza do glowy, macie tak czasem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

juz tez chyba bede musiala podjac drastyczna decyzje nie wchodzenia na te forum!!!! ze m,na juz jest ok, pojawiaja sie tylko sporadycznie leki lekkie lub ataki. wbrew sobie przesledzilam watki KISIA. wspolczuje CI bardzo, mam nadzieje ze bedziesz sie leczyl i bedzie ok.

a teraz do pozostalych- to co ma kisiu to jest wogole zupelnie co innego niz mamy my! on sam pisal ze nie czuje leku. jego objawy polegaja na slyszeniu glosow glownie. i od poczatku tak bylo, nie zaczelo sie to 2 latami nerwicy a potem zaczal slyszec glosy. to ze trafil na to forum o nerwicy nie znaczy ze ja ma. cierpi na zupelnie inne zaburzenia.

i przestancie sobie wkrecac ze pomyslenie kilkusekundowe ze ktos nas obserwuje jest omamem. to jest wyobraznia!!! moja mama ma czesto takei "schizy" zwlaszcza po alkoholu, ze mysli autentycznie ze np. ktos mi na pewno cos dosypie do drinka (i mnie tym zarazila, teraz ja sie tego panicznie boje), czarnowidzi, wymyslala sobie ze mam jakies choroby (mimo ze mialam zwykly bol gardla) no i co jest normalna! kazdy czlowiek ma jakies tam swoje jazdy, glupie mysli i chwile zalamania. ale to co innego niz codziennie od 3ech lat slyszec dokladnie glosy i mysli innych ktorzy cie komentuja. jeszcze do tego moja mama ma brata chorego na schize. ajkby ona sobie zaczela to wkrecac to juz by miala 100 powodow dla ktorych moglaby ja miec tez ona.

trzeba wyluzowac, ale wiem i ja po sobie ze ciagle czytanie o tych rzeczach wcale nie pomaga...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zauważcie wszyscy, że jak czytamy o schizofrenii i jesteśmypewni, że jej choroba wiąże się z utratą świadomości to wszyscy czujemy się bezpieczni. Kiedy tylko pada zupełnie odwrotne stwierdzenie , to wszyscy już myślimy że ją mamy. Popadamy w głębsza depresje, leżymy cały dzień w łóżku rozglądając się po ścianach czy nic przypadkiem nie widzimy. To jest takie nielogiczne, ale taka prawda. Ja wam powiem tak, z tego co wiem dużo osób cierpiących na schizofrenie to pacjenci szpitali psychiatrycznych. Ich schorzenia są tak ciężke, że ONI NIE ODRÓŻNIAJĄ PRAWDY OD CHOROBY. Innymi słowy, oni mogą wiedzieć , że są chorzy, ale nie potrafią w to uwierzyć, bo ich objawy dla nich nie są objawami tylko czymś zupełnie realnym.

 

My, którzy w panice przed schizofrenią potrafimy się dołować, rozumiemy, że jak coś nam się przywidzi/przysłyszy, to to tylko złudzenie, ale mimo wszystko dołujemy się STRACHEM, że już możemy być ofiarą schizy... Schizofrenicy natomiast czują to zbyt realnie by traktować to jak złudzenie.. Tak jak kolega kisiu napisał , że jest w tramwaju i czuje, wyraźnie słyszy te głosy. Jest to zbyt realne by w to nie uwierzyć.

My mimo wszystko nie słyszymy nic, w najgorszym wypadku nam się zdaje i odrazu budzi to w nas strach.. tak działa strach w podświadomości.. Im bardziej nam się wydaje , że jesteśmy chorzy na schizofrenie i im bardziej zdołowani tym bardziej jesteśmy w fakcie normalni.. Ja sam przyznam boje się tej choroby i zdaje mi się , że ją mam ale mimo wszystko ja się zachowuje i funkcjonuje normalnie. Nie słysze żadnych dźwięków, tylko źle się czuje z takim przekonianiem..

Zależy od rodzaju urojenia, ale niektórzy schizofrenicy nie czują się źle ze swoimi objawami bo są dla nich zbyt realne i mało dokuczliwe..

My nerwicowcy źle się czujemy i popadamy w depresje na samą myśl o halucynacjach, urojeniach i innych takich rzeczach.

 

Pozatym schizofrenicy nie mają chyba objawów somatycznych.. gdzie nam, w większym lub mniejszym stopniu dają one w kość.

 

Ja sobie przypomniałem jak raz rozmawiałem ze schizofrenikiem.Było to na odwiedzinach kolegi , który podjął się próby samobójczej.Gdy na odwiedzinach rozmawialiśmy z kolegą , pytaliśmy jak się czuje itp. To krążył niedaleko w kółko pewien facet. W końcu do nas podszedł i zaczął opowiadać o tym , że ma w głowie kamere która nagrywa wszystkie jego rozmowy. Po krótkiej rozmowie sobie poszedł bo zaczęliśmy mówić mu że on nie ma żadnej kamery co go oburzyło więc nas opuścił.. Kolega od samobójstwa powiedział , że on od tygodnia gada o tej kamerze i jak pytał się lekarza co mu jest, to właśnie to był schizofrenik..

Ja wiem, że nie mam żadnych urojeń i przekonań. Mam objawy somatyczne ( mrowienie w głowie ) jak i psychiczne typu panika, lęki , natrętne chore mysli i strach. Dobrze zdaje sobie sprawę , że to jest zaburzenie i wiem , że właśnie TO MNIE DZIELI OD PRAWDZIWEGO SCHIZOFRENIKA.

 

WAS TEŻ BO WY ODRÓŻNIACIE OBJAWY OD REALIÓW !!!!!!!!!!!

 

A w najgorszych momentach kiedy logika mnie zawodzi to tłumacze sobie, że skoro tak panicznie boje się schizofreni , którą ZDAJE MI SIĘ ŻE MAM ,to i tak jest to znośne i jakoś udaje mi się z tym życ. Staram się też nie czytać na temat tej choroby i jej objawów bo to tylko jest nakręcanie samego siebie i popadanie w większego doła..

 

Przestańmy się w końcu bać tej choroby bo to tylko pogarsza sprawę i nie ma totalnego sensu.. czujemy się tylko coraz gorzej, popadamy w depresje i niekiedy nawet prowadzi to do łez..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też już nie raz podejmowałem decyzje :) o nie wchodzeniu na forum a szczególnie na niektóre tematy, ale daje radę tylko kiedy lepiej się czuje, bo jak źle to od razu włączam neta i czytam czytam i czytam żeby się choć troche wyciszyć, uspokoić.

Najlepiej jest wtedy kiedy rzeczywiście ktoś powie że nie dostaniemy schizy i poprze to kilkoma ważnymi argumentami, to oczywiście na cały dzień ja mam spokój:) ale kiedy przeczytam co innego to od razu drętwieje i niestety nie dzień ale tydzień:) jest do bani.

Myślę że prawda o tym że chorzy na schizofrenię nie wiedzą że są chorzy leży gdzieś pośrodku, pocieszam się tym ze na pewno wygląda to bardzo albo choć trochę inaczej niż w NERWICY, którą mamy ;)

Ja mam dobrego kolegę który ma niestety chorobę psychiczną właśnie schizofrenię, co prawda nie znałem go jak zaczął chorować, tylko jak już był chory i to tak gdzieś ze dwa lata i z nim to wygląda tak że on zwierzał mi się ze wszystkiego ze wszystkich okropnych objawow, (których wam nie będe opisywał z wiadomych powodów :) )a kiedy ja pytałem go czy jest chory to on mówił że tak, bo tak stwierdził lekarz i on sam czuje że z nim jest inaczej niż z innymi ale on bardziej uważa to za dar, że on jest po prostu jakiś bardziej dziwny niż chory. Sam boję się tej choroby jak cholera!!!!! ale zastanawiam się tylko czy oni odczuwają lęk przed chorą psychiką, czy boją sie tego co słyszą czy widzą. Przestaje się dopytywać tych wszystkich psychiatrów, czy od tego co mamy można dostać schizy, bo i tak za parę dni myślę sobie że oni się u mnie na pewno nie poznali albo skoro teraz boję się tego że jestem chory psychicznie to jak zachoruje to po prostu już się tego bał nie będe ale i tak będe schizo i tak błędne koło się zamyka. Co do tych kilkusekundowych urojeń, to myślę że każdy ma takie czasem dziwne i głupie myśli, tylko teraz kiedy zżera nas nerwica takie myśli napawają nas lękiem i przerażeniem, ja nieraz siedze sobie np na łóżku i naglę myślę czy za oknem nie ma nikogo kto chce mnie zabić? i ni8e wiem skąd taka myśl po prostu jest ale ja od razu myślę o Boże to na pewno już choroba psychiczna i zaczyna się jazda która trwa ze dwa dni... a myśl która ją wywołała idzie w zapomnienie aż do następnej. albo narzeczona podaje mi obiad a ja już nakrecony myśłę czy ona nie chce mnie otruć i znów wiadomo co... Ale tak się spytam wy też macie takie głupie myśłi?? czy to może ja tylko myśłę że się nakrecam :) tak pytam :)

no nic pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Victorek - ja mam to samo od jakichś dwóch dni, co ty. U mnie to jest potem już się nakręcanie takie, że jak wciąż myśląc o nerwicy spojrzę na coś, np. na okładkę książki, to pojawia mi sie głupia myśl w stylu; "ta babka z okładki sie na mnie patrzy"; to głupie, ale to już jest nakręcanie sie bezsensu od jednej myśli; ja w ogóle sadze teraz po rozmowie z rodzicami (kolejnej :) ) ze generalnie to juz dawno miałem takie nieraz myśli i po prostu przed nerwica nie zwracalem na nie sprawy, bo uwazalem je za normalne - i takie one sa rzeczywiscie, jak to juz wielu powiedzialo; normalni ludzie to maja, tylko osoby z "fobia schizofreniczna" niestety moga miec od tych mysli taka wkretke, ze hej!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tez mialam to z otruciem ale ja tak naprawde wiedzialam ze nikt nie chce mnie otruc (w moim przypadku dosypac cos do drinka bo moja mama mi to wbila do glowy), tylko, jako wiem ze schizofrenicy mysla ze ktos chce ich otruc to ja dostalam ataku paniki na mysl ze moge zaraz pomyslec ze ktos chce mi cos dosypac. jezu jakie to gluuuuuuuuuuuuuuuupie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak - to głupie, ale cóż... Ja się nieraz boję, że ja naprawde wierze w to wszystko, ale sokor jednak wiem, ze to glupie, to jest ok; tylko mnie ta informacja zestresowala, ze schizofrenicy niektorzy maja swiadomosc choroby i wiedz,a ze cos z nimi nie tak... No ale nic - nie stresujmy juz sie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

powiedzcie co myslicie o tym artykule, przepraszam jezeli kogos nastraszylem, do mnie wszystko pasuje

 

Zespół neurasteniczny

Nazwa ta oznacza dosłownie "słabość nerwów". Rozpowszechnione jest wyobrażenie, że chodzi tu o "wyczerpanie" układu nerwowego lub "rozstrój". Są to pojęcia mechanistyczne. Bliżej prawdy są teorie, które w neurastenii widzą skutki przewlekłego zatrucia lub samozatrucia. W rzeczy samej obraz kliniczny stanu układu nerwowego w przypadkach przewlekłego zatrucia, np. nikotyną, tlenkiem węgla, hormonem tarczycy w przypadku jej nadczynności itd. jest do złudzenia podobny do obrazu neurastenii, powstałego na drodze reaktywnej. Nie brak teorii, które podobieństwo to tłumaczy samozatruciem adrenaliną (Monakow) wyzwalaną w wielkich ilościach działaniem czynników nerwowo-psychicznych i uszkadzającą barierę między krwią i płynem mózgowo-rdzeniowym, wskutek czego hormony, toksyny i inne drażniące ciała bez pohamowania mogą przenikać do mózgu i drażnić ośrodki wegetatywne międzymózgowia.

Szkodliwości tego rodzaju rzeczywiście odgrywają rolę, powszechnie jednak sądzi się, że niektóre typy ośrodkowego układu nerwowego są pod tym względem wrażliwsze i łatwiej ulegają urazom. Predyspozycję taką określamy nazwą neuropatii. Zapadają na neurastenię albo ludzie o predyspozycji neuropatycznej, albo ludzie wystawieni na szkodliwości szczególnie intensywnego stopnia. Wśród publiczności rozpowszechnione jest mniemanie, że przeciążenie pracą, a nawet u ludzi o małej żywotności nerwowej normalna praca, wywołuje wyczerpanie nerwowe. Doświadczenie kliniczne uczy, że neurastenia wyjątkowo tylko pojawia się u ludzi istotnie przepracowanych, gdyż najczęściej spotykamy ją raczej u osób mało pracujących. W czasie wojny, zwłaszcza wśród żołnierzy, którzy byli przepracowani ponad miarę, nie widywało się dużo neurasteników. Także w ustroju socjalistycznym, gdzie przeważająca większość ludności intensywnie pracuje, widuje się mało przypadków neurastenii. Z badań nad nerwicami doświadczalnymi, które przeważnie można zaliczyć do typu neurastenicznego, wynieśliśmy naukę, że inny czynnik odgrywa istotną rolę, mianowicie, bodźce konfliktowe, które doprowadzają życie afektywne do niezwykłego napięcia i rozprzęgają poprzez wyższe ośrodki neurowegetatywne czynności ustroju. Nie praca zdaje się więc być czynnikiem nerwicotwórczym, chociażby najuciążliwsza, lecz sytuacja środowiskowa, z której płyną bodźce warunkowe konfliktowe, zmuszające człowieka do nadmiernego, długotrwałego i beznadziejnego napięcia afektywnego. Wiemy też z doświadczenia ex juvantibus, że czasem przeniesienie neurastenika w warunki pracy i życia odpowiadające mu, zdolne zapalić go do pracy, wpoić mu entuzjazm i dać mu cel życia, działa leczniczo i zwiększa wydajność gracy. Wtedy przepracowanie, okazuje się nieszkodliwe.

Obraz kliniczny. Cierpienie rozwija się zazwyczaj powoli. Chory zaczyna skarżyć się na szybkie nużenie się i wzrastającą drażliwość. Coraz trudniej jest mu pracować umysłowo, uwaga jego rozprasza się i słabnie przy umysłowych wysiłkach, pamięć staje się podmiotowo gorsza. Bliższe badanie wykazuje, że tylko zdolność przypominania jest czynnościowo upośledzona. Drobne dolegliwości urastają do zbyt wielkich rozmiarów, niepokojąc chorego, który widzi w nich zwiastuny lub oznaki jakiejś ciężkiej choroby. Znamienne są uważne samoobserwacje, którechory czyni na samym sobie. Wytwarza się nastawienie hipochondryczne, dlatego nie bez słuszności mówi się czasem o zespole neurasteniczno-hipochondrycznym. Chorym z coraz większą trudnością przychodzi samoopanawanie, stąd nierzadkie są wybuchy gniewu, płaczu, niepokoju. Zaznaczona jest więc incontinentia affectiva. Do objawów wegetatywnych zaliczyć trzeba skargi na bóle lub ucisk głowy, czasem umiejscowione jenostronnie albo w jednym punkcie głowy uczucie fizycznego osłabienia, parestezje, przyśpieszone i nierówne tętno, obniżenie ciśnienia krwi, zmniejszone łaknienie i niestrawność, bezsenność. Czasem chorzy skarżą się na wrażliwość na hałasy, na podrywanie się ze strachem przy byle podniecie, na niemożność skupienia uwagi, stany lękowe, zawroty głowy, uporczywe zaparcie lub biegunki pod wpływem zdenerwowania, częste polucje lub niemoc płciową, potliwość, dolegliwości sercowe, uderzenia krwi do głowy. Nastrój jest przygnębiony. Chorzy mają silne poczucie choroby i pragną się leczyć. Zwykle zażywają zbyt dużo lekarstw. Każde groźne rozpoznanie lekarskie chłoną w siebie, a przestrogi biorą sobie głęboko do serca. W tych warunkach łatwo jest niezręcznemu lekarzowi wpoić choremu nowe objawy, jak się wyrażamy "jatrogenne". Chorzy jakby odczuwali potrzebę chorowania. Gdy wnikniemy w warunki środowiskowe, często udaje się nam zrozumieć, że chory "ucieka w chorobę". Mechanizm ten odgrywa w ogóle ogromną rolę w powstawaniu cierpień reaktywnych. Jeżeli nie uda nam się usunąć przyczyn reaktywnych, to sprawa może się ciągnąć przewlekle bardzo długo. Takim czynnikiem reaktywnym mogą być i konflikty wewnętrzne chorego, w które mamy obowiązek wniknąć, np. konflikt między popędem płciowym niewłaściwie skierowanym a wymaganiami etycznymi, konflikt między dążeniami życiowymi i ambicją a twardą rzeczywistością. Czasem na dnie neurastenii leżą przesadne obawy o skutki samogwałtu; rozdźwięki małżeńskie i inne sytuacje, które trzeba poznać, aby móc leczniczo wkroczyć.

Z naciskiem trzeba przestrzec przed lekceważeniem skarg neurastenicznych. Z góry trzeba założyć, że jakieś bardzo ważne przyczyny wytwarzają w człowieku tak głębokie poczucie choroby. Nie zawsze to muszą być przyczyny reaktywne, o czym lekarze zbyt często zapominają. Pamiętać trzeba o tzw. stadium neurastenicznym, zwiastującym zbliżanie się jakiejś ciężkiej choroby nie tylko neurologiczno-psychiatrycznej, ale i ogólnej. Czasem początki gruźlicy lub kiły kryją się pod banalnymi objawami neurastenii. Wiele chorób organicznych ośrodkowego układu nerwowego z porażeniem postępującym na czele rozpoczyna się od stadium neurastenicznego. Toteż w każdym przypadku neurastenii lekarz ma obowiązek przeprowadzić gruntowne badanie chorego, nie tylko pod względem psychiatryczno-neurologicznym, ale i pod względem internistycznym. Dokładne zbadanie warunków życia i pracy jest również nieodzownie potrzebne. Wystarczy zwrócić uwagę na fakt, iż przewlekłe zatrucie wadem (CO) przejawia się często skargami typu neurastenicznego. Objawy neurasteniczne mogą też wikłać podstawowe cierpienie somatyczne, które niezależnie od swojego bezpośredniego wpływu na ośrodkowy układ nerwowy stanowi dla chorego uraz psychiczny. Także już przebyta choroba cielesna może jako zejście pozostawić zespół neurasteniczny, nie tylko wskutek jej działania osłabiającego ustrój, ale i jako powikłanie życiowe, np. obawa nawrotu, zmartwienie o zmniejszoną zdolność zarobkową, o zmniejszone widoki we współzawodnictwie pracy itd. W opisie ostrych zespołów psychotycznych pojawiających się w przebiegu rozmaitych chorób somatycznych niejednokrotnie zwracaliśmy uwagę na stadium neurasteniczne, stanowiące zwiastuny zbliżającej się psychozy. Zespół depresyjny ma szczególne powinowactwo do neurastenii. Z cierpień psychicznych przewlekłych pamiętać trzeba szczególnie o schizofrenii, która bardzo często rozpoczyna się od stadium neurastenicznego. Rozpoznanie opiera się na zespole bardzo typowych skarg podmiotowych z uwzględnieniem zaburzeń ze strony układu neurowegetatywnego. Neurasteników bardzo.. często poznać pa tym, że przychodzą do lekarza zaopatrzeni w karteczki, na których, mają spisane objawy chorobowe i zapytania w sprawie leczenia. Rozpoznanie czystej, neurastenii dozwolone jest tylko wówczas, gdy na podstawie wszechstronnego badania wykluczyliśmy wszystkie choroby ogólne i układu nerwowego ośrodkowego, które wywołują wtórne skargi neurasteniczne. Neurastenia wywołana tylko czynnikami reaktywnymi nie zawsze da się łatwo odróżnić od depresji na tle cyklofrenii. Utrudnienie stanowi fakt, że i tu i tam chory ma poczucie choroby. Na ogół biorąc neurastenicy są znacznie podatniejsi na pociechę, perswazję i inne sposoby psychoterapeutyczne. Schizophrenia simphx, która często rozpoczyna się od skarg neurastenicznych, wymaga szczególnej ostrożności w różnicowaniu. Jeżeli mówimy, że schizofrenicy nie mają poczucia choroby, mamy na myśli poczucie choroby psychicznej, gdyż skarg hipochondrycznych mogą oni wypowiadać bardzo wiele. Neurastenicy przeważnie zdaje sobie sprawę z tego, że objawy ich są natury także psychicznej, często nawet wyrażają obawę, czy też nie jest to u nich rozpoczynająca się choroba umysłowa. Przy bliższym badaniu stwierdzić można typowe dla schizofrenii zaburzenia afektywne, wyrażające się między innymi i obojętnością wobec własnej przyszłości i wobec nakazanego przez lekarza leczenia. Często jednak dopiero dłuższa, obserwacja może rozstrzygnąć, czy chodzi o schizofrenię, czy o zespół neurasteniczny.

Gdy znając dokładniej warunki środowiskowe chorego, uderzeni jesteśmy nikłością przypuszczalnych czynników reaktywnych w stosunku do nasilenia objawów neurastenicznych, to okoliczność ta przemawia za schizofrenią. Młody wiek ma tu również pewną wymowę.

 

---- EDIT ----

 

dla mnie masakra,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj dajcie spokój... Z tekstu wynika tyle, że schizofrenik nawet jeżeli wie, że jest z nim coś nie tak, to nie przyjmuje do świadomości tego, jako choroby psychicznej i wierzy w to, co ludzie zdrowi nazywają urojeniami, omamami i tyle. Nad czym się tu zastanawiac? (śmieszne, bo jeszcze parę godzin temu, jak miałem kryzys, ten tekst wzbudziłby u mnie niesamowitego doła, ale jakoś jest dobrze)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Retro wlasnie tak mam psychiatra mi powiedziala ze to zaburzenie paranoidalne nawet z kolega wczoraj rozmawialem i przekonywal mnie ze to nie prawda tylko choroba i nawet sie lepiej czuje tylko mija 10 min i juz znowu wierze ze to jest prawda bo znow cos tam slyszalem lub czulem. Jak jest ze schizofrenia sa jakies przerwy w chorobie bo ja nie mialem dnia przerwy od 3 lat i ostatnio wszystkie sprawy mi sie walą bo na niczym nie moge sie skupic bo ciagle mam halucynacje z reszta najgorsze sa urojenia bo jak sie zacznie cos dziac to juz mam zjebany caly dzien dzis wpracy jak pytalem kolege czy widac ze jestem jakis dziwny on jak zwykle co ty pierdolisz nic Ci nie jest a ja w bance mam cos takiego ze jak mi powiedza ze to prawda to albo zapadne w jakas spiuaczke, alkbo popelnie samobujstwo lub bede im wkrecal glowa ( nie wiecie o co chodzi pewnie poproistu uwazam ze moge cos pomyslec a ktos to robi )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kisiu, ale jak to ja mam tak somo jak ty?

 

Do czego odnosi sie to: "retro ja tak mam"

 

---- EDIT ----

 

Kisiu, no nie wiem, co ty miałeś na myśli mówiąc "ja tak mam" - czyli tak, jak ja? Tzn. że mam zespół paranoidalny?? Ale przecież mam objawy somatyczne (tj. teraz mi wróciły - nerwowość), obawiam się że dostanę schizofrenii, nieraz wręcz boję. Też się boisz czy nie odczuwasz strachu?

Wiem, że może to być dla ciebie przykre, ale możesz powiedzieć, jak to sie zaczęło? Tak z dnia na dzień czy w ciągu dwóch dni? No chyba nie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzilo mi ze psychiatra powiedzial mi ze to zespol paranoidalny a nie paranoiczny! jak sie u mnie zaczelo najpierw mailem NN ale zaczolem jarac blanty i jak reka odjoł ( nie polecam paleni trawki jesli jest ktosd chory na jakos chorobe psiziczna poniewaz NN po jaraniu mi przeszlo ale jakies 2lat jak jaralem dzien w dzien zaczeło robis sie gorzej i gorzej) przetalem jarac ponad 3 lata temu a od 3 lat choruje na to co napisalem wczesniej- lekareczka powiedziala ze lekkiego dziecinstwa nie mailem Mama nerwic Tata alkocholik i w ogole zle rzeczy robil dolozey do tego jaranie trawki i NN sumujac wszystko wychodzi zespol paranoidalny. Zyc az mi sie nie chce ale umzec jeszcze bardziej bo przeciez zycie moze byc piekne. Ja leku zadnego nie odczuwam i nawet takiego czegos jak wstyd bo wiem ze wszyscy wszystko o mnie wiedza wiec czego mam sie bac moze tego jedynie aby moja Mama nie umarla bo mam jeszcze 20och braci mlodszych.

Z wizyty u lekarza ciesze sie z jednego ze powiedziala ze to jest choroba wiec wniosek jest prosty to co odczuwam jest tylko w mojej glowie, a njgorsze jest to ze nawet lekarz jest w stanie mnie oklamac bo nadal uwazam ze to jest prawda.

NAPISZCIE TAK SERIO JEST MOZLIWE GLOSNE MYSLENIE TO ZNACZY ZE BEZ OTWIERANIA UST LUDZIE W MOIM KREGU WIEDZA CO MYSLE (to okropne uczucie ktore bardzo mnie zmienilo- mam olbrzymie SUMIENIE, wierze w Boga co do wiary nie mam opsesji, nie klame jestem raczej skromny ale powiem ze dzieki temu co mam jestem lepszym czlowiekiem wiadomo nie dokonca ale co kolwiek zrbie zle lub wbrew chszescijanstwu to mysle o tym juz caly czas a ze mysle glosno wiec nie moge zle postepowac pokrecony tekst napisalem troche. ZDROWIA ZYCZE WSZYSTKIM.

 

---- EDIT ----

 

Chodzilo mi ze psychiatra powiedzial mi ze to zespol paranoidalny a nie paranoiczny! jak sie u mnie zaczelo najpierw mailem NN ale zaczolem jarac blanty i jak reka odjoł ( nie polecam paleni trawki jesli jest ktosd chory na jakos chorobe psiziczna poniewaz NN po jaraniu mi przeszlo ale jakies 2lat jak jaralem dzien w dzien zaczeło robis sie gorzej i gorzej) przetalem jarac ponad 3 lata temu a od 3 lat choruje na to co napisalem wczesniej- lekareczka powiedziala ze lekkiego dziecinstwa nie mailem Mama nerwic Tata alkocholik i w ogole zle rzeczy robil dolozey do tego jaranie trawki i NN sumujac wszystko wychodzi zespol paranoidalny. Zyc az mi sie nie chce ale umzec jeszcze bardziej bo przeciez zycie moze byc piekne. Ja leku zadnego nie odczuwam i nawet takiego czegos jak wstyd bo wiem ze wszyscy wszystko o mnie wiedza wiec czego mam sie bac moze tego jedynie aby moja Mama nie umarla bo mam jeszcze 20och braci mlodszych.

Z wizyty u lekarza ciesze sie z jednego ze powiedziala ze to jest choroba wiec wniosek jest prosty to co odczuwam jest tylko w mojej glowie, a njgorsze jest to ze nawet lekarz jest w stanie mnie oklamac bo nadal uwazam ze to jest prawda.

NAPISZCIE TAK SERIO JEST MOZLIWE GLOSNE MYSLENIE TO ZNACZY ZE BEZ OTWIERANIA UST LUDZIE W MOIM KREGU WIEDZA CO MYSLE (to okropne uczucie ktore bardzo mnie zmienilo- mam olbrzymie SUMIENIE, wierze w Boga co do wiary nie mam opsesji, nie klame jestem raczej skromny ale powiem ze dzieki temu co mam jestem lepszym czlowiekiem wiadomo nie dokonca ale co kolwiek zrbie zle lub wbrew chszescijanstwu to mysle o tym juz caly czas a ze mysle glosno wiec nie moge zle postepowac pokrecony tekst napisalem troche. ZDROWIA ZYCZE WSZYSTKIM.

 

---- EDIT ----

 

Chodzilo mi ze psychiatra powiedzial mi ze to zespol paranoidalny a nie paranoiczny! jak sie u mnie zaczelo najpierw mailem NN ale zaczolem jarac blanty i jak reka odjoł ( nie polecam paleni trawki jesli jest ktosd chory na jakos chorobe psiziczna poniewaz NN po jaraniu mi przeszlo ale jakies 2lat jak jaralem dzien w dzien zaczeło robis sie gorzej i gorzej) przetalem jarac ponad 3 lata temu a od 3 lat choruje na to co napisalem wczesniej- lekareczka powiedziala ze lekkiego dziecinstwa nie mailem Mama nerwic Tata alkocholik i w ogole zle rzeczy robil dolozey do tego jaranie trawki i NN sumujac wszystko wychodzi zespol paranoidalny. Zyc az mi sie nie chce ale umzec jeszcze bardziej bo przeciez zycie moze byc piekne. Ja leku zadnego nie odczuwam i nawet takiego czegos jak wstyd bo wiem ze wszyscy wszystko o mnie wiedza wiec czego mam sie bac moze tego jedynie aby moja Mama nie umarla bo mam jeszcze 20och braci mlodszych.

Z wizyty u lekarza ciesze sie z jednego ze powiedziala ze to jest choroba wiec wniosek jest prosty to co odczuwam jest tylko w mojej glowie, a njgorsze jest to ze nawet lekarz jest w stanie mnie oklamac bo nadal uwazam ze to jest prawda.

NAPISZCIE TAK SERIO JEST MOZLIWE GLOSNE MYSLENIE TO ZNACZY ZE BEZ OTWIERANIA UST LUDZIE W MOIM KREGU WIEDZA CO MYSLE (to okropne uczucie ktore bardzo mnie zmienilo- mam olbrzymie SUMIENIE, wierze w Boga co do wiary nie mam opsesji, nie klame jestem raczej skromny ale powiem ze dzieki temu co mam jestem lepszym czlowiekiem wiadomo nie dokonca ale co kolwiek zrbie zle lub wbrew chszescijanstwu to mysle o tym juz caly czas a ze mysle glosno wiec nie moge zle postepowac pokrecony tekst napisalem troche. ZDROWIA ZYCZE WSZYSTKIM.

 

---- EDIT ----

 

SORKI NECIK MI MULIŁ

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kisiu - słuchaj: nie poddawaj się! Schizofrenia nie jest taka przerażająca choroba, jak sie bierze leki. To nie jest śmiertelny rak itp., czego boja sie moi bliscy (hipochondria). Kisiu - dlaczego nie mówisz o wszystkim mamie? Rozmowa daje naprawde WIELE. Przelam sie! (ja akurat z przelamywaniem sie w rozmowach nie mailem problemu i zawsze jak mi cos ciazy to gadam, jak najety o tym);

 

Swoją drogą - to zastanawiające: mówisz, ze nie masz leku, a z drugiej strony ciebie to meczy i zyc ci sie nie chce... nie rozumiem uczucia...

 

Trzymam kciuki za ciebie Kisiu!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Retro mi się wydaje, że to uczucie nie do wytrzymania u Kisia można porównać np. do odgłosu młota pneumatycznego, wyobraź sobie, że ktoś wierci ci nim pod oknem codziennie przez miesiąc, też się go nie boisz, ale staje się to nie do wytrzymania. Chyba o to chodzi z tym lękiem, a raczej jego brakiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no fakt; ja po tym wszystkich rozmowach tych natretnych mysli, ktore nieraz mi sie teraz w ciagu ostatnich dni pojawily (wlasciwie po niedzieli, kiedy znowu zaczalem czytac, w dodatku dostalem jakiegos dolka) doszeldem do wniosku, ze to nic groxnego i odczuwam jednak niepokoj, ale tak mysle sobie i sie uspokajam tym, ze to tlyko natretne mysli i nc powaznego i ze wszyscy tka nieraz maja, a w nerwicy to juz sie wkreca samemu sobie takie mysli...

 

ale gdzies jeszcze sie denerwuje, ze moze to jest poczatek... (k/cenzura/)

 

wlasnie czytam o nerwicy natrectw na tym forum i nie jest tak xle - uspokajam sie coraz bardziej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boże... ale ja mam nerwice teraz - nerwice mysli w obawie przed schiza... nie...

 

A czy Kisiu mogloby powiedziec, czy jak mial NN to obawial sie, ze moze byc to poczatek schizofreni i czy one mu towarzyszyly tak caly czas?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×