Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Jak ja mówiłam o tym na izbie, mój tata miał kamienny wyraz twarzy. Z kolei mama zawsze miała przerażony wyraz twarzy, i jakiś taki nieobecny. Raz widziałam jak mama płakała, mówiąc że nie może tego znieść, że nie może zmieść myśli że jej córka codziennie myśli o śmierci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paradoksy, mój ojciec się swego czasu ze mną radośnie wieszał. Ja chciałam się powiesić, a on od razu mnie małpował i moje stany, bo chciał być w centrum. I tak go kocham. To upadły geniusz, który nie dorósł do bycia rodzicem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paradoksy, mój ojciec się swego czasu ze mną radośnie wieszał. Ja chciałam się powiesić, a on od razu mnie małpował i moje stany, bo chciał być w centrum. I tak go kocham. To upadły geniusz, który nie dorósł do bycia rodzicem.

czy Ty nie idealizujesz za bardzo swojego ojca?

 

ale spoko - ja idealizuję swoją Mamę.

myślę teraz o tym, co usłyszałam na terapii przez ostatnie 3 tygodnie i rzygać mi się chce.

nie chcę nic czuć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paradoksy, Basiu... to są cudowne procesy psychoterapii....

Ja idealizowałam rodziców (głównie matkę, choć ojciec bardziej mnie kochał), a teraz do niej czuję wściekłość.

Bardzo fajnie jest wszystko odgrzebać - ale znając mój słomiany zapał i brak cierpliwości, rzucę terapię zanim wszystko na nowo poukładam.

I efekt będzie gorszy niż przedtem.

 

To samo mam z lekami. Gówno pomagają, a zostawiają zryty, dziurawy mózg.

 

Chciałabym żyć tylko na xanaxie i sobie nagle umrzeć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo fajnie jest wszystko odgrzebać - ale znając mój słomiany zapał i brak cierpliwości, rzucę terapię zanim wszystko na nowo poukładam.

I efekt będzie gorszy niż przedtem.

Fajnie? Ja nie potrafię zaakceptować prawdy, ona sprawia, że chce mi się bełtać.

Niechcęniechcęniechcęniechcę się w tym babrać, bo to boli.

I nie mogę się pociąć a bardzobardzobardzo chcę. Chyba nie jestem gotowa na terapię...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, Kasiu, ... tak myślalam, że dziwnie to brzmi, tak nieironicznie

 

Mi też nie chce iść się do pracy, więc nawet nie wiem co Ci powiedzieć, bo wszystko zabrzmiałoby z moich ust banalnie - przyganiał kocioł garnkowi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj byłam na terapii, jak zwykle w poniedziałek. Dużo spraw do poruszenia, a sesja trwa tylko 50 minut.

Jak zwykle myśli kłębią się w głowie. Znowu wyszły na jaw moje potrzeby. Oczywiście potrzeby dziecka w ciele kobiety 36-letniej. Zależność, której mi brak. To tak jak zależność dziecka od matki, która zaspokaja potrzeby dziecka, na jakimś poziomie. Potrzeba poczucia się kimś wyjątkowym, której być moze szukam w obecnym związku. Nie wiem jakto ugryść.Bo mimo tego,że czuję się,że jestem dla kogoś ważna, to i tak doszukuję się w szczegółach tego, czy ten ktoś spełnia moje oczekiwania. Im bardziej się dopatruję, stwierdzam,że coś jest nie tak. Może ja nie wiem jak powinien wyglądać zdrowy związek i co jest w nim ważne. Patrzę tylko na siebie, czyli z perspektywy dziecka. Jestem egocentryczna i egoistyczna. Nie wiem czy to zdrowe. W pewnym wieku pewne tak. Teraz cięzko jest to zmienić. Zmienić, albo przerwać pępowinę? Też tego nie wiem. Gubię się w tych rozmyślaniach.

Druga sprawa-moja praca. Niby wszystko zależy w niej od moich decyzji, a jednak nie do końca. Mam poczucie ,że potrzebuję doradcy. A jak już podejmę decyzję to ciągle się borykam czy była dobra. Każdy podejmując decyzję wie,że bedą jakieś jej konsekwencje. Godzi się z nimi, następnie akceptując je przechodzi dalej, zostawia tamten temat. Ja niestety rozpamiętuję i babram się w tym co było. Zamiast uczyć się na błędach, albo przyjmować sytuację taka jaka jest wciąż mam dylematy. Nie wiem czy dopiero uczę się siebie i okupione to jest moimi rozterkami czy poprostu wciąż mam problemy z akceptacją podjętych decyzji. Czyli takie nieokreślenie się. Wciąż jestem nieokreślona. Tak jakbym swojego zdania nie miała. A jak już je mam to za moment, zmieniam je, albo sprawdzam we wszelaki sposób i drążę temat.Coś układam w głowie, wydaje mi się,że jest dobrze, a za chwilę okazuje sie,że jednak nie. Oszaleć można. Z tego powodu mam gonitwę myśli w niektórch sytacjach i splątanie. W takich momentach czuję dół, zaczynają boleć mnie mięśnie, głowa, przychodzi osłabienie,że najchętniej to zasnęłabym.

Pojawiają się myśli,że jestem do niczego i myśli kiedy to się wszystko skończy.

Dzisiaj powiedziałam terapeutce,że chyba zauwazyła,że jak rozmawiamy to ciaglę jej przerywam bo mi jakieś myśli do głowy przychodzą. Powiedziała,że tak na ten moment rozładowywuję napięcie i swoje rozterki. Powiedziała też,że na poczatk erapii czyli prawie rok temu przychodziam na sesje i w większości słuchałam co ona ma do powiedzenia. Na dzień dzisiejszy rozmawiamy. Czyli tak jakby zmieniła się zależnośc między nami.

To,że tu wchodzę na forum to przedlużenie mojej sesji......nadal badam czy tak jest. Raz mi się wydaje,że tak, różnie z tym bywa.

Na koniec zapytałam czy wiecznie bedę miała takie dylematy jak teraz,że będziemi przy tym towarzyszyło ciagłe napięcie. Odparła,że pracujemy nad tym.

Wyszłam zadowolona, a jak przekroczylam granicę drzwi domowych....nastała normalność czyli myśli o zaburzonej Monice.

Nie wiem,napewno czasu potrzeba,żeby te wywody wyciągniete z sesji zaowocowały.

Czuję się zmeczona, jak zwykle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochani moi, Asi padl laptop!!!! :evil::( , bedzie w naprawie, nie bede go miala 2 do 4 tygodni. Nie mialam dostepu do komputera ani tym bardziej do sieci. Ale mam przekochana wspollokatorke, ktora pozyczyla mi teraz swojego malutkiego net booka dopoki nie bede miala laptopa. wlasnie ucze sie jeszcze nim obslugiwac. :D Nie zapomnialam o Was, czulam sie od Was odseparowana przez tego cholernego laptopa. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tenuis, Agus, bardzo Cie przepraszam, nie mam teraz dostepu do gadu, w ogole do bani z tym moim laptopem. szczescie, ze moja wspollokatorka mi pozyczyla net booka, tyle, ze on jest nie w windowsie tylko w linuxie, troche inaczej to wszystko tu wyglada, jeszcze sie nie do konca nauczylam jak sie nim obslugiwac. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tenuis,Agus, jakos zyje..., ostatnio sporo sie u mnie dzieje, zwlaszcza jesli chodzi o terapie, jakbym zaczela opisywac to zajeloby mi to duuuuzo czasu, nawet nie wiedzialabym od czego zaczac. Mam tez troche spraw do zalatwiania w zwiazku z uczelnia, lecze sie dalej, zaczelam spotykac sie troche z ludzmi, dalej mozolnie pisze te swoja prace mgr., przyzwyczajam sie do wspollokatorki, musze myslec o jakiejs pracy chociaz dorywczej, jeszcze nie bylam od wyprowadzki w domu rodzinnym... Bardzo ale to bardzo dokucza mi pustka i samotnosc. To momentami nie do zniesienia, zwlaszcza wieczorami i tuz po spotkaniach z terapeutka, to po prostu dramat. Wczesniej potrafilam ja jeszcze jakos zdusic, teraz nie... Dzis mam dodatkowy termin sesji, poprosilam o niego dzwoniac wczoraj do terapeutki, musze koniecznie z nia porozmawiac.

A co u Ciebie?

 

paradoksy - Basiu, jakie decyzje jesli moge zapytac? To brzmi bardzo dojrzale, to chyba dobrze...

 

[Dodane po edycji:]

 

Przepraszam Was, ze pisze bez polskich znakow, ale ja nie wiem jak ich tu uzywac! :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×