Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Monika1974, ja mimo, że jestem postrzegany jako totalny skurwy.yn to mam w sobie duzą ilość empatii. Jak widze np. program o dzieciach z afryki, z domu dziecka, czy o bezdomnych zwierzetach to rycze jak ... chodze nawet na wolontariat i pomagam biednym dzieciom z rodzin patologicznych w nauce. Wtedy zapominam o sobie na chwilę.

 

[Dodane po edycji:]

 

Ale tez czasami chciałbym byc typowo zimnym skurwielem

 

Widzisz...każdy z nas ma w sobie dobro. I Ty też je masz. To bardzo szlachetne-pomoc dzieciom, zaduma nad bezbronnymi, bezdomnymi zwierzętami.

Ja też ryczę.

Skąd wiesz,że jesteś postrzegany jako totalny skurwy.yn? Ktoś Tobie to powiedział czy sam o sobie tak myślisz?

Bo ocenianie siebie nieobiektywnie w świetle cierpienia jest nieadekwatne. Wiesz o tym?

 

Basiu źle wpływa na Ciebie chwilowa rozłąka.

Nie możecie zamieszkać na stałe? Co stoi na przeszkodzie?

 

Ja nie odczuwam potrzeby,żeby ktos przy mnie był tu i teraz.

Czuję jakby presję,że chcę poradzić sobie sama. Nie wiem co to oznacza.....i dlaczego tak jest. Lęk?Niepewność? Powalone to wszystko, jak się w to zagłębię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, Monia. Ja prawie całe życie chciałam radzić sobie sama. Tak mnie mama wychowała i tak sobie postanowiłam, kiedy zniszczyłam jedyny poważny i obiecujący związek w moim życiu. Zawsze musiałam być tą niezniszczalną,l twardą i nieczułą. Tak pokazywałam i aż sama w to wierzyłam. Teraz już nie ma siły. Chcę się przytulić i powiedzieć komuś "zajmij się mną, pomóż mi" i nie bać się tego. I móc spokojnie zasnąć, powiedziawszy to. Mając poczucie bezpieczeństwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu, ale dlaczego miałaś takie poczucie,żeby być niezniszczalną, twardą i nieczułą? Dlaczego chciałaś za taką uchodzić? Dlaczego chciałaś sobie radzic sama? Z czego to wynikało? Mama była dla Ciebie takim wzorem do naśladowania? Tak ją odbierałaś?

 

Bo mną się zajmowano chyba,aż zanadto. I w domu i w związku. Teraz chyba chcęna odwrót, albo boję się,że znowu będę od kogoś zależna. Sama nie wiem. Jeszcze nie potrafię tego rozgraniczyć.

Zasłuchałam się w teledysk , który załączyłaś. Tak....piękny. Pięknie się zapowiadało......a skończyło się......

Ja sobie kreuję,że to był jednak sen, zły sen.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu, no właśnie, skąd u Ciebie ta twardość, dzielność za wszelką cenę? Bo ja mam podobnie, byłam/jestem taka sama... W dalszym ciągu. Nienawidzę być słaba. Chciałam pokazać wszystkim, że sobie poradzę bez nich, bez tych, którzy się ze mnie śmiali, byli fałszywymi przyjaciółmi, opuścili mnie, chciałam udowodnić im i sobie, że nikogo nie potrzebuję, sama sobie dam radę. Musiałam sobie radzić sama w razie odtrącenia, zostawiania mnie, żeby się nie rozsypać, jakoś przetrwać. Z drugiej strony wszyscy wokół mnie tak postrzegali, jako idealną Asię, zawsze dającą sobie ze wszystkim radę, chciałam być taka jak mnie widzą... A trzeci powód to oczekiwania ze strony mojej cioci i babci, któym chciałam bardzo sprostać.

Jak to było u Ciebie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

K mnie przeprosił, że musiałam go wczoraj słuchać nietrzeźwego.

Tylko co z tego? Czuję do siebie obrzydzenie, nie spałam praktycznie całą noc, nie mogłam usiąść w miejscu i cały czas nuciłam coś pod nosem bo inaczej zwariowałabym od natrętnych myśli.

Jestem winna, czuję się brudna i co najgorsze, nie otrzymałam kary. Nie umiem tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nic nie jest okay.

Nie wiem skąd u mnie taka potrzeba poniesienia kary, ale odczuwam ją strasznie silnie.

Za długo pamiętam, mimo wszystko się zawiodłam i teraz będzie mi to wierciło dziurę w brzuchu przez x czasu.

I te cholerne myśli.

A może nie jesteśmy dla siebie? A może sobie szkodzimy? A może JA szkodzę jemu?

Powinnam zadzwonić do terapeutki jęcząc o bliższy termin, chociaż ostatnio mi odmówiła?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chojrakowa, nie wiem. Może spróbuj do niej zadzwonić. Wielu z nas kara się tutaj za prawie wszystko, więc to nasza wspólna cecha. Nie jesteś sama :) Poza tym myśle że on Cie kocha. Skoro przepraszał :) Weź to pod uwagę. Może umówcie się na jakiś fajny, romantyczny wieczór :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniko, Asiu, w moim pierwszym najważniejszym związku byłam bardzo emocjonalna. Moje emocje miały siłę huraganu. Niczego nie potrafiłam ukryć. To zniszczyło ten związek. Miałam wtedy chyba takiego hiperbordera. Rozstanie bolało tak bardzo, że po pierwsze obiecałam sobie już nigdy w życiu się nie zakochać. Po drugie obiecałam sobie nie okazywać już emocji. Tłumić je. Nie mówić o nich. Nie mówić o uczuciach. Nikogo nigdy nie potrzebować. Nie pokazywać, że coś mnie zraniło, zezłościło. Zbudowałam wokół siebie mur ochronny.

A to, że mnie mama wytrenowała to jest inna sprawa. Zostawiała mnie z wieloma rzeczami samą. Z problemami. Ze wszystkim. Wpajała mi słowami, ale bardziej zachowaniem, że muszę sobie sama radzić. Poza tym wielokrotnie mówiła mi, że kariera jest ważniejsza od miłości.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, u mnie rodzice też stawiali kariere na pierwszym miejscu. Dobre studia, dobra praca, dużo forsy. I to mi poniekąd zostalo :( Ale teraz to wolałbym żyć w biedzie ale z fajnym parterem lub partnerką :)

 

[Dodane po edycji:]

 

Kurde dopada mnie jakaś deprecha. Czuje sie zajebiście samotny. G nie odpisuje, D. na treningu - ja tak bardzo sie staram, a oni nic ;( Nie wiem zupełnie co robić, jak postępować ;( Jednak plan z niepisaniem do G. był blędny ;(

 

[Dodane po edycji:]

 

Nigdy nie mogłam pogodzić się z kreowaniem mnie na symbol seksu. Z seksu uczyniono przedmiot. Nienawidzę myśli, że mam być przedmiotem.

 

To są piękne słowa M.M ... Ostatnio na terapi mialem za zadanie napisać list do terapeutki. Użyłem tam wlaśnie tego cytatu ;( Ja chyba rzeczywiscie jestem przedmiotem ;p

 

 

[Dodane po edycji:]

 

D. napisał, że nie ma ochoty sie ze mna spotkać bo jest zmęczony po treningu ! Kur.wa dlaczego tak jest ? Mam dosyć samotności. Napisałem, że nie chce go już widzieć nigdy więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu, w swoim pierwszym najważniejszym związku okazywałaś emocje. Ale to nic złego,żeby je okazywać. Ja myślę,że tu chodzi,zeby świadomie to robić. Jesteś zła-mówisz o tym, jesteś wściekła-sygnalizujesz i rozmawiasz o tym. Jesteś zazdrosna-też rozmawiasz. NIezrozumiana, osamotniona, bez wsparcia, pozostawiona sama sobie, smutna itp.

Wiesz co? Patrząc wstecz, ja emocjonalnie podchodziłam zawsze do wszystkiego, bardzo emocjonalnie, aż zanadto. Tylko nie tłumaczyłam sobie z czego wynikają te emocje, nie szukałam przyczyny. I chyba, prawdopodobnie nie sygnalizowałam o swoich potrzebach, dopasowywałam się, a potem to już wiele emocji ukrywałam, wstydziłam się o nich rozmawiać, nie miałam swojego zdania.Olewałam, zamykałam się w swoim świecie, zaczęłam popadać ze skrajoności w skrajność.

 

Kasiu, napisałaś też,że niczego nie potrafilaś ukryć. Ale po co chciałaś coś ukrywać? Masz na myśli emocje? Jakie emocje chciałaś ukryć? Bo to też ważne.

Myślę,że nie nauczono nas wyrażać siebie. Albo nie miałyśmy ku temu sposobności. Już sama nie wiem. Mętlik w głowie.......

 

Widzę,że siebie obwiniasz za to,że związek się rozpadał. To tak jak ja. POczucie winy jest dla mnie czymś gorszym niżeli dostąpienie jakiejś kary za zły uczynek.

Poczucie winy dla mnie jest jak.....nie wiem do czego porównać.......jak przebywanie na granicy między piekłem,a niebem? Taka niepewność, lęk, niejasność, niepokój.

Wolałabym dostać wpie.dol, niż mieć poczucie winy. Trochę by pobolało, ale przestałoby. Z poczuciem winy jest inaczej. Doskwiera. Daje o sobie znać. Ukazuje to, jaka to ja jestem beznadziejna, a przecież chciałabym być idealna...............Tego nie da opisać się słowami.

 

Tak sobie teraz myślę.............dlaczego siebie obwiniamy? NIgdy wina nie leży ewidentnie po jednej ze stron. Zawsze jest wspólna. A jeśli nawet ktoś zrezygnuje w związku pierwszy..... to znaczy,że miał powody w sobie do tego.Coś nie pozwalało, jakaś część nas samych, bądź kogoś nie pozwalała na bycie razem.

Fajnie by było gdyby wystarczyło sobie to tak wytłumaczyć, niestety jest ciężej, zwłaszcza, gdy na kimś nam zależało.

Jedno jest pewne.....ja sobie z trudem cokolwiek wybaczam. Potrafię o wszystko siebie obwinić, nawet o to, gdy komuś w pracy zredukuję etat....to potem borykam się z myślami i obwiniam,że źle zrobiłam,że przeze mnie ta osoba teraz nie ma całego etatu. Ciężko jest mi zaakceptować fakt,że tak sie stało, a przecież ja też dostałam polecenie służbowe,żeby skrócić komuś etat.

Mój ojciec zawsze zwalał winę na wszystkich dookoła, tylko nie na siebie. W tym schemacie sobie dorastałam.

 

Kasiu, ten mur wokół siebie trzeba napewno zburzyć. Ciężkie to jest, wiem. NIe wiem czy zbudaować nowy, bo przecież bezbronne też nie możemy być.Ale jeśli ten mur nas niszczy, to najpierw musimy go rozwalić.

MI moja mama nigdy nie mówiła o miłości. Sama chyba jej nie doświadczyła w swoim mniemaniu i w moim odczuciu. Zawsze powtarzała,że musze mieć studia, dobrą pracę, pchać sie do przodu,żeby być niezależną od mężczyzny. Ja pier.olę......skąd ten tok rozumowania? NIezależną emocjonalnie i finansowo? Czy tylko finansowo? Albo tylko emocjonalnie? W ogóle co to ma być?

Zła jestem.

Idę sobie kawę zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dajmy sobie wszysy buzi :D

 

[Dodane po edycji:]

 

*wszyscy

 

 

Po buzi?

 

 

 

RING WOLNY....

 

Piotrek? Możesz nie wierzyć, ale jeszcze nikogo nigdy nie uderzyłam w twarz.

 

[Dodane po edycji:]

 

Joasiu właśnie zapisałam się do naturoterapeuty , na 20-tego stycznia na 7:00. Zapytam o boleriozę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję się kompletnie opuszczony, czuję się tu nie chciany, czuję że chcecie ze mną tylko powierzchownego tematu, że gdybym stąd zniknął to nikt by się nie przejął, ani nikt by się nie miał jak do mnie odezwać.

 

Za Hanią tęsknicie i niektórzy z was nawet mają z nią kontakt, to potwierdza, że macie ze sobą kontakt poza forum.

 

Nawet czuję, że wiara mnie opuściła, bo jak mogę należeć do Boga, skoro wszystko mnie drażni, denerwuje i często nienawidzę całego świata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widziałem się z D. Pogadaliśmy fajnie, ale do niczego nie doszło. On sie otwarcie przyznał że jest biseksem, ale nie potrafiłem zrobić pierwszego kroku. Nie wiem dlaczego. Z jednej strony to dobrze ze nic nie zrobilem, a z drugiej tak bardzo pragnąłem bliskości choć na chwilę. :( Smutno mi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×