Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia społeczna!


Pustka

Rekomendowane odpowiedzi

czy potrzebuje pomocy lekarza? nerwica/fobia

Witam serdecznie, postanowilam zarejestrowac sie na tym forum poniewaz od jakiegos czasu borykam sie z problemem. Mianowicie zauwazylam u siebie wyrazne objawy straszliwego zdenerwowania/ fobii w sytuacjach calkowicie normalnych i neutralnych np . podczas zajec, w ciasnych pomieszczenia z duza iloscia osob, podczas wykonywania cwiczen laboratoryjnych, ale naprawde nieskomlikowanych, kiedy wszyscy patrza sie na mnie, ba nawet ostatnio podczas zakladania konta w banku. Duszność, kolatanie serca, wrazenie zemdlenia, drzenie rak... W dziecinstwie podobne objawy mialam w kosciele, nie wiem, czy to moze byc nawrot jakiejs fobii? Ostatnio dokonalo sie wiele zmian w moim zyciu ale mam wrazenie ze doszlam po tym do siebie.nie chce sie tez za bardzo nad soba rozczulac i isc z tym do lakarza, bo po prostu boje sie ze coraz bardziej sobie to wmawiam. Jednakze moze powinnam? prosze o pomoc :cry:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do lekarza możesz zawsze pójść. Powiesz jakie masz objawy i on to już oceni. Ja szczerze mówiąc mam podobnie, ale tylko na zajęciach. Po prostu nie mogłam na nie chodzić w zeszłym semestrze, bo dopadały mnie straszne lęki. Teraz mam wieeeeeelki problem z zaliczeniami, zdałam egzaminy, ale jak się okazuje z zaliczeniami jest bardzo pod górę i już widzę to jak mnie wyrzucają z uczelni. Denerwuję się kosmicznie, bo to jest już permanentny stres prowadzący prosto do zagłębienia nerwicy. Musiałam się wyżalić. A Ty do tego lekarza możesz iść, tylko jakiegoś dobrego, powie czy Ci coś dolega i będziesz wiedzieć. Ja mam nerwicę lękową i objawy mam podobne. :) Ale nie chcę Ci też wmówić, że jesteś chora, ja bym do tego lekarza jednak poszła na Twoim miejscu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale masz tak od zawsze? ja szczerze mówiac wczesniej moze nie bylam przesadnie towarzyska itd ale jednak nic z takich rzeczy jak teraz sie nie dzialo. czasami lekko denerwowalam sie przed wystapieniem publicznym czy egzaminem ustnym, ale w normi. ba, pamietam ze jeszcze 3 lata temu na jednym egzaminie bylam az za bardzo wyluzowana. zastanawiam sie co moglo mi sie nagle przestawic w glowie? nowe srodowisko? dodam ze zaczelam nowe studia i opuscila mnie wazna osoba.. Tyle ze psychicznie czuje sie ok, jedynie te somatyczne objawy stresu..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sky, Nie, nie od zawsze. Odkąd zaczęłam studia... pierwszy semestr ok ale do sesji. W czasie jej trwania pojawił się pierwszy objaw: gula w gardle. Wydawało mi się najpierw, że to jabłko mi jakoś stanęło w przełyku, ale za długo tam tkwiło, mama mi powiedziała, że to na pewno z nerwów. Zdałam sesję, gula zniknęła. Potem było już tylko gorzej, co sesję coraz gorzej. Doszło do tego, że nie mam teraz wielki problem ze skończeniem jej teraz, a już październik (przedłużenie do połowy tego miesiąca). Ja często też tak mam, że odczuwam stres somatycznie, a nie czuję zdenerwowania: najbardziej wysuwają się na czoło mdłości i uczucie, że zaraz zemdleję, szumi mi w głowie, zaczęło mnie też coś piec pod żebrami w jednym punkcie z lewej strony blisko środka. A dzisiaj po zjedzeniu myślałam, że wszystko zwrócę i do tej pory mi niedobrze. Ja kiedyś też byłam bardzo wyluzowana, do matury podeszłam z uśmiechem na ustach, denerwowałam się tylko przed ustną, ale to był zwykły stres przed egzaminem.

Myślę, że to co ostatnio zdarzyło się w Twoim życiu mogło się przyczynić do tych odczuć. Myślę, że gdybyś wybrała się do psychiatry to od razu zobaczyłby, czy masz nerwicę. Moja lekarka od razu zobaczyła, jeszcze nie zdążyłam usiąść na krześle, a ona już widziała. Także radzę Ci pójść. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeżeli sie tak długo odpycha od siebie ludzi....to potem trudno sie dziwić ze sie odsuwają....

Smutne to wszytsko....Bo ja nie chce ludzi...ale chce zeby oni mnie wciąż chcieli...

- dune

 

Mam dokładnie tak samo. Nie chcę ludzi. Ale boję się ich stracić. Więc się zmuszam. I wychodzi nijak. Takie to relacje, że w razie szukania pracy dadzą cynk, jak coś się u nich zwolni i może, może nawet pójdą raz na parę miesięcy na piwo. Ale nic więcej... I nawet nie mogę mieć im tego za złe, bo tak jak mówisz - trudno się dziwić, że się odsuwają...

 

Tylko Ci się tak wydaje. To ''tylko'' zaburzenie...
- Michuj (komentarz do posta dune)

 

A skąd od razu ta pewność? Ja na przykład mam tak całe życie. Więc raczej powiedziałabym, że to po prostu moja cecha, a nie zaburzenie... Więc - różnie bywa... Różne są powody, różne efekty...

 

Tzn ;Masz fobie społeczna ,diagnozowaną i uczęszczałeś na terapie żeby coś z tym zrobić ?

Czy tylko brzmienie tych dwóch słów "fobia społeczna" Wydaje Ci się tak fajne ,że

masz gdzieś leczenie ,ewentualnie nieśmiałość lub inną cechę charakteru powodującą

problemy przy poznawaniu nowych ludzi ?

- Im_Back (przykład jednego z wielu podobnych komentarzy)

 

Drogi Im_Backu. Tak bardzo skupiłeś się na etykietach, że odrzucasz ludzi z problemami, bo nie mają ich zdiagnozowanych? Dobrze, byłoby poprawniej, gdyby każdy, kto diagnozy nie ma, mówił, że ma "objawy fobii społecznej", a nie "fobię społeczną", ale to jest coś, na co można przymknąć oko... Jesteś przeczulony, rozumiem, ale w ten sposób nie pomagasz tym ludziom, a w niektórych przypadkach wręcz przeciwnie (tak jak każdy dobry psycholog/psychiatra wie, że jednemu pacjentowi pomoże ciągłe drążenie tematu i pocieszanie, a innemu kop w dupę).

 

Im back, nie wiem czy miałem fobie społeczną czy nieśmiałość czy coś innego, wiem że myślałem w sposób pasujący do fobi społecznej i miałem objawy takie jak w niej opisują. Dlatego zastosowałem narzędzia nlp jakimi posługują się nlpowcy w pokonywaniu nieśmiałości czy fobi społecznej.
- BB1

 

I bardzo dobre podejście. Psychologia, to akurat ta dziedzina, która podchodzi pod "zrób to sam". Każdy pracuje nad swoją psychiką od najmłodszych lat, świadomie, czy nie. Na litość boską, nie róbcie z psychologów ludzi nieomylnych, bo to zwykli absolwenci szkół wyższych, którzy uczyli się dokładnie z tych samych źródeł, co psycholog-hobbysta-amator. Poza tym nie ze wszystkim należy biegać do lekarza... Jak zatniesz się w palec, możesz sam(a) przykleić sobie plasterek. Jak Ci utnie nogę, to raczej należy się udać się już do lekarza ;) Człowiek nieśmiały, denerwujący się przed wystąpieniem publicznym i rozmowami z obcymi ludźmi - moim skromnym zdaniem - to nie jest przypadek godny rejestracji do lekarza... Ale to nie znaczy, że ma siedzieć bezczynnie w domu i czekać, aż mu się pogłębi... Tabletki na grypę są dostępne w aptece bez recepty, ale afirmacja to już tylko pod czujnym okiem lekarza? Dla mnie to gruba przesada.

 

Jeszcze co do diagnozy - też uważam, że lekarz może się pomylić. Nawet bardzo dobry. Z tej prostej przyczyny, że obserwacja, mowa ciała pacjenta, to tylko część "materiałów" potrzebnych do diagnozy. Reszta, to pytania zadawane pacjentowi. A pacjent, nawet nieświadomie, może odpowiedzieć błędnie. Sama nigdy nie wiem, co odpowiadać lekarzowi, wszystko jest zbyt WZGLĘDNE. "Czy często pani płacze? Czy jest pani aktywna fizyczna? Czy jest pani agresywna? Dobrze pani sypia?" - nie wiem, nie wiem, nie wiem, nie wiem

 

Dodam jeszcze, że pokładałam dużo nadziei w tym temacie, myślałam, że znajdę się tu wśród "swoich", ludzi, którzy rozumieją. Ale przeczytanie ostatnich paru stron wywołało we mnie wręcz odwrotne odczucie - że jestem tu niemile widziana, dopóki nie mam etykietki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie. Mam 17 lat. Od niedawna mam wrażenie, że cierpię na fobię społeczną. Czytałem o niej niedawno i większość osób, które na nią cierpią, mają tak samo jak ja. :-| Chcę się jednak dowiedzieć od Was, czy ja mam to okropieństwo. No więc tak: za człowieka nieśmiałego uważam się od dawna, jednak nieśmiałość to jeszcze nie jest powód do sądzenia, że się cierpi na socjofobię. W gimnazjum zawsze przeżywałem jakieś występy publiczne (u nas w szkole każda klasa miała coś przedstawić), teraz w liceum ogólnie to stresuję się przed ustną odpowiedzią, przed przeczytaniem zadania domowego na forum klasy, itd. Kolejną rzeczą, która mnie niepokoi jest strach przed wypowiedzeniem własnego zdania. Uważam, że mam w większości przypadków dobra argumenty do dyskusji, jednak jak przychodzi co do czego, to boję się powiedzieć co myślę, czasem kogoś ochrzanić, jeśli zachowuje się niestosownie, wydaje mi się, że jak coś powiem, to ten ktoś zacznie na mnie przeklinać, w najgorszym przypadku mnie pobije. Niektórzy nawet mi mówią, że jestem dziwny, że nie umiem się postawić. Gdy są jakieś napięte sytuacje, typu kłótnia kogoś bliskiego z kimś innym, to często zaczyna mnie boleć głowa i mam dreszcze. O, jeszcze przed rozmowami telefonicznymi się b. stresuję. Albo jak jakiś nauczyciel każe mi np. przynieść dziennik z jakiejś innej klasy, bądź sekretariatu. Myślę wtedy, że nie uda mi się go zdobyć, że ktoś pomyśli, że jestem głupi, itd. W większości takich sytuacji zaczyna mi bić szybciej serce, ale tak jak już wcześniej wspomniałem, czasami mam dreszcze i ból głowy.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja myśle , że jestes po prostu nieśmiały , co wynika z niskiej samooceny..Wypisz na kartce swoje dobre strony ( uwierz mi , na pewno jest ich sporo ) , i słabe strony. Spokojnie zastanów się , co możesz w sobie zmienić , co możesz w sobie umocnić. W czym jesteś dobry? I na tym się skup.Nie na tym czego NIE MASZ i czego NIE POTRAFISZ. Skup się na tym co dobre i co można zmienić. Do dziela:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DamanoX, Jak to napisał kolega wyżej posiadasz słabą ocenę samego siebie, aby ją podwyższyć musisz więcej się angażować być bardziej otwartym, na sam początek zacznij od rodziców jeśli zdobędziesz ich zaufanie będzie Ci o wiele łatwiej do innych, bo sądzę że do nich też jesteś mało otwartym i rozmownym. Też bym Ci proponował byś rozwiązywał różne tego rodzaju gry na rozwijanie własnej osoby. Radził bym Ci jeszcze byś jak najwięcej przybywał w towarzystwie twoich kolegów/koleżanek, przy czym zapraszał ich do swojego mieszkania, to Ci bardzo pomoże, a zaszkodzić może samotność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że nie tylko ja czuję te "milusie" ciepełko, drżenie rąk i ogólnie stan, jakbym miał zaraz eksplodować. Co tu dużo mówić, no "mam to samo". Poleciałem ze szkoły, prawa jazdy nie ukończyłem, kasę przećpałem i przepiłem, po części odwróciłęm się od znajomych i zatraciłem życie towarzyskie. Chodziłem nawet do psychologa i psychiatry, ale to było tylko w celu uzyskania zaświadczenia o nauczanie indywidualne. W tej chwili, przy tym staniem mogę powiedzieć "heeej! przegrałem życie". Tylko, że nie chcę tego dopuścić do siebie, tzn. nie chcę sie poddać. Chcę ukończyć szkołę, odbudować relację ze znajomymi i dziewczyną i ogólnie funkcjonować w tym społeczeństwie. Co do dziewczyny, a właściwie koleżanki, to tutaj przeżywaliśmy wzloty i upadki, ale nigdy nie było czegoś więcej. Ogólnie jest kochana, że wytrzymuje z kimś o takich skłonnościach jakie ja posiadam. Tylko, że widzę to w pesymistycznym świetle, powiedziałem jej to; generalnie nasza historia jest bardzo dziwna. Niemniej jednak ona nie do końca rozumie, co jest ze mną, a nie chcę od niej tego na siłe wymagać - może niech się cieszy własnym życiem i będzie szczęśliwa, a nie użerała się z jakimś 'psycholem'.

 

Dodam, że własnie byliśmy umówieni na 20, to napisałem, że nie dam rady - po prostu, te fale ciepła i pewność, że mnie coś zirytuje jak będzie sami... nie, nie mogłem do tego dopuścić. Już widzę jak się odzywa do mnie lekceważąco, eh, no ma dość pewnie dziewczyna. No, to wylałem swoje żale i nawet lżej się zrobiło. :time:

 

Niech wrócą te czasy, kiedy siedzenie w domu było udręką i tylko oczekiwanie na wyjście, choćby na dwór. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kiedyś byłam osobą śmiałą, towarzyską, zawsze walczyłam o swoje, rzucałam się w oczy i ludzie mnie znali. Teraz mam problem, żeby odebrać telefon od koleżanki. Zwykle nie odbieram i piszę sms, żeby napisała o co chodzi, bo nie mogę rozmawiać, bo mam głośnik zepsuty itd. Obecnie szukam pracy i jak widzę dzwoniący telefon od nieznanego numeru to dużo wysiłku kosztuje mnie odebranie go. Zwykle kilka numerów telefonu przepada.. Jak już odbiorę i umówię się na spotkanie to często na nie nie idę, a jak pójdę to szybko rezygnuje z danej oferty, bo zawsze znajdzie się coś co będzie mi nie pasować. unikam spotkań ze znajomymi, a jak się spotkamy to dostaję ataku. droga do szkoły zwykle kończy się biegunkami, w samej szkole co przerwa biegam do łazienki. nie mogę wytrzymać w komunikacji miejskiej, ani w centrach handlowych. to mnie przytłacza i nie pozwala swobodnie funkcjonować :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Mam 16 lat i od ok. miesiąca mam dziwne lęki. Gdy mam gdzieś wyjść np do szkoły zaczynam płakać, dostaje drgawek, dusze się , wymiotuję. itd. Od 3 tygodni nie chodzę do szkoły ponieważ gdy zawsze szłam tata musiał mnie zwalniać bo dostawałam takiego "ataku". Próbuję o tym nie myśleć ale to samo przychodzi. Boję się gdziekolwiek wyjść. Również w nocy mam obawy że ktoś wejdzie do domu i mnie porwie. Pare razy nawet słyszałam jak ktoś w nocy próbuje otworzyć dźwi. Byłam u psychologa wczoraj i powiedziała że to jest fobia społeczna i przejdzie mi to. (Nawet jak u niej byłam to dostałam takiego ataku, zaczełam się dusić miałam drgawki itd. ) Ale jest coraz gorzej . Byłam na różnych badaniach. Zdarzyło się że pare razy zemdlałam. Dzisiaj poszłam do szkoły i po 20 min musieli mnie zwolnić bo nie dałam rady. Następną wizytę o psychologa mam dopiero za 2 tyg. Co mam zrobić żeby mi to przeszło ? czy miał ktoś z was kiedyś takie cos ? prosze o pomoc.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.Mam pewien problem i bardzo prosiłbym o radę... Jestem osobą nieśmiałą, w pewien sposób aspołeczną... nie mam znajomych, rzadko wychodzę z domu, zwykle jestem po prostu sam. Poza tym robię różne dziwne rzeczy z tym związane...Potafię to wszystko w sobie zaakceptować lecz problem polega na tym że kocham pewną dziewczynę...Niestety ona nie odzwajemnia tych uczuć...Nie z powodu wyglądu, mojej pobożności czy z podobnych przyczyn, ale z powodu mojego charakteru. Silvana (tak ma na imię) uważa że jestem zbyt aspołeczny i powinienem się zmienić. Zwykle się nie zmieniam z powodu innych ludzi ale znam już ją od dłuższego czasu i wiem że chce dla mnie dobrze. To jest bardzo miła i porządna dziewczyna więc wątpię aby mówiła mi to dla mojego zła. Bardzo ją kocham i chciałbym się dla niej zmienić...Piszę to dlatego gdyż proszę o radę w tym co powinienem w sobie zmienić lub co mogłoby pomóc mi się zmienić...może jakiś lekarz specjalista albo coś takiego. Bardzo dziękuję za każdą radę.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

olek95, Witaj!

Może należy szukać przyczyn ze względu na fobię społeczną?

Tutaj nie diagnozujemy na forum.

Najlepiej, gdybyś udał się do psychologa/terapeuty.

Uważam też, że powinieneś chcieć zmienić się dla siebie, nie dla dziewczyny, skoro jak napisałeś jesteś aspołeczny i to właśnie jest Twoją trudnością.

Nie wiem ile masz lat. Gdybyś był pełnoletni, sam zadecydowałbyś o udaniu się do w/w specjalistów. A tak musisz poprosić mamę, żeby poszła z Tobą do Poradni Zdrowia Psychicznego.

 

Na terapii szuka się przyczyn trudności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lęki,nerwica,fobia

 

Witam. Mam 16 lat . Od dwóch miesięcy dzieje się ze mną coś dziwnego. Na początku ciągle mi było niedobrze, słabo itd. To sie zaczeło pogarszać i gdzie kolwiek bym nie wyszła słabo mi się robiło, dusiłam się, płakałam, niedobrze mi było. Nie mogłam chodzić do szkoły bo odrazu się zwalniałam.Teraz będę mieć nauczanie indywidualne. W kościele jakbyłam też nie mogłam długo być. Poszłam do psychologa i powiedział mi, że to fobia społeczna. To się zaczeło pogarszać i poszłam do psychiatry. Zapisała mi leki : miansec ( biorę jedną tabletke przed snem), hydroxyzinum ( biorę jedną czasami dwie) i sertagen ( jedną). I Od paru dni dostaje takie ataki mam przewidzenia, słysze głosy, z 6 razy już zemdlałam, głowa mi pęka, mam wysokie tętno i ciśnienie, często mam paraliż nóg, cięzko mi się oddycha, czasami się dusze, mam koszmary, dreszcze, drgawki, i dostaje takie dziwne skurcze i ciarki które bolą na całym ciele, i do tego dostaje tej fobii w domu .Raz dostałam takiego ataku że mnie do szpitala zabrali. Chcieli mnie do psychiatrycznego wziąść ale się nie zgodziłam. Co jest ze mną ? Przecież od fobii chyba zwidów nie mam ? Pomóżcie mi co mogę zrobić ja już nie daje rady .

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×