Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia społeczna!


Pustka

Rekomendowane odpowiedzi

Ja kiedyś jeszcze przed nerwica uwielbiałam być sama w domu nie mogłam się doczekać kiedy ktoś wyjdzie albo wyjedzie abym tylko była sama Póżniej jak tylko mnie zaatakowało to gówno to miałam takie lęki że nawet jeśli ktoś wyszedł tylko do sklepu to już panikowałam A teraz już jest trochę lepiej i na nowo lubię być sama nie cierpię jak ktoś mi się kręci i smęci Mam nadzieję że już tak zostanie :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Popatrzcie jakie te Fobie i nerwice potrafia miec rozne oblicza! to z czym jeden ma problem to drogi uwielbia,jakie to wszystko dziwne :shock:

Tak wogole to znowu pisze nie na swojej fobi,ale fajnie mi sie z wami rozmawia,wiec chyba sie nie pogniewacie.Pozdrawiam wszystkich walczacych z fobiami ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszedłem na to forum głównie z powodu nerwicy i derealki którą ma już od ponad roku i czasem nie wiem czy nawet dam radę żyć.Ale spotkałem tutaj też temat fobii społecznej i dosyć dużo wypowiedzi, co mnie nawet ucieszyło, bo z tym dzisdostwem to użerałem się od dziecka i nawet do niedawna nie wiedziałem że takie coś istnieje, i myślałem tylko że to ja zawsze byłem po prostu dziwakiem.

A dokładnie samotnikiem, od dziecka miałem przede wszystkim kłopot i baaardzo duży problem z nawiązywaniem kontaktów z nowymi ludźmi, i nie tyle tylko że po prostu byłem nieśmiały ale miałem taką i mam zresztą do dziś ogromną blokadę psychiczną, w nowym towarzystwie że czasem stoję i jak kołek nie mówię nic, nie wiem czemu ale nie mogę nawet wydobyć z siebie jednego słowa. Kiedy idę ulicą i idą jacyś koledzy to wolę iść tak żeby ich ominąć aby tylko nie spotkać się z nimi bo boję się że nie będe miał o czym gadać i wyjdę na głupka

Kiedy już kogoś poznam to jest ok potrafię się śmiać, żartować itd ale w towarzystwie nowej osoby a jeszcze gorsza dziewczyny to nic a nic mi do głowy mądrego nie przychodzi.

Dalej opowiadając to muszę dodać że jak w technikum byłem wzywany do odpowiedzi to głos mi się łamał ze stresu że przed wszystkimi stoję, a kiedy miałem coś napisać na tablicy to ręce mi się trzęsły jak cholera aż nie mogłem kredy utrzymać...

kiedy poszedłem na studia to mi się pogorszyło i oblałem je przez to tzn. szedłem na uniwerek ale kiedy dochodziłęm do sali i widziałem tyle tych nowych twarzy. to po prostu wychodziłem stamtąd i wracałem załamany do domu. To było tak silne że nie dawałem rady tego pokonać...

Myślę że to bardzo dużao wynikało u mnie z tego że zawsze byłem niazadowolony ze swojego ciała, miałem obrzydliwy trądzi i byłem strasznie chudy, na szczęście to mineło ale wtedy załapałem fobie na punkcie swojego wyglądu a zacząłem bardzo dużo ćwiczyć żeby ulepszyć swoje ciało, doszło do tego że nawet nie chciałem chodzić do pracy żeby tylko ćwiczyć, ale zaczynałem nawet to przełamywać tyle że dostałem ataków nerwicy i odrealnienia i teraz już w ogóle jest do dupy... może plusik jest taki że kiedy nie mam już siły nawet przez to żyć to mam w dupie opinie innych i to j ak wyglądam. To wszystki się po prostu we mnie kumuluje i jak nie to to co inne i zawsze koło się zamyka tak jak tego nie chcę.

No trochę się rozpisałem ale chciałem się i tym z wami podzielić pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Victorku witaj w clubie :)

Mam ten sam problem od wczesnego dzieciństwa. Mam 26 lat i własnie przechodzę depresję z powodupogłębiania się mojej fobii społecznej i innych lęków.

Próbowałes terpaii psychologicznych lub psychiatrycznych? Jeśli nie, to zachęcam, na tym forum naprawde wielu osobom pomogło!

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich fobików. Nie sądziłam, że aż tylu nas. Czytam niektóre opowieści i mam w sobie tyle współczucia, a to z uwagi na fakt, że doskonale wiem, co przeżywacie i jak się z tym czujecie. Pamiętam momenty ze swojego życia, kiedy brakowało mi sił na wszystko, na życie. Ale teraz jest dużo lepiej. Rzuciłam stresującą pracę, wyjechałam na wieś. Myślałam, że ucieknę od problemu. Ale problem tkwi w główkach, więc przypełznął za mną :/ Chodziłam wiele miesięcy na psychoterapię. Z lęków mnie nie wyleczyła ale ukazała ich źródła. Teraz jestem doskonale uświadomiona, znam wszystkie mechanizmy działania lęków, reakcje łańcuszkowe, co z tego? Świadomość tego, to za mało. Leków starałam się nie brać, bo wykluczam w swoim przypadku takie rozwiązanie. Boję się skutków ubocznych i uzależnienia. Ale wiecie co? Jak napisałam wcześniej, u mnie jest już dużo lepiej. Nie wiem, na ile to akurat zadziałało, ale zaczęłam stosować trening autogeniczny. Pewnie nie do końca profesjonalnie, bo własnymi siłami, z płytą i książką ale po kilku tygodniach zauważyłam ogromną różnicę. Przeczytałam, że rozluźnienie mięśni jest przeciwieństwem lęku- czyli ich napięcia, więc w naturalny sposób taki lęk eliminuje. Owszem, zdarzają mi się sytuacje, gdy napięcie uniemożliwia moje funkcjonowanie. Nadal boję się sytuacji, w których wcześniej się pojawiał, ale nawet gdy czuję, że moje ciało się napina, to przebieg ,,zajścia" jest łagodniejszy, jakby już nie miał mocy by uderzyć najmocniej jak potrafi, jak to czynił do jeszcze niedawna. Może zanudzam, ale jeszcze dodam, że tak jak kiedyś, paniczny lęk towarzyszył mi, chyba na codzień, tak teraz, odkąd ćwiczę, pojawił się 2 może 3 razy, na przełomie półtora miesiąca. Oczywiście mówię o napadzie panicznego lęku. Drobnych napięć jeszcze się nie pozbyłam, ale też jeszcze nie ukończyłam treningu, więc jestem optymistycznej myśli. Życzę Wam wszystkim i sobie uśmiechu, gdy wychodzimy z domu; radości, gdy mamy spotkać się z przyjaciółmi i przyjemności z patrzenia w oczy drugiej osobie :))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monis!

Witaj na forum :) i w gronie fobików :)

Gratuluję Ci siły do walki z chorobą i tak dużej samodyscypliny.

Z czego uczysz się tego treningu autogenicznego?

Na podstawie książki? Jakiej?

Ja od czasu do czasu ćwiczę jogę... Niestety nie zauwarzyłam większych efektów.

Sama próbuję stosować autosugestię... i chyba tylko dzięki niej jakoś znajduję siły zeby przetrwać kolejny dzien...

Choidze też na pscychoterapię, ale nie lubię mojego psychologa. Jest nieempatyczny, chłodny i mam wrażenie że traktuje pacjentów trochę przedmiotowo. Nigdy nie spytał jak się czuję, jak minął tydzień... W ogole mało mówi. Będę musiała rozejrzeć się za kimś innym..

Piękne życzenia!

Dziękuję :* tego samego życze Tobie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba większość psychologów a w szczególności psychiatrów jest nieempatycznych. Leki i do domu a jak nie pomoże to zapraszam za miesiąc i tak można w kółko. Fobia społeczna w dużym nasileniu na prawdę nas poważnie ogranicza, wręcz paraliżuje i nie pozwala na realizację potrzeb i marzeń. Najgorsze kiedy postronni mówią: on jest po prostu nieśmiały, musi się przemóc :lol: . Oni nie wiedzą co znaczy paralizujący lęk, kiedy twarz robi się buraczano czerwona a pot spływa po plecach z wrażenia. A najgorsze, że gdy chcesz to opanować to atakuje cię z podwójnym natężeniem. Mimo wszystko walczymy panie i panowie, nie ma wyjścia! pozdrawiam fobików!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś z Was, fobików, też miewa ataki migren z aurą?

Pytam, bo sama zmagam się z nimi 20-tu lat. Dziś zwolniłam sie z pracy do domu pomimo, ze miałam dużo pracy i wiele osób namnie liczyło :( Koleżanki robiły głupie uwagi. Juz nie wiem jak sobie z tymi bólami radzić. Neurolodzy rozkładają ręce. Wszyscy mówią że migrena jest choroba nieuleczalną. Stosowała: dihydroergotaminę, coffecorn, imigran, relpax... ale igreny jak byly tak dalej są.

Najgorsze w tym wszystkim jest to że migrena pojawia się niespodziewanie, bez symptomow i gdy tylko już mam mroczki przed oczami i zanik obrazu to uciekam do domu gdziekolwiek nie jestem (praca, szkoła) a konsewkencje tego są różne :(

 

Jeśli chodzi o psychologów, to jest mój pierwszy więc trudno mi ocenić ich ogólem. Jestem przekonana, natomiast że są lepci. Ten mój to wygląda jakby sam miał problemy. Nic nie mówi, przez 205 czasu jest drzmatyczna cisza. Zauwarzyłam też że nawet nie mói mi do widzenia. Na naszym pierwszym spotkaniu powiedział mi że nie da się wyleczyć z fobii społecznej (?!) i to ja musiałam go przekonywać że damy radę... Będę musiała go zmienić ale w moim mieście trudno o dobrą bezpłatną pomoc psychologiczną...

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To co trzeba z tym żyć , przecież z silną fobią nie da rady normalnie funkcjonować? Sami, bez leków i terapii sobie nie poradzimy. Mamy dać się zarżnąć społeczeństwu jak prosiaki? Ja gdy cały dzień mam coś załatwiać to jestem wykończony jakbym przebiegł 100 km. W wieku 25 lat zaczynam juz zauważać siwe włosy na skroni. Przecież to są jaja z tą chorobą. Na dodatek psychiatrzy nie kwalifikują tego jako choroby psychicznej(może i dobrze), tylko jako zaburzenie powstałe w skutek zaniżonego poczucia wartości.

 

Też miewałem w pracy ostre bóle głowy(środki przeciwólowe nie skutkowały) do tego dochodziła depresja i problem z wykonaniem takich czynności jak telefon do klienta, no i mnie wywalili. Teraz się migam przed podjęciem pracy ale ileż mozna?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z mojego doświadczenia wynika że z takich objawów fobii jak trzęsące się ręce przy podpisywaniu się w urzędzie, na przyjęciach, silny lęk przed telefonowaniem w błahej sprawie, np. zamówienie taksówki, biuro numerów itp. można wyjść poprzez trening. Natomiast wychodzi mi że my w większości mamy (ja mam) osobowość unikającą i wysoko reaktywny typ układu nerwowego - to się ma od dziecka, z tego się nie wyjdzie - można być tylko "pozytywnie nieśmiałym" tzn. świadomym swej nieśmiałości i jakoś tam sobie z nią walczyć - raz na wozie, raz nawozem.

To ta osobowośc unikająca, to że nie realizujemy własnych celów i zamierzeń, nie dobieramy sobie przyjaciół, nie mamy odwagi wnosić "reklamacji" względem tego co nam wciskają inni ludzie i w ogóle życie - to powoduje z kolei niskie poczucie własnej wartości. Według innej teorii poczucie własnej wartości jest to coś nabytego w 1-2 roku życia, i jak się tego nie nabędzie to już ma się deficyt do końca życia - ponieważ wszyscy tu jesteśmy pewnie starsi niż rzeczony 2 latek, więc właściwie dla nas żadna różnica.

Zapraszam do moich wątków w dziale psychologia

http://www.forum.nerwica.com/wysokoreaktywny-typ-uk-adu-nerwowego-t14083.html

http://www.forum.nerwica.com/poczucie-w-asnej-warto-ci-samoocena-pewno-siebie-itp-t8370.html

 

ciekaw jestem jak się zapatrujecie na to co tam napisałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mahadevi!

ćwiczę trening autogeniczny z książki, do której była dołączona płyta. Kupiłam ją kiedyś w księgarni i tak przeleżała na mojej półce dłuższy czas. Autorem jest Valerio Albisetti ale myślę, że opracowań treningu jest sporo i różnych pozycji na rynku również. Sporo też czytałam na necie. Trening ma bardzo wiele zastosowań, między innymi wymienia się fobie, dlatego sądzę, że jeśli nawet nie wyleczy naszej przypadłości, to może przynajmniej przyniesie jakieś inne korzyści? :) Sama natomiast bardzo mocno zastanawiam się nad hipnozą. Ponoć daje szybkie efekty. Jeśli ktoś z Was poddał się hipnozie to podzielcie się, proszę, spostrzeżeniami.

Pozdrawiam :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marmarc,

 

Ja też podejrzewam u siebie osobowość unikającą/lękliwą dużo na ten temat czytałam.

Generalnie da się z tym żyć...

Ja skończyłam studia i jakoś daję radę w pracy, choć miewam bardzo trudne okresy kiedy lęki paraliżują moje życie do tego stopnia, że popadam w rozpacz i depresję....

Skoro poruszamy już ten temat, zastanawiam się czy wszystkie osoby majace osobowość unikajacą mają nerwicę czy moga ją nabyć lub nienabywać nigdy. No bo przecież nam o niebo trudniej znosićnerwice niż przeciętnej zdrowej osobie...

Ja od wielu lat bardzo boję się że popadnę w zaburzenie psychotyczne. Gdzieś czytałam, że osoby nieśmiałe, które mają bogatszy świat wewnętrzny niż ten zewnętrzny łatwiej popadaja w chocorby na tle psychotycznym. Strasznie się tego obawiam :(

Jeśli nawet nie da się z tego wyjść, to i tak warto podejmować jakieś kroki, zeby chociaż żyło się łatwiej. Nawet mała poprawa bardzo cieszy i pozytywnie mnie motywuje do życia.

 

---- EDIT ----

 

Naprawde nikt z Was nie cierpi na klasyczne migreny? Takie z zaburzeniami, widzenia, mowy i drętiwniem języka czy kończyn?

Ja musialam się zwolnić dziś do domu, bo dostałąm z ranu ataku. Wiem, że dziewczyny z działu będą wieszać nademną psy. Mam nadzieje że mnie nie wywalą, bo z czegoś trzeba żyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cd. Masz prawo czuć się źle, a w chorobie poszukać komfortu przeżywania tego złego samopoczucia. Oj, mogłabym pisać i pisać... :))) Trzymaj się i wszyscy fobicy również!

 

---- EDIT ----

 

oj, napisałam długi post i część mi gdzieś uciekła. Został ,,cd" :/ No trudno, nie mam czasu, żeby go powielać. Napiszę tylko, że też mam migrenowe bóle głowy, ale jakoś nie utożsamiałam ich z fobią. Łykałam sobie aspirynkę przeciwko migrenom i dziwiłam się, że nie pomaga. Może przebieg nie jest taki jak opisujesz Mahadevi, ale na pewno utrudnia mi funkcjonowanie. Pisałam też, żebyś nie przejmowała się opiniami koleżanek z pracy. Tak to już z nimi jest, że zawsze krzywo patrzą, dopóki którejś też nie dopadnie choroba czy jakaś przypadłość :/ Ja ze swojej pracy musiałam zrezygnować, bo nie dawałam rady psychicznie. Była strasznie stresująca i wiem, że pogłębiała mój stan. Nie potrafiłam jednak powiedzieć głośno, że zostałam zarzucona obowiązkami, którym nie jestem w stanie podołać. Wolałam zrezygnować niż walczyć :( Najgorsze co możesz zrobić, gdy masz migrenę, to rozmyślać o pracy i o koleżankach. Uwierz- poczujesz się jeszcze gorzej. Masz prawo! (i tu c.d.) ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też uważam że tego rodzaju fobii nie można się tak po prostu wyzbyć... że to gdzieś jest tak u nas w środku zakorzenione, i za każdym razem w sytuacjach dla nas trudnych można po prostu z tym walczyć, żeby po prostu dać radę, żeby nie zrezygnować i przestać się przejmować co inni pomyślą zobaczą. U mnie zawsze trzęsły mi się ręce w urzędzie, w szkole przy tablicy (już w podstawówce), nawet jak do stołu dla kogoś niosłem herbatę, nigdy nie zabieram głosu w nowym towarzystwie, a jak mam gdzieś wejść np o pracę i o coś zapytać, to bardzo często zawracam spod drzwi, tak samo jest np w większym sklepie, chodzić i oglądać mogę ale o coś się spytać cos wybrać to koszmar! mam 24 lata i nieraz próbowałem się przełamywać i niestety ta psychiczna blokada jest strasznie silna.

Mahadevi słówko mam do ciebie bo napisałaś że się obawiasz że zachorujesz na jakieś zaburzenie psychotyczne, ja również o tym czytałem i też się tego boję tym bardziej że cierpie od roku na silną nerwice i cholerną depersonalizację. Ale myślę że już nic gorszego nam się nie trafi:) pozdrawiam wszystkich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam na fobie społeczną choruje juz od trzech lat. Przed chorobą byłem normalnym chłopakiem wesołym ,towarzyskim do czasu az mnie to dopadło. Teras mam 20 lat potwornie boje sie ludzkich spojrzen no i jest nie ciekawie. Ogulnie omijam ludzi, miastem chodze mało uczeszczanymi uliczkami kryje sie jak kret . Stres otczuwam na okrągło nawet teras gdy to pisze rodzice zaczeli zauwazac u mnie siwe włosy. Pracuje w elektrowni wypisuje umowy do nowych liczników. Na sali oprucz mnie jest jeszcze 30 osub dobrze ze stanowiska poodgradzane sa płytami moge sie schowac i zając pracą. Rzycie z fobia jest potworną męczarnią kturej nie widac konca. Przy takiej fobii jaka mnie spotkała depresja przyszła szypciutko no oczywiscie jeszcze mnie dobiła. No i powieccie mi po h.j natki otrzczepieniec jak ja chodzi po tym świecie, meczy siebie i innych czy jest w tym jakis cel

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ty człowieku nie przejmuj się innymi bo żyjesz dla siebie. Każda żywa istota na tym cholernym świecie walczy o przetrwanie. Naturalnym jest że chcemy żyć pomimo ogromnego stresu, który towarzyszy nam kiedy tylko otwieramy oczy i trwa aż do wieczora. Fobia społeczna to na prawdę poważna sprawa i jest cholernie ciężko z nią walczyć ale co nam pozostało. Pozwolić by nas zakopali?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzieki gabriel za słowa otuchy ale to nie jest wina ludzi tylko moja bo to musi siedziec we mnie. za tydzien mam spotkanie u psychologa w wawie mam nadzieje ze przepisze mi jakies silne leki na uspokojenie no i modle sie zebym nie wykorkował przed gabinetem. A jesli chodzi o pozwolenie na zakopanie, dobry pomysł pisze sie na to

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nariko19

smutny ten Twój post, jak większości, którzy opowiadają co na codzień przeżywają. A powiedz Ty mi, czy o Twoim problemie wiedzą Twoi najbliżsi, osoby którym ufasz? Uwierz w ludzi i poszukaj wsparcia a na pewno je otrzymasz. Wiem, że tego, co nas dręczy, często się wstydzimy. Zdarza się, że nawet nasze rodziny o tym nie wiedzą. Ja odważyłam się opowiedzieć o mojej fobii mężowi po wielu, wielu miesiącach. Nie wiedział nawet, że chodzę na psychoterapię. I jakże się zdziwiłam jego reakcją. Teraz żyje mi się dużo lżej, wiedząc, że moi nabliżsi wspierają mnie i są przy mnie. Rozumieją moje reakcje a dzięki temu, czuję się dużo lepiej, bo już nie muszę udawać, że jestem doskonała i radzę sobie ze wszystkim. Polecam. Szukajmy pomocy, nie wstydźmy się tego. To takie moje małe przesłanie :))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nariko,

z tego co piszesz wynika, że fobia czy nasilenie objawów przyszło w okresie dużych zmian (a więc pewnie i stresów) w Twoim zyciu - koniec szkoły - szukanie pracy - znalezienie pracy. To Ci daje duże szanse na to, że z powrotem staniesz się taki jak dawniej. Tylko masz z całych sił próbować zacząć znów żyć. Najgorzej kiedy zaczynamy słuchać naszych lęków, i tak z dnia na dzień jest coraz gorzej - lęki są coraz silniejsze, a my coraz słabsi. Wiem to po sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monis22 ja nie stety nie moge szukac wsparcia u rodziny. O depresji i nerwicy rodzicom powiedziałem dawno temu ale oni są starej daty i nie wierzą mi wmawjając mi jeszcze ze jestem do niczego bez serca i uczuc, a ja przeciesz je mam tylko nie umiem tego okazac przez swoją chorobe. Jak powiedziałem im ze sie wybieram do psychologa to mnie wysmiali i powiedzieli zebym nie zajmował sie głupotami tylko wziął sie za robote. Są bezduszni wstosunko do mnie za wszelką cene nie chcą dostrzec problemu bo tak jest łatwiej dla nich, a ja przez ten czas cierpie nie mogąc nikomu zaowac. Znajomych nie mam, ostatni odwrucili sie odemnie gdy dostrzegli jak sie zachowuje, moj ciągły strach i lęk na twarzy był nie do zaakceptowania przez psełdo znajomych. Wiem ze lrzej jest w chorobie jak ma sie szczeze kochającą rodzine, meza, przyjaciuł, ale co jesli nikt sie tobą nie inetresuje wręcz gardzi tobą. Ja mam tego juz serdecznie dosyc jedynym ukojeniem mojej duszy i ciała moze byc smierc ,lecz wiara w Boga nigdy mi na to nie pozwoli dla tego walcze sam z tym swinstwem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nariko19

Jesteś bardzo młodziutki. Całe życie przed Tobą. Wierzę, że życie pełne radości i zadowolenia. Nie wolno Ci się poddawać. To co Cię spotkało, to TYLKO choroba, którą można wyleczyć. Ucieszyło mnie, co napisałeś w ostatnim zdaniu, to o Bogu. Nawet nie waż się rozważać kwestii ,,żyć nie żyć"! NIe do Ciebie należą takie rozważania! Ty zajmij się szukaniem drogi, którą wyjdziesz z depresji. Pisałeś wcześniej, że zapisałeś się do psychologa. Nie bój się tej wizyty. To lekarz, dla którego spotkania z ludźmi podobnymi do nas, są chlebem powszednim. On nie będzie CIę oceniał ani krytykował. Jeśli zaś chodzi o leki, to chyba żadnych Ci nie przepisze, bo z tego co się orientuję, tylko psychiatrzy mogą wypisywać recepty. Ale może się mylę. Najlepiej zapytaj go o jakieś terapie grupowe czy indywidualne, z których możesz korzystać. Równolegle postaraj się o jakieś leki, które złagodzą towarzyszące Ci objawy i od razu poczujesz się lepiej. Głowa do góry i bierz życie za rogi! A tak ode mnie- poczytaj na necie o relaksacji i spróbuj zastosować. Na mnie działa. Naprawdę Ci polecam. Buziaki :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje monis222 odrazu sie człowiekowi lzej robi na sercu jak ktos rozumie stan wiakim sie znajduje. wiem ze nie powinnem sie bac psychologa, ale to nie jest strach przed nim a przed stanem wiakim bede przed wizyta u niego. Samo przebywanie pomiedzy tyloma osobami kture spotkam po drodze do niego mnie przeraza. Trudno jakos tam zaleze. Dzieki sliczne ze mi pomogłas, pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×