Skocz do zawartości
Nerwica.com

monis222

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez monis222

  1. nariko19 Jesteś bardzo młodziutki. Całe życie przed Tobą. Wierzę, że życie pełne radości i zadowolenia. Nie wolno Ci się poddawać. To co Cię spotkało, to TYLKO choroba, którą można wyleczyć. Ucieszyło mnie, co napisałeś w ostatnim zdaniu, to o Bogu. Nawet nie waż się rozważać kwestii ,,żyć nie żyć"! NIe do Ciebie należą takie rozważania! Ty zajmij się szukaniem drogi, którą wyjdziesz z depresji. Pisałeś wcześniej, że zapisałeś się do psychologa. Nie bój się tej wizyty. To lekarz, dla którego spotkania z ludźmi podobnymi do nas, są chlebem powszednim. On nie będzie CIę oceniał ani krytykował. Jeśli zaś chodzi o leki, to chyba żadnych Ci nie przepisze, bo z tego co się orientuję, tylko psychiatrzy mogą wypisywać recepty. Ale może się mylę. Najlepiej zapytaj go o jakieś terapie grupowe czy indywidualne, z których możesz korzystać. Równolegle postaraj się o jakieś leki, które złagodzą towarzyszące Ci objawy i od razu poczujesz się lepiej. Głowa do góry i bierz życie za rogi! A tak ode mnie- poczytaj na necie o relaksacji i spróbuj zastosować. Na mnie działa. Naprawdę Ci polecam. Buziaki :*
  2. nariko19 smutny ten Twój post, jak większości, którzy opowiadają co na codzień przeżywają. A powiedz Ty mi, czy o Twoim problemie wiedzą Twoi najbliżsi, osoby którym ufasz? Uwierz w ludzi i poszukaj wsparcia a na pewno je otrzymasz. Wiem, że tego, co nas dręczy, często się wstydzimy. Zdarza się, że nawet nasze rodziny o tym nie wiedzą. Ja odważyłam się opowiedzieć o mojej fobii mężowi po wielu, wielu miesiącach. Nie wiedział nawet, że chodzę na psychoterapię. I jakże się zdziwiłam jego reakcją. Teraz żyje mi się dużo lżej, wiedząc, że moi nabliżsi wspierają mnie i są przy mnie. Rozumieją moje reakcje a dzięki temu, czuję się dużo lepiej, bo już nie muszę udawać, że jestem doskonała i radzę sobie ze wszystkim. Polecam. Szukajmy pomocy, nie wstydźmy się tego. To takie moje małe przesłanie :))
  3. cd. Masz prawo czuć się źle, a w chorobie poszukać komfortu przeżywania tego złego samopoczucia. Oj, mogłabym pisać i pisać... :))) Trzymaj się i wszyscy fobicy również! ---- EDIT ---- oj, napisałam długi post i część mi gdzieś uciekła. Został ,,cd" :/ No trudno, nie mam czasu, żeby go powielać. Napiszę tylko, że też mam migrenowe bóle głowy, ale jakoś nie utożsamiałam ich z fobią. Łykałam sobie aspirynkę przeciwko migrenom i dziwiłam się, że nie pomaga. Może przebieg nie jest taki jak opisujesz Mahadevi, ale na pewno utrudnia mi funkcjonowanie. Pisałam też, żebyś nie przejmowała się opiniami koleżanek z pracy. Tak to już z nimi jest, że zawsze krzywo patrzą, dopóki którejś też nie dopadnie choroba czy jakaś przypadłość :/ Ja ze swojej pracy musiałam zrezygnować, bo nie dawałam rady psychicznie. Była strasznie stresująca i wiem, że pogłębiała mój stan. Nie potrafiłam jednak powiedzieć głośno, że zostałam zarzucona obowiązkami, którym nie jestem w stanie podołać. Wolałam zrezygnować niż walczyć Najgorsze co możesz zrobić, gdy masz migrenę, to rozmyślać o pracy i o koleżankach. Uwierz- poczujesz się jeszcze gorzej. Masz prawo! (i tu c.d.)
  4. Mahadevi! ćwiczę trening autogeniczny z książki, do której była dołączona płyta. Kupiłam ją kiedyś w księgarni i tak przeleżała na mojej półce dłuższy czas. Autorem jest Valerio Albisetti ale myślę, że opracowań treningu jest sporo i różnych pozycji na rynku również. Sporo też czytałam na necie. Trening ma bardzo wiele zastosowań, między innymi wymienia się fobie, dlatego sądzę, że jeśli nawet nie wyleczy naszej przypadłości, to może przynajmniej przyniesie jakieś inne korzyści? :) Sama natomiast bardzo mocno zastanawiam się nad hipnozą. Ponoć daje szybkie efekty. Jeśli ktoś z Was poddał się hipnozie to podzielcie się, proszę, spostrzeżeniami. Pozdrawiam :*
  5. Witam wszystkich fobików. Nie sądziłam, że aż tylu nas. Czytam niektóre opowieści i mam w sobie tyle współczucia, a to z uwagi na fakt, że doskonale wiem, co przeżywacie i jak się z tym czujecie. Pamiętam momenty ze swojego życia, kiedy brakowało mi sił na wszystko, na życie. Ale teraz jest dużo lepiej. Rzuciłam stresującą pracę, wyjechałam na wieś. Myślałam, że ucieknę od problemu. Ale problem tkwi w główkach, więc przypełznął za mną :/ Chodziłam wiele miesięcy na psychoterapię. Z lęków mnie nie wyleczyła ale ukazała ich źródła. Teraz jestem doskonale uświadomiona, znam wszystkie mechanizmy działania lęków, reakcje łańcuszkowe, co z tego? Świadomość tego, to za mało. Leków starałam się nie brać, bo wykluczam w swoim przypadku takie rozwiązanie. Boję się skutków ubocznych i uzależnienia. Ale wiecie co? Jak napisałam wcześniej, u mnie jest już dużo lepiej. Nie wiem, na ile to akurat zadziałało, ale zaczęłam stosować trening autogeniczny. Pewnie nie do końca profesjonalnie, bo własnymi siłami, z płytą i książką ale po kilku tygodniach zauważyłam ogromną różnicę. Przeczytałam, że rozluźnienie mięśni jest przeciwieństwem lęku- czyli ich napięcia, więc w naturalny sposób taki lęk eliminuje. Owszem, zdarzają mi się sytuacje, gdy napięcie uniemożliwia moje funkcjonowanie. Nadal boję się sytuacji, w których wcześniej się pojawiał, ale nawet gdy czuję, że moje ciało się napina, to przebieg ,,zajścia" jest łagodniejszy, jakby już nie miał mocy by uderzyć najmocniej jak potrafi, jak to czynił do jeszcze niedawna. Może zanudzam, ale jeszcze dodam, że tak jak kiedyś, paniczny lęk towarzyszył mi, chyba na codzień, tak teraz, odkąd ćwiczę, pojawił się 2 może 3 razy, na przełomie półtora miesiąca. Oczywiście mówię o napadzie panicznego lęku. Drobnych napięć jeszcze się nie pozbyłam, ale też jeszcze nie ukończyłam treningu, więc jestem optymistycznej myśli. Życzę Wam wszystkim i sobie uśmiechu, gdy wychodzimy z domu; radości, gdy mamy spotkać się z przyjaciółmi i przyjemności z patrzenia w oczy drugiej osobie :))
×