Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica a nasze prawdziwe Ja


cookiemonster

Rekomendowane odpowiedzi

Rodzimy się w bólach ;) ale co tam, ja wierzę, że te powtórne narodziny wyjdą na dobre.

Teraz jestem na takim etapie, że już niczego nie chce udawać i też nie wiem co mam ze sobą zrobić, dawne życie odchodzi a nowe dopiero kiełkuje, ale myślę że pomału przyjdą prawdziwe zachowania na miejsce tych sztucznych.

 

[Dodane po edycji:]

 

wiem tylko wtedy , ze strasznie brakuje mi wtedy kontaktu fizycznego bo chce zeby ktos mnie przytulal... i wtedy zaczynam sie bujac , kiwac wiem ze musze to powstrzymywac i boje sie byc soba wtedy przy ludziach , wiem ze z jednej strony to ja i powinnam siebie szanowac i kochac ale z drugiej strony ta swiadomosc ,ze ktos to zobaczy jest strasznie przerazajaca.... :( dlatego sie tak chowam...

czy musisz sie bujać rowniez w sklepie czy na ulicy? ja myślę że jak trochę sie pokiwasz to nie wzbudzi takiej sensacji,ludzie są na ogół zajęci sobą i nie będą aż tak się Tobie przyglądać. A jak z kimś stoisz i rozmawiasz to takie kiwanie wcale nie jest aż takie dziwne. U moich znajomych są takie kiwające fotele i ja często się na nich bujam podczas rozmowy, wiem że to co mówię może być głupie no bo nie wszyscy mają takie fotele, ale wiem że na nich można się śmiało kiwać i to nie wydaje się dziwne. Muszę wyjść z domu i się śpiesze,jak popisałam głupoty to przepraszam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tzn zrobilam nienormalna rzecz ktorej nikt zdrowy nie robi , :/ kiedy pojawialy sie momenty keidy chcialam mowic cokolwiek w momencie kiedy bylam soba ( prawdziwe ja) to ja to ukrywalam jakby , nie ze tlumilam ale jakbym ignorowala ... strasznie sie przestraszylam , teraz mam natrety ze zabijam siebie i juz tak mi sie w tej glowie pomieszalo ,ze nie wiem co chce robic a czego nie chce ... moze tez za duzo analizuje... i mam wrazenie ze moj mozg to jedna wielka kontrola samej siebie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U Ciebie jest chyba coś takiego o czym pisał LucidMan że ta druga nieprawdziwa osobowość nie chce odejść i Cie straszy, chce zostać w Tobie i dlatego teraz masz taki mętlik w głowie i tak bardzo się boisz, ale to chyba znak że jednak Twoje prawdziwe ja jest bliskie uwolnienia. Poradź się terapeuty co masz z tym zrobić.

Ja dzisiaj cofnęłam się w rozwoju :( kiedy zobaczyłam jak mama martwi się moim stanem, moją przerażoną miną( też wydaje mi się czasem że oszaleję) ona nie wie że walczę o swoje prawdziwe ja i ten strach jest etapem zdrowienia, no i znowu zaczęłam udawać kogoś kim nie jestem, żeby jej nie dołować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest pewna pułapka w całym tym procesie stawania się sobą.

 

Jak wiadomo, im bardziej zbliżamy się ku naszej autentycznej osobowości, tym powstaje większy lęk, który związany jest z oddalaniem się od osobowości, która kształtowała się latami, która nas definiuje, którą to jesteśmy tak zaabsorbowani. Jest to lęk przed utratą siebie, lęk przed śmiercią "ja" sztucznego.

 

Udoskonalone mechanizmy obronne tak łatwo się nie poddadzą i będą "bronić" nas do samego końca. Tu właśnie można łatwo wpaść w pułapkę. Zastosują wiele trików żeby utrzymać ten latami tworzony konstrukt. Nawet przyjęcie nowych postaw, przyswojenie nowych cech, nowych zachowań - to wszystko co na pierwszy rzut oka, mogłoby wydawać się "prawdziwe" - może się okazać zamianą jednej iluzji na drugą.

 

Jest pewna wskazówka, która zawsze jest autentyczna. Są to nasze reakcje, głównie lęk. Im bardziej jest odczuwany, tym bliżej "ja" prawdziwego, a dalej od iluzji. Działają tu dwie przeciwstawne siły: wychodzące na światło dzienne "ja" prawdziwe oraz próbujące utrzymać się za wszelką cenę "ja" sztuczne. Jest to doprawdy walka tytanów, nie tylko dusza walczy, lecz całe ciało. Obie siły wykorzystują wszystkie "tajne bronie" jakie posiadają: lęki, objawy, dolegliwości fizyczne, zmiany nastrojów, chaos, pomieszanie, zwątpienie, ulga, uczucie wolności, miłości, dobro, szczęście, zrozumienie i w końcu świadomość.

 

W całej walce nie chodzi o zwycięstwo czy przegraną. Chodzi o wybór. Bronią jest zrozumienie, a ostatecznym ciosem decyzja: jestem kim byłem do tej pory lub staję się kimś nowym, prawdziwym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to jest jak jakis koszmar normalnie :/ nie moge juz tak... wszyscy zyja normalnie :/ ja wlasnie zauwazylam ze mam zmiany nastrojow jak cholera... i nie umiem tegio pokazac bo ciagle sie boje ze zawiode ludzi... raz robie to za chwile chce to:/ i jak tu byc soba :/ wiem ,ze te narzekanie nic mi nie da bo i tak bede musiala sie z tym zmierzyc ale rozwala mnie to ,ze posypal mi sie zwiazek i ta swiadomosc ,ze to wszytsko to bylo klamstwo:/ no to jest horror jakis ;((((

 

[Dodane po edycji:]

 

wiem o czym mowisz LucidMan "iluzja w iluzji" mi sie tak stalo znowu czulam juz jakby w tym prawdziwym ja w srodku to nieprawdziwe ja... ja sie boje...boje sie tego ze ludzie mnie wysmieja i tego jak ja sie bede zachowywac.... ;((((( to jest cholernie ciezkie... ;((((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, ale jakoś te wasze "teorie" mi nie podchodzą. Czyli ktoś kto jest nieudacznikiem i zalęknionym człowiekiem a stara się być odważny to jest to objaw nerwicy i nie jest sobą? W ogóle nie rozumiem szukania nerwicy pod jakąś przykrywką. Czyli jak ktoś stara się mniej odczuwać lęk i radzić sobie z nim to nie jest sobą? I ma być bardziej zalękniony? Jakoś wielu ludzi udaje kim nie jest itd. a nie mają nerwicy. Zmiana na lepsze jest dla każdego i każdy może z niej skorzystać. Nerwica nie wiadomo skąd się bierze, pewnie jest to spowodowane genetyką i pamiętam siebie jako małe dziecko i pamiętam już, że miałem nerwice czy to też wina nie prawdziwego ja skoro miałem 5 lat? Skoro wam to pomaga to ok, i to tylko moje zdanie. A odnośnie zmian nastroju to też mam duże wahania, ale staram sobie przypominać moment kiedy czułem się dobrze i przywołuje dosłownie ten nastrój.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwica nie wiadomo skąd się bierze, pewnie jest to spowodowane genetyką i pamiętam siebie jako małe dziecko i pamiętam już, że miałem nerwice czy to też wina nie prawdziwego ja skoro miałem 5 lat?
Ja przez 8 lat tłumaczyłem swoje objawy uszkodzeniem w mózgu. Ogólnie mówiłem, stało mi się coś i tak już zawsze będzie. Czy jest sens się tak poddawać? To było 8 lat zastoju własnego rozwoju. Teraz nadrabiam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To wytłumacz mi to w prosty sposób na czym to polega, bo ja jestem jakiś mało rozumny, jeśli możesz oczywiście.
Słuchaj, nie tylko Ty jeden zapewne tego nie rozumiesz. Jakby mi ktoś na początku mojej przygody z samopoznaniem (terapia) o takich rzeczach opowiadał, to bym go wyśmiał i dalej robił swoje.

 

To nie chodzi o to żebyś to zrozumiał, tylko żebyś był gotowy to zrozumieć i doświadczyć na sobie. Musiałbyś przejść, że tak powiem, wcześniejsze etapy.

Można sobie wyobrazić ten temat jako cyfrę np. 8. Nie ma sensu się uczyć liczyć od 8 wzwyż, jeśli nie znasz wcześniejszych cyferek. Kontynuuj terapię, a nikt nie będzie musiał Ci nic tłumaczyć ;)

 

To wszystko jest trochę zbyt skomplikowane, jeśli chodzi o próbę logicznego wytłumaczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O to chodzi w nerwicy że neurotyk nie akceptuje siebie, uważa się za nieudacznika czy nudziarza i za wszelką cenę chce być kimś lepszym, kimś kim nie jest i tworzy nowy wizerunek człowieka atrakcyjnego, udaje odważnego, w towarzystwie opowiada kawały żeby uchodzić za dowcipnego, chociaż tak naprawdę ma ochotę usiąść w kącie i nic nie mówić. Ja myślę, że ludzie bez nerwicy jednak nie udają i są sobą, pewnie że w niektórych sytuacjach trzeba trochę powściągnąć swoje wady, ale nie można się za nie potępiać. Udawać odważnego kiedy w środku czujesz strach to duże obciążenie dla organizmu. Jasne że każdy wolałby być ideałem, wykreować rolę która mu najbardziej odpowiada, grać ją całe życie i osiągać sukcesy jakie tylko sobie wymarzy. Byłoby pięknie w tej roli a nie jest ,w środku neurotyk czuje się nieudacznikiem ma ochotę zniszczyć swoje prawdziwe ja, gnębi siebie, stąd biorą się obsesje, lęki, niemożność normalnego funkcjonowania, zmęczenie, spadek odporności i dlatego tacy ludzie zamiast ciągle udawać kimś kim nie są walczą o akceptację siebie, żeby pozbyć się tych dolegliwości i zacząć normalnie żyć. A to że nie jest się doskonałym nie oznacza że jest się nieudacznikiem. Polubić siebie to jest klucz do sukcesu.

 

[Dodane po edycji:]

 

To taka powierzchowna i wybiórcza teoria, ponieważ problem jest oczywiście o wiele bardziej złożony i skomplikowany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja.. przezywam straszny okres. moze ktos mial tak kiedys. jestem przerazona. czuje sie chora psychicznie, bo nie wiem jak to nazwac. nie czuje się sobą, nic mnie nie obchodzi, nie mam celu i pasji, szczescie i bezproblemowe zycie jest dla mnie nieosiągalne. nie znam siebie. to jest tak jakbym w ogole nie zyla i nie czula... tylko robila cos bo cos robic trzeba... ... masakra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

konewka ja rok temu tez takj mialam a teraz mam jeszcze gorzej , mam natrety ze siebie zabijam i od tlumienia emocji wszytsko sie w glowie mi pomieszalo , czuje ze za jakis czas wybuchne i boije sie wszytskiego , wszystko mnie meczy , jestem taka slaba ze powoli chodzic nie umiem :((((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może Wasze umysły są już zbyt zmęczone tą ciągłą walką z lękami czy o swoje prawdziwe ja, taki umysł nie ma siły dalej się rozwijać i popada w autodestrukcję. Trzeba dać mu odpocząć, może połykacie jakieś antydepresanty, albo zajmiecie się prostym zajęciem które Was odpręża takie które odwróci uwagę od choroby, może wyjście do kina,może jazda na rowerze, może ugotowanie obiadu,może słuchanie muzyki? Mnie też ostatnio dopadła taka pustka i przerażenie że się staczam, to było kiedy chodziłam po mieście, na siłę chciałam być sobą za wszelką cenę i nie mogłam, czułam tylko ten strach i autodestrukcję i myśli kim ja w ogóle jestem,że czuję się pustką i jednym wielkim przerażeniem, chodzę po tych sklepach jak automat, myślałam w kółko:" muszę być sobą, muszę być sobą tylko nie wiem jak, zaraz oszaleję"....no i przyszło mi do głowy że skoro nie wiem jak być sobą to wrócę do starych nawyków tych nieprawdziwych czyli zaczęłam się zmuszać do obserwowania ludzi ich ubrań ich zachowań zaczęłam słuchać o czym rozmawiają, chociaż tak naprawdę nie jestem wścibska, ale to obserwowanie przyniosło mi natychmiastową ulgę, nareszcie oderwałam myśli o tej pustki. Jakie to wszystko jest skomplikowane, już nie wiem co jest iluzją a co moim prawdziwym ja. Albo może takie oderwanie uwagi od siebie, skoncentrowanie się na tym co widzimy to element terapii? takie otworzenie się na świat, na innych ludzi, zapomnienie o swoich problemach jest czymś co uzdrawia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Data ma rację popieram. Ja osobiście mam bardzo duże problemy z akceptacją własnej osoby, często przeżywam wewnętrzne konflikty, w rezultacie robię coś na siłę wbrew sobie no i wtedy właśnie pojawia się lęk. I koło się zamyka ... jakie to proste racjonalnie ... jakie trudne emocjonalnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hyh no ja wlasnie odczuwam autodestrukcje , popadlam w obled , lekarz powiedzial ,ze mam odpoczywac teraz i nie pakowac sie w stresujace sytuacje... ej ludzie co wy na to ,zeby kiedys sie spotkac moze razem co? w sumie skoro mamy sie otworzyc na ludzi? co o tym myslicie? moze wtedy bedzie nam latwiej byc soba ze swiadomoscia ,ze wszyscy mamy taki sam problem :>?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Wszystkich bardzo serdecznie, ale nie wiem od czego zacząć. Od 7 miesiecy miewam straszne ataki, a tak naprawde wwszystko rozpoczęło sie od małopłytkowości, która została wyleczona.Tak jak wspomniałam mam ataki, które zdarzaja sie co dwa dni a trwają czasami całą nic i kolejny, następny dzien. Moje objawy są nastepujące: podwyżsozne ciśnienie, podwyższone tętno(120 uderzen na minute), ślinotok, bole pleców, rąk, zaburzenia lekowe, wymioty, drgawki?(drżenie całego ciała), dretwienie rąk nóg, trudności w połykaniu. W czasie tego ataku jade na pogotowie, na którym otrzymam zastrzyk albo nic. Jestem załamana. Jestem na tabletakch, które nic nie pomagąją. Wszystkie badania są dobre. Do zbadania zsotał mi żołądek i kręgi szyjne. Czy to jest nerwica?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja jestem tu zupełnie świeża, dosłownie kilka dni temu postawiono mi diagnozę. Jeszcze wcześniej postanowiłam dokonać autoanalizy i faktycznie doszłam do tego, że nie jestem sobą, tylko tym kim chciałabym być; dla wszystkich miła, grzeczna, zawsze uczynna, dla najbliższej osoby najlepsza, bez skazy, idealna. Zdałam sobie sprawę z tego, że od siebie oczekuję dużo więcej niż od innych ludzi. I doszłam do tego, że nie mogę chcieć tego wszystkiego od siebie, bo to a-wykonalne i to to, co jest powodem moich obsesyjnych myśli. Teraz czuję się jakbym straciła całą pewność siebie, jakbym w ogóle utraciła charakter, nie potrafię odróżnić małych uchybień lub sytuacji, które nimi nie są od prawdziwych złych uczynków. Brakuje mi asertywności, zresztą chyba zawsze brakowało... To szczera prawda z tym prawdziwym ja i ja neurotycznym. Tyle, że dalej nie wiem co zrobić, żeby to prawdziwe dopuścić do głosu :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja sie chcialam dowiedziec jak to jest z tym naszym prawdziwym ja , czy my bedziemy pamietali cokolwiek , czy bedziemy lubieli dalej to co lubielismy czy to bedzie takie nasze calkowite odrodzenie ?? hmm...
To może wiedzieć tylko ten kto to przeżył ;)

 

Wydaje mi się, że może być to coś podobnego do pewnego porównania Osho.

Wyobraźmy sobie wędrowca, który idąc drogą niesie w rękach kamienie i uważa je za bardzo cenne. W pewnym momencie spostrzega leżący diament. Kamienie, które niósł do tej pory wypadają mu niemal natychmiast, a on nie zwraca na to najmniejszej uwagi, będąc zafascynowany diamentem. Od tej pory niesie go w rękach, zamiast tych kamieni.

 

Żyjemy nie będąc tak naprawdę sobą, lecz będąc kimś, kim chcieliby inni. Te nasze "wizje" siebie (ego, "ja" sztuczne) są jak te kamienie, droga jest jak życie, a diament jak "ja" prawdziwe. Wędrowiec gdy tylko dostrzegł piękno diamentu, natychmiast odrzucił kamienie i już go więcej nie obchodziły. Gdy dostrzeżemy swoje "ja" prawdziwe, zrozumiemy na czym polega jego urok, uświadomimy sobie jego naturalność to cała iluzja po prostu wyparuje. Któż by się interesował kamieniami, mając diament w ręce? Kogóż by obchodziła sztuczność, którą żył do tej pory, jeśli naturalność jest tak lekka, swobodna, piękna i autentyczna?

 

Oczywiście zderzenia iluzji z rzeczywistością powodują natychmiastowy ich rozpad, co sprowadza cierpienie (ego cierpi). Dlatego wyłanianie się "ja" prawdziwego jest tak przepełnione lękiem - sztuczność ginie, ego umiera, a ego to jest wszystko to, co do tej pory o sobie myśleliśmy: poglądy, wierzenia, wzorce zachowań, uwarunkowania. Wszystko upada jak domek z kart - zostaje tylko to kim naprawdę jesteśmy, tylko to co sobie sami wypracowaliśmy nie opierając się na niczym z zewnątrz.

 

Jak widać droga do uzdrowienia, polega nie na dodawaniu lecz odejmowaniu. Należy porzucić wszystko co przeszkadza nam w byciu sobą... ale to już się powtarzam..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×