Skocz do zawartości
Nerwica.com

BÓG - czy istnieje,jaki jest,nasze wyobrażenie


sbb88

Czy wierzysz w Boga?  

52 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy wierzysz w Boga?

    • Tak, jestem wyznawcą kościoła latającego potwora spaghetti
      0
    • Tak, wierzę w Boga (hinduista)
      0
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (judaista)
      0
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (muzułmanin)
      0
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (chrześcijanin-inny odłam)
      0
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (protestant)
      1
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (prawosławny)
      0
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (katolik)
      19
    • Tak, jestem rycerzem Jedi
      2
    • Tak, ale go nie lubię (satanista, nihilista)
      1
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (wyznaję inną religię)
      0
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (ale nie wyznaję religii)
      2
    • Przykładam marginalne znaczenie do koncepcji Boga (buddysta)
      1
    • Tak, wierzę w Boga bezosobowego (deista/panteista itp.)
      6
    • Nie mam zdania/Niezdecydowany (agnostyk)
      9
    • Nie, Bóg nie istnieje (ateista)
      19


Rekomendowane odpowiedzi

Wybacz, refren, że dopiero dziś się odnoszę do Twoich słów i wracam do naszej rozmowy, ale nie zawsze mogę odpisać tego samego dnia. Ponadto w nastroju jest na tyle zle, że trudno mi się zebrać w sobie.

refren' date=' łatwiej jest, moim skromnym zdaniem, przekierować niż wzniecić wiarę z nicości.[/quote']

Tego nie wiem, bo jeśli miałam jakieś z tych doświadczeń, to może to drugie. Ale oba przypadki się zdarzają. To znaczy wiary nie wznieca się samemu z siebie tylko potrzebna jest do tego pomoc Boża.

Ja miałam z dwoma do czynienia. Nie nagabywałam nigdy nikogo na wiarę, raczej podpytywałam z potrzeby podzielenia się swoimi wątpliwościami lub utożsamienia się z kimś. I właśnie te wątpliwości pokazały mi, że "tlący knot", to "tlący knot", jakby to powiedziała Biblia. Ja jestem chwiejna w tej materii, no bo, ..nie jestem ślepa.

 

Gdyby ludzie kierowali sie logika przy odpowiadaniu sobie na pytanie: wierzyć/nie, myślę, że bilans zysków i strat częściej byłby jednak na nie.

 

Nie jestem pewna. Moim zdaniem na logikę więcej jest do zyskania. Tylko, że zaraz się odzywa głos "musiałbyś się zmienić, tak wielu rzeczy wyrzec, że życie byłoby nie do zniesienia". I ten głos to chyba nie jest zimna logika. I sama logika nie jest raczej możliwa, gdy chodzi o coś ważnego w naszym życiu. Nie można mieć do swojego życia absolutnego dystansu.

Osoba homoseksualna od urodzenia (nejczęściej gej), albo lesbijka po wykorzystaniu seksualnym / przemocy, przechodząca katusze z powodu oddania się Bogu, Jego prawa, zakazującego jej - powiedzmy szczerze - kochać, samotna - znowu, powiedzmy szczerze - miłość chrześcijańska? dziewczyna nie będzie miala nikogo, w pewnym wieku ma sie potrzebę więzi z drugim człowiekiem, homoseksualizm to nie sam seks! wszyscy wracaja do siebie, a ona zostaje sama, zastaje puste mieszkanie i kota, depresja murowana; zaczynająca mieć obsesję na punkcie Boga, swojej grzeszności, swoich brudnych, złych potrzeb. Urywam tutaj, chociaż chcialabym napisać więcej, ale wena nie ta. Zastanawiająca się, czy Bóg w ogóle ją kocha. Bóg, który ma wszystko, czy ją kocha, jeśli życzy sobie od niej stanu samotnego i zabiera jej to, co sam jej dał. Naprawdę lekkie?

 

Przynajmniej, jeśli zobowiązac sie do ortodokcji i stricte dosłownego znaczenia w miejscach, gdzie ta dosłowność jest akcentowana.

 

To znaczy?

To wszystko, bez odsiewania, co powinien spełniać, czego powinien się wystrzegać chrześcijanin: seks po ślubie, a zawarcie związku pary heteroseksualnej, brak seksu, brak miłości dla homo, rozwody tylko w sytuacji zdrady współmałżonka, powściąganie się od masturbacji, nawet pomimo braku męża/żony itp., czyli to, co widnieje w starym i nowym testamencie.

 

Opuszczone dziecko ma wybór - przyjąć, że ojciec sie tak zachowuje, bo go nie kocha, czy jednak ma coś na głowie (jest coś na rzeczy). Tu nie ma logiki, ale emocje. [Zresztą, kto nie wierzy emocjami/intuicyjnie, ten ma zwykle problem w ogóle z wiarą jakąkolwiek.

 

 

I emocje i rozum są potrzebne, nie jednostronność.

To jasne. Ale, jeśli spytam moją koleżankę, gwałconą w dzieciństwie przez dorosłego mężczyznę, gdzie był Bóg, to powie "nie było". Ja mam podobne odczucia..... Nie oszukujmy się, ludzie widzą, słyszą i.. czują.. To boli, że Go nie było.

 

Przepraszam, jeśli brzmie zaczepnie, jeśli tak jest, zrzuć to, prosze, na karb fatalnego samopoczucia. Naprawde sie bardzo zle czuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ten temat czytam jeszcze rzadziej.I mam takie wnioski,nigdy nie będzie zgody między katolikami a ateistami.Nie da rady.

Dobrze że chociaż katolicyzm nie karzę już śmiercią za ateizm tak jak jest w Islamie.

A co do biblii i seksu to ciekawy jest przypadek Lota i jego córek najpierw proponuje wydanie ich w ręce gwałcicieli( żeby ochronić aniołów) a później niby to jego córunie upijają ojczulka, ten usypia a te z nim spółkują( nie wiem jak śpiący spity człek może uprawiać seks) i za 9 miesięcy płodzą dzieci, przecież to pochwała kazirodztwa i gwałtu. No ale podobnych bzdur jest w świętej księdze więcej tylko dziwnym trafem kler o tym nie wspomina.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozważamy istnienie Boga a nie wiemy nawet czym jest świadomość. Zwierzęta mają świadomość a je jemy, ludzie mają świadomość ale się ranią bo mają też ego. Bóg nie może mieć ego, nie może więc być osobą i nie może nas oceniać. Bóg nie może wiedzieć co jest dobre a co złe bo dla niego nie może istnieć taki podział. Skoro jest Bogiem i wszystko stworzył z siebie samego to nie mógł stworzyć zła. Są tylko przeciwne aspekty, których doświadczamy i z powodu nieświadomości jako ludzkość doświadczamy tego co uważamy subiektywnie za zło. Bóg tworząc człowieka wiedział, że ten będzie cierpiał a mimo to go stworzył i go kocha... córka Fritzla - Bóg ją kocha, wojny - Bóg kocha tych ludzi, geje - z tymi już gorzej bo kocha ich ale potępia i zsyła na nich zagładę mimo, że wcześniej stworzył świat i widział, że był dobry. Stworzył Adama i Ewę z jego żebra a to kobieta jest najpierw (ludzki mózg naturalnie jest żeński ale zmienia się na męski pod wpływem testosteronu) i tak można długo mówić. Ludzie po czytaniu Biblii często dostają psychoz a zdrowy na umyśle człowiek czuje, że jego moralność nie pasuje do moralności Boga i albo zaczyna wszędzie widzieć szatana i traci przyjemność z życia przez co ucieka jeszcze bardziej w religię i na tym opiera swoje życie albo odrzuca religię a wraz z nią również te dobre zasady mówiące o rodzinie. Oczywiście jeśli traktuje to na serio a nie jedynie jako jedną z ksiąg okultystycznych tak jak ja to robię :P

 

Jeśli Bóg istnieje to jaki jest? Skoro odrzucamy przekazy na temat Boga z różnych ksiąg i religii bo to nie pasuje to mamy kilka możliwości.

1. olać temat i zająć się doświadczaniem życia i rozwijaniem siebie - bardzo polecam, ta metoda jest najlepsza

2. jeśli ktoś nie umie to można zastanowić się jaki jest prawdziwy Bóg - wyobrażamy go sobie wchodząc myślami w jego rolę. I tutaj zaczyna się najgorsze czyli filozofia i hipotezy. Każdy człowiek ma inną moralność i co innego uważa za ważne. Nikt nie jest w stanie wziąć potrzeb każdego człowieka. I kiedy tak sobie myślę to dochodzę do wniosku, że jeśli Bóg istnieje to musiał stwierdzić, że nie da się każdemu dogodzić i na świecie musi, po prostu musi i nie ma chuja żeby było inaczej, być równowaga między dobrem a złem. Ale dobro i zło każdy postrzega subiektywnie. Mamy więc możliwość odrzucenia tego co dla nas złe i wybór dobra - wolną wolę. To jednak tworzy chaos, z którego powstaje znowu pustka bo Bóg zrównuje wszystko z ziemią. I tutaj dochodzimy do głębszej wartości w Biblii jaką są mity (zaczerpnięte jeszcze z pogańskich wierzeń egipskich i sumeryjskich). Na poziomie cząsteczek dzieje się to samo. Z próżni powstaje chaos a z niego wyłania się określony porządek. Wszystko płynie i stale się zmienia a człowiek nigdy nie dosięgnie umysłem Boga. Czyli jasne, że gdyby Bóg naprawdę chciał z nami rozmawiać to komunikowałby się z każdym indywidualnie ale tak przecież nie jest. Im bardziej człowiek wchodzi w to wszystko z analizą tym więcej dostrzega i po prostu wie, że Bóg i rozmowy o nim to czysta abstrakcja. Z tych samych przesłanek można dojść do wiary a można i do poglądu, że jedyną osobą na świecie jestem ja sam i żyję we własnej iluzji albo do tego, że stworzyła nas obca cywilizacja (albo zniewoliła). Istnienie jedynej i tylko jedynej świadomości (jest to świadomość tego kto ją stwierdza czyli moja a Ty czytając to stwierdzisz,że Twoja) z pkt widzenia logiki i dowodów jest tak samo prawdopodobne jak to, że istnieje Bóg. A najbardziej prawdopodobne jest to, że istnieję ja i Wy ale o Bogu nie mogę już tego stwierdzić. Wiara w porwanie lub stworzenie przez obcą cywilizację też nie jest pozbawiona logicznych podstaw bo w pewnym sensie różne religie łączą się ze sobą a takie budowle jak piramidy egipskie zawierające idealne proporcje i fakt, że wszędzie gady są przedstawiane jako zło (Bóg po angielsku to też przecież gad :D ) a hieroglify w różnych miejscach przedstawiają statki kosmiczne i ufoludków. Dlatego jeśli ktoś już musi wierzyć to istnieje bardziej logiczna i mająca więcej przesłanek przemawiających za jej istnieniem teoria niż wiara w Boga a jest nią wiara w ludzi jaszczurów :D Sądzę, że jeśli ludzie nadal będą doszukiwać się bogów, aniołów i świadomych sił nadprzyrodzonych to będą powstawać coraz doskonalsze logicznie teorie (siłą rzeczy będą śmieszniejsze i bardziej absurdalne jak np te jaszczury) ...

3. ...tylko czy nie łatwiej jest powiedzieć sobie, że świat po prostu ewoluował i istnieje w obecnej formie i przestać rozkminiać na serio kwestię istnienia Boga? :)

 

Gdyby Bóg istniał to byłby dla mnie przejebanym bytem, który zesłał mnie tu chyba na potępienie. Wolę wierzyć, że to przypadek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przecież to pochwała kazirodztwa i gwałtu
Skąd wniosek że opis zdarzenia to jednocześnie pochwała?

 

Pochwała, nie pochwała, ale chciałbym usłyszeć jak wierzący tatuś czyta dziecku na dobranoc historyjkę z "Biblii" jak to córeczki Lota z ojcem to tamto po pijaku :twisted: .

Jak na dzisiejsze standardy "Biblia" to ohydna, odrażająca książka pełna okrucieństwa, perwersji, morderstwa, ludobójstwa, niegodziwości... Na dodatek jest arcy-niespójna, zawierająca wiele sprzecznych informacji oraz opierająca się na kłamstwach i wymysłach z naukowego i historycznego punktu widzenia.

"Biblia" to ciekawy zabytek kultury starożytnej jak choćby "Epos o Gilgameszu". I powinna pozostać po prostu ciekawym zabytkiem kultury starożytnej. Przenoszenie "Biblii" wraz ze swoimi archaicznymi zasadami i zaleceniami na grunt XXI wieku to jeden wielki archaizm oraz patologia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przynajmniej, jeśli zobowiązac sie do ortodokcji i stricte dosłownego znaczenia w miejscach, gdzie ta dosłowność jest akcentowana.

 

To znaczy?

To wszystko, bez odsiewania, co powinien spełniać, czego powinien się wystrzegać chrześcijanin: seks po ślubie, a zawarcie związku pary heteroseksualnej, brak seksu, brak miłości dla homo, rozwody tylko w sytuacji zdrady współmałżonka, powściąganie się od masturbacji, nawet pomimo braku męża/żony itp., czyli to, co widnieje w starym i nowym testamencie.

 

Czyli problemy widzisz w sferze seksualnej.

Jeśli chodzi o seks dopiero po ślubie, to jest to ciężkie do spełnienia, bo żyjemy w kulturze, w której coraz później zawiera się małżeństwa. Natomiast zapewne w czasach kiedy powstały księgi Starego i Nowego Testamentu ślub brały młode osoby, 17, 18letnie - więc zakazy nie były sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. Nie mówię, że w takim razie grzech nie jest grzechem, ale moim zdaniem nie ma sensu traktować naszej kultury jako normy idealnej i się irytować na Boga, że jego nakazy są bez sensu. Może to nasze życie nie jest za mądre albo jesteśmy uwikłani w styl życia, który nie my wybraliśmy, tylko nam go dano. I teraz możemy się co najwyżej z niego wydzierać, jeśli ktoś chce. To znaczy jeśli ktoś chce żyć zgodnie z wiarą, to nawet musi.

Poza tym uważam, że wyzwolenie seksualne uderza w kobiety, kobietom bardziej zależy zwykle na trwałych związkach, małżeństwie, więzi, oczywiście nie wszystkie, ale pewnie sporo ma podejście romantyczne, czyli chcą wielkiej miłości i takich tam ...Poza tym to kobiety zachodzą w ciążę i ponoszą jej koszty oraz wychowują dziecko. Mężczyźni bardziej są motywowani ochotą na seks, więc kiedy kobiety były dostępne raczej po ślubie, to te dwa różne podejścia zawierały kompromis albo można powiedzieć, że interes kobiety był pod ochroną. Teraz może być tak, że kobieta idzie z kimś do łózka, a potem nie jest pewna, czy "on jeszcze zadzwoni", bo "może byłam za łatwa i powinnam poczekać przynajmniej do trzeciej randki". Albo po iluś latach wspólnego mieszkania facet się nie pali do ślubu, bo jest mu wygodnie bez tego.

Z rozwodami wiem, że nie jest tak jak mówisz, są inne też uzasadnione powody poza zdradą i patologią.

Problemem jest częściej wejście w nowy związek po rozwodzie.

Problem homoseksualizmu pominę.

Jeśli chodzi o seks, masturbację - są to oczywiście grzechy. Tylko że wiara nie polega na byciu bezgrzesznym. Jakbyśmy nie byli grzeszni, to by Bóg nie był nam potrzebny. Każdy grzeszy dopóki żyje.

Uważam też, że unikanie grzechu nie może być sensem życia. Sensem życia jest dążenie do jakiegoś dobra. Czyli na przykład do zbudowania opartego na miłości małżeństwa. Jeśli się dąży do czegoś dobrego, to wszystko się układa samo i nie ma miejsca na to, żeby się koncentrować na grzechach.

Poza tym nieraz można dorastać przez wiele lat do tego, żeby zrozumieć, że jakiś "grzech" jest rzeczywiście zły, potrzebne jest do tego nowe doświadczenie, poznanie lub wyrobienie sobie nowego sposobu myślenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Natomiast zapewne w czasach kiedy powstały księgi Starego i Nowego Testamentu ślub brały młode osoby, 17, 18letnie - więc zakazy nie były sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem.

17, 18? Toż dziewczynki często nawet 10 lat nie miały ;). Oczywiście faceci mogli być staruchami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To Bóg już nie był na tyle sprytny żeby przewidzieć, że Biblia straci na ważności? A podobno dowodem na prawdziwość chrześcijańskich twierdzeń jest właśnie rzekoma nieomylność Biblii. Tyle, że w tej księdze nic się nie zgadza i na siłę trzeba tłumaczyć sporo rzeczy. Nie ma żadnej podstawy żeby uznać Biblię lepszą od Koranu czy Talmudu.

 

Może to nasze życie nie jest za mądre albo jesteśmy uwikłani w styl życia, który nie my wybraliśmy, tylko nam go dano. I teraz możemy się co najwyżej z niego wydzierać, jeśli ktoś chce. To znaczy jeśli ktoś chce żyć zgodnie z wiarą, to nawet musi.

 

I dlatego uważam tę religię za antyludzką, wymierzoną w niewinność człowieka, która jest podstawą zdrowia psychicznego. Każą nam czuć się winnymi, głupimi (bo nie rozumiemy planu Boga i jego zasad moralnych, które zupełnie nie przystają do naszej ludzkiej moralności) Czyli Bóg stworzył człowieka, który nie ma zdolności poznawczych żeby mieć racjonalne przesłanki na wiarę. Każe się wierzyć wyłączając rozum po to żeby manipulować ludźmi. To jest okrutne, niemoralne i czuję intuicyjnie, że wymierzone m.in. przeciwko mnie przez jakąś bandę klechów, dla których liczyła się tylko kasa kilkanaście wieków temu.

 

Ale oczywiście pan Bóg jest pasterzem i pasie te nieszczęsne owieczki w duchowym McDonaldzie a potem się dziwić, że taki syf i patologia jest na świecie. Gdyby ten świat był odzwierciedleniem Boga a jego nakazy i zakazy miałyby być przyjęte jako boskie to ja nawet mając świadomość istnienia takiego bytu nie chciałbym kłaniać mu się ze strachu żeby pójść do raju. Nie na tym to polega bo cóż by to był za raj. Obserwując świat wolę twierdzić, że Bóg to jedynie forma wyższej inteligencji albo my sami wszyscy z osobna jesteśmy Bogiem gdyby nas wziąć do kupy ale jesteśmy podzieleni żeby nie było samotności. Albo po prostu najzwyczajniej nie istnieje.

 

Poza tym uważam, że wyzwolenie seksualne uderza w kobiety

 

Po równo. Najbardziej uderza w rodzinę. Ale to nie wina seksu przed małżeństwem tylko dwóch prze chujowych rzeczy - zjebanego systemu finansowego i promocji robienia kariery i egoizmu oraz seks w teledyskach, reklamach, pornole i internet.

 

kobietom bardziej zależy zwykle na trwałych związkach, małżeństwie, więzi, oczywiście nie wszystkie, ale pewnie sporo ma podejście romantyczne, czyli chcą wielkiej miłości i takich tam

 

Mam wrażenie, że to mężczyznom bardziej zależy. Kobiety teraz przecież się "wyzwalają" i już nie potrzebują mężczyzn. A teraz będzie jeszcze gorzej bo coraz popularniejsze staje się in vitro. Męskie wyzwolone kobiety z testosteronem zabierają się za robienie kariery i walkę ze złymi mężczyznami, którzy już nie mają siły przynosić hajsu do domu. Zamiast walczyć z rządem ludzie buntują się między sobą jak bydło, stado baranów - no owieczki i się je pasie na pastwisku bo nie wiedzą, że trawę się pali i gra na niej w piłkę tudzież po prostu ogląda się ją jako ozdobę.

 

Poza tym to kobiety zachodzą w ciążę i ponoszą jej koszty oraz wychowują dziecko

 

I z tego powodu mężczyzna nawet nie ma tej pewności,że to jego dziecko. Zresztą jak kobiety wychowują jak teraz są nianie i przedszkola a do szkoły idzie się coraz wcześniej. Niedługo to będą ze szpitala wypisywać prosto do szkoły a tam obowiązkowe szczepioneczki, odpowiednie pranie mózgu i rosną kolejne owieczki do stada, które co będą robić? Ano kupować coraz więcej i konsumować i wyżerać się nawzajem bo zamiast naturalnej paszy mają hamburgery, glutaminian sodu, sól, cukier, hormony i GMO albo jakieś ryby kurwa pływające w Chinach po kanałach. A ludzie zamiast protestować będą dyskutować o gender, Rafalali, że Korwin powiedział o Rosji albo o Hitlerze i kobiecie z brodą na eurowizji. Faceci oglądną sobie ustawiony mecz, za którego odbiór płacą i wypiją sobie piwo bo tak pokazują w reklamach i telewizji, że przy oglądaniu meczu się pije. A boiska puste, za to serwery FIFY się przegrzewają. I ludzie w takim świecie wierzą w Boga? Religia to świetna broń władz bo dzięki niej ludzie świadomi czegoś zamiast wyjść na ulicę będą wierzyć w zbawienie z niebios. A dawniej to właśnie religia zebrała największe krwawe plony. Że niby tylko Bin Laden i Hitler mogli mordować?

 

Mężczyźni bardziej są motywowani ochotą na seks, więc kiedy kobiety były dostępne raczej po ślubie, to te dwa różne podejścia zawierały kompromis albo można powiedzieć, że interes kobiety był pod ochroną.

 

I uważasz to za moralne? Mi by pasował seks z miłości i ślub z miłości jako następna konsekwencja, następny etap związku. To kobiety doprowadziły do tego, że faceci mają seks bez problemu bo są takie łatwe. A i w tym nie ma nic złego ale złe jest to, że zniknęło tabu. Że ludzie chwalą się tym kto kogo zaliczył i robią to z przypadkowymi osobami. Ale również to nie jest problemem bo to przecież margines. Problemem jest to, że ludzie przestali ufać ludziom a to jest skutek cywilizacji, rosnącej świadomości o złych rzeczach i nagłaśnianiu i wyolbrzymianiu ich.

 

Masturbacja jako grzech to kolejny bezsens obalający prawdziwość Biblii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na świecie się czci ponad 5000 tys Bogów.

 

I w każdym momencie każdy człowiek na świecie może sobie wymyślić kolejnych, a istnienie każdego z tych nowych bogów nie będzie mniej prawdopodobne od istnienia 'klasyków' takich jak choćby Jahwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja znam pewną katoliczkę,lat 39.Laska bzykała się przed ślubem.A jest katoliczką.Masturbacja -grzech ? Czyli Niemca biją po kasku tylko ateusze ? Święci Pańscy :roll: co się wyrabia.

 

A ja znam masę katolików, którzy sporo nagrzeszyli łącznie ze sobą samą. Nie ma dogmatu o bezgrzeszności katolików. Bezgrzeszny był Jezus i na nim by się ta religia skończyła, gdybyśmy mieli być bezgrzeszni.

 

-- 16 sie 2014, 12:46 --

 

To Bóg już nie był na tyle sprytny żeby przewidzieć, że Biblia straci na ważności? A podobno dowodem na prawdziwość chrześcijańskich twierdzeń jest właśnie rzekoma nieomylność Biblii
I dlatego uważam tę religię za antyludzką, wymierzoną w niewinność człowieka, która jest podstawą zdrowia psychicznego.

 

Nie straciła. To człowiek jest omylny, Bóg nie. Ciężkie jest to, że żyjemy w kulturze już właściwie antychrześcijańskiej, więc jeśli ktoś ma potrzebę Boga, może wpadać w konflikty i rozpacz. Ale zamiast oskarżać o to Boga, można oskarżyć naszą hedonistyczną kulturę, w której seks jest swoistą religią, w której wciąż "kreuje się" nowe potrzeby w ludziach, żeby na tym zarobić, a człowiek oddala się od siebie samego. Ta kultura demontuje spójny sens życia dla człowieka i z pewnością nie sprzyja zdrowiu

"Zamknięto nas w cierpieniu na pieczęć przyjemności" (L.Cohen)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×