Skocz do zawartości
Nerwica.com

Granica między wierzeniami, a psychozą?


Verinia

Rekomendowane odpowiedzi

Gdzie znajduje się ta cienka granica między wiarą np. w komsitów, różne teorie,czarownice, duchy, reinkarnacje itp, a zaburzeniami psychotycznymi, urojeniami? Czy wiara jest jeszcze w granicach zdrowia, czy przekraczamy ją w którymś momencie? Jak to stwierdzić? Czy osoba skłonna do psychoza powinna unikać teorii spiskowych i tematów np. ezoterycznych?

 

Jak myślicie?

 

☕

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może to nie wierzenia, ale w ciężkiej depresji moje lęki "boję się że mam raka" niepostrzeżenie przeszły w przekonanie "na pewno mam raka, umieram, a lekarze to przede mną zatajają fałszują moje wyniki, bo mają mnie dość i chcą żebym jak najszybciej umarł". Do tego stopnia, że całe dnie leżałem przekonany, że umieram na raka, którego nie miałem.

 

Także czasami granica jest bardzo cienka. Schizo nie mam, ale 2 razy w ciężkiej depresji sobie ubzdurałem rzeczy, które nie są prawdą.

 

9 godzin temu, Verinia napisał(a):

Czy osoba skłonna do psychoza powinna unikać teorii spiskowych i tematów np. ezoterycznych?

 

Bardziej tego w co w danym czasie wierzy. Ja staram się unikać nadmiernego czytania o chorobach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Raccoon napisał(a):

Może to nie wierzenia, ale w ciężkiej depresji moje lęki "boję się że mam raka" niepostrzeżenie przeszły w przekonanie "na pewno mam raka, umieram, a lekarze to przede mną zatajają fałszują moje wyniki, bo mają mnie dość i chcą żebym jak najszybciej umarł". Do tego stopnia, że całe dnie leżałem przekonany, że umieram na raka, którego nie miałem.

 

Także czasami granica jest bardzo cienka. Schizo nie mam, ale 2 razy w ciężkiej depresji sobie ubzdurałem rzeczy, które nie są prawdą.

 

 

Bardziej tego w co w danym czasie wierzy. Ja staram się unikać nadmiernego czytania o chorobach.

to są właśnie myśli w OCD

 

a pytanie było o granice między zdrowym myśleniem a psychozą.

 

Ja uważam, że urojenia się zaczynają wtedy kiedy tracisz krytycyzm (np. masz absolutne przekonanie o istnieniu kosmitów, tak samo z religią masz przesadną wiarę w Boga bez krytycyzmu. Wiadomo, trzeba być wierzącym, bo to umacnia nas jako osobę. Ale jesteśmy ludźmi i każdy ma chwile zwątpienia we wszystkim. Tych wątpliwości nie mają osoby chore na schizofrenie.

 

Myślę, że osoby z tendencjami psychotycznymi zdecydowanie powinny unikać takich teorii spiskowych, zresztą tak samo jak osoby z OCD. Tylko, że w OCD ten krytycyzm JEST, więc to nie jest jeszcze choroba psychiczna, a zaburzenie psychiczne 

Edytowane przez Wrwsw

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Wrwsw napisał(a):

Ja uważam, że urojenia się zaczynają wtedy kiedy tracisz krytycyzm (np. masz absolutne przekonanie o istnieniu kosmitów, tak samo z religią masz przesadną wiarę w Boga bez krytycyzmu. Wiadomo, trzeba być wierzącym, bo to umacnia nas jako osobę. Ale jesteśmy ludźmi i każdy ma chwile zwątpienia we wszystkim. Tych wątpliwości nie mają osoby chore na schizofrenie.

 

Myślę, że osoby z tendencjami psychotycznymi zdecydowanie powinny unikać takich teorii spiskowych, zresztą tak samo jak osoby z OCD. Tylko, że w OCD ten krytycyzm JEST, więc to nie jest jeszcze choroba psychiczna, a zaburzenie psychiczne 

Nie masz pojęcia o tym jak to jest być w psychozie. To nie jest tak, że traci się krytycyzm, tylko żyje jakby w równoległym świecie. Po prostu puzzle się inaczej układają. Inaczej się interpretuje rzeczywistość. I nie jest też tak, że jest to ciągle, miałem psychozę kilka razy, ale to nie znaczy, że teraz nie myślę normalnie. Owszem, po wypadku wydawało mi się, że porwali mnie kosmici i robią na mnie eksperymenty. Serio. No i co? Teraz mogę się z tego śmiać. Co do tych teorii spiskowych - jak jestem w remisji to nie ma dla mnie znaczenia, jestem raczej realistą i nie wkręcam się w takie rzeczy, ale... i tu jest to ale, nie wiem jak w momencie fazy chorobowej mi się to wczyta i jak to wtedy mogę zinterpretować. Doskonale wiem, że nie powinienem się niczym za mocno nakręcać (jak mówi moja Żona)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Dryagan napisał(a):

To nie jest tak, że traci się krytycyzm, tylko żyje jakby w równoległym świecie.

No trochę tracisz krytycyzm wobec swoich objawów. Są ludzie mający urojenia, którzy są w stanie stwierdzić, że "tak, to są urojenia a nie rzeczywistość", ale to wymaga też dużej świadomości swojej choroby. 

A jak uznajesz urojenia za rzeczywistość to już tego krytycyzmu nie masz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Dryagan napisał(a):

Nie masz pojęcia o tym jak to jest być w psychozie. To nie jest tak, że traci się krytycyzm, tylko żyje jakby w równoległym świecie. Po prostu puzzle się inaczej układają. Inaczej się interpretuje rzeczywistość. I nie jest też tak, że jest to ciągle, miałem psychozę kilka razy, ale to nie znaczy, że teraz nie myślę normalnie. Owszem, po wypadku wydawało mi się, że porwali mnie kosmici i robią na mnie eksperymenty. Serio. No i co? Teraz mogę się z tego śmiać. Co do tych teorii spiskowych - jak jestem w remisji to nie ma dla mnie znaczenia, jestem raczej realistą i nie wkręcam się w takie rzeczy, ale... i tu jest to ale, nie wiem jak w momencie fazy chorobowej mi się to wczyta i jak to wtedy mogę zinterpretować. Doskonale wiem, że nie powinienem się niczym za mocno nakręcać (jak mówi moja Żona)

 

No czyli tak jakby masz 2 wymiary: twoje normalne ja i kiedy jesteś "opętany" przez chorobę. Leki trzymają cię w 1 wymiarze


W alkoholizmie jest to samo, jest człowiek po alkoholu i człowiek bez alkoholu, jakby 2 różne osoby (w sumie nie tylko dotyczy alkoholików :P)

 

Czyli.... Można powiedzieć, że kiedy bierzesz leki nie odczuwasz tej choroby w ogóle? Czy w jakimś stopniu ją odczuwasz? 

 

W Chadzie pewnie jest cos takiego jak w schizofrenii: 

 

zjazd -> remisja -> zjazd -> remisja 

 

Dużo w ogóle miałeś takich zjazdów i remisji? Na pewno co najmniej 2, skoro masz diagnozę :P

 

 

Edytowane przez Wrwsw

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Choruję od 26 roku życia (mam 43 lata), wtedy wystąpił pierwszy ostry epizod psychotyczny, nie zjazd - tylko górka, albo nawet góra wielkości Himalajów. Pierwsza diagnoza - psychoza schizoafektywna, potem mi zmienili na ChAD. Szpital, leki, depresja, remisja - było tak wiele razy od tego czasu. Miałem też wtedy remisję 4,5 roku bez leków zupełnie. Teraz - ostatni epizod na przełomie 2020/2021 - znów psychoza dała znać o sobie. Nie zjazd - górka, zawsze miałem bardzie spektakularne manie niż depresje. Od tego czasu remisja - aktualnie jest inaczej niż wcześniej, zwykle w czasie remisji byłem pod tzw. kreską, nie była to jakaś silna depresja, ale jednak nastrój poniżej normy. Aktualnie czuję się normalnie, potrafię odczuwać radość życia bez wpadania w manię. Stan najbardziej pożądany, bez tony leków. Oby tak dalej było...

 

8 godzin temu, acherontia styx napisał(a):

A jak uznajesz urojenia za rzeczywistość to już tego krytycyzmu nie masz.

W   pewnym sensie masz rację, trudno mi jednak wytłumaczyć ten stan do końca - bo na pewno kłoci się to z tym co wcześniej napisał Wrwsw. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A właśnie co do leków ;D Ja biorę lamotrigine w maksymalnej dawce. To jest lek na ChAD, Borderline. Aż się zdziwiłem, że tak skuteczne leki na poważne zaburzenia mają praktycznie zerowe skutki uboczne.

 

U mnie lamotrigine wyeliminowała myśli samobójcze, które miałem na przestrzeni 2018-2023 prawie codziennie. Epicki lek ;) zero skutków ubocznych

Edytowane przez Wrwsw

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Wrwsw napisał(a):

Ja biorę lamotrigine w maksymalnej dawce. To jest lek na ChAD, Borderline. Aż się zdziwiłem, że tak skuteczne leki na poważne zaburzenia mają praktycznie zerowe skutki uboczne.

Lamotrygina w pierwszej kolejności jest lekiem przeciwpadaczkowym, psychiatrzy ją sobie po prostu "pożyczają" od neurologów ;) drugim jej wskazaniem refundacyjnym jest CHAD, ale akurat w tym przypadku ten lek jest moim zdaniem słabym stabilizatorem. W zab. osobowości owszem, też jest bardzo często stosowana, ale to nie jest w tym przypadku lek do monoterapii. Ona poza działaniem stabilizującym jest dobrym środkiem do potencjalizacji leczenia SSRI np.

1 godzinę temu, Dryagan napisał(a):

W   pewnym sensie masz rację, trudno mi jednak wytłumaczyć ten stan do końca - bo na pewno kłoci się to z tym co wcześniej napisał Wrwsw. 

Domyślam się o co Tobie może chodzić, ale no rzeczywiście ciężko to wytłumaczyć, bo tu by trzeba wejść mocno w psychopatologie, a to rzecz, której nawet ode mnie szczegółowo nie wymagano na studiach na psychiatrii, bo wykładowca z góry uznał, że szkoda czasu bo i tak nigdy nikt tego nie ogarnia 😅

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, Dryagan napisał(a):

Lamotrygina absolutnie nie stabilizuje chadowca jeśli chodzi o manie. Może trochę wycisza depresje. Ja pozostaję wierny olanzapinie, bo działa na mnie najlepiej - a tak serio aktualnie pod kontrolą lekarza nie biorę żadnych leków.

Nie bierzesz leków?! O_o Ja myślałem, że osoby z chad muszą brać leki do końca życia. Nie boisz się nawrotów? Bo chyba bez leków jest na to większe prawdopodobieństwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@WrwswBoję się oczywiście, ale to taki eksperyment mojego psychiatry. Skoro teraz jest dobrze... Po prostu leki na mnie działają bardzo szybko, może dlatego właśnie, że organizm nie jest nimi wysycony. Jeśli zacznie się coś złego dajemy końską dawkę i pacyfikujemy. Już to się raz udało, więc liczę, że dalej tak będzie. Na razie od roku jestem bez leków i w dobrym stanie - pierwszy raz się oficjalnie do tego przyznałem 🙂 Ale tak jak mówię - nie robię tego na własną rękę, psychiatra jest na wyciągnięcie ręki, przyjedzie do domu jakby co. Nigdy tak nie miałem, żeby psychoza wskakiwała z dnia na dzień, raczej rozwijała się ok. tygodnia - dwu, więc jest czas, żeby zadziałać. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Dryagan napisał(a):

@WrwswBoję się oczywiście, ale to taki eksperyment mojego psychiatry. Skoro teraz jest dobrze... Po prostu leki na mnie działają bardzo szybko, może dlatego właśnie, że organizm nie jest nimi wysycony. Jeśli zacznie się coś złego dajemy końską dawkę i pacyfikujemy. Już to się raz udało, więc liczę, że dalej tak będzie. Na razie od roku jestem bez leków i w dobrym stanie - pierwszy raz się oficjalnie do tego przyznałem 🙂 Ale tak jak mówię - nie robię tego na własną rękę, psychiatra jest na wyciągnięcie ręki, przyjedzie do domu jakby co. Nigdy tak nie miałem, żeby psychoza wskakiwała z dnia na dzień, raczej rozwijała się ok. tygodnia - dwu, więc jest czas, żeby zadziałać. 

taki psychiatra to złoto ;) No cóż tego ci życzę

 

Ja tez dobrze reaguje na leki i te pozytywne efekty, które osiągam na lekach zostają ze mną na stałe. Niekażdy tak reaguje, więc to bardzo duży plus w powrocie do zdrowia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Wrwsw napisał(a):

Ja uważam, że urojenia się zaczynają wtedy kiedy tracisz krytycyzm (np. masz absolutne przekonanie o istnieniu kosmitów, tak samo z religią masz przesadną wiarę w Boga bez krytycyzmu. Wiadomo, trzeba być wierzącym, bo to umacnia nas jako osobę. Ale jesteśmy ludźmi i każdy ma chwile zwątpienia we wszystkim. Tych wątpliwości nie mają osoby chore na schizofrenie.

Na kosmitach sie nie znam ale nie wydaje mi się żeby zdjagnozowano komuś urojenia na podstawie tego, że jest pewny, że Bóg istnieje. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Wrwsw napisał(a):

Nie bierzesz leków?! O_o Ja myślałem, że osoby z chad muszą brać leki do końca życia.

Odchodzi się już od brania leków całe życie, nawet w przypadku schizofrenii. Oczywiście nie zawsze i nie u każdego jest to możliwe. Najnowsze badania pokazują, że neuroleptyki brane przewlekle latami finalnie przynoszą więcej szkody niż pożytku, ale tyczy się to też innych leków jak tlpd czy SSRI. One mają służyć tylko opanowaniu najgorszych momentów, po ustabilizowaniu stanu wycofuje się leki.

W Ameryce mają ogromny problem z ludźmi na zasiłkach, którzy nie są w stanie podjąć pracy nie tyle, przez chorobę podstawową, co przez problemy po lekach.

A społeczeństwo zrobiło sobie z leków wygodne cukierki, które załatwią wszystko bez wysiłku ze strony człowieka. No nie, tak to nie działa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, acherontia styx napisał(a):

Odchodzi się już od brania leków całe życie, nawet w przypadku schizofrenii. Oczywiście nie zawsze i nie u każdego jest to możliwe. Najnowsze badania pokazują, że neuroleptyki brane przewlekle latami finalnie przynoszą więcej szkody niż pożytku, ale tyczy się to też innych leków jak tlpd czy SSRI. One mają służyć tylko opanowaniu najgorszych momentów, po ustabilizowaniu stanu wycofuje się leki.

W Ameryce mają ogromny problem z ludźmi na zasiłkach, którzy nie są w stanie podjąć pracy nie tyle, przez chorobę podstawową, co przez problemy po lekach.

A społeczeństwo zrobiło sobie z leków wygodne cukierki, które załatwią wszystko bez wysiłku ze strony człowieka. No nie, tak to nie działa.

ja brałem kiedyś rispolept i na niskiej dawce mialem takie uboki, że hoho.... Wtedy właśnie przez myśl mi przeszło "dobrze,  że nie mam schizofrenii". Poza tym mialem podwyższone TSH (na szczęście nie mam tarczycy)

 

8 minut temu, acherontia styx napisał(a):

A społeczeństwo zrobiło sobie z leków wygodne cukierki, które załatwią wszystko bez wysiłku ze strony człowieka. No nie, tak to nie działa.

 

Ale takie objawy jak urojenia, halucynacje itp. są nie do opanowania, człowiek nie ma nad tym kontroli kiedy jest w psychozie. Żadna terapia, żadne książki mu prawdopdobonie nie pomogą

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, acherontia styx napisał(a):

One mają służyć tylko opanowaniu najgorszych momentów, po ustabilizowaniu stanu wycofuje się leki.

 

A no to fakt. 😜 Chociaż mi moja psychiatra po diagnozie OCD stwierdziła, że prawdopodobnie będę musiał brać leki do końca życia. Ale teraz już wiem, że to jest nieprawda. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, acherontia styx napisał(a):

Akurat w Polsce na prawdę dobrych psychiatrów, zorientowanych w najnowszych badaniach itp. to jest niewielu.

Polska pod tym względem to jest w średniowieczu.

XD no cóż.... A może znasz takich extra i się podzielisz co to za osobistości 😜 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Wrwsw napisał(a):

A może znasz takich extra i się podzielisz co to za osobistości 😜 

Nie znam. Spotkałam w swoim życiu kilku ale były to raczej "przelotne" spotkania. Poza tym moja lekarka też siedzi mocno w najnowszych badaniach bo ciągle lata na zagraniczne konferencje i sama ma ośrodek badawczy i bywa badaczem w międzynarodowych badaniach klinicznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Wrwsw napisał(a):

ja brałem kiedyś rispolept i na niskiej dawce mialem takie uboki, że hoho.... Wtedy właśnie przez myśl mi przeszło "dobrze,  że nie mam schizofrenii". Poza tym mialem podwyższone TSH (na szczęście nie mam tarczycy)

 

 

Ale takie objawy jak urojenia, halucynacje itp. są nie do opanowania, człowiek nie ma nad tym kontroli kiedy jest w psychozie. Żadna terapia, żadne książki mu prawdopdobonie nie pomogą

To prawda, że psychoza jest trudnym stanem, ale nie zgodzę się, że nie można nad nią pracować. W moim przypadku czytanie o psychozie i zdobywanie wiedzy na temat tego, co się dzieje w umyśle, bardzo mi pomogło. Zrozumienie mechanizmów, które za nią stoją, dało mi narzędzia do radzenia sobie i stopniowego odzyskiwania kontroli nad sobą. Terapia, książki i świadoma praca nad sobą mogą być skuteczne, chociaż dla każdego proces ten może wyglądać inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@xadrianoxxx Nie, absolutnie się nie zgodzę, że nad psychozą można zapanować bez leków. Przerabiałem wiele razy i to nie jest możliwe. Człowiek w takim stanie wierzy przecież, że to wszystko, co sobie uroił jest prawdziwe. Co zatem rozumiesz pod pojęciem "pracy nad psychozą"?

Inna sprawa to świadomość choroby i umiejętność rozpoznawania sygnałów nadciągającej fazy chorobowej - sądzę, że ja mam już tę umiejętność. W takiej sytuacji trzeba po postu wziąć leki i się wyciszyć. Dla mnie to idealna opcja... Cieszę się, że mój lekarz (zresztą dobry znajomy mojej Żony) uważa, że w moim przypadku jest to lepsza opcja niż branie leków cały czas w momencie kiedy jest dobrze. 

A tak na marginesie - wiara w cokolwiek, nawet w teorie spiskowe, nie ma nic wspólnego z psychozą. To tak nie działa. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×