Skocz do zawartości
Nerwica.com

On mnie kocha ja jego nie


Rekomendowane odpowiedzi

Hejka, nazywam się Majka i mam 18 lat. W związku jestem od kilku miesięcy. Na pierwszy rzut oka wydaje się to być zdrowy związek. Na ogół jestem szczęśliwa i wszystko jest w porządku. Jednak od pewnego czasu zaczynam mieć wątpliwości co do moich szczerych uczuć w stosunku co do mojego partnera. Mam za sobą kilka trudnych związków w których byłam nie szanowana i byłam traktowana jako zabawka na pokaz. Mój partner też ma za sobą wieloletni związek w którym był później z przyzwyczajenia i strachu że nie znajdzie sobie już nikogo. Od samego początku mój partner dość często się obrażał, często nawet bez powodu a ja czując się winna, pomimo że nie powinnam i tak go przepraszałam i starałam się tłumaczyć i temat znikał a za chwilę znowu się o coś obrazi i tak w kółko. Zaczyna mnie to męczyć. Jest on bardzo wrażliwym i empatycznym człowiekiem i jest w stanie zrobić dla mnie wszystko. Jest we mnie wpatrzony totalnie i nic poza mną się nie liczy. Ja na początku też go bardzo kochałam jednak właśnie od pewnego czasu mam wiele wątpliwości co do tego. Ostatnio gdy w bardzo trudnej dla mnie chwili poprosiłam go o to by pozwolił mi zostać chwilę samej to popatrzył się na mnie z jednej strony z dużą miłością lecz było widać w jego spojrzeniu coś jeszcze i to było wręcz przerażające. Nie wiem jak to opisać... z jednej strony miłość a z drugiej gniew? złość? że poprosiłam go o to czego teraz potrzebuje... Bardzo mnie to ruszyło. Wiem że on chciałby ze mną spędzać najlepiej 24/4 ale ja potrzebuję też chwili dla siebie a on wtedy jakby próbował odebrać mi to. Poczułam się jak najgorsza na świecie. Jeśli mi jest smutno to jemu też (działo to w dwie strony) i jest to coś fajnego lecz właśnie często czuję się pluszowy miś którego ktoś chce zagłaskać na śmierć i  próbować być z nim na siłę. Okropnie zaczęło mnie to przytłaczać. Do tego gdyby było mało poznałam ostatnio pewnego chłopaka, z którym od samego początku dogadujemy się tak jakbyśmy się znali do wieków, wiemy o sobie więcej niż ja z moim partnerem, czuję się przy nim dużo bardziej bezpiecznie i że idealnie się uzupełniamy. Od dwóch tygodni ciągle coś mi podpowiada że to jest to. I że ten "nowy" partner będzie w stanie dać mi to czego mój obecny partner nie będzie w stanie mi nigdy dać. Czuję się bardzo zagubiona w tej sytuacji, bardzo mnie to męczy i już nie mogę sobie z tym poradzić. Bardzo proszę o jakąś poradę.

Edytowane przez Maja2004

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć
Cieszy mnie to że prosisz o poradę, a nie co masz wybrać. 
Słuchaj serca, znajdziesz tam wszystkie odpowiedzi. Jeśli jakaś sytuacja cię męczy, to może to być sygnał którego potrzebowałaś, by się zastanowić i np. zrobić sobie przerwę, ale powód może być też znajdować się gdzieś indziej.
Kiedy potrzebujesz czasem zostać sama, to masz do tego prawo. Każdy czasem potrzebuje chwili wytchnienia, acz nie zawsze widzimy że inni też tego potrzebują. 

 

"Od dwóch tygodni ciągle coś mi podpowiada że to jest to. I że ten "nowy" partner będzie w stanie dać mi to czego mój obecny partner nie będzie w stanie mi nigdy dać"

 

To jest ważne co napisałaś, tak jakbyś już podświadomie zdecydowała, ale wahasz się, bo może chcesz być w porządku do swojego obecnego partnera, którego nie raz już przepraszałaś i teraz jeszcze to, że masz takie myśli w głowie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję bardzo za odpowiedź. Jak najbardziej chcę być w porządku co do mojego obecnego partnera, dlatego też tak bardzo dołuje mnie to wszystko bo nie chcę go ranić zostawiając go, ale mam też dużą świadomość tego jak bardzo może ranić bycie z osobą która nas nie kocha. To jak wybranie mniejszego zła ... Co będzie mniej bolesne? Czy on się po tym pozbiera?  Później pozostaje jeszcze druga kwestia. Bardzo boje się tego że obecni wokół mnie ludzie z którymi się czuję dobrze i bardzo też mnie wspierają, znienawidzą mnie za to jak postąpię. W naszym Teamie wszyscy traktujemy się jak rodzina i wiem że to będzie dla wszystkich duży cios (wszyscy uważają nas za wręcz idealną, cudowną parę, że bardzo dobrze wyglądamy razem itd.) Bardzo się boję z kimś z nich o tym porozmawiać bo boję się ich reakcji. Wiem że to może zmienić całe moje obecne życie o 180 stopni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie marnowanie czasu na kogoś z kim nie chcesz go spędzać jest bezsensu! I dla ciebie i dla niego bo to jak oszukiwanie. Ja byłam 3 lata w związku co się źle czułam a chłopak z pozoru idealny, idealna para i inne bzdury! Bo okazało się że jesteśmy zupełnie inni i nie pasujemy. I trzeba było zerwać z co najmniej rok wcześniej jak nic. Bo szkoda czasu. A inni nie wiedzą co macie w sercach i głowie, nie wiedzą czy do siebie pasujecie za zamkniętymi drzwiami. Nie powinni miec nic do gadania bo po prostu nie mogą wiedzieć...

Aha i ten związek w którym nie było nawet krzywdy i tak wprowadził mnie w zaburzenia. Bo właśnie miałam złe samopoczucie ciągle.

A on wyleczy złamane serce, zawsze mniej boli niż jakby po latach cie kochal tak samo i też byś go zostawiła. Ale mądrze opisujesz sytuację i wierzę że podejmiesz dobra decyzję. Szkoda tylko jakbyś miała stracić znajomych, ale nie ci to będą nowi, nie spinaj 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Również dziękuję bardzo za odpowiedź. Jeszcze tak myśląc o tym teraz tak bardziej szczegółowo mam takie odczucie jeszcze jakby cały ten związek był trochę wykreowany. Jakbym dała sobie wmówić że do siebie pasujemy że jest cudownie i wogóle a teraz po tych paru miesiącach jak te wszystkie emocje opadły to sobie to uświadomiłam. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z miłością tak jest. Przenosi góry ale i zabija. 

U mnie na osiedlu jest taki młody gość. 

Z dobre 10 lat stoi pod sklepem i pije.

Dowiedziałem się, że kobieta z którą był go zostawiła i pije. 

Jest już na wykończeniu. 

Straszny widok.  

Ale nie można kogoś zmusić do miłości.

Czasami jak się kogoś mocno kocha trzeba pozwolić mu odejść. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.02.2023 o 16:38, Maja2004 napisał:

Od samego początku mój partner dość często się obrażał, często nawet bez powodu a ja czując się winna, pomimo że nie powinnam i tak go przepraszałam i starałam się tłumaczyć i temat znikał a za chwilę znowu się o coś obrazi i tak w kółko. Zaczyna mnie to męczyć

Wg mnie obrażanie się to jest szantaż emocjonalny , zrób tak ja chcę bo inaczej to się obrażę i to będzie twoja wina , takie dziecięce zachowanie i wcale się nie dziwię , że męczy . Dla mnie związek to rozmowa i dbanie o siebie nawzajem , gry są fajne ale na planszy albo kompie . 

 

W dniu 22.02.2023 o 06:31, Fuji napisał:

 

Z miłością tak jest. Przenosi góry ale i zabija

 

Dla mnie miłość która zabija zrodziła się w poranionymi umyśle , to nie miłość zabija ale strach , ból i smutek . 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×