Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

gosiulek, kazda reakcja ma gdzies swoj poczatek. nie przepracowalas jakiejs traumy najprawdopodobniej.

 

jak bedziesz walczyc mozesz wygrywac wojenki, ale ale calej wojny nie wygrasz. bestia, ktora nosisz w sobie chce Ci cos powiedziec czego Ty nie chcesz sobie uzmyslowić.

 

A tobie co mówi? :angel:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam dziwną przypadłość ( przynajmniej rzadką , bo nie znalazłem nikogo w necie kto by miał coś takiego jak ja ) . Otóż moja przypadłość jest bardzo podobna do fobii społecznej tyle że jest jedna różnica ... Otóż gdy ktoś ma fobię to bardzo się denerwuje jak z kimś rozmawia , boi się robi się czerwony , bardzo boi się ośmieszenia itp (przynajmniej tak słyszałem) a ja gdy z kimś rozmawiam to tak samo się bardzo denerwuję , boje się że się ośmieszę z tym że ja nie robię się czerwony lecz zaczynają mnie szczypać bardzo oczy , co prowadzi do łzawienia i w ten o to sposób ludzie z którymi rozmawiam widzą nie tylko że się denerwuję ale także płacze ..... A ja tak naprawdę nie płaczę z przykrości lecz oczy po prostu mi łzawią bo mnie szczypią ..... Wiem że to jest odmiana nerwicy bo szczypanie jest ściśle związane z zdenerwowaniem (im bardziej się denerwuje/boję tym bardziej szczypią mnie oczy i tym szybciej łzawię...) , ale to mi bardzo przeszkadza bo nie potrafię normalnie z kimś rozmawiać bo zaraz się denerwuję i łzawią mi oczy przez to szczypanie ludzie z którymi rozmawiam myślą że ja płaczę :(((((. Przyznam też że jestem przewrażliwiony bardzo na punkcie płaczu , ciągle się boje że ktoś pomyśli że płacze , przy każdej rozmowie z kimś nie potrafię się skupić na rozmowie a cały czas denerwuję się i martwię się że zaraz będę miał znowu łzy w oczach i ktoś pomyśli że jestem jakiś mazgaj albo że jestem po prostu nienormalny ... wiem że to dziwne i pogmatwane ale takie coś niestety mam ... Wiem też że to nie jest żadna choroba oczu bo byłem u kilku okulistów , brałem różne leki i krople i nic nie pomagało .... Mam dwa pytanka... Otóż czy da się taką dolegliwość jakoś zwalczyć lekami ?Czy da się pozbyć tego lęku przed płaczem - podejrzewam że to on jest tu siłą napędową tej mojej nerwicy ( nie chodzi mi nawet o całkowite wyleczenie ale o to by za sprawą leków mi to ustąpiło , leki mogę brać nawet do śmierci oby tylko to mi ustąpiło ) ..... Co prawda biorę leki co mi przepisał psychiatra ale chyba dał za małą dawkę bo nie pomaga za bardzo ....

A drugie pytanko , czy ktoś z was miał takie coś ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie.

Chciałbym z wami podzielić się moimi problemami, bo już sam nie wiem co mi jest.

Zacznę może od tego że jakoś w pierwszym kwartale 2012 roku zacząłem doznawać bóli pod prawymi żebrami, bóle te nie były silne tylko odczuwalne, funkcjonowałem normalnie. Pojawiły się jakiś czas później także dziwne bóle, które zaczynały się w gardle i rozchodziły w stronę mostka bądź któregoś płuca, taki ból trwał około godziny i puszczał, także do nie był silny ból, raczej bardziej dyskomfort, taki ból pojawiał się rzadko, raz na miesiąc może dwa. Czasami też, raz na miesiąc bądź dwa, tylko z rana miewałem bóle odbytu, które nasilały się i puszczały i tak kilka razy, aż całkowicie puściło. Ból ten był dosyć wyrazisty i występował tylko i wyłącznie z rana po wstaniu. Tak przeżyłem rok 2012. W styczniu obecnego 2013 roku, napadł mnie straszliwy ból z prawej strony pod żebrami. Musiałem pojechać do szpitala. Dali mi kroplówkę przeciwbólową, zabrali na usg i wyszło, że mam kamień w moczowodzie który się zaklinował i powodował kolkę nerkową. Wypisali do domu i kazali w poniedziałek pojechać do urologa. Niestety nie doczekałem, w niedziele kolejny ból i szpital. Tam już zostałem na oddziale, kilka dni później miałem zabieg i wróciłem do domu. Myślałem, że moje problemy się rozwiązały z tymi bólami po prawej stronie. Wyszedłem ze szpitala szczęśliwy, że już po wszystkim. Niestety nadal te bóle delikatne z prawej strony miałem. W 2012 roku myślałem, że to dlatego ponieważ z reguły jem w nocy. Niestety jak pisałem w tym roku po wyjściu ze szpitala nadal miałem te bóle, które powoli zaczynały mnie martwić, denerwować czasami dołować. Niebawem miałem wyjechać do pracy za granicę. Więc przed wyjazdem zrobiłem dla pewności jeszcze USG jamy brzusznej. Narządy wszystkie zdrowe, lecz piasek w lewej i prawej nerce. Bardzo się zdziwiłem, tym bardziej, że dwa miesiące temu miałem zabieg jednego kamienia, a innych w nerkach nie widzieli. Lekarz wpisał mi Furgin, lecz wcześniej jak byłem u niego kazał wypić piwo i wrócić po musiał sprawdzić czy nerki dobrze pracują. Wróciłem do domu, na drugi dzień miałem lecieć za granice. Niestety wziąłem furaginę przed snem i wylądowałem w szpitalu. Zapomniałem że kilka godzin temu piłem piwo, a furagina połączona z alkoholem wywołuję w organizmie masakrę. Po nocy w szpitalu nie poleciałem, za granice, bilet przepadł. Po kilku dniach doszedłem do siebie. Niestety bóle pod prawymi żebrami nadal występowały. Jakiś czas później pojechałem do urologa na kolejne usg. Wyszło że ma malutki kamyczek 2mm w nerce i nic się nie dzieje. Postanowiłem spróbować polecieć ponownie za granice. Wsyztsko miałem załatwione. Przed lotem bałem się, że w samolocie złapie mnie ten przerażający ból nerki od kamienia, że w samolocie nie ma lekarza, że nie dam tam rady. Wszytsko skończyło się ok poza już normalnymi dla mnie bólami z prawej strony. Za granicą było ok, dostałem prace itd. Lecz bóle nie ustąpiły, pojawiły się nowe nad prawą pachwiną, co dziennie. Od razu po przebudzeniu już mnie zaczynało boleć. Po jakimś czasie w pracy zakręciło mi się strasznie w głowie, myślałem że po prostu upadnę na plecy. Nie wdziałem w tym nic dziwnego bo podnosiłem dosyć ciężką skrzynkę. Niestety moja głowa tego nie przyjęła. Od tej pory zaczęły się moje prawdziwe problemu. Od tego czasu, cały czas czułem się jakbym był na rauszu, widziałem dziwnie, nie da się tego opisać. Przy podnoszeniu, kręceniu bądź opuszczaniu głowy, czułem taki jakby lekki wiaterek w głowie jakby przeleciał. Widzenie też było inne, dziwne. Męczyłem się tak kilka dni, aż postanowiłem, wrócić nie dawałem już rady. Przez okres w którym nie pracowałem a czekałem na samolot czułem się strasznie, lepiej niż jakbym miał iść do pracy ale dostawałem znów innych bóli, kłucia w klatce piersiowej, przyspieszone bicie serca, ataki paniki, telefony w nocy do Polski. Strach, przed tym że w samolocie coś mi się stanie i nikt mi tam nie pomoże. Kilka dni przed odlotem poszedłem do sklepu, tam strasznie mi się znowu zakręciło w głowie, obraz się rozmył, nogi z waty, strach. Po chwili wszystko się uspokoiło, strach pozostał. Wróciłem do Polski, załamany, znowu mi nie wyszło. Przez pierwsze 2 tygodnie w Polsce czułem się dobrze, wrócił mi nawet humor, strachów było mniej, czułem się bezpiecznie. Niestety pewnego dnia znowu dostałem tego rozchodzącego dyskomfortu z gradła to klatki piersiowej, trwało to z 2 godziny. Zacząłem rozmyślać co mi jest, że jestem na coś chory. Pewnego ranka, wstałem dostałem trzech mocnych narastających kujących bóli w okolicach serca. Wystraszyłem się, że może jakiś zawał się zbliża od tych wszystkich stresów itd. Poszedłem spać dalej ale już w strachu. W następnych dniach pojawiały się kolejne dolegliwości, poza bólami z jamie brzusznej, kłuciami, zaczęło mnie uciskać z tyłu głowy, oczy miałem bardzo zmęczone mimo iż dopiero wstałem, widziałem nadal dziwnie, oczodoły bolały. Postanowiłem się leczyć. Zrobiłem badania krwi, wyszło że mam podwyższoną hemoglibinę, kolejne badanie po tygodniu ukazało wzrost. Zacząłem się bać, że mam czerwienicę, pojawiały się ataki paniki. Pojechałem do kardiologa, serce mam zdrowe. Kardiolog, popatrzał też na nerki i powiedział że polecałby jechać do nefrologa. Wystraszony, pojechałem. W lewej i prawej nerce piasek, kolejne badania do zrobienia. W innym laboratorium zrobiłem kolejne badnia krwi i moczu. Krew wyszła ok z hemogliobiną i hematokrytem w normie. W moczu też nie było wiekszych problemów. Robiłem też badania bezpośrednio pod kamicę nerkową, wyszły w miarę ok, nefrolog pomaga mi wyjść z tej kamicy. Kolejne tabletki do brania. Kolejny ból który się pojawił jest chyba najstraszniejszy. Zaczyna się gdzieś głeboko w gardlę bądz klatce piersiowej i rozchodzi się powoli w kierunku pleców, mostka gardła, bądź płuc.Trwa okolo 5 minut ale dla mnie to jest masakra, panika strach czy jechać do szpitala co sie dziej itd. Pojechałem prześwietlić płuca, wszytsko ok, płuca bez zmian żadnych. Następnie pojechałem do laryngologa, czułem uciski na tchawicy, świszczący kaszel, lekarz dał antybiotyk stwierdził przewlekłe zapalenie gardła, wziął wymaz na który wyszły bakterie gronkowca. Zacząłem leczyć antybiotykiem itd, w sumie po wizycie czułem się gorzej, czułem suchość w gradlę, jakieś pojedyncze bóle migdała, albo krtani, takie których nigdy nie miałem przy zapaleni itd. Kolejny wizyta potwierdziła bakterie których antybiotyk nie wyleczył. Dostałem kolejny którego do dziś jeszcze nie jadłem i luivac na wzmocnienie odporności aby gardło nie chorowało. Po 2 tabletkach luivacu czułem się strasznie źle. Dziwne widzenie się nasiliło, czułem dziwne uczucie na wardze. Odstawiłem lek. Dodam że obecnie jak mam brać jakiś nowy lek boję się po tej przygodzie z furaginą i piwem. Jak biorę nowy lek czekam jak zacznie działać, jak nic nie czuje jest ok. Zaczęły nachodzić mnie lęki, że może mam raka krtani, że coś tam złego się dzieje. Poki co do laryngologa nie jeżdżę, czekam na okres w który wezmę ten luivac i antybiotyk, póki co czekają na półce. Kolejna wizyta z tymi uciskami w głowie, dziwnym widzeniem do neurologa. Pani neurolog zbadała mnie, powiedziała, że może mi dać skierowanie na badanie ale jej zdaniem tylko po to aby mnie uspokoić. Opowiedziałem jej o swoim stanie, o wszystkich bólach, stwierdziła, że jestem już lekko depresyjny przepisała AFOBAM, który miałem brać doraźnie. Wziąłem raptem 3 tabletki w różne dni ale nie czułem nic, zero zmiany nastroju, nic nie pomogło. Poźniej pojechałem do psychiatry, rozmowa była w miarę ok lecz, liczyłem na to że psycholog, powie mi że te ból;e wsyztskie to wywołuję moją głowa i wyleczymy się, lecz takie słowa nie padły wróciłem zniesmaczony. Poijechałem jeszcze na gastroskopie. Pdczas trasy na badanie dostałem znów tych bóli strasznych rozchodzący w oklichach płuc mostka i gardła, zaczłąłem się panicznie bać tego bólu, za jakieś 10 minut przeszedł powrócił i znów puścił. Na badniu wyszedł refluks, nadżerka w przełyku 3mm i podejrzenie małej przepuklinki rozworu przełykowego. Dostałem controloc, które kila miesięcy temu jadłem wiec wróciłem znow załamany że nic mi nie pomoże. Od gastroskopi do chwili obecnej minęło około połtora tygodnia. Bóli tych rozchodzących których najbardziej się boje do tej pory od badania nie miałem, lecz nie ciesze się zbytnio bo ten ból występował rzadko raz na miesiąc średnio. Przez ten cały okres, przeżyłem tragiczne chwilę. Pojechałem kilka dni tem uw końcu do psychiatry. Szukałem dość pilnie jakiegoś dobrego. Wizyta przebiegła ok, lekarz naprawdę z moim odczuci dobry, slucha do końca nie przerywa, zadaje pytania, przede wszytskim nie wygania pacjenta. Opowiedziałem mu o wszystkim, nie powiedział, że na 100% ale możliwe jest że te wszystkie bóle są somatyczne wywołane psychiką. Zapytał się czego oczekuję. Zamurowało mnie wtedy. Powiedziałem, że chce być zdrowy, normalnie żyć. Odpowiedział, że to cel, ale czego oczekuje teraz. Powiedziałem, że może jakichś tabletek, żeby czuć się lepiej itd. Powiedział że tabletki lecza objawowo a nie na stałe. Zapytałem jakie wyjście według niego jest najlepsze. Powiedział że pobyt w szpitalu, bądź terapia u psychologa lub u niego. Ludzie chwalą pracę z nim z tego co czytałem. Na koniec przepisał mi CloranXEN i Elicea. Nie brałem leków do tej pory, sam je chciałem a boje się ich wziąc tak jak każdego nowego leku. Boję się że będę się po nich czuł jeszzce gorzej. Wczoraj byłem jeszcze na USG sprawdzić jeszcze raz jame brzuszną, ponieważ doznawałem takich dziwnych scisków w okolicach nerek, nie wiedziałem czy to nerki czy mieśnie. badanie wyszło ok wsyztskie narządy zdrowe, piasek w lewej i prawej nerce nadal wielkosci 2-3mm. Wyszedłem znów załamany, że dalej mam te pier***** piaski czy kamienie, nie wiem czy za chwile nie bedę jechał do spzitala bo mnie jakiś ból z tym związany nie złapie a go się nie da wytrzymać. Tak wyglądało moje życia w roku 2013, najwidoczniej pechowym. Jeżeli ktoś przczyta całość, prosze o jakieś rady, co dalej. Bo ja już głupieje, nmie wiem które bóle są wywołane psychiką, które sa fizyczne od dolegliwości. Były chwilę w których czułem się totalnie jak NIc, były chwilę lepsze, ale nic się nie zmieniło. Bóle są nadal, załamania czasami czemu muszę życ w bólu jak to wyleczyć co mi jest. Nie raz płacz, leżenie całymi dniami w łóżku, niechęć na cokolwiek. Coraz rzadziej wychodze z domu ze znajomymi. Dodam jeszcze, że śpie cały casz normalnie, nie budzą mnie żadne bóle, dopiero jak wstane od razu myśle czy wszystko jest ok, jak z widzeniem dzisiaj jak z głową, czy coś mnie już boli? I zazwyczaj boli, a jak nie to zaraz zacznie. Co mam robić? Brać te leki od psychiatry? Nie bać się ich? Jakie macie rady jak z tym walczyć jak wyleczyć się jak najszybciej i być zdrowym. Mam 24 lata, zaczynam od zera,nie mam pracy, nie mam obowiązków to jest jakiś mój plus, nie musze się o inne rzeczy martwić. Dołują się jak widzę znajomych którzy nie martwią się o nic żyją pełnia życia, nie moge też oglądać filmów czy programów na których ludzie chorują wtedy czuje się gorzej. Od kilku dni łapię się też na nasłuchiwaniu piszczenia w uszach co mnie strasznie irytuję, nawet nie wiem kiedy to piszczenie się pojawiło. Też poijawiły się delikatne kłucia w uszach jakby w środku, martwię się też o to. Wysztskie bóle to z reguły kłucia, sekundowę bądź minutowe zaraz przechodzą. Niektóre trwają dłużej ale i nie kluja ale maja inny charakter, ale każdy ból procz tego rozchodzącego o którym pisałem da się nmormalnie wytrzymac i nie jest na tyle silny brać tabletki czy coś w tym stylu. Chcę zacząć życ normalnie, mam pomysł na biznes, środki również, ale nie jestem w takim stanie czegokolwiek robić bo wiem ze w wikeszosc dni bede to olewal bo nie bede mial na nic cohoty. Dlaczego ma ciągle żyć w bólu odczuwalnym jak i psychicznym?

Mam nadziej, że ktoś to przeczyta.

Pozdrawiam i Proszę o pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tenobcy, wg mnie skoro zrobiles wiekszosc badan i raczej nic Ci nie dolega powaznego, a wychodzi ze nie, to pewnie masz nerwicę. Bole sie zaczęły przed wyjazdem za granicę, może podświadomie się obawiałeś tej podrozy i stąd się zaczeło. Wg mnie tez najlepszy byłby szpital i terapia. Leki oczywiście też, żeby uspokoić te objawy. Przy lekach jest tak ze przez pierwszy m-c możesz się czuć bardzo żle, pożniej dopiero po m-cu dolegliwości fizyczne tzn bóle odpuszczają. Na terapii dowiesz się czego się boisz, jak to przemóc, jakie techniki stosować żeby umieć sobie z tym radzić. Zacznij też uprawiać sport, powinno pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie boję się iść do szpitala i nie chcę. Wolałbym leczyć się w domu. Polecasz mi może też terapie u psychologa? Psychiatra u którego byłem powiedział, że jego spotkania wyglądają inaczej, umawia się na 3 godziny a nie na godzinę. A jak będę się czuł po lekach które wypisał mi psychiatra, z tego co pamiętam nie mam ich brać nie wiadomo jak długo. Liczyłem na to, że od razu po zażyciu będę czuł się trochę lepiej. Czy po tych lekach będę czuł się gorzej? Senność jeszcze zniosę ale bóle głowy, wachania nastroju i pogłebienie leków może mie wykończyć całkowicie. Obecnie od kilku dni czuję się lepiej, ale tylko psychicznie. Już się tak nie załamuję, bóle nadal występują.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podróże z dala od domu są dla większości lękowców straszne. W moim przypadku reaguje na nie podobnie. Moim zdaniem powinieneś spróbować terapii lekami. Na początku nie będzie efektów albo będą jakieś skutki uboczne ale po dwóch-trzech tygodniach będzie lepiej. Są leki, które działają natychmiastowo, ja np. brałam Afobam przy napadach paniki. Z tym ,że moj obecny psychiatra uważa ,że jest to bardzo niebezpieczny lek, bo silnie uzależnia. Działa dosłownie w pół godziny i jesteś po nim baaardzo odprężony. Przy krótkim i doraźnym braniu nie powinien być uzależniający. Ale co lekarz to inna opinia. No i spróbuj koniecznie psychoterapii. Leki załagodzą jedynie objawy "somatyczne" ale żeby to zwalczyć potrzebna jest porządna psychoterapia. I nie patrz na to na co dzieje się z Twoimi znajomymi. Ja często słyszę ,że jestem osobą usmiechniętą, otwartą etc. Ale tak naprawdę to pozory. Skoro 8 mln Polaków choruje na nerwicę to nie jesteś sam z tym problemem. Na pewno ktoś w Twoim otoczeniu cierpi też z powodu nerwicy, może tylko tego nie pokazuje ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Afobam brałem trzy razy, najprawdopodobniej nie podziałał. Biorę co dziennie od tygodnia Eliceę, i jakoś dziwnie się czuję. W głowie jakoś ciężko, oczy i wzrok są zamulone. Strasznie mnie to denerwuję. Niebawem dołoże do tego ten Cloranxen. Tylko zastanawiam się nad tym, który lek spowoduje, że przestane o tym myśleć i to wszytskie objawy znikną. Lęków jako tako nie mam, więc chyba cloranxen nie poprawi mojego stanu, a po elicea czuję się tak jak opisałem wyżej. Więc sam nie wiem już co o tym myśleć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oglądam telewizje może być

 

-- 25 gru 2013, 22:24 --

 

czy moze być gorzej samemu w duży mieście z dala od rodziny i przyjacieli (celowo nie pisze przyjaciół) oglądający w święta tv i palący fajke za fajką jedzący smażone parówki i popijający wodą z biedronki za 99 groszy w mieszkaniu bez ogrzewania gdzie w kuchni w zlewie karaluchy biją się o resztki tych parówek ginąc przy tym ewentualnie kopulują w tym zlewie. czekam na odpowiedź

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem czy to kwestia leków ale dziwnie sie czuję teraz na wieczór, nie wiem co się ze ną dzieje, czuję się jak nie ja, jakby zaraz miało mi odbić, jakbym miała zaraz stracic kontrole, jakby ktoś za mną stał, jakbym miała zaraz wyskoczyc z balkonu, jakby świat sie krecil..@__@ czy to 'tylko' nerwica czy jakiś obłęd?..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×