Skocz do zawartości
Nerwica.com

Tenobcy

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Tenobcy

  1. MOje zycie obecnie wyglada idealnie tak samo jak w tej piosence
  2. Witam po raz kolejny. Właśnie wróciłem z wizyty u swojego psychiatry. Odbyliśmy dzisiaj długą rozmowę. Przypomnę, pojechałem do niego, z derealizacją dziwnym widzeniem, hipochondrią, depresją, bólami w jamie brzusznej i nie tylko. Dostałem elicee, po której czułem się o wiele lepiej, poźniej actavis mimo że to ten sam lek zaszkodził mi, lekarz powiedział że i tak byłem cierpliwy, normalni ludzie odstawili by ten lek po 5 dniach a ja brałem go 25 dni. Ogólnie hipochondria wyleczona prawia, czasami sobie jeszcze wkręcam, że mam raka czy coś. Bóli w jamie brzusznej trochę mniej. OD tego activisu dziwne widzenie pogorszone, uciski i bóle głowy, otępienie. Kazał odstawić powoli actavis i wypisał Moklar. Co sądzicie o tym leku? Brał lub bierze może ktoś? Na co zwracać uwagę, co może się dziać na początku? Cały czas też się zastanawiam nad terapią, bo mój psychiatra także jest terapeutą. Mam do niego zaufanie dlatego chciałbym iść chyba do niego. Spotkanie u niego są troszeczkę inne trwają aż 3 godziny, ciężko mi się zdecydować ale wiem, że chyba tylko odwlekam czas i to jest nieuniknione. Pozdrawiam czekam na odpowiedzi.
  3. Witam po raz kolejny. Od około miesiąca biorę Actavis. Wcześniej brałem elicee, niestety dałem ciała i jak leki mi się skończyły 2 tygodnie byłem bez nich. Obecnie jestem na activisie, niby to to samo co elicea. Zacząłem od dawki 2,5 mg przez pierwsze pare dni ataki paniki, lęki, po kilku dniach zaczęła mnie boleć głowa i moje dziwne widzenie się nasiliło. Jakoś od tygodnia biorę dawkę 5mg i nic nie jest lepiej. Nadal mam uciski i bóle głowy, bóle w oczodołach i dziwne widzenie. Jak pierwszy raz brałem elicee po około tygodniu na dawcę 2,5 mg czułem się dosyć dobrze. Teraz niestety tak nie jest. Miałem problemy z bólami w jamie brzusznej, w klatce piersiowej, jakoś od kilku dnia jest tego coraz mniej. Ale te uciski w głowie i to dziwne zmęczone i zderealizowane widzenie mnie dobija, obawiam się, że przez to oszaleje. Macie może jakieś rady?
  4. Nerwosol-man masz racje, elicee miałem zacząć 2,5 później wejść na 5. Niestety mój strach do leków spowodował że brałem cały czas 2,5. Teraz lekarz chciał mi zwiększyć dawkę na 10 mg. Powiedział że wypisze ten sam lek ale w aptece mogą dać pod inna nazwą i dali Actavis. Biore 2,5 i przez pierwsze 5 dni masakra. Dzisiaj wstałem już bez lęku. Chyba dobrze, że zacząłem od 2,5 jakbym wziął 5 albo od razu 10 chyba bym tego nie wytrzymał. I nie wiem czemu nie wspomagam się tym clonraxenem, lekarz mi wczoraj powiedział że po to mi go wypisał aby złagodzić początku antydepresantu. Pewnie to przez ten strach do brania nowych leków boję się go wziąć. Dzisiaj nadal muli mnie w żołądku i treochę głowe odczuwam. Ważne że nie było po obudzeniu ataku paniki.
  5. Witam ponownie. Jakiś czas temu, pisałem o swoich problemach. Brałem elicee, po kilku tygodniach od brania czułem się o wiele lepiej. Ostatnio skończył mi się lek i tydzień byłem bez elicei. Było troszkę gorzej ale dawałem radę. Odwiedziłem swojego lekarza, powiedział, że jest bardzo zadowolony z takiej poprawi i że się tego nie spodziewał. Bóle jednak nadal są, więc doradził żeby spróbować zwiększyć dawkę, wcześniej brałem 2,5 mg. Uprzedził, że w aptece mogę dostać lek pod inną nazwą, farmaceutka dała mi Actavis Escitalopram. Biore go od 5 dni, w tej samej dawce co Elicee wcześniej 2,5 mg. Nie wiem jak to możliwe ale czuję się tragicznie. Wiem, że na początku lęki się zwiększają i człowiek dziwnie się czuje, ale po Elicei nie było tak źle. A tutaj dzisiaj w piąty dzień po tym Activisie doznałem ataków paniki, nie wiedziałem co robić. Zadzwoniłem do lekarza, powiedział że to dziwne i żebym wspomagał się cloranxenem on złagodzi te lęki. Mowił że jak będzie z dnia na dzień coraz gorzej a nie lepiej odstawić. Ale też nie mogł zrozumieć czemu po Elicei na początku nie czułem się tak źle, a po Actavisie czuję się tragicznie. Najgorzej jest jak wstaje, z zasypianiem nie mam raczej problemów, ale jak wstaje otwieramn oczy i od razy mam napad silnych lęków, dziwne myśli. Jak to jest możliwe? Miał ktoś podobnie?
  6. Afobam brałem trzy razy, najprawdopodobniej nie podziałał. Biorę co dziennie od tygodnia Eliceę, i jakoś dziwnie się czuję. W głowie jakoś ciężko, oczy i wzrok są zamulone. Strasznie mnie to denerwuję. Niebawem dołoże do tego ten Cloranxen. Tylko zastanawiam się nad tym, który lek spowoduje, że przestane o tym myśleć i to wszytskie objawy znikną. Lęków jako tako nie mam, więc chyba cloranxen nie poprawi mojego stanu, a po elicea czuję się tak jak opisałem wyżej. Więc sam nie wiem już co o tym myśleć.
  7. Najgorsze jest to, że dalej nie chce mi się wierzyć, że te wszystkie bóle wywołuje psychika, ciężko mi to zaakceptować, tym bardziej, że ja napady leku miałem raptem kilka razy. Na co dzień się nie boję, ale nie ma dnia w którym bym nie myślał czy dobrze się czuje czy nie, i z reguły nie czuje się fajnie, ciągle coś jest nie tak i to mnie najbardziej załamuje ;/
  8. Lekarza znalazłem bardzo dobrego, można dzwonić i pisać smsy jak coś się dzieje lub by o coś zapytać, lecz też nie chcę z byle pierdoła dzwonić i panikować. Ogólnie właśnie boję się pogorszenia stanu, np. to kłucie w okolicy serca mnie wystraszyło.
  9. Elicee, mam jeść po pół tabletki, dopiero za jakiś czas zmienić dawkę na pełną. Ogólnie moja nerwica i stany depresyjne wzięły się od bóli, praktycznie w całej jamie brzusznej. Odwiedziłem wszystkich lekarzy, kardiologa, neurologa, USG, badania krwi, moczu, nefrologa, gastroskopia, laryngolog. Mam jakieś tam małe problemy zdrowotne typu, kamica nerkowa, refluks, nadżerka w przełyku 3mm. Bóle mam rożne, od uckisków z tyłu głowy, cięzkich zmęczonych oczów, po bóle w okolicach nerek, pachwin, brzucha, klatki piersiowej itd. Tylko właśnie żadnego kłucia nie miałem już dość dawno w klatce piersiowej. Czyli radzisz jeść obie tabletki? Elicea z cloranxenem?
  10. Witam. Chciałbym się dowiedzieć co myślicie o zdarzeniu które miało miejsce wczoraj. Jakiś czas temu psychiatra wypisał mi leki, Elica i cloranxen. Jako, że boję się brać leków, praktycznie wszystkich, bo nie wiem jak się po nich będę czuł, wziąłem wczoraj tylko pól tabletki elicea o godzinie 14. Czułem się po niej troszkę dziwnie, w głowie takie uczucia jakby lekkości, ale przeszkadzającej. Już dawno nie miałem, kucia koło serca, a wczoraj się ono pojawiło kilka razy. Podsumowując nie czułem się w ogóle lepiej. Grałem na konsoli cały dzień aby nie myśleć o tabletce. O godzinie 2:00 w nocy poszedłem po papierosy, gdy szedłem czułem się dość dziwnie, widziałem wszystko dziwnie, inaczej niż widzi normalny człowiek. Wróciłem do domu, zaczęło mi się robić zbyt ciepło. Posiedziałem jeszcze chwilę, uczucie ciepła przeszło i około 3:00 poszedłem spać. I tutaj zaczęły się dziać dzwine rzeczy. Jak do tejk pory nie miałem problemów ze snem, wręcz przeciwnie, kładłem się spać jak się tylko źle czułem i to był lek na wszystkie dolegliwości. A dzisiaj w nocy, nie mogłem zasnąć, czułem, że kompletnie mi się nie chcę spać, jak już leżałem na tyle długo aby zacząć odpływać, czułem jak moje cało ciało opada z sił, i wtedy pojawiał się dość silny strach. Po kilku próbach zaśnięcia udało się około godziny 6 rano. Czy to było związane z wzięciem, elica czy moja psychika tak mnie załatwiła? Czy może nie powinienem się bać i brać 2 tabletki razem tak jak kazał lekarz?
  11. Ogólnie boję się iść do szpitala i nie chcę. Wolałbym leczyć się w domu. Polecasz mi może też terapie u psychologa? Psychiatra u którego byłem powiedział, że jego spotkania wyglądają inaczej, umawia się na 3 godziny a nie na godzinę. A jak będę się czuł po lekach które wypisał mi psychiatra, z tego co pamiętam nie mam ich brać nie wiadomo jak długo. Liczyłem na to, że od razu po zażyciu będę czuł się trochę lepiej. Czy po tych lekach będę czuł się gorzej? Senność jeszcze zniosę ale bóle głowy, wachania nastroju i pogłebienie leków może mie wykończyć całkowicie. Obecnie od kilku dni czuję się lepiej, ale tylko psychicznie. Już się tak nie załamuję, bóle nadal występują.
  12. Witam serdecznie. Chciałbym z wami podzielić się moimi problemami, bo już sam nie wiem co mi jest. Zacznę może od tego że jakoś w pierwszym kwartale 2012 roku zacząłem doznawać bóli pod prawymi żebrami, bóle te nie były silne tylko odczuwalne, funkcjonowałem normalnie. Pojawiły się jakiś czas później także dziwne bóle, które zaczynały się w gardle i rozchodziły w stronę mostka bądź któregoś płuca, taki ból trwał około godziny i puszczał, także do nie był silny ból, raczej bardziej dyskomfort, taki ból pojawiał się rzadko, raz na miesiąc może dwa. Czasami też, raz na miesiąc bądź dwa, tylko z rana miewałem bóle odbytu, które nasilały się i puszczały i tak kilka razy, aż całkowicie puściło. Ból ten był dosyć wyrazisty i występował tylko i wyłącznie z rana po wstaniu. Tak przeżyłem rok 2012. W styczniu obecnego 2013 roku, napadł mnie straszliwy ból z prawej strony pod żebrami. Musiałem pojechać do szpitala. Dali mi kroplówkę przeciwbólową, zabrali na usg i wyszło, że mam kamień w moczowodzie który się zaklinował i powodował kolkę nerkową. Wypisali do domu i kazali w poniedziałek pojechać do urologa. Niestety nie doczekałem, w niedziele kolejny ból i szpital. Tam już zostałem na oddziale, kilka dni później miałem zabieg i wróciłem do domu. Myślałem, że moje problemy się rozwiązały z tymi bólami po prawej stronie. Wyszedłem ze szpitala szczęśliwy, że już po wszystkim. Niestety nadal te bóle delikatne z prawej strony miałem. W 2012 roku myślałem, że to dlatego ponieważ z reguły jem w nocy. Niestety jak pisałem w tym roku po wyjściu ze szpitala nadal miałem te bóle, które powoli zaczynały mnie martwić, denerwować czasami dołować. Niebawem miałem wyjechać do pracy za granicę. Więc przed wyjazdem zrobiłem dla pewności jeszcze USG jamy brzusznej. Narządy wszystkie zdrowe, lecz piasek w lewej i prawej nerce. Bardzo się zdziwiłem, tym bardziej, że dwa miesiące temu miałem zabieg jednego kamienia, a innych w nerkach nie widzieli. Lekarz wpisał mi Furgin, lecz wcześniej jak byłem u niego kazał wypić piwo i wrócić po musiał sprawdzić czy nerki dobrze pracują. Wróciłem do domu, na drugi dzień miałem lecieć za granice. Niestety wziąłem furaginę przed snem i wylądowałem w szpitalu. Zapomniałem że kilka godzin temu piłem piwo, a furagina połączona z alkoholem wywołuję w organizmie masakrę. Po nocy w szpitalu nie poleciałem, za granice, bilet przepadł. Po kilku dniach doszedłem do siebie. Niestety bóle pod prawymi żebrami nadal występowały. Jakiś czas później pojechałem do urologa na kolejne usg. Wyszło że ma malutki kamyczek 2mm w nerce i nic się nie dzieje. Postanowiłem spróbować polecieć ponownie za granice. Wsyztsko miałem załatwione. Przed lotem bałem się, że w samolocie złapie mnie ten przerażający ból nerki od kamienia, że w samolocie nie ma lekarza, że nie dam tam rady. Wszytsko skończyło się ok poza już normalnymi dla mnie bólami z prawej strony. Za granicą było ok, dostałem prace itd. Lecz bóle nie ustąpiły, pojawiły się nowe nad prawą pachwiną, co dziennie. Od razu po przebudzeniu już mnie zaczynało boleć. Po jakimś czasie w pracy zakręciło mi się strasznie w głowie, myślałem że po prostu upadnę na plecy. Nie wdziałem w tym nic dziwnego bo podnosiłem dosyć ciężką skrzynkę. Niestety moja głowa tego nie przyjęła. Od tej pory zaczęły się moje prawdziwe problemu. Od tego czasu, cały czas czułem się jakbym był na rauszu, widziałem dziwnie, nie da się tego opisać. Przy podnoszeniu, kręceniu bądź opuszczaniu głowy, czułem taki jakby lekki wiaterek w głowie jakby przeleciał. Widzenie też było inne, dziwne. Męczyłem się tak kilka dni, aż postanowiłem, wrócić nie dawałem już rady. Przez okres w którym nie pracowałem a czekałem na samolot czułem się strasznie, lepiej niż jakbym miał iść do pracy ale dostawałem znów innych bóli, kłucia w klatce piersiowej, przyspieszone bicie serca, ataki paniki, telefony w nocy do Polski. Strach, przed tym że w samolocie coś mi się stanie i nikt mi tam nie pomoże. Kilka dni przed odlotem poszedłem do sklepu, tam strasznie mi się znowu zakręciło w głowie, obraz się rozmył, nogi z waty, strach. Po chwili wszystko się uspokoiło, strach pozostał. Wróciłem do Polski, załamany, znowu mi nie wyszło. Przez pierwsze 2 tygodnie w Polsce czułem się dobrze, wrócił mi nawet humor, strachów było mniej, czułem się bezpiecznie. Niestety pewnego dnia znowu dostałem tego rozchodzącego dyskomfortu z gradła to klatki piersiowej, trwało to z 2 godziny. Zacząłem rozmyślać co mi jest, że jestem na coś chory. Pewnego ranka, wstałem dostałem trzech mocnych narastających kujących bóli w okolicach serca. Wystraszyłem się, że może jakiś zawał się zbliża od tych wszystkich stresów itd. Poszedłem spać dalej ale już w strachu. W następnych dniach pojawiały się kolejne dolegliwości, poza bólami z jamie brzusznej, kłuciami, zaczęło mnie uciskać z tyłu głowy, oczy miałem bardzo zmęczone mimo iż dopiero wstałem, widziałem nadal dziwnie, oczodoły bolały. Postanowiłem się leczyć. Zrobiłem badania krwi, wyszło że mam podwyższoną hemoglibinę, kolejne badanie po tygodniu ukazało wzrost. Zacząłem się bać, że mam czerwienicę, pojawiały się ataki paniki. Pojechałem do kardiologa, serce mam zdrowe. Kardiolog, popatrzał też na nerki i powiedział że polecałby jechać do nefrologa. Wystraszony, pojechałem. W lewej i prawej nerce piasek, kolejne badania do zrobienia. W innym laboratorium zrobiłem kolejne badnia krwi i moczu. Krew wyszła ok z hemogliobiną i hematokrytem w normie. W moczu też nie było wiekszych problemów. Robiłem też badania bezpośrednio pod kamicę nerkową, wyszły w miarę ok, nefrolog pomaga mi wyjść z tej kamicy. Kolejne tabletki do brania. Kolejny ból który się pojawił jest chyba najstraszniejszy. Zaczyna się gdzieś głeboko w gardlę bądz klatce piersiowej i rozchodzi się powoli w kierunku pleców, mostka gardła, bądź płuc.Trwa okolo 5 minut ale dla mnie to jest masakra, panika strach czy jechać do szpitala co sie dziej itd. Pojechałem prześwietlić płuca, wszytsko ok, płuca bez zmian żadnych. Następnie pojechałem do laryngologa, czułem uciski na tchawicy, świszczący kaszel, lekarz dał antybiotyk stwierdził przewlekłe zapalenie gardła, wziął wymaz na który wyszły bakterie gronkowca. Zacząłem leczyć antybiotykiem itd, w sumie po wizycie czułem się gorzej, czułem suchość w gradlę, jakieś pojedyncze bóle migdała, albo krtani, takie których nigdy nie miałem przy zapaleni itd. Kolejny wizyta potwierdziła bakterie których antybiotyk nie wyleczył. Dostałem kolejny którego do dziś jeszcze nie jadłem i luivac na wzmocnienie odporności aby gardło nie chorowało. Po 2 tabletkach luivacu czułem się strasznie źle. Dziwne widzenie się nasiliło, czułem dziwne uczucie na wardze. Odstawiłem lek. Dodam że obecnie jak mam brać jakiś nowy lek boję się po tej przygodzie z furaginą i piwem. Jak biorę nowy lek czekam jak zacznie działać, jak nic nie czuje jest ok. Zaczęły nachodzić mnie lęki, że może mam raka krtani, że coś tam złego się dzieje. Poki co do laryngologa nie jeżdżę, czekam na okres w który wezmę ten luivac i antybiotyk, póki co czekają na półce. Kolejna wizyta z tymi uciskami w głowie, dziwnym widzeniem do neurologa. Pani neurolog zbadała mnie, powiedziała, że może mi dać skierowanie na badanie ale jej zdaniem tylko po to aby mnie uspokoić. Opowiedziałem jej o swoim stanie, o wszystkich bólach, stwierdziła, że jestem już lekko depresyjny przepisała AFOBAM, który miałem brać doraźnie. Wziąłem raptem 3 tabletki w różne dni ale nie czułem nic, zero zmiany nastroju, nic nie pomogło. Poźniej pojechałem do psychiatry, rozmowa była w miarę ok lecz, liczyłem na to że psycholog, powie mi że te ból;e wsyztskie to wywołuję moją głowa i wyleczymy się, lecz takie słowa nie padły wróciłem zniesmaczony. Poijechałem jeszcze na gastroskopie. Pdczas trasy na badanie dostałem znów tych bóli strasznych rozchodzący w oklichach płuc mostka i gardła, zaczłąłem się panicznie bać tego bólu, za jakieś 10 minut przeszedł powrócił i znów puścił. Na badniu wyszedł refluks, nadżerka w przełyku 3mm i podejrzenie małej przepuklinki rozworu przełykowego. Dostałem controloc, które kila miesięcy temu jadłem wiec wróciłem znow załamany że nic mi nie pomoże. Od gastroskopi do chwili obecnej minęło około połtora tygodnia. Bóli tych rozchodzących których najbardziej się boje do tej pory od badania nie miałem, lecz nie ciesze się zbytnio bo ten ból występował rzadko raz na miesiąc średnio. Przez ten cały okres, przeżyłem tragiczne chwilę. Pojechałem kilka dni tem uw końcu do psychiatry. Szukałem dość pilnie jakiegoś dobrego. Wizyta przebiegła ok, lekarz naprawdę z moim odczuci dobry, slucha do końca nie przerywa, zadaje pytania, przede wszytskim nie wygania pacjenta. Opowiedziałem mu o wszystkim, nie powiedział, że na 100% ale możliwe jest że te wszystkie bóle są somatyczne wywołane psychiką. Zapytał się czego oczekuję. Zamurowało mnie wtedy. Powiedziałem, że chce być zdrowy, normalnie żyć. Odpowiedział, że to cel, ale czego oczekuje teraz. Powiedziałem, że może jakichś tabletek, żeby czuć się lepiej itd. Powiedział że tabletki lecza objawowo a nie na stałe. Zapytałem jakie wyjście według niego jest najlepsze. Powiedział że pobyt w szpitalu, bądź terapia u psychologa lub u niego. Ludzie chwalą pracę z nim z tego co czytałem. Na koniec przepisał mi CloranXEN i Elicea. Nie brałem leków do tej pory, sam je chciałem a boje się ich wziąc tak jak każdego nowego leku. Boję się że będę się po nich czuł jeszzce gorzej. Wczoraj byłem jeszcze na USG sprawdzić jeszcze raz jame brzuszną, ponieważ doznawałem takich dziwnych scisków w okolicach nerek, nie wiedziałem czy to nerki czy mieśnie. badanie wyszło ok wsyztskie narządy zdrowe, piasek w lewej i prawej nerce nadal wielkosci 2-3mm. Wyszedłem znów załamany, że dalej mam te pier***** piaski czy kamienie, nie wiem czy za chwile nie bedę jechał do spzitala bo mnie jakiś ból z tym związany nie złapie a go się nie da wytrzymać. Tak wyglądało moje życia w roku 2013, najwidoczniej pechowym. Jeżeli ktoś przczyta całość, prosze o jakieś rady, co dalej. Bo ja już głupieje, nmie wiem które bóle są wywołane psychiką, które sa fizyczne od dolegliwości. Były chwilę w których czułem się totalnie jak NIc, były chwilę lepsze, ale nic się nie zmieniło. Bóle są nadal, załamania czasami czemu muszę życ w bólu jak to wyleczyć co mi jest. Nie raz płacz, leżenie całymi dniami w łóżku, niechęć na cokolwiek. Coraz rzadziej wychodze z domu ze znajomymi. Dodam jeszcze, że śpie cały casz normalnie, nie budzą mnie żadne bóle, dopiero jak wstane od razu myśle czy wszystko jest ok, jak z widzeniem dzisiaj jak z głową, czy coś mnie już boli? I zazwyczaj boli, a jak nie to zaraz zacznie. Co mam robić? Brać te leki od psychiatry? Nie bać się ich? Jakie macie rady jak z tym walczyć jak wyleczyć się jak najszybciej i być zdrowym. Mam 24 lata, zaczynam od zera,nie mam pracy, nie mam obowiązków to jest jakiś mój plus, nie musze się o inne rzeczy martwić. Dołują się jak widzę znajomych którzy nie martwią się o nic żyją pełnia życia, nie moge też oglądać filmów czy programów na których ludzie chorują wtedy czuje się gorzej. Od kilku dni łapię się też na nasłuchiwaniu piszczenia w uszach co mnie strasznie irytuję, nawet nie wiem kiedy to piszczenie się pojawiło. Też poijawiły się delikatne kłucia w uszach jakby w środku, martwię się też o to. Wysztskie bóle to z reguły kłucia, sekundowę bądź minutowe zaraz przechodzą. Niektóre trwają dłużej ale i nie kluja ale maja inny charakter, ale każdy ból procz tego rozchodzącego o którym pisałem da się nmormalnie wytrzymac i nie jest na tyle silny brać tabletki czy coś w tym stylu. Chcę zacząć życ normalnie, mam pomysł na biznes, środki również, ale nie jestem w takim stanie czegokolwiek robić bo wiem ze w wikeszosc dni bede to olewal bo nie bede mial na nic cohoty. Dlaczego ma ciągle żyć w bólu odczuwalnym jak i psychicznym? Mam nadziej, że ktoś to przeczyta. Pozdrawiam i Proszę o pomoc.
×