Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pod Trzeźwym Aniołem


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Doradźcie mi, tylko naprawdę dobrze, bo dużo już czytałem na ten temat - co jest lepsze na objawy zespołu abstynencyjnego (alkohol) - alprazolam czy diazepam? Dodam, że mam silną depresję z somatyzacjami i nerwicę lękową, bo mam bardzo poważne problemy.

 

Moje objawy sprowadzają się do :

 

bezsenności, silnej depresji, mocnej derealizacji, dzwonienia w uszach, napięcia mięśni szkieletowych, najmocniej żołądka jelit, przełyku, niekontrolowane skurcze mięśni, drganie powiek przy zamkniętych oczach, czasem uczucie raz ciepła, raz gorąca + uczucie przebiegnięcia prądu/kucie (parestezje), nadmierne pocenie się, często koszmary i niezwykłe sny, z którymi związane są jakby omamy w czasie snu na jawie (taki paraliż senny jakby - tzn wiem, że śpię, śnią mi się różne rzeczy, mi się wtedy w czasie snu na 100% wydaje się, że nie śpię, widzę różne rzeczy i mogę ich dotknąć, więc nie jest to tak jak normalny sen, wtedy występują też mocne zawroty głowy w czasie snu, tzn śni mi się, że spadam, kręcę się, wiruje itp, jak się obudzę to wiem, że jednak tych rzeczy, które wtedy widziałem nie było jednak, a moja pozycja na łóżku się niemal nawet nie zmieniła, budzę się wtedy mocno spocony), dodatkowo lęki sytuacyjne, głód alkoholowy, brak ochoty na rzeczy, które mnie cieszą, ciągle bym leżał i spał tylko, drżenie rąk, bardzo wyraźne podkowy pod oczami, osłabiona cera, nieprzyjemny posmak w ustach itd.

 

Żeby gdzieś wyjść, spotkać się z kimś, załatwić coś jak moje objawy są słabsze to muszę zażyć 1,5 mg alprazolamu na pusty żołądek, a jak zjem coś to więcej. A jak objawy są mocno to muszę być w domu i wtedy też zażywam, przy ostatnich moich bardzo poważnych problemach trudno wytrzymać mi jest dobę bez tego leku.

 

Wszystko zależy od stopnia napełnienia żołądka/sytuacji/samopoczucia.

 

Proszę o odpowiedź, bo mam te objawy i głównie są one związane z odstawieniem alko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sebi,

A co na to lekarze?? No wiesz,benzodiazepiny na alkoholizm marnie to widzę bo możesz z alkoholizmu wpaść w uzależnienie od benzodiazepinów które tez mocno uzależniają.A próbowałeś Capmral czy Naltrekson?To specyficzne leki które zmniejszają objawy głodu alkoholowego.

 

ALPRAZOLAM

Możliwe skutki uboczne:

 

Najczęściej są to objawy ze strony ośrodkowego układu nerwowego (senność, uczucie zmęczenia, zawroty i ból głowy, oszołomienie, obniżenie nastroju, zaburzenia koordynacji ruchowej, ruchy mimowolne, zaburzenia pamięci, zaburzenia funkcji poznawczych, lęk, zaburzenia mowy), układu pokarmowego (suchość błon śluzowych jamy ustnej, nudności i wymioty, zaparcia lub biegunki), układu krążenia i oddechowego (kołatanie serca, spadek ciśnienia tętniczego) oraz zaburzenia funkcji sensorycznych (nieostre widzenie, szum w uszach), skórne reakcje alergiczne. Niekiedy mogą wystąpić reakcje paradoksalne (pobudzenie, podniecenie, drażliwość, agresja, dezorientacja). Istnieje ryzyko wystąpienia przyzwyczajenia i uzależnienia, zwłaszcza u osób ze skłonnością do nadużywania leków i alkoholu. Po odstawieniu leku mogą wystąpić objawy zespołu abstynencyjnego. W czasie przyjmowania leku nie wolno prowadzić pojazdów, obsługiwać urządzeń mechanicznych w ruchu. Lek upośledza sprawność psychomotoryczną, zdolność prowadzenia pojazdów oraz obsługi maszyn.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dużo z wymienionych przez Ciebie objawów jeszcze mam. No jestem uzależniony można powiedzieć chyba od alprazolamu, bo tak jak pisałem żeby być zdolny do czegokolwiek sensownego muszę go zażyć, a i tak ostatnio codziennie muszę nawet jak nic nie robię, bo objawy zaczynają się mocno nasilać. Ale nie zwiększam już dawki.

 

Jak zażyję to jest dużo lepiej jakiś czas.

 

Zażywałem nalmefenum (selincro 18mg), hamowało głód alkoholowy, może nawet nie sam głód, ale człowiek miał wstręt do alkoholu (smak, zapach), ale objawy abstynencyjne w żaden sposób nie ustępowały...

 

Może relanium zamiast alprazolamu zacząć zażywać chociaż na początku? Co zrobić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam do Was pytanie, dostałam skierowanie- jak zwał tak zwał, na dzienną terapię odwykową. Czy nie uważacie, że w takich miejscach można sobie bardziej zaszkodzić niż pomóc? Nie wiem co o tym sądzić, ale raczej się na to nie zdecyduje.

 

-- 08 sty 2015, 22:56 --

 

Zresztą, czytam Wasze historię i naprawdę uważam, że opinia mojego psychoterapeuty jest zdecydowanie przesadzona.Tak, pije, sporo. Lubie to i tyle, nie szczam pod siebie. Mam pracę, mam partnera. Nic przez alkohol nie straciłam. Przesada. Dziękuje, sama sobie odpowiedziałam na pytanie, nigdzie nie idę. Powyższe pytanie anuluje. Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alkohol jest tak powszechny i towarzyszy życiu tylu Polaków i to spożywany w dużych ilościach, że granica między alkoholizmem a co tygodniowym piciem zaciera się (jeśli ktoś pracuje to może się napić tylko w weekend bez szkody dla normalnych zajęć w tygodniu, pomijam ze 2 piwka na wieczór np.).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Jestem od 7 lat uzależniony od alkoholu( upijanie się przy każdej możliwej okazji) w tym mniej więcej od 4 lat mój alkoholizm zamienił się w ciężką chorobę alkoholową która objawia się całkowitemu podporządkowaniu trybu życia, zachowań, dążeń ku temu żeby najzwyklej w świecie się upić. Od 5 lat biorę wszystkie inne możliwe mi środki odurzające które wpadną mi w ręce ( wszystko co robi tzw "fazę" trawa, narkotyki, leki). Historia bardzo typowa, początkowo chciałem mieć najzwyklej wyjebane, co przerodziło się w coraz częstszą potrzebę odczuwania tego stanu co z kolei przerodziło się w nieustanną potrzebą bycia pijanym i naćpanym. Do tego doszły bardzo nie przyjemne problemy osobiste co skutkowało coraz to większą empatią i popadaniem w coraz to większy nałóg Przerabiałem typowe konsekwencje mojego uzależnienia: wielokrotne wizyty na izdebce, na pogotowiach w wyniku kontuzji, 2 razy nie udało mi się ukończyć roku studiów, 3 razy zostałem wyrzucony z pracy, popsuciem relacji z możliwie wszystkimi ludźmi na których kiedykolwiek mi zależało. Natomiast od 2 lat zmagam się z problem natury mentalnej tj. niewyobrażalna depresja, ciągła gonitwa negatywnych myśli, spadek samooceny, praktycznie brak snu, ciągłe zmęczenie, stany lękowe, czasami szczękościsk. Jako że postanowiłem coś zrobić w swoim życiu takowe objawy powodują niemożność normalnego funkcjonowania. Oczywiście dodam że te objawy pojawiają się gdy jestem w miarę trzeźwy ( bez upijania się) maksymalnie udało mi się 8 dni ale w miarę postępu czasu wgl nie ustępują wręcz przeciwnie nasilają się w dużym stopniu co zmusza mnie do kolejnej w najlepszym wypadku parodniowej eskapady. Byłem u psychiatry zażywałem w ramach lecznia środki ( trittico,coaxil, hydroksyzyne) które wogóle na mnie nie działy, znam się na lekach i wiem że to preparaty słabsze od typowych leków psychotropowych. Mam pytanie do forumowiczów czy zażywanie silnych leków o działaniu narkotycznym w celach farmakologicznych daje wgl jakąś szansę na wyjscie z tego całego syfu czy tu kolejny sposób na zrobienie sobie fazy okłamywanie samego siebie i po zakończeniu leczenia powrotu do starych przyzwyczajeń. Psychiatra polecał również spotkania z jakaś grupą wsparcia a ja w zwykłą ludzką paplaninę nie wierze mam tego po wyżej uszu ciągle dobre rady od rodziny znajomych przestań pić a wszystko będzie dobrze wszystko się ułoży małymi krokami do celu itp. Z góry dziękuję za wsparcie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam do Was pytanie, dostałam skierowanie- jak zwał tak zwał, na dzienną terapię odwykową. Czy nie uważacie, że w takich miejscach można sobie bardziej zaszkodzić niż pomóc? Nie wiem co o tym sądzić, ale raczej się na to nie zdecyduje.

 

-- 08 sty 2015, 22:56 --

 

Zresztą, czytam Wasze historię i naprawdę uważam, że opinia mojego psychoterapeuty jest zdecydowanie przesadzona.Tak, pije, sporo. Lubie to i tyle, nie szczam pod siebie. Mam pracę, mam partnera. Nic przez alkohol nie straciłam. Przesada. Dziękuje, sama sobie odpowiedziałam na pytanie, nigdzie nie idę. Powyższe pytanie anuluje.

Pozdrawiam :)

Spoko,wszystko przed Tobą,kwestia czasu ;)

 

-- 11 sty 2015, 12:43 --

 

egeszege,

Zgloś sę na leczenie stacjonarne.Zacznij brać stabilizatorów nastroju.

Okres głodu alkoholowego po tylu lat chlania nie trwa kilka dni tylko,stąd i nasilenie objawów abstynencyjnych.Na odwyku czasem chyba daja benzo by wyciszyc objawów abstynencyjnych,ale nie byłam nigdy więc pewności nie mam.

 

-- 11 sty 2015, 12:44 --

 

egeszege,

Zgloś sę na leczenie stacjonarne.Zacznij brać stabilizatorów nastroju.

Okres głodu alkoholowego po tylu lat chlania nie trwa kilka dni tylko,stąd i nasilenie objawów abstynencyjnych.Na odwyku czasem chyba daja benzo by wyciszyc objawów abstynencyjnych,ale nie byłam nigdy więc pewności nie mam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Egeszege

Mam pytanie do forumowiczów czy zażywanie silnych leków o działaniu narkotycznym w celach farmakologicznych daje wgl jakąś szansę na wyjscie z tego całego syfu czy tu kolejny sposób na zrobienie sobie fazy okłamywanie samego siebie i po zakończeniu leczenia powrotu do starych przyzwyczajeń.

" leki o działaniu narkotycznym w celach farmakologicznych " , wiesz Stary, nie wiem co masz na myśli , ale brzmi to cholernie podejrzanie . Może jest tak ,że nie wyobrażasz sobie życia w trzeżwości i nałóg podsuwa Ci kolejne w sumie śmiertelne rozwiążania .

Ile masz lat ? Pewnie sądze ,że jesteś koło 30 .

Ja jestem niepijącym alkoholikiem od ponad 10 lat i powiem Ci co mi pomogło . Najbardziej Odwyki ( byłem na 4 ) , AA , leki łagodzące głody alkoholowe i leki antydepresyjne, drugi niepijący alkoholik - i nie chodzi tu o dobre rady . Na AA otwarcie mówisz , co czujesz , że ,,, itd , ale mówisz to trzeżwy i taka rozmowa niesie dla Ciebie samego siłę . Jeśli chcesz żyć ( dosłownie ) nie masz większego wyboru .

Masz juz mocno zjebany dekiel ( nie oszukujmy się ) ,że każdy kolejny dłuższy alkoholowo - narkotyczny ciąg może się dla Ciebie skończyć tragicznie . Zyczę Ci jak najbardziej ZDROWIA , ale nie zatrzymujmy się na życzeniach . Przed Toba Ciężka praca ,,, albo ( wypluć ) .

Idz ]] wpierw Chłopie do jakiegoś najbliższego Ośrodka Leczenia Alkoholizmu , pogadaj szczerze o swoim Dnie , tam Cię pokierują dalej . No bo co My tu możemy zrobić , by Ci pomóć . Mogę Ci powiedzieć jakie leki tłumią głody alkoholowe , ale co To da . Wytrzymasz tydzień , dwa , trzy i znów pójdziesz w cug .

I zapamiętaj ,że dalsze picie , narkotyzja będzie pogłębiac Twoje problemy psychiczne , moralne ,społeczne , finansowe . W końcu alkoholicy dochodza do takiego momentu ,że widzą w sxwej zaczadzonej głowie tylko sznur . Sorry za dosadność .

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja również mam zdiagnozowany alkoholizm, nie piję od ponad dwóch lat, nie korzystałem z terapii, byłem jedynie na kilku spotkaniach sekty (AA). Można samemu? Można.

 

Po ponad dwóch latach niepicia czuję się jak osoba, która nigdy nie miała problemu z alkoholem i bardzo się cieszę, że nie zaśmiecałem sobie głowy tymi bzdurami ze wspólnoty. Na terapii nie byłem, chociaż na początku chciałem. Sama forma terapii wydaje mi się być interesująca, bo dla kogoś kto nie zdaje sobie jeszcze sprawy z tego, że ma problem może to mu pomóc chociaż uświadomić sobie, że jest uzależniony. Osobiście od sekty radzę trzymać się z daleka.

 

Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś odbyć jakąś psychoterapię, ale nie alkoholową, bo leczenie problemów alkoholem mam już za sobą. Teraz chciałbym bardzo pracować nad przyczyną moich problemów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie jest tak że coś masz za sobą. Głod alkoholowy będziesz miał całe życie. To ze nie znasz mechanizmów alkoholizmu nie oznacza że ich nie masz. Po prostu procesów które tobą targają nie jesteś świadom.

 

A nie prawda :-) Ja mam podobnie jak kolega z postu powyżej. Jeśli nie pijesz dłużej, odrobiłeś lekcje, rozwijasz się, to nie ma mowy o żadnym głodzie alkoholowym. I nie potrzeba do tego ani terapii ani AA.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co za bełkot. Głod alkoholowy występuje do końca życia, to ze nie znasz podstawowych procesów chemicznych w organizmie uzależnionego nie oznacza że ich nie ma. Nie wprowadzaj ludzi w błąd bo to czytają osoby które chcą wyjść z nałogu licząc na wskazówki. Wy utrzymujecie tylko abstynencje co z procesem zdrowienia ma mało wspólnego i to najłatwiejszy jego etap.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolego, to o czym Ty piszesz to istny bełkot rodem z kręgów AA-owskich. Głód alkoholowy nie istnieje i jest to jedynie straszak rozgłaszany przez AA. Bo pomyśl, jak czuliby się Ci fanatycy, którzy traktują Billa jak Boga, kroki jak przykazania a tą książkę jak biblię? Co by się stało gdyby w szeregach nagle zabrakło tych wystraszonych, skłonnych do finansowania grupy naiwniaków? Komu mogliby nieść posłanie Ci zwichrowani fanatycy?

 

Ale odniosę się do siebie. W okresie gdy jeszcze piłem, byłem kilka razy na grupie. Co mnie powaliło, to piciorysy, udział pijanych na mityngu oraz przyzwalanie na zapicia (Ktoś zapił to wyrozumiale trzeba było takiego delikwenta wysłuchać i poklepać po plecach, bo super, że znów jest wśród nas) . Atmosfera strachu i wspólnego nakręcania się na alkohol jako największego wroga. Bełkot, sztuczność, obłuda, dwulicowość i nieszczerość. Piękne cytowanie książek, przemądre, kalkowane od lat teksty. A na przerwie słyszysz jak jest naprawdę, że ten czy tamten jest taki czy taki.

 

Tu pojawia się problem, bo gdy ktoś chce naprawdę pić to w pierwszej fazie chłonie jak gąbka wszystko, jest zdezorientowany i wtedy trafia na taką grupę przepełnioną fałszem i zaczyna chłonąć te bzdety.

 

Ja jak przestałem pić to byłem pusty. Odrzuciłem całą przeszłość i postanowiłem, że będę brał przykład z normalnych ludzi, tych co funkcjonują w społeczeństwie i dobrze sobie radzą, a nie tych którzy siedzą dookoła świecy i kapelusza i udają, że są szczęśliwi, ubezwłasnowolnieni pod dyktando AA. Potrzebowałem wiedzy na temat samego uzależnienia, co oczywiste. Od czego mamy internet :) Sporo czytałem w tamtym okresie, co mi się spodobało przyjmowałem do siebie, co nie? Odrzucałem. Przepuszczałem wszystkie informacje, które do mnie trafiały przez sito, które z biegiem czasu miało coraz mniejsze otwory do cedzenia.

 

Teraz sprawa legendarnego głodu alkoholowego. Fakt, pierwsze dwa tygodnie po ostrym piciu zalecam spędzić na detoksie (niestety nie miałem okazji skorzystać tym razem, ale wcześniej tak i w szpitalu można dojść spokojnie do siebie a samemu w domu to piekło). Następnie... Może przez pół roku byłem bardziej chwiejny emocjonalnie niż zazwyczaj, ale nie wiązałem tego z piciem. Grubo od ponad roku już (a nie piję od ponad 2 lat) funkcjonuję bez alkoholu jakbym nigdy wcześniej nie miał z tym problemu! To forum i ten wątek przypomniał mi dopiero o tym. A moim zdaniem ja alkohol traktowałem jak lek na moje inne zaburzenia, jak myślę nerwica i depresja.

 

Jej, ciężko o tym pisać. Właściwie to czuję się trochę jakby to nie było o mnie, to było tak dawno już, że przestaję się z tym identyfikować. Piłem kiedyś, narobiłem sobie kilkadziesiąt tysięcy zł długów i przestałem pić ot i cała historia ;) A bardzo sobie cenię trzeźwość i czas, który mam.

 

Gdybym chodził teraz do AA, pewnie gloryfikowałbym po dziś dzień, w którym przestałem pić, pamiętał dalej wszystko ze szczegółami, znał liczbę dni a może i godzin trzeźwości. No czy to nie jest chore :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz nawet dobre podejście ale. Głód alkoholowy istnieje, to dane medyczne a nie aa. na aa nie byłem więc nie wiem co tam mówią. Masz obraz terapii rodem z ,,pod nocnym aniołem''. O reszcie nawet nie ma co dyskutować bo poruszasz się z kwestii przypuszczeń i internetu. Sam piszesz, że miałeś wahania nastroju i nie przypuszczasz, że to może wrócić, co jest błędem a może było głodem. Sam się diagnozujesz, to raczej coś z pogranicza tych twoich aa i innych bajek. Miałeś być może skłonność do uzależnień, miałeś inne zaburzenia (jak sądzisz) więc może nie byłeś nawet uzależniony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli mogę tu coś skromnie dodać,bo widzę że zanosi się na zawziętą dyskusję,mogę powiedzieć że głód alkoholowy istnieje,jak najbardziej,a AA z tym nie ma nic wspólnego-po prostu tak jest.natomiast to nie jest też tak że sam głód alkoholowy cały czas się utrzymuje,bo nie.Chodzi o to że u każdego alkoholika(o ile faktycznie nim jest) zawsze jest ryzyko (i za zwyczaj to się potwierdza) że przychodzi nawrót choroby i wtedy owszem jest cała lista objawów ,w tym głód alkoholowy(który nie musi być odczuwany tylko jako chęć do picia).Rozpoznawanie i uświadamianie sobie tych objawów uczą na terapii właśnie.

Co do AA- nie nazwałabym to sektą.Byłam kilka razy na spotkaniach i zupełnie mi one nie odpowiadały,ale znam wiele osób którym chodzenie na spotkania AA pomogła.Dlaczego od razu sekta,jeśli mogę spytać?

 

-- 12 lut 2015, 15:24 --

 

Kolego, to o czym Ty piszesz to istny bełkot rodem z kręgów AA-owskich. Głód alkoholowy nie istnieje i jest to jedynie straszak rozgłaszany przez AA. Bo pomyśl, jak czuliby się Ci fanatycy, którzy traktują Billa jak Boga, kroki jak przykazania a tą książkę jak biblię? Co by się stało gdyby w szeregach nagle zabrakło tych wystraszonych, skłonnych do finansowania grupy naiwniaków? Komu mogliby nieść posłanie Ci zwichrowani fanatycy?

 

Ale odniosę się do siebie. W okresie gdy jeszcze piłem, byłem kilka razy na grupie. Co mnie powaliło, to piciorysy, udział pijanych na mityngu oraz przyzwalanie na zapicia (Ktoś zapił to wyrozumiale trzeba było takiego delikwenta wysłuchać i poklepać po plecach, bo super, że znów jest wśród nas) . Atmosfera strachu i wspólnego nakręcania się na alkohol jako największego wroga. Bełkot, sztuczność, obłuda, dwulicowość i nieszczerość. Piękne cytowanie książek, przemądre, kalkowane od lat teksty. A na przerwie słyszysz jak jest naprawdę, że ten czy tamten jest taki czy taki.

 

Tu pojawia się problem, bo gdy ktoś chce naprawdę pić to w pierwszej fazie chłonie jak gąbka wszystko, jest zdezorientowany i wtedy trafia na taką grupę przepełnioną fałszem i zaczyna chłonąć te bzdety.

 

Ja jak przestałem pić to byłem pusty. Odrzuciłem całą przeszłość i postanowiłem, że będę brał przykład z normalnych ludzi, tych co funkcjonują w społeczeństwie i dobrze sobie radzą, a nie tych którzy siedzą dookoła świecy i kapelusza i udają, że są szczęśliwi, ubezwłasnowolnieni pod dyktando AA. Potrzebowałem wiedzy na temat samego uzależnienia, co oczywiste. Od czego mamy internet :) Sporo czytałem w tamtym okresie, co mi się spodobało przyjmowałem do siebie, co nie? Odrzucałem. Przepuszczałem wszystkie informacje, które do mnie trafiały przez sito, które z biegiem czasu miało coraz mniejsze otwory do cedzenia.

 

Teraz sprawa legendarnego głodu alkoholowego. Fakt, pierwsze dwa tygodnie po ostrym piciu zalecam spędzić na detoksie (niestety nie miałem okazji skorzystać tym razem, ale wcześniej tak i w szpitalu można dojść spokojnie do siebie a samemu w domu to piekło). Następnie... Może przez pół roku byłem bardziej chwiejny emocjonalnie niż zazwyczaj, ale nie wiązałem tego z piciem. Grubo od ponad roku już (a nie piję od ponad 2 lat) funkcjonuję bez alkoholu jakbym nigdy wcześniej nie miał z tym problemu! To forum i ten wątek przypomniał mi dopiero o tym. A moim zdaniem ja alkohol traktowałem jak lek na moje inne zaburzenia, jak myślę nerwica i depresja.

 

Jej, ciężko o tym pisać. Właściwie to czuję się trochę jakby to nie było o mnie, to było tak dawno już, że przestaję się z tym identyfikować. Piłem kiedyś, narobiłem sobie kilkadziesiąt tysięcy zł długów i przestałem pić ot i cała historia ;) A bardzo sobie cenię trzeźwość i czas, który mam.

 

Gdybym chodził teraz do AA, pewnie gloryfikowałbym po dziś dzień, w którym przestałem pić, pamiętał dalej wszystko ze szczegółami, znał liczbę dni a może i godzin trzeźwości. No czy to nie jest chore :bezradny:

 

Chciałam tylko wspomnieć że internet czasem kłamie ;) A to że piszesz że przyjmowałeś do siebie to co Ci się podobało,a to co nie to odrzucałeś to nie terapia ani walka z nałogiem.Sęk w tym by przyjąć sobie do serca także i fakty które nie są zbyt przyjemnie i przeciwko których się buntujemy.

Poza tym bądźmy tolerancyjni- niektórym pomaga AA,innym terapia indywidualna,jeszcze innym grupowa,a jeszcze trzecim starczy internet.Każdy odpowiada za siebie i nosi za to konsekwencje.Tylko proszę,nie pisz że coś takiego jak głód alkoholowy nie istnieje,bo faktycznie tu są osoby które to czytają i wprowadzasz je w błąd.Ja bym mogła powiedzieć że Twoje twierdzenia że sam sobie radzisz i nie potrzebujesz żadnej terapii,to racjonalizacja-jeden z mechanizmów obronnych.A co będzie kiedy nastąpi nawrót choroby i nawet nie będziesz sobie z tego zdawał sprawy?Bo jeśli na prawdę jesteś alkoholikiem to zostaniesz nim już do końca życia,a nawrót choroby masz gwarantowany ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy raz wypowiadam się w tym wątku. Co prawda piłem raz w miesiącu, zdarzało się sporadycznie i dwa razy wypić w miesiącu. Od 8 m-cy nie wypiłem grama, w związku z odstawianiem clonów. Nie jestem żadnym ekspertem w temacie - jedynie osobnikiem,który pił. I muszę Wam napisać, że głód alkoholowy mam, a ostatnio zdarza mi się częściej myśleć o alkoholu,żeby przechylić tego kilonka z wodzianką. Hamuje mnie jednak ten clon, bo wówczas na drugi dzień musiałbym zwiększyć dawkę clona ( mam wewnętrzną telepkę ). Także w pełni popieram wypowiedź huśtawki, tym bardziej jak ktoś pił częściej alkohol. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałam tylko wspomnieć że internet czasem kłamie ;)

 

Z wikipedii:

 

Głód alkoholowy – stan organizmu charakteryzujący się zarówno wzmożoną jak i trudną do odparcia chęcią wypicia alkoholu. Z głodem alkoholowym wiąże się narastające napięcie, niepokój, rozdrażnienie. Nie ma określonych czynników, które wywołują głód alkoholowy. Może on wystąpić zarówno w miejscach, sytuacjach czy okolicznościach kojarzonych z alkoholem, jak również po wypiciu niewielkiej ilości alkoholu. Jest jednym z głównych czynników wywołujących nawrót choroby alkoholowej.

 

Wygląda na to, że jest to niepotwierdzony żadnymi badaniami stan organizmu, w trakcie którego odczuwalna jest chęć wypicia alkoholu i na skutek nie dostarczenia alkoholu występuje napięcie, niepokój i rozdrażnienie. Występuje w miejscach kojarzonych z alkoholem.

 

Zastanówmy się nad tym. Delikwent podejmuje abstynencję, nie ma zamiaru już pić. Ale nie jest do końca pewien czy chce przestać pić, bo w głębi uważa, że picie jest fajne lub kojarzy alkohol jako formę załagodzenia stresu. Dziwne jest to, że "objawy" głodu alkoholowego wyglądają na zwyczajny stres połączony z chęcią załagodzenia tego stresu. Co lepsze stres, który powstaje w miejscach, które kojarzą się z piciem. Czyli to jest stres wywołany narzuceniem sobie zakazu picia, choć chce się pić!

 

A ja gdy przestawałem pić to wiedziałem, że alkohol jest do dupy. Stoczyłem się, spowodowałem stłuczkę pod wpływem i o mało nie straciłem wszystkiego w młodym wieku. Do tego czułem się już jak wrak człowieka, wyniszczony kilkuletnim piciem. To mi wystarczyło, aby pewnego dnia po prostu powiedzieć dość. Ja wiem, że alkohol nie jest dla mnie i nie mam z tego powodu najmniejszych wyrzutów, więc i wyimaginowany głód alkoholowy mnie nie tyka. To jedynie wymówka dla ludzi, którzy chcą się napić bo nie potrafią podjąć decyzji. A i potem wygodne wytłumaczenie, gdy ktoś kolejny raz zachlał.

 

Zdania nie zmienię, bo widzę po sobie, że mam rację! I proszę, nie analizuj mnie pod kątem mechanizmów zaprzeczeń bo w ten sposób wmawiasz mi, że jest inaczej. Mechanizmy zaprzeczeń funkcjonowały u mnie w trakcie picia, z tym się zgodzę. A i nawet głód alkoholowy u mnie występował! Bo chciałem pić, więc i byłem czasem nerwowy jak się nie napiłem. Był ten głód! Głód alkoholowy istnieje! :great: A całe moje obecne życie to jedynie mechanizm zaprzeczeń! :mhm:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli całą swoją wiedzę opierasz na wkpedii to cóż-nie mam nic więcej do dodania.Powodzenia życzę.

 

 

Chciałam tylko wspomnieć że internet czasem kłamie ;)

 

 

Był ten głód! Głód alkoholowy istnieje! :great: A całe moje obecne życie to jedynie mechanizm zaprzeczeń! :mhm:

 

 

 

Kolego, to o czym Ty piszesz to istny bełkot rodem z kręgów AA-owskich. Głód alkoholowy nie istnieje i jest to jedynie straszak rozgłaszany przez AA. :

To jak to jest z tym głodem w końcu-istnieje czy nie istnieje bo widzę że się wahasz??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co za bełkot. Głod alkoholowy występuje do końca życia, to ze nie znasz podstawowych procesów chemicznych w organizmie uzależnionego nie oznacza że ich nie ma. Nie wprowadzaj ludzi w błąd bo to czytają osoby które chcą wyjść z nałogu licząc na wskazówki. Wy utrzymujecie tylko abstynencje co z procesem zdrowienia ma mało wspólnego i to najłatwiejszy jego etap.

 

 

Koleś nie rozśmieszaj mnie. Widzę że ci AA lub terapia mózg wyprała. Zmień forum dla alkoholików pełno tam takich jak ty.

 

Poza tym alkoholizm to nie nałóg tylko nawyk.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×