Skocz do zawartości
Nerwica.com

egeszege

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez egeszege

  1. egeszege

    Pod Trzeźwym Aniołem

    2 lata na początku lutego temu napisałem tu wiadomość od tego czasu wypiłem hektolitry alkoholu wypaliłem z 0, 5 kg trawy wyżarłem opakowania leków doprowadziłem się do choroby trzustki i nerek parę razy w ciężkim stanie lądowałem na SOR-rze z powodu mieszanki dragów i wódki palpitacje arytmia serca nerwice mięśnia sercowego. Straciłem umiejętność komunikowania się z ludźmi których znam lub oni mnie znają moje wyjścia ograniczyłem praktycznie jedynie do kupowania alkoholu i itp straciłem jakąkolwiek chęć poznawania nowych ludzi. Mam duży problem wgl z wychodzeniem gdziekolwiek świat wydaję się taki wielki tylu ludzi a ja sam rozbity bez chęci na cokolwiek. Byłem u terapeuty to powiedział że mam problemu z samotnością tylko on do chooooja nie rozumie że ja wgl nie chce mieć nic wspólnego z ludźmi bo całą winę za to co mi się stało obarczyłem świat. Doszedłem do stanów niezwykłej nerwicy można nawet powiedzieć fobii społecznej po przeczytaniu paru artykułów myślę że mogę mieć lekką schizofrenię spowodowaną już tym wszystkim . Może gdybym poszedł na jakaś grupę wsparcia to by mi pomogło się na nowo uspołecznić bo teraz najchętniej wyjechał bym w jakieś bezludne miejsce mając gwarancję zdrowia i dostępność do alkoholu i odurzaczy a za jakiś miesiąc muszę się wybrać do pracy na staż w ramach kursu unijnego . Gdy nie jestem na jakimś haju ciężko mi cokolwiek w społeczeństwie zrobić . Leków też raczej nie chcę bo jadłem będąc trzeźwym różne relanium 10 hydro 25 coaxil trazodon 75 i nie pomagały. Ludzie których znalem stwierdzili że jestem poryty tylko dlatego że nie chcę mieć nic wspólnego z ich obrzydliwą załganą naturą. Nie wiem czy ta terapia to dobry pomysł bo mam wrażenie że będę słuchał pierdół o dupie marynie wśród ludźi którzy mnie nic nie obchodzą a potem wyjdę i wrócę do szarej codzienności i wszystkim co się z tym wiąże. Dodam że piłem 9 lat w tym 5 bardzo i ćpałem 7 lat z małymi przerwami. 2 lata temu mnie ciężko poryło na skutek nadmiaru tego wszystkiego i bardzo nieprzyjemnych życiowych perypetii zastanawiam sie jak sobie pomoc?? Jakiś 10 dni nie pije i z 2 miesiace nic nie używam bo nie mam skad a na picie nie mam kasy. Ciężko mnie rozwaliło lęków i nerwic ciężko się pozbyc. Poradzcie coś
  2. egeszege

    Pod Trzeźwym Aniołem

    Witam. Jestem od 7 lat uzależniony od alkoholu( upijanie się przy każdej możliwej okazji) w tym mniej więcej od 4 lat mój alkoholizm zamienił się w ciężką chorobę alkoholową która objawia się całkowitemu podporządkowaniu trybu życia, zachowań, dążeń ku temu żeby najzwyklej w świecie się upić. Od 5 lat biorę wszystkie inne możliwe mi środki odurzające które wpadną mi w ręce ( wszystko co robi tzw "fazę" trawa, narkotyki, leki). Historia bardzo typowa, początkowo chciałem mieć najzwyklej wyjebane, co przerodziło się w coraz częstszą potrzebę odczuwania tego stanu co z kolei przerodziło się w nieustanną potrzebą bycia pijanym i naćpanym. Do tego doszły bardzo nie przyjemne problemy osobiste co skutkowało coraz to większą empatią i popadaniem w coraz to większy nałóg Przerabiałem typowe konsekwencje mojego uzależnienia: wielokrotne wizyty na izdebce, na pogotowiach w wyniku kontuzji, 2 razy nie udało mi się ukończyć roku studiów, 3 razy zostałem wyrzucony z pracy, popsuciem relacji z możliwie wszystkimi ludźmi na których kiedykolwiek mi zależało. Natomiast od 2 lat zmagam się z problem natury mentalnej tj. niewyobrażalna depresja, ciągła gonitwa negatywnych myśli, spadek samooceny, praktycznie brak snu, ciągłe zmęczenie, stany lękowe, czasami szczękościsk. Jako że postanowiłem coś zrobić w swoim życiu takowe objawy powodują niemożność normalnego funkcjonowania. Oczywiście dodam że te objawy pojawiają się gdy jestem w miarę trzeźwy ( bez upijania się) maksymalnie udało mi się 8 dni ale w miarę postępu czasu wgl nie ustępują wręcz przeciwnie nasilają się w dużym stopniu co zmusza mnie do kolejnej w najlepszym wypadku parodniowej eskapady. Byłem u psychiatry zażywałem w ramach lecznia środki ( trittico,coaxil, hydroksyzyne) które wogóle na mnie nie działy, znam się na lekach i wiem że to preparaty słabsze od typowych leków psychotropowych. Mam pytanie do forumowiczów czy zażywanie silnych leków o działaniu narkotycznym w celach farmakologicznych daje wgl jakąś szansę na wyjscie z tego całego syfu czy tu kolejny sposób na zrobienie sobie fazy okłamywanie samego siebie i po zakończeniu leczenia powrotu do starych przyzwyczajeń. Psychiatra polecał również spotkania z jakaś grupą wsparcia a ja w zwykłą ludzką paplaninę nie wierze mam tego po wyżej uszu ciągle dobre rady od rodziny znajomych przestań pić a wszystko będzie dobrze wszystko się ułoży małymi krokami do celu itp. Z góry dziękuję za wsparcie :)
×