Skocz do zawartości
Nerwica.com

Einsamkeit

Użytkownik
  • Postów

    33
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Einsamkeit

  1. Wszedłem tu, żeby niby poczytać o narcyźmie, ale jednak mam tak bardzo gdzieś Wasze historie i opinie, bo liczy się tylko moja historia. EDIT wyobraźcie sobie, że napisałem tu rozprawkę o sobie i na koniec uznałem że mam w sumie gdzieś dzielenie się tym z Wami. W mojej głowie podziwiacie mnie za usuniętą rozprawkę ;)
  2. Proszę listę co mam zrobić, do kogo się udać? Jakieś skierowania potrzebne? Jestem w złym stanie psychicznym. W normalnych okolicznościach zapewne dowiedziałbym się aktywnie jednak teraz ciężko myślę (emocje mnie obezwładniają). Dzięki!
  3. Einsamkeit

    Witam

    To wszystko to są tylko nazwy, borderline nerwica itp. Próba usystematyzowania ludzkiej natury
  4. Einsamkeit

    mam kryzys

    Wiesz co jest przerażające? To, że nikt nam nie pomoże. Patrzę na to forum ile tu jest zranionych dusz. Wszyscy nic nie znaczymy
  5. Einsamkeit

    3w1

    Nad tym sześciolatkiem już można postawić krzyżyk... Co z Ciebie za matka. Niedobrze mi.
  6. Einsamkeit

    przegrane życie

    Hej nico, Jestem w podobnej sytuacji jak Ty i popełniam te same błędy. Również mam problemy z kręgosłupem, z tym, że jeszcze nie byłem z tym u lekarza. Pracuję za granicą fizycznie, pod koniec września chcę się zwolnić bo już nie wyrabiam psychicznie. Też studiowałem sobie, rzuciłem, praca za granicą, znów studia. Za każdym razem wracałem do domu. Tylko tam czuję się bezpiecznie choć niemałego bagna tam doświadczyłem. Ale i tak wracam do Polski, bo jestem już wrakiem człowieka. Nie mam pojęcia co będzie dalej... Na samą myśl, że jutro mam iść do pracy aż mnie rozsadza od środka, mam zawroty głowy i duszności, nogi jak z waty i zaburzenia równowagi. Byłem u neurologa, ten powiedział, że raczej ok. Więc stawiam na nerwy. Bo tylko tu tak mam. Moje dni to już mordęga, dni jak przez kalkę, po powrocie do domu z tej pracy jestem tak wykończony psychicznie, że nie mam siły nic dookoła siebie zrobić tylko odliczam minuty aż znów tam będę. Nie wiem czy ja kiedykolwiek będę w stanie pracować jeszcze po tym jak się zwolnię, ślizgam się po lodzie... Co będzie w przyszłości? Są jakieś terapie w ogóle w Polsce? Też mam podziurawiony życiorys, za każdym razem rzucałem wszystko, studia, pracę. Nie wyrabiam. Nie nawidzę siebie. Nawet prawa jazdy nie mam bo zakaz dopiero w styczniu mija... Muszę się iść kąpać... No zmuś się człowieku... Dwie bułki już zjadłeś ledwo stojąc na nogach, to już mały sukces. Jak każdego dnia, byle powolutku, a jakoś te 5 miesięcy zleci...
  7. Ja również tęsknię za wsią... Nie znoszę miast.
  8. Tak jak kolega pisał, jeśli coś trwa długo lub często się powtarza dochodzi do stępienia czujności. Miałem znajomego w pracy, który był zawsze uśmiechnięty, wesoły, pełen energii. Raz przyszedł tak zdołowany i bez życia jak nigdy wcześniej. Wiele osób go obskoczyło z zapytaniami co się dzieje, pocieszali go, okazywali zainteresowanie. To była jednorazowa sytuacja. Mnie się już nikt nie pyta, dlaczego chodzę z kamienną twarzą :) A gdy już nie wytrzymuję i ja nawiążę z kimś kontakt aby właśnie się wygadać słyszę podobne teksty jak i Ty. Mnie np też mało obchodzi los innych. Kiedyś patrzyłem na los innych (skrajnie) i doprowadziło mnie to do zguby, bo zapomniałem o sobie i zatraciłem się. Zmieniłem to i zacząłem się skupiać na sobie, co doprowadziło do przeciwległej skrajności. Na chwilę obecną staram się to jakby wypośrodkować, z różnym skutkiem. Każdy lubi, gdy druga strona się nim interesuje. Kiedyś ludzie lubili ze mną czas spędzać bo tylko słuchałem, byłem pocieszadłem, które zawsze sypnie mądrą radą. Ale gdy później było mi źle i ja zacząłem mówić, to chętnych do rozmowy i wysłuchiwania cudzych problemów było mniej. Prawie wcale. Takich znalazłem pod sklepem i w barze, gdzie potrafiliśmy sobie jęczeć całymi dniami nad swoim losem przy piwku czy winku.
  9. W przeciwieństwie do Ciebie potrafię samodzielnie myśleć. Buźka.
  10. Myślę, że temat został wyczerpany.
  11. Ostatnie zajęcia z kursu językowego, w trakcie którego nie uczyliśmy się już tylko po prostu siedzieliśmy i rozmawialiśmy o pierdołach. Było tak przyjemnie.
  12. Jeśli głód alkoholowy to po prostu chęć wypicia alkoholu to istnieje Analogicznie występują inne głody (np głód pływacki - chęć pływania, głód samochodowy - chęć prowadzenia samochodu) tylko czemu one nie są opisane na wikipedii? A tak na poważnie, to nie jest żaden fizjologiczny stan! Nie lubię, gdy ze zwykłej chęci zrobienia czegoś nazywa się daną czynność jakimiś demonicznymi mechanizmami, które uniemożliwiają wytrwanie w abstynencji. To tylko chęć wypicia. Ja pożegnałem się definitywnie z alkoholem, nie tęsknię za nim i potrafię przebywać wśród ludzi pijących. Nie mam wyrzutów sumienia, ciągotek do picia czy poczucia niższości z tego powodu, że nie mogę się napić. Rozumie się samo przez siebie, że jeśli NIE MAM OCHOTY PIĆ ALKOHOLU TO I GŁÓD ALKOHOLOWY MI NIE DOSKWIERA. Głód alkoholowy... hehe jakie to głupie :)
  13. Co do marzeń... Temat nie na dziś. Powiem tylko, że skorzystam z tego skierowania do neurologa, przynajmniej wykluczą się pozostałe choroby, które mogły by dawać podobne objawy. A jeśli nawet już jakieś leki dostanę to będę mógł dokonać wyboru, czy skorzystać z nich, czy próbować na sucho. Powiedzmy, że jestem od 4 lat w Niemczech z kilkoma kilkumiesięcznymi przerwami, bo nieco gubiłem się sam ze sobą i nie potrafiłem się zdecydować na to co chcę ze sobą robić. Duży wpływ na to miało to, że piłem sporo alkoholu. Zaleczałem ówczas w ten sposób swój smutek. Już wtedy marzyłem o perfekcyjnym opanowaniu języka niemieckiego, ale oczywiście nic nie robiłem w tym kierunku. Od prawie dwóch lat jestem już teraz w ciągłości. Sporo pracowałem, miałem mało urlopu, ale gdy już miałem to przyjeżdżałem do Polski. Jutro mam ostatnie zajęcia z kursu językowego, kończę poziom B1, czyli nic nadzwyczajnego, aczkolwiek do komunikacji już jak najbardziej wystarcza. Chcę kontynuować naukę już samodzielnie, bo pogodzenie ze sobą kursu z pracą w trybie dwuzmianowym to nie lada wyzwanie. Sam się sobie dziwię, że dałem radę. :) Moja znajomość języka wystarczy do przekazania informacji na temat obiawów, które mi dolegają ale już do przeprowadzenia ze mną solidnej terapii niestety nie i bardzo nad tym ubolewam. Słowo "tu" odnosi się do mojego aktualnego miejsca zamieszkania, bo tak jak napisałem generalnie lubię obecność ludzi, ale lubię też gdy mogę czuć się swobodnie. I kolejne marzenie... Gdyby to była kobieta byłoby rewelacyjnie... A na forum zostanę. Wiadomo, nie zastąpi ono realnej relacji, ale zawsze to coś Wśród swoich. Lubię to uczucie, gdy jestem tak zmęczony, że nie chce mi się myśleć. Tak jak teraz
  14. Z wikipedii: Głód alkoholowy – stan organizmu charakteryzujący się zarówno wzmożoną jak i trudną do odparcia chęcią wypicia alkoholu. Z głodem alkoholowym wiąże się narastające napięcie, niepokój, rozdrażnienie. Nie ma określonych czynników, które wywołują głód alkoholowy. Może on wystąpić zarówno w miejscach, sytuacjach czy okolicznościach kojarzonych z alkoholem, jak również po wypiciu niewielkiej ilości alkoholu. Jest jednym z głównych czynników wywołujących nawrót choroby alkoholowej. Wygląda na to, że jest to niepotwierdzony żadnymi badaniami stan organizmu, w trakcie którego odczuwalna jest chęć wypicia alkoholu i na skutek nie dostarczenia alkoholu występuje napięcie, niepokój i rozdrażnienie. Występuje w miejscach kojarzonych z alkoholem. Zastanówmy się nad tym. Delikwent podejmuje abstynencję, nie ma zamiaru już pić. Ale nie jest do końca pewien czy chce przestać pić, bo w głębi uważa, że picie jest fajne lub kojarzy alkohol jako formę załagodzenia stresu. Dziwne jest to, że "objawy" głodu alkoholowego wyglądają na zwyczajny stres połączony z chęcią załagodzenia tego stresu. Co lepsze stres, który powstaje w miejscach, które kojarzą się z piciem. Czyli to jest stres wywołany narzuceniem sobie zakazu picia, choć chce się pić! A ja gdy przestawałem pić to wiedziałem, że alkohol jest do dupy. Stoczyłem się, spowodowałem stłuczkę pod wpływem i o mało nie straciłem wszystkiego w młodym wieku. Do tego czułem się już jak wrak człowieka, wyniszczony kilkuletnim piciem. To mi wystarczyło, aby pewnego dnia po prostu powiedzieć dość. Ja wiem, że alkohol nie jest dla mnie i nie mam z tego powodu najmniejszych wyrzutów, więc i wyimaginowany głód alkoholowy mnie nie tyka. To jedynie wymówka dla ludzi, którzy chcą się napić bo nie potrafią podjąć decyzji. A i potem wygodne wytłumaczenie, gdy ktoś kolejny raz zachlał. Zdania nie zmienię, bo widzę po sobie, że mam rację! I proszę, nie analizuj mnie pod kątem mechanizmów zaprzeczeń bo w ten sposób wmawiasz mi, że jest inaczej. Mechanizmy zaprzeczeń funkcjonowały u mnie w trakcie picia, z tym się zgodzę. A i nawet głód alkoholowy u mnie występował! Bo chciałem pić, więc i byłem czasem nerwowy jak się nie napiłem. Był ten głód! Głód alkoholowy istnieje! A całe moje obecne życie to jedynie mechanizm zaprzeczeń!
×