Witaj Ojakdobrze
Dziękuje za zainteresowanie i tak długą konkretna wypowiedź Wraz z bliskimi dużo czytaliśmy o nerwicach, lękach, skąd się to bierze itd, bo jeżeli ktoś tego nie doświadczał, to bardzo ciężko osobę z nerwicą natręctw zrozumieć. Dzięki literaturze, forach internetowych dowiedzieliśmy się wielu informacji i z każdej informacji wyciągamy jakieś wnioski.
Twoja wypowiedź jest bardzo ale to bardzo przydatna i słowo "ignorować" uważam również za kluczowe. Uciekanie od problemu, "tuszowanie" go przez unikanie patrzenia na zegarek itd rzeczywiście byłoby błędne, bo tak jak mówisz : " czy jest to natręctwo na taki czy inny temat, nie ma tutaj znaczenia.", więc tak czy inaczej Karolina znalazłaby inne natręctwo na wyładowanie emocji. Siostra zawsze była osobą trzymającą dużo w sobie, ma kilka swoich traumatycznych przeżyć z dzieciństwa i zawsze miała niską samoocenę. Prawda jest taka, że Ona doświadczyła kiedyś różnych ataków paniki i natręctwami zbudowała sobie coś na zasadzie azylu w którym czuje się bezpieczna. Sami wielokrotnie Jej uświadamiamy, że potrzeba na co dzień większego luzu i nie można tak wszystkiego kontrolować. Zauważyłem, że Karolina zaczyna powoli podchodzić do tego z większym humorem i dystansem, odczuwa nasze wsparcie i to jest ważne. Fajne było to, że potrafiła pewnego dnia sama opowiedzieć o tym z czym ma problemy, przyznała się przed nami, że potrzebuje pomocy, bo sama sobie nie do końca radzi. Zrobimy wszystko żeby Jej pomóc zwalczyć to raz na zawsze
Wszystko ma swoje podłoże tak naprawdę w dzieciństwie. Przykro to stwierdzać ale uważamy, że to wina rodziców. W domu u nas było bardzo rygorystycznie. Brakowało miłości, rodzice nigdy nikomu z nas nie powiedzieli, że nas kochają. Nigdy nie usłyszeliśmy pochwały za dobre oceny czy porządki. Wszystko spotykało się z krytyką, czy to źle wytarte kurze, czy źle umyte naczynia. Tata był alkoholikiem i często stosował przemoc fizyczną i poniżanie w stosunku do każdego z dzieci. Matka wielokrotnie stała obok, podczas katowania przez ojca i patrzyła na nas z obojętnością, a czasami również potrafiła nas przytrzymywać żeby ojcu było wygodniej na tortury albo sama również wyładowywała się na nas fizycznie. Wszyscy jako dzieci przeżywaliśmy piekło i woleliśmy spędzać czas w szkole czy gdziekolwiek indziej niż w domu. Dom to ostatnie miejsce w którym chcieliśmy spędzać czas, przez co wakacje były zawsze najgorszym dla nas czasem.
Tak naprawdę wszystkie te trudne lata dzieciństwa zbliżyły nas do siebie i rodzeństwo trzymało się zawsze razem. Jest nas łącznie 5 (mam 2 siostry i 2 braci) i wszyscy mamy dobrą pracę, niektórzy z nas założyli rodziny. Karolina jest zdecydowanie najwrażliwsza z całego rodzeństwa i niestety najbardziej na tym ucierpiała i ma teraz największe problemy w dorosłości. Od zawsze powtarzałem rodzeństwu, że nigdy nie możemy się obwiniać o to co przeżyliśmy, bo byliśmy naprawdę grzecznymi dziećmi i zamiast skupiać się na sobie, na zabawie z dziećmi itd, to robiliśmy wszystko żeby tylko usłyszeć coś dobrego od rodziców. Nie możemy sobie niczego zarzucić i takie wybaczenie o którym również wspomniałeś na pewno działa "oczyszczająco".
Dziękuje jeszcze raz Ojakdobrze za Twoją pomoc i cieszę się, że zaoferowałeś wsparcie również na priv. Na pewno się odezwę Będę wdzięczny za każdy pogląd na ten temat. Jeżeli ktoś chciałby coś dodać, to bardzo proszę to zrobić. Im więcej opinii tym lepiej