Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co zrobić by się nie zabić? Pomóżcie, bardzo proszę


mickey180

Rekomendowane odpowiedzi

Wiem jednak, że nie odbiorę sobie życia,

że wszystko może się zmienić i wierzę to, że przyszłość będzie inna.

Nie poddawajcie się. Postawcie sobie jakieś cele, rozwijajcie swoje pasje itp.

 

Odebranie życia [jeszcze żyje we własnym świecie] więc jest ok.

 

Kiedy spotkam się z rzeczywistością to się zmieni, albo ze soba skończę [prochy i zapitka],

lub na siłe "pozbieram się do kupy" ale mogę zrobić komuś krzywde. [Tłumienie emocji nie jest podobno zdrowe, do tego obowiązki, nakazy oraz większość ludzi wywołuje u mnie złość]

 

Przyszłość, jestem pesymistą [tego uczy życie, oraz nie wierzę w bajki]

 

Najbardziej chyba trzyma mnie przy życiu ciekawość,[może jakaś zaraza, wojna lub jakiś "cud" HAHA] rodzice [starali się, ale im nie wyszło, Najbliszej rodziny się nie niszczy.] oraz ludzkie nieszczęście.

 

Pasje przez małe p, - malowanie, rzeźbiarstwo itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej mickey.

trzymaj sie..

a ta laska jest niedojzala emocjonalnie...

5 miesiecy temu sie ozenilem..

niedlugo mam sprawe o rozwod...

nie mam nawet sily walczyc w sadzie o uznanie winy...

czuje sie jak w jakims snie,koszmarze...

i jeszcze te mysli....zle...autodestrukcyjne...

ale walcze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coraz częściej się nad tym zastanawiam, dzisiaj rano byłam prawie pewna, że chcę umrzeć, jednak tak zdecydowany czyn jest nadal czymś na co nie mogę się zdecydować, szczególnie jak sobie wyobrażam moich rodziców, znajdujących moje martwe ciało, wtedy myślę sobie, że przecież nie mogę im zadać takiego bólu... Zbyt bardzo się starają i im zależy, a z drugiej strony czuję się taka niezrozumiana. Oni nie mają pojęcia co się dzieje w mojej głowie. Ech, narazie wystarcza mi świadomość, że wyniszczam się psychicznie, od środka i powoli zatruwam się papierosami. Doszłam też do wniosku, że ja i tak jestem skazana na upadek, nawet nie ma się o co starać, maksymalny wiek do osiągnięcia dla mnie to trzydziestka... Kiedyś miałam marzenia, chciałam być charakteryzatorką... A teraz? Teraz marzeniem jest mieć już za sobą maturę (nie wiem po co ją zdawać, chyba tylko tak na wszelki wypadek, gdyby jednak zachciało mi się żyć...) i potem nic, nie marzę o tym by coś potem robić, bo nie chcę nic robić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja miałam depresje przez 2 lata. wszystko się zmieniło od jakiegoś pół roku kiedy moja mama odprawiła w mojej intencji nowennę do św. Antoniego- patrona od spraw beznadziejnych. nagle mój wieczny smutek zupełnie ustąpił i wstąpiła we mnie dziwna radość :) a depresja już nie wróciła

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wlasnie chyba zdecydowalem ze chce sie zabic.

Chce to zrobic tak aby mnie nie bolalo .

Sa dwa rozwiazania skok z bloku albo złoty strzał.

Co mnie bedzie mniej bolec ?

Boje sie tylko ze po mojej smierci zjedzie sie jakas telewizja czy cos innego.

 

Ostatnie zdanie mnie rozwaliło... Miazga

Złoty Strzał mniej boli. (o ironio!)

Też czasem mam takie fazy, ale przechodzą po jakimś czasie (wciąż żyje jak widać)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że temat dawno nie odwiedzany, czyli chyba wszyscy bywalcy już pod kwiatkami :twisted:

 

Ja też miewam myśli samobójcze, ostatnio znowu mnie dopadły, a to z tego względu, że zacząłem się spotykać z nową dziewczyną...tak, tak...dobrze widzicie! Kiedy nie spotykałem się z nikim czułem się nieźle, bo nie musiałem udawać, że jestem super. Męczy mnie fobia społeczna, a więc normalka przy poznawaniu nowych ludzi, że jest masakra!!! Z samą dziewczyną nie ma problemu, ale z jej rodziną, znajomymi... Czuje się podle, wszyscy uważają mnie za świetnego chłopaka, bo taki "fajny, życiowy, zaradny, poukładany, przystojny", a ja się z tym życiem tak męczę! Tylko takie fobiki jak ja mogą to zrozumieć. Dla "nas" życie jest 10 razy trudniejsze, wszystko przeżywamy 10 razy silniej...to nie jest łatwe. Próby leczenia nic nie przynosiły (ostatnie ponad rok temu). Nic tylko zrobić porządek...a oni na koniec zaśpiewają i zapomną.

Do tego jestem wciąż nieszczęśliwie zakochany w dziewczynie sprzed lat. Odeszła ode mnie już ponad 2 lata temu, byliśmy razem ponad rok. Odeszła niespodziewanie żegnając się ze mną przez telefon. Wszystkiemu winna moja fobia choć nie powiedziała mi tego wprost. Próby układania sobie życia nie bardzo wychodzą...

 

Chyba napisze list...tylko do kogo??? Czy komuś na tym świecie jeszcze na mnie zależy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×