Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy depresja jest faktycznie chorobą?


Evia

Rekomendowane odpowiedzi

Według klasyfikacji depresji wiele pasuje również do mnie (chociaż nie wszystko, i wcale mnie nie dziwi ponieważ niektóre cechy są wobec siebie sprzeczne)

W każdym razie to właśnie w tym momencie czuję, że jestem najbliżej prawdy.

Jedni potrafią stwierdzić, że mają syfa a inni tuszują go pudrem albo mówią, że to żaden syf

 

Czyli kto tu powinien się leczyć?

Tak, to prawda. Ale jest depresja i Depresja. Z pewnością "powinni" się leczyć Ci z Depresją. Co do depresji, to się nie wypowiadam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Aż sobie zrobię:

 

1) Odczuwam często smutek, przygnębienie.

2) Często martwię się o przyszłość.

3) Sądzę, że czynię więcej zaniedbań niż inni.

4) To co robię sprawia mi przyjemność.

5) Czasem czuję się winny. Nie ma takiej odpowiedzi, ale zaznaczam "Dość często miewam wyrzuty sumienia." mimo iż nie jest to do końca prawda. Mam wyrzuty sumienia, zaznaczając tę odpowiedź 8)

6) Sądzę, że zasługuję na karę.

7) Każda odpowiedź jest prawidłowa. Nienawidzę siebie (choć na ogół nie mam z tą nienawiścią do siebie kontaktu), czuję do siebie niechęć, nie jestem z siebie zadowolony, ale także jestem z siebie zadowolony. Zaznaczam, że nie jestem z siebie zadowolony (i zaznaczając to, mam znowu wyrzuty sumienia).

8) Stale potępiam siebie za popełnione błędy. Choć ostatnio jest lekka poprawa, więc może powinienem zaznaczyć, że "Zarzucam sobie, że jestem nieudolny i popełniam błędy.". Ale niech jednak będzie to "stale", mimo wątpliwości.

9) Myślę o samobójstwie - ale nie mógłbym tego dokonać. Choć ostatnio rzadko, bo moja sytuacja się poprawiła. To były zresztą tylko takie fantazje w kryzysowych momentach.

10) Dawno nie płakałem. "Chciałbym płakać, lecz nie jestem w stanie" - jest w tym trochę prawdy. Kiedyś kilka razy powstrzymałem się od płaczu, i to mógł być błąd. Możliwe, że ten ból emocjonalny we mnie zaległ, zamiast wylecieć ze łzami w oczach.

11) Nie jestem bardziej podenerwowany niż dawniej. Zawsze byłem nerwowy. Właściwie nawet jest mniej nerwowy i bardziej spokojny niż dawniej, dzięki duchowości. Zaznaczam "Wszystko co dawniej mnie drażniło, stało się obojętne.", choć to nieprawda, że wszystko.

12) Waham się między "Interesuję się ludźmi mniej niż dawniej." i "Utraciłem większość zainteresowań innymi ludźmi.". Zaznaczam jednak to drugie.

13) Co do podejmowania decyzji, to ostatnio jest pewna, zdecydowana poprawa. Waham się między "Częściej niż kiedyś odwlekam podjęcie decyzji." i "Mam dużo trudności z podjęciem decyzji.". To zależy jaki przyjąć punkt odniesienia. W drobiazgach już sobie lepiej radzę, poważne decyzje nadal odwlekam tak długo, jak tylko się da. Niech będzie to drugie zatem jednak. To tylko test w końcu.

14) Co do wyglądu, to nie wiem, jak się odnieść. Owszem, wyglądam może trochę gorzej niż dawniej, ale tylko trochę. Wybieram pierwszą opcję: "Sądzę, że wyglądam nie gorzej niż dawniej.". Tym bardziej, że się już tak bardzo nie przejmuję swoim wyglądem. Nawet mi się nie chce za bardzo golić ;]

15) Waham się między "Mogę pracować jak dawniej" a "Z trudem rozpoczynam każdą czynność". Wybieram jednak to drugie, mimo że to nie do końca prawda (wyrzuty sumienia).

16) Znów się waham, między "Sypiam dobrze, jak zwykle." i "Sypiam gorzej niż dawniej.", tym bardziej, że obniżyłem już swoje wymagania. Jednak zaznaczam to drugie.

17) Męczę się znacznie łatwiej niż poprzednio.

18) Mam apetyt nie gorszy niż dawniej.

19) Straciłem na wadze więcej niż 2 kg. Ale to chyba z innego powodu. Jednak nie ja tu jestem ekspertem, więc zaznaczam.

20) Czy " Jadam specjalnie mniej, żeby stracić na wadze :"? Hmm...może trochę na to rzeczywiście uważam. Ale tylko trochę. Trudno powiedzieć. Ani tak, ani nie. Raczej się tym nie przejmuję tak bardzo, ale może podświadomie? Niech będzie, że tak.

21) Nie martwię się o swoje zdrowie bardziej niż zawsze. No, może trochę. Ale to zaznaczam.

22) Utraciłem wszelkie zainteresowanie sprawami seksu. Jeśli kiedykolwiek w ogóle je miałem.

 

UWAGA!

 

Twój wynik to : 25 punktów.

Jesteś w depresji. Twój stan wymaga spotkania się z psychiatrą. Wskazane jest rozpoczęcie farmakoterapii.

 

Powyższy wynik, to wynik, który uzyskałem, starając się patrzeć na szklankę, jakby była do połowy pusta.

A teraz postaram się patrzeć, jakby była do połowy pełna. I uzyskuję wówczas wynik następujący:

 

UWAGA!

 

Twój wynik to : 11 punktów.

Wydarzyło się w Twoim życiu coś, co spowodowało, że czujesz się chwilami bezradny i zagubiony. Pomóc może Ci rozmowa z bliską osobą lub z psychologiem. Jeżeli to nie pomoże, skorzystaj z porady psychiatry - nie musisz mieć skierowania od innego lekarza.

 

Tak, to już pasuje bardziej. Pierwsza ocena mojego przypadku brzmiała dla mnie nieco histerycznie. Być może właściwy dla mnie wynik jest jednak gdzieś pośrodku. EDIT: Ale przy próbie oceny wypośrodkowanej uzyskałem 14 punktów i komentarz taki sam jak wyżej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze jedno podejście. Tym razem zjadłem coś smacznego i postanowiłem zrobić ten test w "różowych okularach":

 

Twój wynik to : 5 punktów.

Test nie wykazał u Ciebie objawów depresji.

 

Zrobiłem jeszcze 2 podejścia i dochodzę do wniosku, że ten środkowy wynik (11-14 punktów) był najbardziej adekwatny.

 

Tak więc dla mnie prędzej powinny się leczyć osoby, które twierdzą, że życie jest piękne :?
Po co mają się z tego "leczyć"? Ty na ich miejscu też byś się z tego "leczyła"? Jeśli kiedyś uznasz, że jednak życie jest piękne, to postanowisz jakoś specjalnie się zdołować?

 

Jeśli wszyscy są pijani i świetnie się bawią przy czym osoba trzeźwa nie koniecznie, to w takim wypadku powinno się ją uleczyć alkoholem?
Nie. Żyj i pozwól żyć.

 

Tj. w momencie, kiedy masz objawy depresji?

 

Tak, bo nie oszukuję samej siebie

Myślę, że chyba rozumiem.

 

Czy można powiedzieć, że choruje się na "prawdę"?
Oczywiście. Wszyscy (albo prawie wszyscy) chorujemy na jakieś swoje "prawdy".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

że moje życie to gówno i życie w psychicznej błogości, to dla mnie sprzeniewierzenie się brutalnej prawdzie o życiu.
Zapaliła mi się lampka. Oto ona (uwaga - pranie mózgu!):

 

[videoyoutube=sLK7cBdQx-U][/videoyoutube]

 

A warto? po co?

 

dobre pytanie :D

 

Ciekawe czy ktoś kiedyś na nie odpowie...

Moja odpowiedź jest taka, że trzeba było myśleć przed faktem (przed urodzeniem się). Teraz jest już za późno. Mleko się rozlało. Mądry Polak po szkodzie ;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zarzućmy definicją- urojenia "to zaburzenia treści myślenia polegające na fałszywych przekonaniach, błędnych sądach, odpornych na wszelką argumentację i podtrzymywane mimo obecności dowodów wskazujących na ich nieprawdziwość."
Genialne! Jeśli będę komuś coś udowadniał, a ten ktoś wciąż nie będzie się ze mną zgadzał, to powiem mu, że ma po prostu urojenia! 8)

 

BTW: Lordzie Kapucynie. Bardzo podoba mi się Twoje poczucie humoru i styl pisania, zademonstrowane w historii o Rychu i Adasiu.

 

A u mnie z kolei poczucie nieszczescia to stan jakby normalnosci - bo wtedy tez dokladnie tak jak Ty moge zachowac czujnosc. Dziwne.
A może obawiacie się po prostu, że zadowolenie zniekształca waszą percepcję, wywołując nadmierny optymizm i zaburzając ocenę sytuacji? I że z powodu tych różowych okularów możecie się wpakować w jakieś kłopoty, bo nie myślicie wówczas trzeźwo? I że później będziecie tego żałować?

 

Ja już dawno stwierdziłam, że rozczarowania są dużo gorsze więc lepiej sie nie nastawiać na happy endy :lol:
Antycypacja spośród mechanizmów obronnych jest ponoć zaliczana właśnie do "dojrzałych".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poza tym potem nagle wypada się z hukiem z karuzeli królestwa życia (manii) i wpada się w "normalność", albo dla odmiany w depresję ,a niestety konsekwencje, reperkusje będące pokłosiem tego co człowiek nabroił w manii pozostają i trzeba się z nimi zmierzyć. Np. mimo, że byliśmy w szczęśliwym związku , kochaliśmy tę drugą osobę , to w manii wyru.chaliśmy pół miasta (bo jestem "Bogiem") , byliśmy odpowiedzialni, stateczni, a w trakcie manii wyjęliśmy wszystkie oszczędności z konta, przy tym mówiąc szefowi , że jest ujkiem i zwalniając się z pracy (bo jestem "Bogiem") , gorzej- zaczęliśmy brać kredyty, pożyczki, chwilówki, zastawiliśmy dom, wszystko przeyebaliśmy w grach hazardowych (bo jestem "Bogiem") , przy tym jako obywatele o nieposzlakowanej opinii parokrotnie wdaliśmy się w konflikt z prawem (bo jestem "Bogiem"). Z powodu urojeń ("fałszywych przekonaniach, błędnych sądach, odpornych na wszelką argumentację i podtrzymywane mimo obecności dowodów wskazujących na ich nieprawdziwość") skrzywdziliśmy fizycznie lub psychicznie osoby nam bliskie (bo jestem "Bogiem" i nigdy się nie mylę!!!) . Wieczna huśtawka między górką , a dołkiem .

 

Wiesz, odnajduję coś takiego w sobie, ale - dzięki Bogu! - w duuuuuuuuuuuużo mniejszym stopniu. Kiedyś było to u mnie mocniejsze, ale - dzięki Bogu - nigdy nie było to tak skrajne, jak to opisałeś, zawsze było to znaaaaaaaaaacznie słabsze. Nauczyłem się zresztą kiedyś celowo wprawiać w taki stan nadmiernego optymizmu, żeby mieć odwagę zagadywać do dziewczyn :lol: Wykorzystywałem w tym celu głębokie oddychanie, połączone ze słuchaniem motywującej mnie muzyki.

A czy histeryczny śmiech ma coś wspólnego z "manią"?

 

EDIT: Ja w swoim życiu nie wiem, której części mnie kiedy zaufać - czy tej "depresyjnej" (pesymistycznej, zachowawczej, ostrożnej), czy tej "maniakalnej" (optymistycznej, odważnej, skłonnej do ryzyka, nie przejmującej się zbytnio konsekwencjami, myślącej "A raz się żyje!"). Eksperymentuję metodą prób i błędów. Choć kiedyś ta część "A raz się żyje!" doprowadziła mnie właśnie do tragedii, której konsekwencje odczuwam do dziś, po wielu latach 8) Z drugiej strony ta pierwsza, ostrożna część, też nie jest do końca dobra, bo człowiek boi się wówczas cokolwiek zmieniać.

 

PS: Sorry za posty jeden pod drugim. Jeśli jeszcze mam taką możliwość, to próbuję je edytować, ale taka możliwość wygasa z czasem i wtedy już daję nowego posta.

 

ego, a nie jest tak, że poczucie humoru, nawet wisielcze, pomaga ci funkcjonować?

[videoyoutube=snFYdP5nK3g][/videoyoutube] :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tym razem wyciągnąłem wnioski i postaram się tak pisać, żeby ograniczyć liczbę postów jednych pod drugimi:

 

tak więc wymyśliłam sobie piękną bajkę, która połączyła wszystkie największe religie świata łącznie z kosmitami itd
Wow. Miło mi poznać założycielkę kościoła scjentologicznego!

 

Racja, wszystko zależy od naszego postrzegania i projekcji, tylko co w związku z tym?

Każdy uważa swoje postrzeganie za te słuszne i będzie się utwierdzał w tym przekonaniu wieloma dowodami czy też doświadczeniami życiowymi, więc nie sądzę aby dało się to komuś wyperswadować.

Niektórzy mają dystans nawet do własnego postrzegania. Zwłaszcza jeśli zaobserwowali, jak łatwo i często ich własne postrzeganie ulegało zmianie.

 

Ten świat skonstruowany jest w ten sposób, że każda nasza inicjatywa ma na coś wpływ.
Kiedyś sobie wkręciłem, że nawet moje wyjście z domu może spowodować na ulicy jakiś wypadek.

 

Kiedyś zawsze sobie myślałam, żeby o tym nie gadać aby nie burzyć czyjegoś pięknego wizerunku świata, bo to i tak nic nie zmieni No ale ostatnio to jest silniejsze ode mnie i nie mogę się już powstrzymywać
Zawsze możesz dodawać disclaimer na początku swoich postów, albo chociaż w podpisie :P ("Uwaga: niniejszy post może zburzyć Twój światopogląd i zepsuć Twoje samopoczucie! Przed przeczytaniem skonsultuj się z psychologiem lub psychiatrą, gdyż każdy post niewłaściwie przeczytany zagraża Twojemu samopoczuciu i zdrowiu (psychicznemu)").

 

że jestem zdrowa i psycholog mi niepotrzebny, co najwyżej ja jestem potrzebna psychologom, tylko niestety wątpię, aby oni chcieli się u mnie leczyć.
"Buntownik z wyboru"?

 

Meh... czytałem gdzieś, że depresja polega na dysfunkcji psychicznych mechanizmów obronnych. Dlatego widzi się stan rzeczywisty, obdarty z samoobronnego zakłamania.
Zawsze możesz postąpić jak Szyfrant (z Matrixa). Dogadać się z agentami i łyknąć niebieską pigułkę. Ja tak już raz zrobiłem ;]

 

Może wspólnie otworzymy jakieś nowoczesne centrum leczenia z klapek na oczach?
To Ty nie wiesz, że ignorancja jest błogosławieństwem? :P

 

Istnieją osoby, które boją się oglądać np horrory i dziwią się, że mnie to specjalnie nie rusza.

Mówię więc wtedy, że nie istnieje taki horror, który swoim okrucieństwem przebijałby rzeczywistość.

Dziwne. Ja myślę, że to chyba jednak coś innego. Kładziesz się spać, podchodzisz do łóżka i boisz się, że nagle jakaś wielka demoniczna łapa się wysunie spod łóżka i Cię tam gdzieś wciągnie, jak w horrorach. To jak dla mnie ma się trochę nijak do normalnej rzeczywistości. Bardziej bym to porównał, jeśli już, do jakichś fobii, lęków przed pająkami, itd. Ja tak właśnie mam ;] (nie tyle odnośnie pająków, co horrorów i tego, co nagle z zaskoczenia na mnie wyskakuje).

 

No mi się w sumie jeszcze nadal zdarzają takie odchyły, że się zapomnę i coś mnie ucieszy

Tylko, że szybko potrafię oprzytomnieć i sobie pomyśleć "czego się cieszysz głupku"

 

[videoyoutube=ALFX_qA0v9g][/videoyoutube]

 

Końcówka:

- Czemu gwiżdżesz? Czemu się cieszysz? Przecież Twoje życie jest do kitu.

- Fakt, zapomniałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A tak, w ogóle, Evia, to czego pragniesz? Rozluźnienia?

"Szczęście" w moim odczuciu to słowo nieco wyświechtane i niejednoznaczne.

 

Jakiś czas temu zabił się mój znajomy w wypadku samochodowym.

Pomyślałam sobie "a to farciarz, przynajmniej już go nic gorszego nie spotka"

W Teorii Wielkiego Podrywu jest taka scena w spalonym sklepie komiksowym Stuarta, gdy omal nie spada mu na głowę lampa. Mówi wówczas: "Mogłem zginąć!", a gdy uprzytamnia sobie, że w sumie chciałby zginąć, dodaje: "Cholera!".

 

Pamietaj, że Twoim celem ewolucyjnym jest reprodukcja, nie obnażanie "prawdy".
Cel ewolucyjny to zmartwienie ewolucji, a nie moje. Na przykład wydanie potomstwa może być korzystne z punktu widzenia ewolucji, ale nie musi być zawsze korzystne z punktu widzenia jednostki. Ale może te jednostki, to po prostu błędy ewolucyjne ;]

 

A to nie wiem. Aż tak szlachetna nie jestem, żeby chcieć się zabić z powodów, które mnie bezpośrednio nie dotyczą
Weronika postanawia umrzeć ;]

 

my_name, to, że się do czegoś nie poczuwasz nie zmienia faktu, że tak nie jest
To, że się do czegoś poczuwasz, nie znaczy, że to jest prawda ;] Mam jakieś dziwne przeczucie, że ta kwestia może być Twoim czułym punktem, a nie chcę prowokować u Ciebie agresji, więc na razie nie będę tego rozwijał.

 

Widziałam film o gościu który olał system i zamieszkał w jaskini
"Człowiek, który nie miał fejsbuka"? xD
Miałabym tam przynajmniej św spokój
Czy To jest właśnie Twoim (ukrytym?) pragnieniem? Święty spokój? Rozluźnienie?

 

dla mnie ciekawe jest podejście teorii dezintegracji pozytywnej do depresji.
Lubię tą teorię. Choć tylko ją liznąłem.

 

Tylko, że tym filtrem są właśnie mechanizmy obronne oparte na kłamstwie. Zaprzeczenie, wyparcie, idealizacja itd, czyli wszystko aby tej prawdy jak najmniej uszczknąć, ponieważ wychodzi na to, ze ta jest szkodliwa.

Prawdopodobnie gdyby im te filtry zabrano to skończyłoby się to podobnie

Może. Ale czy nie jest tak, że te mechanizmy obronne służą temu, by jakoś sobie radzić, zanim będziemy gotowi na prawdę? Może z wiekiem nasza pojemność i gotowość na prawdę rośnie?

 

No właśnie o to chodzi - prawdziwa nieprzefiltrowana rzeczywistość zabija.
Dlaczego zakładasz, że znasz prawdziwą, nieprzefiltrowaną rzeczywistość? Prawdziwa, nieprzefiltrowana rzeczywistość, to obraz, dźwięk, smak, zapach i czucie. I nic ponadto. A my nadajemy temu jakieś znaczenie, snujemy jakieś historie. Jedni snują smutne historie, inni radosne. Ale to wszystko są kłamstwa - "powinni się leczyć" zarówno ludzie uważający, że życie jest piękne, jak i ludzie, którzy mają depresję. Wszyscy jesteśmy siebie nawzajem warci. Mamy tylko inne kłamstwa.

 

(To wyżej to oczywiście też tylko kolejne kłamstwo. Wszyscy kłamią.).

 

 

I jeszcze na koniec małe pranko mózgu:

 

 

[videoyoutube=xQU3JxUCm-4][/videoyoutube]

 

oraz

 

https://zenforest.wordpress.com/2008/02/13/4-etapy-twojego-zycia/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....
Meh... czytałem gdzieś' date=' że depresja polega na dysfunkcji psychicznych mechanizmów obronnych. Dlatego widzi się stan rzeczywisty, obdarty z samoobronnego zakłamania.[/quote'] Zawsze możesz postąpić jak Szyfrant (z Matrixa). Dogadać się z agentami i łyknąć niebieską pigułkę. Ja tak już raz zrobiłem ;]

Co to ma do rzeczy? Nie napisałem, że mam depresję - powiedz to tym, którzy depresję mają.

 

....
Pamietaj' date=' że Twoim celem ewolucyjnym jest reprodukcja, nie obnażanie "prawdy".[/quote'] Cel ewolucyjny to zmartwienie ewolucji, a nie moje. Na przykład wydanie potomstwa może być korzystne z punktu widzenia ewolucji, ale nie musi być zawsze korzystne z punktu widzenia jednostki. Ale może te jednostki, to po prostu błędy ewolucyjne ;]....

Ewolucja, w trosce o realizację swych podstępnych celów, umieściła w Twojej głowie nieświadome mechanizmy, dzięki którym Ty jako jednostka realizujesz jej cele.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....Sorry za posty jeden pod drugim. Jeśli jeszcze mam taką możliwość, to próbuję je edytować, ale taka możliwość wygasa z czasem i wtedy już daję nowego posta.....

Zdecydowanie bardziej rażąca jest nieobecność celu, jakiemu Twoja rozbudowana polemika miałaby służyć. Nie umiejszając celności niektórych uwag, cel całości pozostaje nieznany. Lubisz sobie pogadać dla samej gadki? Pomieszać w czyichś próbach określenia odniesień? Intencje tegoż niekoniecznie są dobre.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

dla mnie ciekawe jest podejście teorii dezintegracji pozytywnej do depresji.
Lubię tą teorię. Choć tylko ją liznąłem.

To ciekawe, też muszę "polizać" ten temat :D

 

 

No właśnie o to chodzi - prawdziwa nieprzefiltrowana rzeczywistość zabija.
Dlaczego zakładasz, że znasz prawdziwą, nieprzefiltrowaną rzeczywistość? Prawdziwa, nieprzefiltrowana rzeczywistość, to obraz, dźwięk, smak, zapach i czucie. I nic ponadto. A my nadajemy temu jakieś znaczenie, snujemy jakieś historie. Jedni snują smutne historie, inni radosne. Ale to wszystko są kłamstwa - "powinni się leczyć" zarówno ludzie uważający, że życie jest piękne, jak i ludzie, którzy mają depresję. Wszyscy jesteśmy siebie nawzajem warci. Mamy tylko inne kłamstwa.

 

Zakładam, że znam moją nieprzefiltrowaną rzeczywistość, bo moje "różowe filtry" nagle się popsuły i zmieniły moje postrzeganie świata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego zakładasz, że znasz prawdziwą, nieprzefiltrowaną rzeczywistość? Prawdziwa, nieprzefiltrowana rzeczywistość, to obraz, dźwięk, smak, zapach i czucie. I nic ponadto. A my nadajemy temu jakieś znaczenie, snujemy jakieś historie. Jedni snują smutne historie, inni radosne. Ale to wszystko są kłamstwa - "powinni się leczyć" zarówno ludzie uważający, że życie jest piękne, jak i ludzie, którzy mają depresję. Wszyscy jesteśmy siebie nawzajem warci. Mamy tylko inne kłamstwa.

(To wyżej to oczywiście też tylko kolejne kłamstwo. Wszyscy kłamią.).

 

 

dlaczego kłamstwa, porządek symboliczny, różne wzory wg których się te obrazy i uczucia przejawiają, są praktyczne i falsyfikowane - czasem się okazuje, że są adekwatne a czasem, że nie są.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko, że tym filtrem są właśnie mechanizmy obronne oparte na kłamstwie. Zaprzeczenie, wyparcie, idealizacja itd, czyli wszystko aby tej prawdy jak najmniej uszczknąć, ponieważ wychodzi na to, ze ta jest szkodliwa.

Prawdopodobnie gdyby im te filtry zabrano to skończyłoby się to podobnie

 

No właśnie o to chodzi - prawdziwa nieprzefiltrowana rzeczywistość zabija.

Niekoniecznie, ja widze niezakłamaną rzeczywistość, ale ona mi zwisa. Nie idealizuje świata, po prostu jego brzydota jest mi obojetna - no chyba, ze mnie jakoś dotyka, wtedy się bronie :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...(To wyżej to oczywiście też tylko kolejne kłamstwo. Wszyscy kłamią.).

Nie kłamie ten, co głosi nieprawdę zgodną ze swoimi fałszywymi przekonaniami.

Kłamie ten, który wypowiada tezy zgodne ze stanem faktycznym, lecz niezgodne z własnym o nim przekonaniem.

 

....dlaczego kłamstwa, porządek symboliczny, różne wzory wg których się te obrazy i uczucia przejawiają, są praktyczne i falsyfikowane - czasem się okazuje, że są adekwatne a czasem, że nie są.

Analiza (np. falsyfikacja) wymaga niejednokrotnie ogromnych nakładów poznawczych. Mało kto jest do nich zdolny, a jesli nawet, to mało komu sie chce. O wiele łatwiej podstawić reprezentatywny stereotyp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko, że tym filtrem są właśnie mechanizmy obronne oparte na kłamstwie. Zaprzeczenie, wyparcie, idealizacja itd, czyli wszystko aby tej prawdy jak najmniej uszczknąć, ponieważ wychodzi na to, ze ta jest szkodliwa.

Prawdopodobnie gdyby im te filtry zabrano to skończyłoby się to podobnie

 

No właśnie o to chodzi - prawdziwa nieprzefiltrowana rzeczywistość zabija.
Niekoniecznie, ja widze niezakłamaną rzeczywistość, ale ona mi zwisa. Nie idealizuje świata, po prostu jego brzydota jest mi obojetna - no chyba, ze mnie jakoś dotyka, wtedy się bronie :bezradny:

 

Nieprecyzyjnie się wyraziłam, bardziej chodzi mi o to, że mój chory mózg pozbawiony różowego filtra wszystko widzi na czarno, a więc siłą rzeczy także to, co mnie bezpośrednio dotyczy. W efekcie, nie ma rzeczy kolorowych (pozytywnych), a więc wartych wysiłku życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdecydowanie bardziej rażąca jest nieobecność celu, jakiemu Twoja rozbudowana polemika miałaby służyć. Nie umiejszając celności niektórych uwag, cel całości pozostaje nieznany. Lubisz sobie pogadać dla samej gadki? Pomieszać w czyichś próbach określenia odniesień? Intencje tegoż niekoniecznie są dobre.
Tak, masz rację. Przepraszam.

 

Niekoniecznie, ja widze niezakłamaną rzeczywistość, ale ona mi zwisa. Nie idealizuje świata, po prostu jego brzydota jest mi obojetna - no chyba, ze mnie jakoś dotyka, wtedy się bronie :bezradny:

[videoyoutube=zUZJGE3sKao][/videoyoutube]

 

A ja to wszystko mam gdzieś

Póki to jakoś mnie nie dotyka

Póki nie połyka mnie

Póki na skórze mej nie rozkłada się

 

Nie kłamie ten, co głosi nieprawdę zgodną ze swoimi fałszywymi przekonaniami.

Kłamie ten, który wypowiada tezy zgodne ze stanem faktycznym, lecz niezgodne z własnym o nim przekonaniem.

Dla mnie każde przekonanie to blef, a więc i kłamstwo.

 

To najbardziej yebitne combo postów jeden po drugim jakie widziałem,gz mate.
Taka pochwała to jak z platyny skała xD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Analiza (np. falsyfikacja) wymaga niejednokrotnie ogromnych nakładów poznawczych. Mało kto jest do nich zdolny, a jesli nawet, to mało komu sie chce. O wiele łatwiej podstawić reprezentatywny stereotyp.
Wow o_0 Przejrzałeś mnie na wylot o_0 Telepata!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nvm, niech każdy zadba o własne szczęście, a cały swiat będzie szczęśliwy.

 

Nieprecyzyjnie się wyraziłam, bardziej chodzi mi o to, że mój chory mózg pozbawiony różowego filtra wszystko widzi na czarno, a więc siłą rzeczy także to, co mnie bezpośrednio dotyczy. W efekcie, nie ma rzeczy kolorowych (pozytywnych), a więc wartych wysiłku życia
Skupianie się na negatywach a ignorowanie pozytywnych rzeczy to typowy objaw depresji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przekonanie o przekonaniach. Wąż zżerający własny ogon.
Tak, masz rację. Przepraszam.

Nie ma powodu przepraszać. Faktem jest, że przekonania nie odzwierciedlają dokładnie rzeczywistości. Natomiast można (należy?) probować je do rzeczywistości zbliżać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po co mają się z tego "leczyć"? Ty na ich miejscu też byś się z tego "leczyła"? Jeśli kiedyś uznasz, że jednak życie jest piękne, to postanowisz jakoś specjalnie się zdołować?

 

Nie, wtedy stwierdzę, że jestem po prostu psychopatką

 

Dziwne. Ja myślę, że to chyba jednak coś innego. Kładziesz się spać, podchodzisz do łóżka i boisz się, że nagle jakaś wielka demoniczna łapa się wysunie spod łóżka i Cię tam gdzieś wciągnie, jak w horrorach. To jak dla mnie ma się trochę nijak do normalnej rzeczywistości. Bardziej bym to porównał, jeśli już, do jakichś fobii, lęków przed pająkami, itd. Ja tak właśnie mam ;] (nie tyle odnośnie pająków, co horrorów i tego, co nagle z zaskoczenia na mnie wyskakuje).

 

Jeśli miałabym się bać demonicznej łapy to nie łapy samej w sobie, tylko tego co może mi ona ewentualnie zrobić, bo samo łapanie za kostki aż takie straszne nie jest.

Gorzej z wydłubywaniem oczu na żywca, obdzierania ze skóry i wszelakich tortur, które są zapewne stosowane do dziś.

 

To, że się do czegoś poczuwasz, nie znaczy, że to jest prawda ;] Mam jakieś dziwne przeczucie, że ta kwestia może być Twoim czułym punktem, a nie chcę prowokować u Ciebie agresji, więc na razie nie będę tego rozwijał.

 

Moje poglądy nie są wynikiem emocjonalizmu, poza tym miewają też poparcie naukowe, dlatego też powinnam być bliższa owej prawdy.

Owszem, podobnie jak sprawiedliwość (a raczej jej brak) jest to mój czuły punkt, nawet chyba o tym pisałam w tym temacie.

 

Czy To jest właśnie Twoim (ukrytym?) pragnieniem? Święty spokój? Rozluźnienie?

 

Moim ukrytym pragnieniem zawsze było posiadanie jakiejś bratniej duszy, kogoś bardzo bliskiego.

Zawsze uważałam, że to niemożliwe, ale przez swoją głupotę musiałam się o tym jeszcze przekonać na własnej skórze.

Dlatego teraz chciałabym mieć chociaż św spokój, ale i to nie jest mi dane :?

 

Może. Ale czy nie jest tak, że te mechanizmy obronne służą temu, by jakoś sobie radzić, zanim będziemy gotowi na prawdę? Może z wiekiem nasza pojemność i gotowość na prawdę rośnie?

 

Hmmm, to ciekawe. Może tak być, aczkolwiek taka gotowość musiałaby się chyba wiązać z totalnym wypraniem emocjonalnym, i chociaż sama się za taką uważałam, to jednak nadal mi daleko do oczekiwanej postawy...

 

 

I jeszcze na koniec małe pranko mózgu:

 

Przytoczony przez Ciebie filmik jednak mało się odnosi do mnie, ponieważ mnie nie boli wcale moja własna historyjka, jestem tylko nic nie znaczącym ziarenkiem piasku w odmętach syfu. Zostałam rzucona w ten popaprany wir, który wbrew sobie nakręcam, na który nie mam wpływu. To właśnie konstrukcja tego świata mnie dobija, to że wszystko jest właśnie tym kłamstwem i iluzją, a raczej to co dobre, nawet wyznawane wartości mogą okazać się fałszywymi, a raczej wiarą w coś co nie istnieje. Życie jest tak bardzo okrutne, a my na to staramy się nie zwracać uwagi, wierzymy w dobroć i jej oczekujemy chociaż ta nie istnieje...

 

 

Skupianie się na negatywach a ignorowanie pozytywnych rzeczy to typowy objaw depresji.

 

Czym są te pozytywne rzeczy? Tym bardziej mnie to ciekawi, skoro piszesz, że widzisz nie zakłamaną rzeczywistość...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, depresja nie jest chorobą. Jest naturalną reakcją zdrowego umysłu na nieszczęście kiedy przekracza ono próg wytrzymałości danej osoby. Chociaż jest jeszcze coś takiego jak depresja endogenna, czasem ludzie, którzy obiektywnie nie mają powodu zapadają na depresję i nie wiedzą dlaczego, wtedy można założyć, że jest to choroba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×