Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy depresja jest faktycznie chorobą?


Evia

Rekomendowane odpowiedzi

Evia, osoba bez depresji zamiast rozpaczać nad wojną, zapisze się do organizacji humanitarnej i poleci pomagać uchodźcom syryjskim. Zakładając oczywiście podobną wrażliwość na cudze cierpienie. Przekuje to w działanie, a nie w argument za tym, że nie warto żyć na tym łez padole.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Morphine90, :lol:

 

Nawet nie chce mi się tego rozlegle komentować, zrobię więc to jak najkrócej

 

 

Wojny się nie zlikwiduje, wojna jest zakodowana w każdym żywym organizmie na tym świecie. To właśnie pozorny brak wojny jest bardziej niewiarygodny.

 

Hah, poza tym nawet gdyby tak nie było to jestem ciekawa jak to sobie wyobrażasz? :D

Poza tym po cholerę mam się tam pchać żeby mnie żywcem spalono czy coś? :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Morphine90, :lol:

 

Nawet nie chce mi się tego rozlegle komentować, zrobię więc to jak najkrócej

 

 

Wojny się nie zlikwiduje, wojna jest zakodowana w każdym żywym organizmie na tym świecie. To właśnie pozorny brak wojny jest bardziej niewiarygodny.

 

Hah, poza tym nawet gdyby tak nie było to jestem ciekawa jak to sobie wyobrażasz? :D

Poza tym po cholerę mam się tam pchać żeby mnie żywcem spalono czy coś? :lol:

 

Można też być wolontariuszem w Polsce, można też pomagać finansowo - mało osób o tym wie, bo mało chce wiedzieć i mało chce robić cokolwiek żeby komukolwiek było jakkolwiek lepiej :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przypuszczam, że zniekształcenie polega na tym, że nie widzi się wyjścia w sytuacji bez wyjścia
No właśnie..

 

Przekuje to w działanie, a nie w argument za tym, że nie warto żyć na tym łez padole.
A warto? po co?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Można też być wolontariuszem w Polsce, można też pomagać finansowo - mało osób o tym wie, bo mało chce wiedzieć i mało chce robić cokolwiek żeby komukolwiek było jakkolwiek lepiej :roll:

 

Nie mów tego cynikowi i nihiliście :D

 

Niech cynik i nihilista nie mówi, że przejmuje się wojnami i cierpieniem zatem :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osoba z depresją ma zaburzony, zniekształcony obraz świata
No tak, wiele razy już słyszałam to sakramentalne stwierdzenie. Jakby ktoś mi wyjaśnił jeszcze, na czym to zniekształcenie polega, czy to w odniesieniu do ogólnego obrazu świata, czy to do obrazu mojego własnego życia, to już w ogóle byłoby zajebiście. ;)

 

Dobrze, żeby Ci to wyjaśnić przywołam dwie skrajne historie.

 

Przypadek #1

Mamy tu Pana Adama, który jest lekarzem/ prawnikiem/ sportowcem/ biznesmanem , ma spory majątek, pokaźny stan konta, piękny dom, piękną , inteligentną żonę, dwójkę cudownych dzieci, ma hobby, podróżuje, realizuje się w tym co robi . Normalnie sypia, normalnie je, jest na co dzień szczęśliwy, generalnie zadowolony ze swojego życia, nie uważa, że świat jest beznadziejny, niesprawiedliwy, okrutny czy coś w ten deseń. Korzysta z życia , czerpie z niego pełnymi garściami , może sobie pozwolić praktycznie na wszystko. Nagle pewnego dnia "dochodzi do wniosku", że nic nie ma sensu, wszystko jest beznadziejne, przestaje wykonywać czynności, które dawniej lubił, rzeczy, które dawniej przynosiły mu radość już jej nie przynoszą, w ogóle nie potrafi się cieszyć, odcina się od przyjaciół, rodziny, przestaje wychodzić z domu, przestaje wychodzić z łóżka, nic nie je, nie może spać w nocy , ani w ogóle , uważa , że nic w życiu nie osiągnął, nic mu się nie udało (celowo nieco przekoloryzowuję, żeby był to skrajny przypadek depresji endogennej ). Pan Adam ląduje u "czubków".

 

A całkiem niedaleko spotykamy...

Przypadek #2

...Pana Ryszarda grzebiącego w śmietniku (też celowo będę przejaskrawiał ) , lat 59, generalnie przeyebał swoje życie , jest bezdomny, rodzina odwróciła się od niego albo nie żyje, nie ma nikogo bliskiego , nie ma żadnych oszczędności, nie zdobył zawodu, wykształcenia, nie miał pomysłu na życie, wdał się w nałogi, żyje z żebru i jest stałym bywalcem spod budki z piwem , uważa , że nic nie ma sensu, wszystko jest beznadziejne, świat jest niesprawiedliwy, okrutny. Raptem Pan Ryszard dochodzi do wniosku, że świat jest cudowny, wspaniały, rewelacyjny(!!!), że on sam w ogóle jest imperatorem wszechświata, może wszystko, żadne zasady i normy go nie dotyczą, on jest "Bogiem", w głowie ma milion pomysłów na sekundę, nie musi w ogóle spać, ma tyle energii , że aż go rozrywa od środka , uważa , że może wyrwać każdą dupę na mieście (mimo, że ryja ma jak noc ) , a nazajutrz zostanie miliarderem. Przy okazji , jakimś cudem znajduje jelenia , który mimo jego wątpliwej płynności finansowej , udziela mu lichwiarskiej pożyczki, kupuje auto , i zapierdala po mieście przez wszystkie czerwone światła 120km/h. Pan Ryszard ląduje u "czubków" (przy założeniu, że PiS zdążyło już zlikwidować NFZ i Rysiek nie potrzebuje ubezpieczenia).

 

Mamy skalę od -10 do +10.

0 to nastrój normalny, +10 to euforia, -10 to dysforia

0 to normalny apetyt, +10 to hiperfagia (wilczy apetyt) -10 to całkowity brak apetytu

0 to normalne libido, +10 to hiperseksualność (wyru.cha wszystko co się rusza), -10 to całkowita kastracja

0 to normalna potrzeba snu, +10 to brak potrzeby snu(subiektywnie przyjemny), -10 to hipersomnia(skrajna ospałość) albo bezsenność(subiektywnie nieprzyjemna)

0 to nastawienie realistyczne, +10 to nastawienie skrajnie optymistyczne, -10 to nastawienie skrajnie pesymistyczne

0 to normalna samoocena (pewne rzeczy mogę, innych nie), +10 skrajnie zawyżona samoocena (mogę wszystko, jestem "Bogiem"!), -10 skrajnie zaniżona samoocena (nic nie mogę, jestem śmieciem)

 

Dość łatwo umiejscowić zarówno Adasia jak i Rycha. Co więcej, jeśli Adaś po swoim epizodzie wpadnie w taki epizod jak miał Rychu (i vice versa) to niestety obaj prawdopodobnie skończą z diagnozą ChADu. U jednego nastąpił cycling z depresji w manię, a u drugiego z manii w depresję.

 

Zupełnie czym innym jest zniekształcenie poznawcze, a jeszcze czym innym jest zniekształcenie obrazu rzeczywistości do jakiego np. dochodzi w urojeniach. Zarzućmy definicją- urojenia "to zaburzenia treści myślenia polegające na fałszywych przekonaniach, błędnych sądach, odpornych na wszelką argumentację i podtrzymywane mimo obecności dowodów wskazujących na ich nieprawdziwość." Istnieje wiele rodzajów urojeń, ale ja wrzucę na tapetę pewną autentyczną historię- no więc był sobie pewien mężczyzna, w średnim wieku, zupełnie normalny, przeciętny, szarak. Miał żonę, i dwójkę dzieci. Miał dobrą pracę. Pewnego dnia wrócił do domu i nagle "doszedł do wniosku", że jego żona i dzieci, które przecież widzi w domu to tak naprawdę nie jest jego żona i nie są jego dzieci. Tak naprawdę jego żona i dzieci zostali zamordowani przez "nich" (bliżej nieokreślone rządy, korporacje, ludzi ze świecznika), a to co chodzi po jego domu to tylko marne podróbki jego żony i dzieci, klony, które mają go szpiegować. Co więcej, kiedy otworzył szafę to zobaczył, że wiszą tam na hakach skóry/ ciała zdarte z jego prawdziwej żony i dzieci , oczywiście osoba postronna widziała tam normalne ubrania (tutaj już wkraczamy w b.rzadkie omamy wzrokowe). Facet zaczął znęcać się nad "klonami" fizycznie i psychicznie. I na tym zakończmy tę radosną opowieść, bo agresja, przemoc nieco wykraczają poza to co próbuję przekazać. Facet oczywiście skończył u "czubków" i zajęli się nim zgodnie z protokołem leczenia ostrego epizodu psychotycznego. Co ciekawe, objawy psychotyczne mogą wystąpić zarówno w przebiegu manii, jak i niektórych podtypów depresji.

 

Tako rzekłem ja, Lord Kapucyn ze stwierdzonym spektrum ChAD i depresją z cechami atypowości. Pan Ryszard być może nie napisałby takiego posta bo stwierdziłby, że jako imperator wszechświata ma w du.pie tłumaczenie czegokolwiek jakimś leszczom i przegrańcom na pedalskim forum, a Adaś z kolei stwierdziłby, że i tak nic nie ma sensu, więc po uj to pisać jak nikogo to nie obchodzi, i poszedłby do łóżka. Na szczęście przy klawiaturze nie siedzi ani hipotetyczny Adaś, ani hipotetyczny Rych zmyśleni na potrzeby wywodu, tylko siedzę ja , aktualnie w stanie remisji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wlasnie, to swiadome odrzucanie szczescia co napisalas Evia - jak dla mnie to jest to jakis rodzaj choroby, fobii (element skladowy depresji?).

 

Może wydawać się to dziwne i absurdalne, ale ma to uzasadnienie z mojego doświadczenia życiowego.

Zawsze kiedy się z czegoś ucieszyłam to zaraz potem dostawałam rykoszetem.

Dlatego też teraz wolę być czujna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dark Passenger, być może trudno mi to pojąć, bo ja i moje ew zniekształcenia poznawcze się nie wpisują w powyższe przykładowe zachowania( intuicyjnie je faktycznie postrzegam jako co najmniej dziwne...), to znaczy u mnie to, w jakim jestem nastroju, nie sprawia, że swoje życie czy w ogóle życie jako takie zaczynam nagle widzieć w innych barwach , dobry nastrój nie sprawia, że pragnienie śmierci znika, czy przekonanie, że lepiej byłoby się nigdy nie urodzić gdzieś wyparowuje. To jest coś trwałego u mnie, a z biegiem życia tylko się bardziej ugruntowuje.

 

Trochę z innej beczki, to nie wiem ile jest w tym prawdy, ale gdzieś czytałam, że chad jako taki, to spuścizna ewolucyjna po epoce lodowej, kiedy krótkie lato trzeba było maksymalnie wykorzystać na ruchanko i zbieranie zapasów na długą zimę, gdy następował czas letargu i oszczędzania zasobów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trochę z innej beczki, to nie wiem ile jest w tym prawdy, ale gdzieś czytałam, że chad jako taki, to spuścizna ewolucyjna po epoce lodowej, kiedy krótkie lato trzeba było maksymalnie wykorzystać na ruchanko i zbieranie zapasów na długą zimę, gdy następował czas letargu i oszczędzania zasobów.

 

 

 

No, no bardzo ciekawe :D

 

depresja nie istnieje, kiedyś takich smętnych użalających się placków zrzucało się z klifu

 

To byłoby trochę marnotrawstwo... Bardziej byłoby opłacalne wysłanie w samobójczy bój.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trochę z innej beczki, to nie wiem ile jest w tym prawdy, ale gdzieś czytałam, że chad jako taki, to spuścizna ewolucyjna po epoce lodowej, kiedy krótkie lato trzeba było maksymalnie wykorzystać na ruchanko i zbieranie zapasów na długą zimę, gdy następował czas letargu i oszczędzania zasobów.

 

Nic mi na ten temat nie wiadomo. Może psychologowie ewolucyjni, albo jacyś hochsztaplerzy tak twierdzą. W każdym razie nie przypominam sobie żebym latem ruch.ał co popadnie, a potem cichaczem podpier.dalał drzewo na zimę leśniczemu , w przeszłych wcieleniach też raczej nic takiego nie miało miejsca , zresztą nie przypominam sobie przeszłych wcieleń. :D Poza tym nie bardzo wiem jak fakt, że jednego dnia , bez wcześniejszego przygotowania fizycznego, po przeskoczeniu w (hipo)manię, przejechałem 100km na rowerze , miałby mnie przygotować do zimy. :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wlasnie, to swiadome odrzucanie szczescia co napisalas Evia - jak dla mnie to jest to jakis rodzaj choroby, fobii (element skladowy depresji?).

 

Może wydawać się to dziwne i absurdalne, ale ma to uzasadnienie z mojego doświadczenia życiowego.

Zawsze kiedy się z czegoś ucieszyłam to zaraz potem dostawałam rykoszetem.

Dlatego też teraz wolę być czujna

 

A u mnie z kolei poczucie nieszczescia to stan jakby normalnosci - bo wtedy tez dokladnie tak jak Ty moge zachowac czujnosc. Dziwne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A u mnie z kolei poczucie nieszczescia to stan jakby normalnosci - bo wtedy tez dokladnie tak jak Ty moge zachowac czujnosc. Dziwne.

 

 

 

Ja już dawno stwierdziłam, że rozczarowania są dużo gorsze więc lepiej sie nie nastawiać na happy endy :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dark Passenger, serio, stary podziwiam, że ci się chce tyle pisać.

 

Podzielę się moim sztandarowym przykładem: siedzimy na mini zlocie fanów czegokolwiek, kolega, którego chciałam trochę lepiej poznać ciągle zerka na telefon i na jakąś kartkę z jakimiś tabelkami, bawi się pustą szklanką, w końcu bierze plecak i pospiesznie wychodzi.

Mechanizm wyrobiony na nieleczonej przez całe życie (do zeszłego roku) psychozie komunikuje: "On nie chce ze mną rozmawiać, bo jestem okropną osobą niezasługującą na sympatię". Z drugiej strony kojarzę, że jego rodzice mieszkają w małym mieście 40 km stąd, więc żeby pojechać do nich na weekend po spotkaniu kolega musi złapać ostatniego busa, który odjeżdża stosunkowo wcześnie. Muszę podjąć świadomy wysiłek, żeby myśl druga przebiła się przez myśl pierwszą.

 

To że pierwsza myśl jest gorsza i lepiej pasuje do złego nastroju, nie znaczy, że jest prawdziwsza.

 

1997-forte-01.jpg

 

Oglądałam w święta wydanie specjalne Pięknej i Bestii, w której Bella i zaklęci w przedmioty dworzanie przygotowywali zamek na Boże Narodzenie. Wszyscy się cieszą, że może Bestia się zakocha i odmieni serce, dzięki czemu odczaruje zamek. Jedynym dworzaninem, który nie chce, żeby go odczarować jest kompozytor Maestro Forte zamieniony w wielkie organy, ponieważ lubi swoją pozycję i magiczne moce, którymi dysponuje tworząc muzykę.

 

Kiedy Bestia prosi go o skomponowanie radosnej piosenki w prezencie dla Belli odpowiada:

 

"Radość bywa przygnębiająca."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cyklopka, dobre historie :great:

 

 

Jednak w moim przypadku nie do końca mają rację bytu...

Mnie nie przygnębiają szczególnie osobiste porażki (szczerze mówiąc to jak na mnie to można powiedzieć, że i tak za dużo osiągnęłam :D )

Tylko konstrukcja tego całego świata i prawa nim rządzące czego nie da się zmienić i nic na to nie wpłynie, a ja muszę w tym trwać i trwać :?:?:?

A jeśli życie pozagrobowe istnieje to nawet śmierć mnie do tego nie uwolni.

Czasem się zastanawiałam czy wszystkie istoty na tej Ziemi nie trafiły tu za karę.

To w sumie byłoby dosyć pocieszające (bo przynajmniej świadczyłoby o jakiejś sprawiedliwości)

Niestety to chyba również mój mechanizm obronny, więc trudno mi w to uwierzyć :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

że jednego dnia , bez wcześniejszego przygotowania fizycznego, po przeskoczeniu w (hipo)manię, przejechałem 100km na rowerze

Dark Passenger, to przecież zawaliście no i co tu leczyć? ;) a sprawdzałeś kiedyś czy w hipomanii przykładowo osiągi siłowe też Ci się poprawiają? A Kowalczyk też ponoć miała depresję i to jej jakoś nie przeszkodziło zdobyć złota na olimpiadzie. Teraz pewnie już ją wyleczyli i dlatego jej tak kiepsko idzie...

 

cyklopka, rozumiem co chcesz powiedzieć, ale ja nie uważam, że moje myśli o zjebanym życiu są dlatego prawdziwe, bo lepiej mi korespondują z moim wisielczym humorem, tylko mój wisielczy humor, wynika właśnie z tego jak wygląda moje ( zjebane) życie ( u mnie jest trochę inaczej niż u Evii- mniej przejmowania całym światem, a więcej własną dupą).

I nikt , absolutnie nikt mi nie wmówi, żaden uczony psychiatra, czy psycholog mi takiego kitu nie wciśnie, że to jest chore. Chore, to by było dla mnie właśnie przejście wobec tego jakby nigdy nic, czy z bananem na ustach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Choróbsko, w dodatku wbijające na semantyke. Ciało bolało mnie gorzej niż przy grypie. Tak jak np. grypa wpływa na psyche - izolujesz się od ludzi, nie masz ochoty na towarzystwo, tak choroba psychiczna wpływa na semnatyke - bóle ciała, zawroty głowy itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×