Skocz do zawartości
Nerwica.com

sam nie wiem co mi jest


majki94

Rekomendowane odpowiedzi

Witam was serdecznie.

Czy jest to możliwe, żeby człowiek stracił swoje ja? Swój wewnętrzny napęd, taki naturalny, który popycha go do działania? Mam taki problem, że nie odczuwam w ogóle przepływu myśli przez moją głowę i straciłem też tego wewnętrznego komentatora tychże myśli. Coś co chyba można nazwać swoją osobowością. Czuje się pusty w środku. Jakiś czas temu obudziłem się czując inaczej. Trwa to już jakieś 4 miesiące i nie potrafię tego w żaden sposób zmienić. Życie przez ten okres nazwałbym wegetacją, która tak trwa z dnia na dzień i co dzień jest tak samo. Przez ten stan nic nie robię naturalnie, każdy mój ruch tak jakby musi być zainicjowany wcześniej w moim umyśle i tylko to co za chwilę zrobię mam w głowie. Straciłem zdolność logicznego myślenia, co chyba wiążę się ogólnie z tym, że nie mam zbyt wielu myśli w głowie. Trudno mi nawet opisać ten stan, nie mając aktualnie zasobów by to zrobić, tak jakby ten stan uniemożliwiał mi napisanie co się we mnie dzieje i jak teraz funkcjonuję. Piszę ten tekst już z jakieś 45 minut, jak dobrze liczę, więc to tylko uwidacznia jak wielki problem mam, żeby zebrać zbitki jakichś swoich pojedyńczych myśli. Później spróbuję napisać coś więcej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze znam ten stan.Prawdopodobnie chorujesz na depresję ale szukanie diagnozy na forum to nie jest dobre rozwiązanie .

Proszę zmobilizuj się(wiem jakie to trudne w tym stanie) i zgłoś do lekarza jak najszybciej . Możesz zacząć nawet od lekarza pierwszego kontaktu . Do lekarza psychiatry skierowania w prawdzie nie trzeba ale na nfz zazwyczaj się niestety czeka . Możesz też nawet bez skierowania zgłosić się na izbę przyjęć szpitala psychiatrycznego . Nikt nie odmówi Ci konsultacji lekarskiej i wcale to nie oznacza że zamkną Cię w szpitalu .

powodzenia . TRZYMAM KCIUKI

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może zabrzmi to co najmniej dziwacznie, ale sęk w tym, że nie ma mnie kto zmobilizować. O to właśnie chodzi, że nie odczuwam siebie, więc kto ma to zrobić? Straciłem taki wewnętrzny instynkt samozachowawczy, który by mną kierował we wszystkich sprawach życia codziennego. Nie to, że się poddałem, ale chodzi o to, że nie ma kto się poddać..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Majki , zmobilizowałeś się żeby napisać co czujesz (choć nie czujesz:)) Pora na kolejny krok , podejrzewam że masz również myśli samobójcze a przed tym krokiem ratuje cię właśnie to że nie potrafisz się zmobilizować żeby podjąć drastyczny krok . Więc niema co zwlekać , sam czujesz że jest bardzo źle . Poproś o pomoc kogoś bliskiego , pojedźcie do szpitala .Jeżeli nie jesteś w stanie sam zadzwoń na pogotowie , powiedź że potrzebujesz pomocy że sam nie jesteś w stanie dojechać do szpitala .

A jak z jedzeniem u Ciebie ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety, ale faktem jest, że nie potrafię konkretnie określić swojego stanu wewnętrznego na tę chwilę.. dla osób postronnych może to wyglądać jak depresja czy cokolwiek innego.. dla ludzi z otoczenia moje zachowanie brane jest za jakąś nieśmiałość, brak pewności siebie, ale to nie to.. Sam nie potrafię dojść do tego co mi jest, bo czuję tylko pustkę w sobie. Nie odczuwam żadnych emocji, uczuć, zarówno pozytywnych jak i negatywnych, nie jestem w stanie nawet się rozpłakać...

Z jedzeniem u mnie wszystko w normie, na brak apetytu nie narzekam, odżywiam się zdrowo, o względnie stałych porach, nie przejadając się i cały czas trzymam swoją wagę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(...) czuję tylko pustkę w sobie. Nie odczuwam żadnych emocji, uczuć, zarówno pozytywnych jak i negatywnych, nie jestem w stanie nawet się rozpłakać...

 

Moim zdaniem samo to jest wystarczającym określeniem i powinno lekarzowi dać do myślenia. A skoro udało Ci się ten stan przeskoczyć poprzez napisanie tutaj, to uda Ci się też wybrać się do psychiatry :) .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie jest depresja. To jest stan, który odczuwam jako brak własnej osobowości - nie czuje siebie, swoich cech charakteru, nie czuje żebym miał jakąkolwiek wartość (nie mam tu na myśli ani wysokiego ani niskiego poczucia własnej wartości - po prostu pustka). Nie mam też dawnych popędów, straciłem ten wewnętrzny głos, który mówi mi co jest dla mnie dobre, a co złe. Jakbym miał żyć wedle tego jak się czuję, to musiałbym chyba cały dzień siedzieć bezruchu, nie mając żadnych myśli w głowie. Do wszystkiego muszę się zmuszać i staram się to robić, ale tak wewnętrznie nie czuje potrzeby, żeby to robić, już nie mówiąc o jakiejkolwiek satysfakcji czy przyjemności z tego płynącej. Żeby może zobrazować ten stan podam przykład, który mam nadzieję będzie w jakiś sposób pomocny: dzisiaj siostra zapytała mnie czy chciałbym obejrzeć krótki film z nią w roli głównej - jak na to zareagowałem wewnątrz? Nijak. Nic nie poczułem. Ani chęci, żeby ten film obejrzeć, ani niechęci. I tak jest z każdą sytuacją w moim życiu; jakbym był tylko ciałem, które straciło ośrodek decyzyjny. Nie odczuwam przy tym konieczności robienia czegokolwiek, ale nie wynika to z tego, że mi się nie chce, ale z tego że wewnętrznie jakbym nie miał potrzeby żeby cokolwiek robić i nie mam na to zupełnie wpływu. Wiążę się z ogromną zmianą jaka zaszła w moim myśleniu (a właściwie nie myśleniu), bo u mnie odbywa się to na takiej zasadzie, że każdą pojedyńczą czynność muszę wcześniej sobie w głowie wyświetlić i dopiero potem mogę ją wykonać, jakbym nie był w tu i teraz, i dotyczy to każdej dosłownie czynności, nawet tej najbardziej prozaicznej. Czy spotkał się ktoś z czymś takim? Wiem, że to co piszę jest zagmatwane, ale inaczej nie umiem tego opisać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też walczę ze sobą aby się uwolnić,czuję się jak w klatce mówiłem rodzicom i rodzeństwu o tym ale oni myślą że jestem dziwak itp.Moj uraz jest jeszcze od gimnazjum byłem prześladowany,bity,wyśmiewany przez nieśmiałość a teraz jestem wysokim przystojnym mężczyzną 190cm i mam już 25 lat nie mam dziewczyny i bardzo mi przykro :(.Dalej to za mną się ciągnie i nie czerpię przyjemności z życia.Tak samo nie czuję siebie,swojego charakteru nie mam pewności siebie często boję się ludzi,jestem obojętny tak jakby pół w innym świecie.Ale miałem przebłyski że czułem się idealnie,pewny siebie itd.Proszę o radę co z tym zrobić bo czuję że życie mi ucieka.Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×